
To na dowiedzenia wakacjom produkt nomadyczno-wolnoczasowy … moja opinia o bezdrutowcach Bowers & Wilkins PX8. Już na początku zaznaczę, że idę tutaj pod prąd dziesiątkom recenzji tych bezprzewodowych słuchawek. Bowers ma bardzo dobre recenzje. Właściwie nie ma słabych. No to oryginalnie będzie bite. Bo jest za co. Patrzę na te strzeliste teksty, na te ochy i achy i nie mogę wprost nadziwić się, że pomięto rzeczy, które naprawdę nie wymagają jakiegoś dogłębnego zaznajomienia się z produktem. No cóż. Jak ktoś pisze w materiałach cała muzyka w jednym miejscu (apka) to ja mówię… oho, no pięknie, to sprawdźmy. I co? No i oczywiście dodane usługi strumieniowe to często, gęsto wyszarzone i nie ma, że boli. Całe albumy, poszczególne utwory, tak to nie-działa. Nie interesuje mnie, czy to usługa, czy to producent sprzętu, interesuje mnie napis na pudełku, w opisach słuchawek. Nie dostaje tego, za co zapłaciłem.
Dalej, słuchawki brzmią bardzo dobrze, pod warunkiem że nie włączymy systemu aktywnej redukcji szumu. Ale że co? No to podstawowy element – dla wielu – załączany na wstępie degraduje dźwięk. Tak degraduje, dobrze przeczytaliście. O tym dalej. Czas działania krótszy, ale to akurat taki standard, także nie będę się nad tym znęcał, tylko odnotowuje. Sterowanie fizyczne na słuchawkach też pozostawia sporo do życzenia. Suwak to przekleństwo: przesuń, naciśnij… wszystko z jednego guzika. Można to było zrobić lepiej. Wielofunkcyjne przyciski są płaskie, trudne do wyczucia, zgrupowane razem, znowu można było to zrobić lepiej. Rozumiem, że decydowały kwestie dizajnerskie, ale ergonomia to podstawa… w końcu nie będziemy słuchawek podziwiać, mając je założone na łbie, tylko będziemy ich używać, prawda.
Ostro? No ostro, ale jak czytacie tu i ówdzie, że wszystko gra i „buczy”, a wcale nie gra i właśnie buczy (ANC on) to człowiek zastanawia się, czy to zamówione, czy może po łebkach, a może po prostu tylu napisało dobrze, to co będę się wychylał? Nie wiem i szczerze mam to w odwłoku. Tak, jestem cięty na Szkotów, bo mają za uszami (Zeppelin mało mi chałupy nie spalił – tam niby jest CE), ale potrafię oddzielić własne subiektywne od empirycznych doświadczeń, bez uprzedzeń.
Fotogaleria na fb…