LogowanieZarejestruj się
News

IDC: tablety w górę, udziały Apple w dół

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
tabletsq3

Tablety urosły o 6.7% w trzecim kwartale 2012 roku. Bardzo interesująco przedstawia się poniższy wykres. Wynika z niego, że najwięksi konkurenci Apple – Samsung, Asustek (& Google) oraz Amazon zanotowali bardzo dobre wyniki w ostatnich paru miesiącach. W przypadku dwóch pierwszych firm można mówić o stałym wzroście, Amazon po początkowym sukcesie Kindle Fire, miał gorszy okres (drugi kwartał), jednak ostatnie premiery wyraźnie pomogły firmie ponownie wejść na ścieżkę wzrostu. Niskie ceny markowych urządzeń  spowodowały (co specjalnie nie dziwi) odpływ klientów zainteresowanych tanimi, niekoniecznie markowymi tabletami, które do tej pory radziły sobie bardzo dobrze. Cóż, w sytuacji, gdy różnica w cenie wynosi 20~40$ wiele osób decyduje się na coś od znanego, dużego producenta. Niewątpliwie firmom produkującym androidowe tablety pomaga googleowy Nexus. Asustek już korzysta z tego mariażu, Samsung niebawem podobnie będzie mógł bazować na rozpoznawalności oraz atrakcyjności marki, wraz z wprowadzeniem na rynek 10 calowego modelu. Apple traci udziały w tym segmencie. To naturalna kolej rzeczy – rosnąca konkurencja, nowi gracze (ciekawe jak wypadnie w zestawieniu Microsoft… powiedzmy za pół roku… ciekawe) powodują erozję, co wcale nie musi oznaczać mniejszej sprzedaży. Tak czy inaczej spadek jest znaczący – w drugim kwartale Apple mogło pochwalić się udziałami na poziomie 65%. Obecnie jest to zaledwie nieco powyżej 50% (50.3%). Jak widać, ten segment nadal rośnie i analitycy zgodnie przyznają, że jeszcze długo tablety będą „gorącym towarem”. Oczywiście czekamy na pierwsze wiarygodne dane dotyczące wyników iPada Mini oraz iPada czwartej generacji.  Zdaniem wielu komentatorów, nowy Mini jest za drogi i ma marne szanse na osiągnięcie podobnego sukcesu co większe iPady.

» Czytaj dalej

Apple przekłada premierę iTunes 11 na później

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
AirPlay ATV iTunes

Pierwotnie kombajn multimedialny Apple miał zadebiutować w tym miesiącu. Brak jakichkolwiek nawiązań w trakcie konferencji, która odbyła się 23 października, był zapowiedzią opóźnienia. I tak też się stało, premierę przesunięto o cały miesiąc. Zamiast końcówki października będzie końcówka listopada. Apple stara się uniknąć kolejnej wpadki (co prawdopodobnie byłoby odebrane przez massmedia jako sygnał o poważnym kryzysie w firmie). Jakby nie patrzeć ostatnie softwareowe debiuty trudno zaliczyć do udanych – wręcz przeciwnie, zarówno Mapy jak i Siri trudno zaliczyć do sukcesów, wręcz przeciwnie oba produkty są niezmiennie krytykowane i co gorsza dla firmy z Cupertino są naprawdę małe szanse na to, aby mapy oraz  cyfrowy asystent zostały szybko dopracowane. Ostatnia edycja iTunes także spotkała się ze sporą krytyką, głównie wymierzoną w dużą zasobożerność, powolne działanie aplikacji. Ta rozrosła się do poziomu trudno akceptowalnego dla użytkowników. Firma daje sobie zatem dodatkowy miesiąc na doszlifowanie oprogramowania. Przede wszystkim programiści mają uprościć i odchudzić aplikację, co z całą pewnościa nie jest zadaniem łatwym.

