Szczerze? Jeżeli możliwość korzystania z tego typu udogodnienia ma polegać na tym, że de facto wiążemy się z konkretnym bankiem (nie jest tak do końca, ale cała oferta skonstruowana jest w taki sposób, że właściwie klientowi wyraźnie sugeruje się takie rozwiązanie) to taka usługa nie ma większego sensu. Zastanawiające jest to, że aby móc korzystać z chipu musimy włożyć do telefonu dedykowaną kartę SIM (z zaprogramowanym kontem przedpłacowym mBanku). Innymi słowy, sam chip na niewiele się przyda (przykładem braku możliwości wykorzystania urządzenia z NFC będzie Nexus 7 – fakt, na razie jest to jedno jedyne urządzenie bez slotu slim z tego typu technologią), konieczne jest podpisanie umowy z operatorem komórkowym oraz dodatkowo bankiem. Inny, znacznie lepszy pomysł, to Google Wallet, niestety niedostępny w Polsce (do niedawna można było dokonywać płatności specjalnymi, przedpłacowymi kartami Google o wartości 10$ każda, jednak firma wycofała je już z rynku). Na razie z tego, co mi wiadomo Wallet działa tylko w USA (podobno wyłącznie w sieci Verizon). W przypadku usługi internetowego giganta, mamy aplikację pozwalającą podpiąć dowolne konto, ustawić parametry płatności i w ten oto wygodny sposób korzystać z elektronicznej portmonetki.
Orange Cash pozwala użyć smartfona jak karty zbliżeniowej (Master Card PayPass) w placówkach handlowych wyposażonych w odpowiednie terminale. Dodatkowo, na podobnej zasadzie jak eKarta (mBank) konto przedpłacowe z NFC pozwala na robienie zakupów w Internecie. Start usługi przewidziano na 1 listopada. Przewidziano promocje dla użytkowników, jednak patrząc na wspólną propozycję banku oraz operatora trudno zrozumieć, na czym miałaby niby polegać jej atrakcyjność? Każdy nowy klient (do określonego limitu) otrzyma 15 złotych gratis na zakupy. Ktoś mógł się tutaj bardziej postarać, żeby przekonać konsumentów do używania nowej technologii (przykładowo wprowadzając procentowe rabaty od tego typu płatności). Oczywiście bank zachęca do założenia u siebie konta (dodatkowe bonusy), w ogóle oferta sprofilowana jest w ten sposób żeby zasugerować klientowi, gdzie powinien ulokować swoje pieniądze. Moim zdaniem mBank zrobiłby znacznie lepiej, gdyby wykorzystał współpracę z Orange w mniej nachalny sposób, jednocześnie dyskontując fakt bycia jednym pierwszym z banków wdrażających takie rozwiązanie. Gdyby zamiast karty SIM całość opierała się na aplikacji, z możliwością podpięcia dowolnego konta (a przykładowo, bonusy zyskiwaliby klienci mBanku) rzecz wyglądałaby dużo, dużo lepiej. Program rzecz jasna wymagałby logowania na internetowe konto operatora komórkowego (bo to głównie jego produkt, reklama jego usług) i tyle… Cóż, zobaczymy jak to rozwiążą inny operatorzy oraz banki, czy ktoś pójdzie śladem Google Wallet, które z punktu widzenia użytkownika jest moim zdaniem najwygodniejszą opcją.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.