LogowanieZarejestruj się
News

Harman (Samsung) kupuje Roon Labs! Się porobiło…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Harman-Roon

Roon Labs trafia pod skrzydła Harman International (Samsung vibe, tak, tak koreański czebol jest właścicielem HI). Wczoraj gruchnęła informacja na forum użytkowników wielokrotnie opisywanego na łamach HDO front-endu audio. Obiecałem, że coś skrobnę nt. Roona i cóż, tak się złożyło, że pojawił się dodatkowy impuls. Właściciele sprzedali, wielki koncern nabył, pojawiają się pytania co to oznacza dla Roon Labs, ale nade wszystko dla użytkowników. Jakiś rok z okładem pisałem niezbyt przychylnie o oprogramowaniu, które wyraźnie złapało zadyszkę – wolne, błędy, niestabilne, no kicha. Minął rok i muszę donieść, że nastąpiła… właśnie przed momentem… fundamentalna zmiana na PLUS. Roon uwolnił się od przyciężkawej aplikacji wszystko-mającej na rzecz tadam tadam leciutkiego softu serwerowego. ŻEGNAJ ROON CORE, WITAJ ROON SERWER. To kapitalna wiadomość dla nas, użytkowników, bo soft – jako się rzekło – po dodawaniu licznych nowych funkcjonalności (mobilny ARC, przebudowa DSP, rozbudowa info o muzie i samego tworzenia bibliotek) po prostu stał się niestrawny, pochłaniając cenne zasoby nawet szybkiej maszyny zawiadującej front-endem (hist. Core).

Jestem pod ogromnym wrażeniem! Ten wariant jest wprowadzany tym razem stopniowo, załapałem się dwa tygodnie temu, inni mogli cieszyć się wcześniej, są tacy którzy jeszcze czekają. To fundamentalna zmiana, wcześniej znana garstce userów korzystających z modułu serwer (dedykowane maszyny Nucleus, własne rozwiązania serwerowe), a teraz to podstawa funkcjonowania oprogramowania. WRESZCIE! Z ociężałego, mamy super szybkie, super sprawne, super stabilne, naprawdę niebo a ziemia. Na maszynie z głównym kodem nie ma teraz całego, obciążającego UI/UX, jest tylko skromna ikonka na pasku zadań i tyle. Oczywiście wszystko działa jak do tej pory w sensie rozbudowane strefy, liczne end-pointy (jak ktoś ma na bogato i korzysta), działające DSP w tle (przeszło znaczącą metamorfozę, to wg. mnie najlepszy moduł programowalnego processingu audio przygotowany na potrzeby domowego użytku), ogromna baza informacji o muzyce, integracja usług / serwisów, no i wspomniany Roon na zewnątrz tj. ARC.

Chciałem napisać tuż po premierze, wcześniej informując Czytelników o trwających pracach nad umobilnieniem Roona. Dobrze, że się wstrzymałem. Działało to mocno tak sobie, teraz, po zmianie całej architektury sotware wreszcie można z tego sensownie korzystać. Szczególną wartością jest integracja z wektroniką (od w(v)ehicle tj. samochodowe systemy cyfro-info-media) w pojazdach. To pozwala na umilanie sobie czasu jazdy z naszymi ulubionymi artystami, składnikami, nawigowanie po tagach, po propozycjach, w ramach świetnie działającego fokusowania, po zbiorach, przepastnych (jak ktoś ma, znaczy nie tylko strumieniuje z usług) audio bibliotekach. Także mamy i Remote i pełny UI/UX na dowolnym komputerze, handheldzie, dalej streamerze ze wsparciem dla Roona… nic tu się nie zmieniło odnośnie funkcjonalności, a jest szybciej, stabilniej, no zdecydowanie lepiej!

To, co jest tu dodatkową wartością to otwarcie szerokie na moduły (plug-iny), rozszerzenia, które developerzy wreszcie dostrzegli (bo też Roon stał się dość popularny, na pewno w środowisku tzw. audiofilskim bardzo nawet) i ruszyła brać koderów do pisania. Sam korzystam z rozszerzenia dla sterowania via MS Dial (tu gała głośności na poziomie front-endu czyli dla wszystkiego podpiętego wspólnie, pierwotnie rzecz pod ekrany Surface, do nawigowania dla kreatywnych) czy interfejsu dla przystawki telewizyjnej Apple TV. Zasadniczo możliwości są tutaj nieskończenie, nieskończone i takie rzeczy jak choćby Dirac, czy rozbudowane moduły korekcji innych firm tylko czekają…

Sumując o samym sofcie, naprawdę jest dobrze, wreszcie nareszcie przysiedli i zrobili to, co należało już od dawna zrobić. Z ciężarnej krowy do niedawna, Roon znowu śmiga i używa się go z przyjemnością. Byłem bliski pojechania developerowi za popsucie softu, chciałem serio się wypisać (płacę roczny sub, bo uważam że należy docenić pracę załogi), miałem dość ciągłego restartowania, powolnej pracy i ogólnie coraz gorszego, jak to mówią Anglosasi „user experience”. Także jak komuś jeszcze nie wpadło 2.0.25 to zapewniam – niebo a ziemia, znowu polubicie Roona.


Niepozorne, małe, a tak wiele zmienia…

Dobra, o sofcie było, o pozytywach, a jak ocenić to co na wstępie stoi? Znaczy sprzedaż i wejście do wielkiego molocha jakim jest obecnie grupa Harmana? Dla właścicieli i całego obecnego stuff-u to pewnie duże merkantylne pozytywy. Cóż to biznes, ludzie zarabiają, ktoś zaproponował worek kasy i poszło. Na pewno rozszerzy to bazę producencką, możliwe że otworzy pole do ekspansji na poziomie elektroniki użytkowej (Samsung), głównie obstawiałbym głośniki smart i kinodomowe okolice. No ok, choć budzi to pewne kontrowersje i pytania, ale to tylko takie tam dywagacje. A konkrety? No konkretnie to niezależy dev staje się częścią korporacji i traci ten przywilej bycia niezależnym właśnie. Nie musi, ale może oznaczać to duże zmiany. I to takie zasadnicze dla użytkowników (także ofc samych pracowników Roon Labs). Doświadczenia z tego poletka są różne, nie chcę bić w kasandryczne tony, może będą robić swoje i tyle, ale może być też tak, że moneteryzacja będzie NUMER JEDEN i wszystko inne nie będzie miało znaczenia.

Trudno bawić się we wróżkę, mogę tylko z doświadczenia napisać (także posługując się pewnym przykładem z branży), że to szansa, ale też zagrożenie. Szansa na dokapitalizowanie, otwarcie na nowe (usługi, bo tu były pytania, czy Tidal tylko, czy niszowy Qobuz to dobre dla Roona i wystarczające), wypłynięcie na szerokie wody elektroniki użytkowej, nie tylko tej HiFi-owej… Oczywiście od razu pojawia się pytanie, czy Roon nie jest po prostu produktem pod potrzeby wybranego, a nie masowego klienta. Mam wątpliwości, choć ARC pokazuje, że można żenić i nie przesądzam.

Przykład historyczny to Slim Devices, Squeezebox-y i przejęcie przez wielkiego Logitecha. To też była szansa. Świetny w latach 2000, jedyny taki, będący protoplastą wszystkich sensownych rozwiązań cyfrowego audio opartego na strumieniowaniu z sieci, trafił pod skrzydła wielkiej korpo. Co się stało później, wszyscy wiemy. Szwajcarzy (no teraz to już Dolna Krzemowa) rozwijali, rozwijali i zwinęli interes. Squeezebox umarł. Sqeezebox zmartwychwstał, stał się niezależny, ale też tylko dzięki wybitnie prężnej, dużej grupie użytkowników. Soft stał się społecznościowy, rozwijany niezależnie i LMS jest do dzisiaj używany, aktualizowany, trwa. Ba jest implementowany w sprzęcie, głównie DIY, ale nie tylko, stanowiąc ciekawy przykład „życia po życiu”, właśnie z powodów wyżej opisanych. Sam do dzisiaj korzystam z SB Touch (2 z EDO robią za nadal znakomite streamery, czasami z LMS, jednak głównie w ramach opisywanego front-endu Roon-a), mam też końcówkę PC na Daphile i wraz z bardzo fajnym kodem do zarządzania mobilnego mimo „śmierci” to nadal służy i służyć będzie.

No dobrze, to co w takim razie z Roonem, co oznacza te przejęcie? Wróżką nie jestem, czuję że o ile Harman Int. będzie po prostu zainteresowany implementacją i popularyzacją front-endu (dobrze), jako wielki właściciel takich marek jak JBL, AKG, Arcam itd itp zrobi pożytek należyty z tego kodu, tak obawy i to spore mam odnośnie Koreańczyków. Samsung to wielka niewiadoma i o ile w ogóle zainteresuje się i będzie wpływał to może to być dla Roon-a mocno niekorzystne, doprowadzić do zmian jakich byśmy sobie (userzy) nie życzyli. Od spraw oczywistych jak subskrybcja lifetime (utrzymana? Zmieniona na jakąś wersję tylko dożywotnio?) i w ogóle całej polityki koszto-cenowej pod nowym właścicielem, po rozwój softu – utrzymanie tempa aktualizacji, dodawania nowego, integrowania szeroko hardware audio itd itp.

Mówimy o konkrencji na rynku. Sooloos (Meridian) czyli pierwotny team i coś, od czego się zaczęła przygoda pt. Roon Labs to była autonomia i niezależność od branży. Teraz to już jest historia, przeszłość, teraz Roon to część rynku audio, konkretnych producentów, marek, firm, a nade wszystko wspomnianego Samsunga, który jest właścicielem. Roon uważany był (trochę na wyrost i trochę bez sensu) jako jałbkolubny soft, taki co to faworyzuje jabco (na początku tak było, bo Android nie był wspierany, czy też musiał czekać na lepsze wsparcie). Od dawna jednak twórcom przyświecało „nieważne czego używasz” możesz cieszyć się front-endem i czy PC, czy Mac, czy Win, czy Linux (bardzo mocno promowany na marginesie przez koderów Roon Labs), czy Apple, czy Google, czy Sonos (różne zintegrowane hardware ww. firm z front-endem)… proszę bardzo, korzystaj użytkowniku z tego, co tam stoi na półeczce, biureczku.

Właśnie Sonos. Kto wie, może właśnie Sonos będzie największym „przegranym” tego dealu? Apple jest za duże, by odcinać AirPlay (taaaa, Samsung, ale przecież we wszystkim kopiuje, wspiera AP w swojej elektronice, także…), ale już Sonos mesh można, bo czemu by nie? I choć główną zaletą (po to się go kupuje) Roona jest własny protokół RAAT, w pełni wykorzystujący moc tego software (zawiadywanie, info, DSP itd itp) to twórcom przyświecała piękna myśl o maksymalnej kompatybilności z tym, co w domach gra. Także odnośnie rzeczy niekoniecznie HiFiowych, jak choćby Chromecast (Audio i Video), wspomniany LMS, ale też high-endowych jak własne rozwiązanie Linn-a, czy przystępniejszych jak NADowski BluOS (tu mówimy o pełnej integracji) itd itp. to wszystko wspierane jest pod Roonem. Czy to zostanie zachowane i dalej będzie wspierane, rozwijane?

Roon Ready, Roon Tested – wszystkie te elementy ekosystemu Roon Labs / Roon zostaną wystawione na próbę… czy tylko wybrane rozwiązania będą miały pełny dostęp, lepsze możliwości, gwarancję działania pod nowym właścicielstwem, w nowych okolicznościach przyrody? Zobaczymy. Na pewno możemy spodziewać się (bo w przeciwnym razie po co by nabywali?) ekspansji na marki Harmana certyfikacji Roona, integracji ichnich rozwiązań strefowych (sporo tego w portfolio), możliwe że jakiegoś ukłonu w stronę samsungowych usług (asystent…? brrrr). Mam nadzieję, że społeczność, że otwartość developera na uwagi i w ogóle na współtworzenie software przy współudziale użytkowników nie pójdzie do kibla. I nie, dzisiaj powtórka z LMS może się zwyczajnie nie udać. Kiedyś było to możliwe, bo rynek był bardzo niewielki, ten segment znaczy to były dopiero początki i Logitech po prostu oddał zasoby w ręce zwykłych ludzi. Wtedy to zadziałało, dzisiaj to już wg. mnie nie przejdzie i dlatego mam pewne obawy jw. Sam dev mówi: CHCEMY WIĘCEJ. Oby to więcej nie było kosztem jakości i kosztem tworzenia czegoś dla ludzi, a nie tylko działania w imię zysku. Nie mam problemu z płaceniem programistom za ich ciężką pracę, ale na pewno będę miał problem z płaceniem za decyzje zarządu, który widzi tylko słupki.

Obiecywałem (obiecanki cacanki), że będzie o sprzęcie. Będzie. Niespodzianki czekają, mam parę rzeczy nietypowych i nieopisywanych w testach gdziekolwiek~bądź, także spokojnie będzie obok tego, co opisuje branża – nowe, jeszcze nieodkryte, a wywracające stoliczek. Także stay tuned!

Bowers & Wilkins Px8 – spore rozczarowanie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0972

To na dowiedzenia wakacjom produkt nomadyczno-wolnoczasowy … moja opinia o bezdrutowcach Bowers & Wilkins PX8. Już na początku zaznaczę, że idę tutaj pod prąd dziesiątkom recenzji tych bezprzewodowych słuchawek. Bowers ma bardzo dobre recenzje. Właściwie nie ma słabych. No to oryginalnie będzie bite. Bo jest za co. Patrzę na te strzeliste teksty, na te ochy i achy i nie mogę wprost nadziwić się, że pomięto rzeczy, które naprawdę nie wymagają jakiegoś dogłębnego zaznajomienia się z produktem. No cóż. Jak ktoś pisze w materiałach cała muzyka w jednym miejscu (apka) to ja mówię… oho, no pięknie, to sprawdźmy. I co? No i oczywiście dodane usługi strumieniowe to często, gęsto wyszarzone i nie ma, że boli. Całe albumy, poszczególne utwory, tak to nie-działa. Nie interesuje mnie, czy to usługa, czy to producent sprzętu, interesuje mnie napis na pudełku, w opisach słuchawek. Nie dostaje tego, za co zapłaciłem.

Dalej, słuchawki brzmią bardzo dobrze, pod warunkiem że nie włączymy systemu aktywnej redukcji szumu. Ale że co? No to podstawowy element – dla wielu – załączany na wstępie degraduje dźwięk. Tak degraduje, dobrze przeczytaliście. O tym dalej. Czas działania krótszy, ale to akurat taki standard, także nie będę się nad tym znęcał, tylko odnotowuje. Sterowanie fizyczne na słuchawkach też pozostawia sporo do życzenia. Suwak to przekleństwo: przesuń, naciśnij… wszystko z jednego guzika. Można to było zrobić lepiej. Wielofunkcyjne przyciski są płaskie, trudne do wyczucia, zgrupowane razem, znowu można było to zrobić lepiej. Rozumiem, że decydowały kwestie dizajnerskie, ale ergonomia to podstawa… w końcu nie będziemy słuchawek podziwiać, mając je założone na łbie, tylko będziemy ich używać, prawda.

Ostro? No ostro, ale jak czytacie tu i ówdzie, że wszystko gra i „buczy”, a wcale nie gra i właśnie buczy (ANC on) to człowiek zastanawia się, czy to zamówione, czy może po łebkach, a może po prostu tylu napisało dobrze, to co będę się wychylał? Nie wiem i szczerze mam to w odwłoku. Tak, jestem cięty na Szkotów, bo mają za uszami (Zeppelin mało mi chałupy nie spalił – tam niby jest CE), ale potrafię oddzielić własne subiektywne od empirycznych doświadczeń, bez uprzedzeń.

 

Fotogaleria na fb…

» Czytaj dalej

Ale to gra! Co? No everSOLO Z6 gra. TEST

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0497

Zapraszam na socjale, bo mnie wszyscy ganią za niemobilną stronę. No dobra, wiem, że jest oldskulowa i co? Macie te wielkie ekrany nie mieszczące się w spodniach? Macie. A jak dalej marudzicie, no to proszę bardzo:

 

…bardzo. Recenzja z fotogalerią tradycjonalnie, kosztującego około 2 tysie DACoPREwzmaka dla słuchawek i jeszcze BT streamera. Materiałowo, wsparciowo, estetycznie na poziomie dodatkowego zera (nie przesadzam, popatrzcie). Tak to się powinno robić i tego możemy się w budżecie takim domagać. Bo jest. A jak jest, to da się. Także konkurencja nie pitolić, tylko robić. Podobnie robić.

Znaczek maksymalny się należy:

A tu jeszcze dla ubogacenia traktowanej per noga i opuszczonej ogólnie www parę rycin z aplikacji, bo na fb to nadal haram jest…

Smaczymy w roonowym DSP

Oho, może za moment będzie full identyfikacja pod Roonem? Pewnie będzie, bo już taki A6 ma…


Apka do naszego DACa

Najlepszy stream w oparciu o topową kość sinozębnego to fajne uzupełnienie całości, pamiętajmy jednak…

…że to leci w zależności od źródła (tu iPhone) stratnie, przy czym obsługa wszystkich najnowszych technologii strumieniowania via BT pozwala na uzyskanie najlepszego efektu (LDAC w przypadku DAPów,
czy niektórych androidowych handheldów). Niskolatencyjny aptX też jest niezłym rozwiązaniem.


PODZIĘKOWANIA DLA DYSTRYBUTORA:

Strefa audio-komfortu, czyli fotel, mebelki kluczowa rzecz!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0577

No i masz! Miało być o Nuprime, względnie o tanim R2R czytaj DRACO, a tu łysy zmienił i nie tylko będzie poniżej o czymś z zupełnie innej beczki, to jeszcze na tematy obok. Jakie obok? Ano miejsce, mebelki… te do słuchania, do kontemplowania. Nie jest to błahe, oj nie, to ważne, to ma ogromne znaczenie. Zasadniczne ma. Także zaraz przeczytacie o dość nietypowym klamocie, ale też o otoczeniu, które sprokurowałem na potrzeby tego wpisu. Miejsce do słuchania, miejsce specjalnie takie, znaczy forma, wygoda, udogodnienia pod (słuchawki w centrum uwagi). Będzie i o cyfrze i o analogu, bo o specjalnym, pod słuchawy setupie przeczytacie, będzie o fotelu i stoliczku dla systemu. Będzie wszystko. Bo słuchanie z uwagą, skupieniem, w pełni to słuchanie nie byle jak.

Na wstępie zdjęcie…


Stanowisko przyjemnościowe, na długie słuchanie gotowe…

Jaki klamot bohaterem? I-O Data Soundgenic HDL RA4TB z Nipponu. Nazwa taka, że o ja cież… no poetyki tu za grosz, ale też korespondująca. Komputerowcy, fidata, ktoś kto w kodzie, w płytkach PCB itd robi. Takie komputerowe wszystko w jednym, ale zupełnie nie z audio się kojarzące, choć jak najbardziej pod audio robione. Nieźle, nie? Pomysł całościowy, bo hardware z software się tu spotyka i tworzy propozycję. Dla staroszkolnych komputerowców (jest coś takiego w ogóle, łysy co ty piszesz tutaj?!) rzecz od razu kojarzy się bardzo sentymentalnie… interfejs rodem z lat 90-tych, na pewno stare softy, jakiś foobar, okienka, tekst, okienka, wiele suwaczków, kropeczek do trafienia. No to już wiecie o co biega.


» Czytaj dalej

Sonos systemowo: Ray & Mini Sub oraz AMP z mch

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0084

Sonos, Sonos… cały setup i podzielony. Cały, znaczy AMP z Pylonami plus tyły na :1 i Sub 3 generacji wespół z najlepszą graj-belką do dialogów ever tj. Ray (czyli jakby nie patrzeć 5.1 tyle, że tylko strefowo, bo się inaczej niestety nie da, a szkoda, no wielka szkoda). Jakby tego mało, Ray z Mini Subem (czyli coś ala 5.2) – próbowałem w Sonoseqencerze (apka, o której się kiedyś rozwodziłem, świetna rzecz bardzo ładnie rozszerzająca zawiadywanie sono-grajami) ustawić nieprzewidziany (bardzo niefajne to) duet Sub duży i Sub mały, niestety póki co bez sukcesu (choć widzi apka co trzeba). To jak z nieprzewidzianym przez Sonosa mieszaniem w duecie stereo :1 i One przykładowo. We wspomnianej apce da się, w aplikacji Sonosa nie da się, podobnie w alternatywnej apce da się sprzęt S1 pożenić ze sprzętem S2, co znowuż jest niemożliwe firmowo. Także bardzo polecam ten soft, są makra, można w pełni obsługiwać cały system wielostrefowy oparty na produktach Sonosa i współpracującej z Sonosem IKEA.

Oddzielnie też przetestowałem, znaczy Ray z Mini Subem w komplecie i porównałem ze wspomnianym AMP + mch. Także bardzo kompleksowo i jeszcze na dodatek z nawiązaniem do notatek dotyczących przetestowanego u nas Beam-a. Po teście żałuję, że nie sprawdziłem stereo układu z dwoma belkami Ray, ale ustawionymi na sztorc. Wtedy przekształcacie sobie ten wybitnie dobrze radzący sobie muzycznie i jak wspomniałem jako „centralny” projektor dźwiękowy w bardzo intrygujący system 2.0, a po dodaniu jednego z sonosowych subów w 2.1. Tak, niskich brakuje temu Ray-owi, co specjalnie nie dziwi, nawet nie próbuje tutaj nisko i dużo, ale jak monitor bliskiego pola udaje, że ten bas jest i udaje mu się to całkiem zgrabnie.

Naprawdę jestem pod wrażeniem tego malucha – myślałem, że to taka tam pierdziawka, coś bardzo, bardzo podstawowego, coś (o czym pisałem zresztą) świetnie sprawdzającego się w roli grajbelki dla PC, lepszej (dużo) wersji komputerowego speakera, w sam raz do oglądania, słuchania czy grania właśnie biurkowo z kompem AiO (u nas iMac) czy blaszakiem z monitorem. I to wszystko prawda, tak, to znakomity patent dla takiego komputerowego toru dźwiękowego, ale okazuje się, że TV – o czym wypowiadałem się z rezerwą, żeby nie powiedzieć sceptycyzmem – to też rozwiązanie bardzo wartościowe, byleby zapewnić mu odpowiedni układ (jak wyżej).

» Czytaj dalej

Nowy rok, nowe na HDO: Questyle, EverSolo, NuPrime

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0212

Stęsknieni? Ja też nie. ;-) :-P  Wracam do krytycznego i zgryźliwego, jak widać, nie ma że lukier, żadnych umizgów na siłę. Korzystając na wstępie, życzę nam w 2023: wyjebania kacapów z ukraińskiej ziemi, zmiany w Ojczyźnie na coś mniej z lol-kontentu i memów (wysoko postawiona poprzeczka) oraz ofc dobrej muzy i tej odkrywanej na nowo wciąż i tej zupełnie nieodkrytej, tudzież nowej. Sprzęt, pamiętajmy, to tylko i aż medium, nawet na kasprzaku może cieszyć dobry kawałek, choć nalepszym cieszy jakby bardziej.

To co tam przez tę długo, za długą (a może nie?) przerwę trafiło i się testuje? Wybrałem dla Was rzeczy omijane, nie opisywane, właściwie nieznane. Na pierwszy ogień idzie znany z opisów na HDO Zidoo, nie wróć, to teraz podmarka EverSolo. AD 2022/2023 to już nie coś tam, coś tam, byle było np. ESS9038Pro…. nie, zdecydowanie trzeba czegoś więcej, by się przebić z nowym. No i próbą takiego przebicia jest Z8, nie tylko DAC, nie tylko BT streamer, czy hp amp, ale ambitny projekt z pomysłem na wyróżnienie się na tle pierdyliarda produktów z segmentu, które zalewają obecnie rynek. Powiem na wstępie tak: nic nie pozostawiono tutaj przypadkowi, poziom jakościowo-materiałowy oraz arcy rozbudowana kontrola nad sygnałem to coś, czego nie tylko w tym budżecie, ale w tego typu produktach jeszcze nie grali (od razu w jednym, a nie dodawane na drabince cenowej, celującej w high-endy jak to zazwyczaj bywa). No, no… lubimy takie coś: więcej za mniej i jeszcze z patentami. Z8 rzecz się zwie i jak wcześniej było AV, to teraz jest A i jak napisałem bez kompromisów (dobra, poza jednym: pilot bardzo dobry, funkcjonalny, przyjemny, ale plastikowy jest).

Zapowiedź, zajawka… testujemy Sonos Sub Mini

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0084

NDA zdjęte? Zdjęte. No to jedziemy. Z czym jedziemy? Z testowanym od tygodnia SONOS SUB MINI. Długo oczekiwanym produktem, mniejszym bratem większego (dosłownie i w przenośni), przystępniejszym cenowo (2399-2445 pln, niestety dolar już za 5), systemowym niskotonowcem. Wreszcie jest i teraz pytanie: kciuk w górę, czy w dół? Jak wspomniałem przed momentem, od tygodnia gra w tandemie z opisaną już, najbudżetową belką, sonudbarem Ray. Tak, testowałem go jako uzupełnienie AiO(iMac), bo pod TV to było – jak pisałem – za mało… teraz wsparcie nowego subwoofera zmienia postać rzeczy. Przy czym, od razu zaznaczę, mam możliwość i uskuteczniam także w maksymalnie rozbudowanym setupie kinodomowym tj. Sonos AMP & Pylony Diamond + duży Sub 3 gen + tyły :1 wespół, zespół z tym co powyżej.

Da się? No tylko w dwóch scenariuszach da się, takich „obok”: grupowaniu dwóch stref (tu belka pod TV, sub na przeciwległej ścianie i reszta jw w salonie) lub/i matriksowa zwrotnica z wyjściami po optyku x2. Nie da się systemowo tego inaczej, znaczy Mini Sub nie pojawi się jako drugi w setupie z dużym pod AMPem, nie będzie działał w tandemie z Subem dużym 3 gen. – nie ma takiej opcji, także potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, że to dwa równoległe, ale osobne produkty (albo, albo). Dwa duże suby mogą razem, mały niestety nie może w tandemie. Siak czy tak, można sobie takie akcje jw zaaplikować i w muzie robi robotę, w kinie bywa, że trzeba bawić się suwakami (zgranie takiego setupu, opóźnienia…).

Także, jak widzicie na bogato, ale też w standardowym scenariuszu projektor dźwiękowy (Ray, czy też wyżej z oferty: Beam, Arc) i Sub Mini jako dopełnienie.U nas gra z Ray’em i w takim zestawie ta mała belka nabiera sensu pod kinowe zastosowania, szczególnie gdy salon mały, telewizor nie >60″, ba nawet z projekcją wypada to satysfakcjonująco, choć do pełni szczęścia dobrze zadbać o wspomniane tyły na One czy :1.

Sam Sub Mini to kompaktowy, cylindryczny system niskotonowy, system, bo macie tak podobnie jak w dużych sonosowych Subach dwa przeciwległe przetworniki, membrany skierowane vis-a-vis w środku obudowy, wyposażone we własne, cyfrowe wzmacniacze z procesingiem opartym na najnowszych układach firmowych. Oczywiście mamy bezdrutowość, kabel ethernetowy to taka tam, awaryjna opcja, wszystko działa w ramach systemowego protokołu mesh. Konfiguracja początkowa banalnie prosta tj. dalej, dalej, dalej i już. Samo się. Sonos dodaje w tej najnowszej iteracji sprzętu bliską łączność na potrzeby setupu, według mnie to taki bajer bez większego znaczenia praktycznego, bo i tak jw. wszystko ładnie się w auto robi.

Rzecz jasna możemy wspomóc (i to robimy, bo efekt czasami – w zależności od lokalizacji i akustycznych pułapek, problemów pomieszczenia – potrafi być zdecydowanie korzystny) firmową korektą TruePlay, suwakami potem jak komuś mało można dopieścić i poczuć niskie z intensywnością nieporównywalną z setupem pozbawionym wsparcia. Sub czy Mini czy duży robi zasadniczą różnicę. Oczywiście ogromne paczki 2.5 czy 3 drożne mogą się niskotonowca powiedzmy, że obyć, ale w dużym pomieszczeniu, w salonie, w scenariuszach życiowych: kino, seriale czy umierająca linearna tv, muzyka także taka w tle i rozrywkowo, jakieś giercowanie taki element jest imo NIEZBĘDNY. Z kolumnami podstawkowymi – o czym pisałem przy okazji opisu Sonosuba 3 gen. – immersja, percepcja tego co na ekranie, ale także tego co gra tylko (muza), albo gra i obrazkuje (klipy!) jest nieporównywalnie lepsza, intensywniejsza. Sub Mini robi podobnie z wspomnianą belką i każdą inną, droższą z katalogu firmowego, belką. Pewnie będzie to najczęstszy setup tj. soundbar i opisywany mniejszy Sub.

Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by miksować. Bo też w sypialni czy biurze, z przekonfigurowanymi, małymi :1 czy One w dublu (stereo) 2.1 z takim kompaktowym niskotonowcem zdecydowanie bym polecał. Bardziej niż z dużym, bo duży to co za dużo to nie zdrowo w niewielkim pomieszczeniu. Po prostu zmarnujemy potencjał potężnej dawki basu, jaki może i powinien się z większego wydobywać. Przy czym jedno zastrzeżenie, praktyczne zastrzeżenie. Cylindryczny, wcale nie lekki, Mini Sub nie da się (niestety) jak duży wygodnie wsunąć (kładziemy) pod kanapę. Nie. Tu trzeba nieco przestrzeni w górę, co zasadniczo problemem nie będzie, ale dla estetów chowających (szanujemy) elektronikę, zwolenników szlachetnego minimalizmu to pewnie istotne info. Szczęśliwie forma monolityczno-bezświatełkowo-bezniczego w ramach przyjętego projektu dizajnerskiego nie powinna nikomu z wyżej wymienionych popsuć feng-shui.

Sumując – pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, z łyżką dziegciu pod postacią braku opcji dla rozbudowy różne suby Sonosowe w tandemie. Wiecie, w dużych powierzchniach, co dwa to nie jeden i dobrze zgrana konfiguracja 4.2 i dalej (no o obiektowy się rozchodzi, na razie Sonos robi to po swojemu tj. emulując, a nie dodając kolejne źródła dźwięku i dobrze, bo czcigodne mogłby tego nie zdzierżyć, prawda) to jest TO. Dwa duże Suby grały u mnie w salonie z aneksem kuchennym i zdecydowanie ten kierunek polecam. Fajnie, bardzo fajnie, że dzisiaj DSP i „dźwięk robiony” oferuje tak wiele, pozwala na drogę na skróty… efekt może być wielce satysfakcjonujący, choć instalacja jest bardzo prosta, bardzo nieskomplikowana, łatwa do aranżacji (nie widać, ledwo widać, dizajnerzy wnętrz zachwyceni) i oparta na – właśnie – potędze kodu. A kto, jak kto, ale Sonos robi to wybitnie dobrze, tu samo się, tu każdy stream audio (no i integracja z kinem na poziomie powiedziałbym wystarczającym, bo choć nie wyczynowym, to najbardziej popularno obecnym), a jeszcze dodatkowe ficzery jak głosowe, różni asystenci, smart chałupy.

Sub Mini wpisuje się zatem, choć ja (zawsze coś wytknie, maruda) chciałbym więcej, chciałbym wspomnianej współpracy małego i dużego subwoofera.W przyszłej recenzji przeczytacie więcej o SQ i o tym co robi w muzie, kinie, rozrywce sonosowe rozwiązanie (z wyjściem na audio HiFi – w dwóch częściach o AMPie było jak przegenialny to sprzęt, uwielbiam tę skrzynkę, uważam za najlepszy zdecydowanie patent Sonosa łączący światy). Będzie ten Sub w centrum, ale też jw. obok, bo przecież sam przez się nie gra, tylko we współpracy. A, bym zapomniał, czekam na słuchawy! Na razie plotki, przypuszczenia, a to byłoby świetne wg. mnie dopełnienie portfolio, całego ekosystemu. Odnośnie słuchawek to w weekend btw będzie japońszczyzna. Smakowita! Recka w blokach, pojechałem po bandzie…

PS. Rzecz jasna zintegrowany Apple Music (w sonosowym) oraz Roon (też w weekend 2.0 czyli MOBILE! opisany będzie) integracja pod AirPlay i sonosowym mesh oferują (albo będą) wyjście poza stereofoniczne granie. Tu się ostatnio sporo dzieje! Dźwięk przestrzenny dzięki Apple oraz wspomnianemu front-endowi ma wreszcie szansę wypłynąć na (bardzo) szerokie wody. Wreszcie!

Linki zebrane, do wyartykułowanych we wpisie, wcześniejszych recek:

MA X-Sabre 3, czyli jak to się robi! Processing @DSD512 robi robotę po sieci…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9626 2

Najlepszy streamer na rynku? Czy może raczej najlepsze cyfrowe źródło (tak będzie trochę kompletniej ;-) )? A może jeszcze inaczej – najlepszy klient cyfrowy (Roon Ready end-point) jaki można upolować na tym łez padole? To wszystko, co napisałem powyżej to jest prawda. A ta prawda dotyczy przezajebistego MATRIX AUDIO X-SABRE 3. Powiem Wam coś, o czym nie przeczytaliście jeszcze w ŻADNEJ recenzji tego klamota. To jest maszyna z dźwiękiem robionym, przetworzonym, to jest ideał inżyniersko-projektowy, który umie W SIECI (net, kabel) OGARNĄĆ KONWERSJĘ NA POZIOMIE DSD512. Takich klamotów ze świecą szukać, właściwie to jakieś nieliczne i arcy drogie, jak niemieckiego high-endowca T+A (jakieś poziomy 45MHz po up, znaczy DSD1024 nawet).

No dobrze, cyferki? Serio? Wiele razy czytaliście na łamach HDO o moim podejściu do tematu, o tym że DSP ma obecnie znaczenie pierwszorzędne i może dzisiaj stawać w konkury z całym inżynierskim kunsztem w realu, znaczy „metalu”. Można dzisiaj wyczarować WSZYSTKO. Zera i jedynki rządzą. Po prostu. Korekcja, wspomniana konwersja (na tym poziomie, trudna, rzadko spotykana, wg. mnie przy topowej realizacji w metalu KSZTAŁTUJĄCA NOWY POZIOM DOZNAŃ DŹWIĘKOWYCH) wraz z odpowiednio dużą mocą obliczeniową wprowadzają nas w zupełnie inny wymiar. Wielokrotnie dawałem świadectwo na łamach HDO niezachwianej wiary w potęgę KODU i ten produkt stawia wg. mnie kropkę nad „i”. Chcesz słuchać ze źródła dźwięku, które nie tylko wypada oszałamiająco dobrze w pomiarach (vide ASR), ale jeszcze dodatkowo stanowi bazę dla idealnego połączenia medium (sieć) z processingiem (wspomniane PCM-DSD czy DSD-DSD na poziomie 45MHz, oczywiście natywnie, bo tu nie ma mowy o upośledzającym tę zabawę trybie DoP) to właśnie je znalazłeś.

Ten klamot jest stworzony do właśnie tego typu transmisji. Macie tam możliwość podpinania zewnętrznych źródeł cyfrowych via SPDIF czy USB/I2S, ale… to sieć robi tutaj robotę moim zdaniem i to na niej powinniśmy się skupić. X-Sabre 3 to ostateczne i finalne dzieło inżynierów z MA, którzy jako jedni z nielicznych okiełznali rozdzielczo-precyzyjno-dynamiczną naturę tandemu ESS&XMOS z obsługą wspomnianego processingu na wyczynowym poziomie. Tu, wierzcie mi, wszystkie elementy są precyzyjnie przemyślane i zaprojektowane tak (nastawy pozwalają na dopasowanie, odczuwalne różnice, pozwalające na uzyskanie optymalnego efektu – prawdziwa rzadkość na takim poziomie dopracowania, tj. filtry, tj. praca interfejsów, tj. wspomniane szerokie pasmo dla LANu), aby użytkownik dostał dokładnie to, co wprowadza go do królestwa brzmienia najwyższej próby. Brzmienie, moi drodzy, jest IDEALNIE GŁADKIE, po uskutecznieniu DSP na poziomie tych 22,4MHz po sieci, to dźwięk, który odczuwamy jako AKURAT, taki, który nie musi czegoś udowadniać, bo nie ma analizy. Nie ma na to miejsca, gdyż, ponieważ, gra to dokładnie TAK. Słuchamy z rozdziawioną japą i zastanawiamy się tylko, czy to JUŻ? Według mnie tak. Znaczy jest to poziom dla źródła na tyle kompletny, że pozostałe zmienne mogą to tylko uwypuklić, albo nieco „wyszarzać”… innymi słowy dobrze podpiąć tu to, co najlepsze „in da house” i cieszyć się brzmieniem od A do Z satysfakcjonującym. Serio, NIE MA do czego się przyczepić.


Czysta, niczym nie zmącona przyjemność

Sieć. Jako medium, jako bezpośredni, nie podlegający fluktuacjom i najbardziej że tak powiem (od strony teoretycznej, od strony naukowej) koszerny nośnik dla cyfrowego dźwięku, który nie wymaga żadnych dodatkowych hokus-pokus. Wiem, narażę się lan-kablarzom, przełącznikowo-routerowym fetyszystom, ewangelistom światłowodu i tym podobnych wynalazków zwolennikom totalnym freakom… tu wystarczy LAN 5e (jak mamy nową instalację i kompy z 6e akt 10GB/S to niech będzie, ale chodzi tylko o pasmo, nie jakość!) i już. Strumień leci z dalekich centrów danych, leci przez te wszystkie podmorskie info-strady i to, co mamy w domu (yhy) ma znaczenie tylko w takim zakresie, by strat pakietów nie było, by dotarło. Także, jak widzicie bardzo nieszablonowo podeszliśmy do tematu testu, bo dokonując wyboru najlepszego (wg. mnie ofc, subiektywnie) medium i w ten sposób klamot został przetestowany. Sprawdziłem rzecz jasna i USB i I2S i SPDIF (było ATV podpięte starej generacji, brzmiało świetnie, ale to tylko dodatek do kożuszka, bo jest coś lepszego, znacznie w menu), jako DAC ta maszyna sprawdza się bez zarzutu, ale LAN, LAN robi tu robotę i tak bym tego klamota używał, w takiej konfiguracji właśnie.

Zdecydowanie preferowałem LAN, przy USB co ciekawe pod macOSem wiadome ograniczenia (DoP i DSD256 tylko), a NET dawał radę wyczynowo!

Czy X-Sabre 3 jest bez wad? Oczywiście nie jest. Płaska (mmmm… lubimy), bardzo płaska (mmmmm… jeszcze bardziej) konstrukcja full metal body z odpowiednim, jakże przez audiomaniaków lubianym, „słodkim” ciężarem (zwarte, wydaje się lżejsze, a jest ciężkie!) ograniczało projektantów i musieli iść na kompromisy. Pierwszy, dotyczy displeja. To jest taka cecha specyficzna dla tego właśnie i tylko tego modelu. Małe oczko jest tak małe, że wszystko co pokazuje (a pokazuje bogactwo, bo okładki, full menu i sporo informacji) jest maciutkie, maluteńkie, no tylko z poziom biurka idzie to odczytać. Matrix Audio, mam propozycję, dodajecie do pudła małą, gustowną, teatralną lornetkę, albo jeszcze lepiej lunetkę i jest OK ;-) Także tu design wziął górę nad rozsądkiem. Dotykowe, wirtualne przyciski na froncie to też coś, co dalekie jest od precyzji, pewności użycia i ogólnie lepiej wygląda (bo fajnie, faktycznie się prezentuje) niż sprawdza. Także pilot jest jednak tutaj rzeczą dość istotną i dobrze go mieć na podorędziu, by to, to obsługiwać bez zgrzytów. Druga kwestia to brak pożądanego przez nielicznych (ale jednak) AES/EBU. Nie zmieściłoby się? No zmieściło na upartego, bo przecież są tu zbalansowane wyjścia analogowe dla sygnału, jednakowoż miejsca z tyłu niewiele i producent zrezygnował z tego interfejsu. Nie ma też WiFi (moim zdaniem to jest prawidłowo, ja zawsze wierzyłem w kable… ale nie tak jak myślicie, nie nie w boa, tylko po drucie pewniej, niż w eterze) co obecnie stanowi dla wielu problem ergonomiczno-użytkowy. Bo w domu, gdzieś tam, LANu ni ma. I co teraz? No można oczywiście sobie AP postawić, ale to kolejny element a chciałoby się wpiąć, czy połączyć raczej i już. Tu kabel musi być, albo jak wyżej. WiFi nie ma*. Zresztą odnośnie bezprzewodowego, to po przebudowie swojej mesh widzę, że technologia na tyle jest pewna, niezawodna i daje pewność, że to bez druta daje radę (ale nadal stare przyzwyczajenia biorą górę ;-) ).


Taki cienki, a taki dobry :P Naleśnik, który robi pierwszorzędną robotę.

Roon Labs (przez chwilę obraziłem się na nich, bo poziom zabudowania oraz skandalicznie źle działającego softu niemalże przesądził o rozstaniu z tak bardzo wcześniej chwalonym przeze mnie front-endem) powinien reklamować te skrzynkę jako najlepsze doznania z naszym kodem ever i w ogóle tej części galaktyki. To jest aż tak dobre! Roon Labs ogarnął ostatnio działanie software, ogarnął nowości jakie wprowadził i cały silnik (co najważniejsze), znowu zatem można mówić: jest Roon i długo, długo, długo nie ma nic, co by poziomem integracji i możliwości a jednocześnie UI/UX i agregacji treści mogło konkurować, wchodzić w konkury. X-SABRE 3 w takim środowisku, z takim DSP, z takim potężnym zapleczem możliwości wpływu na brzmienie (po stronie kodu) staje się dla mnie punktem odniesienia. Myślałem, że ten klamot przejdzie trochę bez echa, bo ostatnio sporo świetnych streamerów było (będzie o tym niebawem), miałem też doskonałe źródła (bardziej tradycyjne, ale cyfrowe)… jednak, no cóż, jak druga edycja wylądowała w pierwszej trójce naj, to ten sprzęt znowu definiuje na nowo. Jakiś egzotycznych, za bajońskie sumy, klamotów od high-ednowych (czy raczej ultra-high-endowych) nie miałem sposobności (nie mam tu na myśli DACów, tylko streamery), ale niech mi wolno będzie to powiedzieć: dobra, można wydać 10 razy więcej, ale można też 10 razy mniej i mieć DOKŁADNIE TEN SAM POZIOM IMMERSJI, TOTALNEGO ZANURZENIA W DŹWIĘKU co to oferuje opisywane urządzenie. Na pewno pomogło tu trzymanie na łbie (oj tak) NAJLEPSZYCH SŁUCHAWEK EVER czytaj: Dan Clark Audio STEALTH, no ale przecież jako napęd służył masowy (a bezbłędny) Topping A90. I to pokazuje, że można uzyskać efekt bez wydawania kroci. Wiem, dla branży akcesoryjna-kablarsko-ultrahighendowej (elektronika) to nie jest miłe, nie jest fajne, to jest wręcz niedopuszczalnie skandaliczne postawienie sprawy. To dodam tylko że Aquarius, że Terminator, że DACzki i streamery (Azja, ale i Europa, prawda) za 20-30k, które się słuchało w niczym tego X-Sabre 3 nie zawstydzały. W NICZYM. Nie miałem jw sposobności T&A, czy francuza za 12 czy 15 teraz razy więcej słuchać, ale jak wspomniałem: no i co z tego?

Podpięty do diabłeków, w podwójnej roli LAN end-pointa oraz pre

Na kolumnach (zaraz będzie gotowy tekst o małych Diamondach tj. podstawkowych 15-kach, mniejszych braciach red. 18-ek) słuchało się tego giganta z prawdziwą przyjemnością. Gładkość, o której jako głównej i niejako układającej wszystko, cesze wspomniałem na wstępie była tu jak najbardziej obecna, a wszystko co trzeba – pełne, przebogate, bez żadnych niedostatków pasmo, przestrzeń, obłędna dynamika (te mniejsze to potrafią btw i to jak!) to wszystko obecne, ale niejako przy okazji, jako coś oczywistego. Jak mówiłem, nie analizujemy takiego brzmienia, bo ono wchodzi, naturalnie wchodzi i to jest moim zdaniem najwyższy poziom kompetencji jaki można osiągnąć. GRA JAK MA GRAĆ. Czułem, że stały progres i ogromne kompetencje MA pozwolą z generacji na generację topowych X-Sabre stworzyć najlepsze cyfrowe źródło (DAC z – teraz – siecią). Nie wyobrażałem sobie tylko, że to najlepiej będzie uzupełnione w tak fantastyczny sposób medium (dla sygnału) docelowym. Siecią właśnie. No i jest. Czego chcieć więcej? Od strony brzmieniowej? Niczego więcej do szczęścia nam nie trzeba. Brawo.

Bezapelacyjnie gorąca rekomendacja. Za ok. 16 koła nie kupicie lepszego DACa, ale przede wszystkim lepszego streamera (czy sieciowego end-pointa, kurde jak trudno dzisiaj te klamoty klasyfikować!), nie kupicie według mnie żadnego lepszego źródła cyfrowego. Ma, to, to możliwość pracy jako cyfrowy pre-amp również (i wg. mnie sprawdzi się w tej roli znakomicie, mimo braku gały, mimo beznadziejnych dotykowców z przodu i tylko guzików na RC +/-), nie ma niestety (szkoda, szkoda) choćby 6.3mm dziurki dla słuchawek. Nad tym boleję, bo byłby komplet, a tak trzeba i tak coś jeszcze dodatkowo podpinać (no chyba że adapter do wyjść, albo aktywne, wtedy nie).


Lepiej po kablu ;-) LAN się nie da… X-SABRE 3

* się odnalazło, na swoje usprawiedliwienie mogę napisać, że za taflą szkła (co się kurzy), znaczy górna część obudowy przepuszcza fale. Jak? Szkło? No magicy z MA to jakoś ogarnęli, a z tłu nie znajdziecie ludziska żadnej, powtarzam żadnej anteny, nawet wypustki jak w Mini-i Pro 3. Zmyliło mnie to, bo w życiu bym nie powiedział, że taki bezantenowy (to raz) i jeszcze do tego metalowo-szklany (to dwa) klamot może te WiFi jednak zawierać. Owszem, zawiera i to full wypas, czytaj także gigabitowe 5GHz (ac).

 

Plusy:
– fantastyczny moduł sieciowy, który wraz z bezbłędną aplikacją ESS9038Pro&XMOS216 robi robotę
– po zadaniu processingu, konwersji PCM-DSD (DSD-DSD) natywnie (DSD512), słuchamy i zapominamy o otaczającym świecie. To jest ten dźwięk
- pierwszorzędne jakościowo I/O 
- ładny design, ciężki kawał high-endu
- bogactwo możliwości (DSP, ustawienia)
- koszt nabycia tj. 14,5k bodaj teraz (inflacja hula), to przy tych kompetencjach wcale nie wygórowana cena, a wręcz przeciwnie (niestety już 16k… wielkie dzięki Morawiecki, dzięki Glapa, dzięki debile)
- wzorowa współpraca z Roon, najlepszy wg. mnie obecnie RAAT player na rynku, idealny Roon Ready end-point 

Minusy:
- prymat designu nad ergonomią
- bardzo mały displej
- bardzo niewygodne dotykowe przyciski na froncie 
- zaledwie poprawny pilot RC (brakuje szybkiego dostępu do funkcji, brakuje precyzji, trzeba celować)
- brak AES/EBU (dla niektórych istotne)
- brak WiFi (dla mnie bez znaczenia, ale dla kogoś wręcz odwrotnie – nie ma, tylko kabel)

Podziękowania dla dystrybutora marki

za użyczenie sprzętu do testów

Autor: Antoni Woźniak 

O NuPrime plus galeria, w tym kod, ustawienia poniżej…

» Czytaj dalej

Sonos Roam idealny na wypad, a do tego napakowany możliwościami

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9249

No to wracamy. Lajtowo. Bo i okoliczności są z lekką, że tak powiem, nutką optymizmu. Orkowie dostają wpie…nanana, wiosna za oknem, zieleni się, życie, życie, ciepło i kolorowo, rumieni się. Także nie mogło być inaczej, jak mobilnie i właśnie lajtowo: Sonos Roar, przetestowany baaaaardzo sumiennie w plenerze, na plaży, w piachu, w wodzie, z party sesją akt 8 różnych źródeł muzę zapodaje. To ostatnie różnie, znaczy lepiej z Androidem, niż iOSem. Bo u mnie, przykładowo, łączył się pięknie, ale jak puszczałem dźwięki to przy dużej liczbie zapamiętanych cisza… może mnie wykluczyło? Znaczy, że pierwszy wypada, jak się więcej niż reklamowane 8 w pamięci zapisze? No ok, ale fajnie by było, gdyby to jakoś sygnalizowano w apce chociaż, albo jeszcze lepiej komunikatem push. Bo tak, to słabo trochę, niektóre fony miały pod górkę z łączeniem via BT, a rzecz działa się na plaży, także w środowisku – że tak powiem – elektromagnetycznie sterylnym. Nie, że środek metropolii i miliony rzeczy na 2.4 nadaje.

Dobra, ponarzekałem, to czas na lukrowanie. Po pierwsze i najważniejsze …gra głośno, czysto, bardzo żywo. Taki mały wulkan energii, a w przypadku takiego produktu, który ma właśnie robić za przenośnego „boomboksa” to bardzo ważna umiejętność, wręcz kluczowa. Także można rozruszać towarzystwo, nie ma że zaśniemy, przyśniemy, tylko konkret, do tego bez przydźwięków, przesteru, można dać 100% bez obaw, że tam coś pierdnie. Nic nie pierdnie. Dynamika, żywiołowość, nieoczekiwanie solidno-czysty basior to główne cechy* i zalety Roar i teraz jakby rozumiemy, skąd ta nazwa się wzięła. Zrobili malucha, który umie.


W plenerze, na plaży…

Czy ten głośniczek może robić za źródło dźwięku w chałupie? Owszem, ale właśnie najlepiej w niewielkim pomieszczeniu, gdzie jego umiejętności zostaną uwypuklone – sypialnia, gabinet, łazienka… o kuchni nie piszę, bo dzisiaj głównie aneksy, także powierzchniowo za dużo (nie, że nie zagra, ale inne opcje będą bardziej sensowne z sonosowego portfolio).

Dla jabłkolubów bardzo istotna jest integracja z Apple Music (w apce). To jednak coś więcej niż, tylko obsługa standardowa (u niemal wszystkich) AirPlay 2. Ten ma swoje wady (często leci AAC, nie jest bitperfect i tak dalej), a natywna obsługa w protokole mesh Sonosa to po prostu lepiej jakościowo i z widokami na bezstratne, hiresy (24/48 -> Sonos) oraz Atmosa. Z tym ostatnim sprawa jest co prawda dyskusyjna (Atmosa zasadniczo Sonos jak najbardziej, ale nie we wszystkich produktach i tak, zgadliście, nie umie tego Roar). Dysusyjna, bo nie wiadomo jak to jest przetwarzane (stream) w tej konkretnie aplikacji via sonosowy protokół. Zapytam producenta, zobaczymy co nam odpisze i zakutalizuje.


Tu działa to w automacie. Znaczy co działa? Ano TruePlay działa. Autokalibracja pod pomieszczenie, tudzież pod warunki

Jak to u Sonosa wszystko śmiga, wszystko samo się, dochodzą kolejne streamy (grubo ponad setka z widokami na naprawdę wszystko a nawet więcej – nikt takich możliwości nie oferuje na rynku), jak wspomniałem w zajawce pięknie sprawdza się stacja bazowa do bezdrutowego (no kontaktowego, bądźmy precyzyjni, drut nadal tu jest) ładowania. To wygodny dodatek i polecam się zaopatrzyć, z kabla to już nie to samo (na szczęście, przypominam, jest USB-C a nie starocie jakieś). Pojawił się szczęśliwie produkt SL bez mikrofonu, także jak ktoś nie chce, bo i tak nie korzysta z gadanego, to ma alternatywę. Samoregulacja TruePlay co prawda wtedy niekoniecznie, ale to w takim produkcie aż takiej różnicy nie robi. A jest taniej. Także dobrze, mamy wybór, podobnie jak z One.


A jak ktoś nie wierzy w to, co powyżej (TruePlay), to może sobie sam dosmaczyć, czy odsmaczyć

Parę słów o Subie 3 gen. Za moment będzie o kinie i o całym setupie z Sonos AMP i systemowym 4.1 (docelowo chcę to rozbudować do 4.2). No systemowym z Pylonowym wkładem, bo „przy okazji” napisze się recka Diamondów podstawkowych. Tych mniejszych, bo duże już opisywałem. Znaczy 15-ek (nie 18-tek). Robią za fronty w tym co powyżej i całość dostarcza naprawdę ogromnej frajdy, zarówno w kinie, jak i (właśnie!) w Apple Music z muzą, klipami wielokanałowo, a jeszcze dodatkowo sprawdzam to pod kątem Tidala (weszli w temat wielokanałowego) i prób Samsunga przekształcenia Tizena (ganie z TV, apek jakie są pod tym systemem dostępne) w coś mniej ułomnego, niż dotychczas. Tak, ten smartTV chwalony, miał do niedawna mocno zwaloną obsługę dźwięku, ale to się prostuje. Poczytacie niebawem.

Na koniec, solidny znaczek rekomendacji, dla Sonos Roar-a. Fajny maluch, prawie że idealny, wody ani piachu się nie bojący, a prawie… bo jak wspomniałem na wstępie, mógłby lepiej łączyć się via BT w party mode. Może to doszlifują jeszcze w oprogramowaniu. Oby. Bo to, że łączy się w tej samej chwili z jednym to jedno, a to że pamięć z 8 nie ogarnia to drugie. Czas pracy btw jest akceptowalny, choć daleko mu do rekordzistów. U nas z wszystkim na on i 70% ok. 6,5h. Jak grał bez mikrofonów, bez boosta, z ustawioną głośnością na 60% było 8,5h. To nadal o 1,5h mniej niż deklarowana wartość przez producenta. Także to moje „party mode” wymaga dopracowania…

Za całokształt, minus party ;-)

PS. Nowe wieści o produktach, o których być może już słyszeliście, ale nie tak jak u nas… z dodatkowym wsadem. Także tak, będą nowe, oczekiwane i od dawna zapowiadane: słuchawy sonosowe (bardzom ciekaw, jak oni to zintegrują, oj bardzo!), nowa mini-nano belka grajaca, zasadniczo taki soundbar za dużo mniej $, jednak robiący robotę pod TV (i lepiej od TV grający ofc). Kontrowersyjny brak HDMI w tej nowości. Oryginalnie dwa takie będą robiły za efektowe głośniki, także pionowo na ścianie np. No i wreszcie ten długo oczekiwany i bardzo pożądany mały sub. Mniejszy od wielgachnego, do tej pory oferowanego, w ciekawej formie, z jednym „ale”… ma nie być, jak podają, parowalny z innym małym czy dużym subem. Według mnie duży błąd producenta, to na pewno nie zostanie dobrze przyjęte przez użytkowników. Jak już w 3 gen dali parowanie niskotonowców, to nowy, mały też powinien to obligatoryjnie mieć. Niestety mieć raczej nie będzie. Wielka szkoda. Siak czy tak, rozrośnie nam się sonosowe, rozrośnie solidnie i z tego powyżej najbardziej intrygują (mnie) słuchawki. Zobaczymy…

PPS. Będzie sporo zapowiadanego przed miesiącem i przetestowanego, ale też pojawią się nowe zajawki, bo jak wracamy to na całego. Producenci audio chyba nie zauważają problemów dzisiejszej gospodarki, bo znowu klęska urodzaju. Napiszę tylko tyle, dla zaostrzenia apetytu, że X-Sabre 3 jest boską maszyną, ale jeszcze bardziej boskie są nowe Elementy „2″, kompletne pod kurek, po prostu ze wszystkim czego dusza zapragnie (witamy kino w Matrix Audio :) ). Będzie się działo, oj będzie…

* kompletnie nie zgadzamy się z osądem, skądinąd zacnego ratings.com gdzie zjechano głośnik za to, co powyżej. Nie wiem, mieli założone stopery w uszach, czy co? Podają tam pomiary (bardzo szanuję), niby wszystko ok, ale play i weryfikacja. Mam taki wniosek, że oni to bez boosta testowali. Faktycznie wtedy siada. No ale po to, to jest, żeby na zewnątrz szczególnie zapodać.

Galeria pod linkiem:

 

Jeszcze słów parę o NuPrime STREAM 9 z kodem w tle

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9054

Pierwotnie recenzja ukazała się na naszym fanpage’u, o paru rzeczach nie dało się tam tak opowiedzieć jakbyśmy sobie tego życzyli. Tak zgadliście, o sofcie było, ale na marginesie, bo kretyńsko-niezrozumiała polityka meta w sprawie publikacji nie daje żadnego pola manewru, gdy ktoś chce pokazać coś z softem związanego. Nie i basta. Także uzupełnienie recenzji, pogłębione o tytułowy kod, a dodatkowo parę impresji związanych z przepuszczaniem sygnału z zewnętrznych źródeł cyfrowych przez przetestowaną skrzynkę z opcją SRC, znaczy DSP nie tylko w ramach zwykłego upsamplingu, ale także – możliwej w tym klamocie – konwersji z PCM do DSD, co już nie jest ani typowe, ani częste, tylko właśnie dość unikalne. Tak, skrzyneczka ma też pewne ograniczenia, o których już co nieco było, a w tym wpisie będzie więcej (głównie chodzi o ograniczenia softu oraz dość dziwacznie zrealizowany interfejs I2S i co ciekawe jeszcze trudniejszy do okiełznania, niby standardowy AES/EBU… którego nie udało się przymusić do pracy). Trochę się tego zebrało i postanowiłem zrobić suplement. Na wstępie przypomnienie wpisu pierwotnego, nie daję na głównej pełnej fotogalerii z opisami, można – kto chętny – zerknąć, poniżej będzie fotostory z kodem głównie, czyli jw to co na fb nie dało rady opublikować.


AirPlay to jedyna opcja na end point w Roonie (że STREAM 9 w Roonie znaczy się).
Po uszlachetnianiu via wbudowany w klamot DSP fajnie gra, choć wolelibyśmy Roon Ready ofc (RAAT)

Wracam btw do publikowania, a że zebrało się to będzie HDO więcej, w telegraficznym skrócie powiem tylko, że czeka nas audio-wizyjna jazda bez ograniczeń tj. najnowszy wynalazek Zidoo Neo Scoś jak Rose, tylko tańsze sporo, oparte na podwójnych ESS9068 i XMOSie z mocnym SoC, potężnymi możliwościami wideo (tu bez ograniczeń, z dekodowaniem wszystkich formatów AV jak leci), własną nakładką na Androida rozbudowaną o opcje rippowania, zawiadywania danymi (pełen eksplorator plików m.in.) z atrakcyjnym front-endem dla kontentu. Tu nic nie jest dziełem przypadku, patrząc na specyfikację, a czymś wartym podkreślenia jest właśnie bezkompromisowe (komponenty audio z górnej póły) potraktowanie sekcji dźwiękowej, która nie odbiega od wyspecjalizowanych audio skrzynek z wideo, jak wspomniałem, dla prawdziwego kino maniaka & wideofila. Czy to oznacza Oppo reinkarnacje? Nie do końca, bo mch tutaj w samym klamocie nie uświadczymy (via SPDIF można 5.1 puścić dalej – jest wyjście dla mch cyfrowe), ale warte podkreślenia jest odejście od typowego dla wcześniejszych Zidoo playerów stylu odtwarzacz wideo z lepszą sekcją audio i przejście do zupełnie innej, lepszej ligi odnośnie możliwości dźwiękowych. Mam nadzieję, że będzie to świetny odtwarzacz strumieniowy audio, a nie tylko streamer / transport, ale właśnie kompletne źródło, łączące SQ z VQ na topowym poziomie. Podoba mi się całościowe podejście do tematu (balans zarówno dla kolumn, jak i dla słuchawek np, czy natywnie zainstalowany bardzo szybki dysk półprzewodnikowy M2). Ba, jest tam jeszcze, na osobnej kości realizowany, solidny wzmacniacz słuchawkowy (wspomniany balans 4.4). No omnibus taki. Niektórzy powiedzą, ale jest np. Cocktail Audio. No jest, ale mnie się kojarzy bardziej z klasycznym podejściem do tematu (typowe odtwarzacze multiformatowe), poza tym podobnie, jak w Rose, mamy w opisywanej Neo skrzynce bajer z dotykowym, dużym displejem. W ogóle kojarzy się to bardzo z przetestowanym nie tak dawno temu Koreańczykiem. Tam było dźwiękowo znakomicie, ale wideo pozostawiało niedosyt, w sumie było tylko ciekawostką. W przypadku Neo:S czuję, że może być inaczej :)


Kompaktowe są, niewielkie takie te Diamond 15ki (widać pojedynczego Topaz Monitor – dla porównania, a to maluch jest)

Dojechały także podstawkowe Pylony Diamond 15. Chyba jako jedyny sajt mam możliwość porównania bezpośredniego dużych monitorów z tej linii (Diamond 18) z właśnie wygrzewającymi się 15-kami. Pylon w ogóle coś ostatnio celuje w kompaktowe i ja to szanuję, bo po pierwsze może być tańsze, a po drugie chyba bardziej dopasowane do rodzimych realiów lokalowych. Także za chwilę wpis o tych filigranowych (w porównaniu, ale patrząc od frontu są naprawdę niewielkie, mniejsze od przecież w ogóle małych Topazów Monitor, w sensie węższe, bo wyższe, ale właśnie węższe). A to już nie nowość, nowość też do nas zawita, mam tu na myśli topowe, podstawkowe Jaspery, a właśnie, właśnie dali u siebie znać, że w rodzinie pojawi się kompaktowa podłogówka z high-endowej linii tj. Jasper 23. No i pęknie, bo jak wspomniałem, od przybytku głowa nie boli, większy wybór z korzyścią dla potencjalnego zainteresowanego, bardzom ciekaw, czy będzie jak z Sapphire 23 (patrz nasz test przed stu laty ;-) ), które okazały się najlepszym rozwiązaniem do salonu niezbyt dużego, takiego w którym podłogowe, wielkie Topazy 20*, czy największe z linii Szafirów, Opal czy nietestowanych u nas (jakoś umknęło) Ruby to było too much. Za duże paczki marnowały potencjał, pamiętam wielkie, budżetowe Perły 25 – to już było zbyt, a w katalogu pojawiły się jeszcze ogromne, trójdrożne 27. Uff. Także Jasper 23, analogicznie do wybranych i grających wiele lat w redakcji jako główny zestaw podłogowy, Szaforów 23 mają szansę zawojować hajendy, bo raz – będą z pewnością tańsze od obecnego w sprzedaży zestawu, dwa – łatwiej się wpasują w polskie metraże. Powracając do Diamond 15, bardzo, bardzo podoba mi się ich kompaktowy charakter, moje 18-ki są wielkimi monitorami, z bardzo dużym dźwiękiem, tu gra to zdecydowanie w innej skali, bardziej blisko-polowo-klasycznie monitorowej. W niczym to nie przeszkadza, porównując z większa konstrukcją, a nawet ma zalety porównując właśnie bezpośrednio obie konstrukcje, o czym będzie w pierwszych impresjach, wpisie poświęconym pylonowym kolumnom, który za moment wyląduje.


Wisi i gra. Ale jak!

Wreszcie dwa gorące, sonosowe, tematy na tapecie: będzie recenzja obrazu (IKEA FRAME by Sonos), który znalazł się – jak powinien już na wstępie – na ścianie i powoduje opad szczęki. To jest 500, czy teraz 900 złotych grające jak dobrej klasy podstawkowa kolumna HiFi, dobry studyjny, aktywy, tylko w formie… no właśnie, kompletnie nie pasującej do tego, co słychać. To trzeba usłyszeć i można się bardzo zdziwić. Pisałem już o tym wcześniej, że gra to nieprzyzwoicie dobrze, jak na produkt lifestylowy, w ogóle nią z zakresu HiFi, a przecież – właśnie – przecież po umocowaniu na ścianie, po kalibracji TruePlay, to płaskie coś gra jak pełnoprawne źródło dźwięku. Całościowo kompletne, bez żadnych dodatków, a gra jak dobrej klasy kolumna (mono), przy czym potrafi w scenę, potrafi w przestrzeń i słucha się tego wybornie (lepiej od 99% smart głośników, nie liczę tutaj Sono-głośników, liczę całą resztę peletonu). Nieprawdopodobna rzecz, ale też spodziewana, po pomiarach ASR, po sprawdzeniu wcześniejszym projektu / konstrukcji (projektowali to inżynierowie, dźwiękowcy, zrobi to po prostu jak należy), wreszcie pożenieniu całości z firmowym, inteligentnym DSP. Tak, to jest kierunek, który będzie przeobrażał całą imo branżę. Dźwięk zniknie, ale będzie, znaczy zniknie z widoku, ale będzie na poziomie w pełni satysfakcjonującym, także tych wybrednych. To zapowiedź, udana, zapowiedź tego co nadciąga. Dwa takie (w stereo parze) i może się okazać, że to będzie miało (cholera nie wierzę, że to piszę) więcej sensu od tradycyjnego mini zestawu HiFi, opartego na jakiś dobrych podstawkach i nawet nowoczesnym all-in-one. Bo liczne kable, bo komplikacje z doborem, bo widoczne i konieczne do odpowiedniego ustawienia.

A tutaj co? A tutaj nic z tych rzeczy. Kawał ściany, brak problemu de facto z właściwym umiejscowieniem (bo ta ściana po prostu daje możliwość powieszenie tych obrazków optymalnie – optymalnie w sensie estetyki, bo obrazki, jak i w sensie akustyki, słuchania z tych obrazków dźwięku). Rewelacja. A to jeszcze nie wszystko, bo wparował drugi sub i co dwa suby (AMP daje możliwość stworzenia systemu .2) bezdrutowe w firmowym tandemie (jeden przynajmniej musi być najnowszej gen. 3, są czy były dwa, bo jeden zaraz nas opuści) to nie jeden. W kinie, wiadomo, immersja bardzo zyskuje, ale byłem w szoku jak to (gatunkowo) zmienia podejście do słuchania audio. Chodzi o ścieżki wielokanałowe, przestrzenne w Apple Music. Sonos jako jeden z niewielu oferuje integracje z jabco usługą i to co przygotowano przestrzennie (materiał nie uprzestrzenniony, a zrealizowany, przygotowany w studio pod odsłuch obiektowy) robi ogromne wrażenie. Większe, niż – nawet – słuchanie ścieżek DSD / czy odtwarzanie SACD mch. W redakcji było to wszystko czasami uskuteczniane, bo Oppo (wszystkie modele, część przetestowana), bo PS3 (mod, z przekazywaniem wielokanałowego dźwięku via HDMI na odpowiedni przetwornik / procesor kino domowy, zdolny do dekodowania płyt i puszczenia tego na 5.1) i muszę powiedzieć, że ten nowy patent na wielokanałową muzykę coraz bardziej mi się podoba i widzę duży potencjał (także popularyzacyjn0-rynkowy). Inteligentnie, bo właśnie bez drutów, bez rozbudowanej z wielu paczek składającej się, tradycyjnej, instalacji. Wystarczy oparty tylko na klasycznych frontach i instalacyjnych głośnikach ściennych (albo systemowych kompaktowych Play) z ampli-stream-administratorem tj. Sonos AMPem setup, do tego poukrywane, płaskie Sonos Suby i już. Albo – jak ktoś chce jeszcze bardziej kompaktowo – Arc czy Beam i też można będzie się zdziwić. Albo jeszcze inaczej tj. wspomniane, grające obrazy IKEA. Sam nie wierzę co piszę, ale tak to wygląda moi drodzy. Po prostu macie 100 najlepszych streamów w jednym z najlepszych agregatów źródeł audio (no jest jakby wszystko w Sonos apce) i gracie na czymś, co można traktować, albo jako alternatywę, albo jako rozwinięcie klasycznej instalacji (i mam tu na myśli właściwie tylko dwie kolumny na froncie, pasywne, klasyczne, jedyne co ze starego audio się tu ostało ;-) ). Nawet puszczany w strefie dźwięk z podpiętego analogowo do AMPa gramofonu jest plastyczno-mięko-ciepły, znaczy zachowuje charakter źródła i gra nawet w kiblu. Kurna, mówimy o czymś kupowanym w markecie!


Jaki to dźwięk?
No mocarny, ale też zdefiniowany, pod kontrolą i na pewno nie przewalony. Zasługa inteligentnego DSP, strojenia – dopasowania (TruePlay). No i mamy 4.2 z robionym w DSP centralnym (dialogi)

Dobra, się rozgadałem, a miało być o STREAM 9. No to zapraszam, na wstępie przypominając to, co się wcześniej ukazało na fejsie:

» Czytaj dalej