Informacja o odłożeniu premiery iTunes 11 koresponduje z dużymi zmianami w zarządzie firmy – z pracą pożegnali się dwaj czołowi menadżerowie:  Scott Forstall, który kierował rozwojem oprogramowania mobilnego i John Browett, szef sprzedaży detalicznej. W przypadku drugiej z wymienionych osób nie jest to znacząca zmiana, jednak Forstall był kluczowym pracownikiem, odpowiedzialnym za sztandardowy produkt – za iPhone (oraz iOS). To on był obwiniany za problemy z Siri oraz Mapami, to on nie chciał podpisać listu z przeprosinami wystosowanego (bezprecedensowo) do klientów firmy. Pozostałe osoby: Jony Ive, Eddy Cue, Bob Mansfield i Craig Federighi będą miały znacznie więcej obowiązków, kluczową postacią będzie Ive, który poza projektowaniem hardware, ma zająć się softwarem (Human Intrerface). Czy to zapowiedź poważnych zmian w mobilnym OS Apple? Przekonamy się o tym za rok, wraz z jesiennymi premierami nowych produktów Jabłka.

Amazon już kopie po kostkach Apple. Nowa reklama Kindle HD z iPadem Mini w tle

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
amazon_kindle_fire_hd_ipad_mini

No tak, to była kwestia czasu (bardzo krótkiego czasu) kiedy pojawią się reklamy atakujące wprost nowy, 7 (7.85) calowy model iPada. Pierwsza właśnie została upubliczniona. Kto atakuje? Amazon. W sumie marketingowcy mają ułatwione zadanie, nie trzeba się specjalnie wysilać – urządzenie Apple jest wyraźnie droższe od konkurencji i w paru aspektach w oczywisty sposób odstaje od sprzętu, z którym będzie rywalizować. Amazon wskazuje na podstawowy element wyposażenia – ekran. Ten w nowym mini iPadzie dysponuje dokładnie takimi samymi parametrami, co w sprzedawanym od dawna roku iPadzie 2. Rozdzielczość wynosi zaledwie 1024×768 pikseli, gęstość upakowania punktów na cal to 163 ppi. Amazonowy Kindle Fire HD to – jak głosi reklama – 30% więcej pikseli, ekran HD z 216 pikselami na cal, do tego możliwość oglądania filmów i seriali o rozdzielczości HD (ten parametr, choć prawdziwy, akurat nie jest specjalnie odczuwalny, gdy oglądamy na niewielkim tablecie). Poza tym producent Kindle wymienia jeszcze głośniki stereo (w iPadzie tylko mono) oraz MIMO WiFi. Konkluzja brzmi: „Much More for Much Less”. Trudno będzie odbić piłeczkę, żądając za iPada Mini 329 dolarów (wersja podstawowa), podczas gdy Kindle Fire HD kosztuje zaledwie 199 dolarów. Czekamy na antyreklamy Google…

» Czytaj dalej

Nasza opinia o nowościach pokazanych przez Apple

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ipad-mini-black-1

Apple idzie w ilość? Nie da się zaprzeczyć, że ostatnie parę miesięcy upłynęło pod znakiem wielu premier, sporych zmian w konstrukcji sztandarowych produktów, poza tym chyba po raz pierwszy firma z Cupertino w tak oczywisty sposób odpowiada na ruchy konkurencji (mniejszy iPad). Na razie niby nic się nie zmieniło, nadal keynoty są wielkim show na którym prezentuje się nowe gadżety (przy okazji, jak ostatnio, jakieś komputery). Firma podjęła kilka bardzo ważnych, kontrowersyjnych decyzji. Nowy iOS6 to ostateczne zerwanie z Google, to także element zaplanowanej jeszcze przez Steve Jobsa strategii autonomii, samowystarczalności, pełnej kontroli nad stworzonym ekosystemem. Na razie bodaj tylko na AnandTechu (polecam lekturę) pojawiła się bardzo szczegółowa recenzja własnego układu (podkreślam – własnego) Swift, zamontowanego w nowym iPhone oraz najnowszym iPadzie. To logiczny krok, który daje Apple kontrolę nad własnym hardware. Zarówno iOS6 jak i układ A6 to otwarcie nowego rozdziału w firmie – od teraz można mówić o sprzęcie oraz oprogramowaniu, że jest ono w 100% jabłkowe, bez żadnych naleciałości (w przypadku poprzednich wersji systemu, jak pisałem, mapy Google dawały firmie z Moutain View wielki wpływ na cały ekosystem Apple). Oczywiście tak szybkie tempo musiało odbić się na jakości, musiało kosztować – pamiętamy fatalne mapy, brak spójności (interfejs) w najnowszej odsłonie iOSa. W przypadku iPhone podobnie pojawiły się krytyczne głosy na temat designu, kontroli jakości, materiałów, wad produkcyjnych etc.

Tyle tylko, że dla Apple na razie te uchybienia nie stanowią żadnego większego problemu – sprzedaż rośnie, ludzie kupują na potęgę, firma nie czuje potrzeby zmiany strategii. W mojej opinii może to być potencjalnie bardzo niebezpieczne, doprowadzić do kryzysu, ale na razie sytuacja przedstawia się tak, jak ją opisuje Tim Cook: „Apple nigdy nie było tak mocne”. Nowe urządzenia wpisują się w opisaną powyżej politykę. Pewnym zaskoczeniem było szybkie wprowadzenie nowego iPada. W sumie jednak nie aż tak wielkim – nowe, dopiero co wprowadzone złącze niejako wymusza szybkie zaktualizowanie oferty, poza tym poprzedni model z Retiną cierpiał (o czym, co ciekawe, nie przeczytamy w 95% recenzji) na niedobór mocy. Nie jest dla mnie zatem specjalnym zaskoczeniem wprowadzenie następcy. Mini iPad był nieoficjalnie zapowiadany od dawna, no i – jak oczekiwano – pojawił się. O nowych makówkach nie będziemy specjalnie się rozwodzić, poza tym nie ten adres, powiem tylko tyle, że najnowszy MacBook Pro 13″  jest za drogi, ze zbyt słabą grafiką (Intel HD4000), w opcji standardowej 128GB pamięci masowej to jakiś ponury żart w dzisiejszych czasach (w sprzęcie PRO). Konkretnie, rozkładając na czynniki pierwsze, nowe dotykowe płytki to sprzęt, który zapewne dobrze się sprzeda, choć musi stawić czoła coraz solidniejszej, mocniejszej konkurencji. Jak ocenić dwa nowe tablety, czy nowe iPady zdominują rynek jak poprzednicy, czy goniące konkurencję (małe tablety) Apple nie popełnia błędu, wchodząc do tego segmentu rynku?

» Czytaj dalej

Konferencja Apple z nowymi produktami jeszcze w tym miesiącu

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Apple-logo

Apple 23 października na pewno pokaże jakieś nowe produkty. Czy będzie wśród nich iPad Mini? Spekulacje trwają w najlepsze od ponad miesiąca, właściwie odnośnie samego tabletu już wszystko (najprawdopodobniej) wiadomo (podobnie jak w przypadku iPhone 5 – zachowanie tajemnicy kompletnie Apple nie wychodzi).  Rzecz jasna nie jest wcale powiedziane, że tego dnia (i w ogóle) mały tablet z logo jabłka na obudowie zostanie zaprezentowany. Innymi kandydatami do pokazania na konferencji są komputery iMac oraz MacBook z 13” Retiną. A może po raz pierwszy (od bardzo dawna) firma z Cupertino nas czymś zaskoczy?

Przenośny akumulator HyperJuice 60Wh dla MacBooka oraz iHandhelda

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HyperJuice 60Wh (13)

Problem zasilania w przypadku urządzeń przenośnych to coś, co stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań, które stoją przed branżą. Postęp w dziedzinie baterii niestety nie jest duży, na pewno pozostaje daleko w tyle za podstępem w innych dziedzinach elektroniki. Każdego roku dokonuje się wymiana pokoleniowa układów na bardziej energooszczędne, producenci optymalizują swoje rozwiązania pod kątem jak najmniejszego zużycia energii. To niewątpliwie pomaga, ale trudno mówić o przełomie, o takim wzroście efektywności zasilania, żeby urządzenia mobilne, w szczególności smartfony, mogły działać znacznie dłużej niż obecnie. W przypadku każdej kategorii sprzętu – laptopów, tabletów czy wspomnianych telefonów, projektanci i inżynierowie muszą uwzględnić w swojej pracy pewien, bardzo istotny paradoks: każda kolejna generacja urządzeń musi (tutaj swoje trzy grosze dorzucają marketingowcy oraz obowiązujące trendy, moda) być cieńszy od poprzednika. Wydaje się, że obecnie doszliśmy już do pewnej granicy, jej przekroczenie nie przyniesie żadnych korzyści użytkownikowi, wręcz przeciwnie – może przyczynić się do problemów z ergonomią. Powiedzmy sobie szczerze, dzisiejsze urządzenia mobilne są niezwykle lekkie, supercienkie, a to przekłada się na możliwości zamontowanych w nich baterii.

Miniaturyzacja akumulatorów wymuszona coraz mniejszą grubością to niewątpliwie spore osiągnięcie (bez radykalnego zmniejszenia pojemności), jednak nie ma tutaj miejsca na przedłużenie czasu pracy. Od dawna utrzymuje się pewien stały poziom dotyczący tego parametru: w przypadku smartfonów jest to kilkanaście godzin działania (doba bez ładowania), tabletów ok. 10 godzin intensywnego wykorzystania (zazwyczaj, w przypadku tego typu urządzeń, jedno ładowanie wystarcza na dwie, trzy doby), laptopów (ultrabooki) do maksymalnie 8-9 godzin. Są to wartości osiąganie przez najlepsze pod względem czasu działania na baterii urządzenia na rynku. Każdy użytkownik mobilnej elektroniki marzy o sprzęcie działającym (znacznie) dłużej, o jakiejś magicznej baterii, która zapewni dużo większy komfort użytkowania. Nowe technologie łączności (z LTE na czele) szybko drenują akumulator, nagle okazuje się, że nie jesteśmy w stanie w pełni (czy tak, jakbyśmy tego pragnęli) wykorzystać możliwości sprzętu. Musimy iść na kompromisy. Bolesne kompromisy. Na szczęście na rynku pojawiają się akcesoria, które mogą przynajmniej częściowo zniwelować wyżej wymienione problemy. Do takich produktów zalicza się przetestowany, przenośny akumulator HyperJuice 60Wh, unikalne urządzenie, które pozwala podładować smartfona, tablet oraz laptopa (firmy Apple). Tak właśnie, każde z tych, jakże różnych urządzeń, można podpiąć pod opisany akumulator. Od jakiegoś czasu produkty HyperJuice dostępne są w naszym kraju, co daje możliwość przetestowania tego, mocno zachwalanego na Zachodzie, akcesorium. Zapraszam do lektury, popatrzmy co daje wykorzystanie dodatkowego, zewnętrznego magazynu energii w codziennym użytkowaniu…

» Czytaj dalej

Aktualizacja artykułu o wpadce z mapami w iOS6

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
anglo nazwy w pl no2

Zgodnie z zapowiedzią, uzupełniłem artykuł o wpadce Apple z mapami o twarde dowody prosto z Polski. Wybrane przykłady w jednoznaczny sposób pokazują jak wiele pracy ma przed sobą firma z Cupertino. Niektórzy uważają, że firmie nigdy nie uda się doprowadzić do szczęśliwego finału prac nad własną geolokacją/mapami, nie zapominajmy jednak że Apple ma ponad 100 miliardów dolarów w gotówce – to wystarczający kapitał by stworzyć coś z niczego. Widać pierwsze efekty prac, najbardziej rażące błędy, niedoróbki zostały usunięte, poprawione. Jednakże chodzi tu głównie o Stany Zjednoczone, gdzie indziej, mapy nadal wyglądają bardzo słabo. Zaskakujące jest to, jak niewiele jest w bazie Apple punktów POI, w wielu lokalizacjach właściwie w ogóle ich nie ma (albo są takie, które dawno się zdezaktualizowały). Co prawda z ostatnio przeprowadzonych badań wynika, że aż 75% użytkowników iOS6 nie dostrzega wad nowych map, są im albo obojętne, albo wręcz nowy produkt chwalą… warto jednak poczekać miesiąc, dwa z ostatecznymi wnioskami. Dłuższe użytkowanie, wyjazdy, jakieś dłuższe wakacje mogą szybko zmienić obraz sytuacji, przyczynić się do kolejnej fali krytyki (tym razem nie tylko, czy głównie ze strony mass-mediów, ale także zwykłych użytkowników). Zobaczymy co przyniosą kolejne aktualizacje, jednak z perspektywy polskich użytkowników na wiele (odnośnie poprawek) bym nie liczył…

Kingston Wi-Drive: lokalna chmurka, przenośny hot-spot, rozszerzona pamięć

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Wi Drive old (18)

Świat handheldów dzieli się między innymi na urządzenia pozwalające rozszerzać wbudowaną pamięć oraz na takie, które tej opcji są pozbawione. W przypadku telefonu dodatkowe gigabajty może nie są aż tak potrzebne (choć rosnące z roku na rok ekrany zachęcają do konsumpcji multimediów, w tym wideo), to w przypadku urządzeń dedykowanych do oglądania, słuchania ograniczenia ilościowe w tym względzie mogą szybko dać się we znaki. W końcu taki tablet to sprzęt stworzony do tego, by za jego pomocą korzystać z wszelakich multimediów, a te – jak wiemy – wymagają przestrzeni. Co więcej, od paru lat utrzymuje się określona granica pojemności wbudowanej w handheldy pamięci. Smartfony, tablety, odtwarzacze PMP mają maksymalnie 64GB (z nielicznymi wyjątkami), co po pierwsze nie każdemu wystarcza (fani seriali szybko się o tym fakcie przekonają), po drugie zazwyczaj oznacza znacznie wyższą cenę (szczególnie w przypadku tabletów/smartfonów). W bardzo dobrej sytuacji są ci, którzy mogą włożyć do swojego mobilnego urządzenia kartę pamięci SD – w takiej sytuacji zakup tytułowego sprzętu ma mniejszy sens, jednak jak wspomniałem powyżej, niestety nie jest to dzisiaj standard. Wręcz przeciwnie, kolejni producenci odchodzą od stosowania w swoich urządzeniach slotów dla kart pamięci (przykładem choćby Windows Phone).

W szczególnej sytuacji są użytkownicy mobilnej elektroniki spod znaku nadgryzionego jabłka. Nie ma tutaj mowy, nie tylko o slocie, ale nawet transfer plików jest mocno ograniczony (brak gniazda USB, obcięta funkcjonalność Bluetooth, iTunes, konieczność instalacji oprogramowania firm trzecich, pozwalającego na swobodniejszy dostęp do danych). To właśnie dla nich przede wszystkim przeznaczony jest Wi-Drive przenośna pamięć flash z wbudowanym hot-spotem WiFi. Oczywiście nie oznacza to, że osoby dysponujące innym sprzętem nie skorzystają – nie ma problemu z dostępem do dysku z poziomu Androida (tu także zdarzają się urządzenia pozbawione slotu dla kart pamięci, czego najnowszym przykładem jest testowany u nas Nexus 7), oczywiście produkt Kingstona widoczny jest także dowolne komputery Mac/PC. Innymi słowy sprzęt jest uniwersalny, pozwala stworzyć lokalną, osobistą chmurę, która pozwoli współdzielić pliki multimedialne (oraz zdjęcia, dokumenty) między kilkoma urządzeniami. Brzmi zachęcająco? To jeszcze dodam, że produkt został wyceniony bardzo atrakcyjnie – kupimy go za ok. 160 zł (wersja 16GB). Przyznacie, że to niewiele za coś, co wyposażono dodatkowo (poza pamięcią masową) w kartę WiFi, pozwalającą na bezprzewodowy dostęp do danych oraz stworzenie mobilnego hot-spota. Zapraszam do lektury naszego najnowszego testu…

» Czytaj dalej

Intrygujący artykuł na temat jakości dźwięku w topowych smartfonach

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
smartfonowe audio

/Jakoś tak nie do końca się zgadzam z wnioskami. Punktem odniesienia był przetestowany u nas DAC/wzmacniacz przenośny FiiO E17 Aplen. Tekst poniekąd pionierski (bo mało kto porównuje ten aspekt funkcjonalności, na nim koncentruje uwagę). Ogólnie bardzo wysoko oceniono iPhone 4/4S (jak powszechnie wiadomo, źródło bardzo pozytywnie odnosi się do wszystkiego z jabłkiem na obudowie). Reszta handheldów gorzej (po produktach Apple na trzecim miejscu HTX One X), co ciekawe nowy model jabłkowego telefonu dużo poniżej oczekiwań. Gra wyraźnie ciszej od poprzedników, dźwięk jest w oczywisty sposób przytłumiony. Autor stawia tezę, że to prawdopodobnie kwestia ustawień „pod baterię”, to znaczy chodzi o energooszczędność (za wszelką cenę). W końcu lekki jest (szalenie) oraz cienki (prawie rekord) ten najnowszy iPhone. Mnie przychodzi do głowy jeszcze jedna sprawa – zapowiadany przez Apple, póki co przez nikogo nie wprowadzony (operatorzy muszą to zaimplementować u siebie), system wysokiej jakości rozmów, poprawy dźwięku w trakcie wykonywania połączeń głosowych. Być może możliwości telefonu dopasowano do optymalnego poziomu natężenia w przypadku wspomnianej, nowej technologii? Cóż, problem w tym, że na razie nikt z tego nie skorzysta.

Na koniec słuszna uwaga, że najnowsze warianty Androida wprowadzają sporo znaczących usprawnień w dziedzinie dźwięku. Niewykluczone, że któryś z modeli androidowych telefonów niebawem pobije w jakości brzmienia flagowego iPhone. Ciekawe jak w konfrontacji wypadają telefony z Windowsem Phone? Tego niestety z źródłowego artykułu się nie dowiemy.  Na marginesie, iPhone 5 działa najdłużej na baterii gdy mu zapewnimy cztery, pięć kresek. W innym, realniejszym scenariuszu ludzie pomstują, czyli nie jest dobrze. W artykule, z czasem 11 godzin, nowy smartfon Apple bryluje na czele stawki. Z doświadczeń pierwszych użytkowników wyłania się nieco inny obraz (jw może to być kwestia odmiennych warunków, w których zbierane są wyniki pomiaru). Tak czy inaczej warto zajrzeć (link na górze).

Bezprecedensowe przeprosiny Tima Cooka, CEO Apple

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
8033137857_6a6ea29f74_b

CEO Apple przeprasza za katastrofalne mapy. Przeprosiny ze strony firmy z Cupertino to w ogóle bardzo rzadki przypadek, a forma tych konkretnych przeprosin jest bardzo szczególna i wymowna. Otóż CEO Apple nie tylko przyznaje, że przed firmą sporo pracy poświęconej doskonaleniu nowych map, że nie podołano zadaniu ich dopracowania. Przeprasza za niedogodności wynikające z ich użytkowania, ale także zachęca do skorzystania z produktów konkurencji, które dostępne są w AppStore, a nawet przeglądarkowej wersji map Google. Tak właśnie, map które przed momentem Apple pozbyło się ze swojego system. Do tego Cook wymienia między innymi microsoftowy Bing oraz Waze. To chyba najdobitniej świadczy o porażce jaką poniosła firma wprowadzając swoje autorskie mapy. Przyznanie się do błędu, przeprosiny dają nadzieję, że firma wyciągnie wnioski z wpadki i nie tylko ostro weźmie się do pracy, ale zmieni sposób tworzenia tego typu aplikacji.

Wczoraj opublikowaliśmy artykuł o mapach, powołując się na eksperta, który nie pozostawił suchej nitki na produkcie Apple. Jak widać szefostwo firmy widząc narastającą falę krytyki oraz głosy specjalistów z branży, którzy gremialnie określili obecny produkt Apple mianem niewypału, postanowiło zareagować. Trzeba wszakże pamiętać, że cała afera z mapami zbiega się z najważniejszym dla firmy wydarzeniem – premierą nowego smartfona. To właśnie iPhone generuje największe zyski, jest ikoną, znakiem rozpoznawczym firmy. Apple całkiem słusznie obawia się, że ta fala krytycznych wypowiedzi wpłynie na wyniki rynkowe nowego modelu. Wiadomo, że największe żniwa przypadają na pierwszy kwartał, maksymalnie 5-6 miesięcy po premierze. Poniżej przeprosiny w oryginale…

» Czytaj dalej