LogowanieZarejestruj się
News

Kabel co gra, ale nie tak, jak myślicie: Woo Phantom DAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0717

Kabel grający. Kable nie grają. Woo Audio Phantom DAC. Zasadniczo jestem kablosceptykiem to znaczy nie pomniejszam wpływu, tylko całkowicie inaczej rzecz postrzegam… niwelowanie charakterystyki tego co podpięte, ot co, a nie samo w sobie z charakterystyką, bo to BZDURA. Innymi słowy pomiary dowodzą w czym rzecz, a że klamot potrafi brzmieć różnie, czasami lepiej, gorzej, coś ktoś popsuł, albo przedobrzył (i trzeba korygować) to jest, jak jest. Można w domenie korekcji analogowej bądź cyfrowej to robić, czyli bawić się korektorem, uzyskując efekt porównywalny do wpięcia węża boa za 10000$, można też dobrać odpowiedni przetwornik (medium, kabel, drut) i w efekcie dostać to samo. Ot, kto co tam lubi.

Często klamoty za milion wypadają zawstydzająco źle w pomiarach i wtedy dorabia się filozofię do tego (mhm, mhm) tudzież manewruje kablami, żeby coś tam bardziej, coś mniej, wreszcie przypadkowo (aha) uzyskać efekt satysfakcjonujący słuchacza. Tyle. Przypadkowy? No przypadkowy, w sensie, nigdy do końca nie da się powtórzyć, bo składowe (taaa, te wszystkie akcesoria, te warunki akustyczne, no milion czynników, są unikalne). I to właściwie zamyka temat. Wszelkie złotouche i poetyckie opisy, jak to i dlaczego oraz co powoduje, są wg. mnie o kant 4 liter, bo albo coś ma na granicy percepcji, subtelnie, albo ktoś spie…lił projekt i jest jakiś zasadniczy błąd w elektronice, efektorze, jakimś tam źródle, no.

Woo

Co zrobił lampolubny producent z UeSeJ? Ano postanowił, jak pisałem w zajawce, ułatwić sobie życie tworząc szybkowpinalny, testowo-pozytywny, życiowo-ułatwiający kabel zakończony przetwornikiem C/A. Kabel taki nie byle jaki, znaczy po prostu solidny, z dobrymi jakościowo wtykami, w oplocie, raczej sztywny niż miękki (także żadne mobile!!!), do słuchania stacjonarnego. Nietypowo? No nietypowo, a ja lubię takie rzeczy. Bierzesz wpinasz, przetwarza i co tam będzie, czy integra, czy pre-amp, kolumny, czy niby oczywiste (a wcale, bo nie) słuchawki. Tak, to jak napisałem stacjonarne jest (na upartego łatwo przenośne, znaczy jak ktoś krąży praca, biuro, dacza, praca, biuro to mu się to na pewno przyjemnie wpisze w potrzeby), także wcale bym nie upierał się, że nauszniki, wręcz przeciwnie, poza biurkowym head-ampem widzę tu głównie tor stacjonarny, albo biurkowy z aktywnymi kolumnami. Także niby małe, a jednak duże i z fotela.

Woo było u nas nie raz, nie dwa, zarówno mobilne lampki choinkowe czytaj WA8, jak i stacjonarne, dzielone, kostki WA-7 i były to rzeczy oryginalno-inne. W pomiarach do czterech liter, bo też (no Woo w końcu, nie?) lampiszonowe, a połączenie przetwarzania C/A z wzmocnieniem na bańkach w jednej obudowie to zawsze kompromisy. Przy czym kompromisy w zakresie właśnie tego, co na oscyloskopie wyjdzie, bo te smaczenie, koloryzacja, przyjemne w odbiorze zniekształcenia po prostu mają swoich zwolenników i mogą się podobać. Tak też to opisywałem. Bo się podobało (choć obiektywnie było dalekie od neutralności, wierności czy – jak to mówią niektórzy „puryści” – uczciwości nawet), bo forma zajefajna, znaczy design bardzo przypadający opisującemu do gustu itd itp. No dobra, a to, co jest bohaterem wpisu, a do tej pory nawet się nie zająknąłem ki diabeł?

» Czytaj dalej

Bowers & Wilkins Px8 – spore rozczarowanie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0972

To na dowiedzenia wakacjom produkt nomadyczno-wolnoczasowy … moja opinia o bezdrutowcach Bowers & Wilkins PX8. Już na początku zaznaczę, że idę tutaj pod prąd dziesiątkom recenzji tych bezprzewodowych słuchawek. Bowers ma bardzo dobre recenzje. Właściwie nie ma słabych. No to oryginalnie będzie bite. Bo jest za co. Patrzę na te strzeliste teksty, na te ochy i achy i nie mogę wprost nadziwić się, że pomięto rzeczy, które naprawdę nie wymagają jakiegoś dogłębnego zaznajomienia się z produktem. No cóż. Jak ktoś pisze w materiałach cała muzyka w jednym miejscu (apka) to ja mówię… oho, no pięknie, to sprawdźmy. I co? No i oczywiście dodane usługi strumieniowe to często, gęsto wyszarzone i nie ma, że boli. Całe albumy, poszczególne utwory, tak to nie-działa. Nie interesuje mnie, czy to usługa, czy to producent sprzętu, interesuje mnie napis na pudełku, w opisach słuchawek. Nie dostaje tego, za co zapłaciłem.

