LogowanieZarejestruj się
News

Music Hall ph25.2 + AKG K701 = synteza dobrego brzmienia

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Music Hall ph 25.2 & K701 (8)

Dla wielu z nas znajomo brzmi następujący dylemat: co zrobić, gdy nasza ulubiona pasja – słuchanie muzyki – stoi w ostrej kontrze do naszych warunków mieszkaniowych, upodobań innych domowników, dodatkowo wolny czas do odsłuchów jesteśmy w stanie wykroić zazwyczaj późną nocą? Ten problem zapewne jest nieobcy większości melomanów, osób kochających muzykę, którym nie jest obojętne w jaki sposób słuchają, to znaczy zależy im na jak najlepszej jakości brzmienia. Alternatywa w postaci dowolnego, przenośnego grajka jest tylko substytutem – owszem można na upartego znaleźć parę rozwiązań, które zagwarantują całkiem niezłe rezultaty, ale nie da się w ten sposób posłuchać krążka SACD czy płyty winylowej, także odnośnie jakości zazwyczaj trzeba będzie iść na kompromis. Poza tym, chęć odpalenia naszego domowego zestawu stereo może być zbyt silna. Jedynym sposobem, aby pogodzić sprzeczności (domownicy nie będą zachwyceni, gdy ktoś im urządzi koncert o pierwszej w nocy) będzie zakup dobrej klasy słuchawek. Wystarczy wtedy podłączyć je do dziurki we wzmacniaczu lub odtwarzaczu i problem rozwiązany. Poniekąd…

Niestety w audio nie ma czegoś takiego jak droga na skróty. Pisałem niejednokrotnie, recenzując sprzęt, że każdy element ma wpływ na to co uzyskamy, na jakość dźwięku. W przypadku opisanego powyżej rozwiązania, ma ono jedną zasadniczą zaletę i jedną, bardzo poważną wadę. Zaletą jest brak konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów. W końcu dobrej klasy „nauszniki” swoje kosztują, stereo już mamy, można zatem zacząć słuchanie ulubionych albumów. Można, ale tutaj dochodzimy do wspomnianej wady – wyjścia słuchawkowe zazwyczaj nie są najwyższej próby, to dodatek, rzadko kiedy producent danego odtwarzacza czy wzmacniacza decyduje się na osobne wzmocnienie, użycie drogich, dobrych komponentów etc. Innymi słowy nie wykorzystujemy całego potencjału słuchawek, a nawet (w najgorszym scenariuszu) otrzymujemy dźwięk kiepski, niesatysfakcjonujący. Warto przy okazji dodać, że bardzo dobre słuchawki kosztują i tak wielokrotnie mniej od dysponujących podobnymi właściwościami brzmieniowymi kolumn. Wysokiej klasy kolumny to spory wydatek, dodatkowo (czasami) konieczność wygospodarowania niemałej przestrzeni w mieszkaniu. Warto więc, decydując się na taką, słuchawkową alternatywę, zadbać o odpowiedni „napęd” dla nauszników. I tutaj do akcji wkracza sprzęt dedykowany do współpracy ze słuchawkami – wzmacniacz słuchawkowy – coś, co pozwoli nam wydobyć maksimum możliwości z tego co założymy zaraz na głowę. Teoretycznie. A praktycznie? O tym przekonacie się czytając naszą najnowszą recenzję zestawu składającego się ze słuchawek AKG K701 oraz wzmacniacza hybrydowego Music Hall ph.25.2. Zapraszam!

Wygląd oraz specyfikacja
Music Hall to ceniony, kanadyjski producent komponentów audio, wzmacniaczy zintegrowanych, odtwarzaczy CD, przedwzmacniaczy gramofonowych, a ostatnio także przetworników cyfrowo-analogowych. W ofercie firmy można także znaleźć bohatera niniejszego tekstu – hybrydowy wzmacniacz słuchawkowy ph25.2. To ciekawe urządzenie, które łączy ze sobą świat lamp i tranzystorów, innymi słowy jest to hybrydowa amplifikacja z dwiema lampami w torze oraz wbudowanym przedwzmacniaczem. Co prawda ten ostatni element nie jest zbyt rozbudowany – to znaczy możemy do wzmacniacza podłączyć dwa źródła, ale dobre i to! Bardzo często tego typu sprzęt w ogóle pozbawiony jest takiej możliwości i musimy zadowolić się jednym źródłem, albo podpiąć całość pod osobny przedwzmacniacz (dobrej klasy, a więc kosztowny). Dodatkową korzyścią jest wyjście RCA pozwalające wpiąć Music Hall`a w nasz tor audio, będzie wtedy pełnił funkcję pre-ampa, podłączony do dużego wzmacniacza lub (jeszcze lepiej) do końcówki mocy.

Co prawda lampy są bardzo mikrych rozmiarów, to radzieckie 6N1B pracujące w sekcji przedwzmacniacza, jednak ich wpływ na brzmienie jest jak najbardziej zauważalny. Lampowa sygnatura, o której przeczytacie w akapicie opisującym wrażenia z odsłuchu, jest jednym z ważnych elementów charakteryzujących walory brzmieniowe tego urządzenia. Znakomicie wygląda kwestia zasilania – duży transformator z rdzeniem o przekroju kołowym (R-Core) o bardzo niskich zniekształceniach niewątpliwie ma spory udział w uzyskaniu wysokiej jakości dźwięku. Świetnie wyglądają oparte na gniazdach Neutrika wyjścia (6.3mm) dla słuchawek. Tak właśnie – wyjścia – bo są dwa, co daje okazję do podłączenia dodatkowych słuchawek (przykładowo, oprócz dynamicznych, można poeksperymentować z nausznikami planarnymi). Oba wyjścia słuchawkowe są buforowane, z układami scalonymi TPA6120 na wyjściu, dalej mamy dobrej jakości gniazda RCA (CMC) oraz precyzyjny potencjometr regulacji wzmocnienia Alps Type 27. Potencjometr wraz z solidnym aluminiowym pokrętłem pozwala na dokładną kontrolę głośności w zakresie 0.5dB.

Co się tyczy wyglądu, jakości wykonania oraz użytych materiałów nie mam żadnych zastrzeżeń. To ładny, ręcznie wytwarzany kawałek rasowego HiFi. Gruby na ponad 12mm płat szczotkowanego aluminium zdobi front urządzenia. Do tego mamy piękny, hebelkowy przełącznik źródeł (CD, AUX) oraz niebyt mocną, niebieską diodę sygnalizującą uruchomienie wzmacniacza oraz ładnie wkomponowany przycisk power. Z tyłu, poza opisanymi gniazdami RCA, znajdziemy jeszcze trójbolcowe gniazdo zasilania IEC. Można zatem pokusić się o lepszy kabel zasilania. Obrazu całości dopełnia kratka na górze, przez którą widać żażące się lampy. Wzmacniacz ph.25.2 cieszy oko, dodatkowo waży solidne 3.5 kilograma (wymiary: 21,5 x 34,2 x 8,9 cm). Na koniec tego opisu warto nadmienić, że Roy Hall wybrał jako wytwórcę swojego słuchawkowego wzmacniacza chińskiego producenta Shanling, specjalistę w dziedzinie urządzeń hybrydowych audio. Nie jest to żadna, tania „chińszczyzna”, a ktoś kto w ofercie ma high-endowe odtwarzacze i wzmacniacze. Lepiej (w Chinach) wybrać się chyba nie dało…

Parametry:

  • Moc na wyjściu (słuchawki): 650mW (obciążenie=47ohm)
  • Czułość wejścia: 330mV
  • Zakres częstotliwości: 20Hz – 20KHz (±1dB)
  • Szum: < 0.8mV (przy maksymalnym wzmocnieniu)
  • THD: < 0.25% (1KHz)

 

AKG K701 to znany, powszechnie chwalony i polecany, najwyższy model słuchawek austriackiego specjalisty, który jest twórcą wielu wybitnie dobrych „nauszników”. Obecnie w sprzedaży dostępny jest model sygnowany przez Quincy`ego Jones`a. W przypadku słuchawek użytych w teście, był to klasyczny model, w jedynie słusznym, białym kolorze, bez odłączanego kabla (który jest długi, elastyczny, zakończony dużym jackiem). Te słuchawki są świetnie wykonane: metal, skóra oraz dobrej jakości tworzywo sztuczne. Niezwykle wygodne muszle, wyścielone miękkim materiałem, pozwalają na wielogodzinne sesje, bez żadnych oznak zmęczenia. Wysoki komfort idzie w parze z pięknym brzmieniem, choć niepozbawionym paru może nie tyle wad, co pewnych subtelnych braków, wychodzących na scenę podczas odsłuchów określonych gatunków muzyki. Piszę o tym w tym miejscu, bo opisując brzmienie zestawu nie będę koncentrował się na słuchawkach, to znaczy ich walory wraz z Music Hall`em zostaną rzecz jasna docenione, ale to właśnie wzmacniacz będzie miał ostatnie słowo w sprawie ostatecznego werdyktu, oceny wrażeń płynących z odsłuchu. Dlatego wcześniej zaznaczę co moim zdaniem w K701 nieco niedomaga – to bas (jest świetnie kontrolowany, ładnie zszyty z resztą pasma, ale brakuje mu trochę wykopu, mocy) oraz dynamika (w AKG nic nie zamula, ale są „nauszniki” szybsze, z mocniej zaznaczonym atakiem, choć niekoniecznie przekłada się to na przyjemność płynącą z odsłuchu).

Tak czy inaczej, te słuchawki nigdy mnie nie zawiodły, to bardzo bezpieczny wybór, a dodatkowo coś, co pozwala rozkoszować się niezwykle muzykalnym, wciągającym przekazem, zasługującym na szczególnie wyróżnienie przy klasyce. To oczywiście nie znaczy, że z inną muzyką K701 grają źle… gdzie tam, grają bardzo dobrze, ale są gatunki w których radzą sobie jeszcze lepiej, czytaj znakomicie. Dodatkowo, co również ma znaczenie, AKG wyglądają świetnie – to piękne słuchawki, choć na pierwszy rzut oka biel wydaje się może trochę ekstrawagancka, kojarząca się z produktami lifestyle`owymi. Spokojnie – to klasyka i to wysokiej próby klasyka, esteta będzie na pewno zadowolony.

Podstawowe dane techniczne:

  • Składająca się z dwóch warstw membrana z opatentowaną strukturą Varimotion
  • Magnes neodymowy, który wraz z płaskim drutem zapewniają pasmo przenoszenia od 10 Hz do 39.8 kHz
  • Osobne okablowanie obydwu przetworników, aż do wtyku jack 6.3mm, wykonane z przewodu OFC (o czystości 99,99 %)
  • Specjalnie opracowany sposób dopasowywania słuchawek do głowy (precyzyjny naciąg)
  • Impedancja 62 ohm
  • Czułość 105dB
Nasz system odsłuchowy (kursywą kluczowe elementy toru wykorzystane w teście):

Zestaw stereo #1: NAD C-315BEE/C-515BEE, przedwzmacniacz NAD 1020, kolumny Mordaunt Short 901, Pylon Pearl
Zestaw stereo #2: aktywne kolumny microlab solo 7C
Zestaw #3: Zeppelin Air (poza AirPlay, od czasu do czasu analogowe oraz cyfrowe źródła via audio jack/miniTOSLink)
Zestaw kina domowego: amplituner Onkyo TX-609, NAD T743
DAC: Beresford TC-7520 oraz Arcam rDAC
Główne źródła cyfrowe: Squezeebox Touch (muzyka 24/96KHz), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey ASIO >96KHz)
Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
Gramofon NAD 5120
Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
Wzmacniacz słuchawkowy: Music Hall ph25.2
Słuchawki: AKG K701, Klipsch Image One
Sterowniki: iPod oraz iPad z odpowiednim oprogramowaniem sterującym
Okablowanie: Supra (analog, cyfra)Procab (analog – głośnikowe), Klotz (analog), Real Cable oraz Prolink (cyfra), Belkin (USB)
Router audio: Beresford TC-7220
Pokój w niewielkim stopniu zaadaptowany akustycznie
Źródła cyfrowo-sieciowe podłączone kablem do routera oraz gigabitowego switcha
Zasilanie: listwa APC oraz UPS APC (źródła podłączone do baterii)

 

Odsłuch
Podczas wielu godzin ze słuchawkami na uszach, starałem się o taki dobór repertuaru, aby z jednej strony wydobyć pełnię możliwości z przetestowanego, z drugiej zaś sprawdzić jak K701 z ph.25.2 poradzą sobie z muzyką skompresowaną stratnie, głównie korzystając z radia internetowego (co strasznie, wierzcie mi, wciąga). Takie internetowe rozgłośnie jak stacje Linna czy Radio Paradiso, Chilltrax i parę innych nie mogły równać się, co oczywiste, odnośnie jakości z materiałem na SACD czy gęstymi plikami zapisanymi na dysku, ale… i tak przyłapywałem się na częstym słuchaniu muzyki właśnie za pośrednictwem wymienionych powyżej stacji. Rzecz jasna, cudów nie ma, trudno oczekiwać że mp3 zagra lepiej, jeżeli jest wybrakowana, ale jak pokazują moje wcześniejsze doświadczenia z buforem lampowym, skompresowany strumień audio bardzo „się lubi” z żażącą się tubą. Krytyczny odsłuch wymagał czegoś lepszego, do napędu PS3 analogowo połączonej z Music Hallem, trafiły więc płyty Depeche Mode (SACD, wersje DSD stereo/multichannel), Carl Off (SACD, wersja DSD stereo/multichannel), muzyka zapisana w formacie FLAC w jakości 16bit/44 KHz oraz 24bit/88/96 i 192KHz. Tym razem, poza albumami, które zazwyczaj towarzyszyły mi przy odsłuchach recenzowanego sprzętu, doszła jeszcze znakomita składanka demonstracyjna z wytwórni 2L (najwyższa możliwa jakość materiału, pierwotnie przygotowywanego przez Norwegów na potrzeby nośnika Blu-ray audio).

Dźwięk zestawu można po pierwsze pochwalić za przestrzeń, za otwartość. Te elementy są bardzo ważne, a w przypadku słuchawek trudne do właściwego zaprezentowania, precyzyjniej dobrego symulowania. Właśnie tak, symulacji, bo przecież praw fizyki obejść się nie da – słuchawki w odróżnieniu od głośników wciskają scenę w środek głowy, zamiast sceny na boki, mamy scenę w głąb… chyba że, inżynierom, projektantom uda się sztuka oszukania naszych zmysłów tak skutecznie, że… dźwięk wyda nam się znacznie „większy”, mimo szczelnego przykrycia (zamknięcia) obu małżowin muszlami. To naprawdę robi wrażenie, zresztą tak z przekory puściłem sobie ścieżkę dźwiękową z pewnego kinowego szlagieru i wbiło mnie w fotel. Proszę, proszę jak to fantastycznie gra!

Mimo lampowej natury (ciepła góra, z dodatkiem typowej dla tubek słodyczy) od razu słychać, że w torze mamy op-ampy, że to hybryda, tranzystor ma co najmniej równorzędny wpływ na brzmienie. I bardzo dobrze, bo choć wyczuwamy lampową sygnaturę, to jednak otrzymujemy także detaliczność oraz solidną porcję dynamicznego grania. Tu nic nie zwalnia, nie muli, nie ukrywa za woalką żażących się diabełków różnych smaczków, mamy więc mikrodetale, plankton, to co powoduje że dźwięk staje się nośnikiem niezliczonej ilości informacji. Żebym jednak nie był źle zrozumiały – to nie jest analityczne, neutralne granie… na szczęście tak nie jest, nie ma więc chłodu, muzykalność nie znika gdzieś za parawanem miliona dźwięków zarejestrowanych na referencyjnie nagranym materiale. Co to, to nie – przekaz jest wciągający, płyta za płytą, album za albumem, plik za plikiem, gramy, słuchamy i jakoś nie możemy przestać. Dzięki precyzji, dobrej rozdzielczości bardzo zyskuje muzyka zapisana w gęstych plikach. To plus wspomniana wcześniej przestrzeń, trudna sztuka odwzorowania w słuchawkach prawdziwej przestrzeni, powietrza, symulacja dużej sceny na której muzycy grają i śpiewają swoje, zwraca w tym zestawieniu uwagę od pierwszych chwil rozpoczęcia odsłuchu.

Bas jest nie tylko solidny, ale znakomicie kontrolowany – tutaj niedomagania K701 gdzieś się ulatniają, a może po prostu topowe AKG potrzebują właściwego towarzystwa? Chyba właśnie tak to wygląda, warto zadbać o odpowiedniego towarzysza, a Music Hall jest w mojej ocenie idealnym partnerem dla austriackich nauszników. Music for the Masses z pamiętnym „Behind the Wheel”, „Carmina Burana – O Fortuna” Orffa zabrzmiały tak, że co rusz trzeba było posiłkować się klawiszem powtórz, względnie puszczać w pętli. Klasyka z kompilacji 2L, a nawet trzy stacje Linna nie pozostawiły żadnych niedomówień. Jakże czysto to zagrało, do tego ta ciepła, plastyczna, podkreślona (ale nie wypchnięta) góra! Może środek jest nieco mniej spektakularny, ale przecież niczego mu nie brakuje. Kobiece wokale (Amy Winehouse, Lissa Gerrard, Elisabeth Fraser oraz Kate Bush) zabrzmiały tak jak oczekiwałem po sprzęcie idealnie dopasowanym do siebie, dysponującym takimi jw możliwościami brzmieniowymi. Śpiew pań działał hipnotyzująco, zniewalająco, no wciągał po same uszy. Było wiele ochów i achów na temat góry i dołu? Że średnica jakby trochę mniej zachwycająca? Słuchając pięknych głosów szybko zweryfikowałem swój wcześniejszy osąd… owszem, to właśnie wymienione powyżej skraje pasma zwracają na siebie uwagę jako pierwsze, ale to co słychać gdy zaśpiewa Fraser czy Bush (wyższa średnica)… namacalne, tu i teraz, żadnego uszczuplenia, odchudzenia, nic z tych rzeczy. Jest pięknie.

Jak można było się przekonać, po lekturze poprzednich akapitów, zestaw składający się z K701 oraz ph.25.2 to harmonia, to świetne zszycie poszczególnych zakresów, gdzie instrumenty akustyczne grają jak żywe, a wokale są nasycone, namacalne, żywe. W przypadku muzyki elektronicznej, popu, rocka dostajemy dokładnie to czego oczekujemy po takim repertuarze – dawkę adrenaliny, odpowiedni drive, solidny fundament basowy, tam gdzie trzeba konkretnie kopnie, słuchając co skoczniejszych kawałków zaczniemy przytupywać nogami – gwarantuję.

Trzeba uważać z pokrętłem. Serio. Już na godzinie 10 robi się głośno, wygląda na to że do Music Hall`a podłączymy każde, nawet wymagające (sporej dawki mocy) słuchawki. Jedna ważna uwaga, spostrzeżenie – tu naprawdę widać, czy raczej słychać różnicę… 100 godzin to minimum jakie trzeba dać ph.25.2 aby zagrał na 100% swoich możliwości. Sprzęt musi mieć czas na wygrzanie i nie chodzi o to, że po wyjęciu z pudła gra źle, chodzi o to że po wygrzaniu gra jeszcze (znacznie) lepiej. Poza tym podłączenie przez pre-out, pozwala na budowę bardzo dobrego stereo wokół opisywanego urządzenia. Kolumny Pylona zagrały bardzo dobrze, potwierdziły swoją klasę. Fajnie, że Roy Hall dał nam możliwość skorzystania z liniowego pre-ampu, to znacznie rozszerza nasze możliwości, choć oczywiście można w tym miejscu popisać się chciejstwem i ponarzekać że są tylko dwa, a nie np. trzy wejścia liniowe. Przy podłączeniu do aktywnych kolumienek stworzymy minimalistyczny system (CD plus odtwarzacz strumieniowy), który wielu z nas w pełni zadowoli. Podłączając przedwzmacniacz gramofonowy można będzie także posłuchać winyli.

Podłączając inne słuchawki, Image One firmy Klipsch, wrażenia były także bardzo pozytywne, choć w tym przypadku podkreślony, dolny zakres wychodził nieco „przed orkiestrę”. Z Metallicą zagrało to bardzo energetycznie, mocno, jednak już z klasyką to połączenie wypadło dużo gorzej od K701… to jednak nie ten adres, wyraźnie dała o sobie znać specyfika podłączonych do wzmacniacza słuchawek. W odróżnieniu od AKG, gdzie pewne braki udało się zniwelować, Image One schodziły mocno w dół, także wtedy gdy akurat wolelibyśmy nieco subtelniejszego grania w przypadku tego zakresu. Tak jak AKG można uznać za uniwersalnego partnera Music Hall`a, tak Klipsch sprawdza się przy określonym repertuarze, nie zawsze to trafiony wybór.

 

Podsumowując
Tytuł zdradza finał tej opowieści, to bezwstydny spoiler. Ano zdradza, ale też nie ma sensu udawać, że to jeden z wielu produktów, (w tym wypadku nawet dwóch, ocenianych jako jeden, koherentny zestaw) które gorzej / lepiej wywiązują się z postawionego im przez konstruktorów zadania. To przykład cholernie dobrego sprzętu HiFi, który pozwala stosunkowo niewielkim kosztem wejść do klubu brzmienia o jakości niemal high-end. Nie jest to ocena na wyrost, bo wraz z AKG K701 trudno się do czegoś konkretnie przyczepić, to świetne połączenie, które pozwoli użytkownikowi spędzić długie, upojne godziny przy słuchaniu jego ulubionej muzyki. Na pewno, chcąc uzyskać podobny rezultat, w przypadku kolumn trzeba by wydać dużo więcej.

Są tacy, którzy do słuchawek nigdy się nie przekonają. Jeżeli chcą zakosztować wysokiej klasy brzmienia, to niestety konkretnie zaboli ich to po kieszeni. Nawet jeżeli testowane przez nas kolumny Pylon Pearl są tanie jak barszcz, to i tak trzeba będzie zadbać o odpowiednie kable, wzmacniacz, a jeszcze lepiej przedwzmacniacz i końcówkę. To wszystko kosztuje. Dlatego warto dać szansę „nausznikom”, a nawet jeżeli dysponujemy już dobrej klasy stereo, to przyda się coś, co pozwoli na słuchanie muzyki o każdej porze dnia i (przede wszystkim) nocy.

No dobrze, to może coś o wadach, o rzeczach które trzeba by było zapisać po stronie minusów? Patrząc na ten zestaw, na jego możliwości, na oferowaną jakość brzmienia nie widzę niczego, do czego można by się przyczepić. Jedyna sprawa, która nie przypadnie wszystkim do gustu to cena, choć w moim odczuciu wzmacniacz jest wart tych 400 dolarów, można tylko ponarzekać, że u nas to będzie przeliczane z €, że VAT, że słaba złotówka. Za całość zapłacimy niewiele, bo K701 w oryginalnej wersji, bardzo staniały (zaraz po premierze było to 1400~1600zł). Można je tu i ówdzie kupić za kwotę poniżej 1000 złotych (850-900zł). To okazja, bo słuchawki są naprawdę dobre. Czy można jeszcze coś dodać na zakończenie? Ano można, a nawet trzeba – nasza gorąca rekomendacja!

Zestaw wzmacniacz słuchawkowy Music Hall ph25.2 + słuchawki AKG K701

Plusy:
- znakomite brzmienie 
- funkcjonalność (wzmacniacz: pre-amp, 2 wejścia, jedno wyjście, dwa gniazda słuchawkowe)
- wysoka jakość wykonania 
- komfort (słuchawki)
- precyzyjna regulacja wzmocnienia
- cena za całość nie wydaje się wygórowana
- hybryda łącząca zalety lampy oraz tranzystora

Minusy:
- pewne, niewielkie braki odnośnie brzmienia w przypadku słuchawek (oceniając oddzielnie, patrz tekst)
- trzeba uzbroić się w cierpliwość i dać się wygrzać wzmacniaczowi
- dla niektórych cena ph.25.2

 

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz