Recenzję Elliona TVROI T1 zapowiadaliśmy już dawno temu i za tą zwłokę wszystkich oczekujących serdecznie z góry przepraszam. Nałożyło się na to wiele czynników, ale zamiast tworzyć wymówki, lepiej zajmę się faktyczną treścią tego opisu, a zapewniam Was, że jest o czym pisać i warto się zagłębić w poniższy tekst, bo TVROI T1 to jedno z ciekawszych „pudełek” jakie miałem w swoich rękach. Wizja inteligentnego telewizora jest ostatnimi czasy bardzo popularna, każdy producent chce nam zaserwować swoją wersję Smart TV i w związku z tym brakuje nieco standardu, który definiowałby co tak naprawdę można określić mianem Smart. T1 pewnie załapałby się do tego grupy, bo pomimo tego, że oferuje nam jedynie Androida w wersji 2.2 stworzonej z myślą o smartfonach, a nie odtwarzaczach multimedialnych, to jego producent postanowił mocno zaingerować w jego wygląd i możliwości aby ułatwić przysposobienie nietypowego interfejsu. Jeśli to będziemy mieli już za sobą to przed nami stoją możliwości jakie ciężko znaleźć u konkurencji, szczególnie pod względem Internetu, na czele z pełnoprawną przeglądarką WWW. Zanim jednak do tego przejdziemy, zobaczmy co tam znajduje się pod „maską”.
Sonos poinformował o udostępnieniu innowacyjnej aktualizacji Sonos System Software 3.6, która dodaje więcej opcji sterowania i jeszcze więcej muzyki użytkownikom bezprzewodowego systemu Sonos, a w efekcie lepsze doznania klasy HiFi. To bezpłatne oprogramowanie jest dostępne dla wszystkich klientów Sonos za pośrednictwem jednej, prostej aktualizacji dla posiadanego systemu. „Dzisiejsza aktualizacja funkcjonalności potwierdza nasze zaangażowanie w stałe udoskonalanie i wprowadzanie innowacji, tak aby użytkownicy sprzętu Sonos ciągle cieszyli się doskonałą jakością muzyki w każdym pomieszczeniu w domu,” powiedział John MacFarlane, założyciel i prezes Sonos, Inc .” Łatwa kontrola, niekończące się zasoby muzyki i innowacje są tym, co pozwala nam na utrzymywanie „złotego standardu” w dziedzinie słuchania muzyki w pełnym brzmieniu, w całym w domu.”
Human Media rozpoczyna sprzedaż najnowszego modelu o nazwie Xtreamer Prodigy. Odtwarzacz w wygodny sposób łączy świat plików multimedialnych i kina domowego z aplikacjami i funkcjonalnością systemu Android. Podwójny system operacyjny pozwala na wygodne i szybkie sterowanie odtwarzaniem plików z filmami, zdjęciami i muzyką, pobieranych z różnych nośników danych, z możliwościami instalacji i korzystania z internetu i dodatkowych aplikacji. Konstrukcja oparta jest o najnowszy procesor Realtek RTD1186 750MHz, zapewnia obsługę sieci LAN 1Gbit, USB 3.0, dysków SATA II i III o pojemnościach do 3TB. Złącze HDMI 1.4 pozwala na odtwarzanie filmów 3D na telewizorach HDTV 3D. Sprzęt dotarł już do naszej redakcji, niebawem opublikujemy zapowiedź testu tytułowego odtwarzacza.
W modelu Prodigy pierwszy raz zastosowano najnowszy procesor Realtek RTD1186 z taktowaniem 750MHz – znacznie szybszy od wszystkich swoich poprzedników. Układ gwarantuje bezproblemowe odtwarzanie plików wideo Full HD i SD w wielu popularnych formatach (m.in. AVCHD/H264, M2TS, MOV, WMV, MKV, MKV3D, SBS/TaB) oraz obrazów płyt DVD, Blu-ray i Blu-ray 3D z plików na dysku. Wielokanałowe filmowe ścieżki audio w formatach DTS, DTS-HD, Dolby Digital czy Dolby TrueHD odtwarzane są w pełnym formacie 7.1 kanałów lub są dekodowane do 2 kanałów dla systemów kina domowego bez konieczności używania odpowiedniego amplitunera. Odtwarzacz obsługuje wiele popularnych muzycznych formatów audio (MP3, FLAC, WMA, OGG, WAV, APE), również w jakości 96kHz i 192kHz/24bit. Pozwala na uruchomienie prezentacji zdjęć w formatach JPG, BMP, PNG, GIF, z efektami przejść i muzyką w tle.
C4i przedstawiciel marki HiMedia w Polsce, rozpoczyna sprzedaż najnowszego modelu odtwarzacza sieciowego HiMedia HD 900B. Urządzenie posiada dualny system operacyjny Realtek oraz Android, pozwalający korzystać zarówno ze zgromadzonych bibliotek plików multimedialnych w kinie domowym, jak i z aplikacji Androida, np. wygodnie sterować zdalnie odtwarzaczem.
Odtwarzacz jest modernizacją bardzo popularnego odtwarzacza HiMedia HD 600B, z podobną elegancką obudową z czarnego szczotkowanego aluminium, łatwo odprowadzającego ciepło wydzielane przez procesor i z podobnym interfejsem użytkownika. Innowacyjny i wyjątkowo wygodny sposób montażu twardego dysku wymaga właściwie tylko otwarcia klapki w obudowie. W menu odtwarzacza można zadeklarować automatyczne uśpienie dysku twardego po upływie określonego czasu, dzięki czemu wydłuża się żywotność dysku oraz zmniejsza zużycie energii.
Dzięki wbudowanemu wyraźnemu próżniowemu fluoroscencyjnemu wyświetlaczowi stan urządzenia albo czas odtwarzania można bez problemu odczytać z odległości kilku metrów. Dotykowe przyciski na przednim panelu pozwalają w wygodny i nowoczesny sposób sterować odtwarzaczem. Najnowszy procesor Realtek RTD1186 oferuje szybszy zegar: 750MHz, więcej pamięci RAM, obsługę sieci LAN GB Ethernet, dysków twardych SATA i i SATA III o pojemności do 3TB . Złącze HDMI 1.4 pozwala na obsługę obrazu 3D Full HD (frame packed 3D). Jest to obecnie jeden z dwóch modeli odtwarzaczy na świecie, potrafiący wyświetlić obrazy ISO dysku BD Full HD 3D.
Manta Multimedia wprowadza na rynek Smart TV Box – przystawkę pozwalająca na podłączenie telewizora do Internetu. Urządzenie wyposażone jest w gniazda HDMI, USB, WiFi, Bluetooth oraz obsługę sieci LAN. Standardowo obsługa odbywa się za pomocą pilota wykorzystującego technologię żyroskopową zastosowaną m.in. w konsoli Nintendo, jednak Smart TV Box można obsługiwać również za pomocą bezprzewodowej klawiatury i myszki, co w znacznym stopniu ułatwi surfowanie po Internecie. Przystawka pracuje na systemie Android, dzięki czemu użytkownik dostaje dostęp do tysięcy darmowych aplikacji z Android Market, które teraz będzie mógł uruchomić swoim telewizorze. Urządzenie odtwarza większość plików filmowych, istnieje więc możliwość oglądanie filmów czy seriali w formacie HD. Cena niestety nie zachwyca, 599 PLN za zwykła przystawkę, to więcej niż Manta liczy sobie za tuner DVB-T. Trzeba jednak przyznać, że TV BOX ma całkiem niezłą specyfikację, na czele z procesorem Cortex A8 taktowanym zegarem 1 GHz i 512 MB pamięci RAM. To powinno pozwolić na odtworzenie wszystkich materiałów multimedialnych jakie mu zaaplikujemy, ale w gruncie rzeczy TVROI T1, którego recenzje wreszcie Wam przedstawimy (w międzyczasie była już niezliczona liczba aktualizacji firmware) jest tańszy, a możliwości ma podobne. Być może niedługo uda się nam sprawdzić, co potrafi urządzenie firmowa logo Manta.
O nowej usłudze pisaliśmy niedawno w jednym z newsów. Przypomnijmy, chodzi między innymi o dostęp do własnej biblioteki nagrań w chmurze, streaming oraz możliwość zakupu piosenek (niestety wyłącznie w stratnej kompresji mp3) w wirtualnym sklepie. Google dość szybko wprowadziło dedykowaną aplikację dla Google TV, pozwalającą na pełen dostęp do usługi na ekranie telewizora z podpiętym set-top-boksem GTV, lub odbiornika wyposażonego w taką funkcjonalność. Równocześnie Google Music został udostępniony na niektórych handheldach, smartfonach, np. na HTC EVO. W formie promocji część oferty jest obecnie oferowana za darmo. Kilku popularnych wykonawców zapowiedziało wprowadzenie swoich nagrań (także bez opłat) do Google Music. Pełne uruchomienie usługi planowane jest jeszcze w tym miesiącu (w przypadku niektórych urządzeń pojawi się wraz z aktualizacją do ICS).
Ta liczba w jednoznaczny sposób pokazuje kto dzisiaj rozdaje w tym biznesie karty. Praktycznie cały ruch generowany jest przez dwie generacje urządzeń z logo jabłuszka na obudowie. Co prawda udział na rynku jest mniejszy, wynosi obecnie 75% i powoli się obniża, jednak to właśnie iPad dominuje i nic tego stanu rzeczy w najbliższym czasie nie zmieni. Co więcej w Stanach (tytułowe 88% przypada na cały świat) iPad odpowiada za 96% ruchu w sieci generowanego przez tablety. Innymi słowy można powiedzieć że Amerykanie korzystają tylko i wyłącznie ze sprzętu marki Apple, pozostałe urządzenia to nisza. To zestawienie jest o tyle ważne, że pozwala zorientować się w realnej sprzedaży androidowych, dotykowych płytek. Andy Rubin z Google niedawno mówił o 6 milionach tabletów z Androidem, co jest liczbą niewielką w porównaniu z 40mln iPadów, dodatkowo są to urządzenia wysłane do sklepów, a nie sprzedane. Właśnie ruch w sieci pokazuje jak to faktycznie wygląda, to znaczy ilu użytkowników korzysta z danej platformy. Jak widać, na razie, w przypadku Androida jest bardzo skromniutko, dominacja Apple w tym segmencie rynku wydaje się na razie niezagrożona.
Nie zawsze najpopularniejszy znaczy dobrze. W tym wypadku gwałtowny przyrost użytkowników, stale rosnąca popularność Androida, który od wielu miesięcy utrzymuje się na miejscu lidera wśród systemów mobilnych, powoduje jednocześnie niepokojący wzrost różnego rodzaju szkodliwego oprogramowania oraz spamu (aplikacji, których jedynym celem jest zalanie nas irytującymi reklamami). Malware staje się sporym problemem dla użytkowników mobilnego OS Google. Aż 55% aplikacji, które zawierają kod szpiegujący, wysyła w tle informacje do spamerów, do tego dochodzą tysiące sms-ów z niechcianą treścią. W przypadku tych ostatnich chodzi tutaj m.in. o trojany, nabijające rachunek, niezwykle niebezpieczne, dobrze znane polskim użytkownikom każdej mobilnej platformy. To problem szerszy (jak widać) choć wiele zagrożeń dotyka osób korzystających na co dzień z Androida. Przyczyną tego stanu rzeczy jest brak weryfikacji oprogramowania w Markecie oraz dziesiątki tysięcy aplikacji, które są udostępnione obok oficjalnego kanału dystrybucji. To wszystko powoduje wręcz dramatyczny rozrost niechcianego oprogramowania, jak podają najnowsze badania od lipca br zanotowano aż 472% wzrost tego typu aplikacji (zawierających mechanizmy szpiegujące, spamujące etc). Poza wspomnianymi wadami dotyczącymi sposobu dystrybucji i braku wersyfikacji, dochodzi jeszcze fragmentacja systemu – ocenia się, że aż 90% smartfonów z Androidem narażonych jest na szpiegowanie i różnego rodzaju ataki! To pokazuje skalę problemu. Właściwie każdy producent nie nadąża z łataniem i aktualizowaniem swoich produktów, dotyczy to nawet najnowszych modeli, nie mówiąc już o starszych handheldach, które będą przez długi czas „psuć” statystki Google`owi. Niestety zwolennicy wolności kodu, braku restrykcji muszą przyznać, że model wypracowany przez Apple sprawdza się bez porównania lepiej. W tym przypadku developerzy wiedzą, że czeka ich krótka piłka ze strony producenta sprzętu – w najlepszym wypadku odrzucenie danej aplikacji, w najgorszym stały ban i brak możliwości zarabiania w ramach App Store. Oczywiście istnieje alternatywa w postaci drugiego obiegu (po jailbreak`u) , jednak użytkownik decydujący się na złamanie zabezpieczeń, rezygnuje jednocześnie z bezpieczeństwa jakie oferuje oficjalny kanał dystrybucji. Niestety nie ma widoków, aby ten trend się zmienił, aby udało się powstrzymać zalew niechcianego oprogramowania w przypadku Androida. Analitycy radzą użytkownikom, aby pomyśleli za w czasu o antywirusowym oprogramowaniu dla swojego handhelda. Rzecz jasna można na to patrzeć przez pryzmat lobbingu firm zajmujących się ochroną antywirusową, proponujących różnego rodzaju oprogramowanie oraz technologie zapobiegające niechcianemu oprogramowaniu. Niestety sami użytkownicy coraz częściej narzekają na zalew różnego rodzaju śmieci. Wygląda na to, że dodatkowa moc jaką dysponują nowe generacje androidowych urządzeń bardzo się przyda. Szkoda tylko, że będzie wykorzystana w tak bezproduktywny sposób…
Po fazie beta w końcu rusza Google Music, kolejna usługa muzyczna, która ma być konkurencją dla iTunes oraz Amazona. Analitycy nie wróżą sukcesu, podkreślając że Google spóźniło się jakieś 10 lat z wprowadzeniem tego typu produktu. Cóż, nie zapominajmy że twórca Androida to jednak potentat w dziedzinie reklamy (a to rzecz nie bez znaczenia w przypadku omawianego przedsięwzięcia) oraz wyszukiwania informacji (patrz wyżej). Innymi słowy firma ma pewne atuty w ręku, a dodatkowo po wielu staraniach udało się dogadać z praktycznie wszystkimi wielkimi koncernami fonograficznymi – brakuje do kompletu jedynie Warnera. Podstawową funkcjonalnością jest streaming muzyki z chmury, chmury która pozwoli na zmagazynowanie całej muzycznej biblioteki użytkownika, a następnie przesył dźwięku lub zapis wybranych utworów na urządzeniu. Czyli dokładnie to samo co oferuje Apple oraz Amazon. Oczywiście potrzebny będzie dostęp do sieci, jednak Google obiecuje bardzo sprawne działanie usługi oraz brak ograniczeń co do ilości muzyki zgromadzonej na zdalnym serwerze. Poza wspomnianymi gigantami, Google Music będzie musiał rywalizować z takimi serwisami jak Spotify, które dają dostęp do gigantycznej kolekcji utworów w ramach comiesięcznie opłacanego abonamentu. Poza własną muzyką będzie można także zakupić albumy czy pojedyncze piosenki w nowym sklepie muzycznym Google. Aktualizacja: Niestety niczego odkrywczego nie zaproponowano. Właściwie można powiedzieć, że jest to literalnie to co proponuje konkurencja. Nie ma mowy o żadnych nowatorskich propozycjach (np. muzyka w 24 bitach, alternatywny system abonamentowy, jakiś rodzaj promowania aktywnych użytkowników, własny serwis promujący nowych wykonawców… mógłbym tę listę jeszcze ciągnąć, widać Google zabrakło pomysłów). Szkoda, że firma nie zechciała wprowadzić jakiś nowinek – trudno będzie przekonać klientów żeby nagle zainteresowali się muzycznym serwisem Google, szczególnie w sytuacji gdy ceny są identyczne do tych funkcjonujących na rynku, do tego nie ma Warnera z dużą ilością czołowych wykonawców. Ciekawe zatem na co liczy Google? Na cud liczy?