Tradycyjnie Szkoci mają dla nas coś specjalnego na święta… trzydzieści starannie dobranych utworów z katalogu wytwórni, która jak mało która dba o najwyższą jakość wydawanej przez siebie muzyki. Proszę mi wierzyć, tu nie ma prawa pojawić się coś słabo zrealizowanego, to są same perły, wszystko nagrane jak najstaranniej. Nie da się (niestety) tego samego powiedzieć o plikach hi-res dostępnych w wielu miejscach w sieci, i mam tu na myśli miejsca, gdzie słono zapłacimy za pobranie muzyki (przykład… HD-Tracks z niektórymi downloadami tak kiepskimi, że nawet taka sobie realizacja na kompakcie brzmi dużo, dużo sensowniej, lepiej od tego, co się oferuje w 24 bitach, wiem coś o tym, sam się naciąłem). Tak jak nieraz, nie dwa pisałem w tym miejscu – nie ilość bitów, nie „wyczynowe” wartości, a sposób rejestracji i to w jaki sposób obchodzono się z materiałem w studio decyduje o finalnym wyniku. W przypadku Linna mamy do czynienia z fantastyczną jakością nagrań, z – co warto podkreślić – całym, żmudnym procesem rejestrowania tego, co wydaje ten label, bez drogi na skróty, bez kompromisów, bez marketingowej paplaniny. Brzmi to świetnie i nawet jeżeli część z proponowanej za darmo muzyki niekoniecznie budzi Wasze zainteresowanie, zachęcam, warto skorzystać, bo to materiał najwyższej próby. Możecie spokojnie wykorzystać go jako referencyjny, do sprawdzenia jak sobie radzi Wasz tor audio, jak brzmią Wasze słuchawki, źródła, wzmacniacze, czerpiąc przy tym wiele przyjemności ze słuchania.
To już trzeci raz, kiedy Linn oferuje downloady hi-res w swoim kramiku. Pierwszy zestaw z 2012 roku jest moim ulubionym (idealnie przekrojowy, pełen bardzo dobrych utworów), zobaczymy co zaoferują teraz. Zasady pobierania są bardzo proste: wchodzimy na stronę http://www.linn.co.uk/christmas , rejestrujemy się, pobieramy pliki. Można to zrobić dwojako: albo ściągamy specjalny program do pobierania z ich strony, albo nie bawimy się w żadne adobowe wynalazki, tylko ściągamy bezpośrednio z serwerów Linna. W tym roku, po raz pierwszy, utwory w jakości od kompresji stratnej aż po FLAC/ALAC 24/192. Warto podkreślić, że Szkoci oferują swoją muzykę nie tylko w najpopularniejszym formacie skompresowanym bezstratnie, ale także jw. w ALACu, co ucieszy posiadaczy jabłczanej elektroniki, jabłczanych komputerów, korzystających np. z nakładek na iTunes’a. Każdego dnia, aż do świąt, Szkoci oferują po jednym utworze, który pobieramy sobie bezpłatnie na dysk. Można, rzecz jasna, pobrać plik w paru wersjach – nie ma tu ograniczeń. Ciekawe, czy wytwórnia odejdzie od nieco upierdliwego pomysłu, który zasadza się na czasowym (doba) dostępie do danego kawałka? Pamiętam, że musiałem sobie ustawiać przypominajkę, jako osoba wiecznie o czymś zapominająca. Cóż, taki urok tego świątecznego prezentu – trzeba pamiętać o akcji i każdego dnia zaglądać na stronę, pobierając przez te parę tygodni całą świąteczną kolekcję. Mimo tych trudności, szczerze zachęcam, bo naprawdę warto!
PS. O jakości dostępnych materiałów, w tym płyt (winylowych) też coś u nas niebawem przeczytacie. Ostatnie doświadczenia w tej materii nie napawają (niestety) optymizmem.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.