LogowanieZarejestruj się
News

Pylon Pearl Monitor – nasza recenzja, nasz wybór

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
pearl_monitor_pylon_audio_dab_mleczny_2

Zgodnie z zapowiedzią, jeszcze przed końcem AD2014 publikujemy recenzję nowych, podstawkowych Pereł. Tak się złożyło, że głośniki mogę porównać z wieloma firmowymi konstrukcjami: Topazami Montor, poprzednikami Pearl Monitor „mk.1″, podłogowymi Pearl 25 oraz największymi Topazami 20. Takie zestawienie pozwoliło na wyciągnięcie konkretnych wniosków co do natury brzmienia, możliwości najnowszego produktu. Perły dojrzały, stały się według mojej opinii produktem, który charakteryzuje DNA producenta, brzmieniowe DNA Pylona. Jeżeli chcecie przekonać się jak dobrze potrafią zagrać „te paczki” (Perły są dużo większe od topazowych monitorów), jak grają kolumny z Jarocina posłuchajcie koniecznie tytułowych głośników… to jest właśnie ten dźwięk, ten sposób budowania przekazu, który tak u Pylona cenię. Pamiętam pierwszą styczność z pierwszym modelem, wrażenie jakie na mnie zrobił ten zestaw. Wtedy było to odkrycie, wraz z kolejnymi, przetestowanymi kolumnami rosło we mnie przekonanie, że tutaj nic nie jest dziełem przypadku, że produkty Pylona gwarantują dobry dźwięk, że w zestawieniu z ceną właściwie nie mają żadnej konkurencji. I cóż, zdania nie zmieniłem, bo z perspektywy czasu widzę, że każdy meloman znajdzie w ofercie polskiego producenta głośniki, które spełnią jego wymagania, będą mu wiernie służyć, jednocześnie nie drenując portfela.

Stworzyć coś, co zadowoli wybredne ucho, a dodatkowo będzie przystępne cenowo, wręcz „nieprzyzwoicie” tanie (są tacy, którzy źle się czują w obecności tak tanich kolumn, co jest według mnie groteskowe, ale cóż poradzić – niektórzy po prostu tak mają), patrząc przez pryzmat zarówno lokalnej jak i zagranicznej konkurencji, to spore osiągnięcie. Pylonowi się to udaje, udaje się potwierdzić wysoką ocenę i utrzymać poziom, wysoki poziom. W przypadku najnowszych, podstawkowych Pereł mówimy o czymś co idealnie pasuje do tego, co napisałem powyżej, stanowi potwierdzenie kompetencji, umiejętności oraz budowanego przez parę lat rynkowej egzystencji doświadczenia producenta. Dla mnie to także pewne zwieńczenie przygody z kolumnami Pylona, mogę tak napisać, bo testowałem (poza najnowszymi Szafirami), słuchałem wszystkich zestawów jakie trafiły na rynek (także tych bardziej egzotycznych… mam tutaj na myśli tubowe Ambery, centralny z serii Pearl, małe monitorki z tej samej serii etc). Przeczytacie na naszych łamach opis doświadczeń z użytkowania kolumn Pylona w kinie domowym (ich właściciel zbudował sobie cały system nagłośnienia, wykorzystując Topazy oraz Perły). Chętnie wspomnę o swoich przemyśleniach na temat dźwięku wielokanałowego… przy okazji. Jest to więc zwieńczenie i pewnego rodzaju podsumowanie. Mam w tym roku dwóch kandydatów do miana produktu roku. O jednym wspomnę w jutrzejszym (a więc noworocznym) wpisie, o tym drugim – już nie kandydacie, a finaliście, przeczytacie poniżej.

Nowe Pearl Monitor to produkt AD2014 portalu HD-Opinie.pl, to kwintesencja dokonań firmy, moim zdaniem to podstawowy model, model wizytówka, kolumny które mogą stanowić fundament każdego, dobrego, budżetowego HiFi. Mogą, bo nie tylko potwierdzają to swoimi walorami brzmieniowymi, ale są produktem na tyle uniwersalnym, na tyle umiejętnie wpisującym się w dowolny system (przetestowaliśmy nowe Perły w wielu konfiguracjach – z lampą, z tanim jak i drogim tranzystorem, w zestawie dzielonym, z cyfrowymi wzmacniaczami all-in-one, z kinem domowym (amplitunery Onkyo), konfrontując ich dźwięk z droższymi, świetnymi produktami Monitor Audio oraz ATC, grając na plikach, winylach oraz kompaktach), że znajdą swoje miejsce (jestem tego pewien) w praktycznie każdym miejscu, zestawie, tworząc harmonijną całość. Zapraszam do lektury…

Nowe Perły…

Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe doświadczenia, nowy zestaw zagrał mniej więcej tak, jak się spodziewałem – na co dzień grają u mnie podłogowe 25-ki, a to przecież te same przetworniki, model tożsamy z tytułowym, tyle że większy, podłogowy, z dodatkowym głośnikiem średnioniskotonowym na froncie obudowy. Napisałem mniej więcej, bo jednak z czasem nastąpiło pewne przewartościowanie, poza tym udało się posłuchać nieco muzyki z czarnych krążków (musiałem naprawić swojego wysłużonego NADa 2150) i …moje pierwsze spostrzeżenia uległy pewnym modyfikacjom.

