Aux Magazine to bardzo ciekawa inicjatywa – darmowy magazyn o muzyce, dedykowany jabłkowym handheldom (o muzyce, nie o sprzęcie i muzyce… w sieci można znaleźć przykładowo bardzo dobry, dostępny za darmo, Tone Audio, w którym muzyka przeplata się z tym, co tę muzykę odtwarza). Magazyn muzyczny zaprojektowano specjalnie do czytania na iPhone, iPad oraz iPodach Touch (na razie można czytać wyłącznie na handheldach z systemem iOS). Do kogo kierowane jest pismo? Głównie do miłośników muzyki popularnej oraz niezależnej. AUX można czytać z własnym podkładem muzycznym. Miesięcznik (w formie aplikacji) jest do pobrania tutaj.
Podpisana umowa gwarantuje, że obie firmy nie będą wobec siebie wysuwać oskarżeń o naruszanie praw patentowych w okresie najbliższych 10 lat. Spekulowano, że HTC będzie musiało odprowadzać 6-8$ z każdego sprzedanego handhelda do kasy Apple. Okazuje się, że umowa wygląda inaczej – nie ma mowy o tak wysokich opłatach licencyjnych. Umowa licencyjna pozwala obu producentom skupienie się na biznesie, a nie na prowadzeniu sporów na sali sądowej. Wiadomo, że HTC będzie musiało zapłacić Apple, szczegółów jednak nie zdradzono. Tak czy inaczej prezes HTC zaprzeczył, że firma będzie musiała płacić tyle pieniędzy, ile podawały media. Dobrze, że obie firmy postanowiły podpisać umowę, miejmy nadzieję, że inni pójdą ich śladem i przestaniemy czytać o procesach (które niczego dobrego dla rynku nie oznaczają, stanowią hamulec dla innowacyjności, powodują zaangażowanie przedsiębiorstw w niekończących się sporach).
Zaskoczeni? Oczywiście nie, to klasyczna sytuacja, w której Apple wypuszcza nowy produkt z wieloma elementami, które aż proszą się o modernizację. Po roku pojawia się taki produkt, który przynajmniej w części odpowiada na wyzwania rynkowe (zawiera technologie, które Apple wdrożył już wcześniej w innych, sztandarowych produktach). I tak właśnie będzie w przypadku iPada mini – sprzęt dostanie wyświetlacz Retina o rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli (324 PPI). Retina to standard w jabłkowych handheldach (obecny standard) i właśnie ten element jest chyba najmocniej krytykowany w przypadku ostatnio wprowadzonego, małego tabletu Apple. Pytanie, czy taka zapowiedź nie wpłynie negatwynie na sprzedaż obecnego modelu? Wydaje się, że przynajmniej do świąt, firma z Cupertino będzie mogła z zadowoleniem patrzeć na wyniki sprzedaży. Po gorącym okresie wielkich zakupów może być znacznie gorzej.
Przez analogię, kiedy pojawiły się zapowiedzi (nieoficjalne, ale – jak czas pokazał – dokładnie opisujące nowy model smartfona) iPhone 5, sprzedaż telefonów z logo jabłka znacząco spadła. Na tyle mocno, że firma musiała zrewidować swoje przewidywania co do wyników finansowych. Może się okazać, że dotychczasowa strategia „golenia” klientów przestaje być efektywna. Po pierwsze klienci są coraz odporniejsi na tego typu posunięcia, po drugie rynek się nasyca, po trzecie konkurencja znacząco zwiększyła udziały na tabletowym rynku… Apple prowadzi już rozmowy z AU Optronics w sprawie produkcji nowych, retinowych wyświetlaczy do iPada mini drugiej generacji. Sprzęt pojawi się na rynku prawdopodobnie jesienią 2013 roku. Chyba że sytuacja będzie wymagała przyspieszenia premiery – najwcześniejsza data debiutu to wg. mnie okolice maja-czerwca przyszłego roku. Na marginesie, 1499 złotych za podstawową wersję mini to w porównaniu z 7″ konkurencją bardzo drogo.
