Z tymi nagrodami bywało tak, że można było z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, jakie to marki (a raczej jakie korporacje grupujące marki audio) otrzymają wyróżnienie „produktu roku”. Warto zatem zachować zdrowy dystans do takich zawodów, bo choć nagrody przyznają dziennikarze z branży to często jest (było?) właśnie tak, że „o znowu Denon” Owszem, trafiają się też ciekawe, nieszablonowe, albo zwyczajnie trafne (bo pokazujące faktyczną innowację, coś nowego, odkrywczego) decyzje jury, ale… można też powiedzieć, że nierzadko są to wybory mocno przewidywalne. Od niedawna jest nieco odważniej – trzeba to uczciwie przyznać – ale też tak dużo się tych kategorii porobiło, że gdzieś nieco ulotniła się pierwotna wartość nagrody EISA. Widać jednak, że idą z duchem czas(ów) i zwyczajnie w tej wielości, różnorodności, przebija nam się rzeczywistość – jak nazwać te wszystkie audio omnibusy, te samograje? Kategorie ulegają zatarciu, właściwie już nawet nie staramy się tego porządkować, bo zaraz zaskakuje nas nowy pomysł na granie. No takie czasy…
W tym roku było więc i przewidywalnie (patrz powyższy obrazek z nagrodzonymi w kategorii HiFi Audio) i …bez zaskoczeń, choć (subiektywnie) zasadniczo trafnie. Dwie nagrody powędrowały do rzeczy przez nas niedawno opisanych na łamach tj. KEFów LS50 Wireless (patrz nasze wrażenia) oraz NADa C338 (patrz nasz test). Oba te produkty są na tyle nowatorskie, na tyle mocno akcentują zmiany jakie zachodzą w branży, że…ich brak na liście nagrodzonych byłby cokolwiek niezrozumiały. Cieszy uznanie dla nowego, ultranowoczesnego Hegla (Rost… kolejny rok, kolejny Hegel), zrozumiały wydaje się wybór Phantoma (Devialet) w innowacjach. Inne typy, jak wspomniałem, mocno przewidywalne, no może poza mobilnym amp/dakiem RHA. Na marginesie – jak już tak bardzo rozbudowano kategorie, tak wiele nowych postanowiono wprowadzić, dziwi brak czegoś, co zahacza o oprogramowanie, o technologie IT dzięki, którym to wszystko w ogóle działa. Przecież dzisiaj to właśnie software staje się elementem nie tylko niezbędnym, ale wręcz kluczowym w audio oraz audio/wideo (przykładowo patrz nas ostatni wpis na temat). Spore niedopatrzenie. Niby jest więc nowocześnie, ale jak wyżej software ważna a niedoceniana rzecz, no i jednak konserwy w tym EISA siedzą (vide dwie kategorie dla gramofonów) Dobrze, dobrze, cieszmy się, że są analogowe źródła, bo cała reszta to już prawie bez wyjątku komputery.
Wracając zaś do tytułowych. KEF pokazał co można zrobić zamykając cały system w głośnikach. Nie multiroomowych, nie niewielkich strefowych, takich jeszcze nie HiFi, a bardziej do słuchania w tle, czy kina, a konkretnych właśnie hajfajowych, a wręcz high-endowych… to produkt, który jest emanacją tego co dzisiaj i jutro: streamingu, komputerowego audio (software!), braku kabla. Kabla jako konieczne medium: tam, przypominam, jest sieciowa skrętka, przewód LAN, który to przewód łączy głośniki, może też ten LAN łączyć fizycznie z torem, ale jako opcja, bo jest WiFi. Nazwa jest więc trafna, mimo krytyki, utyskiwań, bo właśnie to „do” zazwyczaj jest wireless, a jeszcze mamy rozbrat z kablem audio, z kablem służącym do przesyłu analogowego sygnału. Ni ma, wygumkowany. To komputerowe, to ciągłe doskonalenie, nowe możliwości… to oprogramowanie, to systemy komputerowe, często gęsto mobilne, które są warstwą sterującą w klamotach, jak i w bezprzewodowych źródłach, w transportach, wreszcie terminalach dostępowych / zawiadujących (co dzisiaj oznacza po prostu jakiś smartfon w kieszeni). Tak, to brzmi dość koszmarnie, ale w praktyce, jak wspominałem w recenzjach zazwyczaj jest proste, jest wygodne i daje (nieograniczone) możliwości. Miał być Tidal? I jest. Będzie pełna obsługa MQA? Ano będzie, dalej… ROON, rozbudowa DSP, będzie wiele, wiele nowych rzeczy. To wszystko ma sens. Także w kontekście jakościowym ma.
C338 to następca najprzystępniejszych, najdostępniejszych integr w katalogu – wzmacniaczy, które od zawsze miał w swojej ofercie NAD. To chyba nawet bardziej od D3020 (patrz nasz test) nowa inkarnacja legendarnego C3020 – bardziej, bo ma te rzeczy, które tworzą całościowy pakiet: jest streaming WiFi (Chromecast) i BT (aptX), jest gramofon (to dzisiaj ważne, nie tylko ze względu na modę, bo ludzie zwyczajnie szukają czegoś innego) - sumując – jest integracja wszystkich źródeł (te fizyczne i niefizyczne mam tu na myśli ). Do tego klasa D, która brzmi dojrzale, prezentuje się lepiej od wspomnianego D3020, gdzie dodatkowo mieliśmy „tylko” BT, gdzie zamiast WiFi, było mniej wygodne (integracja komputera) USB, gdzie (wreszcie) nie było gramofonowego pre. C338 to nie tylko coś uniwersalnego na dziś i na jutro, to także (dzięki patentowi na strumień by Google) coś przygotowanego na przyszłość, bo internetowy gigant będzie temat wspierał, będzie rozszerzał, rozbudowywał, bo ma w tym oczywisty interes. Są inteligentne głośniki (tylko czekać, aż pojawi się taka kategoria), jest wyścig, którego celem są nasze mieszkania, domy (inteligentna chałupa). W to wszystko się audio wpisuje, właśnie wpisuje i przed tym (zwyczajnie) nie uciekniemy, bo i po co uciekać?
Ci, którzy wiedzą jak tworzyć ekosystemy, giganci IT, zrobią co trzeba, żeby to wszystko się dogadywało, działało w sposób spójny, prosty i przewidywalny. Za moment będzie AirPlay 2, będzie BT 5.0, będzie ostateczne zerwanie z przestarzałym, skostniałym systemem dystrybucji treści, opartym na widzimisię wielkich wytwórni. Ich czas przeminął. Za moment czeka nas integracja asystentów/ek głosowych (implementacja tego do systemu audio jest kwestią najbliższych kilkunastu miesięcy), co zwyczajnie ułatwi sprawę, bo już nie będziemy mazać po ekranach, nie będziemy zastanawiać się czy to, czy tamto jest ze sobą kompatybilne. Wszystko zmierza do tego, by elektronika użytkowa wtopiła się w otoczenie. W pełni. System audio również. Za moment klasyczny tor będzie vintage. Wiem, strasznie to brzmi, ale w praktyce to nowe da się lubić.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.