LogowanieZarejestruj się
News

Audioquest Jitterbug – audio plaster dla Peceta?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
AAQJBUG

O tym niewielkim ustrojstwie było ostatnio całkiem głośno. Kilku dziennikarzy z największych periodyków zajmujących się HiFi dostało to, to do przetestowania i jako jeden mąż orzekło, że wpięcie niewielkiego „cusia” w port USB, do którego prowadzi przewód z umieszczonym na drugim jego końcu DACzkiem robi zasadniczą różnicę jakościową. Nie to, że nie wierzymy dużo mądrzejszym od nas, sławnym kolegom, ale chętnie sami organoleptycznie przekonamy się niebawem o zaletach tego akcesorium. Jitterbug ma trafić do sprzedaży w połowie lipca 2015 roku w bardzo rozsądnej cenie 49 dolarów (w Polsce 240 złotych). Co dostaniemy za te niewielkie (w przypadku audio to wręcz resztówka jakaś) pieniądze?

Ustrojstwo ma przede wszystkim być skutecznym panaceum na jitter (stąd nazwa), ale nie tylko – ma także zabezpieczać przed pojawieniem się wszelkich brudów, interferencji, w skrócie – być swoistym filtrem, mającym na celu odrzucenie plew od ziarna. Nie mało jak za coś, co kosztuje porównywalnie do najtańszego, budżetowego interkonekta, który nadaje się do czegokolwiek, a nie tylko do wycieczki do kosza. Jak to się przełoży na brzmienie, konkretnie, to opiszemy jak rzecz do nas trafi, wspomnę tylko, że poprzeczkę postawimy bardzo wysoko, bo akcesorium podepniemy bezpośrednio pod NASa Synology. Ten serwer daje nam możliwość wyprowadzenia portem USB dźwięku do przetwornika C/A i niezależnego od komputerów sterowania odtwarzaniem za pomocą aplikacji DS Audio (są też inne programy, które mogą stanowić alternatywę dla rozwiązania firmowego) np. za pomocą tabletu. Działa to w teorii bezproblemowo, w teorii, bo w praktyce dźwięk nie jest najwyższej próby. Co prawda NAD D3020, którego w ten sposób spięliśmy bezpośrednio z serwerem, nie ma jakiegoś wybitnie dobrego DACa na pokładzie, ale powinien zagrać na innym, lepszym poziomie (co sprawdziłem, podpinając makówkę pod gniazdo we wspomnianej, cyfrowej integrze, z dużo lepszym jakościowo efektem). Stąd wydaje mi się, że będzie to idealne pole doświadczalne dla Jitterbuga, bo jest w takim połączeniu (z NASem) co poprawiać. Zdaniem testujących, szczególnie w budżetowych systemach takie akcesorium sprawdzi się wyśmienicie.

Czego oczekuję z wpiętym w tor Jitterbugiem? Na pewno poprawy dynamiki, lepszej rozdzielczości, eliminacji zauważalnej wyraźnie kompresji oraz błędów transmisji. Sporo tego, ale kurcze, podobno jak mówią ci, którzy rzecz obadali, to nie jest żadne audio voodoo, a najprawdziwszy audioplaster na problemy z komputerowym audio. Fajnie. W tej cenie można kupić tego sztuk parę, do każdego komputera (ciekawe jak z handheldami, z ME400 czytaj PC tabletem, sprawdzę na pewno, ale to pecet tyle że tabletowy, zobaczymy czy przez OTG na Nexusie to ruszy). Producent zresztą wspomina o takim scenariuszu w instrukcji, nie omieszkamy zatem sprawdzić z mobilnym audio. Poza tym wspomina się o możliwości wpięcia jitterbuga jako elementu eliminującego problemy interferencji z innymi, komputerowymi peryferiami, urządzeniami podłączanymi pod USB. Wspominają o niepraktyczności wypinania wszystkiego jak leci z komputera, który ma grać muzykę (a to często, gęsto trzeba zrobić, by uniknąć problemów podczas odtwarzania) i zalecają wpięcie Jitterbuga w tor z np. hubem USB, gdzie podłączyliśmy drukarki, skanery, myszki, dyski i co tam jeszcze. No praktyczne to i jeżeli faktycznie działa jak opisują, to może być to jeden z najciekawszych produktów z kategorii computer audio w tym roku.

Cóż, czekamy na polską premierę (jak się nie doczekamy, bo dystrybucja zaśpi, to sobie sprowadzimy) i przetestujemy dokładnie tytułowy wyrób Audioquesta.

 

Dodaj komentarz