Na wstępie, parę słów o samej konstrukcji. To duże, choć w wybarwieniu jakie do nas trafiło, nie tak duże jak poprzednicy (w fornirze wedge), monitory, pozwalajace na nagłośnienie całkiem sporej przestrzeni. U mnie jest coś około 28 metrów kwadratowych i mimo, że sam producent wspomina „skromnie” o maks. 22 metrach, nie odczuwałem żadnego niedosytu, problemów z nagłośnieniem takiej jw. przestrzeni. Zastosowano tutaj dokładnie takie same przetworniki co w 25-kach. Jest więc na górze dobrze nam znany Pylon Audio PST T-80/8 z tekstylną kopułką oraz średnio-niskotonowy Pylon Audio PSW 18-80/S ze sztywną membraną z włókna szklanego. Z tyły znajdziemy otwór bassrefleksu, solidne zaciski, sama obudowa wyglądem przypomina pierwszą generację Pereł… mamy ten sam, retro styl z prostymi ramkami na łączeniach ścianek, bez wyobleń, ot proste, duże jak wspomniałem powyżej, skrzynki. W opcji jest mowa o maskownicy, która wg. mnie powinna stanowić obowiązkowe wyposażenie kolumn głośnikowych, szczególnie takich, przystępnych cenowo (zazwyczaj idzie to w parze z okolicznościami natury, z jakimi musi się zmierzyć taka konstrukcja, tzn. z mieszkaniem pełnym dzieci). Pisałem o tym wcześniej i choć tutaj jest już możliwość zamówienia takiego wariantu, to w sklepie zwyczajnie nie kupimy takiej wersji, dostępne są zestawy bez tego ważnego elementu. Poza tym producent informuje, że mamy tutaj do czynienia z 8Ω impedancją, efektywność = 86db i cóż… mogę tylko potwierdzić, że nowe Perły nie mają żadnych problemów z małymi, lampowymi wzmacniaczami. Miałem przez moment lampkę (moc ok. 6W), rzecz zbudowana przez znajomego. Grało to pełnym dźwiękiem, bez śladu niedomagania, bez wysiłku. W drugą stronę (końcówka mocy oddająca przy 8Ω konkretne 105W, a przy 4Ω prawie 150W) nie doświadczyłem żadnych oznak przesterowania, mimo (przepraszam najmocniej sąsiadów) mocno wychylonego w prawo pokrętła we wzmacniaczu. Konstruktorzy wspominają o przedziale między 50-80W (nominalnie – maksymalnie). Jak widać, kolumny dają szerokie pole do popisu, można podłączyć je zarówno do „rachitycznych” lampek, jak i sporego pieca. Klasyczna, dwudrożna konstrukcja, która jest na tyle uniwersalna, że nadaje się zarówno do kina, jak i malutkich wzmacniaczy lampowych.

Warto zatem odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie:  jak nowe Perły sobie radzą, jaki jest progres, postęp w odniesieniu do poprzedników? Pierwsze co się nasuwa to efektowne, nacechowane dużą dawką energii granie, coś co kojarzy się z 25-kami. Tak to wygląda na początku. Po wygrzaniu, podpięciu obok starych Pereł, od razu zauważymy, że jest to dojrzalsze, precyzyjniejsze brzmienie, że stare Perły sporo jednak maskują, tu i ówdzie wygładzają, potrafią czarować, szczególnie gdy mówimy o średnicy, ale pewne rzeczy nam umykają. Tutaj jest inaczej, to znaczy mamy lepszy wgląd w nagranie, dźwięk się „otwiera” na szczegóły, pojawiają się mikrodetale, wybrzmienia, które wcześniej były ledwo wyczuwalne, albo w ogóle. Bas sprężysty, podobnie jak w 25-kach organiczny, ale jest go mniej, czy raczej nie dominuje tak (wstępnie) jak w przypadku podłogowych konstrukcji. Pamiętam, że po pierwszym „masowaniu” w podłogówkach wszystko zaczęło układać się w harmonijną, dopasowaną całość. Tutaj mamy to od pierwszych wybrzmień, nie adaptujemy się do „dużego” dźwięku. I zapewne to właśnie ta naturalna, koherentna sygnatura brzmienia nowych monitorów pozwala wraz z gramofonem w torze uzyskać tak miłe dla ucha rezultaty. Agens Obel zabrzmiała tak przejmująco, tak pięknie, że po po zatrzymaniu igły, nastąpiła powtórka, potem jeszcze raz i jeszcze i jeszcze… Tak, zalecam podpiąć jakiś gramofon i utonąć w dźwiękach wydobywających się z nowych monitorów Pylona. Będzie to prawdziwa uczta, a przy tym – co warto zauważyć – kolumny idealnie zagrają z repertuarem typu Metallica, Faith no More etc. To co robił Mike Patton, to jak zabrzmiał czarny album, tak te głośniki są świetnym wyborem dla tych, którzy słuchają cięższej muzyki, rocka, metalu, także w odmianach bezkompromisowych. Tym, co wybija się w przypadku takiego grania jest dynamika opisywanego zestawu, bezproblemowe reprodukowanie szybkich partii, solówek, całego, gitarowego misterium… te głośniki to potrafią i to jak potrafią.

Uniwersalne zatem? Tak, to zestaw nawet łatwiejszy, czy bardziej „pod wszystko” od wcześniej testowanych kolumn producenta. W sumie, ich możliwości z oczywistych powodów nasuwające skojarzenia z większym zestawem z linii, zbliżone są, może nawet bardziej, do Topazów (mam tu na myśli 20-ki, nie monitory). W przypadku niewielkich monitorów, kolumienek bliskiego pola, z serii Topaz, można było „wycisnąć” jeszcze więcej szczegółów, tam wręcz porażała zdolność do komunikowania detali… w sumie, gdybym miał to jakoś obrazowo porównać, to wyglądałoby to mniej więcej tak: Pylon Peral Monitor gen. 1 – - – -> Pearl Monitor gen. 2 -> Pearl Topaz Monitor. Bogactwo, dojrzałość, wyrafinowanie na pewno stały po stronie małych Topazów, ale już nie możliwości energetycznego, organicznego grania na poziomie jaki rezerwują sobie oba nowe modele Pereł z oferty Pylona. Z tym, że monitory są tutaj wg. mnie bliżej „złotego środka”, to znaczy umiejętnie łączą możliwości grania w różnorodnym repertuarze, nie idąc na żadne, wielkie kompromisy. Po prostu są konstrukcje z oferty, które są (jeszcze) lepsze, które potrafią (jeszcze) lepiej, ale też ktoś, kto słucha bardzo różnej muzyki, słucha za pośrednictwem nie jednego, a paru wzmacniaczy (wystarczy router audio w torze), ten powinien zainteresować się właśnie Pearl Monitor 2014. Ostatnio słucham muzyki z czarnych krążków i mój obecny tandem: stary (ale jary) gramofon oraz pre NADa (legendarna 1020) wraz z końcówką wespół z tytułowymi Perłami tworzą niezwykle zgrane, dopasowane zestawienie. Słucha się tego z ogromną przyjemnością, satysfakcją. Przejście na pliki, ostatnio przećwiczone z wszystkimi generacjami AirPort Express (trzy generacje, niebawem opis naszych doświadczeń – ciekawe wnioski!), czytaj via AirPlay, to nie tylko wygoda, natychmiastowy dostęp do gigantycznych zbiorów, bibliotek muzycznych, ale także (choć nie zawsze i nie z każdym modelem stacji bazowej, bezprzewodowym routerm) bardzo dobry dźwięk, nad podziw dobry, biorąc pod uwagę to, czym w takim wypadku było źródło, z czego to grało. Tak czy inaczej, najlepsze rezultaty w opcji bezprzewodowego grania z komputerowych (handheldowych) źródeł udało się uzyskać za pośrednictwem nuforce’owego AirDACa. Różnica na korzyść technologii SKAA w porównaniu z AirPlay’em jest moim zdaniem bezdyskusyjna. Niektórzy (bodaj Naim oraz Koreańczycy) próbują temu zaradzić tuningując technologię Apple. Muszę sprawdzić na ile ma to sens, wprowadza progres.

Perły, bo o nich tutaj przez cały czas mówimy, wbrew pozorom, a nie o zerach, jedynkach, tylko o Perłach i muzyce, Perły z głupiej mp3, z internetowej rozgłośni (mój wierny Squeezeboks) potrafią wydobyć brzmienie przyjemne, strawne dla ucha, takie które da się słuchać bez zgrzytu (-ów). To także dowodzi ich uniwersalności (źródła w sensie sprzęt oraz muzyka), umiejętności dostarczania przyjemności bez względu na okoliczności. Za to właśnie cenię takich producentów jak NAD czy NuForce, za to że potrafią tworzyć sprzęt nie tylko przystępny cenowo, ale także zdolny zagrać w praktycznie każdej konfiguracji, zdolny stworzyć dopasowany system z każdym źródłem, w dowolnej konstelacji, bez obaw że to nie zagra, nie wypali. Uniwersalność jest tym, co daje swobodę, pozwala (w przypadku budżetowych zestawów to wg. mnie kluczowa cecha) na dobór komponentów bez konieczności precyzyjnego (a więc żmudnego, trudnego, pełnego nietrafionych wyborów) konfigurowania docelowego toru. To bardzo ważne, bo przecież nie chodzi tutaj o poszukiwanie tej jednej jedynej, albo jednej z niewielu opcji, gdzie zagra. Tutaj po prostu gra, czy to z pliku, czy z płyty czy z winylu, gra bez niespodzianek i o to właśnie chodzi, powinno chodzić na tym pułapie cenowym, bez względu na źródło. Rzecz jasna nie oznacza to braku progresu, gdy zadbamy o lepsze, o coś lepszej jakości, dodatkowo bardzo ważnym elementem będzie (i tutaj każdy kompromis wyjdzie w praniu) odpowiednie ustawienie kolumn oraz może nie tyle dostosowanie miejsca w którym słuchamy muzyki, a takie zadbanie o akustykę, by nie zniweczyć efektu przez jakąś niewybaczalną wpadkę (ostatnio miałem okazję słuchać kolumn za kilkadziesiąt tysięcy w „hali”, nowocześnie urządzonym hangarze, dla niepoznaki nazwanym reprezentacyjnym mieszkaniem – ale bezsens!). Fajne jest to, że nowe monitory mogą zagrać zarówno w niewielkim, jak i całkiem sporym pokoju, mogą stanowić alternatywę dla podłogówek, a jednocześnie (poza gabarytami, bo spore) zagrać w gabinecie, może nie na biurku, ale w kameralnych warunkach. Swoje możliwości brzmieniowe pokażą zarówno z gałką na godzinie jedenastej, jak i na ósmej, dziewiątej… tu nie trzeba rozkręcać maszynerii, grać głośno, aby poczuć, aby było miło.

 

Czas na wnioski…

Oferta Pylona bardzo nam się ostatnio rozrasta. Niebawem dojdzie zupełnie nowa seria Onyks, czekamy na nowe, podobno bezkompromisowe Sapphire 31 oraz smuklejsze 25 – to podobny zabieg jak w przypadku Topazów, tam też mamy duże paczki i wersję „slim”, dla kogoś kto poszukuje czegoś kompaktowego. Na marginesie te Szafiry to zupełnie inne podejście do tematu, nowe grają zupełnie inaczej porównując od poprzedniego zestawu, który wyraźnie celował w określony typ brzmienia, nie był uniwersalny, a – nazwijmy to – wyspecjalizowany. Na pewno sprawdzę ich brzmienie dokładniej. Dodatkowo nie zapominajmy o nawiązaniu współpracy z reaktywowaną Unitrą (o której też coś u nas przeczytacie). Cieszy stały rozwój, nowe możliwości, nowe pomysły. Jak widać sporo się dzieje i tylko pozostaje mieć nadzieję, że nikt tutaj nie spocznie na laurach, że producent będzie stale rozwijał ofertę, potrafiąc dostarczyć na rynek równie udane produkty co dotychczas. Jak widać, nasza najnowsza recenzja jest pewnego rodzaju podsumowaniem, próbą całościowej oceny dokonań, oceny pozytywnej, której zwieńczeniem jest przyznanie tytuły produkt roku opisanym monitorom. To zasłużone laury, nie ma tu przesady, jakiejś fałszywej nuty, nie ma bo zwyczajnie wystarczy postawić sobie na podstawkach, na szafce, komodzie tytułowe kolumny. Gwarantuję, że będziecie podobnie jak niżej podpisany, zachwyceni. To są właśnie Perły, model podstawowy, model budżetowy, model (ultra)przystępny (899 złotych za komplet drodzy Państwo), na każdą kieszeń, który pięknie gra, któremu nie przynosi żadnej ujmy porównanie do dużo droższych produktów utytułowanych konkurentów. Takie właśnie są Perły, podstawkowe Perły AD 2014.

 

Produkt roku 2014 portalu HD-Opinie.pl

 

Kolumny podstawkowe Pylon Pearl Monitor (899zł)

Krótko i konkretnie… na plus: brzmienie, zastosowane przetworniki, wygląd (testowane wybarwienie – pięknie to wygląda!), CENA

Na minus: dajcie maskownice, nawet za dopłatą (nikt nie powie złego słowa, gdy cena zamiast 899 będzie wynosić 999). To element niezbędny dla kogoś kto ma małych szkodników w domu ;-)

 

Nowe i stare, spore różnice w jakości brzmienia na korzyść nowego produktu. To ewolucja we właściwym kierunku, dojrzalszy produkt, w tej cenie bezkonkurencyjnie dobre brzmienie

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz