LogowanieZarejestruj się
News

Mobilny? Nie! No inny… Woo Audio Phantom DAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0711

Kontenery świetnie w pomiarach i fajnie na ucho brzmiących… nuda panie, panowie nuda. Ile można? No to mam dla Was coś mocno oryginalnego, mała rzecz, a cieszy bo stanowi miłą odskocznię od setek produktów na jedno kopyto. Rzecz stworzona z potrzeby chwili – szybko se podepnij i sprawdź. Sprawdź wzmaka baniaka głównie, bo tu o Woo Audio się rozchodzi. Były u nas testowane nietypowe rzeczy od tego amerykańskiego w lampiszonach się specjalizującego producenta tj. przenośny WA8 na choinkowych bańkach czy WA7 dzielony na biurko z bardzo fajniutkim wzornictwem like kostka i paroma patentami inaczej. Także firma nie stroni(ła), ale jako się rzekło inżyniery tam pracujące spędzając wiele godzin na projektowaniu, mierzeniu no i …no bo jak inaczej… słuchaniu, chcieli sobie sprokurować małe, wpinane do kompa najlepiej od razu gotowe do wpięcia we wzmaka, czy co tam na bańkach akurat było na tapecie.

I tak powstał Phantom DAC. Małe, trochę trącące audioquestowymi Dragonami, coś wpinane do kompa ze ZINTEGROWANYM wysokiej jakości kablem na stałe w dwóch opcjach RCA lub XLR. Na warsztacie testowym mam balans, nie jest to zatem żadne mobile – taki nietypowy pomysł jak wyżej – a raczej właśnie DAC zminiaturyzowany do niezbędnego minimum z diodkami informującymi ino o sygnale, koniec. Żadnego poziomu sygnału w sensie ustawiania, z wyjściowo 2.2 lub 4.2V w zależności od wersji nie, albo zbalansowanej, tyle.

Narzędzie dla pracownika wypoczwarzyło się w produkt rynkowy i tak to trafił neseserek do redakcji z miłym logo WA oraz …kablem (dopiero po obdukcji wyszło, że tam jest na końcu coś, co te zera/jedynki przetwarza). Nie zastanawiając się ani chwili, mając na podorędziu niezawodnego pre/ampa hp A90 Toppinga (niestety wersja dyskretna, ta z diodowym displejem, jest gorsza – polecam wariant v.1.0 zdecydowanie… bardziej uniwersalny, nie wysuszający dźwięków, dużo bardziej z manierą analogową grający zarówno z nausznicami jak i w opcji pre/kolumny), podpiąłem te dwa złącza 3 pinowe do wejścia i…

…się zaczęło. Zasada im mniej tym lepiej jest jedną z najczęściej przerabianych w audio. Tu mamy przetwarzanie zer i jedynek z magistrali uniwersalnej PC/MACa z hajłejem na zintegrowanym kablu zbalansowanym i tylko drut ze wzmocnieniem (A90 -> słuchawki), potencjometr i muzyka gra. W przypadku nowej makówy bez USB-A efekt nieco psuje niewielki ogonek, przejściówka na USB-C, ale ze starszymi makówami, czy choćby testowanym Soundgenikiem (NAS/streamer) wprost do portu, jeden kabel i już.

Pierwsze zaskoczenie przyszło po identyfikacji w Roonie. Zgłosił się ten Phantom od razu, ale jakoś tak bardziej. Podali w manualu, że ESS Sabre (niewiadomo jaki, ale stawiam że to 9038 mobilny) obrabia bardzo zachowawczo PCM do 384kHz i 1 bit do 5,4MHz, a tu się okazuje, że umie to, to więcej niż na papierze, bo świeci 32/768 z DSD256, czyli maks w macOS AudioCore. Tylko ten render origami się zgadza (bo tylko renderuje, także nie ma pełnego MQA). Jako, że ten zupełnie nieprzydatny w audio wynalazek właśnie zdycha (MQA) i chyba już nikt nie wierzy, że to będzie coś wyznaczającego standardy na przyszłość, bardziej ciekawostka niż przydatna dla usera sprawa.

No dobrze, wpięte i o co chodzi z tym „zaczęło się”, poza specyfikacją na plus? Ethery CX na łysej glacy żwawo, nie, żywiołowo, też nie, entuzjastycznie hej do przodu zareagowały na ten nowy element toru. No wow! To – jak pisałem opisując te słuchawki – bardzo dobre narzędzie do testowania, bo pozbawione koloryzowania, zgodne z krzywą Harmana, super rozdzielcze do tego. Nie na darmo do chwili pójścia po bandzie & narażenia się na rozwód amirm z ASR właśnie te z HD650 używał w tych swoich szkiełko-ocznych, znaczy usznych, znaczy pomiarowych testach. Potem se sprawił testowane także u nas Dan Clark-i Stealth, znaczy pewnie mało nie przypłacił życiem (WAF totalnie ujemny) wydania 4 czy 5 patyków na coś nakładanego na uszy, no mniejsza.

Wow? No wow, bo to chyba właśnie o to z tą całą konwersją chodzi. Niech efektor interpretuje (bo zawsze to robi, jako najważniejsza część toru), a reszta po prostu przetłumaczy, prześle i wzmocni. Tako też ten tor z Phantomem wpiętym bezpośrednio na wlutowanym kabelku z A90 nakarmił mi słuchawki. A te odwdzięczyły się tak przepięknym spektaklem, że teraz od paru dni, zamiast testować wspomniane kontenery chińskiego (a jeszcze zaległości czekają, o czym poniżej) to męczę tego Woo i nie chce mi przestać. Świetny jest. Więcej i dokładniej będzie we właściwej recenzji, nadmienię tylko jeszcze, że tak przezroczysto-neutralnego toru to dawno na słuchaniu w HDO nie było i choć my nie z tych, co mówią nie dosmaczaniu (a wręcz przeciwnie, bo lubimy dzikie eksperymenty, a DSP to nasz konik), tutaj właśnie TAK prosto pokazało jak można sygnał bez manipulacji doprowadzić do membran w słuchawkach. Fiu, fiu, no!

Zasada żelazna w tej zabawie brzmi – nigdy nie mów nigdy i nie impregnuj się na nowe, nawet jak to nowe jest wbrew temu, co mówi ci często doświadczenie tudzież upodobania. Zintegrowany kabel wysokiej jakości? Tak, to ma teoretyczne uzasadnienie, ma sens, choć jak wiecie, ja nie z tych co to kable na ołtarzyku, a wręcz przeciwnie (pro druty u mnie często, gęsto i nie odczuwam żadnej potrzeby wymiany). Minimalizacja, krótka ścieżka sygnału, brak ingerencji… wiadomo, to też może przynieść finalnie korzyści (ale też tylko w odpowiednim towarzystwie, jak znowuż wiadomo z doświadczenia).

Słucham i słucham, gdyby nie Z6 (zaraz recka) od EverSolo z K701 bezpośrednio, powiedziałbym że nie mam ochoty w ogóle na nic innego. No ale, trudne i niewdzięczne AKG trafiły jw na najlepszego z dotychczasowych partnera konwertująco-wzmacniającego i do przybycia Woo, wszystkie planary, drogie testowane za 10x więcej od 701 musiały iść w odstawkę. Takie buty! Jeszcze z tym Woo sprawdzę, bo co prawda moje AKG sprzed 25 lat (chyba się nie mylę) to oryginał od Austryjaka na niesymetrycznym pojedynczym drucie zakończonym jackiem, ale A90 umie bardzo dobrze w każdą stronę w takich okolicznościach, zatem może być kolejna fajna opcja dla ikonicznych już nauszników, co to były z HaDekami prawie że jedyną opcją ćwierć wieku temu na rynku. Stare dzieje, jeszcze przed plikowymi, mobilnymi i wieloma innymi rewolucjami w audio.

Za moment przeczytacie zaległe teksty o Draco (tani r2r), o Z6 (Zidoo tworząc podmarkę pod audio tylko dowodzi, że można jeszcze w tej mnogości zrobić coś lepiej i zrobić to w bardzo atrakcyjnej ofercie), o Soundgenic-u oraz (to już w ogóle dawno temu miało być) o setupie NuPrime. Także rzeczy albo systemowo i rzadko, albo w ogóle nie opisywane gdzie indziej w .pl. Do tego kroi się krytyczna analiza Roon AD2023 z wieloma pytaniami wymagającymi odpowiedzi, pytaniami zmartwionego rozwojem tego cenionego przez nas i od początków kodu używanego front-endu audio.

Pewnie już w wakacje (znaczy, kto ma) będzie też sporo o retro, bo i szpula i lampiaki, ciekawe wydawnictwa na czarnym krążku, bardzo przydatny i użyteczny pod kątem baniek router audio specjalnie pod wzmaki lampowe robiony i takie tam ciekawostki. Także trochę od tej cyfry będzie oddechu takoż, oczywiście chińskie czebole nie pozwalają o sobie zapomnieć i te kopy, tony też znajdą swoje miejsce w line-upie.

Niereguralnik HDO trochę się uregularni, bo sporo rzeczy wymaga opublikowania. Jako, że AI oparte na dużych modelach językowych jest już na tyle dojrzałą technologią, że kuma coraz lepiej moje bla, bla tutaj, to zaprzęgnięte zostanie i w języku Szekspira przynajmniej już gotowa recka ukazywać się będzie. Było wcześniej czasami, teraz już na stałe międzynarodowo. Prace nad stroną główną na razie, constans, nie ruszyły, ale kto powiedział że już nigdy i szans nie ma? Jestem urodzonym optymistą, ale patrzę na to wszystko z dystansem. Socjale trzymają się mocno, filmiki trzymają się jeszcze mocniej (olewam), a www stało się elementem zasadniczo staroszkolnym, takim dla ludzi w sile wieku, młodzi powiedzą schyłkowym. Cóż.

Strefa audio-komfortu, czyli fotel, mebelki kluczowa rzecz!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0577

No i masz! Miało być o Nuprime, względnie o tanim R2R czytaj DRACO, a tu łysy zmienił i nie tylko będzie poniżej o czymś z zupełnie innej beczki, to jeszcze na tematy obok. Jakie obok? Ano miejsce, mebelki… te do słuchania, do kontemplowania. Nie jest to błahe, oj nie, to ważne, to ma ogromne znaczenie. Zasadniczne ma. Także zaraz przeczytacie o dość nietypowym klamocie, ale też o otoczeniu, które sprokurowałem na potrzeby tego wpisu. Miejsce do słuchania, miejsce specjalnie takie, znaczy forma, wygoda, udogodnienia pod (słuchawki w centrum uwagi). Będzie i o cyfrze i o analogu, bo o specjalnym, pod słuchawy setupie przeczytacie, będzie o fotelu i stoliczku dla systemu. Będzie wszystko. Bo słuchanie z uwagą, skupieniem, w pełni to słuchanie nie byle jak.

Na wstępie zdjęcie…


Stanowisko przyjemnościowe, na długie słuchanie gotowe…

Jaki klamot bohaterem? I-O Data Soundgenic HDL RA4TB z Nipponu. Nazwa taka, że o ja cież… no poetyki tu za grosz, ale też korespondująca. Komputerowcy, fidata, ktoś kto w kodzie, w płytkach PCB itd robi. Takie komputerowe wszystko w jednym, ale zupełnie nie z audio się kojarzące, choć jak najbardziej pod audio robione. Nieźle, nie? Pomysł całościowy, bo hardware z software się tu spotyka i tworzy propozycję. Dla staroszkolnych komputerowców (jest coś takiego w ogóle, łysy co ty piszesz tutaj?!) rzecz od razu kojarzy się bardzo sentymentalnie… interfejs rodem z lat 90-tych, na pewno stare softy, jakiś foobar, okienka, tekst, okienka, wiele suwaczków, kropeczek do trafienia. No to już wiecie o co biega.


» Czytaj dalej

Sonos systemowo: Ray & Mini Sub oraz AMP z mch

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0084

Sonos, Sonos… cały setup i podzielony. Cały, znaczy AMP z Pylonami plus tyły na :1 i Sub 3 generacji wespół z najlepszą graj-belką do dialogów ever tj. Ray (czyli jakby nie patrzeć 5.1 tyle, że tylko strefowo, bo się inaczej niestety nie da, a szkoda, no wielka szkoda). Jakby tego mało, Ray z Mini Subem (czyli coś ala 5.2) – próbowałem w Sonoseqencerze (apka, o której się kiedyś rozwodziłem, świetna rzecz bardzo ładnie rozszerzająca zawiadywanie sono-grajami) ustawić nieprzewidziany (bardzo niefajne to) duet Sub duży i Sub mały, niestety póki co bez sukcesu (choć widzi apka co trzeba). To jak z nieprzewidzianym przez Sonosa mieszaniem w duecie stereo :1 i One przykładowo. We wspomnianej apce da się, w aplikacji Sonosa nie da się, podobnie w alternatywnej apce da się sprzęt S1 pożenić ze sprzętem S2, co znowuż jest niemożliwe firmowo. Także bardzo polecam ten soft, są makra, można w pełni obsługiwać cały system wielostrefowy oparty na produktach Sonosa i współpracującej z Sonosem IKEA.

Oddzielnie też przetestowałem, znaczy Ray z Mini Subem w komplecie i porównałem ze wspomnianym AMP + mch. Także bardzo kompleksowo i jeszcze na dodatek z nawiązaniem do notatek dotyczących przetestowanego u nas Beam-a. Po teście żałuję, że nie sprawdziłem stereo układu z dwoma belkami Ray, ale ustawionymi na sztorc. Wtedy przekształcacie sobie ten wybitnie dobrze radzący sobie muzycznie i jak wspomniałem jako „centralny” projektor dźwiękowy w bardzo intrygujący system 2.0, a po dodaniu jednego z sonosowych subów w 2.1. Tak, niskich brakuje temu Ray-owi, co specjalnie nie dziwi, nawet nie próbuje tutaj nisko i dużo, ale jak monitor bliskiego pola udaje, że ten bas jest i udaje mu się to całkiem zgrabnie.

Naprawdę jestem pod wrażeniem tego malucha – myślałem, że to taka tam pierdziawka, coś bardzo, bardzo podstawowego, coś (o czym pisałem zresztą) świetnie sprawdzającego się w roli grajbelki dla PC, lepszej (dużo) wersji komputerowego speakera, w sam raz do oglądania, słuchania czy grania właśnie biurkowo z kompem AiO (u nas iMac) czy blaszakiem z monitorem. I to wszystko prawda, tak, to znakomity patent dla takiego komputerowego toru dźwiękowego, ale okazuje się, że TV – o czym wypowiadałem się z rezerwą, żeby nie powiedzieć sceptycyzmem – to też rozwiązanie bardzo wartościowe, byleby zapewnić mu odpowiedni układ (jak wyżej).

» Czytaj dalej

Zrobili to jeszcze lepiej. Test Sundara Closed

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0349

Ta, zdradziłem zakończenie. Słuchawki otwarte, jak może pamiętacie (?) zdobyły uznanie, więcej, zdobyły czarne serducho piszącego i zdania nie zmieniłem (http://hd-opinie.pl/4926,audio,hifiman-sundara-zwienczenie-pewnego-etapu-recenzja.html). Sundary były i są słuchawkami, które nie tylko doczekały się później wielu entuzjastycznych recenzji, ale co ważniejsze zaskarbiły sobie uznanie wielu użytkowników. Świetny, w wielu aspektach „więcej mi nie trzeba do szczęścia” sound, do tego wyśmienita ergonomia pałąka – debiutującego wtedy w budżetówce HiFIMANowej nadal trudnego do pobicia wzorca wygody, lekkości, braku ucisku, nacisku …no cóż, zrobili to po prostu blisko perfekcji. Blisko, bo zabrakło przysłowiowej kropki nad i czyli szerszej, czy może precyzyjniejszej regulacji (schodkowa jest OK, ale nie jest TipTop).


Ze standem w komplecie. Ładne drewienko

Jak tylko pojawiły się informacje o wersji zamkniętej poczułem dużą chęć zaznajomienia się z modelem izolującym od otoczenia nas i otoczenie od nas. Jako, że planary słyną głównie z kompetencji przestrzennych, a zamknięcie przetwornika jest teoretycznie ograniczeniem swobody jaka cechuje ortodynamiczne słuchawki byłem szalenie ciekaw, czy uda się nie wylać dziecka z kąpielą tj. nie ubić sporych możliwości otwartego modelu w reprodukowaniu wokół i szeroko. Poza tym byłem zainteresowany jak taki układ wpłynie na całe pasmo – co będzie bardziej, co mniej, jakie będą zmiany w stosunku do modelu otwartego. Jako, że mam wersję wcześniejszą na stanie, są w redakcji takoż do porównania inne słuchawki HiFiMANa (droższe i porównywalne cenowo) oraz – co istotne – konkurencyjne nauszniki closed Ether CX specjalisty Dan Clark Audio mogłem wyrobić sobie opinię popartą bezpośrednim zestawieniem wspomnianych słuchawek i mam nadzieję, że miarodajnie, odpowiedzieć na wspomniane pytanka.

Także jak to lepiej? Jeszcze lepiej? Co takiego Sundara Closed mają, czego inne słuchawki (w ogóle) nie mają, szczególnie w segmencie zamknięte? Zapraszam…

» Czytaj dalej

Pierwszy taki na ESS9039PRO: DAC SMSL DO300 premierowo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0347

Obiecujemy, że będzie płodozmian zaraz (nauszniki znaczy się będą, zamknięte Sundary), bo się DACzkowo zrobiło za bardzo ostatnio. To rzutem na taśmę leci kolejna wybitna nowość, powiem szczerze, że ciężko nadążyć z tymi wszystkimi nowościami, bo liczba premier z fabryki świata ma tendencję do „wypłaszczania” jak inflacja w kraju nad Wisłą. Glapa mówi tak, rzeczywistość robi siak. Także ta klęska urodzaju, co to na nią pomstowałem swego czasu, to jest nic z tym, co teraz (inflac… dobra zmilczę, bo ma być przyjemnie, a nie „nerwowo”). No i macie dobry przykład na poparcie powyższego, kolejny z co najmniej kilku nowych, DAC ze stajni S.M.S.L. Malutki, kompaktowy DO300. Był u nas testowany, wtedy też nowy (a to tylko rok różnicy) DO200 vide: http://hd-opinie.pl/13826,audio,pierwszy-taki-mqa-dac-do200-od-s-m-s-l-test.html a tu kolejna setka + i nowość. Ktoś mógłby powiedzieć – eeee, bez sensu, na pewno to, to jakaś mała polerka i kolejna cyferka. Nic bardziej błędnego! To progres i w ogóle PREMIERA NOWEGO HIGH_ENDOWEGO ESS9039PRO! Tak, tak Panie, Panowie nowa topowa kość flagowa Sabre tutaj ma swój debiut. Z tego co widzą, chyba niespecjalnie gdziekolwiek, ktokolwiek pisał o tym na sieci (nie tylko w .pl) także trochę trema zjada (serio, to nie, kryguję się tylko ;-) ) i cóż…

Wbrew pozorom jest dobrze, nawet bardzo.

…jak tam, w tym DO200 mieliście też brand new dwa razy ESS9068AS i bardzo mocno podkreślane MQA (które uważam osobiście za największe rozczarowanie i wręcz szkodliwy dla branży wynalazek) to tutaj poza MQA (też pełne origami, też ze wszystkich interfejsów i jeszcze podobnie z CDA MQA wsparciem jw, co jest moim zdaniem porównywalne z CD-RW z MP3) jest ta flagowa kość właśnie. I ta kość moi drodzy, mimo że wielu mówi, że postępu tu już nie ma i kości a) nie grajo b) brzmio tak samo c) w ogóle na SQ średnio wpływajo (przepraszam, że tak, ale nie mogłem się powstrzymać) to ten tu układ jest tego zaprzeczeniem i mimo mojej już nie pierwszej świeżości, wbudowanej aparatury odsłuchowej czuć progres. To ESS, który nie brzmi jak ESS (czytaj typoweo czyli przestrzenno-rozdzielczo na pełnej, ale z pewnym dystansem odnośnie kolorytu, plastyczności, czy jak kto woli ciepła, lepkości & muzykalności). Nope. Ten tu nowy przestawciel rodziny next gen. jest na moje ucho syntezą tego, co w ESS było palce lizać z konkurentem japońskim spod znaku Asahi Kasei Microdevices Corporation.

Fotogaleria jak zwykle na profilu

Powstałe z popiołów AKM charakteryzowało się nieco innym podejściem do konwersji cyfrowo-analogowej dając wedle wielu music loverów dźwięk bliższy analogowemu (cokolwiek rozumiemy pod tym pojęciem), mniej analityczno-suchy itd. No to mamy coś symbiotycznego i z przyjemnością dzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami z testów SMSL DO300 czytaj jednej z pierwszych konstrukcji na nowym czipie topowym która ujrzała światło dzienne.

Pasy zapięte? To wciskamy gaz do dechy…

» Czytaj dalej

Wielce udany debiut? Owszem – DAC EverSolo Z8 (&pre&hpamp)

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0241

Zidoo, Zidoo… a nie, EverSolo. Po wypuszczeniu produktów z pogranicza AV UHD (mamy kino, ale z ambicjami na więcej w audio, czytaj trochę jak nieodżałowane Oppo BDP) oraz wyraźnie celującymi w muzykę playerami z serii Neo (tam bardziej audio z nadal obecnym wideo), firma zdecydowała wyodrębnić produkty już tylko i wyłącznie odtwarzające dźwięki i tak pojawiło się te całe EverSolo. Na razie oferta skromna, bo jest Z6 (taniej) i Z8 (topowo, drożej, ale nadal to bardzo budżetowa propozycja), z widokami na więcej. Trzymam kciuki za szybkie wprowadzenie grających dongli (bo wyglądają bardzo zacnie i mają parę ciekawych patentów), jest też coś mocno „ikeowego” znaczy z gatunku elektroniki masowo – użytkowej: głośnik ala radyjko z funkcją …miksera odgłosów tła (w sensie ptaszki, szum fal, deszczyk i takie tam). No OK, wygląda na to, że podmarka nie chce się zamykać na specyficznego klienta (ehe, o nas music loverach, muzykoholikach z graniem na czymś lepszym od jamnika mowa). Nie mówię nie, będzie niebawem krótka impresja z Teenage Engineering – coś bez ambicji, ale za dużą kasę. Tu produkt takoż bez ambicji (głośniczek), tyle że na każdą kieszeń z ciekawym ficzerem i dizajnem moim zdaniem bardzo na propsie (suwaki!).


Nowa marka na zapchanym rynku przetworników cyfrowo-analogowych. Dadzą radę konkurować?

Dobra, dość o beniaminku w ujęciu ogólno-szerokim, skoncetruję się na bohaterze wpisu, a jest nim topowy Z8. Jak to z początkującymi, startującymi bywa, często chce się zdobnyć serca i umysły na wstępie, zrobić pozytywne pierwsze wrażenie itd. Cóż, EverSolo nie tylko nie psuje świetnego ważenia z multikombajnów AV Zidoo, ale robi coś, co zasługuje na szacunek. Daje dużo więcej, za mniej, bo ten produkt, mimo kompaktowej formy jest absolutnie haj-endowym klamotem za (patrząc na jakość, możliwości) grosze. Nie wiem, czy producent utrzyma taki stan rzeczy, czy to będzie pierwszy strzał, by się na cholernie konkurencyjnym segmencie wybić, a przynajmniej zostać zauważonym, nie mam szklanej kuli. Wiem natomiast jedno – pierwsza generacja ichnich produktów to prawdziwa okazja, bo u konkurencji za takie rzeczy jak poniżej, płaci się dużo więcej. To wg. mnie najlepszy obecnie, oparty na pojedynczym flagowym (choć jest już nowa generacja, testowany i zaraz będący bohaterem kolejnego wpisu SMSL DO300 na 9039) układzie ESS 9038Pro. Przetwornik kompletny, doskonale brzmiący, z bardzo udanym hp ampem (tylko nie dla trudnych, łasych na moc). No i te wychyłki na displeju w kilku wariantach robią, prawda, różnicę ;-)

Zachęceni? No to lu…

» Czytaj dalej

Miał być styczeń, będzie luty… nowe na HDO, zajebiste nowe!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0306

Nie no, jaja sobie robisz? Miało być pełno w styczniu i nic. No nic, prawda, ale mam good excuse! Tyle dobra w pierwszym miechu 2023 do nas trafiło, że po prostu nie byłem w stanie się oderwać. Wiecie, lubię słuchać pisząc, ale już oglądanie… FREESTYLE! Rewolucyjny, absolutnie fantastyczny, wreszcie taki jakim powinien być (tadam) projektor wszędobylsko projekcyjny. ZAJEBISTA RZECZ. Nie, to nie jest kolejne coś tam z elektroniki użytkowej, to jest wg. mnie urządzenie wyznaczające nowy kierunek w jakim wizja migrująca gdzie-bądź trafia pod strzechy, namioty, samochody, zbior-komy itd itd itd. But why? Zapytacie. Ano Samsung zrobił to właśnie tak, dokładnie tak, czyli jak z jabcem… były pseudo-smartfony i w 2007 wystrzelili iPhone. Były przenośne projektory (bez sensu), jest FRESTYLE! Trzy rzeczy na początek: auto-ustawienie geometrii z zawsze równo, bardzo mocna lampa pozwalająca na oglądanie gdy świeci, sprytna integracja smart z widokami na całą, elektroniczną rozrywkę (gierce). Także przepadłem – łóżko i sufit, ściana za biurkiem, sufit w łazience, podłoga-dach w kombi… aaa! Wolność i dostęp do wszystkiego.

PETARDA!

Nowy wymiar kina… osobistego, współdzielonego, mobilno-wszędobylskiego. SUPER! Samsung Freestyle to jest TO

Wychyłki :) Z8 EVERSOLO w dolnym, prawym rogu ;-)

Jakby tego było mało, w styczniu przyleciały słuchawy Sundara Closed (pamiętacie peany dotyczące otwartej rewelacji v.1.0? Nie? To patrzajcie: http://hd-opinie.pl/4926,audio,hifiman-sundara-zwienczenie-pewnego-etapu-recenzja.html). Jest lepiej O_o. Genialne, znowu chyba naj, tym razem w komorach zamknięte nausznice na rynku. Gorzej – z tymi HiFiMANami trafiły do mnie najnowsze generacje DACzków wprost z taśmy… wspomniałem o Z8 EverSolo (podmarce Zidoo) – za moment recka będzie, to absolutnie nielicujący z ceną mały hajendzior. Beniaminek musi się przebić i daje za mniej, więcej. Już to byłoby za dużo, a tu jeszcze osiołkowi (piszący) wielka fabryka z Chin przesłała S.M.S.L-a SO300 (tu poprzednik: http://hd-opinie.pl/13826,audio,pierwszy-taki-mqa-dac-do200-od-s-m-s-l-test.html). PREMIEROWO TOPOWA, NAJNOWSZEJ GEN KOŚĆ ESS 9039MSPRO. I wiecie co? To nie jest typowe Sabre, to jest LEPSZE Sabre, bo to co było mocną stroną tych układów C/A pożeniono z FLOW, MUZYKALNOŚCIĄ, OBFITOŚCIĄ w każdym zakresie. Do teraz szukam szczęki. Także jak widzicie, chyba jednak trochę usprawiedliwiony jestem… troszeczkę chociaż.

O to, to, to

Absolutna nowość SMSL DO300 z kością ESS9039PRO na pokładzie. Topowe, najnowsze Sabre w świetnej implementacji!

SO300 od tyłu, czyli …wszystko czego potrzeba do życia music lovera :-)

To mną wstrząsło. Serio. Kilka świetnych produktów, każdy na poziomie, że tylko oglądać, słuchać, oglądać, słuchać i (to już raczej młode) grać. FREESTYLE to rzecz rewolucyjna, bo pozwalająca indywidualnie, albo w gronie na konsumpcję dowolnych treści multimedialnych z jednym kablem, albo bez (powerbank, niekoniecznie firmowy, będzie w recenzji o dobrych alt.). Wszystko bezprzewodowe do 100″ gdziebądź? Właśnie tak. To pierwszy taki produkt na rynku zrealizowany jak trzeba, bez wad wcześniejszych prób uskutecznienia czegoś podobnego. Zrobili to. Wreszcie udało się. Jak dodamy do tego obrazu dobry dookólny dźwięk (wbudowany), spokojnie dający radę (jak komuś mało to słuchawy ofc), wygodne sterowanie smart z RC i microHDMI (konsolki zapewne typu Switch, Stream Deck i tego typu sprawy) to macie obraz czym to jest. Ba, w nowej wersji Samsung implementuje chmurowe ganie (ichni game hub), także w ogóle tylko bezdrutowy pad i już.

Będzie dłuuuuugi tekst o tym rewolucyjno-rewelacyjnym produkcie. Samsung na wstępie (no cóż, oferuje jako pierwszy i jako jedyny) dowalił zaporową cenę za to, co opisane powyżej. Pięć tysięcy. No nie, choć biorąc pod uwagę wspomniane zalety i tak kusiło. Minął rok z okładem i co? Z pięciu zrobiło się oficjalnie 3k, a jak się poszuka to 2.4-2.6k. A to już jest nie cyt. „almost there”, tylko dokładnie w celu i robi się tap w kup. Co poradzisz, jak nic nie poradzisz?

Jest poziom, choć my wolimy fixed i sterowanie na pre (A90), ale można…

Ufff, no a przecież te dwa DACzki (EVERSOLO i SMSL), które otwierają nowy rozdział w znanej historii – dobry dźwięk staniał i jest dostępny praktycznie dla każdego. Tylko się cieszyć. Zintegrowane, oparte na najlepszych układach na rynku, doskonale zaprojektowane, a jednocześnie – właśnie – szeroko dostępne dla music loverów. Kiedyś trzeba było płacić grube tysiące za znaczki i grubo ciosane, wielkie obudowy z wkładem, który nie tylko w pomiarach, ale na ucho wypada… cóż, no nie wypada dobrze, gdy się porówna to nowe. Cieszy? Cieszy! Jeszcze bez modułów LAN/WiFi (w cenie około 3k), ale już jw z wszystkim co trzeba, by konwersję na najlepszym jakościowo poziomie wzmóc móc i zawsze wzorową, opartą na najdoskonalszych układach transmisją BT. To, na marginesie trochę tak: słuchamy se streamingu (poza jakimiś niszami typu Qobuz czy NativeDSD) to strumieniuję via sinozębny na tego DO300 czy Z8 i jestem happy. Czy tracę? Szczerze? Niuanse, sugestia, dyskusyjne. Po prostu ten najpopularniejszy stream jakościowo nie daje w innej domenie progresu. Domenie = lepszym jakościowo interfejsie, o lepszych parametrach. Słuchasz ze swojej kolekcji, najlepszych plików, jakieś 2L-e jakieś, naj, naj? OK. To tu się przyda ta bateria, czy to USB, czy I2S, a jak jakiś fajny transport na srebrny krążek to dowolnie AES / coax czy optyk. Dzisiejsza implementacja SPDIF na marginesie często jest tak wychuchana, zrobiona na takim poziomie SQ, że można się na tych przetwornikach C/A cieszyć na równi z każdego interfejsu, zyskując jakościowo po podpięciu klamotów jakie tam u Was zalegają. Polecam samemu się przekonać.

Sundara Closed… jak widać, jest dobrze, co ja piszę, jest świetnie!

Sundara. W komorze, brzmi to w sposób lepiej zdefiniowany – teraz (mam obie wersje) to słychać. Poza oczywistym walorem użytkowym (nie robieniu postronnym koncertu – pozdrawiam wszystkich z ustawieniami >13.00) to po prostu progres w stosunku do otwartego modelu. Rzecz nieoczywista, a nawet powiedziałbym zazwyczaj niewystępująca, bo przecież otwarte to przestrzeń, a w planarach to w ogóle lepiej, bo ortodynamiki lubimy przede wszystkim za te holo możliwości. Nie będę zdradzał, jak to w tych zamkniętych muszelkach szczegółowo wygląda, powiem tylko tyle, że nie tracimy, a zyskujemy i całościowo jestem pod ogromnym wrażeniem stałego progresu jakim może się wykazać HiFiMAN. Dr Fang to jest gość, który wie co robi. Można mieć czasami wątpliwości do rozrostu i wzajemnego kanibalizmu w line-upie, do cenówki (żeby nie było, dają często świetnie za rozsądną cenę), ale to nieważne. Ważne jest coś innego – rok w rok pojawiają się znakomite słuchawki. Nie inaczej jest z Sundara Closed.

 

Galeryjka z opisem produktów na profilu

W sofcie opisane DACzki:

 

Miejmy nadzieję, że EVELSOLO (podmarka ZIDOO) będzie się identyfikował ładnie pod Roon-em jak wyżej…

Bardzo ładnie :-) ..pod Win będzie DSD512, w makówie macie (CORE AUDIO) jak wspominałem wielokrotnie ograniczenie DSD do 11.2MHz

ENGLISH VERSION IS HERE:

» Czytaj dalej

Questyle M15 by z USB audio moc móc wzmóc. Mała petarda!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0557

Z tradycyjną obsuwą (ta, z miesiąc zleciał głupi!) leci pierwsza z zapowiadanych: Questyle M15, nie 16, także nie będzie o karabinku szturmowym, natomiast będzie o przenośnej rewelacji Questyle – mobilnym, malutkim, a potężnym (mocą) ampie & DACzku, który spokojnie może być zamiast. Zamiast czego? Zamiast stacjonarnego. Możemy sobie spokojnie podpiąć bardzo, bardzo wymagające nauszniki (takowe były używane z tym maluchem, wiecie kilkaset omów, planary łase na moc itd). Jest to pierwszy i jedyny taki dongielek, który daje radę.

Czymś, co robi tu zasadniczą różnicę jest amp. Ten amp, moi drodzy, to NAJLEPSZY NAPĘD DLA SŁUCHAWEK jaki stworzono pod zasilanie z magistrali USB. Nie ma, piszę to z całą odpowiedzialnością, nie ma na rynku żadnego lepszego rozwiązania. I tylko trochę (ale tylko troszeczkę) szkoda, że producent nie poszedł za ciosem i nie dał jakiegoś potencjometru (ahhh rozmarzyłem się, koronka, taka większa, z oporem… co by to było, mniam, mniam) albo chociaż przycisków fizycznych. Także sterujemy poziomiem za pośrednictwem źródła. I to jedyny zonk, bo reszta to poezja. Przetwornik robi robotę, jest z tych umiejących wydobyć sedno z nagrania, także rozdzielczy, skrupulatnie dokładny, ale to nie jest najważniejsza cecha tego dongla. Jest nią, jak wyżej, wzmacniacz.

» Czytaj dalej

Nowy rok, nowe na HDO: Questyle, EverSolo, NuPrime

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0212

Stęsknieni? Ja też nie. ;-) :-P  Wracam do krytycznego i zgryźliwego, jak widać, nie ma że lukier, żadnych umizgów na siłę. Korzystając na wstępie, życzę nam w 2023: wyjebania kacapów z ukraińskiej ziemi, zmiany w Ojczyźnie na coś mniej z lol-kontentu i memów (wysoko postawiona poprzeczka) oraz ofc dobrej muzy i tej odkrywanej na nowo wciąż i tej zupełnie nieodkrytej, tudzież nowej. Sprzęt, pamiętajmy, to tylko i aż medium, nawet na kasprzaku może cieszyć dobry kawałek, choć nalepszym cieszy jakby bardziej.

To co tam przez tę długo, za długą (a może nie?) przerwę trafiło i się testuje? Wybrałem dla Was rzeczy omijane, nie opisywane, właściwie nieznane. Na pierwszy ogień idzie znany z opisów na HDO Zidoo, nie wróć, to teraz podmarka EverSolo. AD 2022/2023 to już nie coś tam, coś tam, byle było np. ESS9038Pro…. nie, zdecydowanie trzeba czegoś więcej, by się przebić z nowym. No i próbą takiego przebicia jest Z8, nie tylko DAC, nie tylko BT streamer, czy hp amp, ale ambitny projekt z pomysłem na wyróżnienie się na tle pierdyliarda produktów z segmentu, które zalewają obecnie rynek. Powiem na wstępie tak: nic nie pozostawiono tutaj przypadkowi, poziom jakościowo-materiałowy oraz arcy rozbudowana kontrola nad sygnałem to coś, czego nie tylko w tym budżecie, ale w tego typu produktach jeszcze nie grali (od razu w jednym, a nie dodawane na drabince cenowej, celującej w high-endy jak to zazwyczaj bywa). No, no… lubimy takie coś: więcej za mniej i jeszcze z patentami. Z8 rzecz się zwie i jak wcześniej było AV, to teraz jest A i jak napisałem bez kompromisów (dobra, poza jednym: pilot bardzo dobry, funkcjonalny, przyjemny, ale plastikowy jest).

Słuchawki SIVGA SV023 – nasza HaDe opinia

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0232

Szacunek dla nabywcy to całość, to każdy element, wszystko co dostajemy za ciężko zarobione pieniądze. Patrząc na dzisiejszy świat krotochwilnej konsumpcji, gdzie przedmioty użytkowe szybko tracą wartość, często to – właśnie – błazenada, karykatura czegoś skończonego, służącego lata, cieszącego zmysły i dającego poczucie, że to nie jest na moment, za chwilę będzie coś nowego i tak w kółko, coś będącego przeciwieństwem powyższego warto wyróżnić, wskazać paluchem. Patrzcie, można inaczej, można zaoferować coś trwałego, dobrego, na lata. To, co przyfrunęło 300 godzin słuchania temu (mniej więcej tyle wybiło na liczniku od chwili założenia na łysą glacę), dobry miesiąc z okładem, przywraca nadzieję, że producenci potrafią dowieźć rzecz kompletną, doskonale wykonaną, nie wymagającą żadnych dodatkowych nakładów. Takie są SIVGA SV023 właśnie. Nazwa mało poetycka, ale jak już wpadnie w łapy to naprawdę cieszy oko, cieszy ucho, wywołuje pozytywne emocje (przed play, w trakcie i po odłożeniu na stojak). Piękne słuchawki, świetne wyposażenie, najlepszy chyba kabel firmowy z jakim się zetknąłem, od razu balans w standardzie (4.4) i  koniec, końców świetny dźwięk z dynamicznych przetworników. Z dynamicznych, wreszcie nareszcie, bo przecież od dawna zdominowały nam łamy HDO konstrukcje planarne, ortodynamiki stały się nie tylko popularne, ale zaczęły być punktem odniesienia dla wszystkiego, co na uszach… a tu klasyczne, dynamiczne z 50mm przetwornikiem, pokrytym berylem.


Także z widoczną tu hybrydą, na banieczkach, zagrało jak marzenie

Słuchawki z kablem wyglądają na dużo droższe niż metka, ba uważam je za pewien wzór ergonomiczno-funkcjonalny w ogóle, znaczy referencję. Tak powinno się projektować, nie będzie nikogo, kto miałby powody do narzekań. Obiektywnie: świetna, przemyślana konstrukcja, materiały na bogato (w tym przedziale cenowym zdecydowanie!), świetne spasowanie… tu, jak na początku napisałem, wszystko jest na swoim miejscu. Serio – to robi różnicę – szczególnie, gdy zestawimy opisywane z konkurencją, bo tam i uboższe i często, gęsto zdecydowanie mniej kompletne, wygodne, nie dające nawet w przybliżeniu takiej frajdy z użytkowania, jak rzeczone SIVGA. Te słuchawki lubi się od pierwszego założenia, a z czasem (adaptacja, moim zdaniem to nie jest kwestia wygrzewania tylko, czy w ogóle długiego wygrzewania, a adaptowania naszego słuchu do określonego efektora) nie zdejmuje z głowy, bo jako się rzekło: jak dobrze dopasowane obuwie, coś idealnie spasowanego, można godzinami słuchać i słuchać. To jedne z najwygodniejszych, najlepiej dopasowujących się słuchawek dostępnych na rynku. Nic dziwnego – pałąk, pady, wyprofilowanie… tu nie ma przypadku, o czym poniżej, w rozwinięciu będzie…

» Czytaj dalej

Mecha doki bezdrutowe FAD ZE3000 RECKA!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0021

„Intergalactic, Intergalactic…” cóż, jakoś nie mogłem inaczej rozpocząć opowieści o tych bezdrutowych dokach, jak właśnie w ten sposób. Kultowy, jedyny w swoim rodzaju, zawsze na propsie utwór trzech chłopaków z Beastie Boys. Wiecie. Mecha. Wiecie potwory. Wiecie: odwieczna walka krystalicznego dobra z plugawym złem. Oczywiście słuchawki przetestowane nawiązują i w ogóle są hołdem złożonym praojcowi, czy prababci wszelkich późniejszych, popkulturowych wykwitów z uniwersum stworzonym w Kraju Kwitnącej Wiśni. ULTRAMAN. W rzeczy samej limitowana wersja nawiązująca do serii, od której wszystko się zaczęło (znaczy Mecha się zaczęło), z dopiskiem – a jakże – ULTRA GUARD VERSION. Obecnie w ofercie Finał Audio Design znajdziemy serię nawiązującą do innego Anime / Mangi (pierwsze obraz ruchomy – animacja, drugie komiks) bliższego czasom współczesnym tj. Neon Genesis Evangelion. Widać, że za projekt plastyczny słuchawek odpowiada jakiś srogi Otaku (ktoś, kto ma kota na punkcie wspomnianej animacji i komiksu rodem z Nipponu). Także jak przetestowane wyraźnie nawiązują do stroju jednej z głównych bohaterek kultowej serii, tak te z NGE to (ehe, zgadliście fanatycy japońszczyzny popkulturowej) do EVANGELIONów (wielkich Mecha biozsynchronizowanych z pilotami, dziećmi, co to chronią pozostałości ludzkości przed… mniejsza, przed końcem świata oczywista). Pomysł na promowanie produktów niezgorszy, na pewno dla pewnej wybranej kategorii odbiorców dodatkowa zachęta, dla reszty zaś niech wystarczy poniższy opis walorów dźwiękowych doków FAD ZE3000. Zraz, zaraz miało być Beastie! no to lecimy (dosłownie), niech przemówią mega mechaniczne kopy, laserowe strzały i rozstrzygnie się walka dobra ze złem w środku fikcyjnej, samurajskiej metropolii…

 

Słuchawki nie są na pewno dla kogoś, kto chce mieć „wszystko” tj. geeka z głową pełną skrótów ANC, Spatial, Wireless charging, LDAC itd. Niczego takiego tutaj nie znajdziecie. Te słuchawki koncentrują się wyłącznie na jednym aspekcie technologicznym i to bardzo, że tak powiem, tradycyjnie się koncentrują. Chodzi o jakość brzmienia (kropka) uzyskaną nie tyle przez zaawansowanie krzemowo-sofwareowe (jw) tylko projekt przetwornika oraz obudowy w jakiej ów się mieści, czyli stara dobra szkoła, a nie jakieś tam wynalazki. Nic tu nam oprogramowanie nie popsuje, bo go nie ma (tak nie ma apki, tak da się żyć bez apki, choć to wydaje się obecnie jakaś herezja i ale jak to, nie ma?! Ano nie ma), jest układ zaprojektowany w taki sposób, by z czegoś malutkiego w uszach, z IEMów, uzyskać dźwięk niekorespondujący z fizycznymi ograniczeniami formy. Czy to się moi drodzy udało? Czy dali w Finał Audio Design radę? Zapraszam na ciąg dalszy wywodu, gdzie znajdziecie odpowiedź na zadane powyżej pytanie.


Oj lubimy takie dizajny…

» Czytaj dalej

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o AirPods Max, ale…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7086

…nie znaleźliście w necie. Przepraszam z góry za tego Cukierberga, że kto chce poczytać to przekierowuję na nasz profil na fb, ale: po pierwsze primo niestety dzisiaj ruch kreuje social, młodzież sajtów zwyczajnie nie czyta (mało co czyta ;-) raczej ogląda), po drugie primo nasz sajt tragicznie wyświetla się na dotykowcach, a to grzech śmiertelny jest obecnie i nie ma widoków na poprawę. Dla kogoś, kto będzie się tu mądrował, że wystarczy pięć sekund w CMSie czy w ogóle mówisz, masz i sajt się ładnie do mobilnego dopasuje mam informację, że sajt co prawda działa siłą inercji, działa, ale klucze ma Anioł i nasze prośby o udostępnienie zbywa pogardliwym milczeniem. Także nie drążcie tematu, bo bolesny jest i wstydliwy. W sumie to ostatnie to nie, bo ja jestem bezwstydliwy i mnie to kompletnie nie przeszkadza, bo mimo ograniczeń działa, można oldstajlowo jeszcze sobie na piecu podpiętym do kinola zobaczyć, na netszkejpie, czy cuś, albo w trybie offline pobrać, by nie – a nie to już dawno nie, no chyba że ktoś akurat mieszka w Stanach, w jakimś pipidówku (wcale niekoniecznie) i chce sobie netować. Ludzie, nawet nie wiecie, w jak czarnej 4litery oni są infrastrukturalnie. Dlatego ten cały Musk strzela jak głupi te nano-satelity telekomunikacyjne w sensie net z kosmosu, bo oni tam hehe jeszcze na DSLu jadą hehe, czy w ogóle na modemach z drutem, co pamięta – ten drut znaczy się – czasy pionierskiego, westernowego telegrafu. No. Ale pierniczę bez sensu, dobra, obiecany link (klikaj w obrazek):

 

Także szczególarsko, do basementu, z uwzględnieniem całości, znaczy ekosystemu i wizji rozwoju produktów jabłczanych właśnie, w nieoderwaniu od jabłczanych realiów. Te można akceptować, bądź nie, lubić, bądź nie, ale one są, mają swoją logikę, mają swój sens i trzeba to po prostu przyjąć do wiadomości. To nie oznacza, rzecz jasna, że wszystko pięknie, bo sporo nie, krytykuję srogo co się nie podoba, ale zasadniczo jestem na tak. Produkt, który w ramach wizji, broni się. Porównany (do innych bezdrutowców od Senka), porównany do firmowych AirPods Pro (patrzajta: http://hd-opinie.pl/9278,audio,wszystko-co-chcielibyscie-wiedziec-o-airpods-pro.html). No!

PS. Niebawem wpisy zajawkowe o nowościach – o Topping A90, o Meze Empyreanach jakie się testują właśnie na HDO. Także słuchawkowo bardzo i wracamy do hajendów na chwilę. Tak, potem jeszcze Focale topowe będą.

PPS. W weekend, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, problemowy artykuł pt. plik kontra krążek. Znaczy hajresowe materiały strumieniowe vs płyty odtwarzane na NuPrime CDT-10, topowym transporcie z bardzo rozbudowaną opcją DSP. Dźwięk robiony, podrasowany (jak w AirPodsach Max, hehe ;-) ) i co z tego wynika…

Jeszcze słów parę o NuPrime STREAM 9 z kodem w tle

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9054

Pierwotnie recenzja ukazała się na naszym fanpage’u, o paru rzeczach nie dało się tam tak opowiedzieć jakbyśmy sobie tego życzyli. Tak zgadliście, o sofcie było, ale na marginesie, bo kretyńsko-niezrozumiała polityka meta w sprawie publikacji nie daje żadnego pola manewru, gdy ktoś chce pokazać coś z softem związanego. Nie i basta. Także uzupełnienie recenzji, pogłębione o tytułowy kod, a dodatkowo parę impresji związanych z przepuszczaniem sygnału z zewnętrznych źródeł cyfrowych przez przetestowaną skrzynkę z opcją SRC, znaczy DSP nie tylko w ramach zwykłego upsamplingu, ale także – możliwej w tym klamocie – konwersji z PCM do DSD, co już nie jest ani typowe, ani częste, tylko właśnie dość unikalne. Tak, skrzyneczka ma też pewne ograniczenia, o których już co nieco było, a w tym wpisie będzie więcej (głównie chodzi o ograniczenia softu oraz dość dziwacznie zrealizowany interfejs I2S i co ciekawe jeszcze trudniejszy do okiełznania, niby standardowy AES/EBU… którego nie udało się przymusić do pracy). Trochę się tego zebrało i postanowiłem zrobić suplement. Na wstępie przypomnienie wpisu pierwotnego, nie daję na głównej pełnej fotogalerii z opisami, można – kto chętny – zerknąć, poniżej będzie fotostory z kodem głównie, czyli jw to co na fb nie dało rady opublikować.


