LogowanieZarejestruj się
News

Mniej czasami oznacza więcej… monitory Diamond 15 od Pylon-a lepsze od 18

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9181

No i masz ci! Właściciel większych po teście ma niewesołą minę. Tym właścicielem jest niżej podpisany. Mniejsze grają dojrzalszym, równiej zszytym dźwiękiem od moich 18-ek. Równiej, znaczy w 18-kach muszę zamykać porty BR, bo bas potrafi niesfornie zdominować, co w przypadku 15-ek nie występuje. Co więcej, jest tu ten basior lepiej zdefiniowany (w mniejszych) i całościowo kolumny wypadają wg. mnie lepiej. To, co tylko lekko irytowało wcześniej w przypadku większych, po podpięciu mniejszych stało się trudne do zniesienia. Cholera. Duże są… w ogóle za duże, w sensie takie spore monitory u mnie się marnują, wykorzystuję może 60% ich potencjału i nie ma szans na więcej, bo więcej = za dużo, a co za dużo to niezdrowo. Mówię o ok. 30 metrach z  aneksem kuchennym (no powiedzmy, bo to jest taki patent na wywalenie połowy ściany, także nie aneks per se, ale do powierzchni dźwiękiem karmionej wliczamy jak najbardziej), także nie jakoś kompaktowo, a jednak te 18-ki w 50 metrowym salonie nie czułyby się nieswojo. To wielki dźwięk przez duże W i D, także jak napisałem powyżej… zamykam, a jak zamykam to w jakiś tam sposób ograniczam (nawet, jeżeli w takich jak moje okolicznościach poprawiam SQ), do tego robi się schizofrenicznie, bo z 18-kami na co dzień gra sub Sonosa, a to duże i ciśnie się pytanie, czy ktoś tu nie zwariował. Otóż nie, choć znowu, z bohaterami niniejszego wpisu sub (no bez zaskoczenia) dogaduje się lepiej i bardziej się podoba.


Jednak, mimo że dość małe, to nie tak filigranowe jak nieodżałowane (bo nie produkowane już) Topazy podstawkowe

Po takim wstępniaku można by się pewnie rozejść, ale nie ma tak dobrze, bo jako że Pylon popularny i często chwalony, u nas mocno wcześniej w wielu wariacjach opisany, sobie tę konstrukcję nie tylko z większym bratem porównamy …liśmy, znaczy się. Od malutkich Topazów, po Perełki i – to już jednak z pamięci notatek i zapisków, nie z głowy – sprawdzone wcześniej u nas podstawkowe Opale, było słuchane i było pytanie zadawane: czy lepiej, czy inaczej, czy może wcale? Wygląda na to, że w przystępnym pułapie cenowym powinniśmy kierować się nie (umownie) cennikiem i wynikającą z różnicy gradacją (bo ta jest wg. mnie bardziej psychologiczna niż faktyczna) a gustem, po prostu gustem i – jeszcze na dodatek – konkretnymi warunkami jakie w miejscu słuchania mamy, znaczy czy w naszym pomieszczeniu przypadkowo inny zestaw nie pokaże dużo lepszego brzmienia i tyle. Sam zacząłem od tego, że droższe, większe okazało się u mnie mniej sensowne od tańszego, bardziej kompaktowego. A to tylko wycinek opowieści, bo w życiu nie wybrałbym przykładowo Diamondów do niewielkiego gabinetu, tylko wybrałbym nieprodukowane już „blisko polowe” Topazy. Swoją drogą brakuje mi w ofercie polskiego producenta takich kolumn obecnie – są „efekty”, które mogą oczywiście pełnić podobną do monitorowych Topazów rolę, ale jednak zaprojektowano je (niemal każda linia dysponuje takim zestawem) pod kino domowe, właśnie efektowe, zastosowania. A jeszcze, jeszcze, trafił się model aktywny, to w ogóle bylibyśmy happy. Lubią się tam z Fezzem to może jakaś kooperacja i upichcenie takiego produktu wspólnie? Tranzystor już lapoluby wypuścili, poza tym można by poeksperymentować (a choćby i z lampą, a bo czemu by nie ;-) ).

Dobra, dość tych opowieści dziwnej treści, miało być o piętnastkach diamentowych i będzie. Jak w tytule stoi: kiedy mniej oznacza więcej. Zapraszam!