Dalej, słuchawki brzmią bardzo dobrze, pod warunkiem że nie włączymy systemu aktywnej redukcji szumu. Ale że co? No to podstawowy element – dla wielu – załączany na wstępie degraduje dźwięk. Tak degraduje, dobrze przeczytaliście. O tym dalej. Czas działania krótszy, ale to akurat taki standard, także nie będę się nad tym znęcał, tylko odnotowuje. Sterowanie fizyczne na słuchawkach też pozostawia sporo do życzenia. Suwak to przekleństwo: przesuń, naciśnij… wszystko z jednego guzika. Można to było zrobić lepiej. Wielofunkcyjne przyciski są płaskie, trudne do wyczucia, zgrupowane razem, znowu można było to zrobić lepiej. Rozumiem, że decydowały kwestie dizajnerskie, ale ergonomia to podstawa… w końcu nie będziemy słuchawek podziwiać, mając je założone na łbie, tylko będziemy ich używać, prawda.

Ostro? No ostro, ale jak czytacie tu i ówdzie, że wszystko gra i „buczy”, a wcale nie gra i właśnie buczy (ANC on) to człowiek zastanawia się, czy to zamówione, czy może po łebkach, a może po prostu tylu napisało dobrze, to co będę się wychylał? Nie wiem i szczerze mam to w odwłoku. Tak, jestem cięty na Szkotów, bo mają za uszami (Zeppelin mało mi chałupy nie spalił – tam niby jest CE), ale potrafię oddzielić własne subiektywne od empirycznych doświadczeń, bez uprzedzeń.

 

Fotogaleria na fb…

» Czytaj dalej

„Analogowy” DRACO – taniej R2R nie znajdziesz. O!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Drako11

W tytule tym razem zdradzam dwie główne cechy tego przetwornika. Dla zwolenników krótkiej formy – dalej można nie czytać hyhy. Dla reszty garść przemyśleń na temat tej fajnej skrzyneczki. Fajnej, bo formą w pełni nawiązującą do droższych, żadnych oszczędności tutaj poza po prostu mniejszym formatem (jest mniejszy, ale grubociosane ale i słuszna waga… ciężkie to! Lubimy) mamy to samo. Znaczy mamy w wydaniu Musician Audio przetwornik cyfrowo-analogowy R2R wyposażony między innymi w interfejs I2S (HDMI) oraz balans na wyjściach, tryb NOS (non-over-sampling… tu szczerze, nie widzę różnicy), bardzo dobrą implementację SPDIF. Odnośnie ostatniego, świetne brzmienie z srebrnych krążków, jak ktoś tak gra z takiego źródła muzyki tj. srebrnej płytki to naprawdę szczerze polecam właśnie tego klamota.

Bo właśnie tym, co wyróżnia tę propozycję na tle innych jest „analogowość” rozumiana przez miękkość, lepkość dźwięku, niebywale rozepchniętą przestrzenność, coś co zwiemy płynnością… czyli, że jest easy listening. To zazwyczaj oznacza, że nie różnicuje a ujednolica, że rozdzielczość cierpi, że nie ma mowy o szczególe. Znaczy nie jest to nie tylko szkiełko i oko (podkręcone i szklisto-suche granie), ale wgląd w nagranie z ekspozycją mikro-detali. Tego tu nie uświadczysz. Także jak tego akurat szukasz to odpuść, to nie dla Ciebie. Jeżeli jednak cyfra ogólnie Cię wku… irytuje (w tych czasach to jest jakaś aberracja, no ale są takie pierniki), jak na Twoim adapterze (lubię to, inni mówią gramofonie, ja wolę tak) ląduje czarny krążek, albo sobie taśmy słuchasz oldschoolowo to właśnie znalazłeś coś idealnego.

  » Czytaj dalej

Ale to gra! Co? No everSOLO Z6 gra. TEST

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0497

Zapraszam na socjale, bo mnie wszyscy ganią za niemobilną stronę. No dobra, wiem, że jest oldskulowa i co? Macie te wielkie ekrany nie mieszczące się w spodniach? Macie. A jak dalej marudzicie, no to proszę bardzo:

 

…bardzo. Recenzja z fotogalerią tradycjonalnie, kosztującego około 2 tysie DACoPREwzmaka dla słuchawek i jeszcze BT streamera. Materiałowo, wsparciowo, estetycznie na poziomie dodatkowego zera (nie przesadzam, popatrzcie). Tak to się powinno robić i tego możemy się w budżecie takim domagać. Bo jest. A jak jest, to da się. Także konkurencja nie pitolić, tylko robić. Podobnie robić.

Znaczek maksymalny się należy:

A tu jeszcze dla ubogacenia traktowanej per noga i opuszczonej ogólnie www parę rycin z aplikacji, bo na fb to nadal haram jest…

Smaczymy w roonowym DSP

Oho, może za moment będzie full identyfikacja pod Roonem? Pewnie będzie, bo już taki A6 ma…


Apka do naszego DACa

Najlepszy stream w oparciu o topową kość sinozębnego to fajne uzupełnienie całości, pamiętajmy jednak…

…że to leci w zależności od źródła (tu iPhone) stratnie, przy czym obsługa wszystkich najnowszych technologii strumieniowania via BT pozwala na uzyskanie najlepszego efektu (LDAC w przypadku DAPów,
czy niektórych androidowych handheldów). Niskolatencyjny aptX też jest niezłym rozwiązaniem.


PODZIĘKOWANIA DLA DYSTRYBUTORA:

Mobilny? Nie! No inny… Woo Audio Phantom DAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0711

Kontenery świetnie w pomiarach i fajnie na ucho brzmiących… nuda panie, panowie nuda. Ile można? No to mam dla Was coś mocno oryginalnego, mała rzecz, a cieszy bo stanowi miłą odskocznię od setek produktów na jedno kopyto. Rzecz stworzona z potrzeby chwili – szybko se podepnij i sprawdź. Sprawdź wzmaka baniaka głównie, bo tu o Woo Audio się rozchodzi. Były u nas testowane nietypowe rzeczy od tego amerykańskiego w lampiszonach się specjalizującego producenta tj. przenośny WA8 na choinkowych bańkach czy WA7 dzielony na biurko z bardzo fajniutkim wzornictwem like kostka i paroma patentami inaczej. Także firma nie stroni(ła), ale jako się rzekło inżyniery tam pracujące spędzając wiele godzin na projektowaniu, mierzeniu no i …no bo jak inaczej… słuchaniu, chcieli sobie sprokurować małe, wpinane do kompa najlepiej od razu gotowe do wpięcia we wzmaka, czy co tam na bańkach akurat było na tapecie.

I tak powstał Phantom DAC. Małe, trochę trącące audioquestowymi Dragonami, coś wpinane do kompa ze ZINTEGROWANYM wysokiej jakości kablem na stałe w dwóch opcjach RCA lub XLR. Na warsztacie testowym mam balans, nie jest to zatem żadne mobile – taki nietypowy pomysł jak wyżej – a raczej właśnie DAC zminiaturyzowany do niezbędnego minimum z diodkami informującymi ino o sygnale, koniec. Żadnego poziomu sygnału w sensie ustawiania, z wyjściowo 2.2 lub 4.2V w zależności od wersji nie, albo zbalansowanej, tyle.

Narzędzie dla pracownika wypoczwarzyło się w produkt rynkowy i tak to trafił neseserek do redakcji z miłym logo WA oraz …kablem (dopiero po obdukcji wyszło, że tam jest na końcu coś, co te zera/jedynki przetwarza). Nie zastanawiając się ani chwili, mając na podorędziu niezawodnego pre/ampa hp A90 Toppinga (niestety wersja dyskretna, ta z diodowym displejem, jest gorsza – polecam wariant v.1.0 zdecydowanie… bardziej uniwersalny, nie wysuszający dźwięków, dużo bardziej z manierą analogową grający zarówno z nausznicami jak i w opcji pre/kolumny), podpiąłem te dwa złącza 3 pinowe do wejścia i…

…się zaczęło. Zasada im mniej tym lepiej jest jedną z najczęściej przerabianych w audio. Tu mamy przetwarzanie zer i jedynek z magistrali uniwersalnej PC/MACa z hajłejem na zintegrowanym kablu zbalansowanym i tylko drut ze wzmocnieniem (A90 -> słuchawki), potencjometr i muzyka gra. W przypadku nowej makówy bez USB-A efekt nieco psuje niewielki ogonek, przejściówka na USB-C, ale ze starszymi makówami, czy choćby testowanym Soundgenikiem (NAS/streamer) wprost do portu, jeden kabel i już.

Pierwsze zaskoczenie przyszło po identyfikacji w Roonie. Zgłosił się ten Phantom od razu, ale jakoś tak bardziej. Podali w manualu, że ESS Sabre (niewiadomo jaki, ale stawiam że to 9038 mobilny) obrabia bardzo zachowawczo PCM do 384kHz i 1 bit do 5,4MHz, a tu się okazuje, że umie to, to więcej niż na papierze, bo świeci 32/768 z DSD256, czyli maks w macOS AudioCore. Tylko ten render origami się zgadza (bo tylko renderuje, także nie ma pełnego MQA). Jako, że ten zupełnie nieprzydatny w audio wynalazek właśnie zdycha (MQA) i chyba już nikt nie wierzy, że to będzie coś wyznaczającego standardy na przyszłość, bardziej ciekawostka niż przydatna dla usera sprawa.

No dobrze, wpięte i o co chodzi z tym „zaczęło się”, poza specyfikacją na plus? Ethery CX na łysej glacy żwawo, nie, żywiołowo, też nie, entuzjastycznie hej do przodu zareagowały na ten nowy element toru. No wow! To – jak pisałem opisując te słuchawki – bardzo dobre narzędzie do testowania, bo pozbawione koloryzowania, zgodne z krzywą Harmana, super rozdzielcze do tego. Nie na darmo do chwili pójścia po bandzie & narażenia się na rozwód amirm z ASR właśnie te z HD650 używał w tych swoich szkiełko-ocznych, znaczy usznych, znaczy pomiarowych testach. Potem se sprawił testowane także u nas Dan Clark-i Stealth, znaczy pewnie mało nie przypłacił życiem (WAF totalnie ujemny) wydania 4 czy 5 patyków na coś nakładanego na uszy, no mniejsza.

Wow? No wow, bo to chyba właśnie o to z tą całą konwersją chodzi. Niech efektor interpretuje (bo zawsze to robi, jako najważniejsza część toru), a reszta po prostu przetłumaczy, prześle i wzmocni. Tako też ten tor z Phantomem wpiętym bezpośrednio na wlutowanym kabelku z A90 nakarmił mi słuchawki. A te odwdzięczyły się tak przepięknym spektaklem, że teraz od paru dni, zamiast testować wspomniane kontenery chińskiego (a jeszcze zaległości czekają, o czym poniżej) to męczę tego Woo i nie chce mi przestać. Świetny jest. Więcej i dokładniej będzie we właściwej recenzji, nadmienię tylko jeszcze, że tak przezroczysto-neutralnego toru to dawno na słuchaniu w HDO nie było i choć my nie z tych, co mówią nie dosmaczaniu (a wręcz przeciwnie, bo lubimy dzikie eksperymenty, a DSP to nasz konik), tutaj właśnie TAK prosto pokazało jak można sygnał bez manipulacji doprowadzić do membran w słuchawkach. Fiu, fiu, no!

Zasada żelazna w tej zabawie brzmi – nigdy nie mów nigdy i nie impregnuj się na nowe, nawet jak to nowe jest wbrew temu, co mówi ci często doświadczenie tudzież upodobania. Zintegrowany kabel wysokiej jakości? Tak, to ma teoretyczne uzasadnienie, ma sens, choć jak wiecie, ja nie z tych co to kable na ołtarzyku, a wręcz przeciwnie (pro druty u mnie często, gęsto i nie odczuwam żadnej potrzeby wymiany). Minimalizacja, krótka ścieżka sygnału, brak ingerencji… wiadomo, to też może przynieść finalnie korzyści (ale też tylko w odpowiednim towarzystwie, jak znowuż wiadomo z doświadczenia).

Słucham i słucham, gdyby nie Z6 (zaraz recka) od EverSolo z K701 bezpośrednio, powiedziałbym że nie mam ochoty w ogóle na nic innego. No ale, trudne i niewdzięczne AKG trafiły jw na najlepszego z dotychczasowych partnera konwertująco-wzmacniającego i do przybycia Woo, wszystkie planary, drogie testowane za 10x więcej od 701 musiały iść w odstawkę. Takie buty! Jeszcze z tym Woo sprawdzę, bo co prawda moje AKG sprzed 25 lat (chyba się nie mylę) to oryginał od Austryjaka na niesymetrycznym pojedynczym drucie zakończonym jackiem, ale A90 umie bardzo dobrze w każdą stronę w takich okolicznościach, zatem może być kolejna fajna opcja dla ikonicznych już nauszników, co to były z HaDekami prawie że jedyną opcją ćwierć wieku temu na rynku. Stare dzieje, jeszcze przed plikowymi, mobilnymi i wieloma innymi rewolucjami w audio.

Za moment przeczytacie zaległe teksty o Draco (tani r2r), o Z6 (Zidoo tworząc podmarkę pod audio tylko dowodzi, że można jeszcze w tej mnogości zrobić coś lepiej i zrobić to w bardzo atrakcyjnej ofercie), o Soundgenic-u oraz (to już w ogóle dawno temu miało być) o setupie NuPrime. Także rzeczy albo systemowo i rzadko, albo w ogóle nie opisywane gdzie indziej w .pl. Do tego kroi się krytyczna analiza Roon AD2023 z wieloma pytaniami wymagającymi odpowiedzi, pytaniami zmartwionego rozwojem tego cenionego przez nas i od początków kodu używanego front-endu audio.

Pewnie już w wakacje (znaczy, kto ma) będzie też sporo o retro, bo i szpula i lampiaki, ciekawe wydawnictwa na czarnym krążku, bardzo przydatny i użyteczny pod kątem baniek router audio specjalnie pod wzmaki lampowe robiony i takie tam ciekawostki. Także trochę od tej cyfry będzie oddechu takoż, oczywiście chińskie czebole nie pozwalają o sobie zapomnieć i te kopy, tony też znajdą swoje miejsce w line-upie.

Niereguralnik HDO trochę się uregularni, bo sporo rzeczy wymaga opublikowania. Jako, że AI oparte na dużych modelach językowych jest już na tyle dojrzałą technologią, że kuma coraz lepiej moje bla, bla tutaj, to zaprzęgnięte zostanie i w języku Szekspira przynajmniej już gotowa recka ukazywać się będzie. Było wcześniej czasami, teraz już na stałe międzynarodowo. Prace nad stroną główną na razie, constans, nie ruszyły, ale kto powiedział że już nigdy i szans nie ma? Jestem urodzonym optymistą, ale patrzę na to wszystko z dystansem. Socjale trzymają się mocno, filmiki trzymają się jeszcze mocniej (olewam), a www stało się elementem zasadniczo staroszkolnym, takim dla ludzi w sile wieku, młodzi powiedzą schyłkowym. Cóż.

