LogowanieZarejestruj się
News

Słuchawki już docelowe, a nie za nerkę? Recka orto Alara & dynamików Magni

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_4982

Recenzja porównawcza. Takie lubimy, ja lubię, Wy chyba też bardzo, bo możecie dowiedzieć się czegoś nie w oderwaniu, a kontekście i – co jest cholernie ważne – testujący nie produkuje się „bo mu się wydaje”, tylko ma bezpośredni wgląd w różnice, może się do tego kompetentnie odnieść. Notatki, nawet te najprecyzyjniejsze, najszczegółowsze niestety są tylko odzwierciedleniem niedoskonałości języka, który musi przełożyć coś co często nieuchwytne, efemeryczne, trudne do opisania – tego nie przeskoczymy – ale można, mając możliwość porównania produktów A/B/C/… na wyciągnięcie jakiś miarodajnych, ciekawych, może nawet odkrywczych wniosków. Rzecz jasna subiektywizm takiej oceny będzie zawsze ograniczał adekwatność publikacji. Stąd też szkiełko-oczne sajty, w rodzaju AudioScienceReview, rozprawiające się z typowym dla „klasycznych” recenzji audio brakiem odniesienia, precyzji, naukowej, mierzalnej, konkretnej bazy. Zapewne starzy stażem ;-)

Czytelnicy pamiętają wpisy na HDO, w których cytowałem, często odnosiłem się do demaskatorskich (niejednokrotnie) publikacji Archimagio (też „szkiełko i oko” z dużym potencjałem do krzewienia wiedzy i powszechnej świadomości na temat nie tylko sprzętu, ale w ogóle całego przebogatego zbioru: cyfrowe, technologie, pomiar a subiektywny ogląd w audio świecie. Lubię, czytam, ale staram się (jak zresztą w każdej dziedzinie, ogoleni w życiu) łapać dystans, starać się nie wierzyć ślepo (wyznawać, być wyznawcą) jedynie słusznej, jedynie prawdziwej „drogi” poznania. Na szczęście w naszej ulubionej dyscyplinie tak się zwyczajnie nie da i nadal jesteśmy i nadal będziemy zaskakiwani czymś, co jest na bakier z dogmatami. I to jest piękne i tego się trzymamy :)

Dlaczego taki wstępniak? Ano zebrało mi się, bo (tak, będę się tu strasznie brzydko chwalipięcił) na ASR ostatnio sporo sprzętu się przewinęło, który wcześniej testowałem na HDO i …wnioski były zbieżne z moimi, niedoskonałymi, nie podpartymi „analizatorem widma” ;-) spostrzeżeniami na temat tego, co tam się w testach przewinęło. Nie piszę o tym, by się przechwalać – nie – piszę o tym z jednego, prostego powodu: jak sto osób powtarza, że coś jest cacy (a nie jest), to nie bądź jeden z drugim oportunistą, nie bądź Tomaszem małej wiary, tylko podpierając się swoim doświadczeniem, swoim oglądem, upieraj się, podtrzymuj, nie zmieniaj zdania. Jako przykład niech posłuży test Mytek Liberty… u mnie dość mocno obsztorcowanego, z recenzją chłodno-krytyczną wobec tej konstrukcji. Cóż, pomiary podobno nie kłamią, na pewno nie mówią całej prawdy, ale są (i będą, zawsze bedą) jedynym „pewnikiem”, jedynym obiektywnym punktem odniesienia. W wielu innych przypadkach było podobnie (znaczy daleko idąca zbieżność), co mile połechtało (próżność, miłość własna, zadzieranie nosa), przede wszystkim jednak pozwoliło na pewną konstatację – warto się upierać i nie zmieniać zdania pod wpływem „ogółu”. Taki Audioquest Jitterbug (zjechany u mnie, kupiony specjalnie na okoliczność, bo pewnie znowu dystrybutor: „jak się nie spodobał, to proszę nic nie pisać”)… bombastycznie, z przemądrymi teoriami jak to (i podobne temu) rzeczy zbawienny wpływ mają. A nie mają. Żadnego. I to tylko jeden z wielu przykładów, taki z brzegu.

Zebrało mi się, a przecież o słuchawkach miało być. Dobrze, wracam do meritum. Coś w zakresie 2-3k. Dla wielu granica akceptowalności, maksimum jakie są chętnie przeznaczyć na słuchawki… i ja to szanuję, bo słuchawki to nie kolumny, to nie komponenty stacjonarnego systemu, tylko coś osobistego na głowę, coś …ekhmm, coś czego wartość jest bardzo względna, bardzo umowna, coś, co traci dość szybko i mocno na wartości. Bez względu na to, co to. W przypadku testowanych, mamy do czynienia z bardzo dobrze wykonanymi, ergonomicznie bez większych zgrzytów, produktami. Słuchawki w tej cenie, wg. mnie powinny absolutnie być tu bez zastrzeżeń… w takiej kwocie, taki efektor (to nie są kolumny!) nie ma prawa chrupać (materiały, wspomniana ergonomia, jakość wykonania). To tutaj mamy kciuki w górę, ale to dopiero początek.