To wcale nie jest standard w tym przedziale cenowym. Jakościowo bardzo na TAK

 

Konstrukcja kompaktowego monitora, która oferuje niekompaktowy dźwięk?

W samej rzeczy. Gabaryty tutaj mogą mocno namieszać i sprowadzić na manowce. To nie jest „mały dźwięk”, to nie jest żadne tam „bliskie pole”. Dlatego, cytuję: „Diamond Monitor 15 - dzięki swoim możliwościom świetnie sprawdzi się jako pełnoprawny rasowy monitor bliskiego pola w małym systemie stereo, jak i również jako kolumna efektowa systemu kina domowego…” wg. mnie całkowicie rozmija się z rzeczywistością. Takie opisy trafiają się na sprzedażowych stronach, ba producent też to sugeruje, a moim zdaniem to nie jest rasowy monitor dla jednego, jako efektowy w kinie owszem sprawdzi się, ale tylko pod warunkiem, że będzie to naprawdę duża przestrzeń i 18-ki na froncie, albo jeszcze lepiej podłogówki z linii i …no będzie po prostu kinowo, będzie Wielki Dźwięk. Tak, tylko że musi być duże pomieszczenie, odpowiednie warunki, by to miało sens. W małym, z adekwatnymi (w kinie nie oszczędzamy na gorszych, innych, pośledniejszych w kanałach efektowych – to częsty błąd!) zestawami przestrzelimy. Te monitory to świetna propozycja do pomieszczenia typowego w rodzimych warunkach, pełniącego funkcję salonu, pokoju dziennego i nie będzie tu żadnego niedostatku, żadnego „ale”. Właśnie w takiej sytuacji te 15-ki będą czuły się jak rybka w wodzie, będą na swoim miejscu i czy je dodatkowo pożenimy z niskotonowem (co często wychodzi systemowi na zdrowie i ma przełożenie na LEPSZY SQ, coraz częściej zapewne to słyszycie, że 2.1 ma uzasadnienie), czy nie, te kolumny dostarczą nam sporo wrażenie zarówno w rozrywce / kinie jak i muzyce, pełniąc rolę frontów, głównych efektorów, a nie jak opisano powyżej „przy biurku, albo z tyłu w salonie”. To nieporozumienie. Piętnastki zasługują na więcej (atencji) i mogą właśnie stanowić podstawę systemu i to takiego – jak napisano w marketingowym opisie – rasowego, bez żadnego marudzenia.


Typowa dla diamencików pochyła, „ścięta” obudowa

Pylon ponownie sięgną tutaj po skandynawskie, sprawdzone już wielokrotnie, po prostu dobre i pewne głośniki z oferty Scan-Speak’a. Jest więc wysokonowiec i niskośredniotovowiec, które producent dopasował do dość wąskiej i stosunkowo kompaktowej obudowy. Co mnie najbardziej zaskoczyło to wspomniana na wstępie dojrzałość i trafienie w tym zestawieniu w przysłowiową 10-kę. Dźwięk poukładany, akuratny, pomiatając opisane dalej walory, daje właścicielowi gwarancję bezpieczeństwa – ani razu (inaczej niż w 18-kach) nie zdażyło się, żeby przemknęło przez łeb „no za dużo, spokojniej, wróć… znaczy potencjometr w lewo”. Co więcej, tu właściwie nie ma mowy o regulacji EQ, która w przypadku większego brata może być po prostu nieodzowna (znowu, bo przestrzeliliśmy z kolumnami pod zbyt małe, zbyt niedopasowane do możliwości przetworników, pomieszczenie). To ma naprawdę pierwszorzędne znaczenie i jak ktoś dysponuje ogromnym potencjałem, a wykorzystuje go właśnie w zakresie bliskim 50% to traci… traci to, czego nigdy nie usłyszy, nie doświadczy, traci także na pewnych cechach spotykanych w efektorach kompaktowych, gdzie akcenty siłą rzeczy muszą być inne, musi być nieco inaczej. A to nieco robi czasami kolosalną różnicę. Także w tym miejscu taka sugestia – naprawdę nie kierujcie się w wyborze cennikiem, albo opiniami o „innej klasie” tylko bierzcie pod uwagę widoczne (wielkość coś sugeruje ofc, choć to bywa złudne, ale jest to oczywista wskazówka) cechy konstrukcji i nie przekreślajcie czegoś, co jest z innej półki.

W porównaniu do 18-ek są filigranowe wręcz, ale nie małe, bo małe to są Topazy, są po prostu kompaktowe, bardzo ładnie prezentując się na standach czy regale. Nie zwaliste (trochę 18-ki), a takie właśnie nie narzucające się, z jednej, a z drugiej (jak już grają) reprodukujące wcale nie blisko polowy, wcale nie mały dźwięk. W moim środowisku, pomieszczeniu te kolumny trafiły dokładnie „pod wymiar”. A to, przypominam, ponad 30 metrów kwadratowych. Szkoda, że w komplecie nie znalazły się ochraniające przetworniki przed maluchami (oj tak), takoż kocio-niszczycielami (oj tak, tak) maskownice, które trzeba dokupić osobno. Pylon, podobnie jak w innych oferowanych przez siebie zestawach, zaimplementował tutaj elegancki system magnes (maskownica), niewidoczne metalowe elementy w obudowie (kolumna). Można ten brak tłumaczyć niewygórowaną ceną, ale wg. mnie taki element powinien zawsze pojawiać się gdziekolwiek bądź sprzedawane są Pylony, jako opcja obli do zaznaczenia, wyboru. Jakieś domorosłe pomysły z workami, przesuwaniem kolumn, by ciekawe nowych doświadczeń paluszki nie zrobiły membranom kuku jest … no cóż… jest irytujące. Dopłata, jak najbardziej, ale właśnie z sugestią = kupuj. No chyba, że ktoś dzieci nie ma, dzieci nie odwiedzają, a zamiast kota jest złota rybka. Wtedy nie potrzeba.


Niewielki port BR. Tu raczej powinien być otwarty, dokładnie odwrotnie jak w większym bracie, 18-tce, gdzie zamykamy zazwyczaj

Popatrzmy jeszcze na chwilę, co fabryka tutaj wykoncypowała:

Specyfikacja Techniczna:

  • Impedancja: 8 Ohm
  • Pasmo przenoszenia: 48 Hz – 20 kHz
  • Moc (nominalna/maksymalna): 60 W / 120 W
  • Efektywność: 86 dB
  • Głośniki:
    • niskotonowy: Pylon Audio PSW 15.8.CA (Seas CA15RLY)
    • wysokotonowy: Pylon Audio PST 19.T (Scan Speak D2010/851300)
  • Maskownica (magnetyczna)
  • Wymiary (szer. x wys. x gł.): 166 x 380 x 315 mm
  • Waga netto: 8 kg
Stary, dobry znajomy. Bardzo przyjemny tweeter, producent wie co robi, stosując te przetworniki w swoich konstrukcjach (modyfikując je pod nie)
 
Trochę się poruszyło. Mniejsza. Ta membrana też dobrze znana, znaczy głośnik, dobrze.
Mniejszy, nawet w dużo mniejszej obudowie, robi lepsze wrażenie… od dużego efektora
 

Z tą mocą to powiem tak… każdy typowy przedstawiciel drutu ze wzmocnieniem będzie tu z sukcesem wykorzystany, może nie łączyłbym tych Pylonów z bardzo rachitycznymi (parę W) lampami. Ale już z naszymi diabłami (6N33) to jak najbardziej, bo tam te 18 na kanał jest i nie ma mowy o niedostatku mocy. W drugą stronę nie widzę przeciwwskazań do łączenia nawet z bardzo wydajnymi piecami. Końcówka K3 od Roksana napędza te kolumny z pełną gracją i bardzo w sam raz. Impedancja jest tu podana orientacyjnie, myślę sobie, że to bardziej 6, a może nawet kino domowo (4) bardziej, ale to w ogólnym rozrachunku nie powinno robić żadnej różnicy. Są te diamenciki łatwe i są uniwersalonolubne: grały z dwoma różnymi szmatkami tranzystorowymi oraz wspomnianym lampiszonem i choć występowały (a jakże) różnice, to styl, ogólna charakterystyka i wspomniana „akuratność” występowały z każdą „elektrownią”, zatem można łączyć zupełnie swobodnie.


Next generations ;-) Nowe pokolenie to mono obudowy, większe kompetencje, rozwój, progres. Tyle, że stare potrafi zaskakiwać. Jak to tutaj ;-)
Dźwięk poukładany

…co nie oznacza nudny. Diamondy grają bardzo swobodnie, charakteryzują się dobrą dynamiką (fani ciężkiego grania będą bardzo zadowoleni), w odróżnieniu od 18-ek oferują lepszy wgląd w nagranie, są bardziej rozdzielcze, bo też jak sugeruje śródtytuł – poukładane. Tu nie ma mowy o pewnej nonszalancji z jaką buduje dźwięk większy brat, jest także dużo więcej informacji, gdy zestawimy je z Perełkami (te tworzą bardziej ogólny obraz, nie akcentują, nie zwracają uwagi, znowu, Diamondy robią to od niechcenia jakby, nienachalnie, ale jednak wszystko to nam się w łepetynie układa i jest tego, cóż, więcej), natomiast z Topazami nie byłbym już taki pewien. Do pewnego stopnia to bardzo podobne kształtowanie dźwięku, tyle że Topazy to właśnie przede wszystkim wgląd z doskonale, koherentne granym pasmem, rzecz jasna bez basu dużego (jest to bas domyślny, dopowiedziany, właśnie w bliskim słuchaniu w sam raz obecny, choć faktycznie rekonstruowany w głowie), z przekazem intymna-osobistym, zupełnie inaczej niż w Diamondach 15, gdzie to przypominające ogólnie Topazy granie jest udostępniane szerszemu audytorium, stanowi coś wypełniającego dźwiękiem pomieszczenie (czego o Topazach w salonie powiedzieć nie da się żadną miarą). Także już widzicie, że przykładowo dla kogoś, kto preferuje słuchanie indywidualne, salonu dużego nie ma, albo po prostu słucha w gabinecie, nawet sporym gabinecie, Topazy mogą stanowić dobrą alternatywę, ba mogą się nawet bardziej podobać od opisywanych. Perły zdecydowanie będą wyborem mniej wyszukanym, co nie oznacza, że złym – w przypadku kina czy ogólnie rozrywki elektronicznej – wybrałbym duże Perły, albo jeszcze lepiej Opale. Właśnie, te ostatnie jako kolumny „środka” tj. oferujące bardzo dużo zarówno w przeżywaniu (kino, gry) jak i kontemplowaniu (zdecydowanie muzyka) mogą być „środkiem złotym”. Diamondy nie będą tu zauważalnie lepsze (w kinie, rozrywce), a w przypadku muzyki może się okazać, że doceni to tylko jeden domownik ‘;-).

To po co strzępić język, jak brutalnie wszystko powyżej skłania do innego wyboru. No cóż, jak ktoś słucha muzyki i to muzyka ma być clou, a reszta ważnym dodatkiem, takim na wysokim poziomie dodatkiem, ale jednak dodatkiem to albo Topaz (mała kubatura), albo opisywany tu model.Nie 18-ki, bo te są „amerykańskie” i trzeba je albo okiełznać, albo dać im pograć, ale w odpowiednich okolicznościach przyrody (myślę sobie, że osobista sala kinowa z naprawdę dużym ekranem i dużym pomieszczeniem – ekran 150″ i więcej to przy braku krótkiej projekcji (za dużo?) 5-6 metrów minimum), a jak takowe nie występują u nas to zdecydowanie mniejsza parka. Słuchanie muzyki za pośrednictwem tych kolumienek (dobrze, są kompaktowe, ale nie malutkie) to jest to, za co tak sobie Pylona cenimy. Płynny przekaz z dobrą stereofonią, świetną przestrzenią, czymś co zawsze jest pożądane i do czego dążymy, chcąc słuchać muzyki, a nie kolumn (źródła)… wtopienie się w pomieszczenie, zniknięcie się, gdy słuchanie dostarcza wielkiej frajdy bez żadnych oznak znużenia. Się słucha i się nie chce przestać. Jeżeli audio jest w centrum (a wierzcie mi, że sam się łapię, że w domu pełnym współmieszkańców to wcale nie jest takie oczywiste) i stanowi najistotniejszy argument to sami widzicie jakie kolumny z całej oferty (znanej mi) Pylona widziałbym u siebie. Z zastrzeżeniem, że Jaspery, że nowe retro podstawki, co właśnie wjechały czy za moment wjadą, nie słuchane… tyle, że topowe to w ogóle inny poziom w sensie, że nie ma u mnie warunków i raczej chodzi o wyczynowe tory, poza tym mówimy o podstawkach i tego się trzymamy, a te retro? Cóż te retro pewnie sobie sprawdzimy, bo bardzo przemawiają formą (pytanie, jak tam będzie z treścią? ;-) ).


Muza, kino, elektroniczna rozrywka – wszędzie ten zestaw się sprawdzi. W mch wręcz wyśmienicie (już na poziomie 2.1 – polecam).

Fajne te Diamondy 15, bardziej uniwersalne i w ogóle „znajdujące się” w wielu zastosowaniach, wielu domenach. Jako kolumny do muzy w typowych dla nas warunkach lokalowych? TAK. Jako fronty w kinie z dopaleniem dodatkowych elementów (mch), bądź samopas? JAK NAJBARDZIEJ. Jako część naprawdę wypasionego zestawu kina domowego (efekty)? W RZECZY SAMEJ. Jako kolumny do kompa, mini studia czy osobistego studia? No nie wiem, miałbym inne typy raczej, jak wyżej napisałem. Także poza tym bliskim i poza jakimś mezaliansowym marnowaniem potencjału w KD (bo że niby kompaktowe, no kompaktowe, ale wtedy fronty adekwatnie dobre, albo lepsze, a nie gorsze!) te kolumny można brać w ciemno. Bardziej, znacznie bardziej w ciemno niż 18-ki, bo te trochę jak u mnie, mogą okazać się wyborem „na wyrost” i jednak przestrzałem.

Zbierając wszystko do…

…podsumowując znaczy się, mogę z czystym sumieniem polecić. Topazów już nie ma (jaka szkoda) malutkich, te kolumny nie są wbrew tu i ówdzie kolportowanym opisom, analogiem starego, najmniejszego modelu (nie efektowego) w portfolio Pylon Audio. Diamond 15 mogą być podstawą, fundamentem bardzo wysokiej klasy systemu i nie będą, mimo ceny (dla niektórych rzecz nie do przeskoczenia), łączone z bardzo drogą elektroniką pokażą o co tu chodzi i na pewno nie będą ograniczać, wręcz – śmiem powiedzieć – że lepiej i właśnie bezpieczniej sprawdzą się z tą drogą niż droższy, większy model. Lepiej także sprawdzą się w mch, znaczy w sytuacji gdy kino domowe będzie rozwinięte do rozbudowanego zestawu źródeł dźwięku, gdy przyjdzie nam słuchać czy oglądać, czy marnować czas na graniu w towarzystwie efektów, a nade wszystko suba. Z Sonos subem te kolumny dają wyjątkowego czadu, także w muzyce, dają, 15″ membrana może zająć się odtwarzaniem średnicy (co wychodzi jej wyjątkowo dobrze), a dopalony dół, dzięki zszyciu (pomiar) oraz systemowemu (Sonos) konfigurowaniu wielokanałowego setupu oferuje moc wrażeń, dodatkowo stawiając kropkę nad i w audio, gdy dół być musi i musi go być (dużo, ale nie za, dodatkowo tak, aby reszta nie zaginęła w akcji).


Ładne, zgrabne, w sam raz

Obecnie paczki (komplet) kosztują 3300zł. Inflacja.

Także weryfikuję swoją opinię na temat dużych, które jako mniej uniwersalne i z basem wymagające atencji, stawiam niżej od opisanych. A te opisane na równi z ulubionymi Topazami, a nawet bardziej, bo są znacznie bardziej jednak życiowe i w każdych niemalże warunkach akuratne. Te kolumny mogą być docelowe, myślę sobie że zauważalnie inaczej (w sensie leeeeepiej) to pułap bardzo już bolesny dla portfela i jak ktoś nie ma specjalnie ochoty na zbytki to znajdzie w tych kolumnach coś, z czym nie tylko da się żyć, ale to życie będzie w aspekcie przyjemności z obcowania bardzo udane, bogate i w pełni satysfakcjonujące.

Rekomendujemy.

To do 4k dość oczywisty wybór.
Może okazać się docelowy i nikt nie będzie płakał (znaczy właściciel nie będzie) 
Serdeczne podziękowania producentowi za użyczenie do testów

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz