LogowanieZarejestruj się
News

Nowości na HDO (aktualizowane) w lutym 2022…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9475

Rozpoczynamy od nawiązania do borewiczowskiej klasyki: „Nowości #1: się ma, się słucha  :P  Co się ma? Kompaktowe Diamondy od Pylona. A dokładnie Pylon Diamond 15, które konfrontujemy bezpośrednio i pośrednio (znaczy będzie przepinane  ;-) ) z większymi (sporo!) 18-kami. Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, te kolumny mogą być dobrym wyborem zarówno do gabinetu / sypialni, jak i niewielkiego salonu. Różnica w skali dźwięku i sposobie reprodukcji wg. mnie ogromna. A przecież mówimy o tej samej linii, a jednak! Nie to, że słyszę coś zupełnie odmiennego, ale pewne cechy brzmienia są tutaj całkowicie inne. Mnie to bardzo leży, bo zamiast różnicy pt. „no mniejsze są, w dostępnych powierzchniach pomijalne” mam dwa ®różne zestawy. Nie ma miejsca na nudę, jest miejsce na słuchanie równoczesne i – przepinanie – choć do czasu, bo właśnie udało się upolować matrycę audio Nobsound 4-1-1-4 i powiem Wam coś… zaje fajna rzecz to jest. Możemy równocześnie 4 różne konstrukcje głośnikowe na jednym ampie, albo cztery różne ampy na jednym zestawie testować. Dla mnie to ogromne ułatwienie w pracy. Rzecz zrobiona pierwszoklaśnie, znaczy z wielką dbałością o przebieg sygnału. Parametry idealnie dopasowane do moich potrzeb (maks. 200W na kanał, więcej nie planuję w moich warunkach, nie miałoby to żadnego uzasadnienia i waliłoby ściemą na kilometr, gdyby się testowało jakieś megapiece przykładowo). Aha, wspomniana matryca wielogłośnikowo/ampowa pozwala na przyłączanie pieców lampowych z odpowiednich dla nich (lamp) parametrem tj. stałym obciążeniem rezystancyjnym, co by nam bańki jak najdłużej w dobrym zdrowiu służyły…” (…)

 

Ciąg dalszy po kliknięciu w „dalej…”

Nowości #2: tym razem coś, co łączy światy na poziomie… dotychczas niespotykanym. Wiem, co mówię, bo przewaliło się przez redakcyjny regał AV pierdyliard skrzynek audio-wizyjnych Dune, Zidoo, Oppo, Cambridge Audio, NAD, Egreat, Elec, czy HTPC różnej maści (z dedykowanym softem znaczy front-endem tj. Minix choćby… btw androidowców nie zaliczam do av blaszaków). Ostatnio był u nas także ekskluzywny i wybitnie pod audio robiony ROSE. U Koreańczyka wideo było wyraźnie dodatkiem tylko, nawet mimo wyświetlania na dużym panoramicznym mazianym displeju np. klipów, bo poza VLC właściwie tam nic nie robiło roboty w wizji, a spec/ustawienia pozostawiały spory niedosyt. Z Zidoo Neo S jest ZUPEŁNIE INACZEJ. To takoż bardzo mocno pod audio robiony klamot, powiem więcej – to jest część elektroniki audio na poziomie wykraczającym nawet poza wysokoklaśne HiFi. Znakomite komponenty, znakomite wyposażenie i wszystko zaprojektowane tak, by brzmieniowo i obsługowo (muza) było tiptop. I tak jest. Ale to tylko A. Bo jest jeszcze B… znaczy jest jeszcze V. I to jakie! Ciąg dalszy w ciągu dalszym ;-) (…)

 Megagaleria z opisami po kliknięciu w powyższe…

 


Doskonałość na łysej glacy. Nie przesadzam!

Nowości #3. Jak na tytułowej focie… pojedynek niewidzialnych nauszników ;-) Panie, Panowie w prawym narożniku hajendowa najtopowsza konstrukcja Dana Clarka STEALTH za c.a 20k aka 4k zielonego siana, w lewym Dr Fang wystawia najnowszą V3 wersję naszych ulubionych swego czasu Arya STEALTH Magnets! Cena nadal wysoka, choć porównując wręcz okazyjna ;) :P …w okolicach 8k aka 1.6k zielonego siana. Dlaczego niewidzialne jety na obrazku, zapytacie? Nie chodzi tu tylko o same nazewnictwo, nie, chodzi tu moi drodzy o charakterystykę brzmieniową tych nowości. To NAJBARDZIEJ neutralne, najbardziej hmmmm… wierne (?) nausznice jakie przyszło mi nakładać na łysą glacę. Tak, mam tu przede wszystkim na myśli „dan clarck-i”, ale i hifimanowa Arya to słuchawki bardzo ale to bardzo niepodkoloryzowane. Także punkt styczności jest, mimo że obie konstrukcje, poza metką, różni co nieco… pomijając, że planary, to zamknięta konstrukcja rywalizuje tutaj z w 100% otwartą, a choć obie dysponują „niewidzialnymi” membranami, to mocno inaczej szefowie kuchni podeszli do tematu. Oczywiście o tym przeczytacie w recenzji, nie zajawce.

I tu i tam łezka (muszla), super wygodne ze wskazaniem na Dan-a, bo topowa DCA dopasowuje się (yhy samo się) do glacy jak najlepsze włoskie obuwie. Serio, tym razem naprawdę nie czujecie, że macie coś na głowie i moim zdaniem osiągnięto tutaj ergonomiczną perfekcję. Lepiej się nie da. W przypadku Arya mamy powtarzany przez producenta, wypracowany w kolejnych generacjach, doskonale sprawdzający się w codziennym użytkowaniu pałąk – jedynie regulacja stopniowa to coś, co bym tutaj zmienił / poprawił. Okablowanie w DCA jest fantastyczne, firmowe kable wg. mnie nie wymagają żadnego „no dobra, trzeba dorzucić do ceny wyjściowej ileś tam na nowe druty”, są docelowe. Układają się perfekcyjnie, w miękkiej, materiałowej otulinie, są lekkie, nie mikrofonują i jedynie mogłby być dłuższe (znaczy mogą, ale to kosztuje). Dostajemy (zdaje się) 1.8 metra, a to trochę mało jak na standardy stacjonarnego słuchania. W Arya kabel jest, jaki jest. Da się z nim żyć, ale jednak dla wymagającego trzeba będzie czegoś więcej i na potrzeby testu to więcej wylądowało w redakcji (symetryczne więcej). Dobrze, że ujednolicono (no prawie) standard wtyków w muszlach HiFiMANów (3.5) i można sobie przy paru w kolekcji nowościach ze stajni stosować te same przewody.

Mimo zamkniętości DCA wymagają… odpowiednich warunków. To w ogóle kapitalna konstrukcja, bo według mnie referencyjne NARZĘDZIE dla kogoś zainteresowanego słuchawkami do odsłuchu studyjnego. Już tłumaczę. Te nauszniki w sposób absolutnie bezwzględny różnicują nagrania, pokazują na co stać (albo nie) podpiętą elektronikę, no są takim szkiełko-okiem, ale (co istotne) bez wyzucia z emocji & przyjemności. Co to, to nie, te słuchawki dostarczają potężną dawkę dobra, tyle, że są wrecz podręcznikowym przykładem na: shit in, shit out. Wspaniały tool dla realizatora dźwięku? Mhm. Co więcej w studiu nie może być głośno, toczyć się jakieś przyziemne życie ;-) obok, tu jest tak samo: musicie się skupić tylko i wyłącznie (bo odkrywamy) i musicie mieć cisze. Mimo zamkniętości te słuchawy nie tłumią z otoczenia. Jak słuchamy, nie przeszkadzają domownikom (co innego Arya, tam macie wszystko dokładnie zapodane na zewnątrz, jakbyśmy kolumienki mieli na cichości słuchane), ale właśnie jak wyżej.


Pojedynek świetnych słuchawek. DCA Stealth vs HiFiMAN Arya V3. Na Zidoo AiO testowane jak widać.

Odkrywamy? A i owszem, ale co to za odkrywanie jest! No słuchamy sobie najpierwej i nuda panie, jak w polskim kinie (to nieprawda oczywiście, szczególnie kinie sprzed paru dekad) nic się nie dzieje. Nie z nami te numery, wiemy o co chodzi, wiele produktów z najwyższej półki wydaje się nudnych na wstępie. Wiele takimi pozostaje, znaczy okazuje się że odbiegają w jakimś aspekcie od doskonałości i są po prostu do dupy (za kontener siana chcemy naj i koniec i basta). Tu jest na szczęście właśnie tak, jak to bywa z najdoskonalszym – dzieje się, wszystko na miejscu, wszystko w takich proporcjach jakie uznamy za ekhmmm prawdziwe. Słuchamy i nie (jak zwykle) przechodzimy przez etap adaptacji i przyzwyczajenia do charakterystyki efektora, a… efektor pokazuje nam obiektywnie o co tu chodzi. Słuchamy muzyki. Reprodukcji? Tak. Interpretacji? No właśnie nie.

Arya są łatwiejsze, łatwiejsze w tym sensie że przewidywalne. Już tłumaczę – tam nie robi różnicy czy mamy, czy nie mamy na nosie okularów. W DCA robi. Byłem serio w totalnym szoku, gdy zdjąłem patrzałki (mode: krtek) i usłyszałem więcej. Nie, zioła nie było, nie – nie przyśniło mi się, nie …to nie było subtelne. Musi być idealna komora odsłuchowa, musi być szczelnie. Jak nie jest (okulary) to okazuje się, że jest mniej dobra. Wyjaśnię fenomen (tak duży, zauważalny wpływ) w recenzji, powiem tylko jeszcze tyle, że pisząc te słowa mam okulary założone idiotycznie, poza muszlami, poza uszami, bo właśnie tak trzeba, by pełen potencjał mieć móc. Arya są łatwiejsze, bo nie wymagające aż tak od materiału i elektroniki. Właśnie elektroniki – DCA łase są na energię, moc wzmocnienia, muszą dysponować odpowiednio mocarnym wzmacniaczem. Inaczej blakną. Co ciekawe, nie reagują wcale w oczywisty sposób na zabawy w ust. gain (o tym też więcej w recenzji będzie). Na pewno trzeba tutaj solidnej elektrowni, by zapewnić odpowiednie warunki dla słuchawek. Arya są dużo mniej wymagające, właściwie można je kojarzyć swobodnie z mobilną elektroniką odtwarzająco-wzmacniającą i będzie okej.


Oj tak!

Na koniec powiem Wam jeszcze coś – producenci słuchawek odpłynęli (metki), kiedyś było to uzupełnienie, nie alternatywa dla kolumn, a właśnie uzupełnienie, coś obok. Dzisiaj często traktowane zamiast. Stąd pewnie to odpłynięcie. Patrzę na to trochę w taki sposób, by sobie to jakoś zracjonalizować: zamiast systemu za 20 czy 30k kupuje taki jeden z drugim dwie  składowe, przy czym wydaje głównie na efektor właśnie. Ten nie wymaga dodatków jak w opartym na zestawie głośnikowym systemie, torze. Tyle. Czy dostaje coś porównywalnego? Do niedawna (mimo oczywistego skrzywienia piszącego, skrzywienia słuchawkowego, bo lubię i się zajmuję) powiedziałbym, że nie bardzo. Teraz nie jestem taki pewien. Równorzędne, inne, ale równorzędne? Arya są doskonałym potwierdzeniem jak bardzo rozwinęły się możliwości tego co na uszach. A topowe DCA są – no cóż – są póki co najlepszymi słuchawkami jakie miałem na głowie. Pełne uzasadnienie znajdziecie w całościowej publikacji. Poniżej galeria prezentująca te precjoza. Smacznego. I to jeszcze nie koniec O_o, o nie…

PS. Dan jak ktoś płaci 4k zielonego to nawet jak mu się tylko niepodoba to odkształcanie padów (wg. mnie nie ma wpływu na SQ na szczęście) to nie ma to, tamto, tylko wymieniasz…

PPS. Na ASR efendi sprawdził i tak się pozachwycał, że aż nie wytrzymał i nabył. Nie dziwię się. Mniejsza o idealnego Harmana (bo to wcale nam nie mówi całej prawdy, słuchawki to w ogóle inne zwierzę, znaczy wiele zakłóceń, artefaktów w pomiarach pozwala na osiągnięcie LEPSZEGO SQ np. w zakresie przestrzenności… tu zresztą w przypadku DCA będzie ciekawie, oj ciekawie będzie ;-) ), mniejsza o bardzo, bardzo podręcznikowe pomiary tej konstrukcji, mniejsza. Chodzi o to co w efekcie dociera do uszu. Tylko to. Także zabawy z EQ dla pełnego obrazu będą, ale nie będą stanowiły żadnego punktu odniesienia. Dlaczego? Bo to imo indywidualne dosmaczenie w przypadku tak wyjątkowej konstrukcji. Także ciekawostka tylko. Nie zgadzam się z naczelnikiem ASR w tym względzie w pełni, jak widać. Zgadzam się natomiast w tym, że sam te słuchawki najchętniej bym przytulił i już nie wypuścił z ręki. Ehhh.


(….) Ten klamot to pierwszy wg. mnie Oppo następca bez żadnych „ale”. Tak, uprzedzę od razu, nie ma analogowych wyjść dla mch, ale ma możliwość wysłania sygnału wielokanałowego i obsługuje formaty multichannel. Także obsługę ma i to nie tylko via HDMI (co jakby jest oczywiste), ale także – uwaga – za pośrednictwem SPDIF. Super! To takie super jakościowe fronty (kolumny frontowe) z dodatkiem kina domowego, także na najwyższym (SQ) poziomie, tylko trzeba zadbać o odpowiedni procesor AV i końcówki w liczbie mnogiej. I będzie top. Lepsza jakość od nawet najlepszego amplitunera audio-wideo, bo te pewnej bariery jakościowej nie przeskoczyły i raczej nie przeskoczą. Wystarczy popatrzeć na pomiary sprzętu AV, nawet za 20-30 tysięcy USD na ASR i skonfrontować z nowoczesnymi daczkami z fabryki świata za 150-200 USD sztuka. Przepaść.

No dobrze, to co z tym Zidoo w szczegółach arcywybitnego, że aż tak się zachwycam? W pełnej recenzji poznacie wszystko do piwnicy (a jest tego na kopy… już z UHD3000 testowanym, przerabiałem temat, zatrzęsienie opcji wizyjnych, także takich, których nie powstydziłby się sprzęt PRO!) teraz tylko wspomnę o najważniejszych zaletach opisywanej propozycji. Po pierwsze mamy tutaj idealne wyważenie audio i wideo, bo opieramy się moi drodzy na maksymalnym jakościowo, lokalnym materiale dostępnym w bardzo fajnym odtwarzaczu audio (żadne tam wodotryski, tylko to co najważniejsze, z wyczynową obsługą dźwięku) oraz font-endzie wideo. Ten drugi to nie tylko maksymalna jakość obrazu i dźwięku na efektorach, ale także pełne dane dotyczące materiałów, super atrakcyjna wizualnie oprawa, wszystko to czego byśmy wymagali od wideo odtwarzacza z dostępem do treści z net-a. Obsługa napisów, obsługa lektora, obsługa pobierania na żywo metadanych, możliwości katalogowania, zawiadywania materiałami, pełen eksplorator plików itd itp. To wszystko tu jest i to na poziomie najlepszych (XMBC – też można btw zamiast skorzystać), Plex i to co oferuje choćby Dune czy wcześniej Popcorn, ale nawet lepiej (szybkość działania znakomita).

Po drugie jak komuś chce się w streamingi to… w przypadku audio bardzo proszę. Obsługuje to, to AirPlay, DLNA i Spotify Connect. Jest zatem wszystko to, czego potrzeba by z fona, tabletu czy komputera przepuścić via Zidoo i wypuścić na słuchawkach czy kolumnach. Bez zaśmiecania skrzynki wątpliwej jakości aplikacjami dostarczycieli kontentu. Yhy, mam tu na myśli także wideo, bo choć nie ma tu sklepu (i bardzo dobrze!), można instalować z binarek pobranych i uruchamianych via instalator… to od czego macie/mamy smartTV? No właśnie, chyba od tego, by z niego korzystać. Nie ma imo sensu dublować funkcjonalności. Także Netflixa na Neo S nie uświadczycie, co nie jest wg. mnie żadnym ograniczeniem, a po prostu wyborem projektantów, konstruktorów klamota – słusznym wyborem. Można sobie przepuścić dźwięk przez Zidoo z Prime, HBO czy Netrflixa (od wakacji wreszcie takoż z Disney’a) i już.