AirPlay to jedyna opcja na end point w Roonie (że STREAM 9 w Roonie znaczy się).
Po uszlachetnianiu via wbudowany w klamot DSP fajnie gra, choć wolelibyśmy Roon Ready ofc (RAAT)

Wracam btw do publikowania, a że zebrało się to będzie HDO więcej, w telegraficznym skrócie powiem tylko, że czeka nas audio-wizyjna jazda bez ograniczeń tj. najnowszy wynalazek Zidoo Neo Scoś jak Rose, tylko tańsze sporo, oparte na podwójnych ESS9068 i XMOSie z mocnym SoC, potężnymi możliwościami wideo (tu bez ograniczeń, z dekodowaniem wszystkich formatów AV jak leci), własną nakładką na Androida rozbudowaną o opcje rippowania, zawiadywania danymi (pełen eksplorator plików m.in.) z atrakcyjnym front-endem dla kontentu. Tu nic nie jest dziełem przypadku, patrząc na specyfikację, a czymś wartym podkreślenia jest właśnie bezkompromisowe (komponenty audio z górnej póły) potraktowanie sekcji dźwiękowej, która nie odbiega od wyspecjalizowanych audio skrzynek z wideo, jak wspomniałem, dla prawdziwego kino maniaka & wideofila. Czy to oznacza Oppo reinkarnacje? Nie do końca, bo mch tutaj w samym klamocie nie uświadczymy (via SPDIF można 5.1 puścić dalej – jest wyjście dla mch cyfrowe), ale warte podkreślenia jest odejście od typowego dla wcześniejszych Zidoo playerów stylu odtwarzacz wideo z lepszą sekcją audio i przejście do zupełnie innej, lepszej ligi odnośnie możliwości dźwiękowych. Mam nadzieję, że będzie to świetny odtwarzacz strumieniowy audio, a nie tylko streamer / transport, ale właśnie kompletne źródło, łączące SQ z VQ na topowym poziomie. Podoba mi się całościowe podejście do tematu (balans zarówno dla kolumn, jak i dla słuchawek np, czy natywnie zainstalowany bardzo szybki dysk półprzewodnikowy M2). Ba, jest tam jeszcze, na osobnej kości realizowany, solidny wzmacniacz słuchawkowy (wspomniany balans 4.4). No omnibus taki. Niektórzy powiedzą, ale jest np. Cocktail Audio. No jest, ale mnie się kojarzy bardziej z klasycznym podejściem do tematu (typowe odtwarzacze multiformatowe), poza tym podobnie, jak w Rose, mamy w opisywanej Neo skrzynce bajer z dotykowym, dużym displejem. W ogóle kojarzy się to bardzo z przetestowanym nie tak dawno temu Koreańczykiem. Tam było dźwiękowo znakomicie, ale wideo pozostawiało niedosyt, w sumie było tylko ciekawostką. W przypadku Neo:S czuję, że może być inaczej :)


Kompaktowe są, niewielkie takie te Diamond 15ki (widać pojedynczego Topaz Monitor – dla porównania, a to maluch jest)

Dojechały także podstawkowe Pylony Diamond 15. Chyba jako jedyny sajt mam możliwość porównania bezpośredniego dużych monitorów z tej linii (Diamond 18) z właśnie wygrzewającymi się 15-kami. Pylon w ogóle coś ostatnio celuje w kompaktowe i ja to szanuję, bo po pierwsze może być tańsze, a po drugie chyba bardziej dopasowane do rodzimych realiów lokalowych. Także za chwilę wpis o tych filigranowych (w porównaniu, ale patrząc od frontu są naprawdę niewielkie, mniejsze od przecież w ogóle małych Topazów Monitor, w sensie węższe, bo wyższe, ale właśnie węższe). A to już nie nowość, nowość też do nas zawita, mam tu na myśli topowe, podstawkowe Jaspery, a właśnie, właśnie dali u siebie znać, że w rodzinie pojawi się kompaktowa podłogówka z high-endowej linii tj. Jasper 23. No i pęknie, bo jak wspomniałem, od przybytku głowa nie boli, większy wybór z korzyścią dla potencjalnego zainteresowanego, bardzom ciekaw, czy będzie jak z Sapphire 23 (patrz nasz test przed stu laty ;-) ), które okazały się najlepszym rozwiązaniem do salonu niezbyt dużego, takiego w którym podłogowe, wielkie Topazy 20*, czy największe z linii Szafirów, Opal czy nietestowanych u nas (jakoś umknęło) Ruby to było too much. Za duże paczki marnowały potencjał, pamiętam wielkie, budżetowe Perły 25 – to już było zbyt, a w katalogu pojawiły się jeszcze ogromne, trójdrożne 27. Uff. Także Jasper 23, analogicznie do wybranych i grających wiele lat w redakcji jako główny zestaw podłogowy, Szaforów 23 mają szansę zawojować hajendy, bo raz – będą z pewnością tańsze od obecnego w sprzedaży zestawu, dwa – łatwiej się wpasują w polskie metraże. Powracając do Diamond 15, bardzo, bardzo podoba mi się ich kompaktowy charakter, moje 18-ki są wielkimi monitorami, z bardzo dużym dźwiękiem, tu gra to zdecydowanie w innej skali, bardziej blisko-polowo-klasycznie monitorowej. W niczym to nie przeszkadza, porównując z większa konstrukcją, a nawet ma zalety porównując właśnie bezpośrednio obie konstrukcje, o czym będzie w pierwszych impresjach, wpisie poświęconym pylonowym kolumnom, który za moment wyląduje.


Wisi i gra. Ale jak!

Wreszcie dwa gorące, sonosowe, tematy na tapecie: będzie recenzja obrazu (IKEA FRAME by Sonos), który znalazł się – jak powinien już na wstępie – na ścianie i powoduje opad szczęki. To jest 500, czy teraz 900 złotych grające jak dobrej klasy podstawkowa kolumna HiFi, dobry studyjny, aktywy, tylko w formie… no właśnie, kompletnie nie pasującej do tego, co słychać. To trzeba usłyszeć i można się bardzo zdziwić. Pisałem już o tym wcześniej, że gra to nieprzyzwoicie dobrze, jak na produkt lifestylowy, w ogóle nią z zakresu HiFi, a przecież – właśnie – przecież po umocowaniu na ścianie, po kalibracji TruePlay, to płaskie coś gra jak pełnoprawne źródło dźwięku. Całościowo kompletne, bez żadnych dodatków, a gra jak dobrej klasy kolumna (mono), przy czym potrafi w scenę, potrafi w przestrzeń i słucha się tego wybornie (lepiej od 99% smart głośników, nie liczę tutaj Sono-głośników, liczę całą resztę peletonu). Nieprawdopodobna rzecz, ale też spodziewana, po pomiarach ASR, po sprawdzeniu wcześniejszym projektu / konstrukcji (projektowali to inżynierowie, dźwiękowcy, zrobi to po prostu jak należy), wreszcie pożenieniu całości z firmowym, inteligentnym DSP. Tak, to jest kierunek, który będzie przeobrażał całą imo branżę. Dźwięk zniknie, ale będzie, znaczy zniknie z widoku, ale będzie na poziomie w pełni satysfakcjonującym, także tych wybrednych. To zapowiedź, udana, zapowiedź tego co nadciąga. Dwa takie (w stereo parze) i może się okazać, że to będzie miało (cholera nie wierzę, że to piszę) więcej sensu od tradycyjnego mini zestawu HiFi, opartego na jakiś dobrych podstawkach i nawet nowoczesnym all-in-one. Bo liczne kable, bo komplikacje z doborem, bo widoczne i konieczne do odpowiedniego ustawienia.

A tutaj co? A tutaj nic z tych rzeczy. Kawał ściany, brak problemu de facto z właściwym umiejscowieniem (bo ta ściana po prostu daje możliwość powieszenie tych obrazków optymalnie – optymalnie w sensie estetyki, bo obrazki, jak i w sensie akustyki, słuchania z tych obrazków dźwięku). Rewelacja. A to jeszcze nie wszystko, bo wparował drugi sub i co dwa suby (AMP daje możliwość stworzenia systemu .2) bezdrutowe w firmowym tandemie (jeden przynajmniej musi być najnowszej gen. 3, są czy były dwa, bo jeden zaraz nas opuści) to nie jeden. W kinie, wiadomo, immersja bardzo zyskuje, ale byłem w szoku jak to (gatunkowo) zmienia podejście do słuchania audio. Chodzi o ścieżki wielokanałowe, przestrzenne w Apple Music. Sonos jako jeden z niewielu oferuje integracje z jabco usługą i to co przygotowano przestrzennie (materiał nie uprzestrzenniony, a zrealizowany, przygotowany w studio pod odsłuch obiektowy) robi ogromne wrażenie. Większe, niż – nawet – słuchanie ścieżek DSD / czy odtwarzanie SACD mch. W redakcji było to wszystko czasami uskuteczniane, bo Oppo (wszystkie modele, część przetestowana), bo PS3 (mod, z przekazywaniem wielokanałowego dźwięku via HDMI na odpowiedni przetwornik / procesor kino domowy, zdolny do dekodowania płyt i puszczenia tego na 5.1) i muszę powiedzieć, że ten nowy patent na wielokanałową muzykę coraz bardziej mi się podoba i widzę duży potencjał (także popularyzacyjn0-rynkowy). Inteligentnie, bo właśnie bez drutów, bez rozbudowanej z wielu paczek składającej się, tradycyjnej, instalacji. Wystarczy oparty tylko na klasycznych frontach i instalacyjnych głośnikach ściennych (albo systemowych kompaktowych Play) z ampli-stream-administratorem tj. Sonos AMPem setup, do tego poukrywane, płaskie Sonos Suby i już. Albo – jak ktoś chce jeszcze bardziej kompaktowo – Arc czy Beam i też można będzie się zdziwić. Albo jeszcze inaczej tj. wspomniane, grające obrazy IKEA. Sam nie wierzę co piszę, ale tak to wygląda moi drodzy. Po prostu macie 100 najlepszych streamów w jednym z najlepszych agregatów źródeł audio (no jest jakby wszystko w Sonos apce) i gracie na czymś, co można traktować, albo jako alternatywę, albo jako rozwinięcie klasycznej instalacji (i mam tu na myśli właściwie tylko dwie kolumny na froncie, pasywne, klasyczne, jedyne co ze starego audio się tu ostało ;-) ). Nawet puszczany w strefie dźwięk z podpiętego analogowo do AMPa gramofonu jest plastyczno-mięko-ciepły, znaczy zachowuje charakter źródła i gra nawet w kiblu. Kurna, mówimy o czymś kupowanym w markecie!


Jaki to dźwięk?
No mocarny, ale też zdefiniowany, pod kontrolą i na pewno nie przewalony. Zasługa inteligentnego DSP, strojenia – dopasowania (TruePlay). No i mamy 4.2 z robionym w DSP centralnym (dialogi)

Dobra, się rozgadałem, a miało być o STREAM 9. No to zapraszam, na wstępie przypominając to, co się wcześniej ukazało na fejsie:

» Czytaj dalej

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o AirPods Pro 2…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0197

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o AirPods Pro… 2, ale nie mieliście okazji się dowiedzieć. Tak, mniej więcej dwa lata temu na HDO podobnie zaczynał się wpis o pierwszej generacji (można se luknąć: http://hd-opinie.pl/9278,audio,wszystko-co-chcielibyscie-wiedziec-o-airpods-pro.html) No to dzisiaj wpadła nowa iteracja i od razu przystąpiłem do przetestowania nowości. Lista zmian całkiem tłusta, choć na pierwszy rzut oka to prawie, że dokładnie to samo (forma). Treść na szczęście mocno zmieniona, także jak porównacie foty poniżej, to meh (no sterowanie wyszło mocno tak sobie, końcówki teraz jeszcze z dotykiem to jest właśnie meh), ale jak już zaczniemy konfigurowanie i słuchanie to wychodzą (nie małe) różnice. Także to nie jest modyfikacja starego, a po prawdzie zupełnie coś nowego (SQ zupełnie inne!).

No dobra, od czego by tu zacząć? To może zacznę od pierwszego wrażenia, jeszcze przed parowaniem, konfigurowaniem i słuchaniem… kompatybilne ze starymi (pudełko dokujące minimalnie, ale to minimalnie wydaje się szersze, ale to może być złudzenie, a i tak akcesoria pasują w obie strony). Pasują wymiennie, nowe słuchawki mają dodatkowe porty mikrofonów (wincyj), są leciutko bardziej pękate (obudowa przetworników i nowego układu H2), mają dodatkową parę gumek ultra małych, no i w sumie to tyle. Pudełeczko jest z głośniczkiem (będzie pipczył, jak sobie zgubienie zapodamy w Find my), otworami dla smyczy. Wiadomo, że jedno i drugie ma (jeszcze tego nie zweryfikowałem, bo od południa grają i komplet był treściwie naładowany) więcej soczku. Słuchawki 6h, a dokujące aku nosidło 30h. Miło.

Siedzą w uchu lepiej. Pewniej. Pierwsza gen., z którą porównuję, ma od nowości tendencje do samoczynnego wypadania. Tu duży plus, bo trzyma się pewniej kanału. Nadal niestety nie ma 100% izolacji (to kwestia nasadek dousznych, po mojemu hehe gumek, są niezbyt szczelne), nadal brakuje nam alternatywnych rozwiązań, typowych dla 99,999% IEMów na rynku. Cóż. Oczywiście parowanie w jabłuszkowym sadzie aka ekosystemie jest full auto i w ramach AID wszystkie urządzenia od razu się komunikują. Jabco dało wreszcie nareszcie w iOS16 osobną zakładkę dla swoich słuchawek w Ustawieniach, także nie trzeba wchodzić do BT.

No to siedzą nam w uchu i co? No standard, znaczy dopasowanie końcówek. Jednak tu pomiar jest jeszcze dokładniejszy niż wcześniej, bo ponieważ H2 tandem z mikrofonem w środku mierzy nam i w ogóle sporo ma pracy w realtime uskutecznia – jak zachwala producent, we will see. To początek atrakcji z pomiarami, dopasowywaniem, ciągle pracującym DSP. Kolejna sprawa to adaptacyjny tryb kontaktu. Bardzo chwaliłem w pierwszej gen. to rozwiązanie, bo pozwala na znaczny progres użytkownika w zakresie słyszenia rozmówców, wręcz mimikuje to do pewnego stopnia aparat słuchowy. W nowej wersji pożeniono to z ciągłym adaptowaniem tego „lepiej rozmówcę” z wycinaniem nieporządanych dźwięków z tła. Działa? No fakt, wycina bardzo głośne, także nagłe skoki hałasu z zewnątrz, ale też upośledza wg. mnie to, co w trybie transparentnym robiło robotę. Takie mam na wstępie odczucia. Czyli lipa. W końcu do całkowitej separacji jest ANC, tu podobno DWA RAZY lepszy. Takie slogany są mocno bezwartościowe, bo niby jak to stwierdzić, pomierzyć, zbadać. Mogę powiedzieć tyle, że dla mnie aktywna redukcja działa wydajniej, ale to nie jest żadna tam komora, cisza absolutna, czy nawet bardzo mocne wycięcie tła. Tu imo wychodzą ograniczenia formy, gumek, wspomniany brak pełnej izolacji. Także co z tego, że H2 pewnie się poci (no nie, pewnie nie, bo taki zaawansowany), jak i tak trochę para w gwizdek. Jest lepiej, ale są lepsi na rynku, Apple musi w Pro 3 zmienić konstrukcję, choćby aplikatorów, względnie dać nam wybór (alternatywnych rozwiązań, lepiej tłumiących, dopasowanych, czy wygodniejszych jak kto woli).

Z reszty ficzerów softowo-procesorowych mamy jeszcze bardziej zaawansowany system dopasowania indywidualnego słuchwek na potrzby dźwięku przestrzennego. Mhm, mhm, cały łeb nam mierzy iPhone (byle miał Face ID) i w dość upierdliwym procesie (często dalej, bliżej, pod innym kątem) tworzy cyfrową mapkę łepetyny. To jest ficzer, podobnie jak wszystko tutaj, do wyboru, nie olbi. I co to daje? Znamy już umiejscowienie źródła audio zgodnie z pozycją łba do ekranu, to miały 1 gen, tu jest jeszcze nieco pogłębiona immersja, nazwałbym to pewnym rozszerzeniem na osi góra/dół, przód i tył. Nie jest to jakaś rewolucja w stosunku do tego, co znamy, ale progres jest, a dodatkowo, być może będzie to jeszcze rozwijane. Tak, czy siak przestrzenno-obiektowy by Apple jest jednym z najlepszych tego typu rozwiązań, świetnie że zarówno w kramiku z filmami i serialami, jak i w muzie można tego często, gęsto doświadczać. Tu Apple zdecydowanie jest w awangardzie i to jest super!

Siri od teraz towarzyszy inny dźwięk wywoływania i działa to zdecydowanie szybciej i dokładniej. Także na plus. Niestety coś, co miało być wybawieniem tj. fizyczne sterowanie poziomem, moim zdaniem skopano. O ile jeszcze naciskanie końcówek (czy ściskanie ściśle rzecz biorąc) jest OK, można się przyzwyczaić, to dotykowe góra/dół w bardzo słabo umiejscowionych do takich akcji aktywnych dotykowo polach jest niedokładne, niewygodne i rozczarowujące. Nadal zatem lepiej mieć AW i koronką sobie kręcić, bo to powyżej mimo nawet dość sporych możliwości konfigurowania (cały, osobny, panel w dostępności dla słuchawek zrobiony) nie daje wg. mnie satysfakcjonującego rezultatu. Ogólnie można tego używać nazwijmy to sporadycznie, czy awaryjnie, ale to nadal nie to. Wiem, że w IEMach bezdrutowych trudno zrobić to dobrze, no ale… Apple, taka innowacyjna firma, a tu coś wg. mnie po najmniejszej linii oporu. Zawód? Zawód.

Fajnie, że już teraz można dość rozlegle konfigurować sobie pracę pojedynczej, albo pary słuchawek odnośnie redukcji hałasu, pracy mikrofonów itd. To daje sporo użytecznych możliwości dla osób, które niekoniecznie będą ten produkt widziały tylko jako słuchawki do muzyki, filmów czy ogólnie elektronicznej rozrywki. Mam nadzieję, że z czasem Apple będzie to jeszcze bardziej rozwijał i rozbudowywał (choćby, jak teraz w dostępności). To istotne dla osób z deficytami, ale też wszystkich, bo można APP2 wykorzystać nie tylko do tego, z czym się przede wszystkim kojarzą. Ze słuchaniem muzy, znaczy się.

No właśnie, to jak to jest z tą muzą i w ogóle z SQ w tych nowych AirPodsach Pro 2? Jest inaczej. Dźwięk już na dzień dobry jest bardziej „punchy”. Przepraszam za to obce określenie, ale świetnie oddaje ocb. Obfitość z dosadnością (aż za?) z bardzo basowym (ale nie przewalonym na niskich – co to, to nie) soundem. To się na dzień dobry bardzo, bardzo podoba. Jest wincyj, jest bardziej, słuchając APP 1 wydawałoby się, że grało ze znacznie mniejszą emfazą. I tak jest na wstępie, ale potem… 

Słuchałem sobie to jednych, to drugich, to znowu tych nowych i potem tych starych. Tak, adaptacja, to coś co ZAWSZE odgrywa kluczową rolę i jak ktoś się mądruje, że on słyszy precyzyjnie różnice i w mig dokonuje oceny bezwzględnej to zwyczajnie ten ktoś pier nanana. No sam się okłamuje. Nie wykluczam, że jeszcze tu aktualizacja będzie, ale… APP 1 są zrównoważone, są równiejsze. APP 2 to trochę wulkan. Tam się dzieje, dla mnie trochę za dużo nawet się dzieje. Pamiętajmy, Apple bierze na siebie dopasowanie brzmienia, tu ciągle chodzi DSP, ciągle dźwięk jest robiony. Może dlatego właśnie nie ma w zakładce żadnego klasycznego EQ (firmowego)? Kto wie? Można jedynie ustawić 125% poziomu (fajnie!) i sobie uszy bardziej rozmasować, to tyle w kwestii zmiany parametrów pracy przetworników. Oczywiście możecie olać ficzery, wyłączyć ANC i w ogóle dać (teoretycznie, bo i tak H2 liczy) popracować „samym” przetwornikom. Tyle, że nie po to się APP2 kupuje, poza tym nie zmienia to zasadniczo SQ.

Sumując, grają inaczej, bardziej euforycznie, dla wielu pewnie atrakcyjniej. Ja muszę się zaadaptować on the go (bo APP 1 grały w uszach poza chałupą 2 lata) i finalnie odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: progres czy regres. Z pewnością Jabco będzie rzecz rozwijać i dopieszczać. To oczywiste. Czy będzie to hi-res kodek? Nie wiem, nie wydaje mi się, nie będzie to miało tutaj większego znaczenia. Na pewno polubią opisane APP2 kino-serialo maniacy. Tak, rozrywka jest tu na pewno w centrum, a jeszcze pewnie dojdą do tego gry, może za jakiś czas AR/VR firmowe? Cena? Przewalona. U nas po ostatnich podwyżkach jesteśmy na 5 miejscu na świecie. Drogo. W USA nadal 249$ i to wydaje się adekwatną ceną. Jak się jednak ma imbecyli, krańcowych debili u steru, gospodarczych analfabetów, to jest jak jest. Także płać i płacz, albo nie płać i słuchaj se swoich starych APP1. Mimo sporych zmian (doceniam i szanuję) nie wydaje się sensownym przesiadka ze starych na nowe. Dla userów innych owszem, dla newbee jak najbardziej, dla oglądaczy bardzo polecam i tych przygłuchych – to będzie najlepsze, co możecie dostać na rynku (przygłusi APP1 równie dobre!). A SQ, konkretnie muza? Na razie pozostaję z lekka sceptyczny. Jak robi nam różnicę Spatial (w jabłeczniku zdecydowanie imo robi) to TAK, ale jak ma nam to grać w szerokim spektrum i ma to być stare dobre stereo… tu może się okazać, że jednak pierwsza generacja bardziej. Ja, na początku przygody, nie jestem przekonany, czy to progres.

CENA: 1449 pln

 

Inaczej i lepiej z pliku? Denafrpis Ares II vs Musician Pegasus daki R2R

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7182

Z tej samej fabryki to schodzi. Chińskie know-how. Rozwiązania, których na próżno szukać u innych. To znaczy? Własny, autorski pomysł na konwertowanie plików DSD w przyjętej technologii R2R, specjalnie zmodyfikowane sterowniki, ekstremalne wartości konwersji – tu przyszłościowo bardziej, bo trudno to obecnie wykorzystać. Tańszy, budżetowy, od znanego już szerzej Denafrpisa (wypłynął na szerokie wody z pół dekady temu najmniej, pamiętam pokaz w 2018 roku, a to tylko moje pierwsze doświadczenie z tą elektroniką, bo czytałem o tym wcześniej). Zasadniczo nikt (poza Chińczykami oraz własnymi rozwiązaniami Chorda) specjalnie się w to R2R, programowanie kości nie bawił… dzisiaj świat konwersji C/A zdominowany jest przez coraz bardziej zaawansowane, obecnie dopracowane, świetnie wypadające w pomiarach kości Delta-Sigma, a rozwój współpracujących z nimi odbiorników, zdolnych do bezproblemowej współpracy ze źródłami komputerowymi nadaje ton w branży, w postępie jaki się dokonuje czy dokonał, bo wydaje się, że pewien stopień doskonałości technologicznej został osiągnięty.


Na bogato

Oczywiście było trochę zwolenników innego podejścia, czy to osób zajmujących się DIY, czy też entuzjastów starego, którzy opowiadali na forach jak to teraz te wszystkie nowe rozwiązania im nie grają, mimo technicznej doskonałości, bardzo odstają brzmieniowo od „starego”, które z przebrzydłej cyfry (historycznie były to odtwarzacze kompaktowe, potem dopiero, a właściwie to całkiem niedawno komputery, z przerwą na mp3 słuchane masowo „obok”, bez jakiegoś oburzenia i wzmożenia ze strony melomanów czy audiofilów. Dźwięk kojarzony z czymś odległym od „tego co było” na tle zadomowił się i przeorał cały przemysł muzyczny (i ten sprzętowy i ten wydawniczy), że – śmiem twierdzić – mocno zmienił naszą percepcję, docisnął swoje piętno na tym jak i czego słuchamy. Zwyczajnie, dzisiaj cała muzyka na rynku wydawniczym ma postać cyfrową, a to co stanowi wyjątek jest dla rozwoju audio bez znaczenia. Oczywiście nie oznacza to ani końca rozwoju coraz doskonalszych form rejestracji, zapisu i wreszcie reprodukowania dźwięku, ale stanowi ważną cezurę.


Z STB, konsolą, Sonosem i czym tam jeszcze za pan brat. Oczywiście USB to jakiś PC, ale warto powpinać co tam stoi w pobliżu

Na szczęście świat jest różnorodny, wielobarwny i nawet jeżeli coś zdominowało, czy wyparło, to wcale nie oznacza, że słuchamy tak samo, nie szukamy obok. Stąd zadziwiająca dla wielu reinkarnacja (bo zmartwychwstanie to nie jest vide sposób dzisiejszego wydawania muzyki na czarnej płycie) winyla, stąd rosnąca świadomość wśród ogółu, że słuchać warto dobrze (nawet jeżeli jest to Lo-Fi, nawet jeżeli jest to lifestyle, nawet jeżeli to rynek masowy – świadomość, potrzeba rozwoju, ulepszania jest tu wyraźnie widoczna vide Bluetooth, zaawansowane DSP, nowe podejście do kwestii różnic anatomicznych wśród populacji / zabezpieczenia słuchu itd itp). To ważne. Oczywiście bohaterowie wpisu to nie jest ani masówka, ani nawet jakiś technologiczny (hitechowy znaczy się) przełom, nie jest to żadną miarą coś stanowiącego przełom. Nie. Ale jest to dla mnie osobiście potwierdzenie, jak bardzo subiektywnie odbieramy muzykę i jak bardzo element odpowiedzialny za zamianę (INTERPRETACJĘ) cyfrowego w analogowe może zmienić nasze doświadczenia z tego, co tak kochamy – ze słuchania muzyki. Dowolnej muzyki, nawet takiej niekoniecznie często, czy w ogóle nie słuchanej. To jest jednak COŚ. W pewnym sensie jest to odkrywanie na nowo, a to zazwyczaj albo dotyczy (w skali) jakiegoś cholernie dobrego efektora (naprawdę wybitnego, bo otwierającego słuchacza – właśnie – na nowe doznania, coś bardzo rzadkiego, bardzo wyjątkowego), albo doświadczenia w realu, na żywo, gdy jesteśmy świadkami wydarzenia, które pozostanie z nami na zawsze. Tu na myśl przychodzi mi koncert Dead Can Dance w Operze Leśniej przed kilku laty. Było to magiczne, jedyne w swoim rodzaju, doświadczenie.

No dobra, to co to ma do tych DACów? No ma całkiem sporo, już mówię dokładnie co…

Przepraszam za ogromne opóźnienia w publikacji i brak odzewu. Rodzina najważniejsza.

 

» Czytaj dalej

Nowości na HDO (aktualizowane) w lutym 2022…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9475

Rozpoczynamy od nawiązania do borewiczowskiej klasyki: „Nowości #1: się ma, się słucha  :P  Co się ma? Kompaktowe Diamondy od Pylona. A dokładnie Pylon Diamond 15, które konfrontujemy bezpośrednio i pośrednio (znaczy będzie przepinane  ;-) ) z większymi (sporo!) 18-kami. Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, te kolumny mogą być dobrym wyborem zarówno do gabinetu / sypialni, jak i niewielkiego salonu. Różnica w skali dźwięku i sposobie reprodukcji wg. mnie ogromna. A przecież mówimy o tej samej linii, a jednak! Nie to, że słyszę coś zupełnie odmiennego, ale pewne cechy brzmienia są tutaj całkowicie inne. Mnie to bardzo leży, bo zamiast różnicy pt. „no mniejsze są, w dostępnych powierzchniach pomijalne” mam dwa ®różne zestawy. Nie ma miejsca na nudę, jest miejsce na słuchanie równoczesne i – przepinanie – choć do czasu, bo właśnie udało się upolować matrycę audio Nobsound 4-1-1-4 i powiem Wam coś… zaje fajna rzecz to jest. Możemy równocześnie 4 różne konstrukcje głośnikowe na jednym ampie, albo cztery różne ampy na jednym zestawie testować. Dla mnie to ogromne ułatwienie w pracy. Rzecz zrobiona pierwszoklaśnie, znaczy z wielką dbałością o przebieg sygnału. Parametry idealnie dopasowane do moich potrzeb (maks. 200W na kanał, więcej nie planuję w moich warunkach, nie miałoby to żadnego uzasadnienia i waliłoby ściemą na kilometr, gdyby się testowało jakieś megapiece przykładowo). Aha, wspomniana matryca wielogłośnikowo/ampowa pozwala na przyłączanie pieców lampowych z odpowiednich dla nich (lamp) parametrem tj. stałym obciążeniem rezystancyjnym, co by nam bańki jak najdłużej w dobrym zdrowiu służyły…” (…)

 

Ciąg dalszy po kliknięciu w „dalej…”

Nowości #2: tym razem coś, co łączy światy na poziomie… dotychczas niespotykanym. Wiem, co mówię, bo przewaliło się przez redakcyjny regał AV pierdyliard skrzynek audio-wizyjnych Dune, Zidoo, Oppo, Cambridge Audio, NAD, Egreat, Elec, czy HTPC różnej maści (z dedykowanym softem znaczy front-endem tj. Minix choćby… btw androidowców nie zaliczam do av blaszaków). Ostatnio był u nas także ekskluzywny i wybitnie pod audio robiony ROSE. U Koreańczyka wideo było wyraźnie dodatkiem tylko, nawet mimo wyświetlania na dużym panoramicznym mazianym displeju np. klipów, bo poza VLC właściwie tam nic nie robiło roboty w wizji, a spec/ustawienia pozostawiały spory niedosyt. Z Zidoo Neo S jest ZUPEŁNIE INACZEJ. To takoż bardzo mocno pod audio robiony klamot, powiem więcej – to jest część elektroniki audio na poziomie wykraczającym nawet poza wysokoklaśne HiFi. Znakomite komponenty, znakomite wyposażenie i wszystko zaprojektowane tak, by brzmieniowo i obsługowo (muza) było tiptop. I tak jest. Ale to tylko A. Bo jest jeszcze B… znaczy jest jeszcze V. I to jakie! Ciąg dalszy w ciągu dalszym ;-) (…)

 Megagaleria z opisami po kliknięciu w powyższe…

 


Doskonałość na łysej glacy. Nie przesadzam!

Nowości #3. Jak na tytułowej focie… pojedynek niewidzialnych nauszników ;-) Panie, Panowie w prawym narożniku hajendowa najtopowsza konstrukcja Dana Clarka STEALTH za c.a 20k aka 4k zielonego siana, w lewym Dr Fang wystawia najnowszą V3 wersję naszych ulubionych swego czasu Arya STEALTH Magnets! Cena nadal wysoka, choć porównując wręcz okazyjna ;) :P …w okolicach 8k aka 1.6k zielonego siana. Dlaczego niewidzialne jety na obrazku, zapytacie? Nie chodzi tu tylko o same nazewnictwo, nie, chodzi tu moi drodzy o charakterystykę brzmieniową tych nowości. To NAJBARDZIEJ neutralne, najbardziej hmmmm… wierne (?) nausznice jakie przyszło mi nakładać na łysą glacę. Tak, mam tu przede wszystkim na myśli „dan clarck-i”, ale i hifimanowa Arya to słuchawki bardzo ale to bardzo niepodkoloryzowane. Także punkt styczności jest, mimo że obie konstrukcje, poza metką, różni co nieco… pomijając, że planary, to zamknięta konstrukcja rywalizuje tutaj z w 100% otwartą, a choć obie dysponują „niewidzialnymi” membranami, to mocno inaczej szefowie kuchni podeszli do tematu. Oczywiście o tym przeczytacie w recenzji, nie zajawce.

I tu i tam łezka (muszla), super wygodne ze wskazaniem na Dan-a, bo topowa DCA dopasowuje się (yhy samo się) do glacy jak najlepsze włoskie obuwie. Serio, tym razem naprawdę nie czujecie, że macie coś na głowie i moim zdaniem osiągnięto tutaj ergonomiczną perfekcję. Lepiej się nie da. W przypadku Arya mamy powtarzany przez producenta, wypracowany w kolejnych generacjach, doskonale sprawdzający się w codziennym użytkowaniu pałąk – jedynie regulacja stopniowa to coś, co bym tutaj zmienił / poprawił. Okablowanie w DCA jest fantastyczne, firmowe kable wg. mnie nie wymagają żadnego „no dobra, trzeba dorzucić do ceny wyjściowej ileś tam na nowe druty”, są docelowe. Układają się perfekcyjnie, w miękkiej, materiałowej otulinie, są lekkie, nie mikrofonują i jedynie mogłby być dłuższe (znaczy mogą, ale to kosztuje). Dostajemy (zdaje się) 1.8 metra, a to trochę mało jak na standardy stacjonarnego słuchania. W Arya kabel jest, jaki jest. Da się z nim żyć, ale jednak dla wymagającego trzeba będzie czegoś więcej i na potrzeby testu to więcej wylądowało w redakcji (symetryczne więcej). Dobrze, że ujednolicono (no prawie) standard wtyków w muszlach HiFiMANów (3.5) i można sobie przy paru w kolekcji nowościach ze stajni stosować te same przewody.

Mimo zamkniętości DCA wymagają… odpowiednich warunków. To w ogóle kapitalna konstrukcja, bo według mnie referencyjne NARZĘDZIE dla kogoś zainteresowanego słuchawkami do odsłuchu studyjnego. Już tłumaczę. Te nauszniki w sposób absolutnie bezwzględny różnicują nagrania, pokazują na co stać (albo nie) podpiętą elektronikę, no są takim szkiełko-okiem, ale (co istotne) bez wyzucia z emocji & przyjemności. Co to, to nie, te słuchawki dostarczają potężną dawkę dobra, tyle, że są wrecz podręcznikowym przykładem na: shit in, shit out. Wspaniały tool dla realizatora dźwięku? Mhm. Co więcej w studiu nie może być głośno, toczyć się jakieś przyziemne życie ;-) obok, tu jest tak samo: musicie się skupić tylko i wyłącznie (bo odkrywamy) i musicie mieć cisze. Mimo zamkniętości te słuchawy nie tłumią z otoczenia. Jak słuchamy, nie przeszkadzają domownikom (co innego Arya, tam macie wszystko dokładnie zapodane na zewnątrz, jakbyśmy kolumienki mieli na cichości słuchane), ale właśnie jak wyżej.


Pojedynek świetnych słuchawek. DCA Stealth vs HiFiMAN Arya V3. Na Zidoo AiO testowane jak widać.

Odkrywamy? A i owszem, ale co to za odkrywanie jest! No słuchamy sobie najpierwej i nuda panie, jak w polskim kinie (to nieprawda oczywiście, szczególnie kinie sprzed paru dekad) nic się nie dzieje. Nie z nami te numery, wiemy o co chodzi, wiele produktów z najwyższej półki wydaje się nudnych na wstępie. Wiele takimi pozostaje, znaczy okazuje się że odbiegają w jakimś aspekcie od doskonałości i są po prostu do dupy (za kontener siana chcemy naj i koniec i basta). Tu jest na szczęście właśnie tak, jak to bywa z najdoskonalszym – dzieje się, wszystko na miejscu, wszystko w takich proporcjach jakie uznamy za ekhmmm prawdziwe. Słuchamy i nie (jak zwykle) przechodzimy przez etap adaptacji i przyzwyczajenia do charakterystyki efektora, a… efektor pokazuje nam obiektywnie o co tu chodzi. Słuchamy muzyki. Reprodukcji? Tak. Interpretacji? No właśnie nie.

Arya są łatwiejsze, łatwiejsze w tym sensie że przewidywalne. Już tłumaczę – tam nie robi różnicy czy mamy, czy nie mamy na nosie okularów. W DCA robi. Byłem serio w totalnym szoku, gdy zdjąłem patrzałki (mode: krtek) i usłyszałem więcej. Nie, zioła nie było, nie – nie przyśniło mi się, nie …to nie było subtelne. Musi być idealna komora odsłuchowa, musi być szczelnie. Jak nie jest (okulary) to okazuje się, że jest mniej dobra. Wyjaśnię fenomen (tak duży, zauważalny wpływ) w recenzji, powiem tylko jeszcze tyle, że pisząc te słowa mam okulary założone idiotycznie, poza muszlami, poza uszami, bo właśnie tak trzeba, by pełen potencjał mieć móc. Arya są łatwiejsze, bo nie wymagające aż tak od materiału i elektroniki. Właśnie elektroniki – DCA łase są na energię, moc wzmocnienia, muszą dysponować odpowiednio mocarnym wzmacniaczem. Inaczej blakną. Co ciekawe, nie reagują wcale w oczywisty sposób na zabawy w ust. gain (o tym też więcej w recenzji będzie). Na pewno trzeba tutaj solidnej elektrowni, by zapewnić odpowiednie warunki dla słuchawek. Arya są dużo mniej wymagające, właściwie można je kojarzyć swobodnie z mobilną elektroniką odtwarzająco-wzmacniającą i będzie okej.


Oj tak!

Na koniec powiem Wam jeszcze coś – producenci słuchawek odpłynęli (metki), kiedyś było to uzupełnienie, nie alternatywa dla kolumn, a właśnie uzupełnienie, coś obok. Dzisiaj często traktowane zamiast. Stąd pewnie to odpłynięcie. Patrzę na to trochę w taki sposób, by sobie to jakoś zracjonalizować: zamiast systemu za 20 czy 30k kupuje taki jeden z drugim dwie  składowe, przy czym wydaje głównie na efektor właśnie. Ten nie wymaga dodatków jak w opartym na zestawie głośnikowym systemie, torze. Tyle. Czy dostaje coś porównywalnego? Do niedawna (mimo oczywistego skrzywienia piszącego, skrzywienia słuchawkowego, bo lubię i się zajmuję) powiedziałbym, że nie bardzo. Teraz nie jestem taki pewien. Równorzędne, inne, ale równorzędne? Arya są doskonałym potwierdzeniem jak bardzo rozwinęły się możliwości tego co na uszach. A topowe DCA są – no cóż – są póki co najlepszymi słuchawkami jakie miałem na głowie. Pełne uzasadnienie znajdziecie w całościowej publikacji. Poniżej galeria prezentująca te precjoza. Smacznego. I to jeszcze nie koniec O_o, o nie…

PS. Dan jak ktoś płaci 4k zielonego to nawet jak mu się tylko niepodoba to odkształcanie padów (wg. mnie nie ma wpływu na SQ na szczęście) to nie ma to, tamto, tylko wymieniasz…

PPS. Na ASR efendi sprawdził i tak się pozachwycał, że aż nie wytrzymał i nabył. Nie dziwię się. Mniejsza o idealnego Harmana (bo to wcale nam nie mówi całej prawdy, słuchawki to w ogóle inne zwierzę, znaczy wiele zakłóceń, artefaktów w pomiarach pozwala na osiągnięcie LEPSZEGO SQ np. w zakresie przestrzenności… tu zresztą w przypadku DCA będzie ciekawie, oj ciekawie będzie ;-) ), mniejsza o bardzo, bardzo podręcznikowe pomiary tej konstrukcji, mniejsza. Chodzi o to co w efekcie dociera do uszu. Tylko to. Także zabawy z EQ dla pełnego obrazu będą, ale nie będą stanowiły żadnego punktu odniesienia. Dlaczego? Bo to imo indywidualne dosmaczenie w przypadku tak wyjątkowej konstrukcji. Także ciekawostka tylko. Nie zgadzam się z naczelnikiem ASR w tym względzie w pełni, jak widać. Zgadzam się natomiast w tym, że sam te słuchawki najchętniej bym przytulił i już nie wypuścił z ręki. Ehhh.


» Czytaj dalej

Dynamiczne wbrew fizyce? Zamknięta rewelacja HiFiMAN HE-R10D

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7709-kopia

Popatrzyłem na cenówkę i od razu zwątpiłem. Dobra, rozumiem, że te słuchawki mają szlachetne drewienko na sobie (wielka, drewniana komora – może w tym właśnie, głównie, tkwi sekret tych nausznic?), ale formą wyraźnie nawiązują do najtańszych w ofercie HE-4xx. Tak, dostajecie tutaj kuferek, dostajecie świetne okablowanie (sztuk trzy, znaczy komplet: XLR, 6.3 i 3.5), to wszystko prawda… ale 6 tysięcy za DYNAMICZNE słuchawki? Sześć koła za coś, w czym producent – specjalista od planarów – nigdy specjalnie się nie uskuteczniał. Pisałem w zajawce o HE-300 (dawno, dawno temu), fajnych, budżetówkach, ale to było tylko raz. Zapomniało mi się, że próbowali jeszcze w po prostu tanie, masowe, nauszne (to te z wymiennymi wkładkami czyt. zamknięto/otwarte serii Edition), ale to też było na marginesie i zdaje się wielkiego sukcesu nie odniosło. Także WTF?

Co więcej, jak zobaczyłem co jest na pierwszym miejscu wśród flagowców to o mało nie spadłem z fotela… planarna wersja R10P za – uwaga – 5500 USD. Może szlachetniejsze jeszcze drewienko, nie wątpię że najlepsze przetworniki otrodynamiczne, ale forma dokładnie jotka, w jotkę jak bohaterowie niniejszego wpisu. WTF do kwadratu? Dobra, myślę sobie, tu musi być jakiś haczyk, tylko w drugą stronę. No jeżeli producent chce ponad 1200 papiera (u nas jw. 6k pln) za dynamiczne słuchawki oraz strzelam jakieś 25 tysięcy, a może nawet 30 tysięcy (!!!) za wersję planarną zamkniętych nausznic to musi coś się za tym kryć. Znaczy musi się kryć jakieś nieprawdopodobnie dobre, naprawdę odkrywczo lepsze brzmienie jakie serwują te cholernie kosztowne nowości. No bo jakżeby inaczej uzasadnić te cenówki i w ogóle takie, a nie inne miejsce w ofercie. HiFiMAN już wcześniej próbował swoich sił w zamkniętych konstrukcjach planarnych, przy czym nigdy nie były to rzeczy odkrywcze, przełomowe, produkty które zapisałby się w annałach. I żeby było jasne, uważam że poziom ergonomii, wygody osiągnięty w nowych HE-4xx jest znakomity i właściwie za te sporo mniej niż dwa Sobieskie optymalno-wystarczający, to jednak mówimy o słuchawkach wielokrotnie droższych, a formą oraz w ogóle pałąkiem / mechanizmem regulacji tożsamych z budżetówką. Odważnie! A może niepoważnie?

Zaraz będzie szukanie szczęki pod biurkiem

R10 kojarzy się słuchawkomaniakom jednoznacznie – święta trójca, znaczy AKG K1000, Sennki Orfeusze (1) oraz R10 Sony-ego właśnie. Absolutny top, topów wszechczasów, rzeczy być może cześciowo tu i tam zdetronizowane kompetencjami, ale nadal zapisane złotymi zgłoskami w pamięci audio-freaków. Poziom słuchawkowego absolutu. Czy HiFiMAN postanowił właśnie, nawiązując w oznaczeniu rynkowym produktu, dać nam do zrozumienia, że oto nadchodzi coś wyjątkowego, wybitnego, o czym będą mówić nasze latorośle, wnuki? Stąd ten poziom wysoki na metce? Takie buty? Nie wiem rzecz jasna co przyświecało działowi marketingowemu firmy, ale po zapoznaniu się z dynamiczno-zamkniętą konstrukcją mogę co nieco powiedzieć jaki pomysł miał R&D HiFiMANa, co zrobiły zdolne inżyniery, bo jest to coś z pogranicza omijania zasad fizyki, przekraczania barier, wyznaczania nowej granicy. I nie piszę tego na wyrost, bo słyszałem i K1000 i nowe skrzydełka na uszach i w ogóle najdroższe, w teorii najlepsze, słuchawki świata (oba tory z Orfeuszami, przy czym stary podobał się bardziej od nowego). Nie, żebym był alfą/omegą i wszystkie rozumy pozjadał. Jestem skażony swoim subiektywnym osądem, gustem, takim a nie innym wyborem cech, które przemawiają do mnie naj, także na pewno tylko jednym z wielu. Mam jednak jakieś doświadczenie i mogę się odnieść. No i się odnoszę.


Ogólnie nie mam zastrzeżeń, to dobra, wygodna konstrukcja, tylko ta metka

Te słuchawki w paru aspektach są nieprawdopodobnie bardziej od tego, co słuchałem do tej pory. Tak, pewnie chodzi o komorę w połączeniu z dopasowanym do charakterystyki „pomieszczenia” przetwornikiem. To jest układ, gdzie wcześniej muszla po prostu stanowiła ograniczenie, a tutaj jest inaczej. Nie, nie jest to odkrywcze, w tym sensie, że już wcześniej pojawiały się na rynku grające na głowie głośniki (wspomniane powyżej), ani że nie próbowano z różnymi formami zamknięcia różnorodnych przetworników akustycznych drzewiej… ale tym razem wyszło coś, na co powinni zwrócić uwagę wszyscy. Coś oryginalnego i – moim zdaniem – przełamującego pewne ograniczenia, bariery. Takie, wiecie, sztampowe (przy naj, naj słuchawkach) określenie: „słucham tego, jakbym siedział przed kolumnami” nabiera, w przypadku tych słuchawek, zupełnie nowego znaczenia. I nie jest na wyrost. W paru aspektach nie jest. 

Zaintrygowani? No to tradycyjnie zapraszam na recenzję po bandzie, czy może po pałąku ;-) …no mniejsza, na test HiFiMAN HE-R10D!

PS. Od razu, jeszcze we wstępniaku. Za 3 tysiące bez kufra, nawet z jednym, a nie trzema kablami i bierę… za 6 nie bierę. Jak widzicie recenzje na HDO to nie jest marketingowo-sprzedażowa laurka i ludzie odpowiedzialni za wspomniane pewnie nie są naszymi fanami. Trudno.

PPS. W zajawce widać jakie to giganty :P

» Czytaj dalej

Grające obrazy aka Ikea Symfonisk Frame (Sonos) @ HDO

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_8940

Zachęcony bardzo pozytywnym w wymowie testem na ASR postanowiłem wrzucić na tapetę coś, co w ogóle nie wygląda na audio, nie ma nic wspólnego z HiFi jako takim, właściwie można by nie bez racji zapytać: ale co tutaj robi taki produkt jak Symfonisk (Picture) Frame, owoc kooperacji szwedzkiego meblarskiego IKEA z bardzo u nas poważanym Sonosem (też z pogranicza światów, choć szczególnie ostatnio to już imo HiFi pełną gębą). Ke? No popełniliśmy już test grającej lampki (patrz tutej), także trochę jakby kontynuacja, ale nadal nie tłumaczy to fenomenu płaskiego czegoś, co można ustawić naprawdę dowolnie (o czym poniżej) gdziekolwiek (o czym też poniżej) i w ten sposób stworzyć strefę z dźwiękiem. I nie mam tu na myśli toaletowegranie, znaczy pizdryczek BT jakiś, który udaje że coś tam reprodukuje. No dobrze, ale może po kolej, od razu na wstępie zdradzę, że jestem zafascynowany podejściem tego tandemu do popularyzacji audio w domowych pieleszach, uważam że testy to rewolucja na miarę (kiedyś) wprowadzanie radioodbiorników do chałup, co przyczyniło się do wyedukowania mas w zakresie muzyki jako takiej i cześć i chwała naszym dziadom, pradziadom, że to się uskuteczniło. Nie przesadzam? Sami oceńcie.

Możliwości instalacyjne w praktyce nieograniczone. Maskowanie jednego kabla – to jedyna konieczność w przypadku ścian

Dlaczego w żurnalach domodekorowych nie uświadczymy ani grama hajfaja? Dlaczego te wnętrza są tak przerażająco dźwięk0-sterylne? Czemu na poczesnym miejscu nie stoją sobie w ramach złotego trójkąta duże paczki wielogłośnikowe, ze szlachetnego drewienka, nie zachwycają swoim gabarytem domowników?! Odpowiedź jest oczywista – tradycjonalne audio setupy kłócą się z feng-shui, zaburzają prawda porządek rzeczy, są nieakceptowalne bezlitosne dla projektanta wnętrz, który musi wszystko projektować pod coś, co (zdaniem wielu, oj wierzcie mi na słowo, większości nawet i to przytłaczającej większości) „niewyględne”, nie pasujące do trendów, teraźniejszych mód i w ogóle takie po całości passé. Także niech nikogo nie dziwi ten brak, bijący w oczy szczególnie nas, muzykoholików, uzależnionych od dźwięków, nie wyobrażających sobie przestrzeni pozbawionej dobrego audio. Tak jest i tak raczej by było, gdyby nie zmieniło się podejście branży. Branża dostrzegła potencjał niewidocznego (TM) audio, niewidocznego dla oka, które jest, ale jakby go nie było. Tak, chodzi ofc o instalacyjne przetworniki, które robią tu i ówdzie furorę, stają się alternatywą (nie, że kiedyś tego nie było, ale zastosowanie niszowe mocno i w bardzo drogich zazwyczaj projektach), sam będę miał przyjemność przetestować niebawem powstające w kooperacji, systemowe Sonos & Sonance z linii Architectural. Potęga setupów opartych na rackowym zestawie wielu Sonos AMPów to potęga kodu, uniwersalności oraz kompetencji dźwiękowych na poziomie (cenowym) do tej pory raczej nie osiągalnym dla zainteresowanych. Mniejsza. Wróćmy do bohatera niniejszego wpisu. Ramki. Czy raczej grającego obrazu / ramki, bo to jest właśnie genialne w swojej prostocie rozwiązanie problemu audio + nowoczesne wnętrze to się nie równa, audio wyautowane. Tu co najwyżej zniknięte i to w takiej formie, która – uważam – stanie się inspiracją dla wielu tego typu produktów i będzie to zupełnie nowe otwarcie dla (szeroko) całego przemysłu elektroniki użytkowej oraz wyposażenia wnętrz.

IKEA daje mało opcji i tylko te, które sama uskutecznia, ale…

…no właśnie https://uniskdesign.com/printed-cover-for-ikea-symfonisk-picture-frame

Dowolne motywy

   

Pleciony

Neony

Itd itd itp

Ktoś zaraz na wstępie powie – hola, hola, może ochłoń, przecież po pierwsze takie coś nie ma prawa zagrać dobrze (błąd, ma i gra), po drugie takie coś nie ma prawa zastąpić systemu (owszem, w niektórych okolicznościach ma i zastąpi), po trzecie wreszcie …te nadruki to sztuka niby, że niby ten „jeleń na rykowisku” ma robić rewolucję… no bez jaj. Otóż tu też myli się niewierny Tomasz, choć rozumiem obiekcje. IKEA robi to źle, powinna dać wolną rękę nabywcy, ale od czego wolny rynek, już są modyfikacje, mody …można zamawiać dowolne kompozycje, także spokojnie, będzie tego zapewne na kopy. Ba, czcigodna, która jest grafikiem, jest artystką takoż, robi różne, przeróżne rzeczy, w tym takie wyplotki (makramy) widzi w tym potencjał. I da się to pogodzić moi drodzy z przeźroczystością soniczną, żeby nie było wątpliwości!!! Owszem, trzeba pamiętać o paru rzeczach, ale jak wiadomo kreatywność człowiecza jest bezkresna, także oczami wyobraźni widzę fajne instalacje naścienne i pomieszczenia, które grają, pomieszczenia nie wymagające – co istotne – żadnej adaptacji. Bo wiadomo, że takie instalacyjne, to trzeba kuć, trzeba planować na etapie budowy, remontu, a tu pełna dowolność. Pełna! Sam sobie tego Frame ustawiam przeróżnieście, a to w poziomie, a to w pionie, a to wieszam (za moment) w najwygodniejszym miejscu, jak to z obrazami – wszędzie można, możemy poczuć absolutną wolność w aranżacji przestrzeni. A przecież o to właśnie chodzi! Właśnie – brak ograniczeń – możliwość pogodzenia wydawałoby się zupełnie nieprzystających do siebie wymagań, racji, wspólny mianownik. No pięknie!

Ramka, maskownica – nic tutaj nie jest dziełem przypadku. Plaster miodu. Odpowiedni projekt. Akustyka.

Golas

Oczywiście na dzień dobry można zwątpić, bo z pakunku ala origami wyciągamy typową IKEĘ, mebel znaczy się, prosty, funkcjonalny, masowy, tani, takie użytkowe coś, co pewnie wielu natychmiast skreśli, bo jakże to ma być kolumna, dobry sound, to ma grać? Ja to doskonale rozumiem i nie dziwi mnie takie letnie podejście, żeby nie powiedzieć nawet mocniej mocno sceptyczne podejście do tematu. Sam odpakowując Frame pomyślałem sobie: ten Amirm to się chyba jednak szaleju najadł, no to nie ma prawa dobrze brzmieć. Cóż, nie miałem racji, mniejsza nawet o bardzo ładne pomiary (znaczy inżyniersko odwalono tutaj kawał dobrej roboty, a to – przyznajcie – w takim produkcie raczej niespodziewane, no niespodzianka wręcz), ale to gra i to gra jak fajne, monofoniczne źródło dźwięku, bez żadnych słyszalnych ograniczeń (sic!). Znaczy mamy pełne pasmo, mamy dobrej jakości bas, który można tu i ówdzie jeszcze podrasować (o czym poniżej), gra to bardzo – że tak powiem – szeroko… znaczy przestrzennie i ma naprawdę wiele wspólnego z klasyczną kolumną, powiedziałbym podstawkową, ale nawet nie blisko-polową, bo wspomniany niski zakres to nie jest coś, czego musielibyśmy się tutaj domyślać. On – znaczy bas – jest obecny. Z płaskiego naleśnika? To ma – uwaga – tylko 5 centymetrów grubości! Jak to może TAK grać? No cóż, pomiary to nie przypadek, po prostu IKEA wykorzystała potencjał partnera tj. Sonosa i dźwiękowe inżyniery stworzyły dwudrożny układ, który dzięki przemyślnej konstrukcji (kanały od przetworników, port BR odpowiedniej wielkości i w odpowiednim miejscu, dmuchający do przodu, same przetworniki też bardzo nieprzypadkowo dobrane, o tym jeszcze będzie w drugiej części, jaką planuję napisać) potrafi w tak bardzo nieakustycznym projekcie wydobyć dobro z głośników i zagrać wbrew formie, która powinna być tutaj nieprzekraczalnym ograniczeniem dla SQ. Udało się stworzyć coś prostego, taniego, opartego na masowej elektronice, kosztujących grosze materiałach (obudowa to plastik, w ogóle poza materiałową maskownicą mamy tutaj ABS, nawet w konstrukcji przetworników akustycznych mocno uskuteczniany), uzyskując efekt wart cyklu na HDO ;-) a poważniej, wart sprawdzenia, przetestowania i kto wie, czy nie zastosowania nawet przez dźwiękowych purystów.

To gra. Układ stosowany raczej nieczęsto, moim zdaniem błędnie, że nie często. Tweeter na dole, średni0-nisko góra. Oczywiście w konfiguracji pionowej (taką preferuję).
W sytuacji, gdy ustawimy to, to poziomo, będzie też ciekawie, bo można odwrócić, w sumie pionowo też można. Nie ma żadnych przeciwwskazań.
Kanały na kable pozwalają na dowolną aranżację / układ przetworników. 

Origami

Oczywiście to wszystko byłoby niczym, gdyby nie stał za tym wszystkim przegenialny kod. Sonos wiadomo umie jak mało kto, a tu można powiedzieć spotykają się Jing i Jang tworząc harmonijną całość. Już na etapie konfiguracji to widać bardzo ładnie, bo nie dość że samo się, nie dość że w sposób uniwersalnie komunikatywny, to jeszcze za tym wszystkim kryje się niemała moc strojenia układu akustycznego pod wymogi konkretnej lokalizacji, w jakiej przyjdzie ramce grać. Tak TruePlay pokazuje swoje możliwości i robi to wg. mnie znakomicie, właśnie w takim produkcie taki system kalibracji robi zasadniczą różnicę, robi robotę! Ograniczenia formy (i tak wobec wspomnianej pierwszorzędnej roboty inżynierów zminimalizowane) zostają zniwelowane działaniem inteligentnego systemu korekcji, który tak dopasowuje brzmienie ramki, by ta zagrała w najlepszy możliwy sposób w pionie, poziomie, na szafie, na regale, czy ofc ścianie, w małym i większym metrażu, z dużą przestrzenią wolną i przestrzenią mocno zagraconą, tam gdzie dźwięk odbija się od fatalnych dla sound-u powierzchni like szyba, like kafelki, jak i tam, gdzie mimowolnie mamy dobrą akustykę, bo regały z knigami, liczne obrazy (tradycyjne ;-) ), makramy (jak wyżej :) )), bibeloty, gdzie wnętrze w pozytywny sposób oddziaływuje, dając nam w efekcie sporo radości & przyjemności z obcowania ze sztuką. Mhm, znosimy ograniczenia, znosimy ograniczenia jakie często, gęsto uniemożliwiają uzyskanie dobrego jakościowo dźwięku w nowocześnie zaprojektowanej przestrzeni. Tak, w dużym HiFi, high-endzie można i robi się to teraz coraz cześciej, stosować pro rozwiązania, które też stały się już konsumencko-masowo-dostępne tj. opisywany u nas dirac choćby, czy Reference czy TrueFi od Sonarworks (a tutaj poglądowo nasz artykuł o DSP dzisiaj). Tyle, że ma to swój liczony wieloma zerami wymiar finansowy i tak po prawdzie stanowi dla wielu purystów spory zgryz: no bo jak, trzeba EQ ubrany w inne słowa, stosować?! Nie godzi się! Kupię kabel boa za miliony i sobie prawię to i owo… tak pewnie pomyśli purysta i kablarz dealer będzie wniebowzięty, bo jeszcze (jeszcze) będzie miał na nowego Bentley’a. Ale to już niedługo, bo jak widać, słychać i czuć (w kościach starych ;-) ) idzie nowe.

Sonos daje obecnie całościowo najlepsze multiusługowe rozwiązanie na rynku, multiusługowe (wszystko jest, nawet Apple Music integracja) oraz multisystemowe. Sonos działa w obrębie wszystkich najważniejszych na rynku front-endów audio i AV. To taki trochę małymiętki z jednej (bo otwarte) oraz jabco (ekosystem, długie wsparcie, software na poziomie… tu jabco ostatnio daje cztery litery niestety) w świecie audio/audio-wideo/multimedialnych instalacji. No i fajno. Ten element to fundament i takie spoiwo, można na tym budować dowolnie i Sonos partnerstwem z IKEA właśnie to uskutecznia i robi według mnie REWOLUCJĘ. Rewolucję w całej branży, w całym segmencie, bo coś powszechnego, popularnego, łatwo dostępnego ma szansę zmienić rzeczywistość. Nadal w żurnalach nie będzie audio. Ale ono będzie! Będzie… jest niewidoczne, ale słychać i do tego dobrze słychać. A że obsługuje się to dotykiem, albo jeszcze bardziej dzisiejszo głosem? Co w tym złego? Dla tradycjonalistów można sobie w systemie (z Roonem, jako składową, wszystko tutaj się ze sobą pięknie dogaduje, patrz ryciny w galerii) zaaplikować tradycyjne HiFi klamoty czy interfejsy (za matkę wszystkich potencjometrów może robić przykładowo Microsoft Dial – napiszemy o tym na łamach HDO bankowo!) i wszyscy szczęśliwi.

Makrama i ramka, grająca ramka, znaczy obraz…

Właśnie, wszyscy, bo i ci, którym dźwięk nie pozwala(ł) do tej pory nie uwzględniać w pomieszczeniach klasycznych przedstawicieli kompleksu przemysłowego audio czy audio-wideo, jak i osobom, którym było nie w smak „zagracanie” przestrzeni stolikami, regałami z toną sprzętu i wielkimi kolumnami, które najlepiej metr od ściany i w trójkącie złotym, nie dawały żadnego pola manewru, albo inaczej generowały liczne zgniłe kompromisy. W opisywanym Symfonisk Frame widzę nastanie nowego porządku rzeczy. Pewnie podobnie jak z linią Architectural (słyszałem i byłem zmiażdżony tym, jak dobrze to grało… sufit… but why cytując odtwórcę Deadpoola) to nowe otwarcie na poziomie, właśnie, powszechnym, wszędzie dostępnym, zrozumiałym, prostym, dla każdego. Widzę tutaj sporą szansę na powrót do radia. Nie, nie chodzi o to radio, ale o nowe radio, znaczy sieciowe rozgłośnie, sieciowe strumienie muzyki wszelakiej, znowu ludzie zaczną słuchać. I to będzie coś dobrego, bo dobrym jest to, co pozwala dostrzec coś ważniejszego w życiu niż tylko (i tu sobie można wstawić dowolnie). Także cieszy mnie to bardzo, cieszy mnie ten produkt i sami widzicie, że nie mogłem przejść do porządku dziennego bez napisania „paru” słów na temat.

Także będę kontynuował, bo jest o czym pisać! O przetwornikach akustycznych, o integracji AV (może być sugerowany firmowy soundbar, ale wg. mnie ciekawiej będzie w salonach z połączeniem światów, jak u mnie, czytaj Sonos AMP + tradycyjne paczki z przodu i Sonos Sub oraz grające obrazy), o nowych pomysłach na ART (mamy powierzchnię, mamy gotowy element eksponujący – działamy!), o tworzeniu instalacji światło – dźwięk (tu się jak najbardziej aż prosi, co więcej, dzięki patentowi typowa IKEA, znaczy gniazdku wyjściowemu dla energii w obudowie, można sobie to światło zintegrować bardzo elegancko) itd itp. Jak widzicie TEMAT RZEKA. Także coś czuję, że jednym z motywów przewodnich na HDO będzie łączenie światów i nie ukrywam, że kręci mnie to jak cholera i bardzo mi się chce.


Typowa IKEA

Wreszcie, nareszcie…

PS. Sporo publikacji w blokach startowych. Czekamy z publikacją na nastanie nowego roku. Zalew chińskiego trwa w najlepsze, ale są też inne tematy – słuchawkowe tematy (Stealth x2, niewidzialne póki co nie tylko w przenośni, ale i dosłownie ;-) słuchawki od Dan Clark-a i Dr Fang-a) i kolumnowo-tradycyjne tematy (porównanie Diamond 15 vs 18 oraz topowe, podstawowe Jaspery) .
PPS. Jako, że Meta jest głupie jak cholera, tutaj na głównej zrzuty ekranowe z aplikacji, nie tylko systemowej, z czym to się je, z opisami i paroma ciekawostkami. Dzielę galeryjkę na fb/www co – wiem – upierdliwe jest, ale nie gaśmy nadziei. Czeka nas duża wdrożeniówka pt. HDO v 2.0 znaczy staniemy się bardziej mobile friendly i w ogóle bardziej tacy trzecia dekada XXI, a nie dekada pierwsza i może pół, jak teraz. Także stay tuned!
PPPS. Linki na głównej, Meta jest (wiem, powtarzam się, ale to prawda jest) głupie i potrafi banować za wewnętrzne, mimo że własne. Szkoda gadać.

Koszt: 499 pln (IKEA Family) regularna cena 799 pln. Czarna lub biała.

Galeria z kodem w tle (o kodzie):

» Czytaj dalej

Topping A90 idealne pre, nie tylko pod słuchawki

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7154

Pre? A dlaczego nie amp? Przecież A90 to napęd dla nauszników, jak ktoś słusznie skoryguje. No tak, niby jest to sprzęt pod słuchawki, po pierwsze wzmacniacz z całą baterią wyjść słuchawkowych, świetnymi na papierze (a czy w realu, to zaraz, poniżej będzie) parametrami… jakie więc pre i to jeszcze „nie tylko pod słuchawki”? Rozpatrywanie tego malucha (bo kompaktowe, bo raczej biurkowe, a nie na stolik audio w salonie) w kategoriach jeden co wszystko łączy wydaje się mocno kontrowersyjne, szczególnie gdy popatrzymy na metkę. Za tanio. Błąd. Ten sprzęt oczywiście może służyć do tego, do czego przede wszystkim został stworzony (nauszniki), ale równie dobrze można A90 widzieć w roli potencjometru dla (obu) torów, czy precyzyjniej, czegoś co łączy w jednej skrzynce stacjonarny tor z kolumnami wraz z napędem słuchawkowym. Mniej, razem, nawet mimo – jak na pre – niewielkiej liczby I/O, bo maluch ma po parze SE/XLR i jak ktoś tak to sobie wykombinuje (niżej podpisany) to może zachodzić konieczność zastosowania akcesoriów. Jeden taki miś, wróć – nawet dwa takie misie – tj. Little Bear, będzie / będą opisany(e) poniżej… świetna rzecz btw, zerowy wpływ na sygnał, dodatkowe I/O i to w takiej konfiguracji, że naprawdę w 99% wystarczy.

Faktycznie ultra

Klamot został przetestowany szczególarsko i porównawczo. Szczególarsko, bo przewinął się tabun przeróżnych nauszników, od takich prostych do napędzenia, po takie stanowiące wyzwanie, słuchawek mocno wybrednych (np K701), IEMów… przeegzaminowałem tak szeroko, bo raz, że pozwala to na miarodajną ocenę potencjału, dwa często wychodzą kwiatki i dobrze o nich napisać, przestrzec potencjalnego nabywcę. Jednak nie zatrzymałem się na tym, tylko sprawdziłem A90 na dwóch torach stacjonarnych, z lampą i tranzystorem (końcówki) i mogę już na wstępie powiedzieć jedno: ten klamot oferuje nieprawdopodobnie neutralne, przezroczyste dla sygnału medium, z bardzo precyzyjnie reagującym potencjometrem, działającym w domenie analogowej (a nie jak teraz w modzie, cyfrowej). Także mamy tu kawałek tradycyjnego, wręcz konserwatywnego, podejścia do tematu. I dobrze. Rzecz jasna kwestią otwartą i bardziej sprawą preferencji (według mnie), a nie SQ, jakościowego progresu (choć tak się utarło) jest wybór – integra albo osobno. Obecnie, gdy klasa A/AB powoli, ale nieubłaganie przechodzi do historii, gdy efektywność energetyczna, integracja (mhm) wszystkiego jak leci w ramach jednego (all-in-one) to pomysł na dzisiejsze i jutrzejsze audio mówimy o coraz częściej wyborze podyktowanym starymi, nieaktualnymi dogmatami. Nowoczesne końcówki mocy, mieszczące się w malutkiej obudowie, bez ograniczeń termicznych, skalowalne wypierają i wypierać będą. Ok, tutaj jednak idziemy po staremu, zgodnie z dewizą, że jak osobno to bardziej, mocniej, szybciej, lepiej ;-) . Według mnie to się mocno już zdezaktualizowało, jednakże dzielony system daje – co logiczne – większe możliwości manewru i dopasowania całości do swoich potrzeb. Stąd A90 w podwójnej roli, wręcz na równo jako amp (słuchowy) i jako pre (kolumny)… ano tak to sobie wykombinowałem.

» Czytaj dalej

GUSTARD X26PRO i dalej nie szukasz. High-end w dumpingowej cenie.

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7599

Tytuł trochę, bardzo zdradza zawartość artykułu? Nie szkodzi. To jest tak dobre, tak wybitnie dobre, że nie ma co silić się na zgadywanko-zajawki, nie ma sensu owijać w bawełnę, trzeba to sobie powiedzieć wprost. To NAJLEPSZY DAC DELTA-SIGMA jaki PRZETESTOWAŁEM NA HDO! W każdym, dotychczas sprawdzonym u nas, nawet tak doskonałym jak flagowiec Matrix-a dało się usłyszeć charakterystykę, typowe cechy zamontowanego układu. Czy to ESS czy AKM zawsze, ale to zawsze grało to z jakąś manierą. Nie mówię, że to przeszkadzało, czy było złe, ale też w jakiś sposób ograniczało danego klamota, który nie mógł wyjść poza „schemat”. Tu jest inaczej. Ludzie, serio, tu jest inaczej, ten DAC, mocarny GUSTARD, gra po swojemu i gra nieprawdopodobnie dobrze. To jest dźwięk absolutnie i bez żadnych „ale” topowy, nie mam wątpliwości, że wszystko co kosztuje te 1500 USD x 2, 4, 8… będzie grać może inaczej, ale NIE LEPIEJ. Tak to widzę, bo poza doświadczeniami stricte testowymi na HDO, miałem sposobność słuchać rzeczy obrzydliwie drogich i patrząc po kątem wyłącznie konwersji C/A było inaczej, ale szczerze – nie wartościowałbym, porównując do tytułowego klamota, bo mógłbym po prostu się mylić. Na niekorzyść X26Pro, oceniając że ten inny „a jednak”. To wszystko tyczy się – oczywiście – konstrukcji Delta Sigma, bo z atakującymi ponownie rynek alternatywami (mhm, mam tu na myśli głównie R2R) sprawa wygląda następująco: to dwa różne sposoby pokazania piękna muzyki, inne, ale równie angażujące, równie znakomite, tyle że właśnie inaczej. Także trudno to wprost porównywać, po prostu będą tacy, którzy wybiorą przetwornik D/S, będą też inni, dla których to alternatywne będzie ciekawsze. Przy czym – co istotne – flagowy DAC Gustarda dzięki unikalnej charakterystyce, swojej charakterystyce, wypada gdzieś pomiędzy, moim zdaniem łączy cechy, gdzieś tam bardziej kładzie akcenty, ale w ogólnym rozrachunku może być świetnym wyborem dla kogoś kto… nie potrafi się zdecydować.


Klasyczny wygląd, na razie nic nie zdradzający (nie zdradzający kompetencji, znakomitej zawartości). Jest schludnie, ascetycznie, ot kawał audio klamota

Przystępowałem do testu myśląc sobie – ot, kolejny, topowy DAC oparty na ESS, co prawda tutaj wyjątkowo na bogato, bo 2 kości, własne patenty (o których za chwilę, przypomnę zajawkę, gdzie się trochę nt. rozwodziłem), także pewnie bez zaskoczenia. O jakże ja się myliłem i z pokorą muszę przyznać, że chińska elektronika dzisiaj, już nie opierająca się na kopiowaniu, czy jakimś szablonie, a własnych, często nowatorskich, zupełnie autorskich rozwiązaniach, potrafi nieźle zaskoczyć. To właśnie przykład innego podejścia, nie sztampowego, kiedy każdy kolejny DAC, nawet na wypasie, brzmi w sposób zbliżony, typowy, taki spodziewany. Tu jest niespodzianka i to jaka! Jakiego kalibru ta niespodzianka? No wielkiego zdecydowanie. Widzicie te zachwyty? Zazwyczaj na wstępie nie zdradzam, a nawet jak zdradzam to i tak od razu wzmiankuję, że co prawda to świetna rzecz, ale… no właśnie, ale nie bez wad. No to powiem Wam coś – mimo najszczerszych chęci, mimo wrodzonej wredoty, mimo doszukiwania się dziury w całym, nie byłem w stanie po raz pierwszy w historii HDO znaleźć choćby jednego minusa*. Nie ma, kurde, no nie ma ani jednego! X26Pro to maszyna, która od A do Z realizuje ambitną wizję projektanta, gdzie nie ma żadnych elementów zbędnych, żadnych kompromisów, żadnego odpuszczenia sobie. Miał być flagowy DAC po swojemu i jest flagowy DAC po swojemu, zdecydowanie wyróżniający się na tle WSZYSTKICH konstrukcji D/S na rynku. Nawet tych za dziesięciokrotność sumy, za jaką go wołają. Właśnie, cena, to jest coś czego do tej pory nie potrafię sobie zracjonalizować. Dlatego mowa w tytule o dumpingu, bo przecież za 7 tysi  (sic!) to można kupić ogólnie bardzo dobre urządzenie, ale żeby wybitne? Albo inaczej, żeby te docelowe i wyróżniające się zdecydowanie w swoim segmencie na tle wszystkiego co na sklepowych półkach? No to już chyba lekka przesada, co nie? A tu właśnie z tym mamy do czynienia. Nie wierzę, po prostu nie wierzę, by ktoś kto to sobie posłucha, nawet w bardzo, bardzo wysokiej klasy setupie kolumnowym czy słuchawkowym nie cmokał z zachwytem. Może pozostanie przy swoim (np. Terminatorze ;-) ), ale będzie z pewnością pod ogromnym wrażeniem i może nawet trochę smutno mu się zrobi na myśl, że na tego tam wydał 3-4 razy więcej, albo i jeszcze więcej. Niesamowite!

* mógłbym krytykować za płytkę miniCD dołączoną do zestawu (bo kto dzisiaj ma czytnik?), ale od czego sieć (nawet jak trzeba trochę poszperać na stronkach, link btw na dole daję, poprawcie to btw!) i nie ma to żadnego wpływu na ogólną ocenę. Cóż, minusów nie ma, nic nie poradzę ;-)

 

» Czytaj dalej

Mniej czasami oznacza więcej… monitory Diamond 15 od Pylon-a lepsze od 18

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9181

No i masz ci! Właściciel większych po teście ma niewesołą minę. Tym właścicielem jest niżej podpisany. Mniejsze grają dojrzalszym, równiej zszytym dźwiękiem od moich 18-ek. Równiej, znaczy w 18-kach muszę zamykać porty BR, bo bas potrafi niesfornie zdominować, co w przypadku 15-ek nie występuje. Co więcej, jest tu ten basior lepiej zdefiniowany (w mniejszych) i całościowo kolumny wypadają wg. mnie lepiej. To, co tylko lekko irytowało wcześniej w przypadku większych, po podpięciu mniejszych stało się trudne do zniesienia. Cholera. Duże są… w ogóle za duże, w sensie takie spore monitory u mnie się marnują, wykorzystuję może 60% ich potencjału i nie ma szans na więcej, bo więcej = za dużo, a co za dużo to niezdrowo. Mówię o ok. 30 metrach z  aneksem kuchennym (no powiedzmy, bo to jest taki patent na wywalenie połowy ściany, także nie aneks per se, ale do powierzchni dźwiękiem karmionej wliczamy jak najbardziej), także nie jakoś kompaktowo, a jednak te 18-ki w 50 metrowym salonie nie czułyby się nieswojo. To wielki dźwięk przez duże W i D, także jak napisałem powyżej… zamykam, a jak zamykam to w jakiś tam sposób ograniczam (nawet, jeżeli w takich jak moje okolicznościach poprawiam SQ), do tego robi się schizofrenicznie, bo z 18-kami na co dzień gra sub Sonosa, a to duże i ciśnie się pytanie, czy ktoś tu nie zwariował. Otóż nie, choć znowu, z bohaterami niniejszego wpisu sub (no bez zaskoczenia) dogaduje się lepiej i bardziej się podoba.


Jednak, mimo że dość małe, to nie tak filigranowe jak nieodżałowane (bo nie produkowane już) Topazy podstawkowe

Po takim wstępniaku można by się pewnie rozejść, ale nie ma tak dobrze, bo jako że Pylon popularny i często chwalony, u nas mocno wcześniej w wielu wariacjach opisany, sobie tę konstrukcję nie tylko z większym bratem porównamy …liśmy, znaczy się. Od malutkich Topazów, po Perełki i – to już jednak z pamięci notatek i zapisków, nie z głowy – sprawdzone wcześniej u nas podstawkowe Opale, było słuchane i było pytanie zadawane: czy lepiej, czy inaczej, czy może wcale? Wygląda na to, że w przystępnym pułapie cenowym powinniśmy kierować się nie (umownie) cennikiem i wynikającą z różnicy gradacją (bo ta jest wg. mnie bardziej psychologiczna niż faktyczna) a gustem, po prostu gustem i – jeszcze na dodatek – konkretnymi warunkami jakie w miejscu słuchania mamy, znaczy czy w naszym pomieszczeniu przypadkowo inny zestaw nie pokaże dużo lepszego brzmienia i tyle. Sam zacząłem od tego, że droższe, większe okazało się u mnie mniej sensowne od tańszego, bardziej kompaktowego. A to tylko wycinek opowieści, bo w życiu nie wybrałbym przykładowo Diamondów do niewielkiego gabinetu, tylko wybrałbym nieprodukowane już „blisko polowe” Topazy. Swoją drogą brakuje mi w ofercie polskiego producenta takich kolumn obecnie – są „efekty”, które mogą oczywiście pełnić podobną do monitorowych Topazów rolę, ale jednak zaprojektowano je (niemal każda linia dysponuje takim zestawem) pod kino domowe, właśnie efektowe, zastosowania. A jeszcze, jeszcze, trafił się model aktywny, to w ogóle bylibyśmy happy. Lubią się tam z Fezzem to może jakaś kooperacja i upichcenie takiego produktu wspólnie? Tranzystor już lapoluby wypuścili, poza tym można by poeksperymentować (a choćby i z lampą, a bo czemu by nie ;-) ).

Dobra, dość tych opowieści dziwnej treści, miało być o piętnastkach diamentowych i będzie. Jak w tytule stoi: kiedy mniej oznacza więcej. Zapraszam!

» Czytaj dalej

Jedna skrzynka i już? Rose RS201E …idzie nowe

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_8039

Idzie nowe i nawet nazwy nie ma. Bo jak nazwać to nowe audio, jak integruje nam nie tylko WSZYSTKIE dzisiejsze źródła materiału (znaczy odtwarzacz, czy może transport, bo przecież to wszystko w ramach jednego się dzieje, a komputer wszystkim zawiaduje), jest oczywiście pre, jest jak tutaj oczywiście ampem, ma własny system operacyjny i własny interfejs pozwalający na obsługę bez tego, co stało się „niezbędnikiem” w audio tj. komputera, smartfona czy czego tam jeszcze strumieniującego, sterującego… to może powrót do wreszcie purystycznego, osobnego, nie wymagającego tych, przez wielu niechcianych urządzeń ze świata elektroniki użytkowej, sprzętu grającego, zaprojektowanego, przemyślanego i oferującego (więcej), dla melomana czy audiofila. W końcu ten Rose RS201E to klamot stworzony pod określone potrzeby, dla kogoś kto chce słuchać w możliwie najlepszej jakości, jednocześnie korzystać z wszelkich dobrodziejstw dzisiejszych technologii. Wreszcie?

Stworzenie czegoś, co wychodzi naprzeciw teraźniejszości, a jednocześnie bez kompromisów, bez odpuszczania tego, co stanowi dla zainteresowanego hajfajowym/hajendowym setupem rzeczy niezbędne, wymagane, bez których nie wyobraża sobie ekhmmm słuchania muzyki. Popatrzmy co Koreańczycy tu zaaplikowali, chcąc w ramach miksu, stworzyć klamot audio ultranowoczesny, bardzo dzisiejszo-jutrzejszy, dysponujący ogromnymi możliwościami, ogarnianymi za pośrednictwem prostego, intuicyjnego, dopasowanego do dzisiejszych wymagań (dotyk) i przyzwyczajeń (obraz, duży ekran na froncie, dominujący, cały przód to interfejs) oraz okoliczności (jak komputerowe, skomplikowane, przeformować w proste, łatwe, przyjemne w użytkowaniu, dodatkowo możliwe do akceptu przez osoby atechniczne itd itp). Było i jest sporo podejść do tematu. Szczerze? Większość daleka do optimum, najczęściej jest tak, że duże możliwości = trudna, skomplikowana obsługa i „wiedza tajemna” z zakresu IT, a jak są rzeczy łatwiejsze do zaadaptowania to wiele dziór (sporo braków funkcjonalnych, kiepskie wsparcie, interfejsy dalekie od ergonomii itd). Rose umie.


Mhm, wolę kręcić gałą, ale ta wajcha sprawdza się tutaj. Także jako potencjometr (pre) Rose daje radę

Zrobiło coś, co łączy i w bardzo atrakcyjnej formie daje użytkownikowi pakiet rozwiązań z zakresu PC Audio (cholerne komputery! ;-) ) w wersji strawnej, strzelam, dla każdego. Nawet tradycjonalisty, nawet reagującego alergicznie na komputerowe audio… bo jest dopracowany interfejs dotykowy z obsługą dopasowaną do preferencji (od frontu klamota, przez pilota, zdalny dostęp ze smartfona), potrzeb… tu można skrzynkę użytkować jako tradycyjny łącznik wszystkiego, ze wszystkim, znaczy źródeł tradycyjnych, kolumn czy słuchawek, nie zwracając uwagi na inne możliwości i da się to zrobić tradycyjnie, albo zanurzyć się w świecie strumieni audio, ogromnych zasobów sieciowych, „ogarnianych” przez napisany „od nowa” kod, którego fundamentem był Android. Robota w leciwej już wersji 7.0, co wszakże tutaj kompletnie nie robi, bo oni sami to aktualizują, rozbudowują, także ten element zrywa z tymczasowością czegoś, co tylko w niewielki sposób dopasowano do hardware, software stanowiącego wydmuszkę, fatalnie wpływającego na całościową ocenę użytkownika, nawet jeżeli klamot brzmi satysfakcjonująco.

Rose zrobił to jak należy. Ten OS jest „it just work”, jest aktualny, znaczy aktualnie wspierany w sposób ciągły, kompleksowy, a nie – jak to niestety często bywa – wersja 1.0 i potem może drobiazg i szlus. To podstawowa sprawa i nawet jak coś wygląda na dopracowane, to z doświadczenia, wymaga ciągłych poprawek, usprawnień. Atrakcyjna forma, dopracowany UI/UX to tylko część, ważna część, ale jedna z tego, co nazywam synergią pozytywnego doświadczenia – w dobie skomplikowanych, rozbudowanych, osieciowanych produktów elektronicznych rzecz wielce pożądana, bardzo często nieistniejąca, daleka od optimum (jak coś totalnie leży, bywa że sami się samooszukujemy, wmawiając sobie, że „no ale przecież, jednak…”). Kupując sprzęt za kilka, kilkanaście tysięcy wszystko powinno być na poziomie co najmniej dobrym, albo inaczej, nic nie może być poniżej standardu: działa (bez zarzutu), wspiera (reaguje, poprawia, aktualizuje), pozwala na bezproblemową obsługę (każde odstępstwo jest, przy braku reakcji, NIEAKCEPTOWALNE).

Piękna forma, niekoniecznie te stopy co widać :P Alu, dominujący 8’8″ LCD multidotykowy, tyle…

Widzicie ocb? Biega właśnie o to, że nie wystarczy stworzyć jednego elementu tip top, albo stworzyć czegoś, co tylko w jednym (a każdy jest ważny!) zakresie odstaje. Wymagajmy. Wydajemy niemałe pieniądze i naprawdę ten, kto zarabia, jest zobligowany – szczególnie dzisiaj – do posprzedażowego, wysokiego standardu wsparcia i obsługi. Bo dzisiaj sam hardware to jeden z wielu elementów, a czas użytkowania, czas „życia” produktu to rozwój, wysokie wymagania w zakresie kodu, obsługi, dostosowania do nowego. Opisywany sprzęt nie tylko realizuje powyższą ideę „po prostu działa” w sposób ponadstandardowy, ale dodatkowo, dzięki wsparciu rozbudowuje możliwości klamota, co oznacza ni mniej, ni więcej tylko kupuję coś, co się rozwija stale, płacę (sporo) za nowe możliwości, to o co producent zadba (bo i powinien) w całym cyklu życia / użytkowania. Tak, to komputery (tfu! ;-) ) właśnie, tak to działa(-ło) w IT i jak ktoś nie czuje, nie potrafi, to zwyczajnie nie powinien oferować (nabijać w butelkę) potencjalnym klientom czegoś, co nie spełnia wymogów.

A teraz, po tym przydługim wstępie, czas na konkrety. Znaczy all-in-one wyznaczający standard obsługi oraz wsparcia, coś, co uwidacznia co można zrobić, wykorzystując elementy „z półki” tj. Android, przy chęci, konsekwencji i umiejętnościach (soft – developerka) może być optymalnym „wsadem”, dać stabilny, bardzo atrakcyjny wizualnie, obsługowo bez zastrzeżeń audio OS – dzisiaj bez tego wsadu, w nowoczesnym audio, ani rusz!

» Czytaj dalej

Sonos w kwadrofonii, Sonos w multichannel. Sonos Sub & AMP

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7973

Obrodziło, oj obrodziło moi drodzy! Sonos Sub, już 3 generacji, w bardzo rozbudowanym setupie redakcyjnym sprawdzany. Nie, nie idziemy na łatwiznę, nie robimy tak, jak 99% sajtów, że z grajbelką jakąś (przetestowana Beam, czy Arc) i już, tylko w konfiguracji 4.1, a nawet 4.2 będzie to, to sprawdzane. Ale że jak? A właśnie tak: Sonos AMP (w recenzji na HDO macie o tym łączniku HiFi z sonosystemem, dla przypomnienia: klasyczne kolumienki podpinamy, świetna sekcja amp/cyfrowa, gorsza ADC czyli wejście dla gramofonu… w sumie wystarczająco dobre, HDMI ARC i w ogóle kino, bo też multichannel -> kwadrofonia z 1/2/3(!) subami). Czytaj… sono kolumienki na tyłach + rzeczony Sub (4.1, a nawet 4.2, bo aktywny, klasyczny też podpinamy pod AMPa, bo czemu by nie sprawdzić takiej konfiguracji, hę?) z pylonowymi frontami (Diamond) w setupie nam gra…

Więcej: