Czas coś więcej napisać. Testował się przez ostatnie dwa tygodnie bardzo intensywnie, tytułowy DO200 SMSLa się testował. Uwaga MQA luby… nie ma lepszego źródła obecnie, które obsługiwałoby origami. Po pierwsze dekoduje ZAWSZE niezawodnie (ani razu nie przyłapałem na problemach z odpakowaniem, pełen proces zawsze, pewnie), po drugie można spokojnie korzystać ze wszystkich głównych, że tak powiem, i/o aby móc sobie te origami zdekodować. Po trzecie uzupełnienie tego klamota o napęd dla fizycznego nośnika (MQA CD) to kompaktowa propozycja rozbudowy systemu o odtwarzanie płyt CD (dla mnie sens egzystencji nośnika fizycznego z materiałem MQA jest totalnie niezrozumiały, ale co ja tam wiem). Wraz z BT 5.0 (najlepsza jakość via BT) stanowi to całościowe rozwiązanie dla kogoś, kto nie chce mnożyć bytów, a słucha i tak głównie za pośrednictwem streamera / komputera jako głównego transportu cyfrowego. DAC w ogóle się nie grzeje, natychmiast się inicjuje, a kwestia możliwego upgrade oprogramowania (nadal rzadkość w przypadku przetworników) daje nadzieje użytkownikowi, że będzie „na czasie”. To już na wstępie sporo i bardzo konkretne, bardzo dobre wiadomości, a przecież dopiero zaczynamy.
Przyleciało dosłownie niecałe dwa tygodnie temu, w sprzedaży dopiero od paru dni
Zacytujmy się zatem: „Kolejny DAC? Ktoś powie: meh, ile tego ostatnio, co w tym interesującego? Otóż, moi drodzy, całkiem sporo, bo rzecz jest niebanalna z paru powodów i warto się nad tą nowością pochylić. Po pierwsze to zdaje się póki co jedyna taka, znaczy premierowa konstrukcja oparta na dwóch najnowszych kościach ze stajni ESS. To potężne (o czym zaraz) procesory dźwiękowe, nie tylko układy konwertujące sygnał cyfrowy do postaci analogowej, wyposażone w bardzo rozbudowane (jak wspomniałem, za moment napiszę o tym więcej) DSP (układ wspomagająco-zawiadujący to dobrze nam znana kość ARM Altera MAX, tu w nowej wersji „2″, zamontowana na płytce… zresztą widać tam jeszcze jeden tajemniczy koprocesor ARM na PCB). Już nie tylko filtry, ale także różne tryby pracy z tworzeniem określonego efektu (żar lampy, szkiełko i oko itd) uskutecznianego w czasie rzeczywistym, do wyboru w menusach. I jest tego naprawdę sporo i jest to naprawdę coś, co zmienia (w odróżnieniu od przebiegu sygnału, prostych filtrów cyfrowych) brzmienie całego toru, nie subtelnie, a konkretnie. Coś zaimplementowanego na poziomie konwertującego krzemu i wspierającego krzemu (wyżej wymieniony proc ARM), znaczy tytułowych dwóch ESS9068AS, każdej jednej pracującej osobno na kanał. Będzie o tym sporo w recenzji, bo to nowe podejście, nowe w tym sensie, że do tej pory DAC po prostu konwertował (ewentualnie w niewielkim stopniu mógł kształtować w zależności od wybranego filtra brzmienie), a za zabawę w DSP odpowiadał zewnętrzny software, zazwyczaj komputer, PC, dużo rzadziej jakiś wyspecjalizowany procesor dźwiękowy. Tu jest – jak widzicie – inaczej. Aha i jeszcze jedno (a nawet nie jedno ) – to bardzo kompaktowa konstrukcja (dużo mniejsza od innych innych, opartych na podwójnych kościach C/A, klamotach), znaczy wymagania termiczne (nowy proces / wymiar technologiczny odnośnie zastosowanego krzemu) niższe, wzrost mocy obliczeniowej wyraźny, dwie nowe 9068 w sprzęcie kosztującym… ~500€ (!) I już samo to byłoby dobrym powodem, by bliżej się z tą nowością zapoznać, a to dopiero wstęp do innych rzeczy, które lądują w audio klamotach po raz pierwszy (a całościowo w jednym produkcie, bo takiego combo jeszcze nie mieliśmy).”
No i faktycznie ten sprzęt wyznacza nowy standard, bo jest kompaktowym, wyposażonym w wewnętrzną sekcję zasilania, wyposażonym w dwie kości (nie mobilne!) przetwornikiem pod kurek nafaszerowany nowymi funkcjami, możliwościami, a do tego (co nadal stanowi rzadkość) gotowy na aktualizacje. DAC, niby tylko DAC, a jednak coś wyznaczającego, mam nadzieję, nowy standard. Bo kto chce wymieniać skrzynkę co chwila, bo mu czegoś nie obsługuje, albo nie działa dokładnie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli? Tu jest klamot gotowy przyjąć nowe linijki kodu i biorąc pod uwagę, że to z Państwa Środka, to można też przyjąć niemal za pewnik, że nie skończy się na firmware v 1.0. Co więcej ten niewielki przetwornik w odróżnieniu od wielu pobratymców poprzednich generacji podczas pracy pozostaje zimny, nic tu się nie grzeje, termicznie jak wspomniałem jest progres i to znaczący – nowa generacja, nowe możliwości. Dla audiofilów to może nie jest zaleta, bo lubią duże, ale dla wielu którzy niekoniecznie chcą stawiać pełnowymiarowe klocki, niekoniecznie chcą płacić i płakać (prąd drożeje nam z miesiąca na miesiąc) taka miniaturyzacja, ergonomia energetyczna to niewątpliwe plusy.
