Świat handheldów dzieli się między innymi na urządzenia pozwalające rozszerzać wbudowaną pamięć oraz na takie, które tej opcji są pozbawione. W przypadku telefonu dodatkowe gigabajty może nie są aż tak potrzebne (choć rosnące z roku na rok ekrany zachęcają do konsumpcji multimediów, w tym wideo), to w przypadku urządzeń dedykowanych do oglądania, słuchania ograniczenia ilościowe w tym względzie mogą szybko dać się we znaki. W końcu taki tablet to sprzęt stworzony do tego, by za jego pomocą korzystać z wszelakich multimediów, a te – jak wiemy – wymagają przestrzeni. Co więcej, od paru lat utrzymuje się określona granica pojemności wbudowanej w handheldy pamięci. Smartfony, tablety, odtwarzacze PMP mają maksymalnie 64GB (z nielicznymi wyjątkami), co po pierwsze nie każdemu wystarcza (fani seriali szybko się o tym fakcie przekonają), po drugie zazwyczaj oznacza znacznie wyższą cenę (szczególnie w przypadku tabletów/smartfonów). W bardzo dobrej sytuacji są ci, którzy mogą włożyć do swojego mobilnego urządzenia kartę pamięci SD – w takiej sytuacji zakup tytułowego sprzętu ma mniejszy sens, jednak jak wspomniałem powyżej, niestety nie jest to dzisiaj standard. Wręcz przeciwnie, kolejni producenci odchodzą od stosowania w swoich urządzeniach slotów dla kart pamięci (przykładem choćby Windows Phone).
W szczególnej sytuacji są użytkownicy mobilnej elektroniki spod znaku nadgryzionego jabłka. Nie ma tutaj mowy, nie tylko o slocie, ale nawet transfer plików jest mocno ograniczony (brak gniazda USB, obcięta funkcjonalność Bluetooth, iTunes, konieczność instalacji oprogramowania firm trzecich, pozwalającego na swobodniejszy dostęp do danych). To właśnie dla nich przede wszystkim przeznaczony jest Wi-Drive – przenośna pamięć flash z wbudowanym hot-spotem WiFi. Oczywiście nie oznacza to, że osoby dysponujące innym sprzętem nie skorzystają – nie ma problemu z dostępem do dysku z poziomu Androida (tu także zdarzają się urządzenia pozbawione slotu dla kart pamięci, czego najnowszym przykładem jest testowany u nas Nexus 7), oczywiście produkt Kingstona widoczny jest także dowolne komputery Mac/PC. Innymi słowy sprzęt jest uniwersalny, pozwala stworzyć lokalną, osobistą chmurę, która pozwoli współdzielić pliki multimedialne (oraz zdjęcia, dokumenty) między kilkoma urządzeniami. Brzmi zachęcająco? To jeszcze dodam, że produkt został wyceniony bardzo atrakcyjnie – kupimy go za ok. 160 zł (wersja 16GB). Przyznacie, że to niewiele za coś, co wyposażono dodatkowo (poza pamięcią masową) w kartę WiFi, pozwalającą na bezprzewodowy dostęp do danych oraz stworzenie mobilnego hot-spota. Zapraszam do lektury naszego najnowszego testu…
Budowa & wyposażenie
Urządzenie jest bardzo ładne, wystylizowane nieco na iPhone`a (raczej „mydelniczkę”, czytaj model 3G/3GS). Sporą zaletą są jego wymiary: Wi-Drive mierzy zaledwie 121,5 x 61,8 x 9,8 mm, a jego waga to 165 gramów (mniej więcej tyle waży typowy smarton). Obudowa wykonana jest z czarnego plastiku o błyszczącej powierzchni, która łatwo ulega zarysowaniu i niestety dość szybko się palcuje. Dobrze włożyć dysk do jakiegoś etui (w komplecie takiego akcesorium niestety nie znajdziemy).
Na obudowie znajdziemy tylko jeden przycisk uruchamiający dysk z diodą informującą nas o włączeniu/wyłączeniu urządzenia (zielona/czerwona). Obok znajdują się dwie kolejne diody, które sygnalizują status połączenia oraz aktywność łącza. Poza tym znajdziemy jeszcze małą diodę koloru zielonego, która uaktywnia się w czasie transferu via USB, po podłączeniu Wi Drive do komputera. W ten właśnie sposób uzupełniamy energię oraz zapełniamy pamięć dysku. Producent mówi o 4 godzinach pracy na baterii, co – jak pokazały testy – nie jest do końca prawdą… wynik jest nawet lepszy . Kluczowym elementem wyposażenia jest moduł sieciowy z kontrolerem WLAN Realtek RTL8188RE (802.11b/g/n, sygnał 2,4 GHz) oraz Realtek RTL8196C (z procesorem RISC 32-bit Lexra) – do tego układu podłączone są kości pamięci NAND. Teoretycznie kontroler zapewnia przepustowość na poziomie 150 Mb/s (18,75 MB/s), w praktyce nie są to wartości tak optymistyczne. Port microUSB (2.0) zapewnia transfer porównywalny z WiFi, co niestety stanowi chyba najpoważniejszy mankament. Przesłanie całego sezonu (seriale) czy jakiegoś filmu (filmów) nieco się dłuży… cóż zrobić, nowe USB 3.0 byłoby na pewno mile widziane, tyle że zapłacilibyśmy wtedy wielokrotność sumy, za którą kupimy obecnie Wi Drive.
Parametry
Sprzęt podczas testów pracował dłużej niż podawane w specyfikacji 4 godziny. Okazuje się, że można swobodnie oglądać dwa długometrażowe filmy, dodatkowo współdzieląc łącze (funkcja hot-spota) Wi Drive. Wynik 4 i pół godziny należy uznać za w pełni satysfakcjonujący. Przy transferze muzyki (bez hot-spota) wydłużymy ten czas jeszcze o dobre 45 minut. Innymi słowy wystarczy na średnio długą podróż, choć podróżujący koleją przez Polskę, zdają sobie sprawę, że im pojemniejsza bateria, im więcej energii w handheldzie/ laptopie / peryferiach tym lepiej . Okazuje się, że wbudowany kontroler dość oszczędnie korzysta z baterii (zapewne jego praca jest odpowiednio zoptymalizowana). Generalnie ten element wypada zdecydowanie na plus.
A jak wyglądają realne transfery? Cóż, nie ma szans na wspomniane powyżej, prawie 19 MB/s. Zresztą to normalna sytuacja, wyniki teoretyczne mają się nijak do rzeczywistych. Realnie można uzyskać transfery rzędu 10-12 MB/s przy przesyłaniu dużych plikach, niestety szybkość znacznie spada, gdy przesyłamy małe pliczki – wtedy to co powyżej należy podzielić przez dwa. Znowu, typowa sytuacja, choć nie oznacza to, że przez to mniej irytująca. Przesłanie kilkudziesięciu albumów trwa na tyle długo, że można swobodnie zrobić sobie kawę oraz zjeść śniadanie. W przypadku USB, jak wspomniałem, jest podobnie (a szkoda, bo właśnie przewodowe połącznie powinno być dużo szybsze, tyle że za te szybsze trzeba by pewnie słono zapłacić). Chciałoby się więc szybciej, ale tutaj ograniczenia interfejsów są nie do przeskoczenia.
Możliwości Wi Drive (oprogramowanie)
W pamięci urządzenia zapisano firmware, trochę dziwne że nie wydzielono osobnej partycji, wszystko jest widoczne z poziomu eksploratora plików. Uważajmy zatem, aby sobie software nie wykasować. Na dysku łatwo zachować porządek dzięki zdefiniowanym katalogom (wideo, muzyka, zdjęcia). Można sobie utworzyć dodatkowy na dokumenty, o ile jest taka potrzeba. Aby móc korzystać z dysku konieczne jest pobranie mobilnej aplikacji z App Store lub z Google Play. Program jest prosty w obsłudze, rzekłbym dość minimalistyczny w formie, najważniejsze że dobrze sprawdza się w użytkowaniu. W wersji androidowej jest nieco uboższy, jednak nie są to wielkie różnice.
Możliwości software w przypadku iOSa oraz Androida są porównywalne, oczywiście z jednym ważnym zastrzeżeniem: u Apple mamy wiadome ograniczenia co do obsługi formatów (oprogramowanie pozwala na odtwarzanie filmów zapisanych w plikach obsługiwanych natywnie przez jabłuszkowe handheldy), w przypadku Androida takich ograniczeń nie ma (obsługa większości popularnych formatów). Po wybraniu filmu aktywuje się odtwarzanie (w okienku), które możemy następnie kontynuować w trybie pełnoekranowym. Z muzyką jest podobnie, wyświetla się okładka (w przypadku Androida niekoniecznie), poza tym mamy dostęp do kontrolek odtwarzania. W przypadku zdjęć mamy dostęp do miniaturek, można puścić pokaz slajdów. Oprogramowanie wyświetla katalogi z danymi zapisanymi na dysku oraz lokalną pamięć urządzenia.
Fajną opcją jest możliwość otwierania dokumentów (po aktualizacji) w zewnętrznych aplikacjach (np. dokument tekstowy w Page`s). Szkoda, że takiej możliwości nie ma w przypadku multimediów… moglibyśmy wtedy odtworzyć formaty nie wspierane pierwotnie przez dane urządzenie (iUrządzenie). Ciekawe, czy producent pójdzie w tym kierunku – na filmy czy muzykę chyba nie ma co liczyć, ale zdjęcia uruchamiane w iPhoto …niegłupi pomysł.
W ustawieniach poza zmianą nazwy urządzenia, mamy dostęp do opcji zabezpieczeń sieci (w przypadku dokumentów warto włączyć tę opcję), poza tym możemy sprawdzić widoczność dysku dla innych urządzeń. Ile ich może być, połączonych, korzystających równocześnie z Wi Drive? Producent przewidział możliwość jednoczesnego połączenia 3 urządzeń. Wydaje się, że jest to liczba wystarczająca, biorąc pod uwagę zakładane scenariusze (podróż) użytkowania akcesorium. Oczywiście taka lokalna chmurka w domowych warunkach sprawdzi się w nieco mniejszym, ograniczonym zakresie. Co prawda sprzęt obsługuje DLNA, ale aby móc skorzystać z Wi Drive potrzebny jest klient, wspomniana aplikacja. Oznacza to tyle, że w przypadku np. odtwarzaczy strumieniowych, dostęp do dysku będzie możliwy wyłącznie za pośrednictwem playerów wyposażonych w Androida (oraz dostęp do sklepu Google). Piszę to z zastrzeżeniem, że nie sprawdziłem takiej opcji (akurat nie mamy w testach żadnego odtwarzacza multimedialnego opartego na Andku), jednak teoretycznie taki wariant jest możliwy.
Bardzo ważnym, użytecznym elementem jest możliwość utworzenia niewielkiego hot-spota. Mostkowane połączenie (to Wi Drive łączy się z punktem dostępowym, udostępniając podłączonym do niego urządzeniom łącze z Internetem) sprawdza się całkiem dobrze, zapewniając pełen komfort przeglądania stron oraz obsługi poczty. Także oglądanie sieciowego wideo nie nastręcza problemów, z zastrzeżeniem, że równoczesne, intensywne korzystanie z takiej możliwości przez wszystkich podłączonych do Wi Drive użytkowników (3) może spowodować przycięcia, w najgorszym scenariuszu zawiesić działanie dysku.
Krótko na temat wrażeń z użytkowania
Ogólnie odczucia bardzo pozytywne. Wi Drive zmieści się swobodnie w kieszeni, jest na tyle lekki, że w ogóle nie odczujemy że coś dodatkowo ze sobą zabraliśmy. To bardzo użyteczne akcesorium, które pozwoli zapomnieć o ograniczeniach wbudowanej w nasz sprzęt pamięci (przy 8 czy 16GB zazwyczaj mocno odczuwalnych). Można zatem zabrać ze sobą nasze pliki multimedialne, dodatkowo udostępniając je znajomym, rodzinie, osobom z którymi przykładowo podróżujemy. To spora zaleta, z której ucieszą się wszyscy (nie tylko my), zabijający nudę podczas dłużącego się w nieskończoność przejazdu pociągiem PKP. Owszem, nie pomieścimy tutaj tylu plików, takiego archiwum jakbyśmy to uczynili w przypadku tradycyjnego, przenośnego dysku. Jednak nie w tym rzecz, bo to rozwiązanie nie jest pomyślane jako wielki, przenośny bank multimediów, a raczej jako pamięć z określoną, wybraną przez nas zawartością do obejrzenia, przesłuchania czy oglądnięcia w trakcie przemieszczania się. Rzecz jasna nic nie stoi na przeszkodzie, aby Wi Drive wykorzystać w domu, jednak nie jest to rozwiązanie zastępujące typowego NASa – nie ta pojemność, do tego dochodzą ograniczenia co do liczby równocześnie klientów oraz kilkugodzinny czas działania. Dodatkowo ograniczeniem jest brak łączności via WiFi, gdy dysk podłączymy do komputera (transfer danych, ładowanie baterii). Z zauważonych wad – sprzęt podczas intensywnej pracy mocno się nagrzewa, choć nie ma to zauważalnego wpływu na jego działanie.
Podsumowanie
Omawiany sprzęt zasługuje na rekomendację. Jest atrakcyjnie wyceniony, cechuje go duża funkcjonalność, do tego działa bezproblemowo, a wisienką na torcie jest wspomniana możliwość współdzielenia łącza / mostka (transfer danych, Internet). To jeden z tych produktów, który można z czystym sumieniem polecić, szczególnie tym którzy z racji pracy, codziennych obowiązków dużo podróżują (korzystając z transportu publicznego) oraz właścicieli dużej liczby handheldów (smartfony, tablety, odtwarzacze osobiste). Na pewno lepszym rozwiązaniem niż przepłacanie pewnej firmie kilkuset, albo nawet ponad tysiąca złotych za dodatkową pamięć wewnętrzną, będzie zakup takiego, dość taniego akcesorium. Owszem, aplikacji na tym nie zainstalujemy (ale do tego wystarczy 16GB… no chyba że ktoś gra na telefonie), ale bezproblemowo skorzystamy z multimediów, poza tym przeniesiemy zdjęcia, dokumenty, prezentacje etc. Kingston zasługuje na pochwały – to oryginalne, przemyślane od strony funkcjonalnej urządzenie. Znaczek za niską cenę również się należy…
Przenośna, bezprzewodowa pamięć masowa Kingston Wi-Drive (16GB)
Plusy:
- spora funkcjonalność
- przystępna cena
- funkcja hot-spota
- współdzielenie treści multimedialnych pomiędzy 3 użytkowników
- łatwość obsługi
- stabilna praca
- bezproblemowa obsługa multimediów
- akceptowany czas pracy na baterii
Minusy:
- grzeje się
- niezbyt wysokie transfery (USB)
- obudowa podatna na porysowania
Autor: Antoni Woźniak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.