Po długiej przerwie, wracam, z testem porównawczym planarnego „entry-level” Brainwavz Alara, wróć, nie tylko planarnego, bo do redakcji trafił takoż wschodni „rodzynek” – grafenowe Magni, z tym, co w redakcji. Mhm, tak ten to właśnie grafen, nadzieja niespełniona Kraju nad Wisłą, wielka obietnica cywilizacyjnego skoku (kiedyś), a dzisiaj coś co wywołuje wśród krajan co najwyżej wzruszenie ramion. Super wytrzymały, super lekki, nad-materiał od niedawna dostępny w konsumenckich produktach, produktach takich jak ostatnie z wymienionych w tytule słuchawek. Wprost z Petersburga, dynamiczne, ale właśnie przez wzgląd na materiał membrany dalece niebanalne, a patrząc przez pryzmat oprawy (i ceny) po prostu coś, co miażdży dokonania wielu słuchawkowych wyjadaczy. Kennerton. Magni. Co się zaś tyczy firmy Brainwavz …pamiętam świetne nauszne piątki, jakie przetestowaliśmy sto lat temu, dokanałówy bardzo sensowne, wszystko bardzo budżetowe, przystępne. Teraz czas na coś wyżej, pierwsze poważne, stacjonarne (raczej), pierwsze planary.

Dynamiczna, zamknięta konstrukcja oparta o grafenową membranę z Rosji, czy może…

…jednak azjatyckie, otwarte ortodynamiki w przystępnym budżecie, skojarzenia (przypadkowe?) z Etherami 2? Tak te drugie wyżej. Zdecydowanie.

Ceny tytułowych jw w zakresie 2500-3000 pln… przystępnie, znaczy się. W konkury stanęły, nie pierwszej już młodości, ale nadal świetne Sundara (teraz już często, gęsto poniżej 2k oferowane). HiFiMAN będzie zresztą reprezentowany tutaj podwójnie, bo jako punkt odniesienia (referencja) wystąpiły wspomniane wcześniej HEki SE. Nie, nie chodziło tu o to, by pokazać wyższość obłędnych HE-1000SE, a raczej chodziło by sprawdzić, jak wiele można dać w budżecie ośmiokrotnie niższym i czy różnica jest przepastna, wielka, czy tylko tam dostrzegalna, ale…

Przymierzam się do samodzielnego weryfikowania, na razie bazuję na mądrzejszych od siebie i cóż… w wielu wypadkach naprawdę nie warto przepłacać, względnie kupować łajna. Nie chodzi tu (łajno) tylko czy przede wszystkim o „chińszczyznę”, coraz doskonalszą, a bywa że lepszą (bezwzględnie) od drogiego zachodu. Nie. Wiele utytułowanych marek, wiele klamotów „z renomą”, dobrym PR jest, wypada bardzo słabo. Innymi słowy warto się rozejrzeć, być otwartym na nowe. A to „nowe” to także urządzenia z rynku profesjonalnego – lepiej zaprojektowane, rozsądniej wycenione, zawstydzające możliwościami wszystko to, co trafia na rynek „home audio”. Niestety moi drodzy, prawda jest taka, że pro interfejsy po prostu muszą dobrze wypadać w pomiarach, być nienagannie zbudowane, bo to narzędzie pracy i praktycy weryfikują bezlitośnie czy diament to, czy zwykły jeno kit. Na HDO mieliście parę takich testów o pro interfejsach, jedno z takich urządzeń z półki pro nadal dzielnie sobie u nas poczyta, potrafiąc sprowadzić do parteru wiele sprzętów naście razy droższych. Serio.

To jak jest ze słuchawkami? Ano, okazuje się, że podobnie. Pewna niemiecka firma, kilku tajwańskich producentów daje dużo więcej, za dużo mniej. Przyjmijmy do wiadomości, że wartość produktu, w każdym przypadku, a odnośnie słuchawek wręcz wzorcowo, jest względna. Naprawdę kupując coś za kilkanaście tysięcy, kupujecie „prestiż”, „status”, „otoczkę”… realnie, nic (co nakładamy na głowę) nie jest TYLE warte. Obiektywnie. To oczywiste, że rynek kształtowany jest przez podaż i są ludzie chętni do wydania coraz większych sum na taki efektor, ale to oderwanie od zdroworozsądkowych realiów. Przy czym w audio to nie jest sytuacja nadzwyczajna – wiemy, wiemy – to constans, to prawidłowość, która szczególnie ostatnio tj. w ciągu dwóch dekad, nabrała wręcz karykaturalnych rozmiarów. Dlatego cieszą mnie zawsze produkty „zdroworozsądkowe”, to chyba najlepsze sformułowanie, oddające sens, tego o czym wspominam powyżej. Mam teraz na głowie znakomite HE-400 (v2), znakomite, przecenione do poziomu +/- 1k złotych słuchawki, z którymi można żyć i to nie na zasadzie – odbieram sobie, idę na dalekie kompromisy. NIC Z TYCH RZECZY.

Te Magni, te Alara to takie potwierdzenie, że można w tym budżecie zaoferować doskonałe brzmienie. Ze wskazaniem (wyraźnym) na Alarę, bo – bardzo subiektywnie – stawiam te słuchawki wyżej od grafenowych Magni, uważam za wręcz bezpośredniego konkurenta dla moich „budżetowych” faworytów tj. HE-400 / Sundara, a z dynamików, dla klasyków HD-650 (po modyfikacjach, wielu nausznikolubów przeprasza się z tymi starymi znajomymi i dziwi się, że robiło „skok w bok” ;-) …wraca do korzeni). Za moment przedstawię konkrety, tymczasem trochę technikaliów, słowami producentów / dystrybutorów (bez marketingowych wypełniaczy, specyfikacja i realia, a nie papka):

Kennerton Magni:

  • Zamknięte, wokółuszne słuchawki hi-fi z unikalną membraną grafenową 50 mm o wysokiej czułości i klasycznej impedancji (33 ohm)
  • Konstrukcja słuchawek lekka, zapewniająca optymalny komfort podczas długich sesji odsłuchowych (przyda się też w domu, na zewnątrz te słuchawki nie są najszczęśliwszym wyborem)
  • Obudowy połączone stalowym pałąkiem z bardzo niewieloma elementami ruchomymi, co przekłada się na ich wysoką niezawodność. Pałąk sam dopasowuje się do głowy użytkownika, dzięki zawieszeniu na elastycznych opaskach, a skórzane nauszniki zapewniają wysoki poziom komfortu i pasywnej izolacji akustycznej od otoczenia.
  • Nowe, hybrydowe membrany, które są połączeniem popularnego w przetwornikach słuchawkowych mylaru i napylonego na niego sproszkowanego grafenu, który następnie został utwardzony w wysokiej temperaturze. Takie rozwiązanie pozwala na uzyskanie większości zalet grafenu (wysoka sztywność i wytrzymałość membrany) przy zachowaniu niskiego kosztu produkcji. Konstrukcję przetwornika dopełniają ultra-lekka aluminiowa cewka (CCAW) pokryta cienką warstwą miedzi i potężny magnes neodymowy (stop NdFeB), którego rozmiar, moc i siła pola magnetycznego przewyższają magnesy użyte w słuchawkach konkurencji co najmniej trzykrotnie. Dzięki połączeniu tych trzech elementów inżynierom Kennertona udało się stworzyć przetwornik z wysokim zakresem dynamiki, bardzo detalicznym brzmieniem z niskimi zniekształceniami i tym samym udało się uzyskać jakość i cechy bliskie przetwornikom planarnym (ortodynamicznym).
  • Przetwornik: Dynamiczny, mylarowo-grafenowa membrana 50 mm
  • Pasmo przenoszenia: 15 – 50 000 Hz
  • Czułość: 114 dB
  • Impedancja: 33 ohm
  • Maksymalna moc wejściowa: 250 mW
  • Przewód: Odpinany, 2 m, OFC, pozłacane wtyki mini jack 3,5 mm (adapter jack 6,3 mm w zestawie)
  • Waga: 440 g

 

Brainwavz Alara:

  • Konstrukcja metalowa
  • Otwarte
  • Wytłoczony, wyściełany pałąk
  • Regulacja pionowa dla optymalnego dopasowania
  • Wymienialne hybrydowe nauszniki (perforowana skóra ekologiczna / welur)
  • Delikatna siła docisku dla dłuższego, wygodniejszego słuchania (mhm – tak jest w istocie, są bardzo wygodne, bardzo)
  • Wyjmowany, 2-metrowy, tkany kabel (nie miałem w komplecie, słuchałem na innym kablu – warte podkreślenia)
  • Technologia planarna
  • Sztywny pokrowiec
  • Zapasowe nauszniki w komplecie (hybrydowe z perforowanej skóry ekologicznej i weluru)
  • Przejściówka na jack 6,3 mm
  • Instrukcja
  • Karta gwarancyjna (24mc)
  • Przetworniki: planarne
  • Znamionowa impedancja: 20 Ω
  • Czułość: 94 dB przy 1 mW
  • Zakres częstotliwości: 10 Hz ~ 40 KHz
  • Maksymalna moc wejściowa: 300 mW
  • Waga: 484 g (razem z kablem)

 Romuś

Komuś tu dobrze, bardzo nawet dobrze. Romuś wie, cwaniaczek, co je dobre.
Ciepły, słuchawkowy amp to je to. Magni lubią takie okoliczności, choć jeszcze bardziej balans (słuchałem niestety za krótko, jak napisałem, użytkownicy mówią: tak słuchać)

Słuchanko…

Alary to te, które bardziej mi przypasowały – powiem więcej – to słuchawki, które moim zdaniem mogą stawać w konkury z moimi faworytami w budżecie do 3000 złotych. To piękne, koherentne brzmienie, ze znakomitym, świetnie kontrolowanym basem. Nie jest przewalony, nie jest podkreślony, a jednocześnie jest fundamentem, jest tym, co przykuwa uwagę. Uderzenie, szybkość, ekspresja niskiego zakresu… naprawdę nie ma się do czego przyczepić, tu wszystko jest na miejscu, ktoś wyczulony na niskie tony (mua) będzie zachwycony. Zarówno najniższe rejestry, jak i mid-bass to głębia, to prawidłowa artykulacja, to detal, ale jw. bez żadnego przeginania w stronę zbytniego podkreślenia, silenia się na tanie sztuczki z podbiciem. Jest pełna kontrola, jest tyle ile trzeba, czysto, bez zadyszki, szybko, bardzo naturalnie. Już to zwróciłoby moją uwagę, ale dalej jest równie przyjemnie, równie kompetentnie. Środek pasma to uczta dla wielbicieli damskiej wokalizy. Jest blisko, intymnie, wręcz euforycznie… bardzo się to musi podobać, choć to pewne odstępstwo od neutralności, takie koloryzowanie, taka słodycz tutaj wybija, ale trudno się na to zżymać, jak się podoba… prawda? Wychodzi pierwszorzędna cecha tych nauszników – one są cholernie muzykalne, łatwe (i do napędzenia btw i do przyswojenia), od razu nas „kupują”. Na szczęście efekt „wow” nie mija po pewnym czasie (bywają takie rozczarowania, oj bywają, gorzej jak po dłuższym czasie, wtedy zostajemy z ręką nocniku), ale pozostaje constans, spodobały się i jakoś nie mogą się znielubić, czy od-lubić. Góra niczego nam tu w obrazie nie zaburza, a wręcz pogłębia te pozytywy, bo jest dobrze zbalansowana, nie jest maskowana, czy ukrywana przed naszymi uszami (jak to bywa w przypadku wielu budżetowych produktów), jest wyraźnie słyszalna, ale to wyraźnie w żadnym wypadku nie jest dla nas nieprzyjemne, męczące… posłuchajcie blach na tych słuchawkach. Prawda, że robi? No właśnie! A to przecież nie jest budżet = 10k tylko 2,5k. Nic tu nam nie znika, nie umyka, a żadnego przerysowania, żadnej ostrości, żadnego kłucia. No, no… tylko jak ktoś w materiale postanowi nam popiłować to efektor nam to pokaże, ale tylko wtedy, a nie z zasady, bo pokazuje nam tę górę wybornie, w sensie, nie szczędząc detali, a jednocześnie przyswajalnie (bez nieprzyjemności, czy zamęczania …bo jak napisałem zaraz na wstępie akapitu… koherentne to brzmienie).

Słuchawki są bardzo dobrze zestrojone – świetna robota Brainwavz! Brzmi to wszystko bardzo realistycznie, bardzo przyjemnie i …jedyne, z czym mam problem to nieco gorsza (niż spodziewana) w planarach (i to nie zamkniętych, rzadki zwierz, ale tam ograniczenia byłyby zrozumiałe) scena, przestrzenność. Grają pierwszym planem. Nie jest to zarzut, a bardziej zwrócenie uwagi na cechę – te słuchawki nie robią holo, bo tego zwyczajnie nie oferują, one prezentują własną interpretację, bardzo wciągającą dodajmy, ale taką zbliżoną bardziej do tego, czego otrzymujemy w dynamikach. Także mamy bryły instrumentów, mamy wrażenie bliskiego obcowania… właśnie, kurcze, to takie jestem słuchaczem w pierwszym rzędzie, słucham i mam wszystko podane na twarz. Nie to, żen i będzie tu żadnej głębi. Będzie, że stereo będzie do kitu… nic z tych rzeczy, będzie ok. Ale planary, te najlepsze, przyzwyczaiły nas do takiego oderwania, takiego zaskakującego zerwania z prawami fizyki (na uszach, a jednak poza), gdzie jesteśmy przyjemnie omamiani dźwiękiem wybrzmiewającym w stylu kolumn głośnikowych. W przypadku Alar wiemy, że mamy słuchawy na głowie. Być może na moją ocenę ma wpływ słuchanych równocześnie, znaczy na przemian, HEków SE (a potem jeszcze FADów D8k Pro Ed, choć w mniejszym stopniu). Tam to robi przekaz, zniewala wprost, tu było „zwyczajniej”, być może zepsuł mi wrażenia odsłuch flagowców? Być może…

Czymś na co warto zwrócić uwagę i podkreślić to wybitna zdolność do komunikacji na niskim poziomie głośności. To robi wrażenie, bo tu często jest tak, że „no ale nic się właściwie nie dzieje” i dopiero potem… Alary potrafią pokazać piękno muzyki bez masakrowania aparatu, nie – wróć, one potrafią przykuć uwagę, gdy szepcą do ucha. Proszę, proszę – można słuchać na 8-9 (i wtedy jest cicho, nie o to chodzi, że one szybko grają głośno, nie – właśnie – cicho i ciekawie) i dzieje się. Z elektroniką mobilną będzie znakomicie, tylko gabaryt może (no i drut, żyjemy w czasach rozbratu z drutem) zniechęcać do takiej zabawy. Są łatwe do wysterowania i nie potrzebują żadnej specjalnej dziurki, wystarczy ta w telefonie (iP SE – grało ok, nie super, ale akceptowalnie, z dobrym odbiorem walorów, a nie coś tam, coś tam… czyli da się też tak). Sumując, w porównaniu do tych drugich, dla mnie zdecydowany faworyt i to zarówno w porównaniu z rosyjskimi, jak i w całym segmencie – świetne słuchawki, może najlepsze z tych, które ostatnio pojawiły się na rynku (do 3k zł)?

Magni vs Alara

Alary nie wymagają takiego połączenia (balans), żeby zagrać świetnie. Można – pewnie – czemu nie, ale one z jacka grają porównywalnie dobrze.
Jakbym wiedział, że Magni zyskują na balansie, to bym dłużej je pomęczył (nie dokładnie jak w tekście stoi, ale za krótko, znaczy nie w ogóle, ale za krótko).
Szkoda. Mój błąd. Rzecz jasna sam producent takiego czegoś jak balans nie przewiduje (w komplecie), ale jak już jest opcja, to warto je symetrycznie pomęczyć 

Magni to inna bajka. Tu mamy parę rzeczy na poziomie słuchawek dużo kosztowniejszych, ale mamy też pewne uwagi i – koniec końców – pewien niedosyt w finale. Już spieszę wyjaśniać o co chodzi z tymi słuchawkami. W kwestii tego, co wypada z pudełka zero zastrzeżeń – no na bogato, jeszcze w podsumowaniu się nad tym pochylam – tutaj krótko: jest bardzo dobrze. Jak już nałożymy na uszy (wygodne samodopasowanie, które sprawdza się) i zaczniemy słuchać… zacznę od tego, że (może to cecha wszystkich drewienek? Może) trzeba je trochę pomęczyć, że na dzień dobry mogą wydawać się mocno nijakie. Słuchamy i nic. Także przebieg musi być. Na początku nie sugerowałbym się w ogóle „jak to gra”. Alary inaczej – zaraz po wyciągnięciu z pudła – grają. Tu trzeba odczekać (puszczając sygnał). Nie ma tu za takiej rozdzielczości jak w Alarach (no ale tamte to planary, więc może to?), nie ma takiego basu (znowu, jak na nie planary jest bardzo dobry, ale nie może się równać z Alarami w tym względzie), te słuchawki grają inaczej. Grają spokojnie, nie ma tu szybkości, zdecydowania – jest raczej spokój, opanowanie, to taki bardzo poukładany, ale też nie wyróżniający się jakimś konkretem dźwięk, podany przepisowo, podany z pełną „kulturo i gracjo”, choć tej gracji to jednak bym chciał więcej. Zastanawiam się, czy ten nowy materiał, egoztyczny grafen, to nie jest przypadkowo rzecz do dopiero pełnego odkrycia i opanowania przez konstruktorów słuchawek? Kto wie, może to są dopiero pierwsze (udane) próby implementacji tego materiału w przetwornikach, może nie należy traktować tego jako „tak to gra”, a raczej „gra tak teraz, na tyle ile udało się temat zgłębić”? Co ciekawe, słuchawki są bardzo wybredne w zakresie materiału (jakości materiału muzycznego). Szczerze – nie słuchajcie na nich jakiś niskobitowych rozgłośni internetowych. To mogłoby wskazywać na wysokie kompetencje w zakresie selektywności, umiejętności pokazania „prawdy”, różnicowaniu… poniekąd, ale z zastrzeżeniem, że bardzo dobry materiał to granie poprawne, bez żadnego narzekania na coś konkretnie, tyle że bez jakiegoś elementu, który by przykuł uwagę, wciągnął… ja tego nie doświadczyłem słuchając tych słuchawek. Wróć. Jednak są rzeczy, które są tu dość nietypowe. Tyle, że wspominam o tym, nie w kontekście, właśnie, bo mi się podobało, a stwierdzenia faktu występowania i czegoś, co jednak jest inne (nie chcę wartościować, stwierdzam).

Co to takiego? Może właśnie neutralność? Choć nie ma tu detalicznego wglądu w naganie (a jednak bardzo różnicują, z kiepskim brzmią słabo), to dźwięk prowadzony jest po profesorsku, to znaczy w sposób nie dopuszczający do żadnego, podkreślam, żadnego skoku w bok. Zero podkoloryzowania, zero podkreślania, czy faworyzowania, no nic. Grają w sposób bardzo wyrównany. To coś, co zazwyczaj kojarzymy (ogólnie w audio) z wysokiej klasy produktami, gdzie liczyć się wierność, brak dodawania od siebie czegokolwiek, własnej kreacji (? – hmmm, właściwie to wszystko to takie samo oszukiwanie, bo czym jest ta „prawda”, obiektywna prawda o dźwięku?). Te słuchawki mają potencjał studyjny, choć też nie do końca, bo nie jest to monitorowe granie per se, ale jednak zamknięta konstrukcja i selektywność połączona z różnicowaniem, dużo ciekawsze ganie w balansie (uwaga – nie moje stwierdzenie, sprawdziłem na forach z wypowiedziami użytkowników – lepiej, dużo lepiej grają pożenione z symetrycznym kablem i takimże symetrycznym, zbalansowanym źródłem) mogą nam tu zapalić ostrzegawczą lampkę. Mnie zapaliły. Także nie udało się tych słuchawek w pełni przetestować – to prawidłowy wniosek z tego, co powyżej. Słuchając ich w SE, słuchając stacjonarnie (bardzo się nie lubią z telefonową dziurką, to porażka jest, a w przypadku mobilnych ustrojstw poprawiających, czy wręcz samodzielnych źródeł HimobileFi jakoś nie specjalnie byłem usatysfakcjonowany), dochodzę do wniosku, że te słuchawki wymagają znalezienia na siebie patentu. Nie są zatem wcale łatwe (do napędzenia i w wyborze repertuaru / napędu / źródła) , nie są uniwersalne i nie są od razu. Takie z pewnością nie są.

Góra. Ta jest dość niezwykła. Bardzo dobrze dostrojona, wręcz powiedziałbym wzorcowo. Naprawdę, jak słuchamy czegoś z dużą ilością wydarzeń w górnych rejestrach, to możemy się nieźle zdziwić. No, no, może to ten grafen daje takie możliwości? A może coś zupełnie innego? Nie wiem, nie potrafię tego ocenić, bo nie znam się na inżynierii, materiałach, a jednocześnie producent w żadnym z materiałów dotyczących swoich słuchawek jakoś specjalnie nie podnosi, że „wiecie, ale wysokie to mamy, no, no wybitne mamy, koniecznie posłuchajcie!”. Także ok – jest tu coś wyjątkowego jednak – tylko, że to się pojawia dopiero po pewnym (długim) czasie, nie od razu. Stąd wcześniejsze nic, no nic nie przykuwa uwagi, poprawnie gra, tak, owszem, ale jakoś nie chwyta, niczym nie zwraca na siebie uwagi. Te wysokie są tutaj ciekawostką, bo dostrojone są tak, że -jasne- sybilanty usłyszymy (ale one są, w muzyce są, znaczy występują, więc…), ale sposób w jaki gra trąbka, wybrzmiewają cymbałki, to co tam się dzieje, jest dość zastanawiające. Według mnie te umiejętności – przy zwróceniu na to uwagi, wsłuchaniu się, wyłapaniu tego – otwierają w główce słuchawkowego freaka wrota do zgubnego „a może warto dodać do kolekcji to, to?”. Nietypowe? Według mnie trochę tak. To znaczy nietypowe w tym swoim zdystansowaniu, czy neutralnym sposobie komunikowania ze słuchaczem. Zazwyczaj słyszymy po pierwsze jakieś odstępstwa, gdy są, po drugie pierwsze coś nas od razu chwyta i nie puszcza, zachwycając, albo też mamy na dzień dobry „to nie moje granie” i jak z gorzkim, wypluwamy. Tu jest inaczej. Długi i sztywny kabel też jest od czapy mobilnie (niby forma wskazuje – zabierz mnie na spacer, ale nie, nie, jeszcze raz nie), jak wyżej – to nie są słuchawki mobilne! Ten kabel jest potwierdzeniem, że do domu i najlepiej w jednej, określonej pozycji (strasznie mikrofonuje, każde pocieranie o cokolwiek, zaburza nam odbiór). Intrygujące, zatem, ale też bardzo nie dla każdego, wymagające moim zdaniem dłuższego zaznajomienia, słuchawki w formie przenośne, a po prawdzie całkowicie stacjonarne i to (jak wspominają użytkownicy) najlepiej w balansie słuchane.

 SPL

Z SPLem grało fantastycznie, nie tylko to flagowe, ale obok (Alara) świetnie.
Magni zaczęły tutaj nasuwać pewne skojarzenia ze studyjnym narzędziem (ja głupi, dlaczego nie via XLR, tylko SE)

Wnioski?

Alary możecie rozważać jako słuchawki, które będą tymi… tymi jedynymi, czy tymi docelowymi, tymi które zagoszczą na dobre i nie znudzą się, nie pozostawią niedosytu, miejsca na „ale”. Są tak dobre, jak przetestowane przeze mnie Sundary, tyle że inaczej. Inaczej dochodzimy do tego samego – do pełnej, zupełnie naturalnej i niewymuszonej satysfakcji z użytkowania. Bo wygodnie, bo pięknie gra, bo nie ma żadnych uwag pod adresem możliwości, żadnych, można lepiej – tak – ale za sumy, czasami, zwalające z nóg i nie będzie to lepiej ZDECYDOWANIE, ba czasami tylko subtelnie. Są słuchawki wybitne, pisałem tu o takich nawet dwukrotnie ostatnio, ale to taki olimp za bardzo, bardzo wysoką cenę. Coś – fakt – wybitnego, szczytowego, na topie (wg. mnie) teraźniejszych możliwości technologicznych w zakresie przetworników nakładanych na uszy, co jednakowoż jest w oderwaniu od realiów (Alara są – po prostu – ośmiokrotnie tańsze, a od drugich, w kolejności, fantastycznych FADów D8000Pro Ed nawet, po dodaniu koniecznego do zakupu …dodatkowego kabla, nawet 10 krotnie). To jest odjazd, to jest aberracja. Tyle, że w audio to są realia, nawet mocniej – w audio możecie w niektórych segmentach mieć i przebitkę 100 krotną, możecie wydawać jakieś absurdalne kwoty na druty (cena nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia, żadnego) i to jest właśnie dzisiejszy rynek, dzisiejsze realia. Nie pomstuję, nie krytykuję, są ludzie chętni do płacenia ogromnych sum i producenci byliby idiotami, nie oferując im możliwości spędzenia kasy. W jakiś sposób wpisuje się to w znany wszystkim trend pomnażania bogactwa przez nielicznych przebogatych, pogłębiania się przepaści… tak ten świat wygląda, dlatego niech nas nie dziwi efektor na głowę za dwadzieścia parę tysięcy złotych. Czy nawet ten za siedemnaście, czy ten za dziesięć. Zyskują na tym – wbrew pozorom – wszyscy… bo postęp, generowane zyskami R&D, oczywisty postęp jaki dokonuje się w technologii (choć jw. powrót do starego, jarego bywa wyzwalający i dobrze!) to coś, z czego korzystamy demokratycznie, bo trafia na każdą półkę, pozwala słuchać w lepszej jakości (generalizując) niż kiedyś. To kwestia ogromnego rozrostu słuchawkowej branży, to zasługa wspomnianej pogoni technologicznej, zaskakiwania nowymi rozwiązaniami.

Przetestowane planary i grafenowe dynamiki dobitnym tego potwierdzeniem. Rosyjskie słuchawki są niewątpliwie ciekawą propozycją, ale specyficzną, czy może inaczej – dla określonego odbiorcy. Nie są – wg. mnie – dla każdego, nie są uniwersalne (Alara spodobają się każdemu, kto je na łeb nałoży, serio), na pewno wymagają doboru elektroniki (napęd, a nawet źródło), są intrygujące, zaskakujące, ale dla mnie bardziej „kolejne do kolekcji”, a nie te jedne, jedyne, czy główne słuchawki do słuchania. Nie odnajdą się zupełnie w scenariuszu „on the go” (Alary jak najbardzej nadają się, choć są – nie zapominajmy – sporawe, lekkie, ale sporawe rozmiarowo), będą nam służyły w domowym zaciszu i dla chętnego odnaleźć coś „z innej beczki” mogą być ciekawą propozycją. Brawa należą się niewątpliwie za wyposażenie, za jakość wykonania i za materiały. Tu stoją wyżej od Brainwavz-ów …jak widać można (słyszycie w HiFiMANie?) dać w takim budżecie coś tip-top, organoleptycznie wywołującego zachwyt i pomruk zadowolenia po otwarciu wieczka.

Alara ze znaczkiem, bo to produkt konieczny do przesłuchania, gdy wybieramy te, które mają nam służyć, te jedyne, które mają. Także dla tych, którzy nie są słuchawkowymi freakami (jak niżej podpisany, nie gromadzą, nie obwieszają ścian, nie robią ołtarzyka …no są po prostu normalni) zdecydowanie polecam zaznajomić się. Ta firma już kiedyś udowodniła, że spod ogona nie wypadła, że to nie żadne szlaczkami pisane guano, a tanio i bardzo dobrze. Bardzo. Zawsze u mnie szacun dla takich producentów, zawsze promowanie, bo ta zabawa ma wtedy sens imo gdy każdy, kto chce (a nie kto może sobie pozwolić) nakłada na głowę, słucha i przenosi się do tego lepszego, nie ograniczonego codziennym szlamem, świata. Alary dają taką możliwość, sprawdźcie sami i oceńcie  - kto wie, może to będą słuchawki na lata i zamiast szukać, zaczniecie już tylko słuchać?

Tego nieodmiennie życzę (choć to – po prawdzie – trochę strzał w stopę z mojej strony ;-) )

PS. Ale zajebisty bas na tych HE-400, wymieniam zabawowo wsad bańkowy, raz takie, raz inne na moim MiniWacie, który robi za słuchawkowy (router w torze) i…. miód. Z tanim thunderboltowym pro-toolsem podobnie – miód. Świetne, tanie nauszniki :)

 

Dla Alara. Takie wg. mnie dobre są. Świetne, nie bardzo drogie jeszcze, nauszniki

Brainwawz Alara 2499zł

- koherentne brzmienie, znakomity bas, piękny środek i wcale nie masowana, kompetentnie reprodukowana góra
- bardzo wygodne, zero uwag do ergonomii
- z mobilnym jak najbardziej żenić
- uniwersalne, łatwe, nie wybredne, takie do wszystkiego (znaczy życiowe)
- potrafią grać bardzo wciągająco, wybitna muzykalność,  duża dawka pozytywnych emocji
- dodatkowa zaleta, wcale nie częsta …grasz cicho, grasz ciekawie. Dowód na kawał dobrej, inżynierskiej roboty, przy przetwornikach (i ergonomii tj. muszle / pałąk… tu wszystko „gra”)
- cena jak najbardziej uczciwa, biorąc pod uwagę to, co dostajemy w zamian

- scena nie taka, do jakiej nas przyzwyczaiły planary, tu jest bardziej „pierwszy rząd”
- gdyby tak było jednak o te pińcest plus taniej ;-) to Sundary miałyby jeszcze bardziej konkurencję w „budżetowe, a planarne” 

Kennerton Magni 2990zł

- góra, jak się już oswoimy, to usłyszymy że dzieje się sporo, że doskonale potrafią ten zakres reprodukować, bez wysiłku pokazując trudne dźwięki w całym ich bogactwie
– może ta neutralność to właśnie coś specjalnego, do czego trzeba dorosnąć? Być może. Ja jestem gówniarz (duchem), także mnie to nie dotyczy, nigdy nie dorosnę
– selektywność, różnicowanie …potrafią, mimo ewidentnych niedostatków w pokazywaniu szczegółów (rozdzielczość przeciętna)
– jak na zamkniętą konstrukcję, niezła scena
– znakomite wykonanie, materiały pierwsza klasa i cała oprawa, no na bogato jest

- z początku wydają się nijakie. Długo trzeba grzać temat, żeby poodkrywać potencjał, nie są uniwersalne, nie będą dobrym partnerem dla mobilnego
– kabel to ergonomiczna porażka (sztywniak, mikrofonuje, bardzo problematyczny w użytkowaniu – tylko stacjonarnie, tylko!)
– nie znajdziecie tutaj mikrodetali, „planktonu”, nie są jw. rozdzielcze specjalnie, raczej przeciętnie właśnie
– muszle nie są szczytowym osiągnięciem w zakresie dopasowania, ułożenia, no wygody nie są szczytowym. Nie męczą jakoś, ale pełnego komfortu tu nie ma
– będą wybrzydzać na kiepskim materiale,  może być, że będzie nie-słuchalnie

Autor: Antoni Woźniak

Podziękowania za wypożyczenie słuchawek dla firmy:

 

Porównawczo w budżecie 2-2,5k
Sundara, Magni, Alara 

Ten tu zawodnik strefy stratosferycznej, ultra-high-endowej, robił za referencyjny punkt odniesienia

 

Brainwavz demówka, trudno zatem ocenić, co dostajemy. W przypadku Kennertona jest – cholera – jest naprawdę na bogato. 

Takiego „wsadu” nie powstydziłby się flagowiec za naście tysi. Tu jest to najtańsza w ofercie konstrukcja. No, no…

Dość twardy, mało elastyczny

Powoli 3.5mmm gniazdo w muszlach staje się standardem. I bardzo dobrze. Wreszcie nie będzie problemu z manewrami kablowymi między różnymi słuchawkami

…co wykorzystamy skrzętnie w teście. Wszystkie nausznice mają możliwość aplikacji tych samych drutów. 
Będzie to co dają Rosjanie, będzie podstawowy kabel z Sundary, będzie balans z flagowych HiFiMANów

Miękkie, skórzane (eko) pady. Wygodne.

Pałąk z zaciskową regulacją

Bardzo dobra jakość wykonania, podkreślam, to prezentuje się dużo lepiej od wielu propozycji w tym budżecie

I jeszcze w środku muszli, z widokiem na regulację pałąka

Planary Brainwavz skromniej, choć jw. to demówka, bez pudła i części akcesoriów

W komplecie wymienne pady (jest welur, jest ekoskóra) 

Alara. Bez kabla

Konstrukcja pałąka tradycyjna, wygląd z gatunku tych masywniejszych

Niby podobnie jak HiFiMAN, ale bez stopniowania, z większą swobodą regulujemy

Pałąk duży, obficie obszyty

…się nam z Mr. Speakers kojarzy, gdy popatrzymy na obudowy

I jeszcze rzut oka na wewnętrzną stronę muszli.

Trzy „budżetowe” konstrukcje powalczą, podpięte m.in. pod koktajla (HA-500H), hybrydę z opcją napędu via tranzystor lub tranzystor/lampa

Będzie zarówno symetrycznie, jak i niesymetrycznie

Ten klamot daje możliwość dość kompleksowego sprawdzenia (różny gain, wspomniane SE/bal & tranzystor/hybryda, wiele źródeł… DAC na dwóch kościach ESS)

Testu, testu…

Miało być testu, testu… no to gramy!

Tylko które najpierw? Dwóch na raz nie założę ;-)

Jednak rosyjskie skusiły i jako pierwsze wylądowały na łbie

Poza koktajlem sprawdziliśmy także w takich okolicznościach przyrody:

…na choinkowych lampkach, dla równowagi, z Amerykanami Woo Audio

Na czystym tranzystorze bateryjno-mobilnym (wszystkie wymienione nausznice jakby sugerują małym jackiem, że są na spacer ;-) ), jak widać z tekstu, rosyjskie na wyrost

…wreszcie z tymi tutaj, stacjonarnymi klamotami, przy czym zabawa z podmienianiem lampek na MiniWacie to czysta radocha :)

Dodaj komentarz