Autor: Antoni Woźniak
|
Kategoria: Aktualności, Technologie
|
| Źródło:
rianovosti
Miałby to być kolejny, po generalnie ocenianej jako sukces budowie ISS, projekt międzynarodowy z udziałem największych agencji kosmicznych. Od wielu lat mówi się o konieczności nawiązania współpracy przy najkosztowniejszych misjach, mających służyć eksploracji kosmosu przez człowieka. Wysłanie ludzi poza orbitę okołoziemską, w głąb układu słonecznego przekracza zdaniem wielu ekspertów możliwości każdego z osobna państw, łącznie z dysponującymi teoretycznie największymi możliwościami finansowymi oraz technologicznymi Stanami Zjednoczonymi. Pierwszym krokiem, jak uważają niektórzy specjaliści, powinno być zbudowanie załogowej bazy na księżycu. Tylko taki obiekt, stosunkowo nieodległy, a jednocześnie w pełni symulujący warunki z jakimi przyjdzie się zmierzyć na znacznie bardziej oddalonych księżycach i planetach US, pozwoli w praktyce zweryfikować nasze możliwości, jednocześnie mogąc stanowić pierwszy etap dla misji dalekiego zasięgu. To właśnie księżycowa baza mogłaby posłużyć za miejsce, w którym składa się z dostarczonych z Ziemi elementów pojazd służący do lotów na inne planety czy księżyce. I miałyby tego dokonać wspólnie NASA, ESA oraz Roscosmos.
Jak pamiętamy, plany powrotu na Księżyc miała NASA, wielki plan poprzednika Obamy trafił jednak do kosza (zgodnie oceniany był jako mało realny). O bazie mówili także Rosjanie, ale ich możliwości absolutnie wykluczają taki projekt realizowany w pojedynkę. Niewiadomą są Chiny, które konsekwentnie realizują swój program kosmiczny, przechodząc przez wszystkie etapy, które wcześniej były zaliczane przez USA oraz ówczesny ZSRR. Obecnie prace koncentrują się na stacji kosmicznej, niewielkiej stacji krążącej na orbicie, która pozwoli przetestować prowadzenie prac w przestrzeni przez człowieka, dokowania pojazdów, długotrwały pobyt ludzi w kosmosie. Chiny zapowiadają misję księżycową, ale chodziłoby tu raczej o lądowanie tajkonautów (powtórka z programu Apollo), a nie zakładanie stałej bazy – na to, nawet w drugiej dekadzie XXI wieku, byłoby chyba za wcześnie.
Powracając do tytułowego projektu, trzymamy kciuki – jeżeli udało się z kosztującą 100 miliardów dolarów ISS, być może uda się z księżycową bazą, która stanowiłaby spory krok do przodu w dziedzinie eksploracji kosmosu prowadzonej przez człowieka (z jego bezpośrednim udziałem, w odróżnieniu od licznych misji badawczych, w których biorą udział roboty). Rozważane są dwa warianty: budowa infrastruktury naziemnej (w pobliży biegunów stwierdzono obecność zamarzniętej wody) lub powtórka z ISS, tyle tylko że w wariancie księżycowym (z obiektami na powierzchni, które będą obsługiwane bezzałogowo).