Po trzecie agregacja treści (lokalnych zbiorów) może być na bogato, bo sprzęt obsługuje napędy optyczne via USB, można zatem zgrywać materiał, można podpinać cyfrowe źródła, co tam sobie zachcecie. Jak będzie(cie) chętni na zgrywanie czarnego krążka to też nowoczesne gramofony w USB wyposażane bywają, albo jakiś dodatkowy ADC klocek (choćby testowane u nas, świetne KORGi) i można sobie samemu pichcić kolekcje tego, co na półkach stoi. Front-end wideo jak wspominałem jest świetny, skrzynka wspiera WSZYSTKIE nowoczesne formaty wizyjno-dźwiękowe, także można sobie własne zbiory oglądać po królewsku, eeee nawet po cesarsku można, bo jw kino domowe da się tu zintegrować i to takie z obiektowym jak ktoś chętny.

Po czwarte mamy tutaj od razu gotowca, w sensie, gotowe, oparte na dedykowanym krzemie, świetne jakościowo rozwiązanie dla jakże obecnie popularnych słuchawek. Bo słuchawki czasami muszą wystarczyć, gdy domownicy za bardzo nie są chętni, by słuchać smętnego zawodzenia o 2 nad ranem, prawda ;-) Słuchawki mają tu swoje bardzo na bogato środowisko z amplifikacją dostarczającą wzmocnienia dla sygnału na 6.3 i 4.4mm zatem niesymetrycznie i symetrycznie, do tego w formie przypominającej najlepsze japońskie źródła, wzmacniacze. Tam też, często, gęsto, słuchawkowe było niczego sobie, bo w Nipponie metraż mały i wszyscy na kupie. Także ważna rzecz w Państwie Kwitnącej Wiśni, a i obecnie bardzo chciana, dobrze widziana. Uwaga, można spokojnie darować sobie w przypadku tego klamota osobnego wzmaka słuchawkowego. To co jest, jest tak dobre, że dla wysokojakościowych nauszników będzie OK.

Po piąte wreszcie, ergonomia obsługi, a zatem to, co przekłada się na nasze codzienne zadowolenie (bądź dokładnie odwrotnie, jak producent skopał sprawę) stoi tutaj na bardzo wyśrubowanym poziomie. Serio, zrobili w końcu coś, co łączy światy i daje jw ogromne możliwości, ogarniając całą złożoność obsługi do prostego, przejrzystego UI/UX z wszelkimi opcjami interakcji. Mamy zatem apkę (dopracowana, łącznie z mimikowaniem innych form obsługi), mamy dotykowy 5″ OLED w kolorze, którym da się podstawowe kwestie szybko wypalcować i wreszcie mamy pilota, który nie jest w żaden sposób przeładowany, a raczej minimalistyczny, co w niczym we w sprawnej obsłudze nie przeszkadza. Jest na BT, także nowocześnie, jest podświetlany i gotowy, by na dużym ekranie TV czy projekcji ponawigować sobie po jw. dopracowanym UI odtwarzacza. To cholernie ważne, a często na etapie projektowym zawalone i potem bujaj się człowieku z jakimiś głupotami, przyzwyczajaj do nielogicznego, utrudniającego korzystanie interfejsu. Tu jest to dopracowane i za to wielki plus. Sterujemy jak nam wygodnie, w zależności od sytuacji – np. słuchając w nocy na słuchawkach wygaszamy ekran i z apki, albo jak w gabinecie to na dotykowym displeju uskuteczniamy obsługę. W kinie – wiadomo – RC bywa niezastąpiony.

Zgrabna skrzyneczka o ogromnych możliwościach w AV

PS. Jakby tego było mało – dla wielbicieli sinozębnego – do dyspozycji jest najlepszy chip Qualcomm CSR8675 z obsługą wszystkiego jak leci: SBC/AAC/aptX/aptX LL/aptX HD/LDAC. Jakby jeszcze był to nie tylko odbiornik, a dodatkowo nadajnik to bylibyśmy w 100% zachwyceni. Może w kolejnej odsłonie Neo będzie? Bardzo chętnie bym takie coś widział, bo obsługa bezprzewodowa słuchawek BT to dzisiaj rzecz jakby nie patrzeć egzystencjalno – wielce – pożądana. Robi takie coś NAD, za co mu chwała, inni jakoś nie bardzo. Zidoo?

PPS. Jest SACD/DSD ISO ale tylko stereo, szkoda, jakże byłoby miło, gdyby w końcu pojawiła się obsługa wielokanałowych ścieżek muzycznych. Jest NativeDSD – źródło kontentu – czekamy na skrzynki (nie PC) pozwalające na obsługę takiego grania.

PPPS. Jest i MQA, dla zainteresowanych. Ja tam, jak wiecie, nie jestem, uważając to za zbędną, a nawet szkodliwą rzecz, o czym niejednokrotnie na HDO było, ale to nieważne, ważne dla zinteresowanych, że pełny dekoder jest.

PPPPS. XD Jako, że mamy XXI wiek dostajemy najnowsze technologie, także nie ma tutaj miejsca dla talerzowej pamięci masowej, tylko na dzień dobry jest super szybki, półprzewodnikowy dysk SSD M2. No i fajnie. Do tego nawet takie szczegóły jak nie wystające poza obrys obudowy, aż 3 antenki komunikacyjne (BT i WiFi w najnowszych wariantach ofc). Gniazda I/O jak w high-endowych klamotach audio (bo to jest taki klamot imo). Nieźle…

Zdjęć tego klamota (z UI/UX i fotoopisem przebogatej funkcjonalności) jest coś 200 O_o’ Także spokojnie teraz tylko część, a wszystko jak się recka pojawi. W recenzji oczywiście będzie znacznie więcej niż tylko wzmiankowane sound quality. SQ gdy Zidoo w roli pre-amp’a pracuje pozwala zrezygnować z kolejnej skrzyneczki. U mnie zastępił NADa C658 i steruje bezpośrednio lampowymi monoblokami oraz tranzystorowym Roksanem. Bez żadnych „ale”. Fiu, fiu…


Tu wszystko jest na miejscu

Bardzo ładnie…

Bardzo lubimy ten protokół. Jest pewny, jest stabilny, nigdy nie zawodzi. Brawo Spotify!
I ta obsługa na praktycznie każdej skrzynce, w każdym klamocie na rynku (streamery)… 

O właśnie!

Aplikacja – pierwsze co widzimy. To nazywam dobrym UI/UX, no może poza tym niebieskim dymkiem.
Do poprawy, niech zmienia położenie (korygowane przez user), albo niech się pojawia/znika (a nie na stałe)
W rzeczonej chmurce, po tąpnięciu przeskok do bieżącego odtwarzania (element upierdliwy, zasłania część interfejsu)


W apce front-end wideo wygląda jak wyżej. Wszystko na miejscu, schludnie, dostęp do niezbędnych metadanych


Ratingi, możliwość ustawienia z dwóch baz, samo się robi (w sensie kataloguje kolekcję, dopasowuje i atrakcyjnie prezentuje)


Bardzo dziwna sprawa – identyfikacja pod Roonem. Nie, nie jest Roon Ready. To po pierwsze. Po drugie Apple TV?
Mówimy o identyfikowaniu jako end point AirPlay jak widać. I nie, mimo że jako displej dla Roon-a pod ekranami TV/projekcją, nic tu na ekranach nie widać…

To ostatnie to właśnie nasz Neo S, zaraz po inicjacji w Roon-ie. Czyli nie Roon Ready, a TESTED AirPlay point. Ale to nie jest prawda.


…bo tak to nie działa. Niby leci, a cisza na efektorach 

 Co tu się odjaniepawliło??? Zidoo Neo S w naszym ulubionym od 2016 (początków rynkowej egzystencji softu) frontendu audio Roon.
Po sieci zatem nici póki co, ale spokojnie, można dać pure DAC Mode na Zidoo i wtedy będzie widzieć i grać.

 

Jako DAC identyfikuje się tak… dość niestandardowo, ale to nieistotne, bo jest DSD i PCM wyczynowo (ale przez Core Audio, także 1 bit np maks. DSD256)



Mhm, widzimy w czym rzecz… Zidoo UHD3000 już jest przykładowo (Roon Ready), ale Neo jeszcze certyfikacji nie otrzymał


Bardzo ładnie 1 bit pod Roonem, jak wspomniałem…


Przy czym z MQA w trybie USB DAC takie coś… znaczy widać ograniczenie (pod Roonem)


Jak widać w pure DAC Mode działa


A tu – dla porównania – w natywnym Playerze na skrzynce odtwarzane DSD. Widać native i cóż… to świetny odtwarzacz tego typu kontentu.


A tu jeszcze taka ciekawostka – jak widać UV meter nie zadziała z trybie natywnym z materiałem DSD

„Także przy okazji jeszcze takie akcesorium zadebiutuje, to zresztą nie pierwszy raz na HDO (wcześniej były przełączniki audio Beresforda, a ostatnio też Nobsound 3-1 XLR, co pozwala na podpinanie wielu DACów do naszego redakcyjnego A90). Wracając do Pylonów. Jak zwykle trudno nie pochwalić pierwszorzędnej stolarki, te małe, zgrabne kolumienki będą ozdobą wnętrza, mają jak to w Diamondach pochylone ścianki (ale nie wklęsłe dodatkowo – to znajdziecie w topowej linii Jasper), świetne jakościowo gniazda dla przewodów, znamionowe 8 ohm przy zakresie od 48Hz do 20kHz i efektywności = 86bela. Poza wspomnianymi 18-kami porównuję dźwięk z moimi ulubionymi blsikopolowcami tj. Pylon Topaz Monitor. Znowu pierwsze wnioski są takie …te kolumny grają odmiennie, przy czym daleki jestem od oceny wartościującej, które lepiej, raczej właśnie inaczej, coś dla osób poszukujących określonych cech brzemienia. Mniam, mniam – oj będzie sporo na temat tych smaków w recenzji, bardzo się cieszę, że zróżnicowane dźwięki docierają do uszu, bardzo. Pylon ostatnio wypuścił Jaspery 23, podłogówkę kompaktową, mniejszą od top topu Jasper 25. No to teraz tylko czekać na mniejsze Jasper 15 w katalogu, bo podstawkowe 18-ki powinny zostać uzupełnione imo przez takie kolumienki i mamy komplet. Bardzo dobrze, że idą w te mniejsze rozmiary, bo jak pisałem wcześniej, na nasze warunki lokalowe te duże paczki to może być po prostu zbyt, szkoda marnować potencjał, a marnuje się niewątpliwie, bo ani w 20-30 metrach taka konstrukcja nie zagra w pełni, ani nawet ten >200 czy nawet >400 i więcej watowy amp nigdy nie pokaże na co go stać. Także nice, a dla Amerykanów te wielkie jak znalazł… btw, będzie podbój Ameryki Pylon? A raczej kiedy będzie? Bo z Azją już sobie poradziliście.

Na HDO w ogóle dużo się ostatnio dzieje. Obiecywałem modernizacje i ta w końcu dojdzie do skutku. Przygotowujemy się do tego mentalnie. Jako, że wparowało sporo nowości, w najbliższe dni możecie się spodziewać eksplozji wpisów na fejsie, na głównej będzie uzupełniany o nowe jeden duży, zbiorczy (bo się musi przygotować grunt pod zmiany  ;-) ). Jak ktoś lubi ćwierkacza, to tam też nas znajdziecie. Wiadomo – jak piszemy o czymś to bardzo dużo literek, bardzo objętościowo szczodrze, szczególarsko, bo tak, ale jak ktoś lubi formę dwa zdania na krzyż z samotną fotką to prosz.

PS. Zoom TAC-2 tj pro tool po piorunie znowu dowodzi, że z HiFiMANami (Arya V3 stealth magnets ed) to jakościowy kosmos. Nie ma szans najmniejszych, żeby dostać taki dźwięk dostać poniżej kafla. W oógle nie ma opcji, by dostać takie brzmienie w okolicach dychy. Rzekłem. Doskonały interfejs dla wyrobów dr. Fanga.

PPS. HDMI w sensie dźwiękowym to jest jednak kupa. Gówna. Każde przekonwertowanie tego interfejsu AV pod cokolwiek innego daje korzyść w SQ. Ja rozumiem, że to jest robione pod kino, że to często, gęsto konwersja stratna (bo do niedawna tylko takie ścieżki w płytach wizyjnych byłby dostępne), ale… szokująco źle to wypada. Mam świetnie łączącą światy skrzynkę audio/wideo od Zidoo (Neo S – za chwilę będzie więcej o niej na HDO) i powiem Wam tak: kompletne wyposażenie tego all-in-one z wyraźnie audiofilsko-muzycznym naciskiem na spec/możliwości/parametry pokazuje w czym rzecz. To przepaść, aby to było kompatybilne to trzeba takich właśnie rozwiązań (z wyjściem na mch, ale tak, aby na zewnątrz w tym się babrać), względnie tego, co robi z tym Sonos. Wszystko inne jest jakieś takie bez sensu, albo wymaga góry siana.

Dodaj komentarz