W końcu udało się opracować wersję oprogramowania zdolną do konwersji w locie, która po pierwsze ma zadowalającą wydajność, po drugie – co ważne – nie wysysa energii z akumulatorów jak to ma w zwyczaju flash, co od zawsze podkreśla główny krytykant tego formatu, niejaki Steve Jobs. Rzecz jasna nie jest to docelowe rozwiązanie, trudno tu mówić o finalnym wsparciu dla formatu, ale jest to niewątpliwi krok na drodze szerokiego wprowadzenia „wyklętego” flasha na ekrany iPodów, iPhone czy iPada oraz jego pb. Adobe Flash Media Server 4.5 oraz Flash Access 3.0 przesyłają flashowy strumień obrazu na zdalny serwer, a ten następnie przesyła strawny dla iOSowych sposób. Tak jak wspomniałem powyżej, całość ma być szybka, działać bez opóźnień, „na żywo”. Podsumowując jest szansa, że nie będzie potrzeby oglądania kwadratu z pytajnikiem, że każde flashowe wideo na iOSowym sprzęcie sprawnie i szybko się odtworzy.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.