Zapowiadałem niedawno ten test. Do redakcji trafił zestaw Beyerdynamika składający się z przenośnego DAC/AMPa A200p oraz słuchawek nausznych DT880 w wersji 32Ω. Słuchawki są mi dobrze znane, choć wcześniej miałem do czynienia z wersją 250Ω, a dość krótko korzystałem z wersji 600Ω. Bardzo lubię te słuchawki i pewnie w końcu wejdą one na stałe do naszego redakcyjnego menu obejmującego kilka modeli referencyjnych, sprzętu odniesienia używanego do porównywania nadesłanych do nas nauszników. Tytułowe słuchawki cenię za bardzo naturalne, bardzo przyjemne w odbiorze brzmienie, niezły wgląd w nagranie, przy zachowaniu muzykalności płynącej ze słuchania praktycznie każdego gatunku, praktycznie na byle czym. To uniwersalne słuchawki, bezpieczny wybór dla każdego, kto chce dobre, jeszcze niezbyt drogie nauszniki, które poza bardzo ładnym graniem gwarantują wysoki komfort użytkowania. Wygoda stoi tu na wysokim poziomie, słucha się godzinami bez objawów jakiegokolwiek zmęczenia. Wspominam na wstępie o słuchawkach, bo to nie one będą głównym bohaterem niniejszej recenzji. O 880-kach napisano wystarczająco dużo, nie ma tu nad czym się rozwodzić, to bardzo dobry partner dla praktycznie każdego wzmacniacza, odtwarzacza, coś, co można brać w ciemno… wiele osób słuchających sporo muzyki na słuchawkach ma właśnie ten model Beyersów i raczej nie odczuwa potrzeby poszukiwania czegoś innego. A to – cóż – chyba najlepiej charakteryzuje produkt. Oczywiście są lepsze, a nawet dużo lepsze słuchawki, choć aby zachować właściwą skalę, proporcje, nie jest ich tak wiele, a cena tych lepszych to nierzadko pięciokrotność, sześciokrotność sumy jaką wydamy na nowe DT880.
Głównym bohaterem naszego najnowszego artykułu jest DAC/AMP Beyerdynamic A200p, który sprzedawany jest w Europie pod szyldem niemieckiej marki. W Azji, ten sam produkt zwie się Astell & Kern AK10 i stanowi alternatywę dla znakomitych odtwarzaczy osobistych koreańskiego rivera. Nie ma chyba sensu dociekać z czego tego wynika, bo AK jest całkiem nieźle rozpoznawalnym producentem na Starym Kontynencie, dodatkowo kojarzy się z najwyższej klasy urządzeniami przenośnymi. Oczywiście Beyerdynamic to firma z tradycjami, jej słuchawki od wielu lat oferowane są na naszym, europejskim rynku, wiele z konstrukcji to jedne z najlepszych nauszników jakie możemy nabyć w sklepach. Może więc Koreańczycy uznali, że straszni z nas tradycjonaliści, konserwatyści i będzie lepiej dla tego, najtańszego w ofercie produktu, jeżeli pojawi się pod skrzydłami jakiejś znanej, europejskiej marki? W sumie nie ma to większego znaczenia, choć dla użytkowników w UE oznacza to tyle, że w sprawie wsparcia, dodatków (tj. kabelek 30 pin dla starszych handheldów Apple) należy kontaktować się raczej z Koreańczykami. Podsumowując, to klasyczny OEM, pytanie, czy poza Beyerdynamikiem ktoś jeszcze nie skorzysta i nie wypuści tytułowego sprzętu pod swoją marką (może jakiś wielki producent elektroniki użytkowej… ostatnio spory ruch w branży, Apple kupuje Beats Audio, Samsung, Microsoft&Nokia też mocno się angażują w różne przedsięwzięcia związane z przenośnym graniem)?
