Obiecujemy, że będzie płodozmian zaraz (nauszniki znaczy się będą, zamknięte Sundary), bo się DACzkowo zrobiło za bardzo ostatnio. To rzutem na taśmę leci kolejna wybitna nowość, powiem szczerze, że ciężko nadążyć z tymi wszystkimi nowościami, bo liczba premier z fabryki świata ma tendencję do „wypłaszczania” jak inflacja w kraju nad Wisłą. Glapa mówi tak, rzeczywistość robi siak. Także ta klęska urodzaju, co to na nią pomstowałem swego czasu, to jest nic z tym, co teraz (inflac… dobra zmilczę, bo ma być przyjemnie, a nie „nerwowo”). No i macie dobry przykład na poparcie powyższego, kolejny z co najmniej kilku nowych, DAC ze stajni S.M.S.L. Malutki, kompaktowy DO300. Był u nas testowany, wtedy też nowy (a to tylko rok różnicy) DO200 vide: http://hd-opinie.pl/13826,audio,pierwszy-taki-mqa-dac-do200-od-s-m-s-l-test.html a tu kolejna setka + i nowość. Ktoś mógłby powiedzieć – eeee, bez sensu, na pewno to, to jakaś mała polerka i kolejna cyferka. Nic bardziej błędnego! To progres i w ogóle PREMIERA NOWEGO HIGH_ENDOWEGO ESS9039PRO! Tak, tak Panie, Panowie nowa topowa kość flagowa Sabre tutaj ma swój debiut. Z tego co widzą, chyba niespecjalnie gdziekolwiek, ktokolwiek pisał o tym na sieci (nie tylko w .pl) także trochę trema zjada (serio, to nie, kryguję się tylko ) i cóż…
Wbrew pozorom jest dobrze, nawet bardzo.
…jak tam, w tym DO200 mieliście też brand new dwa razy ESS9068AS i bardzo mocno podkreślane MQA (które uważam osobiście za największe rozczarowanie i wręcz szkodliwy dla branży wynalazek) to tutaj poza MQA (też pełne origami, też ze wszystkich interfejsów i jeszcze podobnie z CDA MQA wsparciem jw, co jest moim zdaniem porównywalne z CD-RW z MP3) jest ta flagowa kość właśnie. I ta kość moi drodzy, mimo że wielu mówi, że postępu tu już nie ma i kości a) nie grajo b) brzmio tak samo c) w ogóle na SQ średnio wpływajo (przepraszam, że tak, ale nie mogłem się powstrzymać) to ten tu układ jest tego zaprzeczeniem i mimo mojej już nie pierwszej świeżości, wbudowanej aparatury odsłuchowej czuć progres. To ESS, który nie brzmi jak ESS (czytaj typoweo czyli przestrzenno-rozdzielczo na pełnej, ale z pewnym dystansem odnośnie kolorytu, plastyczności, czy jak kto woli ciepła, lepkości & muzykalności). Nope. Ten tu nowy przestawciel rodziny next gen. jest na moje ucho syntezą tego, co w ESS było palce lizać z konkurentem japońskim spod znaku Asahi Kasei Microdevices Corporation.
Fotogaleria jak zwykle na profilu
Powstałe z popiołów AKM charakteryzowało się nieco innym podejściem do konwersji cyfrowo-analogowej dając wedle wielu music loverów dźwięk bliższy analogowemu (cokolwiek rozumiemy pod tym pojęciem), mniej analityczno-suchy itd. No to mamy coś symbiotycznego i z przyjemnością dzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami z testów SMSL DO300 czytaj jednej z pierwszych konstrukcji na nowym czipie topowym która ujrzała światło dzienne.
Pasy zapięte? To wciskamy gaz do dechy…
SPEC:
W nowej kości zaimplementowano pełne origami, co oznacza że Amerykanie z TI postanowili w ramach licencji na MQA dać to natywnie, już bez żadnych dodatkowych zabiegów na poziomie kości dekodującej sygnał. Znacie moje stanowisko w sprawie, nie będę się zatem powtarzał (tam, zaraz się zacznie…). Taki wybór, rzecz (.mqa) nakręcająca sprzedaż, choć z pkt widzenia klienta dość emeferyczna: płyty CD MQA to jest margines, marginesu, Tidal ma bodaj coś koło 2-3% udziału obecnie (a to jedyny stream z origami na pokładzie), no i niektóre plikowanie wysokiej jakości materiałów audio oferujące jako jedną z opcji takie pliki. Tyle. Także patrząc na to i nawet jakieś próby wprowadzenia MQA do katalogów wytwórni, jako nowego lepieja przyciągającego do zakupu jeszcze raz tego samego (ehe), to i tak patrząc na cały rynek fonograficzny nie bardzo jest o czym gadać.
ES9039MSPRO jednak nie jest ciekawy ze względu na to, co mu tam jw zapodano w kwestii origami imo, a ze względu na wspomniane już na wstępie możliwości soniczne. A te są czymś, co daje widoki na jeszcze lepsze, lepiej brzmiące produkty audio HiFi (no i pewnie high-end, gdzie marki ze Starego i Nowego Świata na pewno do najdroższych segmentów rzecz wprowadzą tylko, znaczy poziom od 15k w górę). Bardzo ładnie. Wraz z nowymi AKM będzie zatem szeroki wybór przeróżnych nowych propozycji na nie tylko świetnie wypadających zazwyczaj (obecnie) w pomiarach klamotach, ale dodatkowo brzmiących wyjątkowo przyjemnie nowych klamotach.
Zatem jest się z czego cieszyć i się cieszę ogromnie, bo obawiałem się trochę, że poza nowymi interfejsami sieciowymi (aktualizacje protokołów), wspomnianym MQA natywnie (ciekawe, czy będzie to dezaktywowane przez tych, którzy tego wynalazku nie szanują softwareowo? Pewnie tak) niewiele nas czeka. Zdaje się, że myliłem się, tak to widzę, czy raczej słyszę biorąc na tapetę bohatera wpisu tj. DO300. To maszynka windującą brzmienie z konstrukcji Delta-Sigma do poziomu nieodbiegającego od tego, co słyszę na R2R przy lepszych, dużo lepszych pomiarach jakie charakteryzują chipy D/S od drabinek. Mój redakcyjny Musican Audio Pegasus musi pogodzić się z tym, że już nie jest „a ten ciepło-płynno-przyjemniejszy”, że jest konkurent z obozu najpopularniejszych kości C/A. Lepszy.
Technicznie? No ale co poradzę, że właśnie takie mam wrażenia z użytkowania tego malca. Bo że to małe jest, to widać, mały displej pokazuje co trzeba, kolorowy taki, także wszystko mimo niewielkiego rozmiaru czytelne i rozróżnialne, z na szczęście najbardziej wyszczególnionym poziomiem dB (zawsze). Enkoder centralnie umieszczony to jedyna rzecz poza ekranikiem i wraz z przyjemnym w obsłudze pilotem całość wystarczająca do sprawnej obsługi. A ta obsługa to sporo ustawień, bo filtrów sporo, nastaw dla DSD, dla poszczególnych funkcji zaszytych w nowej kości sporo, także dla lubiących grzebanie jak znalazł. Wiadomo, że dzisiaj czymś na propsie jest dźwięk robiony, bo tym właśnie jest cyfrowa korekcja pod pomieszczenie (dirac np), tym są systemy upsamplujące sygnał, zmieniające domenę z PCM na DSD w locie itd itd itd. Jakbyśmy spojrzeli od strony multichannel to już w ogóle wszystko cyfrowo korygowane, czy wręcz dodawane.
Znak czasów. Mnie to nie przeszkadza, wiecie że z otwartą głową u nas na HDO podejście mamy do jw i nigdy nie byliśmy i nie będziemy przeciwni DSP, korekcji EQ, systemom uszlachetniającym dźwięk wszelkiego rodzaju pod jednym wszakże warunkiem – nie chodzi o to, by popsuć. Może być inaczej (subiektywnie), wierność to ułuda, ale jak coś „siada”, jest po prostu w ocenie gorsze to wylatuje. Nie widzę powodu, dla którego nie powinienem chwalić np takich AirPods Max (patrz tutaj: http://hd-opinie.pl/2236,aktualnosci,wszystko-co-chcielibyscie-wiedziec-o-airpods-max-ale.html ) za SQ bezdruta na naprawdę dobrym poziomie i w ogóle kompetencje brzmieniowe w oderwaniu od segmentu wysokie. Jak coś działa to ma to sens. Branża nam się wyraźnie kieruje w stronę streamu jako źródła, procesora jako serca, kodu jako spoiwa. Ten tu produkt mając ponownie (jak dopiero co opisany Z8) topowy układ BT i wspomnianą powyżej uberkość robi za świetny sieciowy transport, nawet jeżeli mówimy o stratnej transmisji i pewnych, teoretycznych ograniczeniach interfejsu. Na marginesie – właśnie to boli w MQA – tam pod płaszczykiem „studio master” mamy filtry, rekonstruowanie stratne, znaczącą ingerencję w materiał. I jest OK, gdy to daje progres (dla uszu), ale właśnie niekoniecznie daje, a czasami wręcz ewidentnie nie daje, co gorsza samo origami podlane jest nieładną, bałamutną narracją o szlachectwie, taśmie matce, lepszości za dużą kasą z licencjonowaniem w tle.
Dobra, wróćmy może do tematu, czytaj do DO300. Sprzęt wykonany jest tak, jak nas już zdołał SMSL przyzwyczaić – znaczy bardzo dobrze. Metal, spasowanie, poprawna ergonomia, dobre jakościowo gniazda – nie ma się do czego doczepić. Jako, że zajmuje niewiele miejsca, to jak najbardziej biurkowa to propozycja, a biorąc pod uwagę kompetencje dźwiękowe może być też częścią większego systemu. Raczej jako DAC czysty (choć pre wchodzi w rachubę, bo taką opcję mamy) z jakimś wzmakiem dla słuchawek w opcji na uszy lub dużymi komponentami (czy może „dużymi”, bo się teraz często to miniaturyzuje) na stoliku audio w salonie. Robotę robi tu konwersja oparta na nowym procku TI.
Cały wewnętrzny tor, układ robi wrażenie. SMSL zastosował aż 11 highendowych podwojnych wzmacniaczy operacyjnych. Te op-ampy (analog) wraz z dodatkową filtracją mają zagwarantować nieskażony sygnał, a ciekawostką warto podkreślenia ma być szczególnie niski jitter (opóźnienia czasowe) na wyjściach cyfrowych SPDIF. Bolączka nawet bardzo zacnych przetworników starszej daty były zbabrane klasyczne interfejsy cyfrowe z wysokim poziomem jittera właśnie. Tu ma być identycznie (z bardzo niskim) na każdym (no poza BT, co oczywiste) interfejsie po przewodzie. Wszystko to ma prowadzić w pomiarach do referencyjno-wyczynowego poziomu zniekształceń = 0.00005% (-125dB) w ramach ośmiokanałowego układu konwersji cyfrowo-analogowej dostępnego w najnowszym ESS9039PRO.
Miło, że jest AES/EBU często eliminowany w dzisiejszych czasach w DACzkach, miło że zadbano o właściwe zasilanie, własne precyzyjne zegary CK-03 i wreszcie, nareszcie najnowszego XMOS-a XU-316 dającego pewność dekodingu na poziomie 32 bitów w domenie PCM z częstotliwością 768kHz i DSD 512. To wszystko w małym pudełku, a zatem konkurencyjne już choćby przez ten fakt cenowo, a biorąc poprawkę na podejście producentów z wielkiej fabryki świata na cenówkę, to wręcz przystępnie w zestawieniu z możliwościami i osiągami.
Mam grać? Pamiętamy prześwietny kabaret Olgi Lipińskiej? Pana Czesia? I tu kiwają głowami takie same jak ja stare dziady, co jeszcze pamiętają. Zatem modyfikując: mam gadać jak gra? No to już spieszę skonkretyzować, że ten maluch gra na poziomie wielu high-endów opartych na starszych układach, znaczy gra (czuję) nawet lepiej, a miarkuję osąd tylko z powodu braku bezpośredniego porównania. Ale jeżeli tam się nie za często (bo high-endy bywają przereklamowane) zachwycałem, no niech to będzie X-Sabre 2 przykładowo (świetny kawał DACa), to tu też dźwięk wprowadza nas w trans euforyczny, bo jest nie coś, kosztem czegoś, a spójnie jest sporo, co w ten stan nas zazwyczaj wprowadza. Ciekawa rzecz, bo tak jak wcześniej byli zwolennicy tego, albo czego innego, to tu jest szansa że każdy będzie zadowolony, znaczy że maszynka staje się uniwersalna, a nie pod określone gusta bardziej i to jest według mnie jeden z zasadniczych argumentów za tezą o progresie jaki w audio się obecnie dokonuje. Zresztą, jak sam krzem to za mało to sprytne algorytmy tak zmieniają reguły gry, tak radykalnie poprawiają to, co słyszane, że… no jesteśmy tego beneficjentami (HQ-Player do tego piję). I naprawdę nie warto, puryści, się zżymać. Patrząc na to, co się dzieje w każdym studiu nagraniowym, gdzie inżynier dźwięku, gdzie ludzie odpowiedzialni za końcowy efekt, dokonują wielu wyborów, które purystów pewnie kosztowałyby resztek owłosienia na glacy, nie mówiąc już o wydawcach, dystrybucji, dzisiaj plikach ….po prostu …słuchamy jakiejś prezentacji, jakiegoś wyboru, może czasami przyciętego do kompromisowej konsystencji. I NIC Z TYM NIE ZROBIMY. Także pogoń za króliczkiem może okazać się wyjątkowo złudna, wyjątkowo daremna.
Żebyśmy się dobrze rozumieli – dobre narzędzie pozwoli nam na więcej (radości), gdy założymy nausznice albo puścimy na kolumnach dźwięki. Jak pisałem, dokonuje się ciągły progres, to nie jest stanie w miejscu, wystarczy choćby porównać początki transmisji w sinozębnym i dzisiejszy poziom technologii, albo muzę w czasach iPoda (kramik iTunes) z dzisiejszym Apple Music. To są zupełnie inne poziomy jakościowe, to dzisiejsze jest bliskie naszym maksymalnym możliwościom percepcji (rozróżniania), a to wczorajsze czasami było nic nie warte.
SMSL DO300 gra pełnym, obfitym, naładowanym informacjami dźwiękiem, to ta rozdzielczość na poziomie ESS, ale bez utraty flow, namacalności, plastyczności przekazu. Czyli mamy jabłko i jemy jabłko. Dźwięk jest koherentny, całe pasmo świetnie rozróżnialne, nie analizujemy – słuchamy. Wszystko poukładane, bez najmniejszego cienia cyfrowego nalotu, suchot, czegoś co mogło czasami razić w „starych” implementacjach Sabre. Bo też kości same z siebie nie grają i był to zawsze wynik wszystkich składowych, znaczy nie doskonałego, ani nawet dobrego zaprojektowania toru cyfrowo-analogowego w klamocie. Tutaj wszystko gra i to wyjątkowo właśnie synergetycznie, łącząc w całość elementy podlegające analizie z dużą satysfakcją słuchającego. Efekt jest najlepiej słyszalny na torze słuchawkowym, mniej na kolumnach, choć i tam to dostrzeżemy. Bardzo jestem ciekaw jakiegoś all-in-one na tym układzie z mocnym ampem dla słuchawek. Coś czuję, że będzie to powód do kolejnych zachwytów, oczywiście pod warunkiem nie popsucia czegoś istotnego dla dźwięku przez producenta combo.
DAC robi dokładnie to, do czego został zaprojektowany, robi to w sposób mocno uzależniający. Jak coś pozwala na – jak to subiektywnie odbieram – połączenie najlepszych cech poprzednich generacji układów Delta-Sigma – w jednym to uśmiechamy się pod nosem. Czytam to tak… podobny efekt wcześniej wymagał dużo większego nakładu pracy, zastosowania bardzo mozolnego, bardzo konkretnego know-how w projektowaniu audio klamota. A tu? Małe, przystępne, powiedziałbym nawet masowe coś (DO300), które osiąga podobny rezultat w SQ bez uciekania się w potężne poszukiwania eliminacji ograniczeń jakie nakładała na nas kiedyś technologia (to kiedyś bierzemy umownie, bo w technice dzisiaj dekada to szmat czasu, jak wiadomo).
S.M.S.L to forpoczta dla nowej generacji produktów opartych na doskonalsze, brzmieniem dojrzalsze, lepsze układy konwertujące, co oznacza kolejny poziom jakościowy w branży. Technologia idzie tu w sukurs dążeniom do poprawy SQ, a progres to suma wielu czynników (bo też kod, bo też coraz lepsze minus MQA źródła dźwięku plikowego). Jak jeszcze dodamy do tego pewne wypłaszczenie (he, he znowu, ale spokojnie, Glapy nie będzie) jakościowe na baaaaardzo wysokim poziomie w segmentach słuchawkowym i kolumn głośnikowych (chodzi o klasykę analogową, bo w aktywno-cyfrowym, w BT jeszcze jesteśmy zaskakiwani) to każdy dzisiejszy nabywca sprzętu HiFi może uważać się za szczęśliwca, beneficjenta rozwoju technologicznego branży. Mamy lepiej, mamy w ogromnej różnorodności, w mocno konkurencyjnych uwarunkowaniach, a zatem przystępniej, często taniej, a znakomicie.
S.M.S.L DO300 to zapowiedź nudnych recenzji, gdzie będzie często powtarzane „brak uwag”. Czy to źle? Moim zdaniem nie, zawsze mogę sprzedać jakiś głupi kawał, albo poznęcać się nad kretynami, którym pełnienie misji publicznej pomyliło się z pajacowaniem (kretynizm nie wyklucza cwaniactwa, to dla tych co zaraz podniosą, że sporo kosztują, no kosztują, kosztują kretyni). Cóż, nie pozostaje mi zatem nic innego jak rekomendować (tym razem po prostu rekomendować), czekając na coś, co będzie czymś dodatkowo się wyróżniać na tle. Tak, czy inaczej ten DO300 to świetny, nowoczesny DAC i szczerze wątpię, czy jakaś wcześniejsza high-endowa konstrukcja „tylko konwertująca C na A” będzie w stanie pokonać tego mikrusa. Pewnie starzy (mua) właściciele jakiś topowców skręca nieco… spokojnie, chłopaki (dziewczyny?) dla nas powoli (wiek) to i tak nie robi zasadniczej różnicy. Młodzi (mam nadzieję) docenią.
Za nową, świetną kość ESS i wzorcową implementację tejże
Plusy:
- nowe ESS9039Pro to udana synteza brzmieniowa Sabre z Velvet Sound
- dźwięk melodyjny, szczegółowy, z pasmem koherentnym, bez żadnych uwag, do tego z pięknie głęboko-szeroką przestrzenią
- do tego dynamika tiptop
- korzysta na tym całe otoczenie, bo BT super, SPDIF super, wszystkie interfejsy super (transport M1 Musical Fidelity po AES grał)
- sporo w najnowszej gen. procków D/S możliwości wpływu na sygnał
- dobrze widoczny poziom sygnału
- dobra ergonomia, wygodny pilocik
- adekwatna, atrakcyjna cena
Minusy:
- zamiast małych, gumowych wypustek, można było dać coś lepszego od spodu
- teraz to już chyba wszystko powinno być „upgradetable”. Tutaj tego nie ma, znaczy nie zaktualizujemy krzemu (w Z8 da się)
Cena: póki co 549 USD, co oznacza jakieś 550-600 Euro, czytaj jakieś 3300-3400 PLN u nas najmarniej.
Autor: Antoni Woźniak
Podziękowania dystrybutorowi globalnemu, firmie AOSHIDA-AUDIO za udostępnienie klamota do testów.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.