Praca nad konkurencyjnym systemem dla Street View wymagać będzie od Apple przeznaczenia niemałych środków oraz czasu. To właśnie ten drugi element stanowi problem – w końcu stworzenie dobrej nawigacji (przykład map Apple) to nie jest kilkanaście miesięcy pracy i wykupienie kilku podrzędnych dostarczycieli „wsadu”, niezbędnych danych. Aplikacja nadal pozostawia wiele do życzenia, szczególnie odnośnie ilości informacji (POI) oraz dokładności niektórych danych. Firma z Cupertino zdaje sobie sprawę z mniejszych możliwości swojego produktu, w tym przede wszystkim z braku podobnego mechanizmu lokalizacji jak googleowski Street View. Google samo tworzyło (i nadal tworzy) ogromną bazę, pytanie jak Apple chce sobie poradzić z tym (gigantycznym) zadaniem? Problemem nie jest gotówka, a raczej brak podmiotu, który byłby zdolny podołać takiemu zadaniu (globalnie), poza tym jw. stworzenie czegoś takiego od podstaw zajmie Apple lata. Część komentatorów uważa, że będzie to wszystko przypominało powtórkę z map – jabłkowe Street View będzie uboższe od tego co oferuje Google, będzie trochę taką wydmuszką… obejmie jedynie niektóre lokalizacje (głównie Stany), a w wielu miejscach w ogóle się nie pojawi. Stąd też wynika prosty wniosek. Apple dzieli klientów na tych bardziej i tych mniej ważnych. Nie pierwszy raz – wystarczy popatrzeć na rozwój asystenta Siri, który prawdopodobnie nigdy nie doczeka się lokalizacji w krajach, które Apple uważa za miejsca o niewielkim znaczeniu (globalnie jest to jednak całkiem spora rzesza klientów).
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.