LogowanieZarejestruj się
News

Słuchawki SIVGA SV023 – nasza HaDe opinia

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0232

Szacunek dla nabywcy to całość, to każdy element, wszystko co dostajemy za ciężko zarobione pieniądze. Patrząc na dzisiejszy świat krotochwilnej konsumpcji, gdzie przedmioty użytkowe szybko tracą wartość, często to – właśnie – błazenada, karykatura czegoś skończonego, służącego lata, cieszącego zmysły i dającego poczucie, że to nie jest na moment, za chwilę będzie coś nowego i tak w kółko, coś będącego przeciwieństwem powyższego warto wyróżnić, wskazać paluchem. Patrzcie, można inaczej, można zaoferować coś trwałego, dobrego, na lata. To, co przyfrunęło 300 godzin słuchania temu (mniej więcej tyle wybiło na liczniku od chwili założenia na łysą glacę), dobry miesiąc z okładem, przywraca nadzieję, że producenci potrafią dowieźć rzecz kompletną, doskonale wykonaną, nie wymagającą żadnych dodatkowych nakładów. Takie są SIVGA SV023 właśnie. Nazwa mało poetycka, ale jak już wpadnie w łapy to naprawdę cieszy oko, cieszy ucho, wywołuje pozytywne emocje (przed play, w trakcie i po odłożeniu na stojak). Piękne słuchawki, świetne wyposażenie, najlepszy chyba kabel firmowy z jakim się zetknąłem, od razu balans w standardzie (4.4) i  koniec, końców świetny dźwięk z dynamicznych przetworników. Z dynamicznych, wreszcie nareszcie, bo przecież od dawna zdominowały nam łamy HDO konstrukcje planarne, ortodynamiki stały się nie tylko popularne, ale zaczęły być punktem odniesienia dla wszystkiego, co na uszach… a tu klasyczne, dynamiczne z 50mm przetwornikiem, pokrytym berylem.


Także z widoczną tu hybrydą, na banieczkach, zagrało jak marzenie

Słuchawki z kablem wyglądają na dużo droższe niż metka, ba uważam je za pewien wzór ergonomiczno-funkcjonalny w ogóle, znaczy referencję. Tak powinno się projektować, nie będzie nikogo, kto miałby powody do narzekań. Obiektywnie: świetna, przemyślana konstrukcja, materiały na bogato (w tym przedziale cenowym zdecydowanie!), świetne spasowanie… tu, jak na początku napisałem, wszystko jest na swoim miejscu. Serio – to robi różnicę – szczególnie, gdy zestawimy opisywane z konkurencją, bo tam i uboższe i często, gęsto zdecydowanie mniej kompletne, wygodne, nie dające nawet w przybliżeniu takiej frajdy z użytkowania, jak rzeczone SIVGA. Te słuchawki lubi się od pierwszego założenia, a z czasem (adaptacja, moim zdaniem to nie jest kwestia wygrzewania tylko, czy w ogóle długiego wygrzewania, a adaptowania naszego słuchu do określonego efektora) nie zdejmuje z głowy, bo jako się rzekło: jak dobrze dopasowane obuwie, coś idealnie spasowanego, można godzinami słuchać i słuchać. To jedne z najwygodniejszych, najlepiej dopasowujących się słuchawek dostępnych na rynku. Nic dziwnego – pałąk, pady, wyprofilowanie… tu nie ma przypadku, o czym poniżej, w rozwinięciu będzie…

 

 

Kompletnie, szczodrze, dobrze

Czy można mieć odrobinę luksusu w budżecie do dwóch tysięcy złociszy? Okazuje się, że owszem – można. To, co wypada z eleganckiego pudełka wywołuje mimowolny uśmiech nabywcy, bo co powiecie na taki zestaw:

  • piękny, skórzany futerał;
  • materiałowy woreczek na akcesoria;
  • pleciony, miedziany kabel zbalansowany z wtyczką 4,4 mm o długości 2 metrów;
  • świetną jakościowo przejściówkę 4,4 mm @ 3,5 mm z przewodem plecionym (rzecz w ogóle przydatna, bo takie przejściówki to rzadkość);
  • klasyczny adapter 6,35 mm (czyli mamy komplet do każdego typu przyłącza);
  • opaskę z rzepem;

…no i same słuchawki, jak wspomniałem z przetwornikami 50mm napylanymi berylem, z pałąkiem którego ogólny układ konstrukcyjny jest analogiem dla tych najbardziej przeze mnie chwalonych modeli ażurowych z opaską, jakie stosuje m.in. HiFiMAN w swoich słuchawkach. Tyle, że tu jest jeszcze lepiej! Bo po pierwsze łącznie z muszlami jest rozwiązane rozsądniej – mamy tu swobodny ruch w trzech wymiarach, pozwalający na dobre dopasowanie, nie wymagające dodatkowego naciągu, całość jest metalowa, jak wyżej, ruchoma… no właśnie tak to powinno wyglądać. Dalej, stalowy pałąk, czyli sprężysty ażur z podwieszoną, luks opaską. Wykonana z koziej skóry od spodu ma liczne wyoblenia, wypełnione pianką. Opaskę przesuwamy w pałąku, dopasowując do rozmiarów łba (góra-dół). Rewelacyjnie się to sprawdza, pozwalając na dokładne dopasowanie i …uwaga… brak nacisku w krytycznych punktach (czubek głowy oraz brak ścisku na uszach). Cóż – świetnie to leży, no idealnie – można słuchać godzinami. Myślę, że w tym zakresie, pałąka (który, jak wiemy jest baaaardzo ważny i nie tylko o ergonomię się rozchodzi, ale także dopasowanie, położenie przetworników względem aparatu słuchu, czyli SQ) nie da się jakoś zdecydowanie lepiej. No, no.

Na bogato:

 

 

Ahhh… ten kabel

Muszle są drewniane, wykonane precyzyjnie na obrabiarce CNC, polerka, w środku ładna, metalowa siateczka (otwarta konstrukcja). Cymesik. Pady perforowane, kształtem nierównomiernym dopasowane anatomicznie, samo dopasowujące się. Znowu – nie da się zrobić tego jakoś lepiej. Gładkie, miękkie, bardzo przyjemne i nie gotujące uszu, w środku gąbeczka. Kabel wpinamy z wyraźnym klikiem do metalowych gniazd 2.5mm, a sam kabel jak już wspomniałem to poezja. Miedziana plecioną, ciężki, lejący, świetnie układający się (ale ciężki nie w sensie, że za ciężki, nic z tych rzeczy, po prostu czuć przewód w pozytywnym znaczeniu), z świetnymi jakościowo wtykami, ergonomicznym i estetycznie dopasowanym, aluminiowymi elementami tj. spinką, reduktorem, łączeniami gniazd (sprężynki)… prezentuje się to wprost wybornie. Na wstępie pisałem o szacunku? Pisałem. To jest właśnie szacunek dla nabywcy. Te słuchawki całościowo są tego szacunku emanacją. I jeszcze jedno – widać, że ktoś, kto to projektował używa(ł) setek nauszników i nie zapomniał o niczym. Szukamy lewo / prawo? Nic z tych rzeczy w tym przypadku… w siateczce w środku muszli duże L/R i nie ma szukania. Całościowo!

 

Producent znany jest z tego, że łączy stal z drewnem, ale szczerze nie spodziewałem się, że w takim budżecie dostaje się takie precjoza. Tak, pamiętamy o pewnej amerykańskiej manufakturze, która potrafi odstawiać garażową wręcz popelinę, a tu takie coś. Pieniądze podobne (co ja mówię, tam często więcej się płaci) a w zamian? Niebo a ziemia. SIVGA są doskonałym przykładem, że pieniądze nie zawsze decydują, co otrzymamy w zakładanym budżecie. Szanuję bardzo takie podejście. No dobrze, a konkretnie specyfikacja to jak wygląda?

Specyfikacja wygląda tak:

  • otwarta konstrukcja wokółuszna
  • 50mm przetworniki dynamiczne pokryte napylonym berylem
  • pasmo przenoszenia od 20 Hz do 40 kHz
  • czułość = 105 dB
  • impedancja = 300 Ω
  • 2 metrowy kabel 2x 2,5 mm @ 4,4 mm + adaptery 3,5 mm oraz 6,35 mm
  • masa 318 g – mimo drewna i stali LEKKIE SĄ!


Super wygodne! 

SQ

Początkowo sobie plumkało, słuchałem bez zaangażowania, ot uszy musiały się dostroić, a i same słuchawki nowe, wprost z fabryki. Po niezbyt długim czasie dotarło. Co dotarło? Ano to, że te SV023 to jedne z najbardziej gładkich, przyjemnych w odbiorze nauszników jakie słuchało się w tym roku. Myślałem, oczarowany początkowo, że XS-y (HiFiMAN) są odkryciem. Są, ale nie tego kalibru co opisywane SIVGA. Genialnie muzykalne słuchawy dzięki konstrukcji, jakości, ergonomii doskonały kompan na długie sesje bez zmęczenia, bez znużenia. Kto wie, czy nie jedne z najlepszych obecnie nauszników dynamicznych w ogóle, bo choć są i takie, które kosztują wielokrotność tych dwóch patyków, to wierzcie mi – z pewnością w zestawieniu nie mogą równać się z testowanymi w zakresie koszt/efekt. Moim zdaniem te SIVGA miażdżą konkurencję, takie Focale przykładowo (bo tam też dynamicznie i barylek) mimo bardzo, bardzo wysokiej jakości materiałowo/wykończeniowej są: mniej wygodne (wszystkie), niektóre gorsze w SQ (mimo ceny razy 2-3-4 wyższej) i w ogólnym rozrachunku nie ma wątpliwości, że francuskie na tarczy. Wow. Odnosząc się do amerykańskiej manufaktury, nie ma w ogóle sensu zestawiać na dowolnym poziomie cenowym. Cóż, dostajemy coś innego i moim zdaniem znacznie ustępującego (Amerykany) w konfrontacji z SV023. Aż tak.


Tu nie ma się do czego przyczepić

Selektywne, zróżnicowane brzmienie, ze sprężystym, szybkim, pełnym basem, niskim zakresem masującym przyjemnie, ciepło-miękkim, całkiem głębokim. Ten zakres, jak wiecie, jest dla mnie bardzo ważny, jako bass-head ;-) nie mogę zaakceptować słuchawek z jakimiś brakami w tej dziedzinie, tu jest miód i orzeszki. Gra tak jak lubię i myślę sobie, jak lubi duża część populacji. Tego basu jest dokładnie tyle ile trzeba :-) Niektórzy piszą, że to studyjne, zrównoważone, w sensie studyjnie precyzyjne i zdystansowane granie. Wg. mnie NIC Z TYCH RZECZY. Te słuchawki angażują i właśnie są przyjemno-muzykalne, nie szkiełko-oczne, nie prezentują stylu analitycznego (choć niczego im w szczegółowości i różnicowaniu nie brakuje), a takie, które jak trzeba jest nawet euforyczne. Nie przedobrzone, a uprzyjemnione, bo daje przyjemność z obcowania, a nie wgląd, dokładność tylko i informację. Dynamika robi wrażenie, ale nie jest tu sztuką dla sztuki, znaczy nie mamy potoku detali podawanych z szybkością karabinu maszynowego, a brzmienie impulsywne, wybrzmiewające, właśnie wciągające.

Dobrze – tu serio to popłaca – nakarmić dobrej jakości materiałem opisywane słuchawki. Odwdzięczą się ucztą dla uszu. Także jw selektywne, różnicujące są, ale też nie na zasadzie internetowe rozgłośnie to nie ten adres (te przeciętnej jakości, mocno skompresowane) – po prostu nie będziemy wiedzieć na co te słuchawki stać, z gorszym. Nie demolują zatem przekazu na słabszym, ale podkręcają przyjemność wyraźnie na lepszy. Super. Doskonale wypadnie i symfoniczna i klasyka wszelka, ale z nowoczesnym brzmieniem będzie takoż sporo radości. Słucham na nich darcia ryja z satysfakcją, nie ma żadnego uczucia niedostatku z ciężkim graniem, elektronika też wypada korzystnie. Także uniwersalne są.


Doskonałej jakości materiały i świetne wykonanie

Każdy zakres zasługuje tutaj na uwagę. Zacząłem od basu, średnica jest nie tylko bez zarzutu, ale wręcz wokalizy wyraźnie pokazują, że te słuchawki to poziom naprawdę wysokiej klasy grania, to brzmi porównywalnie z tym, co oceniałem entuzjastycznie, gdy przyszło słuchać jakiegoś pięknego, damskiego głosu. Nie ma żadnego chowania czy wygładzania góry, a jednocześnie nie usłyszymy tutaj szeleszczenia, nic nie kłuje, a do uszu dociera sporo informacji. To też świadczy o klasie tych słuchawek – no grają wybitnie koherentne, w sposób pełny, nie ma żadnych powodów do narzekań. Wszystko to podane na fundamencie absolutnej ciszy, gdy akurat nie gra. Tu skojarzyło mi się to, to ze starymi, jarymi HaDekami 650. Tylko, że tam, pewne rzeczy nie są uchwytne, mniej słyszymy, tu więcej… hmmm, właściwie to dobry trop. Legendarne Senki mają w tych SV023 godnego następcę, ja od zawsze 650 bardzo cenię, lubię, ale całościowo i w SQ, o ergonomii nie wspominając, SIVGA lepsze. Aha i są w odróżnieniu od Senków napowietrznione, przestrzenne nie tylko w zakresie stereofonicznym (mniej), ale przede wszystkim odnośnie głębi. To jest w nich świetne, wybornie pokazują scenę na osi X i Z. Czasami miałem wrażenie, że słucham na AirPodsach Pro w Spatialu czegoś, a przecież nie słuchałem robionego, przestrzennego, tylko opisywanych. Spore osiągnięcie i powiem szczerze, że dla mnie odkrycie… wydawało mi się, że takie możliwości to jednak planery, że dynamiczne (klasyczne, nie jakieś wielodrożne z układem, albo fikuśnym umiejscowieniem) tak nie potrafią. Otóż potrafią. Te potrafią.

300ohm to niby sygnał – uwaga, mocne wzmocnienie, trudne napędzenie itd. Wcale tak nie jest, co nie oznacza, że można ze wszystkim żenić. Dobór źródła dźwięku ważny i przez wzgląd na wspomnianą jakość (materiału, ale i kompetencji konwersji), jak i walorów samej amplifikacji. Zasadniczo nie nadają się do połączenia z większością dziurek w fonach. Za dużo tracą, dźwięk siada, nie ma opisanych tutaj przewag, staje się monotonn0-jednostajny. Cóż, dzisiaj coraz częściej smartfony w ogóle nie mają 3.5mm jacka i wtedy albo DAP, albo przetwornik C/A ze wzmocnieniem. U mnie było to drugie tj. M15 i świetnie to się zgrało. Niemała w tym zasługa bardzo konkretnego, prądowego wzmocnienia w produkcie Questyle. Dzięki ampowi, dzięki wzorowej implementacji 4.4mm wyjścia w tym mikrusie, czy to z kompa, czy telefonu można było w pełni docenić te słuchawki. Idealne połączenie. Byłem także bardzo zadowolony z obu stacjonarnych tandemów: A90 + Gustard X26Pro (2 topowe ESS, ale autorsko, czyli nie typowo jak ESS i tu wybitnie) oraz R2R w wydaniu Pegasusa takoż z A90. Pięknie, ślicznie, a jak jeszcze na finiszu poszło z czarnego krążka (tu wymagany był pre gramofonowy tj. NAD 1020) to mimo staruszka/ów (gramofon też old tj. NAD5120) wiele radości mimo uwypuklenia trzasków, niedoskonałości nośnika.

 

Kropka nad i

Rewelacja. Świetna rzecz. Odkrycie. Te słuchawki są dowodem na to, że da się. Za 2k można mieć kto wie, czy nie docelowe, bo właśnie tak dobre i tak całościowo bez zarzutu nausznice. Problem dla konkurencji, bo to bardzo wysoko postawiona poprzeczka. Mnie oczarowały i uważam je za odkrycie tego roku. Miałem parę innych pomysłów na to odkrycie, ale jak widzicie za to kompletne i kurcze, bez żadnego marudzenia (dziwne, niczego nie skrytykowałem?), doskonale zainwestowane pieniądze w dźwięk. Grają wyśmienicie, wyglądają pięknie, wykonane bez zarzutu, no właśnie – bez wad. W tym budżecie chyba bardziej, lepiej się nie da. Nie znam też z zakresu 2000-3000 pln słuchawek, które mógłby stanąć w konkury właśnie całościowo… możliwe, że takie, czy inne, w czymś byłyby lepsze (wybrany element z SQ), ale forma, wyposażenie, dbałość… no nie wiem, chyba jednak nie. To spore osiągnięcie dla producenta, co pierwszy raz gości na naszych łamach. Wyróżnienie najwyższe, nawet świetne Sundary (zamknięte) nie będą mogły tego przebić. Mhm. Koniec drogi. Fajnie, że w tak nieodjechanych realiach finansowych. Da się? Ano da! Da!

Za wszystko z osobna i za całokształt

CENA: 1999zł

Plusy:
- piękne, świetnie wykonane, super wygodne słuchawki
- materiały, spasowanie, wyposażenie, każdy jeden element (kabel!!!)
- SQ na poziomie dużo droższych, subiektywnie nie ma żadnego słabego, czy słabszego elementu
- konkretnie świetny, zróżnicowany bas, muzykalne to, średnicą czarujące, wysokimi karmione bez dysonansu, szeleszczenia
- z trójwymiarem na dokładkę (głębia!)
- mimo specyfikacji nie ekstremalne w doborze, choć trzeba trochę podopasowywać
- rewelacyjny stosunek jakość/cena!
- dynamika wyborna, o właśnie, bo bym zapomniał 

Minusy:
- brak 

Słuchawki dostarczył producent, firma

https://www.sivgaaudio.com/

Autor: Antoni Woźniak

Komentarze Czytelników

  1. saturnus1981

    Wielkie dzięki za recenzję. Czy mógłby Pan porównać w kilku słowach w/w słuchawki do Hifiman Sundara, które już zdążyłem poznać. Czy zyskam szerszą scenę, więcej analityczności zakupując SV 023? A może jakieś inna wartość dodana na mnie czeka? Proszę o komentarz.

  2. saturnus1981

    I jeszcze jedno: Jak z basem w porównaniu do Sundary?

  3. Antoni Woźniak

    Te słuchawki są lepsze od HiFiMANów, przy czym wspominana analityczność to domena właśnie produktów HM, a SIVGA idzie w przeciwną stronę. Flow, muzykalność, vibe – tu się relaksujemy, w HM czasami jest sucho, jest to szkiełko-oko i to właśnie w takiej konfrontacji (mam oba modele i mogę je bezpośrednio porównać) wychodzi. Także to krok w raczej pożądanym kierunku, bo wg. mnie nie tracimy nic względem HM, a zyskujemy jak wyżej. Bas na pewno nie jest gorszy na 023, porównywalny.

Dodaj komentarz