LogowanieZarejestruj się
News

KEF LS50 Wireless z Spotify Connect. Dlaczego to takie ważne? Ano dlatego…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
s

KEFy LS50Wireless never ending story. No, ale przecież właśnie o to tutaj chodzi! Masz coś, co będzie zawsze na czasie, będzie ewoluować zgodnie z kierunkiem obranym przez całą branżę. Do LS50 Wireless będziemy na pewno cyklicznie powracać, bo to właśnie taki produkt, który podlega ciągłym doskonaleniom, uzupełnieniom. Ostatnio pisałem o bliskim już upgrade „systemu zaklętego w głośnikach” pozwalającemu na pełną integrację KEFów z ROONem. Ten end-point, jak już słowo stanie się ciałem, będzie o tyle niezwykły że połączy dwie rzeczy: pełną integrację sprzętowo-softwareową w ramach propozycji Roon Labs oraz opisane także niedawno zaawansowane tryby DSP pod określoną konstrukcję (patrz wpis o słuchawkach Audeze). Całościowe rozwiązanie, pierwsze takie kompleksowe na rynku. Ok, ale nie o tym wpis, a o czymś innym… o Spotify miało być i będzie. Najpopularniejszy serwis streamingowy audio na świecie na razie testuje temat bezstratnej kompresji i obecnie trudno wyrokować kiedy taki strumień się pojawi. Jest jednak coś, co od razu (po wprowadzeniu takiej wersji streamingu) będzie faworyzowało propozycję Szwedów. To coś bardzo, bardzo istotnego. Coś co już teraz ma znaczenie.

TO WŁASNY PROTOKÓŁ TRANSMISJI. Tak, od ponad roku mają coś takiego jak SPOTIFY CONNECT, a to moi drodzy klucz do sukcesu, coś co ma cholernie duże znaczenie (od strony biznesowej ma i technologicznej ma). Własne rozwiązanie pozwala na budowę czegoś więcej niż tylko oferty strumieniowania audio, pozwala na budowę własnego ekosystemu, własnego rozwiązania oferowanego na rynku w wielu produktach audio. Nie tylko HiFi, nie tylko kino, ale także inteligentny dom, inteligentne auto, elektronika ubieralna… to bardzo poszerza możliwości rynkowej ekspansji, wręcz skokowo, pozwalając jednocześnie stworzyć coś, do czego dąży każdy wielki gracz IT: standard. Łatwość integracji z jednej, tworzenie rozbudowanych rozwiązań w oparciu o MOJĄ technologię to coś, co stanowi klucz do sukcesu. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Google (Cast), Apple sobie zdaje (AirPlay2), zdają sobie także ci, którzy chcą czegoś innego, niezależnego od widzimisię gigantów technologicznych (vide DTS PlayFi). Tak, rywalizuje tutaj parę pomysłów na przesył dźwięku (oraz obrazu), jednak to właśnie Spotify w odróżnieniu od wymienionych łączy dostęp z technologią bez ambicji (własnych ambicji) tworzenia hardware, w ramach swojego streamu. Czytaj nie narzuca jedynie słusznego rozwiązania, a daje wszystko co niezbędne, o ile ktoś wybierze spotify’jowy stream. Dlatego właśnie jest tak atrakcyjne, dzięki bardzo dobrej implementacji (wzorcowej wręcz), multiplatformowej, oderwanej od wojenek prowadzonych przez wspomnianych gigantów, stanowi realną alternatywę. Coś niby obok, a jednak właśnie zamiast. Pod warunkiem, że na ekranie będzie wyświetlany czarno-zielony interfejs własnego serwisu ;-)

I tutaj wracamy do tytułowego Spotify Connect w jakże dobrze nam znanych bezdrutowych KEFach. Wprowadzenie tego rozwiązania to natychmiastowy dostęp do Spotify’a, BEZPOŚREDNIO. Tak działa własny, niezależny (od hware) protokół transmisji – aplikacja na sprzęcie nie jest już odtwarzaczem, a jedynie sterownikiem, całkowicie uniezależnia nas to od sprzętu (wcześniej) źródłowego. Teraz źródłem jest zdalny serwer, pobieramy muzykę wprost z sieci, a nie za pośrednictwem urządzenia (od teraz już tylko) sterującego. To właśnie uzależnienie od handhelda (lub komputera) w przypadku AirPlay’a było i jest jego najpoważniejszą wadą (opóźnienia, brak bitperfect, ograniczenia w parametrach i obsłudze tj. wiele stref choćby). Dopiero AirPlay 2 z tym zrywa, tylko po jakim (dłuuuugim) czasie zrywa? Ano właśnie. Spotify Connect to nasze KEFy (end-point, odtwarzacz) oraz serwer (źródło). Medium jest światłowód/miedź/skrętka… szerokopasmowe łącze internetowe. Nie ważne na czym odpalamy aplikację Spotify, czy jest to stary rzęch (blaszak przedpotopowy ;-) ), jakiś mocno już leciwy netbook (pasywne chłodzenie), taniutka Malinka (polecam!), czy przestarzały, zbierający kurz tablet. To może być idealny (o ile daje nam odpowiednio dobre UX/UI) sterownik dla Spotify Connect na tytułowych KEFach. Ot wystarczy odpalić apkę, albo przeglądarkę i już. Sterujemy odtwarzaniem, odtwarzanie zaś pozostaje w domenie tego, co gwarantuje odpowiednią jakość, stabilność i uniezależnia nas (raz jeszcze) od „komputera”.

Mam nadzieję, że wytłumaczyłem powyżej dlaczego to takie ważne, takie istotne, a wartość tej aktualizacji jeszcze wzrośnie, gdy Spotify postanowi dać nam jw. lepszy materiał, gdy zdecyduje się na bezstratny stream (rozmawiają z MQA btw). Do tego wszystkiego dodajmy nadal najlepszą aplikację dostępową (działającą wraz ze Spotify Connect jako sterownik, czyli jako to, do czego została stworzona, co stanowi sedno, najważniejszy jej element) i mamy komplet. To KEFy (albo – uogólniając – inny wysokiej klasy sprzęt wspierający to rozwiązanie) zajmują się odtwarzaniem, czyli tym co robią najlepiej. To przykładowo nasz telefon steruje z najlepszej póki co aplikacji (czyli robi to, co mu najlepiej wychodzi). Tak, mamy tutaj nadal strumień stratny, jakość nie taką jaką byśmy sobie docelowo życzyli (mam tu na myśli najlepsze źródła, wyczynowe materiały, bo konia z rzędem temu, kto bezbłędnie w próbie ABX odróżni ten sam kawałek odtwarzany na KEFach via Tidal vs Spotify Connect), ale jest to wstęp do czegoś ważnego. Oczywiście każdy się nam rozpycha i chce żeby jego było górą… za moment będzie wspomniany AirPlay2, będzie walka kto wygra wyścig o strefy (i kupi). Wiadomo. Na tym to polega i wokół pieniądza się to wszystko kręci. Spotify ma mocne argumenty po swojej stronie. Od wczoraj jest już dostępne na najbardziej póki co nowoczesnym systemie audio (patrząc na ten projekt także pod kątem zmian zachodzących w całej branży) jaki możemy zakupić w sklepie.

Aktualizacja do pobrania pod tym adresem: KEF International support

Dodaj komentarz