Wygląda na to, że na konferencji E3 nie tylko nie powiedziano wszystkiego o nowym systemie rozrywkowym Nintendo, ale wręcz powiedziano parę rzeczy nie do końca… prawdziwych. Po pierwsze wątpliwości pojawiły się odnośnie ilości kontrolerów/tabletów jakie można podłączyć do pojedynczej stacji bazowej. Okazuje się, że teoretycznie może być ich więcej, to znaczy nie jeden, a dwa. Na razie (i to jest informacja pewna) producenci gier będą tworzyć oprogramowanie pod jeden kontroler. Druga sprawa dotyczy tego, czy przypadkiem Wii U to nie jest takie „dwa w jednym”: system stacjonarny, który może przekształcić się w sprzęt przenośny? Na konferencji mówiono wyraźnie – to nie jest konkurencja dla PSP, iPhone/iPoda/iPada czy własnego 3DS. Okazuje się, że Nintendo jeszcze w trakcie projektowania Wii myślało o drugim, pomocniczym ekranie (patrząc przez pryzmat DS nie jest to specjalnie zaskakujące), ale wtedy uznano że cena sprzętu będzie stanowczo za wysoka. Następnie, projektując Wii U pojawił się pomysł stworzenia samodzielnego kontrolera/tabletu/konsoli, który wyposażony jest w baterię, własny system i może działać całkowicie samodzielnie. W którymś momencie szefostwo uznało jednak, że taki system nie tylko może okazać się za drogi, ale także pojawi się całkiem sporo problemów technicznych (co podroży prace nad całością projektu) związanych z działaniem kontrolera. Stąd decyzja o tym, że nowe urządzenie ma być po prostu kontrolerem, z drugim ekranem, sprzętem działającym w oparciu o stacjonarną bazę z wszelkimi niezbędnymi układami, komunikującym się z nią za pomocą łącza bezprzewodowego.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.