LogowanieZarejestruj się
News

Lampowe granie z iPoda – Fatman iTube z monitorami Roth OLi 20

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Fatman tytułowe 2

Najnowsze, przetestowane przez nas urządzenie, a właściwie cały zestaw audio to dość oryginalny produkt… Fatman iTube  MK II to hybrydowy wzmacniacz, który swoim wyglądem przywołuje na myśl takie określenia jak: „luzak”, „lifestyle” czy „cool”. Zresztą wystarczy spojrzeć na instrukcję, w jaki sposób została napisana (pamiętam lekturę lekko napisanej instrukcji Manleya – tak mi się od razu skojarzyło), aby jeszcze bardziej utwierdzić się, że ktoś tutaj chciał połączyć młodzieżowy styl z czymś, co – jak pokazały testy – może pretendować do miana rasowego systemu HiFi, budżetowego (bo też cały, opisywany zestaw, należy do przystępnych cenowo), ale też całkiem …no właśnie… oryginalnego. Nawet na rynku audio, który obecnie wręcz ugina się od różnego rodzaju urządzeń współpracujących z iPodem, handheldami, sprzęt Fatmana wyróżnia się formą oraz sposobem integracji jabłkowego grajka z systemem audio. Recenzując zestaw składający się z iTube oraz monitorków Roth OLi 20, początkowo zakładałem że będzie to system do niezobowiązujących odsłuchów, stojący sobie na biurku, do czego zachęcają niewątpliwie kompaktowe rozmiary (dotyczy to zarówno skrzyneczek Fatmana jak i przetestowanych kolumn) oraz pewne cechy sprzętu (ograniczona ilość źródeł, dedykowane połączenie z iGrajkiem jako podstawowym źródłem etc.).

Moje poglądy ewoluowały, szczególnie że dość szybko uświadomiłem sobie, że wzmacniaczyk (bo taki mały, bo niby dysponujący bardzo ograniczoną mocą) może znacznie więcej… stąd też, poza Oli20, Fatman napędzał nasze redakcyjne Perły Pylona, poza tym sprawdziłem jak sobie iTube poradzi z muzyką odpaloną z komputera (wersja MK II wyposażona jest w wejście USB). Napisałem powyżej „skrzyneczek”, bo całość składa się właśnie z dwóch urządzeń: kluczowego wzmacniacza hybrydowego oraz – dodatkowo – z dedykowanej stacji dokującej. Warto nadmienić, że w komplecie dostajemy wszelkie niezbędne kable (m.in. bardzo porządne przewody głośnikowe) oraz wygodnego pilota zdalnego sterowania. Zaczęło się niewinnie, od biurka, od mp3 puszczanych z iPoda… a jak się ta historia potoczyła, na czym w końcu stanęło? Jaki jest ten wyluzowany „grubas”… no właśnie, jaki? O tym moi drodzy przeczytacie sobie poniżej, do czego serdecznie zapraszam…

Hi, Bro…
Sprzęt trafił do redakcji w dwóch solidnych pudłach. Mimo niewielkiej ceny, zarówno w przypadku Fatmana jak i kolumn widać, że ktoś chciał wywrzeć na nas już na wstępie korzystne wrażenie. Szczególnie dotyczy to kolumienek, naprawdę tanich, bo kosztujących nieco ponad 800 złotych. Taka cena oznacza często w przypadku kolumn HiFi (a nie jakiś komputerowych pudełeczek) konieczność oszczędzania na wszystkim, jeżeli mamy wyjść na swoje. A tutaj nie dość, że same Oli prezentują się bardzo dobrze, w ogóle nie wyglądają na ten budżet, to jeszcze zostały starannie opakowane w miękkie, materiałowe pokrowce, w komplecie dostajemy mocowania ścienne (można ten model swobodnie wykorzystać w roli głośników efektowych w kinie domowym), instrukcje nie będącą kawałkiem papieru wyjętego z kserokopiarki. No proszę, widać można nawet przy tak niskiej cenie, zaoferować produkt który jest porządnie zapakowany, dobrze wykonany, który nie wywoła nieprzyjemnego zgrzytu zaraz po wyjęciu z pudła. Same kolumny są niewielkie (choć i tak większe od poprzedniego modelu Oli10), to naprawdę małe skrzyneczki, jednak mimo niewielkich rozmiarów jest to klasyczna, dwudrożna konstrukcja, wentylowana bass-refleksem (z tyłu), z solidnymi gniazdami głośnikowymi. Po zdjęciu czarnych maskownic ukazuje się srebrny, aluminiowy front (oba przetworniki zamontowano w obrębie metalowego elementu zdobniczego, przykręconego śrubami do MDFu). Ten front, jeżeli mam być szczery, nie za bardzo przypadł mi do gustu – ale to już kwestia naszych estetycznych preferencji. Albo taka estetyka nam odpowiada, albo… pozostawimy maskownice na miejscu, co oczywiście może w jakimś niewielkim stopniu odbić się negatywnie na brzmieniu, ale w tym wypadku nie robiłbym z tego powodu jakiegoś wielkiego problemu.

   

Fatman, jak wspomniałem, to dwie skrzynki. Stacja jest bardzo lekka (za lekka według mnie, łatwo ją trącić, przesunąć…), wyposażona w czujnik IR, dwie diody (informują o włączonym zasilaniu oraz zadokowanym handheldzie) oraz komplet złącz AV (dwa wyjścia RCA z którymi łączymy stację z wzmacniaczem oraz dwa złącza wideo: kompozytowe oraz S-video). Jej stylistyka jest rzecz jasna dopasowana do wzmacniacza… mamy więc srebrną, metalową obudowę z roślinnym motywem oraz grubasem (logo) na froncie. Wzmacniacz jest mały, ale to wcale nie oznacza że jest lekki. Wręcz przeciwnie, to taka mała cegiełka, solidna cegiełka, którą wyraźnie czuć w dłoni (4.3kg)… czy może dłoniach, bo lepiej trzymać rzecz oburącz. Oczywiście uwagę przede wszystkim przykuwają trzy lampki. Dwie triody 6N1 (ECC85) zestawiono z lampą „mocy” 6E2 (EM87 – „Magiczne oczko”). Ten ostatni element wymaga pewnego wyjaśnienia. Otóż duża lampa wyposażona jest we wskaźnik mocy, taki znak rozpoznawczy iTube, który z daleka informuje nas (rzecz swobodnie rozświetli nam mrok) na ile wysililiśmy tego, zdawałoby się niepozornego, 25 watowca. Taką właśnie nominalnie mocą na kanał, dysponuje opisywane urządzenie. Gdyby to była wzmacniacz lampowy, taka moc to by było coś, jednak w tym wypadku mamy do czynienia z hybrydą. Poza tym mamy jeszcze na górze trafo, pierwotnie lampy skrywa metalowa pokrywa, jednak zapewne każdy zaraz ją ściągnie. Cóż, pokrywa to taki wymóg ustawodawcy, żebyśmy się przypadkiem nie oparzyli. Owszem, lampki i nie tylko lampki w tym konkretnie przypadku bardzo się grzeją, na szczęście nas po włączeniu będzie interesowała głównie jedna gałka oraz ewentualnie jeden przełącznik hebelkowy na froncie – te elementy rąk nam nie poparzą. Nie ma innego selektora, jakiś przycisków odpowiedzialnych za barwę, jakiś manipulatorów – to bardzo prosta konstrukcja. Wzmacniacz można podłączyć dobrej jakości kablem sieciowym – pozwala na to złącze IEC z tyłu odbudowy (w przypadku stacji mamy zwykły zasilacz impulsowy na kablu).

 

Jako, że nie jest to amplifikacja lampowa, tylko wzmacniacz hybrydowy z tranzystorowym końcówką oraz lampowym buforem w sekcji przedwzmacniacza, można – jak się sam o tym przekonałem – zmusić iTube do całkiem głośnego grania. O brzmieniu przeczytacie nieco dalej, powiem tylko w miejscu w którym omawiam konstrukcję, że to urządzenie potrafi zaskoczyć dawką mocy, solidnym kopem, którego byśmy się nie spodziewali po tak niepozornym wzmacniaczyku. A jednak, jak widać nie po raz pierwszy (i nie ostatni), pozory mylą. Sprzęt wyposażono w kość TI2702 (Texas Instruments). To popularny układ wykorzystywany jako DAC w wielu różnych urządzeniach audio. Przetwornik cyfrowo-analogowy charakteryzują przyzwoite parametry, nie jest to jednak żaden champion… w przypadku iTube sekret takiego, a nie innego brzmienia nie jest związany z zastosowanym DACiem, a konstrukcją sekcji wzmocnienia, połączeniem zalet tranzystora (moc) z lampą (modelowanie). Z tyłu poza wejściowymi gniazdami RCA, znajdziemy jeszcze pojedyncze złącze USB. Pozwoli ono na podłączenie komputera i mimo tego, że jesteśmy ograniczeni do jakości 16 bit / 44.1 KHz, warto z tej możliwości skorzystać. Co prawda z iPoda też można grać materiał bez kompresji, albo skompresowany bezstratnie, ale komputer wraz z odpowiednim oprogramowaniem daje pewność, że od strony źródła wszystko skonfigurowaliśmy najlepiej jak się tylko da (oczywiście pamiętając o ograniczeniach wynikających choćby z zastosowanego we wzmacniaczu odbiornika USB). Poza tym na froncie znajdziemy jeszcze gniazdko słuchawkowe i to tyle w kwestii tego, co się da do iTube podłączyć.

Specyfikacja Fatman iTube MK II:

  • Wejścia: 2xRCA, USB
  • Moc: 25W x2
  • Obsługa większości grajków oraz wszystkich telefonów Apple (obrazek poniżej, w uzupełnieniu – obsługuje wszystkie generacje iPoda touch)
  • Zakres częstotliwości: 20Hz – 20kHz (± 1.5dB)
  • Odstęp od szumów: 86dB
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy - DAC: TI2702 (Texas Instruments): zakres dynamiki: 100db, SNR: 105dB, THD+N: 0.002%
  • Czułość wejściowa: 350mV
  • Zniekształcenie: ≤ 0,5%
  • Impedancja wejściowa 100K Ohm
  • Użyta lampy: 6N1 (ECC85 trioda) X 2 oraz 6E2 (EM87 Magiczne oczko)
  • Impedancja: 4 ohm / 8 ohm
  • Wymiary: 260mm x 145mm x 130mm
  • W zestawie pilot zdalnego sterowania oraz komplet okablowania
  • Waga: 4.3kg

 

   

Specyfikacja kolumn Roth Oli20:

  • 2-drożna, 5.25″ kolumna głośnikowa
  • Oporność: 8 Ohm (faktycznie są to kolumny 4 Ω)
  • Czułość: 88dB
  • Pasmo przenoszenia: 55Hz~ 20KHz
  • Głośnik niskotonowy: 5.25″ (13cm)- włókno szklane z hybrydowym stożkiem
  • Głośnik wysokotonowy: 1″ (2.54cm) polimerowy zintegrowany z kopułką
  • Wymiary : 315 (Wys.) x 185 (Szer.) x 210 (Gł.) mm, waga 5.5 kg (sztuka)
  • Okleina: buk (model, który do nas trafił) oraz czerń

Nasz system odsłuchowy (kursywą zaznaczono kluczowe elementy toru wykorzystane w teście):
Zestaw stereo #1:
 NAD C-315BEE/C-515BEE, przedwzmacniacz NAD 1020kolumny Mordaunt Short 901, Pylon Pearl
Zestaw stereo #2: aktywne kolumny microlab solo 7C
Zestaw #3: Zeppelin Air
Zestaw #4: zestaw Fatman iTube Mk II, głośniki Roth Oli20
Zestaw kina domowego: amplituner Onkyo TX-609, NAD T743 (końcówka mocy)
DAC: Beresford TC-7520 oraz Arcam rDAC
Główne źródła cyfrowe: Squezeebox Touch (muzyka 24/96KHz), laptop z Win 7 (foobar z WASAPIMediaMonkey + ASIO)
Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
Gramofon NAD 5120
Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
Wzmacniacz słuchawkowy: Music Hall ph25.2

Słuchawki: AKG K701, Klipsch Image One
Sterowniki: iPod oraz iPad z odpowiednim oprogramowaniem sterującym
Okablowanie: Supra (analog, cyfra)Procab (analog – głośnikowe)Klotz (analog), Real Cable oraz Prolink (cyfra), Belkin (USB)
Router audio: Beresford TC-7220

Czas na muzykę: iTube jako minimalistyczny system audio
Brzmienie od momentu podpięcia wszystkiego od razu wydało mi się na tyle intrygujące, że po kilku dniach wygrzewania, przystąpiłem do właściwego odsłuchu, dając przesłanym kolumnom czas na pokazanie na co je stać, a następnie (po kolejnych paru…) podłączając, już na stałe, testowany sprzęt do kolumn Pylon Pearl. Okazało się, że choć biurko jest jak najbardziej samonarzucającym się miejscem, na którym ustawimy sobie iTube z kolumnami, to jednak sprzęt pozwala na więcej i z biurka przeniósł się na solidny kawał drewnianego blatu, gdzie spoczywa redakcyjny zestaw HiFi (a precyzyjniej część zestawu). Wzmacniacz został podłączony do routera audio, obie pary kolumn (Roth oraz Pylon) ustawiłem w taki sposób, by móc je ze sobą bezproblemowo porównać. Jako, że wspomniany router pozwala poza dwiema parami kolumn, podłączyć dodatkowy wzmacniacz, pod „dwójką” grał sobie zestaw NADa (przedwzmacniacz oraz wzmacniacz zintegrowany w roli końcówki).

Z niejako dedykowanymi (sprzedawanymi jako zestaw) kolumnami Roth Oli, Fatman zagrał bardzo bezpiecznie, to dźwięk że tak powiem łatwo przyswajalny, pozwalający na relaks, pod warunkiem nie zagłębiania się w istotę rzeczy. To znaczy nie ma tu mowy o analitycznym brzmieniu, to muzyka uproszczona, ale bez zniekształceń, bez jakiś istotnych braków, bez utraty proporcji. Jest więc bardzo przyjemna dla ucha średnica, której barwę zawdzięczamy przede wszystkim temu co się świeci na górze, to znaczy lampom. Dół raczej nie wybija się zbytnio, nie przykuwa uwagi, ale też nie odczuwamy jakiegoś szczególnego niedostatku – bas jest spójny, dobrze zszyty z średnicą, czuć rytm, choć jak wspomniałem powyżej, stanowi raczej dopełnienie. Powracając zaś do średnicy, bardzo ładnie prezentują się wokale. Już z Oli było dobrze, potem, po wybraniu Pylonów zrobiło się jeszcze lepiej. Zestaw jakoś specjalnie nie różnicował źródła, czy był to iPod grający mp3 (radio internetowe), muzykę z iTunes (z kompresją i bez), czy dźwięk puszczany z komputera (FLAC) grało to porównywalnie, jednak – co warto podkreślić – nie brakowało takiemu graniu plastyczności, swoistego wdzięku. Coś co nazywamy „muzykalnością” z całą pewnością dobrze charakteryzuje opisywany zestaw. Bez wielkich pokładów dynamiki, bez rozdzielczości, bez zgłębiania się w strukturę nagrania… tego tutaj najzwyczajniej nie było, ale nie przeszkadzało to w bardzo przyjemnym odbiorze muzyki (w sumie bez względu na to, co akurat było odtwarzane).

Nieco inaczej wyglądała sytuacja, gdy podłączyłem większe monitory – kolumny Pylon Pearl. Okazuje się, że iTube, mimo oczywistych ograniczeń wynikających z niewielkiej mocy, jaką oferuje wzmacniacz, nie tylko bez problemu poradził sobie z polskimi głośnikami, nie tylko nie brakowało mu „powera”, ale dodatkowo pozwolił zauważyć parę rzeczy, których wcześniej z Oli nie udało się uchwycić. Byłem zdziwiony, kiedy starając się przesterować nową konfigurację, kręcąc potencjometrem (swoją drogą bardzo leniwie zwiększającym natężenie dźwięku, spokojnie można było skrócić drogę wzmocnienia) maksymalnie w prawo nie tylko to mi się nie udało, ale uzyskałem brzmienie czyste, pozbawione (spodziewanych) zniekształceń, bez słyszalnego szumu. Przykładanie ucha do przetworników nic nie dało, to znaczy dało jak najbardziej sporo satysfakcji (cisza) – zaraz potem palec wciskał odtwarzaj na grajku lub w komputerze i można było cieszyć się naprawdę dobrym jakościowo brzmieniem.

Co się zmieniło w porównaniu z poprzednią konfiguracją? Bas „wyszedł” z cienia, stał się bardziej namacalny, jednak najbardziej oczarowała średnica, wokale pięknie zdefiniowane, z ciepłym, ale w żadnym wypadku nie kluchowatym wybrzmieniem, do tego na górze coś się zaczęło dziać, nagle tam gdzie w utworze pojawiły się talerze, tam my słuchając Fatmana mogliśmy to samo stwierdzić bez konieczności domyślania się (jak miało to miejsce przed wygrzaniem oraz odsłuchem z Roth Oli). Nie chcę przez to powiedzieć, że otrzymaliśmy zupełnie inny dźwięk. Absolutnie nie – to, co stanowiło mocne strony, jeszcze się pogłębiło, być może jakiś wpływ na to miało lepsze różnicowanie nagrań. Tym razem nie miałem wątpliwości, że skądinąd znakomity album Earthbound z zapadającym w pamięć  utworem Solaris (Emmanuel Tegel), który przeniósł mnie na chwilę na orbitę, do statku, do filmu Tarkowskiego, to jednak była początkowo mp3-ka (zarejestrowany z i-radia streaming), szybko stwierdziłem że warto posłuchać  czegoś w lepszej jakości – ten sam kawałek we FLAC uświadomił mi, że z moimi uszami jednak wszystko w porządku ;-) W tym utworze mamy parę razy mocno zaakcentowane zejście w dół, przyda się zatem tąpnięcie, coś czego nie udało się wcześniej usłyszeć. W zestawie z Pylonami dało się. Nie tak, jak w przypadku redakcyjnej konfiguracji, ale wystarczająco, aby móc stwierdzić, że nastąpiła w tym zakresie poprawa.

Tak jak wcześniej nie mówiłem nic o scenie, o przestrzeni, tak teraz wypada coś na ten temat wspomnieć. Z Oli dźwięk miał swój wyraźnie określony sweet-spot, wszystko działo się między niezbyt szeroko rozstawionymi kolumnami. Nawet gdy rozstawiłem je szerzej niewiele to zmieniło – Oli z Fatmanem to bardzo dobra konfiguracja na biurko, względnie do niezbyt dużego gabinetu. W większym pomieszczeniu taki system raczej się nie sprawdzi, na pewno będziemy musieli pogodzić się z ograniczeniami takiego zestawu. W przypadku Pereł scena była lepiej zdefiniowana, dźwięk wyraźnie odrywał się od kolumn, było szerzej zarówno na boki (stereo), jak i w głąb.

 

Na zakończenie jeszcze parę słów na temat gniazda słuchawkowego. Niestety jest to mini jack (3.5 mm), co w przypadku moich AKG 701 wymagało zastosowania przejściówki duży jack – mały jack. Można przyjąć, że producent celujący (desing, „feeling”) w konsumenta  który nie rozstaje się z iPodem (no jakże by inaczej, w końcu główne źródło to iGrajek) przyjął założenie, że jak już zachce mu się podłączyć jabłkowe pchełki, to sobie właśnie w tą małą dziurkę wetknie małego jacka i tyle… Tyle tylko, że to gniazdko wcale nieźle sobie radzi. Sprawdziłem jego możliwości z AKG jak i z dostosowanymi do jabłkowych handheldów nausznikami firmy Klipsch – Image One. Przestrzeń (której mimo wszystko brakuje nieco na głośnikach), dźwięk całkiem szybki, dobrze zdefiniowany, pełny, koherentny – nie powiem, mocno się zdziwiłem. Okazało się, że ta hybryda będzie bardzo dobrym partnerem dla słuchawek, co poniekąd tylko utwierdza mnie w przekonaniu o bardzo wysokich kompetencjach, przynoszącym świetne rezultaty partnerstwie lampy i tranzystora w przypadku wszelkiej maści nauszników. Nasz redakcyjny zestaw hybrydowego Music Hall`a (ph.25.2) ze wspomnianymi AKG także kreował znakomity (porównując – lepszy) dźwięk. Hybryda, łącząca zalety obu technik wzmocnienia oraz modelowania brzmienia, sprawdza się jak widać świetnie, gdy przyjdzie założyć coś na uszy. Warto z tej opcji skorzystać (szczególnie, gdy – jak wyżej napisałem – zdecydujemy się na ustawienie zestawu na biurku). To taka dodatkowa korzyć dla użytkownika Fatmana iTube, o której warto wspomnieć, bo pewnie wielu nawet by nie zwróciło uwagi na gniazdko słuchawkowe.

Podsumowując…
Cały poprzedni wątek poświęcony odsłuchom zatytułowałem: …iTube jako minimalistyczny zestaw audio. I tak w istocie to wygląda – ten sprzęt przede wszystkim powinien być rozpatrywany jako bardzo sensowna alternatywa dla mikro zestawu (mini wieża), względnie większego gabarytowo stereo klasy budżetowej, sprzętu który miałby stanąć w gabinecie, sypialni, na biurku w pracowni etc. Choć Fatman nie oferuje jakiejś wielkiej funkcjonalności (co prawda dzięki iGrajkom ta jest całkiem spora, ale chodzi tu także o możliwości połączeniowe samego urządzenia), to jednak dzięki pilotowi, złączu USB okazuje się urządzeniem de facto równie użytecznym (porównywalnie) z nowoczesnymi systemami mikro. Brakuje sieci? Pozory, przecież mamy iPoda touch czy iPhone z aktywnym WiFi, mamy zatem dostęp do radia internetowego, do serwisów muzycznych, do własnych kolekcji nagrań… Nie podłączymy naszego odtwarzacza CDA? No fakt, trzeba odłączyć wtedy stację, ale jw można też zamiast używać zawodnego napędu optycznego zdecydować się na komputer z kolekcją plików WAV/FLAC itp.

Wraz z kolumnami Oli możemy w bliskim polu uzyskać bardzo dobre rezultaty, dodatkowo zawsze istnieje możliwość założenia słuchawek i dość nieoczekiwanego wydobycia z komputera lub iGrajka pięknego, jak wyżej napisano, brzmienia. Pilot stanowi wygodne uzupełnienie, oczywiście sprawdza się wtedy, gdy pracuje stacja dokująca, pozwalając na sterowanie odtwarzaniem Apple. Mimo dość luzackiej formy, to poważny kawał HiFi. Budżetowego HiFi, ale też nie pozbawionego autorytetu i szczypty wyrafinowania (średnica). To ciepłe, pełne brzmienie, nieco ciemne, to bardzo muzykalne granie, to sprzęt który z dobrymi głośnikami (oraz słuchawkami) może być rozpatrywany jako całkiem sensowna alternatywa dla „dużego” HiFi, szczególnie gdy przyjdzie mu grać w pomieszczeniu nie większym niż 20 metrów kwadratowych. Fatman iTube MK II otrzymuje od nas rekomendację, bo potrafi udowodnić swoje kompetencje, na przekór pozorom, luzackiej powierzchowności, która skrywa rasowy dźwięk. A to jest przecież w audio najważniejsze…

Zestaw Fatman iTube MK II (1695zł)

Plusy:
- zestaw bardzo muzykalny, bardzo dobra średnica
- jest ciepełko, a dodatkowo wcale nie skąpi mocy
- ładnie to wszystko poukładane (zakresy)
- ciekawa, lifestyle`owa koncepcja całości
- forma (dla zwolenników)
- dobra jakość dźwięku ze złącza USB
- bardzo dobra jakość z gniazdka słuchawkowego
- kompaktowe rozmiary
- kompletne wyposażenie
- wygodny pilot
- potrafi pozytywnie zaskoczyć z większymi kolumnami (patrz bas, moc)

Minusy:
- forma (dla przeciwników) 
- bardzo się nagrzewa
- obudowa podatna na odciski paluchów
- zakres pracy potencjometru wzmocnienia
- stacja dokująca lekka niczym piórko
- jaskrawe diody 

 

Kolumny Roth Oli 20 (849zł)

Plusy:
- atrakcyjna cena, szczególnie gdy zobaczymy co otrzymujemy w zamian
- zastosowanie dobrej jakości przetworników
- dźwięk łatwo przyswajalny, bez wpadek
- możliwość zawieszenia na ścianie (w komplecie są mocowania)

Minusy: 
- na przestrzeń lepiej nie liczyć
- front popsuty przez srebrne „upiększenia” (choć to zawsze bardzo subiektywna opinia)
- w tej cenie da się zagrać… lepiej
- trzeba starannie dobrać miejsce odsłuchu

 

Dziękujemy firmie

za wypożyczenie sprzętu do testów

Autor: Antoni Woźniak

strong

Dodaj komentarz