LogowanieZarejestruj się
News

Kabel co gra, ale nie tak, jak myślicie: Woo Phantom DAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0717

Kabel grający. Kable nie grają. Woo Audio Phantom DAC. Zasadniczo jestem kablosceptykiem to znaczy nie pomniejszam wpływu, tylko całkowicie inaczej rzecz postrzegam… niwelowanie charakterystyki tego co podpięte, ot co, a nie samo w sobie z charakterystyką, bo to BZDURA. Innymi słowy pomiary dowodzą w czym rzecz, a że klamot potrafi brzmieć różnie, czasami lepiej, gorzej, coś ktoś popsuł, albo przedobrzył (i trzeba korygować) to jest, jak jest. Można w domenie korekcji analogowej bądź cyfrowej to robić, czyli bawić się korektorem, uzyskując efekt porównywalny do wpięcia węża boa za 10000$, można też dobrać odpowiedni przetwornik (medium, kabel, drut) i w efekcie dostać to samo. Ot, kto co tam lubi.

Często klamoty za milion wypadają zawstydzająco źle w pomiarach i wtedy dorabia się filozofię do tego (mhm, mhm) tudzież manewruje kablami, żeby coś tam bardziej, coś mniej, wreszcie przypadkowo (aha) uzyskać efekt satysfakcjonujący słuchacza. Tyle. Przypadkowy? No przypadkowy, w sensie, nigdy do końca nie da się powtórzyć, bo składowe (taaa, te wszystkie akcesoria, te warunki akustyczne, no milion czynników, są unikalne). I to właściwie zamyka temat. Wszelkie złotouche i poetyckie opisy, jak to i dlaczego oraz co powoduje, są wg. mnie o kant 4 liter, bo albo coś ma na granicy percepcji, subtelnie, albo ktoś spie…lił projekt i jest jakiś zasadniczy błąd w elektronice, efektorze, jakimś tam źródle, no.

Woo

Co zrobił lampolubny producent z UeSeJ? Ano postanowił, jak pisałem w zajawce, ułatwić sobie życie tworząc szybkowpinalny, testowo-pozytywny, życiowo-ułatwiający kabel zakończony przetwornikiem C/A. Kabel taki nie byle jaki, znaczy po prostu solidny, z dobrymi jakościowo wtykami, w oplocie, raczej sztywny niż miękki (także żadne mobile!!!), do słuchania stacjonarnego. Nietypowo? No nietypowo, a ja lubię takie rzeczy. Bierzesz wpinasz, przetwarza i co tam będzie, czy integra, czy pre-amp, kolumny, czy niby oczywiste (a wcale, bo nie) słuchawki. Tak, to jak napisałem stacjonarne jest (na upartego łatwo przenośne, znaczy jak ktoś krąży praca, biuro, dacza, praca, biuro to mu się to na pewno przyjemnie wpisze w potrzeby), także wcale bym nie upierał się, że nauszniki, wręcz przeciwnie, poza biurkowym head-ampem widzę tu głównie tor stacjonarny, albo biurkowy z aktywnymi kolumnami. Także niby małe, a jednak duże i z fotela.

Woo było u nas nie raz, nie dwa, zarówno mobilne lampki choinkowe czytaj WA8, jak i stacjonarne, dzielone, kostki WA-7 i były to rzeczy oryginalno-inne. W pomiarach do czterech liter, bo też (no Woo w końcu, nie?) lampiszonowe, a połączenie przetwarzania C/A z wzmocnieniem na bańkach w jednej obudowie to zawsze kompromisy. Przy czym kompromisy w zakresie właśnie tego, co na oscyloskopie wyjdzie, bo te smaczenie, koloryzacja, przyjemne w odbiorze zniekształcenia po prostu mają swoich zwolenników i mogą się podobać. Tak też to opisywałem. Bo się podobało (choć obiektywnie było dalekie od neutralności, wierności czy – jak to mówią niektórzy „puryści” – uczciwości nawet), bo forma zajefajna, znaczy design bardzo przypadający opisującemu do gustu itd itp. No dobra, a to, co jest bohaterem wpisu, a do tej pory nawet się nie zająknąłem ki diabeł?

» Czytaj dalej

Harman (Samsung) kupuje Roon Labs! Się porobiło…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Harman-Roon

Roon Labs trafia pod skrzydła Harman International (Samsung vibe, tak, tak koreański czebol jest właścicielem HI). Wczoraj gruchnęła informacja na forum użytkowników wielokrotnie opisywanego na łamach HDO front-endu audio. Obiecałem, że coś skrobnę nt. Roona i cóż, tak się złożyło, że pojawił się dodatkowy impuls. Właściciele sprzedali, wielki koncern nabył, pojawiają się pytania co to oznacza dla Roon Labs, ale nade wszystko dla użytkowników. Jakiś rok z okładem pisałem niezbyt przychylnie o oprogramowaniu, które wyraźnie złapało zadyszkę – wolne, błędy, niestabilne, no kicha. Minął rok i muszę donieść, że nastąpiła… właśnie przed momentem… fundamentalna zmiana na PLUS. Roon uwolnił się od przyciężkawej aplikacji wszystko-mającej na rzecz tadam tadam leciutkiego softu serwerowego. ŻEGNAJ ROON CORE, WITAJ ROON SERWER. To kapitalna wiadomość dla nas, użytkowników, bo soft – jako się rzekło – po dodawaniu licznych nowych funkcjonalności (mobilny ARC, przebudowa DSP, rozbudowa info o muzie i samego tworzenia bibliotek) po prostu stał się niestrawny, pochłaniając cenne zasoby nawet szybkiej maszyny zawiadującej front-endem (hist. Core).

Jestem pod ogromnym wrażeniem! Ten wariant jest wprowadzany tym razem stopniowo, załapałem się dwa tygodnie temu, inni mogli cieszyć się wcześniej, są tacy którzy jeszcze czekają. To fundamentalna zmiana, wcześniej znana garstce userów korzystających z modułu serwer (dedykowane maszyny Nucleus, własne rozwiązania serwerowe), a teraz to podstawa funkcjonowania oprogramowania. WRESZCIE! Z ociężałego, mamy super szybkie, super sprawne, super stabilne, naprawdę niebo a ziemia. Na maszynie z głównym kodem nie ma teraz całego, obciążającego UI/UX, jest tylko skromna ikonka na pasku zadań i tyle. Oczywiście wszystko działa jak do tej pory w sensie rozbudowane strefy, liczne end-pointy (jak ktoś ma na bogato i korzysta), działające DSP w tle (przeszło znaczącą metamorfozę, to wg. mnie najlepszy moduł programowalnego processingu audio przygotowany na potrzeby domowego użytku), ogromna baza informacji o muzyce, integracja usług / serwisów, no i wspomniany Roon na zewnątrz tj. ARC.

Chciałem napisać tuż po premierze, wcześniej informując Czytelników o trwających pracach nad umobilnieniem Roona. Dobrze, że się wstrzymałem. Działało to mocno tak sobie, teraz, po zmianie całej architektury sotware wreszcie można z tego sensownie korzystać. Szczególną wartością jest integracja z wektroniką (od w(v)ehicle tj. samochodowe systemy cyfro-info-media) w pojazdach. To pozwala na umilanie sobie czasu jazdy z naszymi ulubionymi artystami, składnikami, nawigowanie po tagach, po propozycjach, w ramach świetnie działającego fokusowania, po zbiorach, przepastnych (jak ktoś ma, znaczy nie tylko strumieniuje z usług) audio bibliotekach. Także mamy i Remote i pełny UI/UX na dowolnym komputerze, handheldzie, dalej streamerze ze wsparciem dla Roona… nic tu się nie zmieniło odnośnie funkcjonalności, a jest szybciej, stabilniej, no zdecydowanie lepiej!

To, co jest tu dodatkową wartością to otwarcie szerokie na moduły (plug-iny), rozszerzenia, które developerzy wreszcie dostrzegli (bo też Roon stał się dość popularny, na pewno w środowisku tzw. audiofilskim bardzo nawet) i ruszyła brać koderów do pisania. Sam korzystam z rozszerzenia dla sterowania via MS Dial (tu gała głośności na poziomie front-endu czyli dla wszystkiego podpiętego wspólnie, pierwotnie rzecz pod ekrany Surface, do nawigowania dla kreatywnych) czy interfejsu dla przystawki telewizyjnej Apple TV. Zasadniczo możliwości są tutaj nieskończenie, nieskończone i takie rzeczy jak choćby Dirac, czy rozbudowane moduły korekcji innych firm tylko czekają…

Sumując o samym sofcie, naprawdę jest dobrze, wreszcie nareszcie przysiedli i zrobili to, co należało już od dawna zrobić. Z ciężarnej krowy do niedawna, Roon znowu śmiga i używa się go z przyjemnością. Byłem bliski pojechania developerowi za popsucie softu, chciałem serio się wypisać (płacę roczny sub, bo uważam że należy docenić pracę załogi), miałem dość ciągłego restartowania, powolnej pracy i ogólnie coraz gorszego, jak to mówią Anglosasi „user experience”. Także jak komuś jeszcze nie wpadło 2.0.25 to zapewniam – niebo a ziemia, znowu polubicie Roona.


Niepozorne, małe, a tak wiele zmienia…

Dobra, o sofcie było, o pozytywach, a jak ocenić to co na wstępie stoi? Znaczy sprzedaż i wejście do wielkiego molocha jakim jest obecnie grupa Harmana? Dla właścicieli i całego obecnego stuff-u to pewnie duże merkantylne pozytywy. Cóż to biznes, ludzie zarabiają, ktoś zaproponował worek kasy i poszło. Na pewno rozszerzy to bazę producencką, możliwe że otworzy pole do ekspansji na poziomie elektroniki użytkowej (Samsung), głównie obstawiałbym głośniki smart i kinodomowe okolice. No ok, choć budzi to pewne kontrowersje i pytania, ale to tylko takie tam dywagacje. A konkrety? No konkretnie to niezależy dev staje się częścią korporacji i traci ten przywilej bycia niezależnym właśnie. Nie musi, ale może oznaczać to duże zmiany. I to takie zasadnicze dla użytkowników (także ofc samych pracowników Roon Labs). Doświadczenia z tego poletka są różne, nie chcę bić w kasandryczne tony, może będą robić swoje i tyle, ale może być też tak, że moneteryzacja będzie NUMER JEDEN i wszystko inne nie będzie miało znaczenia.

Trudno bawić się we wróżkę, mogę tylko z doświadczenia napisać (także posługując się pewnym przykładem z branży), że to szansa, ale też zagrożenie. Szansa na dokapitalizowanie, otwarcie na nowe (usługi, bo tu były pytania, czy Tidal tylko, czy niszowy Qobuz to dobre dla Roona i wystarczające), wypłynięcie na szerokie wody elektroniki użytkowej, nie tylko tej HiFi-owej… Oczywiście od razu pojawia się pytanie, czy Roon nie jest po prostu produktem pod potrzeby wybranego, a nie masowego klienta. Mam wątpliwości, choć ARC pokazuje, że można żenić i nie przesądzam.

Przykład historyczny to Slim Devices, Squeezebox-y i przejęcie przez wielkiego Logitecha. To też była szansa. Świetny w latach 2000, jedyny taki, będący protoplastą wszystkich sensownych rozwiązań cyfrowego audio opartego na strumieniowaniu z sieci, trafił pod skrzydła wielkiej korpo. Co się stało później, wszyscy wiemy. Szwajcarzy (no teraz to już Dolna Krzemowa) rozwijali, rozwijali i zwinęli interes. Squeezebox umarł. Sqeezebox zmartwychwstał, stał się niezależny, ale też tylko dzięki wybitnie prężnej, dużej grupie użytkowników. Soft stał się społecznościowy, rozwijany niezależnie i LMS jest do dzisiaj używany, aktualizowany, trwa. Ba jest implementowany w sprzęcie, głównie DIY, ale nie tylko, stanowiąc ciekawy przykład „życia po życiu”, właśnie z powodów wyżej opisanych. Sam do dzisiaj korzystam z SB Touch (2 z EDO robią za nadal znakomite streamery, czasami z LMS, jednak głównie w ramach opisywanego front-endu Roon-a), mam też końcówkę PC na Daphile i wraz z bardzo fajnym kodem do zarządzania mobilnego mimo „śmierci” to nadal służy i służyć będzie.

No dobrze, to co w takim razie z Roonem, co oznacza te przejęcie? Wróżką nie jestem, czuję że o ile Harman Int. będzie po prostu zainteresowany implementacją i popularyzacją front-endu (dobrze), jako wielki właściciel takich marek jak JBL, AKG, Arcam itd itp zrobi pożytek należyty z tego kodu, tak obawy i to spore mam odnośnie Koreańczyków. Samsung to wielka niewiadoma i o ile w ogóle zainteresuje się i będzie wpływał to może to być dla Roon-a mocno niekorzystne, doprowadzić do zmian jakich byśmy sobie (userzy) nie życzyli. Od spraw oczywistych jak subskrybcja lifetime (utrzymana? Zmieniona na jakąś wersję tylko dożywotnio?) i w ogóle całej polityki koszto-cenowej pod nowym właścicielem, po rozwój softu – utrzymanie tempa aktualizacji, dodawania nowego, integrowania szeroko hardware audio itd itp.

Mówimy o konkrencji na rynku. Sooloos (Meridian) czyli pierwotny team i coś, od czego się zaczęła przygoda pt. Roon Labs to była autonomia i niezależność od branży. Teraz to już jest historia, przeszłość, teraz Roon to część rynku audio, konkretnych producentów, marek, firm, a nade wszystko wspomnianego Samsunga, który jest właścicielem. Roon uważany był (trochę na wyrost i trochę bez sensu) jako jałbkolubny soft, taki co to faworyzuje jabco (na początku tak było, bo Android nie był wspierany, czy też musiał czekać na lepsze wsparcie). Od dawna jednak twórcom przyświecało „nieważne czego używasz” możesz cieszyć się front-endem i czy PC, czy Mac, czy Win, czy Linux (bardzo mocno promowany na marginesie przez koderów Roon Labs), czy Apple, czy Google, czy Sonos (różne zintegrowane hardware ww. firm z front-endem)… proszę bardzo, korzystaj użytkowniku z tego, co tam stoi na półeczce, biureczku.

Właśnie Sonos. Kto wie, może właśnie Sonos będzie największym „przegranym” tego dealu? Apple jest za duże, by odcinać AirPlay (taaaa, Samsung, ale przecież we wszystkim kopiuje, wspiera AP w swojej elektronice, także…), ale już Sonos mesh można, bo czemu by nie? I choć główną zaletą (po to się go kupuje) Roona jest własny protokół RAAT, w pełni wykorzystujący moc tego software (zawiadywanie, info, DSP itd itp) to twórcom przyświecała piękna myśl o maksymalnej kompatybilności z tym, co w domach gra. Także odnośnie rzeczy niekoniecznie HiFiowych, jak choćby Chromecast (Audio i Video), wspomniany LMS, ale też high-endowych jak własne rozwiązanie Linn-a, czy przystępniejszych jak NADowski BluOS (tu mówimy o pełnej integracji) itd itp. to wszystko wspierane jest pod Roonem. Czy to zostanie zachowane i dalej będzie wspierane, rozwijane?

Roon Ready, Roon Tested – wszystkie te elementy ekosystemu Roon Labs / Roon zostaną wystawione na próbę… czy tylko wybrane rozwiązania będą miały pełny dostęp, lepsze możliwości, gwarancję działania pod nowym właścicielstwem, w nowych okolicznościach przyrody? Zobaczymy. Na pewno możemy spodziewać się (bo w przeciwnym razie po co by nabywali?) ekspansji na marki Harmana certyfikacji Roona, integracji ichnich rozwiązań strefowych (sporo tego w portfolio), możliwe że jakiegoś ukłonu w stronę samsungowych usług (asystent…? brrrr). Mam nadzieję, że społeczność, że otwartość developera na uwagi i w ogóle na współtworzenie software przy współudziale użytkowników nie pójdzie do kibla. I nie, dzisiaj powtórka z LMS może się zwyczajnie nie udać. Kiedyś było to możliwe, bo rynek był bardzo niewielki, ten segment znaczy to były dopiero początki i Logitech po prostu oddał zasoby w ręce zwykłych ludzi. Wtedy to zadziałało, dzisiaj to już wg. mnie nie przejdzie i dlatego mam pewne obawy jw. Sam dev mówi: CHCEMY WIĘCEJ. Oby to więcej nie było kosztem jakości i kosztem tworzenia czegoś dla ludzi, a nie tylko działania w imię zysku. Nie mam problemu z płaceniem programistom za ich ciężką pracę, ale na pewno będę miał problem z płaceniem za decyzje zarządu, który widzi tylko słupki.

Obiecywałem (obiecanki cacanki), że będzie o sprzęcie. Będzie. Niespodzianki czekają, mam parę rzeczy nietypowych i nieopisywanych w testach gdziekolwiek~bądź, także spokojnie będzie obok tego, co opisuje branża – nowe, jeszcze nieodkryte, a wywracające stoliczek. Także stay tuned!

Bowers & Wilkins Px8 – spore rozczarowanie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0972

To na dowiedzenia wakacjom produkt nomadyczno-wolnoczasowy … moja opinia o bezdrutowcach Bowers & Wilkins PX8. Już na początku zaznaczę, że idę tutaj pod prąd dziesiątkom recenzji tych bezprzewodowych słuchawek. Bowers ma bardzo dobre recenzje. Właściwie nie ma słabych. No to oryginalnie będzie bite. Bo jest za co. Patrzę na te strzeliste teksty, na te ochy i achy i nie mogę wprost nadziwić się, że pomięto rzeczy, które naprawdę nie wymagają jakiegoś dogłębnego zaznajomienia się z produktem. No cóż. Jak ktoś pisze w materiałach cała muzyka w jednym miejscu (apka) to ja mówię… oho, no pięknie, to sprawdźmy. I co? No i oczywiście dodane usługi strumieniowe to często, gęsto wyszarzone i nie ma, że boli. Całe albumy, poszczególne utwory, tak to nie-działa. Nie interesuje mnie, czy to usługa, czy to producent sprzętu, interesuje mnie napis na pudełku, w opisach słuchawek. Nie dostaje tego, za co zapłaciłem.

Dalej, słuchawki brzmią bardzo dobrze, pod warunkiem że nie włączymy systemu aktywnej redukcji szumu. Ale że co? No to podstawowy element – dla wielu – załączany na wstępie degraduje dźwięk. Tak degraduje, dobrze przeczytaliście. O tym dalej. Czas działania krótszy, ale to akurat taki standard, także nie będę się nad tym znęcał, tylko odnotowuje. Sterowanie fizyczne na słuchawkach też pozostawia sporo do życzenia. Suwak to przekleństwo: przesuń, naciśnij… wszystko z jednego guzika. Można to było zrobić lepiej. Wielofunkcyjne przyciski są płaskie, trudne do wyczucia, zgrupowane razem, znowu można było to zrobić lepiej. Rozumiem, że decydowały kwestie dizajnerskie, ale ergonomia to podstawa… w końcu nie będziemy słuchawek podziwiać, mając je założone na łbie, tylko będziemy ich używać, prawda.

Ostro? No ostro, ale jak czytacie tu i ówdzie, że wszystko gra i „buczy”, a wcale nie gra i właśnie buczy (ANC on) to człowiek zastanawia się, czy to zamówione, czy może po łebkach, a może po prostu tylu napisało dobrze, to co będę się wychylał? Nie wiem i szczerze mam to w odwłoku. Tak, jestem cięty na Szkotów, bo mają za uszami (Zeppelin mało mi chałupy nie spalił – tam niby jest CE), ale potrafię oddzielić własne subiektywne od empirycznych doświadczeń, bez uprzedzeń.

 

Fotogaleria na fb…

» Czytaj dalej

„Analogowy” DRACO – taniej R2R nie znajdziesz. O!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Drako11

W tytule tym razem zdradzam dwie główne cechy tego przetwornika. Dla zwolenników krótkiej formy – dalej można nie czytać hyhy. Dla reszty garść przemyśleń na temat tej fajnej skrzyneczki. Fajnej, bo formą w pełni nawiązującą do droższych, żadnych oszczędności tutaj poza po prostu mniejszym formatem (jest mniejszy, ale grubociosane ale i słuszna waga… ciężkie to! Lubimy) mamy to samo. Znaczy mamy w wydaniu Musician Audio przetwornik cyfrowo-analogowy R2R wyposażony między innymi w interfejs I2S (HDMI) oraz balans na wyjściach, tryb NOS (non-over-sampling… tu szczerze, nie widzę różnicy), bardzo dobrą implementację SPDIF. Odnośnie ostatniego, świetne brzmienie z srebrnych krążków, jak ktoś tak gra z takiego źródła muzyki tj. srebrnej płytki to naprawdę szczerze polecam właśnie tego klamota.

Bo właśnie tym, co wyróżnia tę propozycję na tle innych jest „analogowość” rozumiana przez miękkość, lepkość dźwięku, niebywale rozepchniętą przestrzenność, coś co zwiemy płynnością… czyli, że jest easy listening. To zazwyczaj oznacza, że nie różnicuje a ujednolica, że rozdzielczość cierpi, że nie ma mowy o szczególe. Znaczy nie jest to nie tylko szkiełko i oko (podkręcone i szklisto-suche granie), ale wgląd w nagranie z ekspozycją mikro-detali. Tego tu nie uświadczysz. Także jak tego akurat szukasz to odpuść, to nie dla Ciebie. Jeżeli jednak cyfra ogólnie Cię wku… irytuje (w tych czasach to jest jakaś aberracja, no ale są takie pierniki), jak na Twoim adapterze (lubię to, inni mówią gramofonie, ja wolę tak) ląduje czarny krążek, albo sobie taśmy słuchasz oldschoolowo to właśnie znalazłeś coś idealnego.

  » Czytaj dalej

Ale to gra! Co? No everSOLO Z6 gra. TEST

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0497

Zapraszam na socjale, bo mnie wszyscy ganią za niemobilną stronę. No dobra, wiem, że jest oldskulowa i co? Macie te wielkie ekrany nie mieszczące się w spodniach? Macie. A jak dalej marudzicie, no to proszę bardzo:

 

…bardzo. Recenzja z fotogalerią tradycjonalnie, kosztującego około 2 tysie DACoPREwzmaka dla słuchawek i jeszcze BT streamera. Materiałowo, wsparciowo, estetycznie na poziomie dodatkowego zera (nie przesadzam, popatrzcie). Tak to się powinno robić i tego możemy się w budżecie takim domagać. Bo jest. A jak jest, to da się. Także konkurencja nie pitolić, tylko robić. Podobnie robić.

Znaczek maksymalny się należy:

A tu jeszcze dla ubogacenia traktowanej per noga i opuszczonej ogólnie www parę rycin z aplikacji, bo na fb to nadal haram jest…

Smaczymy w roonowym DSP

Oho, może za moment będzie full identyfikacja pod Roonem? Pewnie będzie, bo już taki A6 ma…


Apka do naszego DACa

Najlepszy stream w oparciu o topową kość sinozębnego to fajne uzupełnienie całości, pamiętajmy jednak…

…że to leci w zależności od źródła (tu iPhone) stratnie, przy czym obsługa wszystkich najnowszych technologii strumieniowania via BT pozwala na uzyskanie najlepszego efektu (LDAC w przypadku DAPów,
czy niektórych androidowych handheldów). Niskolatencyjny aptX też jest niezłym rozwiązaniem.


PODZIĘKOWANIA DLA DYSTRYBUTORA:

Mobilny? Nie! No inny… Woo Audio Phantom DAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0711

Kontenery świetnie w pomiarach i fajnie na ucho brzmiących… nuda panie, panowie nuda. Ile można? No to mam dla Was coś mocno oryginalnego, mała rzecz, a cieszy bo stanowi miłą odskocznię od setek produktów na jedno kopyto. Rzecz stworzona z potrzeby chwili – szybko se podepnij i sprawdź. Sprawdź wzmaka baniaka głównie, bo tu o Woo Audio się rozchodzi. Były u nas testowane nietypowe rzeczy od tego amerykańskiego w lampiszonach się specjalizującego producenta tj. przenośny WA8 na choinkowych bańkach czy WA7 dzielony na biurko z bardzo fajniutkim wzornictwem like kostka i paroma patentami inaczej. Także firma nie stroni(ła), ale jako się rzekło inżyniery tam pracujące spędzając wiele godzin na projektowaniu, mierzeniu no i …no bo jak inaczej… słuchaniu, chcieli sobie sprokurować małe, wpinane do kompa najlepiej od razu gotowe do wpięcia we wzmaka, czy co tam na bańkach akurat było na tapecie.

I tak powstał Phantom DAC. Małe, trochę trącące audioquestowymi Dragonami, coś wpinane do kompa ze ZINTEGROWANYM wysokiej jakości kablem na stałe w dwóch opcjach RCA lub XLR. Na warsztacie testowym mam balans, nie jest to zatem żadne mobile – taki nietypowy pomysł jak wyżej – a raczej właśnie DAC zminiaturyzowany do niezbędnego minimum z diodkami informującymi ino o sygnale, koniec. Żadnego poziomu sygnału w sensie ustawiania, z wyjściowo 2.2 lub 4.2V w zależności od wersji nie, albo zbalansowanej, tyle.

Narzędzie dla pracownika wypoczwarzyło się w produkt rynkowy i tak to trafił neseserek do redakcji z miłym logo WA oraz …kablem (dopiero po obdukcji wyszło, że tam jest na końcu coś, co te zera/jedynki przetwarza). Nie zastanawiając się ani chwili, mając na podorędziu niezawodnego pre/ampa hp A90 Toppinga (niestety wersja dyskretna, ta z diodowym displejem, jest gorsza – polecam wariant v.1.0 zdecydowanie… bardziej uniwersalny, nie wysuszający dźwięków, dużo bardziej z manierą analogową grający zarówno z nausznicami jak i w opcji pre/kolumny), podpiąłem te dwa złącza 3 pinowe do wejścia i…

…się zaczęło. Zasada im mniej tym lepiej jest jedną z najczęściej przerabianych w audio. Tu mamy przetwarzanie zer i jedynek z magistrali uniwersalnej PC/MACa z hajłejem na zintegrowanym kablu zbalansowanym i tylko drut ze wzmocnieniem (A90 -> słuchawki), potencjometr i muzyka gra. W przypadku nowej makówy bez USB-A efekt nieco psuje niewielki ogonek, przejściówka na USB-C, ale ze starszymi makówami, czy choćby testowanym Soundgenikiem (NAS/streamer) wprost do portu, jeden kabel i już.

Pierwsze zaskoczenie przyszło po identyfikacji w Roonie. Zgłosił się ten Phantom od razu, ale jakoś tak bardziej. Podali w manualu, że ESS Sabre (niewiadomo jaki, ale stawiam że to 9038 mobilny) obrabia bardzo zachowawczo PCM do 384kHz i 1 bit do 5,4MHz, a tu się okazuje, że umie to, to więcej niż na papierze, bo świeci 32/768 z DSD256, czyli maks w macOS AudioCore. Tylko ten render origami się zgadza (bo tylko renderuje, także nie ma pełnego MQA). Jako, że ten zupełnie nieprzydatny w audio wynalazek właśnie zdycha (MQA) i chyba już nikt nie wierzy, że to będzie coś wyznaczającego standardy na przyszłość, bardziej ciekawostka niż przydatna dla usera sprawa.

No dobrze, wpięte i o co chodzi z tym „zaczęło się”, poza specyfikacją na plus? Ethery CX na łysej glacy żwawo, nie, żywiołowo, też nie, entuzjastycznie hej do przodu zareagowały na ten nowy element toru. No wow! To – jak pisałem opisując te słuchawki – bardzo dobre narzędzie do testowania, bo pozbawione koloryzowania, zgodne z krzywą Harmana, super rozdzielcze do tego. Nie na darmo do chwili pójścia po bandzie & narażenia się na rozwód amirm z ASR właśnie te z HD650 używał w tych swoich szkiełko-ocznych, znaczy usznych, znaczy pomiarowych testach. Potem se sprawił testowane także u nas Dan Clark-i Stealth, znaczy pewnie mało nie przypłacił życiem (WAF totalnie ujemny) wydania 4 czy 5 patyków na coś nakładanego na uszy, no mniejsza.

Wow? No wow, bo to chyba właśnie o to z tą całą konwersją chodzi. Niech efektor interpretuje (bo zawsze to robi, jako najważniejsza część toru), a reszta po prostu przetłumaczy, prześle i wzmocni. Tako też ten tor z Phantomem wpiętym bezpośrednio na wlutowanym kabelku z A90 nakarmił mi słuchawki. A te odwdzięczyły się tak przepięknym spektaklem, że teraz od paru dni, zamiast testować wspomniane kontenery chińskiego (a jeszcze zaległości czekają, o czym poniżej) to męczę tego Woo i nie chce mi przestać. Świetny jest. Więcej i dokładniej będzie we właściwej recenzji, nadmienię tylko jeszcze, że tak przezroczysto-neutralnego toru to dawno na słuchaniu w HDO nie było i choć my nie z tych, co mówią nie dosmaczaniu (a wręcz przeciwnie, bo lubimy dzikie eksperymenty, a DSP to nasz konik), tutaj właśnie TAK prosto pokazało jak można sygnał bez manipulacji doprowadzić do membran w słuchawkach. Fiu, fiu, no!

Zasada żelazna w tej zabawie brzmi – nigdy nie mów nigdy i nie impregnuj się na nowe, nawet jak to nowe jest wbrew temu, co mówi ci często doświadczenie tudzież upodobania. Zintegrowany kabel wysokiej jakości? Tak, to ma teoretyczne uzasadnienie, ma sens, choć jak wiecie, ja nie z tych co to kable na ołtarzyku, a wręcz przeciwnie (pro druty u mnie często, gęsto i nie odczuwam żadnej potrzeby wymiany). Minimalizacja, krótka ścieżka sygnału, brak ingerencji… wiadomo, to też może przynieść finalnie korzyści (ale też tylko w odpowiednim towarzystwie, jak znowuż wiadomo z doświadczenia).

Słucham i słucham, gdyby nie Z6 (zaraz recka) od EverSolo z K701 bezpośrednio, powiedziałbym że nie mam ochoty w ogóle na nic innego. No ale, trudne i niewdzięczne AKG trafiły jw na najlepszego z dotychczasowych partnera konwertująco-wzmacniającego i do przybycia Woo, wszystkie planary, drogie testowane za 10x więcej od 701 musiały iść w odstawkę. Takie buty! Jeszcze z tym Woo sprawdzę, bo co prawda moje AKG sprzed 25 lat (chyba się nie mylę) to oryginał od Austryjaka na niesymetrycznym pojedynczym drucie zakończonym jackiem, ale A90 umie bardzo dobrze w każdą stronę w takich okolicznościach, zatem może być kolejna fajna opcja dla ikonicznych już nauszników, co to były z HaDekami prawie że jedyną opcją ćwierć wieku temu na rynku. Stare dzieje, jeszcze przed plikowymi, mobilnymi i wieloma innymi rewolucjami w audio.

Za moment przeczytacie zaległe teksty o Draco (tani r2r), o Z6 (Zidoo tworząc podmarkę pod audio tylko dowodzi, że można jeszcze w tej mnogości zrobić coś lepiej i zrobić to w bardzo atrakcyjnej ofercie), o Soundgenic-u oraz (to już w ogóle dawno temu miało być) o setupie NuPrime. Także rzeczy albo systemowo i rzadko, albo w ogóle nie opisywane gdzie indziej w .pl. Do tego kroi się krytyczna analiza Roon AD2023 z wieloma pytaniami wymagającymi odpowiedzi, pytaniami zmartwionego rozwojem tego cenionego przez nas i od początków kodu używanego front-endu audio.

Pewnie już w wakacje (znaczy, kto ma) będzie też sporo o retro, bo i szpula i lampiaki, ciekawe wydawnictwa na czarnym krążku, bardzo przydatny i użyteczny pod kątem baniek router audio specjalnie pod wzmaki lampowe robiony i takie tam ciekawostki. Także trochę od tej cyfry będzie oddechu takoż, oczywiście chińskie czebole nie pozwalają o sobie zapomnieć i te kopy, tony też znajdą swoje miejsce w line-upie.

Niereguralnik HDO trochę się uregularni, bo sporo rzeczy wymaga opublikowania. Jako, że AI oparte na dużych modelach językowych jest już na tyle dojrzałą technologią, że kuma coraz lepiej moje bla, bla tutaj, to zaprzęgnięte zostanie i w języku Szekspira przynajmniej już gotowa recka ukazywać się będzie. Było wcześniej czasami, teraz już na stałe międzynarodowo. Prace nad stroną główną na razie, constans, nie ruszyły, ale kto powiedział że już nigdy i szans nie ma? Jestem urodzonym optymistą, ale patrzę na to wszystko z dystansem. Socjale trzymają się mocno, filmiki trzymają się jeszcze mocniej (olewam), a www stało się elementem zasadniczo staroszkolnym, takim dla ludzi w sile wieku, młodzi powiedzą schyłkowym. Cóż.

Strefa audio-komfortu, czyli fotel, mebelki kluczowa rzecz!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0577

No i masz! Miało być o Nuprime, względnie o tanim R2R czytaj DRACO, a tu łysy zmienił i nie tylko będzie poniżej o czymś z zupełnie innej beczki, to jeszcze na tematy obok. Jakie obok? Ano miejsce, mebelki… te do słuchania, do kontemplowania. Nie jest to błahe, oj nie, to ważne, to ma ogromne znaczenie. Zasadniczne ma. Także zaraz przeczytacie o dość nietypowym klamocie, ale też o otoczeniu, które sprokurowałem na potrzeby tego wpisu. Miejsce do słuchania, miejsce specjalnie takie, znaczy forma, wygoda, udogodnienia pod (słuchawki w centrum uwagi). Będzie i o cyfrze i o analogu, bo o specjalnym, pod słuchawy setupie przeczytacie, będzie o fotelu i stoliczku dla systemu. Będzie wszystko. Bo słuchanie z uwagą, skupieniem, w pełni to słuchanie nie byle jak.

Na wstępie zdjęcie…


Stanowisko przyjemnościowe, na długie słuchanie gotowe…

Jaki klamot bohaterem? I-O Data Soundgenic HDL RA4TB z Nipponu. Nazwa taka, że o ja cież… no poetyki tu za grosz, ale też korespondująca. Komputerowcy, fidata, ktoś kto w kodzie, w płytkach PCB itd robi. Takie komputerowe wszystko w jednym, ale zupełnie nie z audio się kojarzące, choć jak najbardziej pod audio robione. Nieźle, nie? Pomysł całościowy, bo hardware z software się tu spotyka i tworzy propozycję. Dla staroszkolnych komputerowców (jest coś takiego w ogóle, łysy co ty piszesz tutaj?!) rzecz od razu kojarzy się bardzo sentymentalnie… interfejs rodem z lat 90-tych, na pewno stare softy, jakiś foobar, okienka, tekst, okienka, wiele suwaczków, kropeczek do trafienia. No to już wiecie o co biega.


» Czytaj dalej

Sonos systemowo: Ray & Mini Sub oraz AMP z mch

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0084

Sonos, Sonos… cały setup i podzielony. Cały, znaczy AMP z Pylonami plus tyły na :1 i Sub 3 generacji wespół z najlepszą graj-belką do dialogów ever tj. Ray (czyli jakby nie patrzeć 5.1 tyle, że tylko strefowo, bo się inaczej niestety nie da, a szkoda, no wielka szkoda). Jakby tego mało, Ray z Mini Subem (czyli coś ala 5.2) – próbowałem w Sonoseqencerze (apka, o której się kiedyś rozwodziłem, świetna rzecz bardzo ładnie rozszerzająca zawiadywanie sono-grajami) ustawić nieprzewidziany (bardzo niefajne to) duet Sub duży i Sub mały, niestety póki co bez sukcesu (choć widzi apka co trzeba). To jak z nieprzewidzianym przez Sonosa mieszaniem w duecie stereo :1 i One przykładowo. We wspomnianej apce da się, w aplikacji Sonosa nie da się, podobnie w alternatywnej apce da się sprzęt S1 pożenić ze sprzętem S2, co znowuż jest niemożliwe firmowo. Także bardzo polecam ten soft, są makra, można w pełni obsługiwać cały system wielostrefowy oparty na produktach Sonosa i współpracującej z Sonosem IKEA.

Oddzielnie też przetestowałem, znaczy Ray z Mini Subem w komplecie i porównałem ze wspomnianym AMP + mch. Także bardzo kompleksowo i jeszcze na dodatek z nawiązaniem do notatek dotyczących przetestowanego u nas Beam-a. Po teście żałuję, że nie sprawdziłem stereo układu z dwoma belkami Ray, ale ustawionymi na sztorc. Wtedy przekształcacie sobie ten wybitnie dobrze radzący sobie muzycznie i jak wspomniałem jako „centralny” projektor dźwiękowy w bardzo intrygujący system 2.0, a po dodaniu jednego z sonosowych subów w 2.1. Tak, niskich brakuje temu Ray-owi, co specjalnie nie dziwi, nawet nie próbuje tutaj nisko i dużo, ale jak monitor bliskiego pola udaje, że ten bas jest i udaje mu się to całkiem zgrabnie.

Naprawdę jestem pod wrażeniem tego malucha – myślałem, że to taka tam pierdziawka, coś bardzo, bardzo podstawowego, coś (o czym pisałem zresztą) świetnie sprawdzającego się w roli grajbelki dla PC, lepszej (dużo) wersji komputerowego speakera, w sam raz do oglądania, słuchania czy grania właśnie biurkowo z kompem AiO (u nas iMac) czy blaszakiem z monitorem. I to wszystko prawda, tak, to znakomity patent dla takiego komputerowego toru dźwiękowego, ale okazuje się, że TV – o czym wypowiadałem się z rezerwą, żeby nie powiedzieć sceptycyzmem – to też rozwiązanie bardzo wartościowe, byleby zapewnić mu odpowiedni układ (jak wyżej).

» Czytaj dalej

Zrobili to jeszcze lepiej. Test Sundara Closed

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0349

Ta, zdradziłem zakończenie. Słuchawki otwarte, jak może pamiętacie (?) zdobyły uznanie, więcej, zdobyły czarne serducho piszącego i zdania nie zmieniłem (http://hd-opinie.pl/4926,audio,hifiman-sundara-zwienczenie-pewnego-etapu-recenzja.html). Sundary były i są słuchawkami, które nie tylko doczekały się później wielu entuzjastycznych recenzji, ale co ważniejsze zaskarbiły sobie uznanie wielu użytkowników. Świetny, w wielu aspektach „więcej mi nie trzeba do szczęścia” sound, do tego wyśmienita ergonomia pałąka – debiutującego wtedy w budżetówce HiFIMANowej nadal trudnego do pobicia wzorca wygody, lekkości, braku ucisku, nacisku …no cóż, zrobili to po prostu blisko perfekcji. Blisko, bo zabrakło przysłowiowej kropki nad i czyli szerszej, czy może precyzyjniejszej regulacji (schodkowa jest OK, ale nie jest TipTop).


Ze standem w komplecie. Ładne drewienko

Jak tylko pojawiły się informacje o wersji zamkniętej poczułem dużą chęć zaznajomienia się z modelem izolującym od otoczenia nas i otoczenie od nas. Jako, że planary słyną głównie z kompetencji przestrzennych, a zamknięcie przetwornika jest teoretycznie ograniczeniem swobody jaka cechuje ortodynamiczne słuchawki byłem szalenie ciekaw, czy uda się nie wylać dziecka z kąpielą tj. nie ubić sporych możliwości otwartego modelu w reprodukowaniu wokół i szeroko. Poza tym byłem zainteresowany jak taki układ wpłynie na całe pasmo – co będzie bardziej, co mniej, jakie będą zmiany w stosunku do modelu otwartego. Jako, że mam wersję wcześniejszą na stanie, są w redakcji takoż do porównania inne słuchawki HiFiMANa (droższe i porównywalne cenowo) oraz – co istotne – konkurencyjne nauszniki closed Ether CX specjalisty Dan Clark Audio mogłem wyrobić sobie opinię popartą bezpośrednim zestawieniem wspomnianych słuchawek i mam nadzieję, że miarodajnie, odpowiedzieć na wspomniane pytanka.

Także jak to lepiej? Jeszcze lepiej? Co takiego Sundara Closed mają, czego inne słuchawki (w ogóle) nie mają, szczególnie w segmencie zamknięte? Zapraszam…

» Czytaj dalej

Pierwszy taki na ESS9039PRO: DAC SMSL DO300 premierowo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0347

Obiecujemy, że będzie płodozmian zaraz (nauszniki znaczy się będą, zamknięte Sundary), bo się DACzkowo zrobiło za bardzo ostatnio. To rzutem na taśmę leci kolejna wybitna nowość, powiem szczerze, że ciężko nadążyć z tymi wszystkimi nowościami, bo liczba premier z fabryki świata ma tendencję do „wypłaszczania” jak inflacja w kraju nad Wisłą. Glapa mówi tak, rzeczywistość robi siak. Także ta klęska urodzaju, co to na nią pomstowałem swego czasu, to jest nic z tym, co teraz (inflac… dobra zmilczę, bo ma być przyjemnie, a nie „nerwowo”). No i macie dobry przykład na poparcie powyższego, kolejny z co najmniej kilku nowych, DAC ze stajni S.M.S.L. Malutki, kompaktowy DO300. Był u nas testowany, wtedy też nowy (a to tylko rok różnicy) DO200 vide: http://hd-opinie.pl/13826,audio,pierwszy-taki-mqa-dac-do200-od-s-m-s-l-test.html a tu kolejna setka + i nowość. Ktoś mógłby powiedzieć – eeee, bez sensu, na pewno to, to jakaś mała polerka i kolejna cyferka. Nic bardziej błędnego! To progres i w ogóle PREMIERA NOWEGO HIGH_ENDOWEGO ESS9039PRO! Tak, tak Panie, Panowie nowa topowa kość flagowa Sabre tutaj ma swój debiut. Z tego co widzą, chyba niespecjalnie gdziekolwiek, ktokolwiek pisał o tym na sieci (nie tylko w .pl) także trochę trema zjada (serio, to nie, kryguję się tylko ;-) ) i cóż…

Wbrew pozorom jest dobrze, nawet bardzo.

…jak tam, w tym DO200 mieliście też brand new dwa razy ESS9068AS i bardzo mocno podkreślane MQA (które uważam osobiście za największe rozczarowanie i wręcz szkodliwy dla branży wynalazek) to tutaj poza MQA (też pełne origami, też ze wszystkich interfejsów i jeszcze podobnie z CDA MQA wsparciem jw, co jest moim zdaniem porównywalne z CD-RW z MP3) jest ta flagowa kość właśnie. I ta kość moi drodzy, mimo że wielu mówi, że postępu tu już nie ma i kości a) nie grajo b) brzmio tak samo c) w ogóle na SQ średnio wpływajo (przepraszam, że tak, ale nie mogłem się powstrzymać) to ten tu układ jest tego zaprzeczeniem i mimo mojej już nie pierwszej świeżości, wbudowanej aparatury odsłuchowej czuć progres. To ESS, który nie brzmi jak ESS (czytaj typoweo czyli przestrzenno-rozdzielczo na pełnej, ale z pewnym dystansem odnośnie kolorytu, plastyczności, czy jak kto woli ciepła, lepkości & muzykalności). Nope. Ten tu nowy przestawciel rodziny next gen. jest na moje ucho syntezą tego, co w ESS było palce lizać z konkurentem japońskim spod znaku Asahi Kasei Microdevices Corporation.

Fotogaleria jak zwykle na profilu

Powstałe z popiołów AKM charakteryzowało się nieco innym podejściem do konwersji cyfrowo-analogowej dając wedle wielu music loverów dźwięk bliższy analogowemu (cokolwiek rozumiemy pod tym pojęciem), mniej analityczno-suchy itd. No to mamy coś symbiotycznego i z przyjemnością dzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami z testów SMSL DO300 czytaj jednej z pierwszych konstrukcji na nowym czipie topowym która ujrzała światło dzienne.

Pasy zapięte? To wciskamy gaz do dechy…

» Czytaj dalej