Krytyka osoby, której jak chyba mało komu bliska jest firma z Cupertino, współzałożyciela, wieloletniego pracownika jest tym razem wyjątkowo ostra. Woz wcześniej niejednokrotnie krytycznie odnosił się do niektórych pomysłów, produktów Apple (vide Siri), ale zawsze podkreślał, że „jego” firma to największy innowator w branży IT. I do niedawna, pewnie większość z nas by się zgodziła z taką oceną, jednak dzisiaj sytuacja wygląda zgoła inaczej. TechCrunch przeprowadził wywiad z Wozniakiem, w którym ten nie szczędzi gorzkich słów pod adresem Apple. Przede wszystkim, zarzuca firmie że popadła w rutynę. Każda kolejna premiera jest mniej ekscytująca i coraz bardziej przewidywalna, brakuje nowych pomysłów, wszystko przypomina odcinanie kuponów od popularności oraz marki jaką sobie wyrobiła firma z Cupertino. Stagnacja jednym słowem. Owszem, wyniki sprzedażowe są nadal bardzo dobre, ale konkurencja nie śpi. Szczególnie mocno Woz akcentuje innowacyjność kogoś, kto do tej pory kojarzył się z konserwatyzmem, zachowawczym działaniem – chodzi o Microsoft.
Firma, wg. byłego, głównego inżyniera Apple, jest na dobrej drodze by zacząć dyktować warunki na rynku. Podkreśla innowacyjność nowych produktów, linii Windows 8, własnych urządzeń, tworzonego przez MS ekosystemu. Wszystko jest spójne, nowoczesne, pod wieloma względami innowacyjne. Tego właśnie dzisiaj brakuje Apple. Jako przykład nowego podejścia do kwestii technologii, interfejsu, interakcji człowiek – maszyna, podaje nowy system translacji w czasie rzeczywistym, jaki opracował Microsoft. Pozwala on na tłumaczenie wypowiadanych słów, zdań w locie. To właśnie takie rzeczy, zdaniem Woza zadecydują o sukcesie przyszłych produktów. Steve ma nadzieję, że Apple uda się opracować naprawdę nowe, interesujące produkty… na nowości przyjdzie nieco poczekać, po ostatnich premierach firma dała sobie (prawdopodobnie) co najmniej pół roku przerwy, przed następnymi dużymi debiutami.
O jabłkowym telewizorze słyszeliśmy już milion razy. Trudno powiedzieć czy będzie, a jeżeli tak, to kiedy. Jednak nie o tym jest niniejszy news. Firma – to pewne – rozmawia z dostarczycielami treści. Oczywiście w takim wypadku rozmowy mogą dotyczyć nowego kontentu w ramach oferowanych już usług oraz urządzeń. Mam tu na myśli Apple TV oraz iTunes. Jednak warto podkreślić, że rozmowy koncentrują się nie tyle na nowych serialach, produkcjach telewizyjnych, co na prawach do nadawania sygnału. Streaming to rzecz, która jest na obrzeżach tego co oferuje Apple. Mamy YouTube oraz parę innych serwisów, podcasty, ale porównując do tego co dzisiaj można spotkać na rynku jest to skromny wycinek tego typu usług. W takiej sytuacji może chodzić o wprowadzenie do sprzedaży tytułowego, mitycznego telewizora. Są tacy, który mówią, że nastąpi to już niebawem. My pozostajemy sceptyczni (co do bliskiej daty, nie samego HDTV by Apple). Cóż do kolejnych premier, jak pisałem wcześniej, daleko, może jednak firma z Cupertino przygotowuje jakąś niespodziankę… telewizor niewątpliwie rozgrzałby media do czerwoności, podniósł ciśnienie niejednemu szefowi firmy produkującej odbiorniki telewizyjne.
Pytanie jak tam z akceptacją aplikacji przez Apple? W sumie nie powinno być problemu – jabłkowa firma dopuściła co najmniej kilka aplikacji, które można uznać za bezpośrednich odpowiedników wbudowanych w handheldy map. Zresztą Tim Cook po pamiętnej wpadce z nowymi mapami sam zachęcał do korzystania z produktów konkurencji, oferowanych w ramach AppStore. Watro jednak pamiętać, że w całej sprawie chodzi głównie o politykę. Apple podjęło decyzję o usunięciu wszelkich elementów ze swojego ekosystemu, które związane były z konkurencyjnymi produktami, technologiami. Oczywiście chodziło tutaj głównie o Google. Niektórzy zapytają – po co pobyto się google`owych map z systemu, skoro zaraz potem stały się one dostępne za pośrednictwem wirtualnego sklepu Apple. Niby tak, ale chodzi właśnie o integrację. Jakby nie patrzeć geolokacja, korzystanie z map oraz nawigacji przez większość aplikacji daje twórcy gigantyczną przewagę. Apple doskonale to rozumiało i stąd bolesne decyzje, zbyt szybkie, źle przygotowane, ale zrozumiałe… Cóż, biorąc pod uwagę najnowsze doniesienia, pozostaje jeszcze chwilkę poczekać na aplikację Google Maps, gdy trafi ona do AppStore. W międzyczasie pojawiła się mocna konkurencja pod postacią map Nokii. I bardzo dobrze, im większy wybór tym lepiej – będzie można niebawem wybrać najlepsze, podkreślmy, darmowe rozwiązanie w ramach jabłkowego ekosystemu.
Firma JBL to poszerzyła swoją ofertę o głośniki ze stacjami dokującymi do najnowszych urządzeń iPhone, iPad i iPod firmy Apple – On Beat Micro i On Beat Venue LT. Pierwszy przenośny głośnik ze stacją dokującą wyposażony w złącze Lightning pozwala odtwarzać dźwięki z iPhone 5, najnowszego iPoda touch, iPoda nano, iPada mini czy iPada 4. Lightning to opatentowane złącze do podłączenia do komputera i zasilania stworzone przez firmę Apple, Inc. do urządzeń przenośnych wyprodukowanych w i po 2012 roku. Aktualnie jest stosowane w iPhone 5, iPodzie Touch 5 generacji, iPodzie Nano 7 generacji, oraz iPadzie 4 generacji, jak również iPadach mini.
Zastępuje stosowane dotąd opatentowane złącze 30-stykowe Apple. Głośnik JBL OnBeat Micro wyposażony jest w dwa szerokopasmowe przetworniki i wbudowany układ DSP (do cyfrowego wzmacniania sygnałów), które zapewniają dynamiczny, wypełniający przestrzeń dźwięk. Port USB umożliwia odtwarzanie muzyki z urządzeń iOS oraz ładowanie podłączonych iPodów i iPhone`ów (w przypadku sieciowego zasilania głośnika). Istnieje również możliwość podłączenia innych urządzeń audio za pośrednictwem złącza typu jack 3,5 mm. JBL On Beat Micro będzie dostępny w cenie 449 zł pod koniec listopada, a JBL On Beat Venue LT pojawi się w polskich sklepach w grudniu tego roku w cenie 899 zł.
Właściwie można powiedzieć, że użytkownicy mobilnej elektroniki z logo jabłka na obudowie otrzymają za darmo… czytnik (z bardzo ograniczonymi możliwościami edycji). Oczywiście coś, co odczyta wszystkie najnowsze ofiice`owe formaty jest rzeczą jak najbardziej użyteczną i potrzebną, ale to jednak nie to samo co pakiet biurowy, pozwalający na pracę. Plotki o sztandarowym produkcie MS, który miałby pojawić się w wariancie dla iOSa krążyły w sieci od dawna. Teraz wiadomo, że faktycznie MS przygotowuje taką premierę, jednakże użytkowanie pakietu będzie możliwe de facto po wykupieniu płatnej subskrypcji na Office 365. Dla firm jest to jak najbardziej sensowne rozwiązanie i mam nieodparte wrażenie, że Microsoftowi zależy na upieczeniu dwóch pieczeni przy jednym ogniu – wielka popularność w środowisku biznesowym, przedsiębiorstwach produktów Apple z iPadem na czele pozwoli na sprzedanie dużej liczby licencji produktu, który do tej pory nie zdobył uznania na rynku. Sam korzystam na co dzień z tego produktu i muszę powiedzieć, że jest to bardzo dobre rozwiązanie, pozwalające na zdalną pracę, na tworzenie zespołów zadaniowych, super szybki kontakt i współdzielenie dokumentów, materiałów, a wszystko to w banalnie prosty sposób. Widać jednak, że wielu potencjalnych zainteresowanych nie bardzo rozumie ideę Office 365, błędnie utożsamiając go z jakimś wybrakowanym Officem.
Microsoft dzięki 365 może zaoferować klientom cały pakiet usług, które będą stanowiły w niedalekiej przyszłości jeden z kluczowych segmentów rynku IT – przetwarzanie w chmurze, handheldy, zdalna praca to rzeczy, które są dzisiaj w centrum uwagi branży. Stąd zapewne taki właśnie pomysł – chcesz Office na iOSa? Proszę bardzo, ale wykup od nas licencję na 365 (który będzie tworzył spójny pakiet z Office 13). Koszty licencji nie są duże, ale dla indywidualnych klientów będzie to pewnie często problem nie do przeskoczenia – jakby nie patrzeć opisany powyżej produkt jest dedykowany głównie rynkowi korporacyjnemu. W przypadku Surface pakiet będzie dostępny za darmo, ale też z ograniczeniami (domowy użytek oraz edukacja). Jeżeli będziemy chcieli inaczej wykorzystać Office, trzeba będzie wykupić licencję (w przypadku Surface, zdaje się, na sam pakiet). Po premierze wersji dla iOS, na rynek trafi wariant dla Androida.
Tego typu informacje pojawiają się od momentu słynnej wypowiedzi Steve Jobsa o początku ery „post-PC”. Na ewentualny rozbrat z x86 (Intel) wskazuje ewolucja komputerowego MacOS X. To system, który coraz bardziej upodobania się do mobilnego iOSa. Oczywiście samo upodabnianie nie oznacza jeszcze, że hipotetyczny, wspólny system dla handheldów i …komputerów szybko pojawi się na rynku. Co prawda Microsoft właśnie wprowadza do sprzedaży coś, co ideologicznie odpowiada tezie zapowiadającej nastanie ery post-PC (Surface z Windows RT), jednak nie oznacza to w tym żadnym wypadku rezygnacji z Intela/AMD. Co więcej, mimo ogromnego postępu w dziedzinie miniaturyzacji, energooszczędności oraz wydajności, architektura ARM (RISC) nie jest odpowiednikiem x86 – jest wyraźnie wolniejsza, obsługuje instrukcje 32 bitowe oraz ma ograniczenia, co do ilości adresowanej pamięci. Rzecz jasna część z tych różnic można w miarę szybko zniwelować, jednak trudno wyobrazić sobie w najbliższej przyszłości pojawienie się komputerów z ARM będących odpowiednikami jednostek z szybkimi układami Core. Z drugiej strony typowy komputer domowy nie wymaga aż takiej mocy obliczeniowej (wielu krytyków x86 wskazuje nadmiarowość rozwiązań proponowanych przez Intela – znaczna część zasobów jest po prostu niewykorzystywana, marnotrawiona). Oznacza to bliskie przesunięcie akcentów, a rosnące udziały handheldów, elektroniki mobilnej tylko potwierdzają ogólny trend, gdzie coraz częściej do tych samych zadań (dom, praca – zjawisko BYOD) wykorzystywane są urządzenia przenośne, najczęściej uzbrojone w układy oparte na architekturze ARM.
Apple może być zainteresowane docelowo wprowadzeniem swoich rozwiązań opartych na ARM do komputerów. Patrząc przez pryzmat ostatnich produktów, własnego, wydajnego układu A6 Swift, widać że taka opcja może pojawić się wcześniej niż nam się wydaje. Zintegrowane SoC z szybkimi procesorami graficznymi (PowerVR, NVIDIA, Samsung) mogą niebawem zastąpić chipy Intela w tańszych, domowych komputerach (integracja, brak możliwości rozbudowy to coraz częstsza sytuacja w przypadku dzisiejszych PC). Także terminale, pecety wykorzystywane do pracy biurowej to niewątpliwie przyszłe pole ekspansji sprzętu opartego na układach ARM. Wspomniany Surface z Windowsem RT idealnie tu pasuje, szczególnie gdy przypomnimy sobie o pakiecie Office13 oraz integracji z ekosystemem (przenikanie systemów desktopowych z mobilnymi ma wspólny, chmurowy mianownik – warto o tym pamiętać). Apple zapoczątkowało ten trend, jest wielce prawdopodobne, że będzie podążać w kierunku unifikacji – jakby nie patrzeć, firma od dawna odpuściła sobie rynek PRO (który wymaga innych, specyficznych rozwiązań, dużej wydajności), na rzecz segmentu konsumenckiego, generującego największe zyski. Zbliża się premiera ostatniego z „kotów” – systemu MacOS 10.9. Kolejna wersja XI być może będzie zwiastunem wspomnianej unifikacji, w końcu dokona się pełna iOSacja MacOSa, komputer (domowy) nie będzie aż tak bardzo się różnił od spoczywającego w kieszeni czy leżącego na biurku handhelda. Aż tak bardzo? A może w ogóle…
Po ostatnich zmianach w zarządzie, numerem jeden jest niewątpliwie John Ive. Nie umniejszam roli pozostałych osób, w tym przede wszystkim Boba Mansfielda oraz Tima Cooka, jednak największy wpływ na to jak będą wyglądały oraz działały kolejne generacje iPodów, iPhone`ow oraz iPadów będzie miał właśnie Ive. Człowiek, który jako jedyny ze współpracowników Steve Jobsa, był uważany za niezastąpionego, pracował bezpośrednio z legendarnym CEO Apple nad kolejnymi urządzeniami z logo jabłka, który stworzył design jabłkowej elektroniki. Jego nowe obowiązki związane mniej więcej z tym, czym zajmował się główny wyrzucony – Scott Forstall – kwestią działania oraz wyglądu interfejsu systemu mobilnego iOS, daje mu gigantyczną władzę, wpływ wszystko co dotyczy kluczowych produktów firmy z Cupertino. Ive niewątpliwie potrafi tworzyć ciekawe (choć wielu mówi, że dalekie od oryginalności) wzornictwo, z całą pewnością przez lata wypracował sposób komunikacji z inżynierami oraz projektantami interfejsu, jednak jego umiejętności w zakresie OS są jednak pewną niewiadomą.
Tu nie chodzi przecież tylko o kształt ikonek, layout, a o coś znacznie większego, trudniejszego do ogarnięcia… działanie całego ekosystemu, ewolucję iOSa która (jak wielu sądzi) tkwi w miejscu. Każdy, nawet największy zwolennik jabłkowej platformy, zgodzi się z opinią, że iOS jest pod względem możliwości, designu …retro, a niektórzy powiedzą dosadniej… jest po prostu przestarzały. Prostota, funkcjonalność jabłkowego systemu to niewątpliwie jego mocne strony, ale nie można nie dostrzegać zmian, które zachodzą na rynku, pojawienia się nowych produktów, nowych wersji konkurencyjnych OS, które są znacznie nowocześniejsze, bardzie zaawansowane. Czy Ive poradzi sobie z tym wyzwaniem? Czy podoła? Patrząc na dzisiejsze Apple, niewątpliwie jest jednym z najlepszych kandydatów do przewodzenia firmie. No bo jak nie Ive, to kto? W końcu to jedyny człowiek, którego wpływ na rozwój Apple w okresie sprawowania władzy przez Jobsa, był porównywalny z tym, co robił dla firmy poprzedni CEO. W przypadku porażki, osoba numer dwa (niektórzy powiedzą numer jeden) w Apple może w dużej mierze przekreślić swój dotychczasowy, imponujący dorobek. Miejmy nadzieję, że ta zmiana doprowadzi do poważnych zmian, pozwoli Apple na nowo kreować nowe, innowacyjne produkty, a nie odpowiadać na ruchy konkurencji, jak to ma obecnie miejsce.