LogowanieZarejestruj się
News

Aluminiowa wieża sobie gra: test stacji muzycznej Revo K2

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Revo K2 stacja muzyczna (6)

Do naszej redakcji trafiła przed paroma tygodniami stacja muzyczna Revo K2. To dość oryginalny produkt, o niebanalnej formie oraz bardzo rozbudowanej funkcjonalności. Spora, aluminiowa wieża skrywa kawał solidnej technologii z zakresu wzmocnienia sygnału oraz przetworników. Sprzęt wyposażono w nowoczesne wzmacniacze cyfrowe oraz kilka głośników, które w tym przypadku zamontowano w taki sposób, aby uzyskać maksymalnie przestrzenne brzmienie (zastosowany komplet czterech przetworników promieniuje w zakresie 360 stopni). OLEDowy, dość czytelny wyświetlacz, sensowny pilot zdalnego sterowania z dostępem do wszystkich, kluczowych funkcji, wysuwany dock dla iPoda, iPhone oraz …iPada, wreszcie spore możliwości z zakresu odtwarzania muzyki z różnych źródeł to cechy, które wyróżniają ten produkt na tle konkurencji. Poza radiem internetowym oraz streamingiem via DLNA, stacja K2 umożliwia granie z tradycyjnego radia FM oraz cyfrowego DAB, ponadto oferuje integrację z serwisem Last.fm, a jakby tego było mało można jeszcze wykorzystać zamontowaną z tyłu baterię złącz AV. Tu także czeka na nas niespodzianka w postaci wyjścia optycznego, za pomocą którego możemy przekształcić stację w… odtwarzacz sieciowy audio, podpinając go do jakiegoś zewnętrznego DACa oraz do reszty toru audio. Pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne – wysoka jakość wykonania, lepszy niż mogłoby się wydawać (patrząc na formę) dźwięk, spora funkcjonalność. Testując produkt Revo nieco dłużej, zauważyłem parę niedociągnięć, wad które na szczęście nie przekreśliły ogólnie dobrej opinii o aluminiowej wieży. Sprzęt niestety nie należy do najtańszych, trzeba się liczyć ze sporym wydatkiem, jednak w jakiejś mierze możliwości oraz wykorzystane do budowy materiały, nienaganna jakość montażu uzasadniają wysoką cenę (1489 złotych). Jak zatem zagrała aluminiowa wieża? Zapraszam do lektury naszego najnowszego testu na HD-Opinie.pl

Na początek trochę teorii
Bodaj pierwszym produktem, który stanowił coś więcej niż złącze dokujące 30 pin z dodatkiem głośniczka był pierwszy wariant Zeppelina firmy Bowers&Wilkins. Przez pewien czas był to jedyny produkt tego typu – urządzenie drogie, przeznaczone do współpracy z handheldami Apple, mające aspiracje do bycia produktem z kategorii HiFi, a nie – jak to się powszechnie przyjęło – LoFi (czytaj sprzętu audio dedykowanego do współpracy z różnego rodzaju smartfonami oraz tabletami, najczęściej z elektroniką mobilną firmy Apple). Stacje muzyczne, bo o nich mówimy, to produkt który powstał po to, aby nasz grajek, telefon czy tablet mógł po pierwsze nagłośnić pomieszczenie (zazwyczaj niewielkie), po drugie coraz częściej zintegrować różnego rodzaju usługi sieciowe audio z domowym systemem HiFi, po trzecie pozwolić na wygodne sterowanie zestawem audio. Szczególnie druga oraz trzecia cecha nabrały dzisiaj wyjątkowego znaczenia. Z jednej strony Apple wprowadził bezprzewodową transmisję dźwięku AirPlay, pozwalającą strumieniować dźwięk do niektórych stacji muzycznych, z drugiej stacje coraz częściej pozwalają na wykorzystanie potencjału Internetu odnośnie słuchania muzyki – radio internetowe, strumieniowanie z komputera oraz dysków sieciowych, integracja z serwisami muzycznymi… to ogromny krok naprzód, coś co powoduje moim zdaniem konieczność nowej klasyfikacji w ramach tej kategorii sprzętu.

I tak urządzenia bez obsługi sieci, to de facto stacje dokujące z dodatkiem głośników, proste urządzenia, zazwyczaj niezbyt kosztowne (choć wspomniany Zeppelin pierwszej generacji jest zaprzeczeniem tego co przed chwilą napisałem). Druga kategoria to urządzenia połączone z Internetem, które przyjęliśmy nazywać stacjami muzycznymi, wielofunkcyjny sprzęt audio, będący osobnym rodzajem sprzętu w przypadku segmentu urządzeń audio dedykowanych cyfrowej muzyce… Podsumowując , mamy więc odtwarzacze strumieniowe audio, mamy mniej lub bardziej rozbudowane przetworniki DAC (te pewnie zostaną wyparte przez wspomniane odtwarzacze, poza tym nowe wzmacniacze zintegrowane także coraz częściej otrzymują przetworniki C/A) wreszcie mamy stacje muzyczne (w tej kategorii mieszczą się także proste radyjka internetowe). Niektórzy dodają do tego jeszcze kompletne mini systemy – taki sprzęt istnieje od dawna (małe wieże z małymi monitorami), zazwyczaj wyposażony jest w napęd optyczny, tuner, od niedawna oferuje dodatkowo granie z pliku, łączność z Internetem oraz współpracę z handheldami.

 

 

Pierwsze wrażenie…
Revo K2 robi spore wrażenie po wyjęciu z niemałego pudła. Za sprawą aluminiowej obudowy sprzęt prezentuje się znakomicie – jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Połączenie gumy oraz metalu, dokładne spasowanie elementów, czytelny ekran OLED tworzą harmonijną całość. Aluminiowa wieża będzie idealnie pasować do nowocześnie urządzonego mieszkania, może swobodnie stanowić ozdobę minimalistycznie zaprojektowanego salonu. Elegancko rozwiązano kwestię stacji dokującej… nie zobaczymy żadnego, zaburzającego harmonię 30 pinowego złącza z jakąś rynienką – producent zastosował patent z wysuwanym ze stacji złączem dokującym na samym dole frontu obudowy. Z prawej strony, gustownie ukryty, metalowy przycisk pozwala uruchomić mechanizm, można także wysunąć moduł dokujący za pomocą pilota zdalnego sterowania. Sam port jest zamontowany elastycznie co bardzo ułatwia dokowanie jabłkowych handheldów, szczególnie jest to ważne w przypadku iPada, sporego urządzenia, które swoje waży. Zastosowane rozwiązanie pozwala na bezpieczne zadokowanie, tablet pochylamy w kierunku obudowy, opierając go o nią. Całość tworzy przyjemny dla oka widok, można skorzystać z wielkiego wyświetlacza tabletu, wyświetlającego np. okładkę płyty wraz z informacjami o odtwarzanym materiale, względnie wykorzystać iPada w roli zegarka, cyfrowej ramki (tu pewnym ograniczeniem jest układ pionowy) etc.

 

 

Trochę mniej podobają mi się gumowe przyciski na górze obudowy. Nie mam żadnych uwag od strony estetycznej – wygląda to bardzo dobrze, ale już ich działanie jest nieco toporne. Nie można w pełni precyzyjnie nawigować, choć należy podkreślić że górny panel daje możliwość pełnej obsługi urządzenia… jak zgubi się pilot, nie zginiemy, co jest niestety bardzo częstą przypadłością dzisiejszej elektroniki użytkowej (bez pilota, sprzętu nie obsłużymy). Na szczęście lepiej działają podłużne przyciski na froncie (nad wyświetlaczem) odpowiedzialne za regulację głośności. W sytuacji gdy stacja spoczywa na biurku, w ten właśnie sposób będziemy regulować natężenie dźwięku. Wspomniany pilot ma bardzo sensownie, ergonomicznie rozplanowane przyciski membranowe, jego wygląd oraz jakość wykonania współgrają z wysoką klasą wykończenia stacji. Sterownik daje pełne możliwości obsługi rozbudowanych funkcji K2. Na górze, poza przyciskami, znajdziemy także wysuwaną antenę, dzięki której będziemy mogli posłuchać sobie tradycyjnego radia FM. Jeżeli zechcemy, możemy podpiąć słuchawki – umiejscowiono je wygodnie, z boku obudowy poniżej przycisku uruchamiającego mechanizm wysuwania stacji dokującej. Jeżeli akurat nie będziemy mogli słuchać z głośników, zawsze alternatywnie w odwodzie będą jakieś nauszniki.

Oryginalna koncepcja budowy sekcji odpowiedzialnej za brzmienie
Siateczka otworów na obudowie zwiastuje wielogłośnikowy układ i tak jest w istocie. Producent zastosował cztery, symetrycznie zamontowane przetworniki typu HiWave Balanced Mode Radiator z neodymowym systemem magnetycznym. To bardzo ciekawy układ, widać że ktoś tutaj poświęcił niemało czasu na odpowiednie zaprojektowanie kluczowego elementu omawianego urządzenia. W końcu nawet najbardziej rozbudowana funkcjonalność nie zastąpi dobrze grającego układu głośnikowego. Zastosowane w konstrukcji, kwadratowe, 6 centymetrowe głośniki całkiem nieźle wywiązują się z powierzonego im zadania – to uniwersalne, szerokopasmowe przetworniki o dopasowanej do formy, do konstrukcji stacji budowie, wspomagane otworem bass-refleksu, który znajdziemy z tyłu obudowy. Warto więc odsunąć nieco stację od ściany, aby niepotrzebnie nie podkreślać dolnego zakresu. Dwa 20 watowe, cyfrowe wzmacniacze mają zapewnić odpowiednią dawkę mocy. Cały układ, jak wspomniałem, opracowano specjalnie na potrzeby tej konstrukcji, dopasowując poszczególne elementy, aby – moim zdaniem – uzyskać efekt maksymalnie przestrzennego, symulującego prawdziwą stereofonię brzmienia. To właśnie leżało u podstaw przyjętego układu przetworników (po dwa głośniki promieniujące na boki), takiego a nie innego umiejscowienia ich w obudowie.

Funkcjonalność oraz podstawowe dane stacji:

  • Radio internetowe z połączeniem przewodowym i bezprzewodowym
  • Dostęp do ponad 15.000 internetowych stacji radiowych i podcastów
  • Bezprzewodowy streaming muzyki z sieci loklanej z  PC lub MAC
  • Dostęp online do serwisu Last.fm biblioteki liczącej 5 milionów nagrań
  • Zgodność z oprogramowaniem sterującym Revo Radio Control dla  iPod/iPhone/iPad
  • Zautomatyzowana stacja dokująca do urządzeń Apple
  • Duży wyświetlacz typu OLED
  • Konstrukcja akustyczna wytwarzająca dźwięk dookólny
  • Opatentowana technologia głośników symetrycznych z magnesami neodymowymi
  • Dwa wzmacniacze pracujące w klasie D, zapewniające 40W czystego cyfrowego audio
  • Zegar cyfrowy z alarmem wyposażony w funkcje  snu i drzemki
  • Złącza wyjść : audio stereo na RCA, optyczne oraz dodatkowego wejścia
  • Złącze wyjścia wideo dla handheldów Apple
  • Złącze słuchawkowe 3.5mm
  • W pełni funkcjonalny pilot sterowania
  • Wysokiej czułości odbiór  radia DAB i DAB+ i FM z RDS
  • Wymiary: 330mm (wysokość) x 106mm (szerokość) x 106mm (głębokość)
  • Wykończenie powierzchni : srebrne aluminium
Specyfikacja audio Revo K2:
  • Głośniki
    kwadratowe 4 x 58mm typu  HiWave Balanced Mode Radiator z neodymowym systemem magnetycznym
  • Moc:
    40W (2 x 20W)
  • Pasmo przenoszenia:
    85Hz …20kHz (-6dB)
  • Konfiguracja akustyczna:
    Obudowa z  bass reflexem z częstotliwością odcięcia 90Hz
  • Czułość:
    90dB (SPL)/W @ 1m

 

Mówią na to „radio”, a to tylko ułamek możliwości…
Tradycyjne albo cyfrowe radio (DAB – u nas, poza obszarem stolicy, kompletnie bezużyteczne) pozwala na skorzystanie z tego co oferują fale eteru. Wyświetlacz pokazuje nazwę stacji (obsługa funkcji RDS), możemy skorzystać z pamięci, zapisując ulubione rozgłośnie. Co prawda wysunięta antenka nie wygląda zbyt nobliwie, ale też dzięki niej nie ma problemu z odbiorem, co często zdarza się w przypadku pseudoantenek zrobionych z kawałka druta. Po włożeniu iUrządzenia do stacji dokującej na ekranie zobaczymy podstawowe dane na temat albumu, piosenki, podobnie jak w przypadku funkcjonalności sieciowej, przewijamy kolejne informacje na OLEDowym wyświetlaczu. Innymi słowy liczba informacji wyświetlanych jednorazowo jest dość ograniczona – trzeba nawigować, ale z drugiej strony dzięki temu są one czytelniejsze (względnie duże znaki). Dzięki zegarowi z funkcją budzika możemy wykorzystać Revo K2 nie tylko w salonie, ale także w sypialni (funkcja snu i drzemki).

Gramy przewodowo i bezprzewodowo
Przetestowana stacja muzyczna Revo K2 to urządzenie, które co prawda nie zostało wyposażone w możliwość bezprzewodowego strumieniowania muzyki z pamięci handhelda firmy Apple (AirPlay), ale – patrząc na przedstawioną na wstępie listę możliwości – dysponuje kompletem sieciowych funkcjonalności, dodatkowo oferując parę oryginalnych rozwiązań. Dzięki dedykowanej aplikacji Revo Radio Control, którą można pobrać za darmo z App Store, nie tylko możemy wygodnie sterować urządzeniem, ale także bez problemu odtwarzać muzykę z sieciowych źródeł, czy to lokalnych czy internetowych (radio, last.fm). Niespotykanym w przypadku konkurencyjnych urządzeń elementem wyposażenia jest cyfrowe wyjście audio. Dzięki złączu optycznemu prześlemy muzykę do zewnętrznego przetwornika, a dalej do domowego systemu stereo. Innymi słowy nasza stacja przeobrazi się w strumieniowy odtwarzacz audio. Zazwyczaj w konkurencyjnych urządzeniach możemy liczyć na analogowe wyjście liniowe, zrealizowane pod postacią 3.5mm złącza audio-jack, względnie wyjść RCA których zadaniem jest nie tyle przesłanie muzyki co ścieżki dźwiękowej z filmu, klipu po podłączeniu stacji do telewizora. Tutaj także możemy to zrobić, mamy typowy dla współpracujących z elektroniką Apple komplet kompozyt plus gniazda RCA dla audio, jednak w przypadku muzyki – jak widać – możemy liczyć na coś więcej.

 

 

 

Ograniczeniem funkcjonalnym wyjścia cyfrowego jest brak możliwości przesłania dźwięku z zadokowanego handhleda Apple. Niestety na to nie możemy liczyć, ale bez problemu optykiem prześlemy muzykę z radia internetowego, cyfrowego (DAB), z serwisu last.fm oraz… co jest jednym z kluczowych aspektów wykorzystania omawianej funkcjonalności, za pośrednictwem DLNA z dowolnego cyfrowego źródła audio (komputera, dysku sieciowego etc). W ten sposób można ominąć wspomniane ograniczenie (brak dźwięku z zadokowanego handhelda), posługując się oprogramowaniem firm trzecich zainstalowanym w pamięci telefonu, odtwarzacza czy tabletu. Wystarczy odpalić aplikację, taką jak np. iPeng, aby nasz – przykładowo – iPod touch przemienił się w źródło dźwięku strumieniując muzykę do stacji. Ponadto dostajemy możliwość skorzystania z 30 dniowego, bezpłatnego konta demo w serwisie last.fm. Potem niestety trzeba będzie zapłacić (chyba że akurat przyszło nam mieszkać np. w Stanach, wtedy korzystamy z serwisu za darmo). Z siecią możemy łączyć się przewodowo (gniazdo LAN), jak i bezprzewodowo (WiFi b/g).

Czas na wrażenia odsłuchowe, czyli jak ta wieża „sobie gra”?
Gra sobie całkiem, całkiem… nie przeskoczymy fizyki, zamknięte w podługowatej, metalowej obudowie przetworniki nie zbudują nam nagle przestrzeni na miarę typowego zestawu stereofonicznego złożonego z jakiś dwu czy dwu i pół drożnych kolumn. Jednak przyjęte rozwiązania konstrukcyjne bardzo dobrze symulują efekty przestrzenne, można mówić o scenie, a nie dźwięku ściśniętym do wymiarów przedziału w wagonie Tanich Linii Kolejowych zawsze spóźniającej się PKP. Konstruktorom udało się obejść oczywiste ograniczenia wynikające z przyjętego układu konstrukcyjnego, z eleganckiej formy, która od strony potrzeb z zakresu reprodukcji dźwięku postawiła przed projektantami bardzo trudne zadanie. W moim odczuciu udało im się umiejętnie obejść te ograniczenia, stworzyć urządzenie które brzmi w całkiem przekonywujący sposób, które może stanowić doskonałe uzupełnienie tradycyjnego stereo, szczególnie że w tym wypadku można K2 wpiąć w tor audio, co pozwoli na integrację podstawowego systemu audio z cyfrowymi źródłami. Warto o tym pamiętać. Jesteśmy co prawda ograniczeni do 16 bitów, do jakości płyty kompaktowej (16/44.1), ale też nie czyniłbym z tego powodu jakiegoś wielkiego zarzutu. Owszem, gdyby były gęste pliki, to wartość zamontowanego w K2 cyfrowe gniazdo wyjściowe dodatkowo by wzrosła, ale jak wyżej biorąc pod uwagę przyjętą koncepcję (forma, zastosowany zespół przetworników) granie ze źródeł o takich parametrach jakościowych jest w pełni uzasadnione i zrozumiałe. Zresztą stacja jakoś specjalnie nie różnicuje nagrań od strony jakości – czy to 320kbit rozgłośnia internetowa Linn`a czy pliki nieskompresowane .wav grane lokalnie z komputera, grało to w dość określony sposób, prezentując kilka cech brzmienia o których warto co nieco poniżej napisać.

  

Dźwięk można zdefiniować jako punktowy, jednak nie jest to jednoznaczne z brakiem przestrzeni. Sprzeczność? Owszem, gdy ustawimy stację w większym pomieszczeniu, oddalimy od ściany, z boku zapewnimy sporo miejsca to właśnie taki, punkowy dźwięk otrzymamy. Jednak wystarczy umieścić stację w taki sposób, by dźwięk z bocznych przetworników mógł szybko odbić się od ściany, regału z książkami (jedno ze sprawdzonych przeze mnie ustawień), usiąść przy biurku na którym ustawiliśmy K2 aby uzyskać całkiem przekonywującą namiastkę dźwięku stereofonicznego. Wszystko zatem zależy od sposobu ustawienia stacji względem powierzchni, które będą odbijać dźwięki z zamontowanych w wieży przetworników. Innymi słowy przestrzeń będzie nam towarzyszyć podczas odsłuchu w gabinecie, niewykluczone że namiastkę stereo uzyskamy w sypialni (ustawienie na stoliku narożnym)… natomiast w przypadku salonu, swobodnego (brak bliskich przeszkód) umiejscowienia będzie tak, jak napisałem na początku akapitu –  dźwięk wyraźnie zdefiniowany, punktowy. W takiej sytuacji mówimy raczej o monofonicznym graniu, bogatym w wybrzmienia, z ładnie podkreślonymi wokalami, nieźle kontrolowanym, całkiem głębokim basem (jak komuś mało, niech przesunie stację bliżej ściany), góra może pochwalić się odpowiednią dynamiką, jest atak… wystarczy posłuchać perkusji, talerzy – całkiem nieźle jak na głośniki zaklęte w aluminiowej obudowie!

Nawet wysokie poziomy głośności nie ranią uszu, jest czysto, bez zniekształceń, z dobrą kontrolą aż do najwyższych ustawień cyfrowego potencjometru. Wspomniane wokale charakteryzuje dobra przestrzeń, mamy powietrze, nic tutaj nie tłamsi fantastycznego głosu Eli Fraser. Tam gdzie w utworach wyraźnie słychać (pod warunkiem, że sprzęt potrafi do oddać) kolejne etapy uzależnienia Dave Gahana z Depeche Mode, kiedy to ledwo uniknął spotkania z absolutem (względnie nicością), Revo K2 radzi sobie nadspodziewanie dobrze – przekazuje nie tylko energię, ale także detale, fakturę głosu. Rzecz jasna nie mamy tutaj pełnego wglądu w utwór, nie ma wielkich pokładów mocy (dwa, jakby nie patrzeć, skromne mocą wzmacniacze pracujące w klasie D), dynamiki jakim charakteryzuje się duże stereo, dobrej klasy kolumny. Aluminiowa wieża pozwala natomiast na przyjemny, niezobowiązujący odsłuch, nie wywołując żadnego grymasu na naszym obliczu… to bezpieczne, ułożone brzmienie, dobrze wyartykułowana średnica, niezły bas, niezgorsze wysokie tony. Należy tylko pamiętać o wspomnianych ograniczeniach, o tym że nie będzie to rozdzielcze granie, że stacja raczej uśredni to co wpadnie nam do uszu, nie będzie jakoś specjalnie różnicować źródeł, chyba że zdecydujemy się na opcję wypuszczenia cyfrowego strumienia audio na zewnętrzny przetwornik (sprawdziliśmy takie zestawienie z przetwornikiem Arcama rDAC). W takiej sytuacji dźwięk modeluje DAC oraz reszta toru (elektronika NADa oraz opcjonalnie wzmacniacz słuchawkowy Music Hall`a). W przypadku tego typu produktów, takiej możliwości praktycznie nikt nie oferuje, to prawdziwa rzadkość.

 

Podsumowując…
Innymi słowy, pełnozakresowe przetworniki radzą sobie nadspodziewanie dobrze. W sumie lepiej w takiej, przyjętej formule, chyba się po prostu nie da. W końcu trzeba tu było pogodzić kilka sprzeczności, w bardzo ograniczonej przestrzeni umieścić głośniki, wzmacniacze oraz resztę elektroniki. Wysoka funkcjonalność stacji to niewątpliwy, mocny punkt opisywanej konstrukcji. Właściwie jest tu wszystko czego potrzebujemy, wykupując abonament w przypadku last.fm otrzymujemy możliwość odtwarzania biblioteki liczącej obecnie ponad 5 milionów utworów. Radio internetowe, jak już parokrotnie zdarzyło mi się napisać, bardzo wciąga, strumieniowanie własnych zbiorów muzycznych jest dopełnieniem dużej funkcjonalności jaką może pochwalić się Revo K2. Wygodna aplikacja pozwala na pełną obsługę stacji za pomocą handhelda, także tandem składający się z firmowego pilota oraz wyświetlacza OLED radzi sobie bardzo dobrze. Lepiej korzystać z wyżej wymienionych sposobów kontrolowania urządzenia, przyciski na górze nie są, jak napisałem wcześniej, zbyt wygodne. Zdarzało się stacji parę razy „przyciąć” (czyt.: musiałem dłuższą chwilę poczekać na reakcję), a nawet zawiesić (sporadycznie) – trzeba było posiłkować się wyjęciem wtyczki. Poza tymi paroma sytuacjami, sprzęt działał pewnie, szybko reagował na komendy. Cena niestety jest dość wysoka, szczególnie jeżeli Revo K2 rozpatrujemy jako radio internetowe ze stacją dokującą. Możliwości tego urządzenia są jednak dużo większe, tyle że nie stoi ono na półce z odtwarzaczami sieciowymi audio za prawie dwa tysiące i więcej. To dość nietypowy produkt, widać że skierowany do klientów dla których ważny jest aspekt estetyczny, którzy poszukują czegoś ze sprzętu audio, co będzie im pasowało do wnętrza. Nie da się go zakwalifikować jako część systemu wielostrefowego (takie założenie przyświeca wspomnianemu B&W, który w ten sposób m.in. promuje swoje produkty), to autonomiczny sprzęt, który pozwoli na słuchanie muzyki z wielu źródeł – z eteru, z sieci, lokalnie, z Internetu oraz zmechanizowanej stacji dokującej na której spoczywa, któryś z jabłowych handheldów. Spore możliwości, ciekawe rozwiązania, oryginalna konstrukcja oraz bardzo dobra jakość wykonania zsumowały się, w rezultacie skłaniając nas do przyznania Revo K2 znaczka „jakość”, w tym wypadku będącego odzwierciedleniem eleganckiej formy, szlachetnych materiałów użytych w konstrukcji obudowy oraz bardzo rozbudowanej funkcjonalności przetestowanej przeze mnie stacji muzycznej.

Stacja muzyczna Revo K2

Plusy:

- wysoka funkcjonalność
- elegancka forma
- jakość wykonania
- zmechanizowana, wygodna stacja dokująca
- wyraźny, kontrastowy wyświetlacz OLED
- oryginalna konstrukcja, układ, budowa przetworników
- duża liczba złącz audio, w tym cyfrowe wyjście dla dźwięku
- funkcjonalny pilot
- aplikacja Revo Radio Control 

Minusy:
- wysoka cena
- na pewno nie nagłośnimy tym dużego pomieszczenia
- przy swobodnym ustawieniu nie ma co liczyć na efekt stereo
- nieco problematyczne przyciski na górnym panelu

 

Podziękowania dla firmy C4I za udostępnienie sprzętu

Autor: Antoni Woźniak

 

Dodaj komentarz