Pytanie niebezpodstawne, bo patrząc na tę… niszę rynkową, nie trudno zauważyć, że wielu dotychczasowych liderów jakoś straciło serce do interesu. Przesuwane i anulowane premiery, coraz rzadsze wsparcie, długie okresy braku jakiejkolwiek aktywności – to wszystko dowodzi, że urządzenia tego typu miały już swoje pięć minut, konsumenci stracili zainteresowanie, lokując swoje pieniądze w inny sprzęt. Ten inny sprzęt to przede wszystkim smartTV – odbiorniki wyposażone w aplikacje sieciowe, odtwarzacze, z pełną paletą usług. To nic innego jak odtwarzacz sieciowy wideo wbudowany w telewizor. Jeszcze rok temu można było mówić o pewnej przewadze skrzyneczek, dzisiaj trudno obronić tezę o mniejszych możliwościach, gorszym wsparciu platform smartTV. Ewolucja tego typu produktów doprowadziła do powstania spójnych, opartych na ciągle rozwijanym oprogramowaniu, systemów których podstawową zaletą jest fakt zintegrowania wszystkiego w jednym urządzeniu, bardzo prostym w obsłudze, zintegrowania całości w telewizorze.
To niestety nie jedyny konkurent sieciowych odtwarzaczy wideo. Poza naśladującymi funkcjonalność smartTV odtwarzaczami Blu-ray, bardzo poważnym konkurentem do tego typu urządzeń jest… tablet. Pozwala on na konsumpcję multimediów i często zastępuje komputer, telewizor, dzięki mobilności oraz niewielkim rozmiarom, niewielkiej wadze bardzo dobrze sprawdza się w roli osobistego odtwarzacza wideo. Producenci zdają sobie świetnie sprawę, że obecne trendy na rynku godzą w ich interes, że ludzie po prostu coraz rzadziej sięgają po wyspecjalizowane urządzenia odtwarzające obraz. Co gorsza, wprowadzenie przewodowego oraz bezprzewodowego przesyłu obrazu i dźwięku z handheldów na TV, względnie przy pośrednictwie nowoczesnego amplitunera powoduje, że sens posiadania dodatkowej skrzynki pod telewizorem faktycznie przestaje mieć sens.
Ludzie nie lubią sobie komplikować życia. Aplikacje mobilne, integracja wszystkiego w ramach jednego ekosystemu powodują, że wprowadzenie programów dla handheldów sterujących czy nawet rozszerzających funkcjonalność odtwarzacza sieciowego wideo niewiele tu zmienia. To już było, to znaczy to już jest, więc raczej nie liczyłbym na zachwyt konsumentów – prawdopodobnie wzruszą tylko ramionami. Rzecz jasna sprzęt można wyposażyć w dodatkową funkcjonalność, można nawet spróbować stworzyć swój mini-ekosystem oparty na handheldach, odtwarzaczach strumieniowych audio i wideo, jakiś bezprzewodowych głośnikach oraz – dodatkowo – ciekawych, oryginalnych akcesoriach. Jednak jest to spore ryzyko, przy wysokich nakładach. Znalezienie interesującego pomysłu (np. integracja prostych, tanich czujników w ramach inteligentnego domu, wykorzystanie rzeczywistości rozszerzonej (Argument Reality), kodów QR (w końcu na coś się NFC przyda ) w kreatywny sposób, zaproponowanie klientom czegoś nowego, pożądanego to chyba jedyna droga wyjścia z marazmu. Odtwarzacz (czy może raczej hub, względnie akcesorium dla handhelda) staje się w takim scenariuszu dodatkiem, uzupełnieniem, opcją. Być może bezzasadne jest pakowanie wielu, dublujących się z telewizorem, tabletem czy smartfonem funkcji i usług… na pewno klient nie tego oczekuje, nie za to chce płacić.
Ostatnio patrząc na parę nowych, interesujących patentów, złożonych przez gigantów rynku IT, przyszły mi na myśl rozwiązania kompletnie oderwane od dotychczasowej funkcjonalności, od standardowych usługi oraz funkcji. Tu trzeba podejścia nieszablonowego, czegoś co nie będzie kalką tego, co jest już na rynku ugruntowane, dobrze znane. Jeżeli w ogóle jest jeszcze miejsce dla tytułowych urządzeń, to powinny one zupełnie inaczej działać, funkcjonować, powinny wyróżniać się na tle wykorzystywanej przez użytkownika elektroniki użytkowej.
Podsumowując, ten segment rynku wyraźnie się zwija. Xtreamer widzi swoją przyszłość w innym miejscu (zdaje się, że będą to handheldy vide Xtreamer Mobile), HDI nie jest w stanie przez wiele miesięcy doprowadzić do finału prac nad softwarem oraz hardwarem. Jedynie Syabas trwa, choć i tutaj zauważalny kryzys – firma musiała wycofać z oferty najtańsze odtwarzacze (zapewne jednym z czynników była popularyzacja smartTV). Popcorny czeka spore wyzwanie, nowe regulacje wykluczą w tego typu urządzeniach, stosowanie napędów Blu-ray (skądinąd decyzja zupełnie chybiona, takie rozwiązania to obecnie margines). Wielcy producenci elektroniki mogą sobie pozwolić na „fanaberie” (np. Western Digital, choć po pamiętnych powodziach firma do dzisiaj nie wyszła na prostą), czytaj utrzymywanie w ofercie urządzeń, których sprzedaż jest niewielka (oczywiście do czasu). Wprowadzenie platformy Google TV (opartej na Androidzie), plany Apple (?) wejścia na rynek TV mogą przyczynić się do kolejnych przeobrażeń, de facto do pogłębienia opisanych w artykule tendencji.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że wraz ze stopniowym odchodzeniem od tradycyjnej telewizji, popularyzacją Internetu (IPTV, kanały YouTube, liczne serwisy VOD) także jako medium telewizyjnego, internetowi giganci w dużej mierze wchłoną ten rynek, to do nich należy dzisiaj przyszłość telewizyjnej branży. Będą oni zainteresowaniu maksymalną integracją usług, rozwiązań softwareowo-sprzętowych w ramach swoich ekosystemów, nie będzie tutaj (albo będzie bardzo niewiele) miejsca dla alternatywnych produktów. Odtwarzacze sieciowe wideo próbują dopasować się do tych trendów, dzisiaj popularność zdobywa Android jako fundament oprogramowania. Problem w tym, że skrzynka przestaje być potrzebna, staje się zbędnym ogniwem. Natomiast ci, którzy postawili na swoje autorskie platformy ledwo wiążą koniec z końcem. Także odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: w obecnej formie, odtwarzacze sieciowe wideo nie mają moim zdaniem sensu.
Autor: Antoni Woźniak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.