Strefa audio-komfortu, czyli fotel, mebelki kluczowa rzecz!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0577

No i masz! Miało być o Nuprime, względnie o tanim R2R czytaj DRACO, a tu łysy zmienił i nie tylko będzie poniżej o czymś z zupełnie innej beczki, to jeszcze na tematy obok. Jakie obok? Ano miejsce, mebelki… te do słuchania, do kontemplowania. Nie jest to błahe, oj nie, to ważne, to ma ogromne znaczenie. Zasadniczne ma. Także zaraz przeczytacie o dość nietypowym klamocie, ale też o otoczeniu, które sprokurowałem na potrzeby tego wpisu. Miejsce do słuchania, miejsce specjalnie takie, znaczy forma, wygoda, udogodnienia pod (słuchawki w centrum uwagi). Będzie i o cyfrze i o analogu, bo o specjalnym, pod słuchawy setupie przeczytacie, będzie o fotelu i stoliczku dla systemu. Będzie wszystko. Bo słuchanie z uwagą, skupieniem, w pełni to słuchanie nie byle jak.

Na wstępie zdjęcie…


Stanowisko przyjemnościowe, na długie słuchanie gotowe…

Jaki klamot bohaterem? I-O Data Soundgenic HDL RA4TB z Nipponu. Nazwa taka, że o ja cież… no poetyki tu za grosz, ale też korespondująca. Komputerowcy, fidata, ktoś kto w kodzie, w płytkach PCB itd robi. Takie komputerowe wszystko w jednym, ale zupełnie nie z audio się kojarzące, choć jak najbardziej pod audio robione. Nieźle, nie? Pomysł całościowy, bo hardware z software się tu spotyka i tworzy propozycję. Dla staroszkolnych komputerowców (jest coś takiego w ogóle, łysy co ty piszesz tutaj?!) rzecz od razu kojarzy się bardzo sentymentalnie… interfejs rodem z lat 90-tych, na pewno stare softy, jakiś foobar, okienka, tekst, okienka, wiele suwaczków, kropeczek do trafienia. No to już wiecie o co biega.


» Czytaj dalej

Zrobili to jeszcze lepiej. Test Sundara Closed

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0349

Ta, zdradziłem zakończenie. Słuchawki otwarte, jak może pamiętacie (?) zdobyły uznanie, więcej, zdobyły czarne serducho piszącego i zdania nie zmieniłem (http://hd-opinie.pl/4926,audio,hifiman-sundara-zwienczenie-pewnego-etapu-recenzja.html). Sundary były i są słuchawkami, które nie tylko doczekały się później wielu entuzjastycznych recenzji, ale co ważniejsze zaskarbiły sobie uznanie wielu użytkowników. Świetny, w wielu aspektach „więcej mi nie trzeba do szczęścia” sound, do tego wyśmienita ergonomia pałąka – debiutującego wtedy w budżetówce HiFIMANowej nadal trudnego do pobicia wzorca wygody, lekkości, braku ucisku, nacisku …no cóż, zrobili to po prostu blisko perfekcji. Blisko, bo zabrakło przysłowiowej kropki nad i czyli szerszej, czy może precyzyjniejszej regulacji (schodkowa jest OK, ale nie jest TipTop).


Ze standem w komplecie. Ładne drewienko

Jak tylko pojawiły się informacje o wersji zamkniętej poczułem dużą chęć zaznajomienia się z modelem izolującym od otoczenia nas i otoczenie od nas. Jako, że planary słyną głównie z kompetencji przestrzennych, a zamknięcie przetwornika jest teoretycznie ograniczeniem swobody jaka cechuje ortodynamiczne słuchawki byłem szalenie ciekaw, czy uda się nie wylać dziecka z kąpielą tj. nie ubić sporych możliwości otwartego modelu w reprodukowaniu wokół i szeroko. Poza tym byłem zainteresowany jak taki układ wpłynie na całe pasmo – co będzie bardziej, co mniej, jakie będą zmiany w stosunku do modelu otwartego. Jako, że mam wersję wcześniejszą na stanie, są w redakcji takoż do porównania inne słuchawki HiFiMANa (droższe i porównywalne cenowo) oraz – co istotne – konkurencyjne nauszniki closed Ether CX specjalisty Dan Clark Audio mogłem wyrobić sobie opinię popartą bezpośrednim zestawieniem wspomnianych słuchawek i mam nadzieję, że miarodajnie, odpowiedzieć na wspomniane pytanka.

Także jak to lepiej? Jeszcze lepiej? Co takiego Sundara Closed mają, czego inne słuchawki (w ogóle) nie mają, szczególnie w segmencie zamknięte? Zapraszam…

» Czytaj dalej

Pierwszy taki na ESS9039PRO: DAC SMSL DO300 premierowo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0347

Obiecujemy, że będzie płodozmian zaraz (nauszniki znaczy się będą, zamknięte Sundary), bo się DACzkowo zrobiło za bardzo ostatnio. To rzutem na taśmę leci kolejna wybitna nowość, powiem szczerze, że ciężko nadążyć z tymi wszystkimi nowościami, bo liczba premier z fabryki świata ma tendencję do „wypłaszczania” jak inflacja w kraju nad Wisłą. Glapa mówi tak, rzeczywistość robi siak. Także ta klęska urodzaju, co to na nią pomstowałem swego czasu, to jest nic z tym, co teraz (inflac… dobra zmilczę, bo ma być przyjemnie, a nie „nerwowo”). No i macie dobry przykład na poparcie powyższego, kolejny z co najmniej kilku nowych, DAC ze stajni S.M.S.L. Malutki, kompaktowy DO300. Był u nas testowany, wtedy też nowy (a to tylko rok różnicy) DO200 vide: http://hd-opinie.pl/13826,audio,pierwszy-taki-mqa-dac-do200-od-s-m-s-l-test.html a tu kolejna setka + i nowość. Ktoś mógłby powiedzieć – eeee, bez sensu, na pewno to, to jakaś mała polerka i kolejna cyferka. Nic bardziej błędnego! To progres i w ogóle PREMIERA NOWEGO HIGH_ENDOWEGO ESS9039PRO! Tak, tak Panie, Panowie nowa topowa kość flagowa Sabre tutaj ma swój debiut. Z tego co widzą, chyba niespecjalnie gdziekolwiek, ktokolwiek pisał o tym na sieci (nie tylko w .pl) także trochę trema zjada (serio, to nie, kryguję się tylko ;-) ) i cóż…

Wbrew pozorom jest dobrze, nawet bardzo.

…jak tam, w tym DO200 mieliście też brand new dwa razy ESS9068AS i bardzo mocno podkreślane MQA (które uważam osobiście za największe rozczarowanie i wręcz szkodliwy dla branży wynalazek) to tutaj poza MQA (też pełne origami, też ze wszystkich interfejsów i jeszcze podobnie z CDA MQA wsparciem jw, co jest moim zdaniem porównywalne z CD-RW z MP3) jest ta flagowa kość właśnie. I ta kość moi drodzy, mimo że wielu mówi, że postępu tu już nie ma i kości a) nie grajo b) brzmio tak samo c) w ogóle na SQ średnio wpływajo (przepraszam, że tak, ale nie mogłem się powstrzymać) to ten tu układ jest tego zaprzeczeniem i mimo mojej już nie pierwszej świeżości, wbudowanej aparatury odsłuchowej czuć progres. To ESS, który nie brzmi jak ESS (czytaj typoweo czyli przestrzenno-rozdzielczo na pełnej, ale z pewnym dystansem odnośnie kolorytu, plastyczności, czy jak kto woli ciepła, lepkości & muzykalności). Nope. Ten tu nowy przestawciel rodziny next gen. jest na moje ucho syntezą tego, co w ESS było palce lizać z konkurentem japońskim spod znaku Asahi Kasei Microdevices Corporation.

Fotogaleria jak zwykle na profilu

Powstałe z popiołów AKM charakteryzowało się nieco innym podejściem do konwersji cyfrowo-analogowej dając wedle wielu music loverów dźwięk bliższy analogowemu (cokolwiek rozumiemy pod tym pojęciem), mniej analityczno-suchy itd. No to mamy coś symbiotycznego i z przyjemnością dzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami z testów SMSL DO300 czytaj jednej z pierwszych konstrukcji na nowym czipie topowym która ujrzała światło dzienne.

Pasy zapięte? To wciskamy gaz do dechy…

» Czytaj dalej

Questyle M15 by z USB audio moc móc wzmóc. Mała petarda!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0557

Z tradycyjną obsuwą (ta, z miesiąc zleciał głupi!) leci pierwsza z zapowiadanych: Questyle M15, nie 16, także nie będzie o karabinku szturmowym, natomiast będzie o przenośnej rewelacji Questyle – mobilnym, malutkim, a potężnym (mocą) ampie & DACzku, który spokojnie może być zamiast. Zamiast czego? Zamiast stacjonarnego. Możemy sobie spokojnie podpiąć bardzo, bardzo wymagające nauszniki (takowe były używane z tym maluchem, wiecie kilkaset omów, planary łase na moc itd). Jest to pierwszy i jedyny taki dongielek, który daje radę.

Czymś, co robi tu zasadniczą różnicę jest amp. Ten amp, moi drodzy, to NAJLEPSZY NAPĘD DLA SŁUCHAWEK jaki stworzono pod zasilanie z magistrali USB. Nie ma, piszę to z całą odpowiedzialnością, nie ma na rynku żadnego lepszego rozwiązania. I tylko trochę (ale tylko troszeczkę) szkoda, że producent nie poszedł za ciosem i nie dał jakiegoś potencjometru (ahhh rozmarzyłem się, koronka, taka większa, z oporem… co by to było, mniam, mniam) albo chociaż przycisków fizycznych. Także sterujemy poziomiem za pośrednictwem źródła. I to jedyny zonk, bo reszta to poezja. Przetwornik robi robotę, jest z tych umiejących wydobyć sedno z nagrania, także rozdzielczy, skrupulatnie dokładny, ale to nie jest najważniejsza cecha tego dongla. Jest nią, jak wyżej, wzmacniacz.

» Czytaj dalej

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o AirPods Pro 2…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0197

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o AirPods Pro… 2, ale nie mieliście okazji się dowiedzieć. Tak, mniej więcej dwa lata temu na HDO podobnie zaczynał się wpis o pierwszej generacji (można se luknąć: http://hd-opinie.pl/9278,audio,wszystko-co-chcielibyscie-wiedziec-o-airpods-pro.html) No to dzisiaj wpadła nowa iteracja i od razu przystąpiłem do przetestowania nowości. Lista zmian całkiem tłusta, choć na pierwszy rzut oka to prawie, że dokładnie to samo (forma). Treść na szczęście mocno zmieniona, także jak porównacie foty poniżej, to meh (no sterowanie wyszło mocno tak sobie, końcówki teraz jeszcze z dotykiem to jest właśnie meh), ale jak już zaczniemy konfigurowanie i słuchanie to wychodzą (nie małe) różnice. Także to nie jest modyfikacja starego, a po prawdzie zupełnie coś nowego (SQ zupełnie inne!).

No dobra, od czego by tu zacząć? To może zacznę od pierwszego wrażenia, jeszcze przed parowaniem, konfigurowaniem i słuchaniem… kompatybilne ze starymi (pudełko dokujące minimalnie, ale to minimalnie wydaje się szersze, ale to może być złudzenie, a i tak akcesoria pasują w obie strony). Pasują wymiennie, nowe słuchawki mają dodatkowe porty mikrofonów (wincyj), są leciutko bardziej pękate (obudowa przetworników i nowego układu H2), mają dodatkową parę gumek ultra małych, no i w sumie to tyle. Pudełeczko jest z głośniczkiem (będzie pipczył, jak sobie zgubienie zapodamy w Find my), otworami dla smyczy. Wiadomo, że jedno i drugie ma (jeszcze tego nie zweryfikowałem, bo od południa grają i komplet był treściwie naładowany) więcej soczku. Słuchawki 6h, a dokujące aku nosidło 30h. Miło.

Siedzą w uchu lepiej. Pewniej. Pierwsza gen., z którą porównuję, ma od nowości tendencje do samoczynnego wypadania. Tu duży plus, bo trzyma się pewniej kanału. Nadal niestety nie ma 100% izolacji (to kwestia nasadek dousznych, po mojemu hehe gumek, są niezbyt szczelne), nadal brakuje nam alternatywnych rozwiązań, typowych dla 99,999% IEMów na rynku. Cóż. Oczywiście parowanie w jabłuszkowym sadzie aka ekosystemie jest full auto i w ramach AID wszystkie urządzenia od razu się komunikują. Jabco dało wreszcie nareszcie w iOS16 osobną zakładkę dla swoich słuchawek w Ustawieniach, także nie trzeba wchodzić do BT.

No to siedzą nam w uchu i co? No standard, znaczy dopasowanie końcówek. Jednak tu pomiar jest jeszcze dokładniejszy niż wcześniej, bo ponieważ H2 tandem z mikrofonem w środku mierzy nam i w ogóle sporo ma pracy w realtime uskutecznia – jak zachwala producent, we will see. To początek atrakcji z pomiarami, dopasowywaniem, ciągle pracującym DSP. Kolejna sprawa to adaptacyjny tryb kontaktu. Bardzo chwaliłem w pierwszej gen. to rozwiązanie, bo pozwala na znaczny progres użytkownika w zakresie słyszenia rozmówców, wręcz mimikuje to do pewnego stopnia aparat słuchowy. W nowej wersji pożeniono to z ciągłym adaptowaniem tego „lepiej rozmówcę” z wycinaniem nieporządanych dźwięków z tła. Działa? No fakt, wycina bardzo głośne, także nagłe skoki hałasu z zewnątrz, ale też upośledza wg. mnie to, co w trybie transparentnym robiło robotę. Takie mam na wstępie odczucia. Czyli lipa. W końcu do całkowitej separacji jest ANC, tu podobno DWA RAZY lepszy. Takie slogany są mocno bezwartościowe, bo niby jak to stwierdzić, pomierzyć, zbadać. Mogę powiedzieć tyle, że dla mnie aktywna redukcja działa wydajniej, ale to nie jest żadna tam komora, cisza absolutna, czy nawet bardzo mocne wycięcie tła. Tu imo wychodzą ograniczenia formy, gumek, wspomniany brak pełnej izolacji. Także co z tego, że H2 pewnie się poci (no nie, pewnie nie, bo taki zaawansowany), jak i tak trochę para w gwizdek. Jest lepiej, ale są lepsi na rynku, Apple musi w Pro 3 zmienić konstrukcję, choćby aplikatorów, względnie dać nam wybór (alternatywnych rozwiązań, lepiej tłumiących, dopasowanych, czy wygodniejszych jak kto woli).

Z reszty ficzerów softowo-procesorowych mamy jeszcze bardziej zaawansowany system dopasowania indywidualnego słuchwek na potrzby dźwięku przestrzennego. Mhm, mhm, cały łeb nam mierzy iPhone (byle miał Face ID) i w dość upierdliwym procesie (często dalej, bliżej, pod innym kątem) tworzy cyfrową mapkę łepetyny. To jest ficzer, podobnie jak wszystko tutaj, do wyboru, nie olbi. I co to daje? Znamy już umiejscowienie źródła audio zgodnie z pozycją łba do ekranu, to miały 1 gen, tu jest jeszcze nieco pogłębiona immersja, nazwałbym to pewnym rozszerzeniem na osi góra/dół, przód i tył. Nie jest to jakaś rewolucja w stosunku do tego, co znamy, ale progres jest, a dodatkowo, być może będzie to jeszcze rozwijane. Tak, czy siak przestrzenno-obiektowy by Apple jest jednym z najlepszych tego typu rozwiązań, świetnie że zarówno w kramiku z filmami i serialami, jak i w muzie można tego często, gęsto doświadczać. Tu Apple zdecydowanie jest w awangardzie i to jest super!

Siri od teraz towarzyszy inny dźwięk wywoływania i działa to zdecydowanie szybciej i dokładniej. Także na plus. Niestety coś, co miało być wybawieniem tj. fizyczne sterowanie poziomem, moim zdaniem skopano. O ile jeszcze naciskanie końcówek (czy ściskanie ściśle rzecz biorąc) jest OK, można się przyzwyczaić, to dotykowe góra/dół w bardzo słabo umiejscowionych do takich akcji aktywnych dotykowo polach jest niedokładne, niewygodne i rozczarowujące. Nadal zatem lepiej mieć AW i koronką sobie kręcić, bo to powyżej mimo nawet dość sporych możliwości konfigurowania (cały, osobny, panel w dostępności dla słuchawek zrobiony) nie daje wg. mnie satysfakcjonującego rezultatu. Ogólnie można tego używać nazwijmy to sporadycznie, czy awaryjnie, ale to nadal nie to. Wiem, że w IEMach bezdrutowych trudno zrobić to dobrze, no ale… Apple, taka innowacyjna firma, a tu coś wg. mnie po najmniejszej linii oporu. Zawód? Zawód.

Fajnie, że już teraz można dość rozlegle konfigurować sobie pracę pojedynczej, albo pary słuchawek odnośnie redukcji hałasu, pracy mikrofonów itd. To daje sporo użytecznych możliwości dla osób, które niekoniecznie będą ten produkt widziały tylko jako słuchawki do muzyki, filmów czy ogólnie elektronicznej rozrywki. Mam nadzieję, że z czasem Apple będzie to jeszcze bardziej rozwijał i rozbudowywał (choćby, jak teraz w dostępności). To istotne dla osób z deficytami, ale też wszystkich, bo można APP2 wykorzystać nie tylko do tego, z czym się przede wszystkim kojarzą. Ze słuchaniem muzy, znaczy się.

No właśnie, to jak to jest z tą muzą i w ogóle z SQ w tych nowych AirPodsach Pro 2? Jest inaczej. Dźwięk już na dzień dobry jest bardziej „punchy”. Przepraszam za to obce określenie, ale świetnie oddaje ocb. Obfitość z dosadnością (aż za?) z bardzo basowym (ale nie przewalonym na niskich – co to, to nie) soundem. To się na dzień dobry bardzo, bardzo podoba. Jest wincyj, jest bardziej, słuchając APP 1 wydawałoby się, że grało ze znacznie mniejszą emfazą. I tak jest na wstępie, ale potem… 

Słuchałem sobie to jednych, to drugich, to znowu tych nowych i potem tych starych. Tak, adaptacja, to coś co ZAWSZE odgrywa kluczową rolę i jak ktoś się mądruje, że on słyszy precyzyjnie różnice i w mig dokonuje oceny bezwzględnej to zwyczajnie ten ktoś pier nanana. No sam się okłamuje. Nie wykluczam, że jeszcze tu aktualizacja będzie, ale… APP 1 są zrównoważone, są równiejsze. APP 2 to trochę wulkan. Tam się dzieje, dla mnie trochę za dużo nawet się dzieje. Pamiętajmy, Apple bierze na siebie dopasowanie brzmienia, tu ciągle chodzi DSP, ciągle dźwięk jest robiony. Może dlatego właśnie nie ma w zakładce żadnego klasycznego EQ (firmowego)? Kto wie? Można jedynie ustawić 125% poziomu (fajnie!) i sobie uszy bardziej rozmasować, to tyle w kwestii zmiany parametrów pracy przetworników. Oczywiście możecie olać ficzery, wyłączyć ANC i w ogóle dać (teoretycznie, bo i tak H2 liczy) popracować „samym” przetwornikom. Tyle, że nie po to się APP2 kupuje, poza tym nie zmienia to zasadniczo SQ.

Sumując, grają inaczej, bardziej euforycznie, dla wielu pewnie atrakcyjniej. Ja muszę się zaadaptować on the go (bo APP 1 grały w uszach poza chałupą 2 lata) i finalnie odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: progres czy regres. Z pewnością Jabco będzie rzecz rozwijać i dopieszczać. To oczywiste. Czy będzie to hi-res kodek? Nie wiem, nie wydaje mi się, nie będzie to miało tutaj większego znaczenia. Na pewno polubią opisane APP2 kino-serialo maniacy. Tak, rozrywka jest tu na pewno w centrum, a jeszcze pewnie dojdą do tego gry, może za jakiś czas AR/VR firmowe? Cena? Przewalona. U nas po ostatnich podwyżkach jesteśmy na 5 miejscu na świecie. Drogo. W USA nadal 249$ i to wydaje się adekwatną ceną. Jak się jednak ma imbecyli, krańcowych debili u steru, gospodarczych analfabetów, to jest jak jest. Także płać i płacz, albo nie płać i słuchaj se swoich starych APP1. Mimo sporych zmian (doceniam i szanuję) nie wydaje się sensownym przesiadka ze starych na nowe. Dla userów innych owszem, dla newbee jak najbardziej, dla oglądaczy bardzo polecam i tych przygłuchych – to będzie najlepsze, co możecie dostać na rynku (przygłusi APP1 równie dobre!). A SQ, konkretnie muza? Na razie pozostaję z lekka sceptyczny. Jak robi nam różnicę Spatial (w jabłeczniku zdecydowanie imo robi) to TAK, ale jak ma nam to grać w szerokim spektrum i ma to być stare dobre stereo… tu może się okazać, że jednak pierwsza generacja bardziej. Ja, na początku przygody, nie jestem przekonany, czy to progres.

CENA: 1449 pln