Firma Novatron kojarzy nam się głównie z wizyjnymi odtwarzaczami sieciowymi. Koreańczycy są, jak widać, wierni pudełkowej formule – sprzęt tego producenta to charakterystyczne obudowy z dużymi, kolorowymi wyświetlaczami LCD na froncie. W przypadku obrazu dziesiątki firm oferują obecnie setki odtwarzaczy, które zazwyczaj charakteryzują się zbliżoną funkcjonalnością, oferują dobry, albo bardzo dobry jakościowo obraz… jednym słowem: nuda Inaczej ma się sprawa z audio. Od niedawna branża przechodzi prawdziwą rewolucję – w końcu zauważono, że przyszłość należy do Internetu (dystrybucja), sieci (streaming) ogólnie do muzyki z pliku. Szef monachijskiej wystawy high-endu nie pozostawia złudzeń – nośnik fizyczny przejdzie do historii: CD, Blu-ray oraz winyl (który, notabene, przeżywa obecnie renesans) będą niszą. Na wyścigi znani producenci sprzętu HiFi wypuszczają odtwarzacze, przetworniki DAC, muzyczne serwery… nowe otwarcie na rynku to także szansa dla nieznanych (w tej branży) firm, które mogą zaskoczyć czymś, czego inni nie oferują. Jako że mówimy o rewolucji tu i teraz, nie zawsze (a nawet bardzo często) urządzenia nie najlepiej radzą sobie w domenie cyfrowej, czego doskonałym przykładem jest ogromna ilość zupełnie nieudanych aplikacji interfejsu USB, który potencjalnie może być jednym z najlepszych sposobów przesyłu muzyki, szczególnie tej zapisanej w gęstych plikach (24bit).
Piszę o tym nie bez przyczyny. Przetestowane przeze mnie urządzenie symbolizuje te wszystkie, opisane powyżej trendy. To sprzęt łączący cechy kilku (do niedawna) osobnych urządzeń, który pozwala niemalże na „samowystarczalność” w dziedzinie: muzyczne źródło audio. Producent X10 postanowił stworzyć system, który w założeniu ma nie tylko pozwalać na korzystanie w nowoczesny sposób z najnowszych technologii. Owszem mamy tutaj radio internetowe, mamy możliwość streamingu, funkcjonowania jako serwer muzyczny (Samba), podłączenie PC (USB)… wszystko to, co dzisiaj staje się standardem nowoczesnego systemu HiFi. Jednak w przypadku produktu Novatrona mamy coś jeszcze: możemy za jego pomocą przenieść na dyski twarde całą kolekcję muzyczną i to bez względu na to, na jakim nośniku zapisano utwory. Za pomocą wbudowanego napędu CD przegramy na HDD nasze kompakty, dzięki wejściu liniowemu (oraz odpowiedniemu sterownikowi, oprogramowaniu) nie będzie także problemu ze zgraniem analogowych źródeł: kaset, winyli oraz audycji z klasycznego radia. Co więcej można także rejestrować to, co nadają niezliczone rozgłośnie internetowe. Oczywiście, ktoś zaraz powie: przecież dzisiaj można kupić „wszystko” w wirtualnych sklepach. Owszem, można, a nawet w przypadku nowych nagrań wręcz należy, ale przecież wielu z nas ma całkiem spore archiwa muzyczne na fizycznych nośnikach. Przeniesienie ich na dysk, odpowiednie tagowanie, pozwoli cieszyć się naszą kolekcją dożywotnio, dodatkowo w niezwykle wygodny sposób. Kompaktowy sprzęt Novatrona pozwala cieszyć się muzyką, bez względu na to w jaki sposób ją zarejestrowano. Co więcej, może uchronić nasze archiwa muzyczne przed degradacją czy wręcz zniszczeniem (dotyczy to w szczególności kaset oraz płyt winylowych). Do tego możliwość bezpośredniego podłączenia głośników, złącza cyfrowe… trzeba przyznać, że jest tu (niemal) wszystko, czego potrzebuje meloman.
Co tam w środku tak gra: specyfikacja oraz wygląd CA X10
Dane techniczne, możliwości:
Procesor Sigma Designs SMP8653, MIPS, 500MHz
Pamięć: 256MB NAND Flash.
Obudowa Czarna, wykonana z wysokiej jakości plastiku, chłodzona cichym wentylatorem 4x4cm
Zestaw złącz AV znajduje się na tylnym panelu, przyciski sterujące na górze.
Na froncie wyświetlacz LCD i otwór czytnika płyt optycznych oraz czujnik pilota.
Ekran LCD technologia: TFT LCD kolor, RGB (24bit/piks, 16.7M kolorów)
przekątna: 3.5″ (ok. 88mm)
rozdzielczość: 320×240
Dysk twardy: obsługa wewnętrznego dysku 3.5″ SATA o pojemności do 2000GB (2TB)
Dysk montowany jest w wewnętrznej szufladzie (bez użycia śrub).
Urządzenie może pracować też bez dysku (z ograniczoną funkcjonalnością)
Obsługiwane formaty: FAT32, NTFS (zalecane)
Opcja formatowania dysku dostępna w menu (jedna partycja, NTFS)
Złącza Wyjście Line-OUT (jack 3.5mm)
Złącza głośnikowe L+R (zaciski sprężynowe)
Wyjście słuchawkowe (jack 3.5mm)
Cyfrowe wyjście audio SPDIF (optyczne)
Wejście Line (AUX) IN (jack 3.5mm)
2x host USB 2.0
1x slave PC USB 2.0
LAN Ethernet 10/100Mbps
Złącze zasilania 24V
Wbudowany wzmacniacz Moc: 30W+30W @1KHz, 8ohm, 1% THD
Wyjście słuchawkowe: 100mW+100mW @1KHz, 16ohm, 0.1% THD
Wyjście LINE-OUT: 2Vrms @1KHz, 0.1% THD
Czułość wejścia Line (AUX) IN: Max 1 Vrms
Wbudowany czytnik płyt Napęd slotowy (typu slide-in)
Obsługa nośników: CD, CD-DA, CD-R, CD-RW, DVD-R/RW
Funkcja archiwizowania płyt Audio CD na dysku, w formatach FLAC, WAV, MP3 lub OGG
Złącze LINE-IN Wejście liniowe, analogowe, stereo, złącze jack 3.5mm
Nagrywnie do plików WAV
Funkcja konwersji nagrań do formatów FLAC, MP3, OGG, uzupełniania opisów (TAGów) i dodawania do bazy danych (jukebox)
Obsługiwane pliki audio MP3 (do 320kbps)
WMA (do 320kbps)
AAC (do 320kbps)
FLAC
WAV
M4A
Ogg Vorbis
PCM
Playlisty M3U i PLS
Praca w sieci Dostęp do zasobów sieciowych:
- SAMBA/CIFS (klient)
Serwer:
- SAMBA/CIFS (z możliwością ustawienia grupy roboczej)
Zainstalowana karta WiFi:
- wersja 802.11b/g, obsługa kluczy WEP i WPA, obsługa WPS, konfiguracja ręczna i DHCP
Bazy danych: wewnętrzna, z danymi zgromadzonych utworów, budowana z TAGów, składowana na dysku, format SQLlite. Dostępna funkcja wykonania i odtworzenia kopii zapasowej. Obsługa FreeDB do pobierania danych o utworach kopiowanych z płyt CD. Dostęp przez internet lub do kopii instalowanej na dysku twardym.
Dostęp do ponad 15000 internetowych stacji radiowych.
Funkcja nagrywania z radia internetowego (od oprogramowania R1560, dla formatu MP3)
Inne: wbudowany zegar z funkcją alarmów
Funkcja autoplay (dla playlisty)
Język menu (zależnie od wersji oprogramowania): angielski, polski…
Zasilanie Zewnętrzny zasilacz sieciowy AC 110-240V (2A) 50/60Hz, DC 24V (3.5A)
Pilot: 2x bateria AAA
Wymiary Wymiary: 180 x 98 x 147 mm [SxWxG]
Źródło: Human Media
Nie znajdziemy tutaj jakiejś wyszukanej formy, drogich materiałów. Jest plastik, schludna, mała obudowa, front zdominowany przez wyświetlacz (bez przycisków, które znalazły się na górze obudowy). Lekko zaokrąglone boki i wszystkie złącza pogrupowane z tyłu, co oznacza, że nie wyrasta z odtwarzacza żaden las anten tudzież nie plączą się wokół kabelki. W sumie wygląd i jakość materiałów kojarzą się raczej z typowymi odtwarzaczami wizyjnymi niż budżetowym HiFi. Tak czy inaczej sprzęt prezentuje się nieźle, nie jest jakimś obcym elementem na półce z zestawem audio, jakimś klasycznym stereo. No dobrze, wygląd już opisaliśmy, warto zatem popatrzeć co tam w środku siedzi, szczególnie, że nie jest to elektronika typowa dla sprzętu grającego muzykę.
Jak widać producent zdecydował się na główny układ wykorzystywany typowo w odtwarzaczach wizyjnych. To szybki procesor Sigmy, taktowany zegarem 500MHz, dodatkowo przewidziano 256MB pamięci. Kość SMP8653 pozwala między innymi dekodować ścieżki DTS (w tym także 24 bit) oraz Dolby Digital (AC3) oraz umożliwia bardzo sprawne kodowanie nagrań do formatów stratnych, jak i bezstratnych. Jako pamięć masową możemy wykorzystać 3.5″ dysk twardy o pojemności do 2TB. Dysk, co warte podkreślenia, po ostatnich aktualizacjach można formatować (NTFS) z poziomu urządzenia. W sumie dobrze, że konstrukcja pozwala na montaż większych HDD – w przypadku 2.5″ musielibyśmy zadowolić się o połowę mniejszą pojemnością, dodatkowo trzeba by na taki dysk wydać znacznie więcej pieniędzy. Rzecz jasna nic nie stoi na przeszkodzie, aby w środku umieścić notebookowego twardziela, albo nawet jakiś SSD. Może to być rozwiązanie preferowane przez kogoś, kto chce mieć pewność, że jego serwer muzyczny będzie (prawie) bezgłośny. Napisałem „prawie”, bo z tyłu znajdziemy niewielki wentylator, który ma za zadanie chłodzić wnętrze odtwarzacza. Na szczęście jest on dość cichy, dodatkowo wchodzi na wyższe obroty wtedy, gdy intensywnie korzystamy ze szczelinowego napędu optycznego, gdy zgrywamy na dysk kompakty. Wtedy i tak nie zależy nam specjalnie na ciszy i tak raczej niczego nie słuchamy, dodatkowo sam czytnik pracuje dość głośno.
Patrząc na tylną ściankę, od razu rzucają się w oczy gniazda analogowe, które w odróżnieniu od standardowych dla HiFi złącz RCA, w tym wypadku mają formę stosowanych w komputerowych kartach muzycznych 3.5mm audio jacków. To oczywiście kompromis, związany nie tylko z ceną, ale także niewielką ilością miejsca. Niewielką, bo złącz jest całkiem sporo. Głośniki podepniemy za pomocą sprężynowych zatrzasków, a więc podłączymy wyłącznie goły kabel. Jako że wzmacniacz ma jedynie 30W, trudno uznać to za jakąś wielką wadę – i tak zdecydujemy się z konieczności na małe monitorki, takie jak choćby firmowe CAP10. W przypadku wspomnianych jacków mamy w ten sposób zrealizowane wyjście liniowe do podłączenia zewnętrznego wzmacniacza, wejście liniowe do zgrywania ze źródeł analogowych oraz port dla słuchawek. Poza tym na tylnej ściance znajdziemy jeszcze cyfrowe złącze optyczne oraz dwa porty USB do podłączania zewnętrznych pamięci masowych plus port w wariancie B do bezpośredniego podłączenia PC. Wreszcie ostatnim, arcyważnym elementem jest gniazdo LAN, pozwalające na komunikację sprzętu z Internetem oraz siecią lokalną. WiFi jest w opcji (można wykorzystać adaptery przeznaczone dla wizyjnych odtwarzaczy Novatrona oraz Hyundaia).
Ekran zasługuje na osobny akapit. Dlaczego? Ano dlatego, że jest mocnym punktem konstrukcji odtwarzacza. Jest czytelny z dużej odległości (dystrybutor podaje 3-4 metry, co nie jest przesadą, choć bezpiecznie jest przyjąć że maksymalna odległość odczytu tekstu, cyfr wynosi ~3 metry). Ogromną zaletą jest to, że nie traci on czytelności, gdy spoglądamy mocno z boku (ma 3.5 cala, co oznacza że zazwyczaj będziemy na niego spoglądać pod kątem). Dzięki odpowiednio dobranej matrycy (320 na 240 pikseli, 24 bitowy kolor), jakość wyświetlanej grafiki stoi na dobrym poziomie. Wyświetlacz jest bardzo jasny, co może z jednej strony nieco rozpraszać uwagę, z drugiej pozwala na osiągnięcie wspomnianej czytelności. Jest to podstawowy element interfejsu, bez niego obsługa sprzętu była by po prostu niemożliwa. Jak widać, producent zaoferował dobre jakościowo rozwiązanie, co jest ważne także z tego powodu, że w odróżnieniu od wielu innych odtwarzaczy strumieniowych audio nie obsłużymy X10 za pomocą jakiejś mobilnej aplikacji. Na marginesie szkoda, że nie ma DLNA, co pozwoliłoby na zdalną obsługę odtwarzacza przez telefon (media renderer).
Oczywiście aby obsłużyć wszystkie funkcje, trzeba skorzystać z pilota. Przyciski na obudowie raz że są małe, ciężko się je wciska, to jeszcze umieszczone na nich oznaczenia są bardzo nieczytelne. Pilot z jednej strony wyposażono w pokaźną baterię guzików, którymi obsłużymy wszystkie funkcje odtwarzacza (duży plus). Osobne klawisze pozwalają na bardzo szybką i sprawną obsługę, niestety producent zaprojektował sterownik trochę na bakier z ergonomią: wszystkie przyciski są małe, bardzo gęsto upakowane, nie ma dużych, osobnych klawiszy odtwarzania, jest wyróżniony kursor nawigacyjny, ale to trochę za mało. Poza tym brakuje podświetlenia, czy choćby jakiejś fluorescencyjnej farby, którą naniesiono by oznaczenia na klawiszach pilota. Kąty działania są wystarczające, pilot dobrze leży w dłoni. Aktualizacja: możliwe jest w najnowszej wersji oprogramowania sterowanie za pomocą handheldów (Android, iOS). Dodany został m.in. serwer UPnP oraz UPnP renderer umożliwiający zdalną kontrolę odtwarzania z urządzeń iPhone/Android, poprzez aplikację Eyecon oraz inne oprogramowanie pozwalające na sterowanie urządzeniami UPnP.
Kompaktom czas podziękować: zgrywanie płyt CDA
To jedna głównych cech wyróżniających omawiane urządzenie na rynku. Można kupić podobne rozwiązania (zgrywanie płyt przez odtwarzacz/serwer), ale to nie ta półka cenowa, inni rozdzielają funkcje zgrywania płyt oferując sprzęt do zgrywania kompaktów w formie wyspecjalizowanych mini PC (niestety przeważnie są to urządzenia dość kosztowne). W przypadku X10 otrzymujemy gotowe rozwiązanie, z bardzo prostą obsługą całego procesu, dużą szybkością zgrywania oraz bogatymi możliwościami edycyjnymi zapisanego na dysku materiału. Co prawda komputerowy napęd (Sony AD-7690H), jak wspomniałem, jest głośny, jednak wykonuje cały proces rejestracji na HDD płyty kompaktowej bardzo sprawnie i szybko. I tak czas zgrywania do WAV trwa ok. 5 min dla całego albumu. Możemy od razu wybrać sposób kodowania (zostawić WAV, albo wybrać bezstratny FLAC lub stratne OGG czy MP3). W przypadku empetrójek można zdecydować się na zapis z bitrate na poziomie 320kbit. Oczywiście najkorzystniejszym sposobem rejestracji będzie nagrywanie do formatu bezstratnego FLAC (względnie pozostawienie plików WAV, jednak za cenę dużej zajętości miejsca na dysku). Dla pojedynczego albumu cała operacja kodowania trwa około 20-25 minut. Wszystko to odbywa się w tle (to znaczy zgrywany kolejne kompakty, a X10 koduje kolejne piosenki do wybranego przez nas formatu. Co to oznacza w praktyce? Ano to, że możemy w miarę szybko przenieść całkiem rozbudowane zbiory na dysk. Dzięki bazie FreeDB (którą można aktualizować) zazwyczaj nie musimy wprowadzać poprawek do danych na temat albumu/wykonawcy/rodzaju muzyki czy daty wydania. Oczywiście nie zawsze tak jest, czasami trzeba coś zmienić, dzięki pełnej edycji mamy pewność, że potem w wielkiej, cyfrowej bibliotece nagrań zwyczajnie się nie pogubimy. Można także wgrać okładki (np z pendrive), pozwalając na graficzne przedstawienie danego albumu. Może w przyszłości ktoś wreszcie pokusi się o automatyczną bazę okładek, które będą samodzielnie się dogrywać, bez konieczności ingerencji użytkownika (uwaga dotyczy większości tego typu urządzeń na rynku).
Nadawanie nazw jest nieco utrudnione (trochę na ślepo, gdy nazwa jest dłuższa, a to ze względu na nie przesuwający się w odpowiednim momencie tekst). Producent wprowadził obsługę klawiatury USB, co cieszy, bo ten dodatek bardzo ułatwi edycję, szczególnie w przypadku źródeł analogowych, gdzie trzeba nadać tagi wszystkim zapisanym na dysku utworom. Sporą zaletą jest możliwość zgrania muzyki ze zniszczonej płyty. Całkiem nieźle działa korekcja błędów (typowa cecha komputerowych czytników)… Nie wyrzucajmy zatem nawet mocno porysowanych CDA, jedna z moich płyt (LaRoux) nie była odczytywana przez odtwarzacz CDA NADa, wyraźnie było widać rysy na jej powierzchni – efekt kilkunastosekundowej próby zaznajomienia się z nagraniami przez dwulatka z użyciem drewnianej podłogi. Szczelinowy napęd radzi sobie b. dobrze, to dobry sprzęt do zgrywania kompaktów. Z niewielkich wad można wymienić brak zapamiętywania wprowadzonych zmian dla całego albumu (vide okładki). Baza czasami się gubi (choć rzadko). Każda płyta zapisywana jest w bibliotece nagrań (osobna ikonka na pulpicie), można zrobić backup całej kolekcji (MusicDB) na zewnętrzny dysk o dużej pojemności (większej od zamontowanego w playerze).
Wszystkie płyty na dysku? To może by tak zgrać kasety oraz winyle?
To rzadko spotykana cecha, która może nie będzie bardzo popularna, ale zapewne przyda się niektórym miłośnikom muzyki. Dzisiaj mamy renesans płyty LP, coraz więcej ludzi odkurza, lub kupuje sobie gramofony. Oczywiście jest to nisza, ale zauważalna, to ludzie, którzy mogą być zainteresowani zrobieniem sobie cyfrowej kopii ukochanych czarnych krążków. To samo, choć na mniejszą skalę, dotyczy tych, którzy kolekcjonowali kasety magnetofonowe. To niestety nośnik bardzo podatny na upływ czasu, na szczęście taki sprzęt, jak recenzowany, pozwoli zachować archiwa fonograficzne dla potomności. W przypadku wejścia liniowego, możemy podpiąć magnetofon, gramofon czy tuner radiowy i podobnie jak to miało miejsce z CDA przenieść analogowe nagrania do WAV, a następnie (po ukończeniu procesu zapisu plików na dysku), przeprowadzić ich konwersję, np. do FLAC. Wystarczy tylko wybrać na pilocie AUX-In i nacisnąć REC, oczywiście nie zapominając o opuszczeniu ramienia lub naciśnięciu play w magnetofonie. Na ekranie widzimy upływ czasu wraz danymi na temat hipotetycznej zajętości miejsca na dysku przez nagrywany materiał. Zapis następuje do katalogu AUX Recording na zamontowanym HDD, potem możemy edytować TAGi.
Mnie jako źródło zgrywania posłużył topowy model Walkmana, znakomity SonyWM-EX7. To jeden z najlepszych modeli przenośnych kasetowców, z rozbudowanymi układami redukcji szumów oraz zaawansowaną obsługą odtwarzania (możliwość wyszukiwania utworów, superszybkie przewijanie etc). Z paru kaset wybrałem bardzo trudny materiał – muzykę celtycką, zarejestrowaną w 1999 roku na międzynarodowym festiwalu „Celtic Colours”. Bogate aranżacje, chóry, duża scena… na tym wszystkim mógł się X10 wyłożyć, rejestrując z tak zawodnego (upływ czasu) źródła jakim jest kaseta magnetofonowa. Co się jednak okazało? Jakość była nadspodziewanie dobra, bardzo dobrze to zagrało mimo staruszki kasety, której taśma leniwie przesuwała się we wspomnianym Walkmanie Sony. Wyraźnie zaznaczone plany, dobra dynamika, nawet głośny odsłuch nie ujawnił jakiś większych szumów czy trzasków. Wokale podkreślone, szeroka scena, odpowiednia faktura instrumentów – to wszystko zostało zapisane w pliku WAV, a następnie przeniesione do FLAC. W sumie okazało się, że zgranie takiej muzyki jest jak najbardziej uzasadnione. Co więcej, dzięki zakładkom jakie można dodawać, możliwe jest zaznaczenie fragmentu (pojedynczego utworu) w sytuacji, w której zapiszemy cały album w całości, jako jeden plik. Funkcja ta przyda się także miłośnikom audiobooków.
Obsługa, szybkość działania w przypadku nagrywania płyt lub kaset przypomina dobrze skonfigurowanego (w tym celu) peceta. Wystawia to dobre świadectwo inżynierom, którzy zdecydowali się na jeden z układów Sigmy. Sprzęt spełnia moim zdaniem wymagania cyfrowego oraz analogowego rejestratora audio. Niestety nie udało się zrobić ripów winyli, na przeszkodzie stanęła awaria gramofonu. Patrząc jednak przez pryzmat udanego zgrywania kasety zarówno jakość jak i szybkość całego procesu powinny być na podobnym poziomie.
W ostatnim firmware producent dodał także możliwość nagrywania audycji internetowych. Na razie można w ten sposób zapisywać strumień audio do formatu mp3. W przyszłości będzie możliwość wyboru sposobu kodowania nagrań z radia. Zapis następuje do utworzonego na dysku katalogu. To unikalna funkcjonalność, która kojarzy się ze świetnym, mobilnym oprogramowaniem TuneIn. Podsumowując tę część testu – jest tu chyba wszystko, czego można by wymagać od serwera muzycznego w kwestii nagrywania na dyski muzyki z różnych źródeł. No można oczywiście pomarzyć o nadpróbkowaniu / konwersji do gęstych formatów (24bit), obsługi formatu SACD… tylko wtedy zapłacilibyśmy nie 1250zł, a co najmniej 3x więcej.
Muzyka w strumieniu bitów sobie płynie
Parę słów na temat funkcji sieciowych. Cóż, początki współpracy X10 z moją lokalną siecią były fatalne. O ile radio internetowe po konfiguracji nie sprawiało problemów, tak połączenie z NASem (Synology) oraz komputerami było strasznie niestabilne, zdarzało się że parę razy w ciągu dnia odtwarzacz przestawał widzieć cokolwiek, w zakładce jedynym słusznym / możliwym wyborem był zamontowany w środku dysk. Oczywiście taka sytuacja w przypadku odtwarzacza strumieniowego jest absolutnie niedopuszczalna. Wydaje się, że wraz z nowymi wersjami oprogramowania problem stał się mniej dokuczliwy. Patent na to całe zło jest jeden, a właściwie to są dwa patenty: nie wyłączać odtwarzacza (czyli przez cały czas trzymamy go w gotowości), lub kilka razy restartować, aż do skutku (pojawienia się zakładki NET). W przypadku radia internetowego, jak napisałem na wstępie, większe problemy nie występują. Jak wspomniałem powyżej, można audycje rejestrować, wybór stacji jest ogromny i bardzo różnorodny, zdarzają się takie, które oferują jakość porównywalną ze srebrnym krążkiem. W przypadku przesyłu plików LAN działa bardzo dobrze, pewnie i stabilnie… transfer plików o łącznej pojemności 255MB potrwał minutę oraz 22 sekundy. Zgrywanie kilkunastu wcześniej przegranych płyt nie zajęło mi całego popołudnia, choć przydałoby się wprowadzić możliwość zaznaczenia więcej niż jednego utworu/katalogu. Serwer Samba nie sprawia kłopotów, można skorzystać także z funkcji alarmu / budzika z pobudką „sponsorowaną” przez playlisty. Dzięki kryteriom wyszukiwania można szybko zlokalizować interesujące nas utwory.
Kluczowe pytanie: a jak to gra?
Na wstępie krótko o dwóch opcjach, które sprawdziłem na szybko – słuchawki oraz podłączone bezpośrednio do X10 głośniki. Niestety w przypadku słuchawek grało to mocno tak sobie. Już samo podłączanie (tylna ścianka) nie zachęca do tego typu konfiguracji, jakość dźwięku jest nie najlepsza. Do odsłuchu użyłem modelu AKG K530. Dodam tylko dla porządku, że nie są to słuchawki wymagające dla wbudowanego w odtwarzacz wzmacniacza, mają niską impedancję wynoszącą 55 Ohm. W przypadku kolumn, do odsłuchu użyłem bardzo przeciętnych piszczałek z miniwieży Philipsa. Cóż, sam wzmacniacz ma zaledwie 30W, trzeba mieć to na uwadze dobierając głośniki, które zechcemy podpiąć pod produkt Koreańczyków. Kolumny zagrały na miarę swoich skromnych możliwości, to znaczy zagrały całkiem nieźle, lepiej niż w przypadku firmowego zestawu, a to już o czymś (pozytywnym) świadczy. Może moc znamionowa nie jest wysoka, ale energii wystarczyło do zbudowania dynamicznego przekazu, z ładnie zaznaczoną górą oraz nawet nisko schodzącym basem. W ogóle całe pasmo było dość zrównoważone (niczego odtwarzacz/wzmacniacz nie wyróżniał), grało to poprawnie. Nie wiem jak będzie z dedykowanymi głośniczkami (CAP10), ale podejrzewam że lepiej niż w przypadku omawianych, nienadzwyczajnych kolumienek, które zagrały żywo, kreując w bliskim polu całkiem sensowny przekaz.
Testowany sprzęt podłączony był głównie do zewnętrznego wzmacniacza (a dokładnie wykorzystałem dwie opcje: aktywne kolumny Microlab 7C oraz NADa 315BEE z głośnikami Mordaunt-Short 902i) oraz cyfrowo do przetwornika rDAC firmy Arcam (reszta toru jw) i (na chwilkę) procesora dźwięku wielokanałowego DDTS-100 firmy Creative. Jak widać X10 grał zarówno ze sprzętem (budżetowym) HiFi, jak i urządzeniami przynajmniej z definicji przeznaczonymi do współpracy z komputerem (Solo oraz DDTS-100).
W przypadku podłączenia analogowego za pomocą wyjścia liniowego mały X10 pokazał, że jest dobrym jakościowo źródłem, które z powodzeniem może zastąpić tani odtwarzacz CDA, nie wspominając już o zestawach kina domowego czy komputerowym audio opartym na PC oraz kolumnach przeznaczonych do współpracy z komputerem. Oczywiście im lepszy materiał, tym lepsze brzmienie. W przypadku MP3, nawet tych z bitrate równym 320kbit, dźwięk był gorszy od utworów zapisanych we FLAC/WAV. To dobrze świadczy o bohaterze testu, bo potrafi dobrze różnicować nagrania w zależności od ich jakości (kompresja stratna vs FLAC). Dźwięk był żwawy, dynamiczny, z całkiem szeroką przestrzenią, wyraźnie oderwany od kolumn. A to już jest coś, bo przecież mówimy o malutkim, kompaktowym systemie „wszystko w jednym”. Spora ilość elektroniki zgromadzona na niewielkiej powierzchni może oznaczać potencjalnie spore problemy w uzyskaniu dobrego dźwięku, mogą się pojawić szumy, zakłócenia, sam tor analogowy może wreszcie być po prostu z gatunku tych tanich, po których można się spodziewać wszystkiego najgorszego. W przypadku X10 na szczęście jest inaczej, to znaczy to dobre, bezpieczne granie. Z zapisanych na dysku płyt CDA, skompresowanych do formaty FLAC, od razu udało się zauważyć nie tylko zachowanie pierwotnej jakości, tego do czego przyzwyczailiśmy się odsłuchując kompakty na naszym odtwarzaczu (budżetowym -> NAD C515BEE), ale także większą swobodę w budowaniu spójnego przekazu. Konkretnie, dźwięk był zrównoważony, bez podkreślania któregoś z zakresów, bezpieczny, ale też dzięki temu przyjemny w odbiorze, dało się tego słuchać bez znużenia. Gdy podkręciłem głośność, okazało się że potrafi to zagrać dynamicznie, bez przebarwień, całkiem czysto. Fakt, nie ma tutaj głębokiej, rozległej sceny, oddechu, ale też moim zdaniem to idealne urządzenie do stworzenia sobie drugiego (czy kolejnego) systemu do bliskiego odsłuchu, w bliskim polu. Mówię tutaj o torze analogowym, choć jak wyżej z potrafiącymi zagrać potężnie Solo 7C grało to wystarczająco głośno, aby w średniej wielkości pomieszczeniu nie było wrażenia niedosytu. Tak czy inaczej wspomniane powyżej firmowe głośniczki wydają się dobrze charakteryzować omawiany sprzęt. Stąd trochę szkoda, że ze słuchawkami nie udało się zagrać lepiej, choć zawsze można do wyjścia liniowego podpiąć zewnętrzny wzmacniacz słuchawkowy i w ten sposób napędzić „nauszniki”.
Urządzenie bezproblemowo radzi sobie z plikami DTS oraz DolbyDigital AC3 (można przesłać jako PCM oraz passthrough). U mnie dekodowaniem zajął się procesor Creative. W przypadku tego połączenia przypomniałem sobie o rodowodzie testowanego odtwarzacza/ muzycznego serwera… cóż, w końcu zaprojektowała go firma produkująca sieciowe playery wideo, gdzie dźwięk wielokanałowy to podstawa. Zresztą wykorzystany w tym wypadku procesor Sigmy radzi sobie z takimi zadaniami bez problemu. W przypadku niektórych próbek (głównie DTS) mimo aktywnych dwóch kanałów rozszerzyła się przestrzeń (a jednak), udało się stworzyć namiastkę holograficznego grania. Co prawda główna w tym zasługa DDTS-100, ale jako źródło X10 sprawdził się tutaj bez zastrzeżeń.
Odtwarzanie płyt z napędu to nie jest najlepszy pomysł, nie do tego stworzono ten sprzęt. Zresztą sam producent o tym uczciwie informuje, zaznaczając, że zastosowany napęd komputerowy służy głównie do odczytu danych z płyty, a nie odtwarzania muzyki. I w sumie bardzo dobrze, że takie ostrzeżenie pada, bo choć same płytki szybko są rozpoznawane i można natychmiast wcisnąć przycisk „play” to jednak kultura pracy czytnika nie pozwala na komfortowy odsłuch. Zresztą po co, jeżeli proces zgrywania do WAV/FLAC jest szybki, bezproblemowy, a tak przygotowane nagrania tylko zyskują (poza walorami brzmieniowymi, super wygodnym dostępem do zbiorów, dodatkowo pełna informacja o albumie/utworze wraz z grafiką okładki). Można podpiąć kolejne dyski, pamięci flash do dwóch portów, choć umiejscowienie ich z tyłu zachęca raczej do streamowania muzyki z komputera / dysku sieciowego. Powracając do kompaktów, gdy już rozpocznie się odtwarzanie, można czasami CDA (głośno) posłuchać, ale jak wyżej – lepiej od razu całą kolekcję przerzucić na dysk.
Niestety nie mam na razie dobrych wieści dla osób, które chciałyby wykorzystać X10 w roli źródła plików 24 bitowych. Sprzęt nie najlepiej radzi sobie z takimi plikami. Między utworami nie tylko pojawia się pauza (brak gapless), dodatkowo nieodmiennie towarzyszą nam trzaski (materiał 24bit/96KHz). Co więcej, rozmawiając z dystrybutorem zastanawialiśmy się, czy przypadkowo urządzenie nie konwertuje takiego dźwięku w dół (do jakości kompaktu – 16 bit/ 44KHz). Firma szybko i profesjonalnie zareagowała na wzmiankowane problemy, zmieniając opis na stronie (nie ma teraz mowy o gęstych plikach). Pliki o parametrach 24bit/88KHz w ogóle się nie odtwarzają (to akurat dość częsty przypadek). Co ciekawe w przypadku odtwarzania utworów 24/44KHz trzasków nie było. Sprzęt podłączony był wyjściem optycznym do rDACa. Gdy tylko kończyło się odtwarzanie zielona dioda przetwornika, na chwilę zmieniała kolor na czerwony. Sprawa wymaga pilnego dopracowania. Być może lepiej nie będzie, ale byłaby to spora strata, bo dźwięk z gęstych plików jest wyraźnie lepszy od bezstratnego zapisu o jakości CDA. Przestrzeń, detale, dynamika przekazu są dużo lepsze, na tyle że późniejszy odsłuch płyty powoduje u słuchacza poczucie sporego niedosytu. Oczywiście aby to pokazać sprzęt musi dysponować dobrze zbudowaną sekcją cyfrową. A o to w dzisiejszych czasach wcale (jak się okazuje) nie jest oczywista sprawa. Wielu producentów na tym poległo, to zadanie równie trudne co budowa dobrze brzmiącego toru analogowego. W przypadku X10 mamy do czynienia z konstrukcją opartą na układzie, który w innych aplikacjach radzi sobie z plikami audio 24bit całkiem dobrze. Miejmy nadzieję, że producent poprawi ten element (o ile jest to możliwe na drodze softwareowej).
W przypadku złącza optycznego koniecznie, podkreślam, koniecznie schodzimy ze wzmocnieniem w odtwarzaczu do wartości ~ 80%. W przeciwnym razie, usłyszymy metaliczny dźwięk z okropnymi trzaskami i szumem. Zjawisko te nie występuje w przypadku połączenia liniowego, za pomocą złącza analogowego. Problem występuje zarówno z dakiem Beresforda, jak i na dłużej podpiętym urządzeniem Arcama. Przy okazji rozprawiłem się z optycznym kablem „za dychę”, który trafił się jako tzw. gratis przy zakupie wizyjnego odtwarzacza z 2-giej reki. Wnioski nie są specjalnie odkrywcze – zgroza co wyrabia z dźwiękiem taki „przewód”, gdy za medium robi cienki niczym włos, kawałek czegoś, co ktoś nie wiedzieć czemu nazwał kablem, ze złączami wypadającymi samoistnie z gniazdek. W teście odsłuchowym wykorzystałem niedrogi przewód Pro-Linka, a kabel ” za dychę” trafił tam gdzie jego miejsce, tzn. do kosza.
Podsumowując…
Sprzęt wyróżniający się funkcjonalnością, fajne uzupełnienie podstawowego zestawu HiFi, dobry partner dla budżetowego stereo, względnie samodzielny system „na biurko”. Gdyby tak udało się jeszcze dopracować odtwarzanie gęstych plików to X10 miałby szansę stać się najwszechstronniejszym urządzeniem audio nie tylko w swojej klasie cenowej. Właściwie jako porównanie (patrząc przez pryzmat funkcjonalności, wszystko w ramach jednego pudełka) przychodzą mi na myśl wyłącznie produkty Rotela (z czytnikiem, bez rozbudowanych możliwości rejestracji oraz edycji materiału), ale to zupełnie inna półka cenowa. Novatron postanowił (i słusznie!) zaoferować coś, co wyróżnia się możliwościami na rynku. Jako rejestrator sprzęt spisuje się więcej niż dobrze. Jeszcze tylko zapis we FLAC internetowego radia i można będzie uznać, że X10 może nagrać wszystko w możliwie najlepszy sposób. Obsługa sprzętu jest prosta, intuicyjna, spolszczenie wymaga jeszcze paru poprawek, ale niewątpliwym plusem jest to, że mamy solidne, rodzime wsparcie (dedykowana strona http://www.cocktailaudio.pl/). Cena wynosząca 1250 złotych, może wydawać się wysoka, ale tylko wtedy gdy popatrzymy na urządzenie przez pryzmat wizyjnych odtwarzaczy sieciowych. Te już od paru sezonów są na rynku, jest ich całe zatrzęsienie, ich ceny są obecnie na niskim poziomie. W przypadku audio sytuacja przedstawia się odmiennie. I nie chodzi tutaj o „cenę audiofilskiego powietrza w obudowie”, a stosunkowo niewielką ilość urządzeń, które przyjęło się określać strumieniowym odtwarzaczami plików (audio), względnie cyfrowymi serwerami muzycznymi. Do tego dochodzi konieczność opracowania dobrze brzmiącego toru analogowego oraz cyfrowego co jest zadaniem trudnym (wiele godzin testów, żmudne poszukiwanie optymalnych rozwiązań) i kosztownym (czas to pieniądz, poza tym dobre elementy kosztują, sporo kosztują). Do tego dochodzą rzecz jasna szlachetne materiały (metale, drewno…), choć w przypadku omawianego odtwarzacza akurat ten element można pominąć. Powiem szczerze, do rekomendacji było blisko, zaważyły problemy z gęstymi plikami. Dzisiaj taka funkcjonalność nabiera coraz większego znaczenia. Nie wystarczy streamować, trzeba jeszcze robić to w „HD”. Nawiązanie do obrazu wysokiej rozdzielczości jest nieprzypadkowe (bo z tym głównie kojarzymy HD). Pamiętam przeskok z DVD na HD-DVD (śp), następnie Blu-ray`a. Tutaj jest podobnie, to naprawdę nowy poziom jakości muzyki, materiał zapisany w jakości studyjnej (no nie zawsze i nie do końca, jednak blisko) oznacza ostateczny rozbrat z kompromisowym (i to jak!) formatem 16bit/44KHz, spotykanym na płycie kompaktowej. Na marginesie, przygotowuję serię artykułów poświęconych fascynującej rewolucji jaka dokonuje się obecnie w audio, już niebawem nasi czytelnicy będą mogli zapoznać się z najważniejszymi kwestiami dotyczącymi muzyki z pliku. Powracając zaś do produktu Novatrona – jeżeli ktoś poszukuje sprzętu do zgrywania CD, kaset, winyli, lubi archiwizować muzykę (a nie słuchać jej np. za pośrednictwem sieciowego radia) to lepiej nie mógł moim zdaniem trafić, to urządzenie stworzone dla niego. Do tego całkiem sensowne źródło muzyczne, jak napisałem powyżej, uzupełniające podstawowy zestaw, albo też będące sprzętem wykorzystywanym przykładowo w innym (niż główne) miejscu odsłuchowym.
Aktualizacja: poza możliwością sterowania za pośrednictwem aplikacji mobilnych dla handheldów (np. PlugPlayera dla iOSa) w trybie media renderera, niebawem producent umożliwi sterowanie za pomocą bardzo rozbudowanego interfejsu sieciowego www, który uruchomimy w każdej przeglądarce. Wprowadzenie tego elementu pozwoli na wygodne sterowanie odtwarzaczem oraz zawiadywanie całą biblioteką nagrań. Warto zwrócić uwagę na możliwość edycji w przypadku archiwum muzycznego, przykładowo będzie można wybrać odpowiednią okładkę albumu. Poniżej materiał wideo prezentujący interfejs www stworzony dla X10.
Sieciowy serwer muzyczny CoctailAudio X10
Na plus:
- możliwość nagrywania wszystkiego jak leci (CDA, winyle, kasety, radio tradycyjne i internetowe)
- zapis w kilku formatach, w tym bezstratnie we FLAC
- pełna edycja nagrań, z dodawaniem okładek
- szybkość i stabilność działania odtwarzacza/czytnika w przypadku zgrywania materiału
- dobrej jakości, czytelny ekran, widoczny z dużej odległości
- wsparcie (kolejne wersje oprogramowania pojawiają się co parę tygodni)
- dobre jakościowo brzmienie z wyjścia liniowego oraz wbudowanego wzmacniacza
- szybki dostęp do funkcji za pomocą dołączonego pilota
- sprawnie działająca baza danych dotycząca kompaktów
- cicha praca (oprócz napędu)
- dobre różnicowanie nagrań (jakość) w zależności od zastosowanego formatu
- bardzo kompaktowa konstrukcja, wszędzie się zmieści
- dobra korekcja błędów podczas zgrywania płyt CDA
- prosty, funkcjonalny interfejs
Na minus:
- brak poprawnej obsługi gęstych plików (24/44~96, obecnie konwertowane w dół)
- brak gapless
- trzaski podczas odtwarzania 24 bitowych nagrań po optyku
- sporadyczne problemy w działaniu interfejsu sieciowego (sieć lokalna)
- pilot mógłby być bardziej ergonomiczny
- brak kabli audio (choćby jednego) pozwalających na szybkie podłączenie sprzętu
- słaba jakość z wyjścia słuchawkowego
- umiejscowienie wyjścia słuchawkowego z tyłu
Podziękowania dla firmy Human Media za udostępnienie sprzętu do testów
Autor: Antoni Woźniak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.