Popatrzmy co ten klamot potrafi, czym mnie zaskoczył (a zaskoczył vide DSP):
Co tam pod maską, Panie? (piękny ten nasz język, taki giętki, obie formy za jednym zamachem)
„(…) To pierwsza konstrukcja, która jest godna nazwy: MQA DAC. Pierwszy raz wsparcie dla origami dotyczy (niemal) wszystkich interfejsów, jakimi dysponuje opisywany przetwornik. Można zatem słuchać via SPDIF, można podłączyć jakiś transport płytowy obsługujący MQA CD (korci, by napisać co o tym sądzę, ale to w recenzji będzie, nie tutaj i na marginesie), bo też takie ustrojstwa są przewidziane, znaczy pojawią się na rynku! Japończycy eksploatują temat, bo u nich miłość do fizycznego (nośnika) wiecznie żywa, znaczy to akurat nie dziwi, ale ma się globalnie na rynku pojawić odpowiedni napęd, czytnik, zdolny do odtwarzania takich treści. I choć pełne dekodowanie MQA nie będzie nawet tu, w DO200, możliwe via BT czy I2S (I2S zrealizowanego typowo, na złączu HDMI, z pełną możliwością dopasowania pod źródło, za co brawa, bo to niestandaryzowane, problematyczne rozwiązanie jak pamiętamy), to jest to pierwszy taki produkt, który w najpełniejszy i w najbogatszy sposób wspiera origami audio. Pełne odpakowanie i zdekodowanie w skrzynce, bez konieczności stosowania żadnego zewnętrznego kodeka, mocy przetwarzania (transport cyfrowy), wszystko odbywać się tu będzie w klamocie, nie tylko via komputerowa magistrala (jak to do tej pory praktykowano). Także upragnione przez niektórych zielone, albo niebieskie diodki przy streamie, pliku MQA w przypadku DO20o jak najbardziej, z wyświetleniem na displeju danych dotyczących odpakowanego pliku. (…)”
SPECYFIKACJA SMSL DO200
Popatrzcie jakie to kompaktowe, tylko 5W pobiera z sieci, parametry wyczynowe, w przypadku SPDIF jest też Native DSD (XMOS, nie kostka DIR) oraz MQA
Wreszcie i w końcu ktoś to zrobił. Zdemokratyzował nam i zrównał (no prawie) możliwościami interfejsy, dysponujące od teraz podobnymi możliwościami konwertowania sygnału. Nie jesteśmy skazani na komputerowy (z audio nie mający nic wspólnego, tylko dostosowany do tej roli) interfejs uniwersalnej magistrali (USB), ale jest to, co w świecie audio było od dawna i co zepchnięte zostało poniekąd na margines. „(…) Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj kość XMOS 216… ten procesor dopiero pod najnowszymi ESS (które zamontowano w DO200) rozwija w pełni skrzydła, wspierając dekodowanie sygnału via USB (co oczywiste), ale także via SPDIF (co jest nowością), oczywiście oferując także obsługę DSD (poza BT) na wszystkich interfejsach, w trybie DoP jak i Native. No właśnie interfejs SPDIF (zarówno elektryczny, jak i optyczny oraz symetryczny AES, bo tego też tutaj nie pominięto) może działać w specjalnym trybie procesingu, kiedy to wspomniana kość XMOS wspomaga pracę całego układu dekodującego sygnał w przypadku wymagających zadań tj. MQA oraz DSD (DoP). W trybie normalnym, za przetwarzanie odpowiadana tradycyjnie kostka DIR zamontowana na PCB.
Małe to…
Pierwszy raz widzę takie coś, otwiera to drogę do ujednolicenia obsługi różnorodnych typów sygnałów, wybór I/O bez konieczności pójścia na kompromisy, wybór podyktowany wyłącznie własnymi preferencjami (okablowanie, rodzaj źródła, czy po prostu „na ucho to brzmi mi lepiej”). Do tego dochodzi najnowszy chip Qualcomm-a obsługujący sinozębnego (BT: aptX HD, LDAC, AAC – komplet), precyzyjny zegar, znakomite wzmacniacze operacyjne – opampy w liczbie 5 podwójnych układów OPA1612A, kostki WIMA, własny niskoszumny zasilacz 12V (w środku, nie na zewnątrz, mimo kompaktowej budowy!), precyzyjna, osobna dla lewego i prawego regulacja napięcia… ktoś tu mocno się postarał, a przecież mówimy o budżetowym przedziale, nie żadnym „high-endzie”. Rzecz jasna wychodzimy na świat za pośrednictwem symetrycznego, jak i niesymetrycznego duetu wyjść.Całość układu jest dobrze odseparowana, chroniona przed interferencjami, ekranowana, wszystko świetnie spasowane, wykonane bez zarzutu. W komplecie dostajemy także RC (dedykowany… w pilocie btw jest nawet możliwość dowolnego przypisania funkcjonalności pod przycisk funkcyjny – fiu, fiu), także da się z poziomu kanapy, inaczej za pomocą enkodera – bo też, o czym wspomniałem, jest możliwość ustawienia skrzynki w trybie stałopoziomowym, jak i pre. Tylko 1.2 kilograma wagi, a tyle potencjalnego dobra i zaawansowanej technologii (bardzo bogate możliwości ustawień, np. pętla DPLL w 15 krokach, w ogóle ten DAC kojarzy mi się bardziej z procesorem dźwiękowym, a nie prostym przetwornikiem C/A).(…)”
Na bogato zatem, a jeszcze jakby było mało to na rynek trafi napęd dysków optycznych z obsługą MQA CD. Nie pytajcie mnie gdzie tu sens, gdzie logika (odtwarzanie płyt z materiałem MQA), bo nie potrafię sensownie odpowiedzieć na to pytanie. Generalnie, jeżeli wierzyć twórcom origami, ten format miał nam ułatwić popularyzację hi-resowego grania w sieci, zmniejszając wielkość pliczków do poziomu maksymalnie ograniczającego ilość danych, jakie trzeba przesłać, pobrać. Nie będę nikogo przekonywał, każdy sam może ocenić ten wynalazek, dodam tylko, że dźwięk jest tu na jedno kopyto (nie twierdzę, że źle to brzmi, czy nie może się podobać), wystarczy porównać sobie z materiałem nieskompresowanym (pliki lub CD). W przypadku producentów zwyciężyła opcja „być musi” i no i jest, mało kto nie uległ presji i niewielu MQA olało. Przy czym – co warte podkreślenia – dostępność tego formatu jest ograniczona do jednego streamu (Tidal), dostępna także w niszowym Qobusie i to by było na tyle. Wytwórnie też nie bardzo, bo choć jest 2L, to jednak niespecjalnie się przyjęło, a nawet mocniej: nie przyjęło się. Jest jeszcze niewiadoma pod postacią Spotify, bo jeszcze Spotify HiFi nie ma, a to największy gracz w streamingu, tyle że nie ma i nic się nie pojawiło do tej pory, żadna informacja jakoby Szwedzi zdecydowali się na origami. Fizyczny nośnik z takim zapisem to nisza, niszy, niszy, Japończycy – wiadomo – oni lubią dziwactwa. Tak czy inaczej, jak komuś pasuje to ma maszynkę do origami najlepszą, najnowocześniejszą, najkompletniejszą i taką zdolną do przyjęcia upgrade w razie czego. Także nowocześnie i nie tylko dzisiejszo, ale i jutrzejszo.
Nie to jednak przykuło moją uwagę. Tym co zdecydowanie zaintrygowało była rozbudowana sekcja DSP. Owszem, to nie pierwszy raz, są i były takie przetworniki, które dawały spore możliwości w tym względzie (RME – i wiadomy model – tam to jest zabawa!), ale często, gęsto były to subtelności, efekt nie był jakoś przesadnie spektakularny i raczej bardziej ciekawostka, poza tym jednak niezbyt często. Tu jest inaczej. Zacznijmy od tego, że mamy trzy filtry, które specjalnie wielkiej różnicy nie robią, no może skrajne da się usłyszeć (minimalna faza vs minimalny, wolny), tyle że to nie jest nic nadzwyczajnego. Prawdziwa jazda zaczyna się wraz z sekcją Sound Color, nazwa jak najbardziej adekwatna do treści, bo tu dzieją się rzeczy wielce ciekawe, o czym zaraz poniżej wspomnę. Za te funkcje w przetworniku odpowiadają nowe możliwości obliczeniowe ESS9068AS. Coś, co na takim poziomie wpływu na sygnał jeszcze nie zaistniało w tego typu urządzeniu (w procesorach, czy kartach dźwiękowych, takich jak redakcyjna RME HDSPe AiO jak najbardziej, ale w konsumenckich klamotach właśnie nie bardzo). Inni słowy DSP na poziomie, który funkcjonuje w pro klamotach, gdzie albo moc obliczeniową generuje nam komputer (wspomniana karta wpięta pod interfejs pci-e Magma via thunderbolt z iMakiem), albo wyspecjalizowany procesor audio.
To wszystko sterowane za pomocą enkodera, albo dedykowanego temu modelowi pilotowi. Oby stało się to obowiązującym wszystkich trendem, oby każdy klamot miał pilota, który nie jest systemowo-uniwersalny z bezużytecznymi przyciskami. Tu mamy nawet funkcyjny, możemy sobie wybrać co nam akurat najbardziej jest potrzebne, by szybko, bez zagłębiania się w menu, wybrać.
Dźwięku kolorowanie, czyli brzmienie odmiennie, bardzo różne…
Zacznijmy od tego jak sobie DO200 radzi bez zabawy w DSP. Czy to typowy Sabre? I tak… i nie. Już tłumaczę. Nowy DAC oparty na najnowszym krzemie ESS dziedziczy po poprzednikach wybitne zdolności analityczne, precyzję ponadstandardową, wyczynową wręcz rozdzielczość, ale dodaje do tego kapitalne (lepsze) umiejętności przestrzenne. Tu dźwięk płynie, wybrzmiewa, nie kończy się, tylko trwa i mamy to wespół ze wspomnianymi zdolnościami do pokazania utworu niezwykle szczególarsko, z wszystkimi za i przeciw, bo maskować niedoskonałości nam ten DAC nie zamaskuje. Będzie bezwględnie, ale też, dzięki swobodzie pokazywania planów, trójwymiarowości prezentacji, takie granie na pewno wielu przypadnie do gustu. Tak nadal mamy to, co często kojarzy się niektórym z „cyfrowym dźwiękiem”, tyle że tutaj nie jest sucho i bezpłciowo, czytaj nudno. Oczywiście nie z każdym repertuarem będzie równie ciekawie, na pewno faworyzowane będą nowoczesne brzmienia, z elektroniką, także darciem ryja będzie to właściwy wybór i w trybie natywnym, bez zabawy w nastawy, zagra nam ten DO200 satysfakcjonująco. Co innego z klasyką, czy jazzem, tu już niekoniecznie będziemy na tak, może niektórym doskwierać barwowa obojętność (nijakość?), pewna emocjonalna pustka, niby sobie gra, ale czegoś zdecydowanie brakuje.
I tu zaczyna się robić ciekawie, bo w sukurs przychodzą nam zaszyte w krzemie tryby DSP. Jest ich 9, przy czym dzielą się na trzy odrębne grupy: jest koloryzowanie „na bogato”, jest tryb lampowy, jest wreszcie – wydawałoby się bezużyteczny, bo to przecież ESS – motyw „krystaliczny”. I tak po trzy różne, od mniej do bardziej różnicujących, opcje do wyboru, do ekhmm koloru. Konkretnie, bo te etykiety niekoniecznie oznaczają to, co w instrukcji użytkownika, możemy sobie bardzo radykalnie zmienić brzmienie, wybierając którąś z powyższych opcji. Pierwsza ze wspomnianych możliwości uwypukla szczególnie skraje pasma, podkręca barwowo, słychać to wyraźnie, może być interesującym wyborem dla tych, którzy mają system / tor stawiający na neutralność za wszelką cenę. W przypadku „kryształu” może się okazać, że precyzja, analityczny wgląd w nagranie pomogą w jakimś bardzo misowatym, mocno pod-nomenomen-koloryzowanym systemie, gdzie oddalamy się obiektywnie od „prawdy”, na rzecz lekkostrawnego odbioru. No i wreszcie jest ta lampa, dla mnie najciekawsza opcja. Nie masz lampy? No to sobie zaaplikuj 2, albo trzecie ustawienie. Prawda, że fajnie? Jest to coś, na co od razu zwróciłem uwagę. Po wybraniu w DSP, którejś z tych opcji, mamy to wrażenie, które jest udziałem tych, którzy usiądą sobie wygodnie na kanapie i zapuszczą jakiś czarny krążek. Nie da się tego dokładnie napisać, scharakteryzować – to połączenie naturalnego, płynnego brzmienia z uczuciem akuratności, odbioru dźwięku takim, jakim on jest w istocie. Niektórzy mówią analogowe, niektórzy że to ta muzykalność (cokolwiek to miałoby oznaczać), a dla mnie to po prostu synergia tych wszystkich cech (w czasie słuchania najistotniejszych) brzmienia, która daje w efekcie pożądany rezultat. Takie chciałbym by cyfra z wszystkimi możliwościami jakie jej towarzyszą dodatkowo jeszcze zagrała tak jak ten gramofon. I żeby nie było – nie DO200 nie gra jak gramofon w tym trybie/ach – ale gra na tyle odmiennie i na tyle przekonującą naśladuje lampek czar, że to nie tylko ciepełko, nie tylko zmiękczenie, ale właśnie to uczucie – o, to jest to. Także, jak widzicie, dzieje się tu całkiem sporo. To moim zdaniem jeden z kluczowych, intrygujących elementów, w tym nowym produkcie. Warto wypróbować. Różnica może być tak właśnie odbierana ze względu na dużą zmianę w odbiorze. Myślę, że to głównie ten aspekt, bo mamy wtedy inne granie wspomnianego jazzu, czy klasyki, jest inaczej i wg. mnie jest lepiej. Wszystko to za pomocą nie pierdyliarda suwaków w panelach RME (uwielbiam), tylko dla normalnego człowieka, użytkownika w ramach paru gotowych prezentów.
Ktoś mógłby powiedzieć, eeee tam, to się da przecież wtyczkami, w jakimś programie zrobić. No nie zgodzę się, bo to nie efekty, a zmiana na poziomie dekodującej kości, kreacja na tyle odmienna i przekonująca (bez psucia, nie mają te tryby wpływu na krzywą, to takie smacznie bez przykrych konsekwencji – tak to widzę, czy raczej słyszę), że grzechem by było nie skorzystać i nie spróbować. Dlatego też ten właśnie moduł, moduł DSP, uważam w DO200 za odkrywczy i bardzo cenny, daje sporo frajdy i pozwala na ciekawe dopasowanie klamota do toru z jednej, a z drugiej zmianę sygnatury całego systemu na różną, chyba nie przesadzę, że zazwyczaj wymagających zmiany klocków, modłę: może być jw z lampowym szytem, mimo że baniek żadnych fizycznie nie uświadczymy. Cieszę się, że producent wprowadza takie innowacje, pozwala nam na poeksperymentowanie i nie są to jakieś tam subtelności, niuanse, tylko konkretne narzędzie, wprowadzające zauważalne zmiany w brzmieniu. Do tej pory takie rzeczy to jak we wspomnianej karcie pro, albo jakimś przetworniko-procesorze audio pro, wyspecjalizowanych rzeczach, a tu gotowiec dla masowego rynku, a wszystko zaszyte w układach, bez konieczności posiłkowania się zewnętrznym softem. Dodatkowo – co warte podkreślenia – to producent i jego programiści wybierają i optymalizują pracę kodu pod konkretny projekt, DSP jest tu nie oderwane od konstrukcji, komponentów, a przyszłe (oby!) aktualizacje mogą tu jeszcze coś nowego wprowadzić, nie da się tego wykluczyć. Jeżeli to ma być nowy trend i sposób na długie wsparcie, długie życie audio produktu to ja jestem zdecydowanie na TAK i chciałbym, żeby w tę stronę to poszło.
Nowe brzmienia… wciąga. Obsługa MQA referencyjna w tym klamocie.
Na podkreślenie zasługuje dopracowanie interfejsu I2S. Działa ze wszystkim, do czego miałem dostęp: konwerter cyfra-cyfra Matrix X-SPDIF 2, transport CD NuPrime, plikograj Musician-a czy streamer Soundaware… różne patenty na niestandaryzowane I2S (tu realizowane w formie fizycznego HDMI), a wszystko grało bezproblemowo. Tylko pamiętajcie o odpowiednim kabelku, nie musi być to kabel za tysiące audio kabel taki, nie. Wystarczy dobry kabel AV, krótki najlepiej, o odpowiednich parametrach. Nie będzie niespodzianki wtedy, jak u mnie, kiedy szukałem tego co zawsze (podpinałem) i posiłkując się znalezionym naprędce no-name z kompletu od jakiegoś starego odtwarzacza usłyszałem tylko trzaski i jakieś zmutowane dźwięki. Także jak już bawimy się w alternatywę dla uniwersalnej magistrali komputerowej to warto zadbać. Tutaj mamy w pełni gotowe na egzotykę cyfrowe, tradycyjne interfejsy, także nic nas nie ogranicza. Są tacy, którzy preferują symetryczny AES, mają dobry kabelek, chcą wykorzystać to złącze… tu nam zagra i DSD (natywnie) i MQA jak wspomniano. Także można sobie wybrać dowolnie. Jeszcze słówko o BT. Sinozębny działa perfekcyjnie, znaczy zasięg maksymalny, jak w specyfikacji, przez dwie ściany gra (choć pewnie nie LDAC, tego nie udało mi się sprawdzić), bardzo dobra jakość, można spokojnie traktować ten bezprzewodowy odbiornik dla dźwięku z (zazwyczaj) smartfona jako użyteczny interfejs, co implikuje wprowadzenie do pilota nastawy dla bezpośredniego wyboru BT (funkcyjny) i już niezobowiązująco, z kanapy po przesłuchaniu jakiś płyt z MQA (ha, ha ) możemy postrumieniować nowości z aktualnie użytkowanego serwisu audio. Na marginesie, nie wiem czy wiecie, ale aplikacja dostępowa Apple i możliwości (dźwiękowe) najnowszych aneroidowych fonów to właściwy kierunek i takie combo jest lepsze (sic!) od Makówy / iPada/ iPhone. Słabe to panie Cook, oj słabe. Nie mówię, że powinno być na odwrót, bo nie mam nic przeciwko, by zwolennicy robociku mieli bardzo dobrze i cieszyli się z jabłczanego bezstratnego, ale… może warto byłoby coś tu usprawnić, hę?
Jestem pod wrażeniem, szczególnie tutaj jak sobie DSP, tube 3 ustawiłem. To DSP nie na niby, tylko na serio.
Nowa generacja, nowe możliwości
Idzie nowe i to nowe naprawdę poza paroma cyferkami i że lepiej (na słowo honoru), sporo nowego oferuje. MQA jest jakie jest, są zwolennicy, szanuję, tu widać że producent postanowił rozwinąć możliwości klamota w tym zakresie i finalnie stworzyć sprzęt zdolny do pełnej obsługi, co warte podkreślenia, absolutnie bezproblemowej obsługi. A to wcześniej wychodziło różnie, tu z całym nowym chipsetem, z odpowiedniem oprogramowaniem, działa to doskonale, nie wymaga żadnego specjalnego software, dekoduje wszystko bez zająknięcia, rozpakowując i składając do kupy „mastera”, pozostając przy tym chłodne. Ot, postęp. Doskonałą wiadomością jest zapowiadana aktualizacja, to bardzo ważne w dobie co chwilę wprowadzany zmian w dekodowaniu, obsłudze nowych formatów, jak również nowych funkcjonalności, rozszerzenia tego, co zaimplementowano w tej skrzynce. Tak to się powinno robić, taki powinien być standard. Także liczę na v.3.06 co najmniej , a nie jak w Europie (przykładowo) wypuszczamy klamota z v1.0 ( oj bywa, że to jeszcze 0.9) i po paru latach nadal jest v1.0. Zmienia się to na lepsze, zmienia, bo jest presja ze strony chińskich producentów właśnie. Ten klamot dowodzi, że można rozwijać linię produktową, dbając o najnowsze, a nie wciąż stosując stare rozwiązania. I choć w audio dobra znajomość i opanowanie jakiegoś krzemu wiele znaczą, to często, gęsto oferuje się zjełczałe, mocno odstające produkty, tłumacząc (często mijając się z prawdą), że to dla dobra klienta, że to będzie dojrzalsze, lepsze SQ, bo kultowe, bo legendarne i tym podobne dyrdymały. Elektronika to stały postęp, także w audio dokonujący się coraz szybciej, bo w takich czasach przyszło nam żyć. Ten DO200 to przykład najnowszego, solidnie zaprojektowanego, z innowacyjnymi rozwiązaniami produktu. Do tego jeszcze dochodzi atrakcyjna cena.
Nie zapomniano o rzeczach ważnych i użytecznych (vide zmiana fazy, vide wspomniana szeroka kompatybilność I2S), wprowadzono sporo nowości, nowych funkcji (SPDIF z całkiem nowymi możliwościami / konkretne DSP – jak w solidnym silniku softwareowym czy wyspecjalizowanym procesorze / MQA DAC, o czym powyżej), to wszystko zaś w bardzo nowoczesnym, rozbudowanym anturażu obejmującym najnowsze układy. Dwie kości, nie mobilne, z dobrą sekcją zasilania wewnętrznego, z kompletem I/O bez ograniczeń funkcjonalnych… nieźle, przyznacie. Co najważniejsze, całość wypada dźwiękowo dobrze, a jak założymy na łeb słuchawki i sobie te tryby lampowe odpalimy to robi się intrygująco i jest zaskoczenie. Wcześniej rzecz niespotykana, albo inaczej, spotykana ale w odniesieniu do innych klamotów, narzędzi z innej działki, nie masowej, a profesjonalnej.
Mimo najszczerszych chęci (wiadomo, lubimy się czepiać) nie widzę, znaczy nie słyszę, żadnych fałszywych nutek. Rekomendacja.
Za całokształt, a najbardziej za nowe podejście do DSP
S.M.S.L DO200 MQA DAC/pre z BT Cena ok. 500 euro/$
Plusy:
- precyzja & rozdzielczość połączone tutaj z wybitnie dobrą przestrzennością. Mimo że bardzo neutralnie, to płynnie i wciągająco to gra
- DSP zmienia charakter brzmienia zdecydowanie, można bardzo sobie pokolorować, jak solidny procesor, czy mocarny silnik softwarowy
- MQA w najbardziej rozbudowanej formie, do tego z możliwością odtwarzania origami z fizycznego nośnika (to wszystko dla tych co lubią)
- SPDIF na nowo, znaczy możemy i natywnie DSD i wspomniane MQA i zamiast DIR w pracy tradycyjnych audio I/O bierze udział nowoczesny krzem (XMOS)
- wygodny, dedykowany RC, a nie jakieś tam multisystemowe niewiadomo co, do tego dają możliwość spersonalizowania pracy, użyteczna rzecz, bo jest co ustawiać
- aktualizacje, nie zostajemy z ręką w nocniku, tylko mamy możliwość unowocześniania z czasem i dodawania nowego (nowe tryby DSP? Nie pogardzilibyśmy!)
- kompletne wyposażenie w najnowsze standardy, najnowsze kości… jest BT z obsługą wszystkiego najlepszego i świetnymi parametrami sygnału, jest kompatybilne I2S itd.
- takie kompaktowe a: chłodne, z zasilaniem wewnątrz i to nie byle jakim (sekcja opisana w tekście powyżej), oparte na dwóch kościach C/A (nie mobilnych) i potężnym, obliczeniowym wsadzie (XMOS, ARM)
- cena z gatunku bardzo przyjaznych
Minusy:
- hmmmm, no właśnie, dobra już wiem… mogli coś zawalić, żebym mógł choć jeden minus wpisać, bo ja zawsze jakieś minusy daje, bo taka wredna małpa jestem. Nie tym razem.
Autor: Antoni Woźniak
Oficjalny, globalny dystrybutor marki S.M.S.L
English summary
Yet another world-class piece of equipment, this time an absolute novelty, a world premiere, the latest DAC from S.M.S.L, a company we are already familiar with – the DO200. Another DAC? Someone will say: „meh”, how much of that lately, what’s interesting about it? Well, my dear guys, quite a lot, as the thing is remarkable for a few reasons, and it is worth taking a closer look at this novelty. First of all, it seems to be the only such, meaning premiere, design based on the two latest dice from the ESS stable. These are powerful audio processors (more on that in a moment), not only systems that convert the digital signal to analogue, equipped with a very complex (as I mentioned, I’ll write more about that in a moment) DSP (the supporting and driving system is a well known ARM Altera MAX CPU, here in the new „2″ version, mounted on the board… by the way, you can see there another mysterious ARM coprocessor on the PCB). Not only filters anymore, but also different modes of operation with the creation of a specific effect (lamp glow, glass and eye, etc.) effective in real time, selectable in the menu. And there is really quite a lot of it and it is really something that changes (unlike the signal waveform, simple digital filters) the sound of the whole track, not subtly, but specifically.
Something implemented at the level of converting silicon and supporting silicon (the aforementioned ARM proc), that is the two ESS9068AS, each working separately per channel. There will be a lot about it in the review because it is a new approach, new in the sense that until now the DAC simply converted (or to a small extent could shape the sound depending on the selected filter) and the DSP was the responsibility of external software, usually a computer, PC or, more rarely, a specialized audio processor. Here – as you can see – it is different. Oh and one more thing (not even one ) – It is a very compact design (much smaller than other, based on double D/A dice, clamps), that means lower thermal requirements (new process / technological dimension in relation to the silicon used), increase in computing power, two new 9068 in the hardware costing … ~500€ (!) And this alone would be a good reason to have a closer look at this novelty, and this is only an introduction to other things that land in audio clamps for the first time (and all in one product, because we have not had such a combo yet).
I already write what it is about. Namely, it’s about MQA. Yes, of course, MQA – my position on origami hasn’t changed even a bit, you can read on HDO how I see (hear) it in my highly critical posts, but not about that here, just about the first such design that is worthy of the name: MQA DAC. For the first time origami support applies to (almost) all interfaces available to the described DAC. So you can listen via SPDIF, you can plug in a CD transport supporting MQA CD (I am tempted to write what I think about that, but that will be in a review, not here and on the side), because such devices are also planned, meaning they will appear on the market! The Japanese are exploring the topic, because in their country love for physical media is still alive, which means it’s not surprising, but on the global market a suitable drive, a reader, capable of playing such content is to appear. And although full MQA decoding will not be possible even here, in the DO200, via BT or I2S (I2S implemented typically on HDMI, with full possibility of matching the source, which we applaud, because it is not a standardized, problematic solution, as we remember), it is the first such product that in the fullest and richest way supports audio origami. Full unboxing and in-box decoding, without the need for any external codec. The processing power (digital transport), everything will take place here in the clamshell, not only via the computer bus (as was previously practiced). Also, the coveted by some green or blue LEDs during the stream of an MQA file in the case of DO20o is a great possibility, with the display of data concerning the unpacked file on the display.
Well, maybe that’s enough of this „for the first time” enumeration? Well, that is not all that is worth mentioning here and what I will pay attention to during the tests. A very important role here is played by the XMOS 216 chipset… This processor is only under the latest ESS (installed in the DO200) fully spreading its wings, supporting decoding via USB (which is obvious), but also via SPDIF (which is a novelty), of course offering DSD support (except for BT) on all interfaces, in DoP as well as Native mode. The SPDIF interface (both electrical and optical as well as symmetrical AES, which was not omitted here either) may operate in a special processing mode, where the mentioned XMOS die supports the operation of the entire signal decoding chip in case of demanding tasks, i.e. MQA and DSD (DoP). In normal mode, the traditional DIR chip mounted on the PCB is responsible for processing. This is the first time I have seen such a thing; it opens the way to unification of support for various types of signals, the choice of I/O without the need to make compromises, the choice dictated solely by personal preferences (cabling, type of source, or simply „by ear it sounds better to me”).
On top of that there is Qualcomm’s latest chip supporting wireless audio (BT: aptX HD, LDAC, AAC – complete), precise clock, excellent operational amplifiers – opamp in the number of 5 double OPA1612A chips, WIMA chips, own low-noise 12V power supply (inside, not outside, despite the compact design), precise, separate voltage regulation for left and right channel… Somebody made a lot of effort here, and we are talking about budget range, not any „high-end”. Of course, we go out to the world through a symmetrical as well as unbalanced duo of outputs. The whole system is well isolated, protected against interference, shielded, everything is well-fitted and made flawlessly. The set comes with RC (dedicated… in the remote control btw, there is even possibility of assigning any functionality to the function button – fiu, fiu), you can also use it from the couch, otherwise with the encoder – because, as I mentioned, you can set the box in fixed level mode, as well as in pre mode. Only 1.2 kilograms of weight, and so much potential goodness and advanced technology (very rich setting options, e.g. DPLL loop in 15 steps, in general this DAC reminds me more of a sound processor, not a simple DAC). This DAC can be upgraded, I mean all the latest electronics and circuits inside will be ready for what the future brings. The second thing is the incredible (even better than its predecessors’ excellent measurement results) results of this clunker in measuring parameters. Specifics is one thing, and measurement is often another. I’m waiting for confirmation on the reliable ASR of these results, because it looks shockingly good. Could it be the first product to achieve actual ~ 23-24 bits in measurements?
Of course, measurements are one thing, and how it sounds is not necessarily the same thing (meaning good or excellent as in numbers). So how does it sound?
Let’s start with how the DO200 handles itself without playing with DSP. Is it a typical Sabre? Yes… and no. Let me explain. The new DAC based on the latest ESS silicon inherits from its predecessors outstanding analytical skills, above-standard precision, almost exemplary resolution, but adds to that excellent (better) spatial skills. Here the sound flows, resounds, does not end, but continues and we have it together with the good definition. The DAC will not be able to mask imperfections. It will be unrelenting, but also, thanks to the freedom of showing plans, three-dimensional presentation, such sound will surely appeal to many. Yes, we still have what some people often associate with „digital sound”, except that here it is not dry and sexless, i.e. boring. Of course not every repertoire will be equally interesting, certainly modern sounds will be favored, including electronic ones, so it will be the right choice, and in the native mode, without playing around with the settings, the DO200 will play satisfactorily. It is a different story with classical or jazz music, where we will not necessarily be in favor; some may be bothered by colorful indifference (blandness?), a certain emotional emptiness; it seems to work, but something is definitely missing.
Someone might say, well, that can be done with plug-ins, in some program. Well, I would disagree, because it is not the effects, but a change on the level of the decoding chip, a creation so different and convincing (without spoiling, these modes do not affect the curve, it is so tasty without unpleasant consequences – that is how I see it, or rather hear it), that it would be a sin not to try it. That is why I consider this very module, the DSP module, in DO200 as innovative and very valuable, it gives a lot of fun and allows to match the clothespin to the track on one hand, and on the other to change the signature of the whole system in a different way, usually requiring a change of the clothespins, I am not exaggerating: it can be the same with tube neck, even though we will not physically see any bubbles. I am glad, that the manufacturer introduces such innovations, allows us to experiment and these are not some subtleties, nuances, but a specific tool, making noticeable changes in the sound. Until now, such things could only be found in the aforementioned pro card, or some DAC-processor audio pro, specialized stuff, and here it is a ready-made product for the mass market, and everything is sewn into the chips, without the need to use external software.
It is the manufacturer and his programmers who choose and optimize the code for a particular project, DSP is not separate from the design, components, and future (hopefully!) updates may still introduce something new here, it cannot be ruled out. If this is to be a new trend and a way for long support, long life of an audio product then I am definitely in favor of it and I would like it to go this way. The refinement of the I2S interface deserves emphasis. It works with everything I had access to: Matrix X-SPDIF 2 digital-to-digital converter, NuPrime CD transport, Musician file-player or Soundaware streamer… various patents for non-standarized I2S (here implemented in the form of physical HDMI), and everything played without problems. Just remember to use the right cable, it does not have to be a cable for thousands of audio dollars, no. All you need is a good AV cable, a short one at best, with the right parameters. There will be no surprises, like in my case, when I was looking for what I always used (plugged in) and using a hastily found no-name set from some old player I heard only crackling and some mutated sounds. So if we are already playing with an alternative to the universal computer bus it is worth to take care.
Here we have fully digital, traditional interfaces ready for exoticism, so nothing limits us. There are those who prefer symmetrical AES, have a good cable, want to use that connector… DSD (natively) and MQA as mentioned will play here. So you can choose freely. A word about BT. Bluetooth works perfectly, it means maximum range, as in the specification, it plays through two walls (although probably not LDAC, I was not able to check that), very good quality, you can safely treat this wireless receiver for audio from (usually) smartphone as a useful interface, which implies introducing into the remote control settings for direct BT selection (functional) and already casually, from the couch after listening to some MQA discs (ha, ha )By the way, I don’t know if you know, but Apple’s access application and the (audio) capabilities of the latest Android phones are the right direction and such a combo is better (sic!) than Mac / iPad / iPhone. It’s weak Mr Cook, oh really it’s weak! I’m not saying that it should be the other way around, because I don’t mind if the supporters of the robo-phone have it very good and enjoy Apple’s lossless, but… maybe it would be worth improving something here, hey?
Great news is the announced update, it is very important in the era of every minute changes in decoding, support for new formats, as well as new functionality, expansion of what is implemented in this box. This is how it should be done, this should be the standard. So I’m counting on v.3.06 at least and not like in Europe (for example) we release a buck with v1.0 (or even 0.9) and after a few years it is still v1.0. This is changing for the better, it is changing because there is pressure from Chinese manufacturers. This clothespin proves that it is possible to develop a product line, taking care of the newest ones, and not still using old solutions. The important and useful things have not been forgotten (vide the phase shift, vide the mentioned wide I2S compatibility), a lot of new features have been introduced (SPDIF with brand new capabilities / specific DSP – as in a solid software engine, or a specialised processor / MQA DAC, as mentioned above), and all that in a very modern, complex design including the latest chips. Two dice, not mobile, with a good internal power section, with a set of I/Os without any functional limitations… not bad, you must admit. What’s most important, the whole thing sounds good, and when we put the headphones on and fire up those tube modes it gets intriguing and surprising. Good job S.M.S.L, well done!
Galeria
Takie rzeczy wypadają z pudła
Centralnie umieszczony enkoder, poza tym czysto, ekranik niby mały, ale…
…symbolika czytelna, duże wskazania poziomu oraz źródła. Podaje też parametry sygnału
Pracuje jak typowy enkoder, nie jest to mistrzostwo świata, ale spełnia swoje zadanie.
Kręci się wyczuwalnie (w krokach), czyli czuć, że ustawiamy, czy poziom sygnału zmieniamy.
Wyświetlacz można całkowicie wygasić, można też zmienić intensywność, także full opcja
Jest MQA grane, w trybie DAC, nie pre jak widać
Pod Roonem (macOS) w automacie wszystko się zgłasza jak należy. Oczywiście natywny DSD w jabłkowym nie idzie.
Pełne dekodowanie MQA
Może się zdarzyć, że Wam dekoder softwarowy się natywnie włączy (dajemy oczywiście No, ma skrzynka przetwarzać)
Maksymalny poziom (tryb DAC), można też ustawić priorytet dla tego urządzenia pod Roonem, no i pobawić się DSP… wróć, od tego mamy wbudowane DSP
O właśnie…
Programujemy pracę pilota
Programujemy pracę SPDIF
Ustawiamy pracę wyjść
Wyczynowe materiały wypadają wielce korzystanie, słucha się tego z wielką przyjemnością
Komentarze Czytelników
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Witam, jakby Pan porownal DO200 do RME Adi-2 DAC FS? Czy jest duza roznica w dzwieku warta dwa razy wiecej $? Wiem ze RME ma dodatkowo wzmacniacz sluchawkowy, ale czy sama jakosc dzwieku z DAC jest lepsza w ktoryms?
Szczerze wątpię, by RME grał gorzej. Ma dużo bardziej rozbudowane opcje ustawień ala sprzęt pro, z którego zresztą bezpośrednio się ten model wywodzi. To co w DO200 jest na „+” wobec wspomnianego konkurenta to pełne wsparcie dla MQA (i ponadstandardowe vide interfejsy oraz CD) oraz gotowe presety DSP, przy czym RME ma znacznie bardziej rozbudowaną sekcję equalizacji, można go dużo precyzyjniej zgrać z posiadanym sprzętem audio. DO200 dzięki nowym ficzerom zaimplementowanym w krzemie, nie odstaje aż tak bardzo w tym zakresie, jak większość konstrukcji konsumenckich, ale jednak głównie presety / automatyka, a w niemieckim sprzęcie możliwość samodzielnego wpływu, szlifowania dźwięku.
Nie wiem jak jest teraz z układami w RME, często korzystali z AKM, ale po spaleniu fabryki, być może stosują także rozwiążą nia ESS i wtedy w ogóle dźwięk będzie / byłby bardzo zbliżony. Tu, te nowe, dają możliwości bardziej rozbudowanego DSP, MQA właśnie. Raczej nie decydowałbym się zamieniać niemieckiego DAC/ampa na opisaną powyżej konstrukcję. To nie byłby progres. Jeżeli stoimy przed wyborem albo, albo to trzeba zadać sobie pytanie, na czym nam zależy. Jak głównie gramy via słuchawki, to wiadomo, RME jest świetnym słuchawkowcem, jeżeli zaś chodzi głównie o samą konwersję to można się zastanowić: chiński jest tańszy (znacznie), oparty na dwóch ESS z bardzo jw dobrym procesingiem cyfrowego sygnału, dla lubiących MQA to MQA na bogato itd itp.
Witam, mam pytanie, na stronie Tidal jest info że można korzystać przy pomocy urządzeń z Androidem (np telefon) z subskrypcji Tidal HiFi, gdzie jest dostęp do plików mqa. Stąd moje pytanie, czy mogę za pomocą kabla USB podłączyć tel do tego smsl i bez problemu słuchać plików mqa z serwisu Tidal? Proszę o odpowiedź, Łukasz
Tak, jak najbardziej, można wykorzystać smartfona z Androidem do tego celu tj. słuchać z takiego źródła MQA via DO200 (chyba, że mamy tu do czynienia z innym modelem – jak tak, proszę podać o jaki konkretnie DAC chodzi). Najnowsze modele, jak DO200 obsługują to MQA z wielu źródeł i bezproblemowo w 99%, ze starszymi konstrukcjami bywa bardzo różnie (odnośnie origami). Sumując, odpalamy Tidala HiFi na Andku, puszczamy stream z podłączonym telefonem do naszego przetwornika i gra nam natywnie MQA (bez ograniczeń, jakie w Androidzie systemowo występują).