LogowanieZarejestruj się
News

Zamiast kolumn? Serio? Serio. Test HiFiMAN HE-1000SE część 1

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_4575

Wracam po dłuższej przerwie z czymś naprawdę nadzwyczajnym, wyjątkowym. To jedyne słuchawki, które mógłbym zaproponować zamiast systemu opartego na wysokiej klasy kolumnach, jako alternatywę. Nawet słuchawkowemu sceptykowi, nawet …bo te nowe tysięczniki oferują taki poziom (posłużę się czymś z wirtualnego świata, świata elektronicznej rozrywki) immersji, tak potrafią wciągnąć bez reszty w to, co dociera do uszu, są tak odległe od tego, czego byśmy spodziewali się po czymś, co spoczywa na łbie, że… Długo zastanawiałem się jak podejść do tego artykułu. Jak zachować dystans do tego, co się przez parę tygodni testowało (każdą wolną chwilę spędzałem z tymi nausznikami, każdą). To nie są bardzo dobre, czy wybitnie dobre słuchawki. Nie. To jest inna rzeczywistość, coś właśnie niespodziewanego, gdzie parę rzeczy (poniżej) na słuchawkach było zaledwie akcentowane, czy pokazywane – właśnie – w słuchawkowy sposób. Mniejsze, bardziej sfokusowane, bez swobody znanej tylko i wyłącznie z odsłuchu stereofonicznych zestawów głośnikowych. Wiedziałem, że po przetestowaniu całego katalogu nowości, najnowszej generacji HiFiMANa, która firmie bardzo, bardzo się udała, flagowce (nie wliczam tutaj Susvarna, bo to trochę jak Orfeusze – tysięczniki to właśnie szczyt) musiały być też wyraźnie lepsze, ciekawsze od tego, co pojawiło się wcześniej.

I są. Modele v1 (artykuł „Pojedynek na szczycie: tysięczniki) i V2, obiektywnie doskonałe słuchawki, które miałem możliwość testować, które (v1) opisałem w megateście, to jest inny poziom umiejętności. Zwyczajnie (choć to wg. mnie szokujące, jesteśmy przyzwyczajeni do niewielkiego progresu, do subtelnych zmian…. nie rewolucji) poprzedniki NIE POTRAFIĄ tego, co wersja SE. To zmiana od razu zauważalna, to żadne tam niuanse. Niebywałe! Dostajemy dźwięk, który wyznacza nowy pułap jakościowy odnośnie słuchawek. W skali – tak, wiem, narażę się na niedowierzanie – bezwzględnej. Jeżeli HiFiMAN będzie dotychczasową drogą skokowego progresu, wyraźnych zmian in plus, wprowadzając rozwiązania z tego co na szczycie niżej to… ludzie, to oznacza że czeka nas bardzo, bardzo ciekawa przyszłość. Pułap 16 tysięcy złotych to pułap abstrakcyjny dla 99% osób, dla których nie jest wszystko jedno (co mają na uszach), a dla reszty jest to ofc 100 (najdelikatniej – pukanie się w czoło), ale… no właśnie – jest szansa, że to czego możemy doświadczyć we flagowcach znajdzie się w przyszłości w środku katalogu, poniżej 10k. Zobaczcie jak wielki skok nastąpił w przypadku Hindusów (i nie tylko), pisałem o tym w artykułach poświęconych Sundarom, Anandom i Aryom oraz nowym szóstkom. Patrz ostatnie recenzje:  SundaraAnandaArya i HE-6SE

Bajka, zdania nie zmieniam (patrz zajawka), a tylko się utwierdzam. Absolutnie wyjątkowe są 

Czy te słuchawki wyglądają na cenę, za którą je wołają? Nie, nie wyglądają. Zresztą, według mnie, żadne słuchawki nie są warte nastu tysięcy złotych. Tu ceny nie winduje obudowa (jak w klamotach), nie ma takich materiałów, drogich komponentów, które by dodawały te, tam kolejne tysiące. Nawet dużo lepiej wykonane nauszniki (vide Focal) to nadal, patrząc przez pryzmat ceny detalicznej, totalna abstrakcja. Utopia ;-) To nie jest zestaw kolumn, to nie wspomniana elektronika, to kompaktowy efektor, który nakładamy na głowę. Dwie niewielkie muszle i pałąk, okablowanie (tak, te bywa jeszcze bardziej oderwane od zdroworozsądkowych realiów odnośnie $$$). Nawet jeżeli niektóre z elementów są obiektywnie zaawansowane technologicznie to nadal ceny (rosnące) słuchawek szokują. Jeszcze nie tak dawno temu najlepsze, najdoskonalsze można było kupić za kwoty nieporównywalnie niższe od dzisiejszej stratosfery. Także tutaj nowe HEKi nawiązują do tego niechwalebnego trendu… szkoda, bo odwracając ofertę producenta, widzę progres jakościowo-funkcjonalny przy zachowaniu zdroworozsądkowej wyceny. Zarzut kierowany do wszystkich (tak Mr. Speakers, tak Audeze, tak Sennheiser, tak Focal, tak… itd, itd.), nie tylko do HiFiMANa, w przypadku HEKów, to jedna z dwóch wad jakie wytykam tym nausznikom. Za drogie – to po pierwsze, materiałowo-jakościowo zbyt odstające od równie niebotycznie wycenionych konkurentów – to po drugie. Ok, odfajkowane minusy. Cała reszta – wierzcie mi, albo nie wierzcie i koniecznie zweryfikujcie na AVS, lub w jakimś salonie, gdzie demówkę dorwiecie – to POEZJA. Czysta przyjemność i rozkosz, coś czego do tej pory słuchając słuchawek (Orfeusze czy K-1000 były na łbie na tyle krótko i na tyle efemeryczno-niemiarodajne, że ich nie wliczam), jakichkolwiek dostępnych do kupna w sklepie słuchawek, nie doświadczyłem. To REFERENCJA. To PUNKT ODNIESIENIA. Bo tylko te potrafią to, o czym poniżej.

Tylko te…

Po wstępie wytłumaczę się dlaczego dzielę recenzję nowych HEKów dwie części. Albo inaczej… możliwe, że nawet nie dwie, a więcej. Testowałem je ponad miesiąc. To mało. I nie mam tu na myśli (dobra, trochę kłamię, może nawet więcej niż trochę), że to moje chciejstwo, że takie wrażenie na mnie zrobiły, że z czystej prywaty chciałbym jeszcze. Tak, chciałbym, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że te słuchawki doskonale reagują na tor, pokazują jak wiele dobra można jeszcze i bardziej, gdy podepniemy je pod lepsze, jeszcze lepsze, czy po prostu najbardziej wyczynowe klamoty pod słuchawy. Fantastyczne jest to, że są proste, bez porównania prostsze do wysterowania od poprzednich HEKów. To są zupełnie inne tysięczniki! Kompletnie, dramatycznie inne i – cóż – pod każdym względem od poprzedników lepsze. Dlaczego napisałem, że fantastyczne? Bo możecie je żenić bez obaw z DAPami, z wieloma USB DACzkami, z elektroniką przenośną (u mnie Mojo, u Was dowolna alternatywa) i będzie O.K. Zareagują zdecydowanie na zmianę lamp, zmianę okablowania (przećwiczone w Premium Sound z Euforiami), zagrają że klękajcie narody z dziurki w…. odtwarzaczu multiformatowym Oppo (znowu Premium), zareagują na zabawy z jw bańkami, u mnie z NOSami (MiniWatt z Mullardami, Philipami, Zeuxami itd), pokażą jak dobrym ampem jest M1HPA i jak jeszcze lepszym (znowu banie, ale tutaj oryginalnie, inaczej) jest @ Woo Audio WA8.  Także trzeba przewalić tonę sprzętu obowiązkowo, ale też trzeba skonfrontować z maksymalnie dużym audytorium wysokoklasowych nauszników. Dlaczego trzeba? Ano dlatego, że to co było słuchane przez ten z górką miesiąc, dało taki oto rezultat w subiektywnej ocenie niżej podpisanego… Nowe HEKi będą reagowały na zmiany toru, kasowały konkurencję, zachowując to, co przykuwa do fotela, żeby nie powiedzieć mocniej – wciska i nie pozwala się oderwać. Zrobią to bez wysiłku, na luzie, po prostu. Ufff! Czym tak szokują – zapytacie…

Lapy, lapki, lampiszony… zalecam ostrożne dobieranie wsadu, żeby nam tych słuchawek nie popsuć (za dużo ciepła, redukcja rozdzielczości, zbyt obficie…)

O to, to, to właśnie mam na myśli

Tym czymś, moi drodzy, jest swoboda. Niesamowita, zniewalająca swoboda z jaką te słuchawki reprodukują dźwięk. Tu instrumenty mają swój unikalny, namacalny, wielowymiarowy sznyt, tu bas wydaje się zdefiniowany KOMPLETNIE, tu ta swoboda, ten…. rozmach, no to po prostu nie pasuje do słuchawek, nawet tych najlepszych jakie się miało na głowie, bo tego tam NIE BYŁO. Co stawało w szranki? LCD-3, FADy 8k, Mr Speakers Flow, Sennki 800. Tak – wiem – to jeszcze (może) za mało, ale z drugiej strony, przyznacie, dość przekrojowo i na poziomie (jakościowo-pułapowym). Do tego bardzo szczegółowe wrażenia z testów poprzedników skrzętnie zapisane (vide recenzja plus parę sesji z V2) …to daje punkt odniesienia, ale powiem szczerze, że nawet bez tego, opierając się tylko na odsłuchu tytułowych, to co powyżej samo się nasuwa, zwyczajnie nie da się tego nie zauważyć. Wiecie jak jest, jak coś już na wstępie powoduje opad kopary, gdzie nie dochodzimy do jakiś tam, nawet bardzo pozytywnych wniosków, ale po iluś tam dziesiątkach czy setkach godzin dochodzimy, gdzie nie musimy „usłyszeć”, gdzie po prostu pierwsze wrażenie jest takie, że OMG!!! W przypadku nowych tysięczników gwarantuję, że przykują, gwarantuję, że będziecie naprawdę zdziwieni, że na dzień dobry zrobią na Was wrażenie. Tak, moje były już słuchane wcześniej – biorę na to poprawkę – ale nie wierzę, no po prostu nie wierzę, że ze słuchawek grających jak… słuchawki nagle, po iluś tam setkach godzin grzania (pffff) robi się takie oto cudo. To mogą być albo subtelne zmiany, albo (zazwyczaj) dostosowanie naszych uszu w wielogodzinnym procesie adaptacji (czyli nówka pewex z pudełka i się oswajamy). Tu, mimo przebiegu, po pierwszym nałożeniu było: o rzesz, ja cię… (w zajawce próbowałem zachować spokój ;-) ), a potem tylko rosło moje zdziwienie kompetencjami tych nauszników, kompetencjami, które do tej pory nigdy i nigdzie.

N-i-e-s-a-m-o-w-i-t-e. Z odtwarzacza multiformatowego, bez dedykowanej amplifikacji TAKI DŹWIĘK

Fenomenalna rozdzielczość, umiejętność pokazania dużego planu (opad szczęki, no opad szczęki, tak… opad szczęki), kreowania przestrzeni – powietrza wokół (mhm, dobry zestaw kolumn to potrafi, ale słuchawki?!) plus bas jakiego nie słyszeliście jeszcze na nausznikach (adekwatność, wolumen, skala) oraz jeszcze coś, co nazwałbym efektem znikających z pokoju odsłuchowego kolumn, tyle że tu mówimy o słuchawkach, gdzie dźwięk nie ma określonego sztucznie (jak to w nausznikach) umiejscowienia, nie koncentruje się ani w głowie, ani w prymitywny sposób tuż obok (to ta przestrzenność w najlepiej radzących sobie z reprodukcją przestrzeni planarach). Tak, mówimy o ortodynamikach, o konstrukcji planarnej, o nowym projekcie, ale też technologii która spowszedniała, co wielu wprowadziło, co dzisiaj jest dostępne nie tylko u specjalistów, ale naprawdę sporego przekroju znanych i nieznanych producentów audio. No właśnie, tylko tutaj efekt jest inny, powiedziałbym właśnie na tyle zaskakujący, że nie da się tego tak zwyczajnie odfajkować „o kolejne, bardzo dobre słuchawki, następne poproszę”. Nie da się, bo one są – moim zdaniem – nadzwyczajne, wyjątkowe.

Wspomniałem o alternatywnie dla kolumn? Wspomniałem. Otóż, jeżeli jesteś słuchawkowym sceptykiem, nawet najlepsze czy najdroższe (co oczywiście nie zawsze współgra, mniejsza) nauszniki nie zyskały w Twoich oczach (uszach), jeżeli zwyczajnie kolumny cenisz za to, czego słuchawki nigdy nie były w stanie Ci zaoferować… daj nowym HEKom szansę. To może być dla Ciebie szokujące i pouczające doświadczenie. Pomyśl za co cenisz swój wypieszczony, znakomicie Ci znany i dający tyle radości system w tej Twojej audio świątyni, usiądź wygodnie w fotelu, podłącz tytułowe HEKi (nawet jeżeli będzie to tylko dziurka w integrze, nawet!), a możesz się naprawdę mocno zdziwić. Jak masz coś wyspecjalizowanego, tym lepiej, ale – właśnie – te słuchawki wg. mnie są na tyle unikatowe odnośnie paru oczywistych cech, cech na jakie każdy z nas zwraca od razu uwagę, że mogę z przekonaniem graniczącym z pewnością powiedzieć, że zaoferują coś niespotykanego (bo i dzisiaj – generalizując – mamy dostęp do świetnie nagranej muzyki i bardzo dobrze brzmiącego sprzętu, a wszystko to przystępne, na każdą kieszeń). Dynamika wyborna – jak się na nich słucha srogiego pierd….cia to jest bajka, to czysta rozkosz jest. Metalowcy we wszelkich, tych lżejszych i tych ekstremalnych odmianach – musicie koniecznie! Uniwersalność pełna, bo tu z każdym gatunkiem jest uczta, z każdym, każduteńkim, także tylko słuchać! Reszta pasma? Wyśmienite zszycie, nie ma mowy o jakiś niedostatkach, o dziurze, pięknie, zachwycająco środek, fantastyczne wokale, a jeszcze posłuchajcie jak one potrafią talerze, jak trąbkę potrafią, no naprawdę to jest coś niesamowitego. Słuchałem bardzo eklektycznie i zawsze z pełnym podziwiem, pełnym zaangażowaniem, z potężną dawką niczym niezmąconego entuzjazmu. Są piekielnie szybkie, piekielnie dokładne, piekielnie koherentne, jak usłyszycie kontrabas to zrozumiecie, że wcześniej takich słuchawek nie było. Ta swoboda, to trudne do wyobrażenia (bo na uszach) granie bez umowności (słuchawki), bez ograniczeń (tak wiem, trudno dać wiarę, trzeba posłuchać, zróbcie to!) to jest właśnie to, czego tutaj doświadczamy.

Temu jegomościowi obok też się udzieliło, jak założył to… z bólem ściągał z łepetyny. ;-)

Powiem szczerze: uzależnienie od HEKów SE jest oczywistą, oczywistością, to pewne jak podatki, to pewne jak kwatera na cmentarzu. Posłuchacie i wpadacie w sidła. I nie chodzi tu wcale o słuchawki same w sobie. Są wygodne, ale miałem na uszach wygodniejsze, są ergonomicznie dopracowane, ale miałem na głowie takie, które łatwiej było dopasować, które nie miały skokowego – jak tu – mechanizmu regulacji. Tyle, że po założeniu HEKów wszystko przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Muzyka całkowicie Was wciąga i nie macie ochoty na przerwę w uczcie dla uszu. Każdy dźwięk jest ciekawy, przykuwa uwagę, intryguje… tu się słucha z rozdziawioną buzią, z autentyczną frajdą, z autentyczną radością. Przyjemność, satysfakcja jest ogromna, takie coś doświadcza się naprawdę rzadko, żeby nie powiedzieć bardzo nawet. Ja miałem takie ciary (nie porównuje teraz systemu do słuchawek, tylko emocje jakie towarzyszyły słuchaniu) jak wylądowałem w zeszłym roku w pokoju z elektroniką Bakoona, Terminatorem (DAC) i niesamowitymi kolumnami Szwajcarów (SOUNDKAOS – patrz relacja). To było wstrząsające doświadczenie – wchodzicie i zastanawiacie się co się stało, że to niemożliwe, że „ale jak to?” Muzyka, która JEST. Dzieje się coś, czego nie rozumiecie, bo to niespodziewane, szokujące, dźwięk jest TUTAJ, jakby nie był odtwarzany, reprodukowany, po prostu JEST i można tylko siedzieć i słuchać i się zachwycać. Tak było w małym pokoiku w Sobieskim (….czy w tym roku będzie podobnie? Czy coś zrobi aż takie wrażenie?), w innej skali, w innych proporcjach, ale z takim samym poziomem endorfin udzieliło się za sprawą tytułowych. WOW. Nie byłem w tym osamotniony. Dwa razy nawiedzałem i spotykałem tak samo zszokowanych, jakieś takie co chwila „ale jak?”, swojskie „ja pierd..”, „nie wychodzę…” itd itp w ten deseń.

 

Na razie mogę powiedzieć tak – wszystko jedno. Z wieloma bardzo różnymi klamotami, tranzystorowymi, hybrydowymi i na baniach, na różnym pułapie cenowym jest świetnie,
przy czym w niektórych okolicznościach sprzętowych przepadacie z kretesem (i wcale nie za bajońskie sumy). Kogo wina? Słuchawek wina. Efektor jest WYBITNY, robi robotę!

Zapewne zauważyliście, że nie było opisu, specyfikacji, że nie zawracałem sobie głowy tym, co zawsze na wstępie jest (choć bywa i na końcu ostatnimi czasy). Tak, specjalnie tak, od razu do sedna, bo tu te ładnie wyglądające cyfry (można wyczytać z suchych liczb, że łatwe czy łatwiejsze, że bas będzie nisko schodził, że to, że tamto, że owamto), ale to tylko beznamiętne dane. One nic nam konkretnie nie mówią, bo przecież są na rynku słuchawki, które gdzieś tam mogłyby, w czymś tam napewno lepiej liczbowo (wspomniałem też o wykwintniejszych materiałach, bardziej ergonomicznej konstrukcji u konkurencji vide regulacja) itd itp. Mamy znaną z poprzedników łezkę, która wydaje się najoptymalniejszym kształtem dla muszli, zapewne skorelowane jest to z umiejętnościami, na pewno daje progres w zakresie wygody, dopasowania do anatomii, gwarancji że nawet słoniowate małżowiny wejdą… to wszystko jednak nie tłumaczy tego fenomenu. Także opis na stronie producenta, chwalenie się nową, jeszcze czulszą, jeszcze cieńszą, jeszcze doskonalszą membraną, dopracowaną konstrukcją magnesów i cały ten techniczny żargon to coś, co przecież nie wyjaśnia, może tylko sugeruje, że dokonano postępu, ale to tylko jw. suche dane, technikalia, inżynierskie samochwały. Oczywiście to właśnie dzięki wieloletniej praktyce, doświadczeniu udało się upichcić takie coś, udało się stworzyć wybitne słuchawki, jakimi HEKi SE bez dwóch zdań są. Tak, ale żeby to zrozumieć, trzeba je założyć na łeb, wyzbywając się uprzedzeń (słuchawkowi sceptycy, to do Was), nałożyć, wcisnąć play…

….i zapomnieć o bożym świecie.

Cześć pierwsza to początek czegoś większego. HEKi SE trafią do mnie ponownie po AVS 2019. Tak, cieszę się jak cholera, ale jednocześnie chcę zrobić coś, czego – czuję – nikt testując te słuchawki – nie zrobi(ł). Turniej rycerski, w którym zwycięzca może być tylko jeden. Każde, nawet bardzo egzotyczne (niespotykane u nas na rynku), adekwatne klasą (czytaj high-endowe) nausznice, bardzo odmienne technologicznie i źródłowo (analog!) tory, najbardziej wyrafinowane PC Audio klamoty i jeden wspólny element – HEKi SE. Zwyczajnie muszę to zweryfikować, muszę to sprawdzić i muszę zrozumieć. Na razie wiem tyle, że to coś wyjątkowego, wiem że to nie – po prostu – flagowiec AD 2018/19 HiFiMANa, że to coś więcej. Nie mogę wprost doczekać się następnych generacji HiFiMANów. Jeżeli będą konsekwentnie wprowadzać to, co było wcześniej na szczycie na pułap średnio, a nawet niskopółkowy to micha już mi się cieszy i tylko czekać z niecierpliwością na to nowe.

Cocktail Audio H500 katowany właśnie. Z HEKami SE nie szukałbym dalej.

Podobnie…

A HEKi SE będą pojedynkować się z każdym wysokopółkowcem i niech mnie, jeżeli coś je pokona. Na razie – zwyczajnie – nie potrafię sobie tego wyobrazić, ale co tam… może nie starcza mi wyobraźni, ba chciałbym takie coś usłyszeć, oj bardzo bym chciał. Póki co to nasz punkt odniesienia, chwilowo (?) bez konkurencji, bez względu na pułap, bez względu na zewnętrzny przepych & bogactwo (słuchawkowe precjoza goniące i bijące granicę 20k pln). Jestem zainfekowany i wprost nie mogę się doczekać Waszych opinii na temat tytułowych po AVSach / jakimś tete-a-tete w zaprzyjaźnionym salonie. Od razu powinny Was zniewolić. Gdyby było inaczej – cóż, lata lecą, może jestem już na etapie, że słyszę głosy w głowie? Jak Was nie zniewolą, nie wykluczałbym zmian zwyrodnieniowych w aparacie słuchu niżej podpisanego. Aha, przez prawie miesiąc nie dawałem głosu na HDO. Teraz wiecie dlaczego nie dawałem. Próbowałem, wierzcie mi, ale HEKi wzięły mnie, uzależniły, popsuły życie towarzyskie, wpędziły w nałóg, uniemożliwiły normalne (a co to takiego btw?) funkcjonowanie. Byłem totalnie bezradny*. Dobrze, że chociaż teraz na te parę tygodni spokój. Nie, niedobrze. Ja chcę jeszcze, ja chcę tych słuchawek bardzo, bardzo chcę… ;-)

To słuchawkowy koniec drogi. W skali bezwzględnej. Póki co, bez żadnych niedomówień:

 * bo angażują bez reszty, nie można skupić się na niczym innym, tylko na słuchanej muzyce, tylko muzyka. To jest chyba najlepsza rekomendacja: „miesiąc z głowy” ;-)

HiFiMAN HE-1000 SE

Plusy:
- zamiast wysokiej klasy systemu opartego na kolumnach, taka alternatywa bez kompromisów (napisałem to :P )
- swoboda komunikowania niebywała, niepasująca zupełnie skalą do nauszników
- rozdzielczość najlepsza w tego typu efektorze, absolutnie wszystko, a przy tym absolutnie bez przytłaczania ilością informacji, po prostu jest, jakby to było coś oczywistego. Słuchacie wielu rzeczy na nowo. Mówimy o słuchawkach, nie kolumnach, przypominam. Niesamowite!
- bas, taki który do tej pory słuchawki (slangowo – przepraszam) nie umiały
- przestrzeń, nie to mało, tu można mówić o powietrzu, o tym co pomiędzy, o czymś, co było zarezerowane dla kolumn li tylko
- instrumenty jak żywe, nie reprodukowane, a że tu i teraz gra nam
- totalnie zniewalają, wciągają, chce się tylko więcej i więcej, słuchacie z rozdziawioną buzią
- …a to oznacza, że muzyka, gdyby tylko dało radę, na okrągło (chce się wciąż wracać do słuchania, chce się nowej, chce się starej, znanej i nieznanej, wiele rzeczy się chce, nawet tych wcześniej niezauważonych, niedocenionych, albo nawet… średnio lubianych się chce. Moim zdaniem tylko najlepsze takie coś potrafi. Tylko)
neutralne i naturalne. Właśnie. Nic tutaj nie jest podkoloryzowane. NIC. A jednocześnie ten dźwięk nie jest żadną miarą nudny, jednostajny, NIC Z TYCH RZECZY
- długi odsłuch nie męczy, także ergonomia na plus (lekkie, anatomicznie dopasowane pady, optymalny kształt muszli – łezki, bardzo wygodny metalowy pałąk ze skórzaną obejmą, która nie uciska, której nie czuć)
- wejścia 3,5 w muszlach, łatwe manewry z okablowaniem (w komplecie jest 6,3 i balans 4,4 – znak czasów? Też, ale również wskazówka, że tu można z mobilnym źródłem… jak najbardziej można), regulacja wystarczająca, ale można to zrobić lepiej
- no właśnie, łatwe, proste do wysterowania, wcale nie wymagające (vide wspomniane Oppo)
- ładnie pokazujące (bo tu można… wszystko usłyszeć) progres jakościowy z lepszym po drugiej stronie kabla

Minusy
- cena, cena, cena, cena…                      ….czekamy na czarny piątek -50…. -70% ;-)
- materiałowo/wykończeniowo mogłyby bardziej, co nie tyle uzasadniałoby te prawie 16k, bo to i tak abstrakcja, ale po prostu wypadałoby na tym pułapie cenowym i tyle (okleina? schodząca powłoka lakiernicza?)

 

System(y)

Gościnnie – Premium Sound Sopot – różne węże boa, sorry, nie zwróciłem uwagi, niektóre coś tam zmieniały (tak, tak wpływ kabelka), jako źródła Oppo 205D (źródło ale też soute), Lumin T2 z napędem bańkowym w postaci Felix Euforia

W redakcji: Audiobyte Black Dragon (DAC/AMP), WooAudio WA8 (DAC/AMP), Erzetich Bacillus Tilia (AMP), M1HPA (AMP), MiniWatt (różne NOSy, patrz tekst – AMP), TAC-2 (thunderboltowy DAC/AMP), M2TECH DAC (USB DAC), Chord Mojo (DAC/ AMP mobilny), SB Touch mod EDO (streamer), iMac (Roon Core), MacBooki & terminale HP (transporty PC). Głównie Roon, ale też Audirvana oraz jako alternatywna biblioteka streamingowa – Deezer HiFi.

W kontrze: FADy D8K, Audeze LCD-3, Sennki 800 (dziękuję Tomku za wypożyczenie), Mr Speakers Ether Flow C (dziękuję anonimowy ;) za wypożyczenie). Będzie tego więcej (cz.2)…

PS. Czy powinienem zmienić tytuł recenzji poświęconej Aryom? Hmm…. nie. One są najlepsze z ostatniego wypustu HiFiMANa, najlepsze oprócz HEKów, ale HEKi to stratosfera, także nie zmieniam.

Autor: Antoni Woźniak

Da się nawet bezpośrednio z iPhone z HEK SE, a z takim wparciem to miód i orzeszki

 

Otwarte na oścież, widać co tam w środku masz kotku. A ładnie masz, oj ładnie

Jak w innych „łezkach” HiFiMANa, muszle na płasko

Jest i drewienko, no i ofc skóra. Tu nie może być, w tych realiach cenowych, nic innego

Ta forma, to wykonanie, ten styl jakoś tak bardziej niż Audeze nam leżą. Nie jest to poziom Focali (tu Focal ściga się sam ze sobą), ale czuć, że endy

Przy czym ściera się temu misiu (oczko)… niektórzy powiedzą: nabierają patyny, inni  powiedzą jakoś tak: WTF?

Pałąk jest bardzo OK. Lekka, wytrzymała, wygodna, dobrze utrzymująca na głowie, nie męcząca rzecz. Czyli tak, jak należy

Same słuchawki też leciutkie, kurcze, jak przypomnę sobie HE6, albo nadal słuchane i bardzo lubiane HE-400…

Po co komplikować rzeczy oczywiste? Tu solidne gniazda, których nie popsujemy, nawet gdy często przyjdzie nam ochota na zmianę przewodu

Przewód. Jest też balans, ale nie duże piny, tylko nowocześnie (nowe ampy coraz częściej są wyposażane w to) 4,4 mm

Uzbrojone i gotowe

Słuchawkowy olimp AD 2019 

Na WA

…fajnie gra, wróć, fantastycznie gra

…boskie są

   

Z tym maluchem zresztą też

Gęsto ;-)

W „świątyni” Premium Sound

Powrót do domu. SBT nadal może konkurować z wieloma drogimi streamerami. Ponadczasowa, genialna rzecz btw
Świetny album

Polecam

Również

Czarny smok naprzemian HD650 i HEKi SE. Grubo poniżej 10k macie klamota pod tytułowe. CAŁY SYSTEM (jak z kompa)

I znowu potwierdza się stara prawda: po pierwsze kolumna / słuchawki… długo nic, napęd, transport/źródło wraz z materiałem.
Depesze na srebrnym krążku (średnio przeze mnie lubianym, na marginesie) zagrali tak, że słuchałem tej płyty (mimo, że…) dwa razy pod rząd z ogromną przyjemnością.
Na budżetowym odtwarzaczu NADa (w roli transportu, podpiętym pod Czarnego Smoka) 

A tu wyczynowo z plików. DSD pure. Natywnie. Materiał prima sort. Tor takoż. Ale przede wszystkim HEKi SE.
Jakie to było dobre…

Czysta poezja, ten materiał i po DSP i natywnie. Czysta.

Słuchamy :)

NAJWAŻNIEJSZE CECHY…

  • Konstrukcja: otwarta
  • Przetworniki: magnetostatyczne (wstęgowe); membrany o grubości 1nm (0,000001mm)
  • Opatentowany system maskownicy Windows Shade
  • Impedancja: 35Ω
  • Skuteczność: 96dB
  • Pasmo przenoszenia: 8Hz–65kHz
  • 3 kable z różnymi wtykami (minijack 3,5mm, jack 6,35mm i zbalansowany Pentaconn Sony jack 4,4mm)
  • Typ wtyku: prosty/kątowy
  • Waga 440g

Dodaj komentarz