A200p jest czymś, co w zamyśle twórców ma stanowić alternatywę dla DAPów… nie chcesz odtwarzacza audio, a jednocześnie nie chcesz rezygnować z bardzo dobrego brzmienia? Ok, mamy coś dla Ciebie. Powiedzmy sobie szczerze – jest mało osób, które zechcą zakupić DAPa za 2000, 4000 czy 10 000 złotych. I nie chodzi tu nawet o koszta, bo wielu użytkowników topowych modeli smartfonów mogłoby kupić taki sprzęt. Chodzi o nie mnożenie bytów, o pewną wygodę użytkowania jednego, a nie kilku urządzeń przenośnych, integrację telefonu z komponentami audio, wysokiej klasy komponentami, tak aby wydobyć z telefonu jak najlepszy dźwięk. Handheld staje się cyfrowym transportem i – co warto podkreślić – niczym nie różni się w tej materii od odtwarzacza stacjonarnego czy komputera. To jest to samo źródło, ba – pod pewnymi względami nawet lepsze od wyżej wymienionych urządzeń. Zasilanie bateryjne, brak wielu zaśmiecających interfejsów (choć, pamiętajmy, obecność anten nie jest tutaj bez znaczenia), pasywne chłodzenie oraz znacznie prostsze, mniej podatne na interferencje (inne aplikacje, procesy) oprogramowanie systemowe, wreszcie nieskomplikowana warstwa sterowników to elementy nie bez znaczenia dla końcowego rezultatu, dla uzyskania dobrego dźwięku. I choć tablety, smartfony rzadko kiedy dobrze brzmią po wyjęciu z pudełka, to zazwyczaj głównym winowajcą są fatalne słuchawki, jakie otrzymujemy w komplecie (najlepiej od razu się ich pozbyć), poza tym często wzmacniacze montowane w przenośnym sprzęcie nie dysponują odpowiednią mocą, ich zakres pracy jest daleki od optymalnego (dla uzyskania właściwego poziomu wzmocnienia sygnału). Od strony przetwarzania dźwięku z domeny cyfrowej na analogową ostatnio sporo się w tym światku dzieje i wg. mnie niebawem zintegrowane w niektórych telefonach układy, będą miały podobne czy identyczne możliwości co te, które znajdziemy w sprzęcie audio HiFi. Obecnie nikt już nie kwestionuje ważności jakości brzmienia, mamy w tej spawie konsensus (choć niekoniecznie przekłada się to na faktyczną poprawę, tu wiele zależy od realizatorów, od przyjętych przez tworzących założeń). Hi-resy, bezstratna kompresja, streaming wysokiej jakości to teraźniejszość, przyszłość branży i takie produkty jak A200p w 100% wpisują się w obowiązujące trendy. No dobrze, wpisuje się, ale jak się wpisuje? Czy taki maluch, wpięty między słuchawki a handhelda z każdego telefonu oraz tabletu zrobi bardzo dobre źródło muzyki na wynos? Zapraszam do lektury…
Nasz maluch grał nie tylko w połączeniu z DT880, sprawdziłem go także z moimi ulubionymi Sennheiserami Momentum oraz kilkunastoma różnymi modelami dokanałówek. Odnośnie tych ostatnich, najbardziej przypadł mi do gustu duet A200p + Westone UM30. To w ogóle jedne z najlepszych słuchawek przenośnych, jakie miałem w uszach, produkt który niebawem doczeka się u nas osobnego omówienia. Wraz z A200p zarówno DT880, jak i wspomniane Momentum oraz Westone UM30 współpracowały znakomicie i to głównie na tych trzech modelach słuchawek dokonałem oceny możliwości tytułowego, przenośnego DAC/AMPa. Sprawdziliśmy sprzęt kompleksowo – zarówno jako urządzenie PC Audio z naszym MacBookiem Air oraz Makiem Pro (tutaj chodziło mi po głowie porównanie brzmienia z wyjścia w stacji z tym w A200p), tabletem PC (obecnie nasz główny pecet pod audio i chyba to się już nie zmieni…) oraz – rzecz jasna – z handheldami. W teście brały udział wyposażone w odpowiednie aplikacje, małe tablety na Androidzie (Nexus 7) oraz iOSie (pierwsza generacja iPada Mini). Każdy z tabletów pracował pod kontrolą najnowszego, dostępnego oprogramowania (ważne, szczególnie w przypadku Neksusa, gdzie zachodziła konieczność instalacji specjalnej aplikacji „uwalniającej” audio via USB), w pamięci obu zapisałem skompresowane bezstratnie (ALAC, WAV, FLAC) pliki audio, poza tym strumieniowałem muzykę z WiMPa HiFi oraz NASa Synology (via DS Audio). W przypadku komputerów dokonałem porównania A200p z naszym DragonFly’em Audioquesta, poza tym w pamięci (na świeżo) miałem jeszcze test znakomitych, mobilnych źródeł – HiFiMANa HM901 oraz AK240. Sprawdziłem jak bardzo zewnętrzny przetwornik/wzmacniacz poprawia dźwięk, słuchając tych samych utworów z wbudowanego w handhelda gniazdka audio-jack oraz wpiętego A200p. Oceniłem także wygodę, ergonomię użytkowania sprzętu, często zabierając go ze sobą do pracy, na wypady nad morze, do lasu, co pozwoliło ocenić dokładnie czas działania.
Konstrukcja
Ten maluch jest znacznie poręczniejszy od redakcyjnego Matriksa Portable. To zupełnie inna, lepsza, liga – przenośność, mobilność stoją tutaj na dużo lepszym poziomie. Matrix jest ciężki, wymaga tak naprawdę dodatkowej przestrzeni, kieszeni (i to takiej głębszej) do przenoszenia. Inaczej jest z A200p, to bardzo wygodne, leciutkie, kompaktowe urządzenie, nie przeładowane wg. mnie często zbędnymi dodatkami. Te dodatki (cyfrowe wyjścia audio w rodzaju koaksiala czy optyka) niekoniecznie są potrzebne do szczęścia użytkownikowi takiego urządzenia, a powodują zwiększenie gabarytów i stanowią zazwyczaj zbędny balast. Tutaj mamy dokładnie to, czego nam potrzeba – jest więc interfejs cyfrowy (USB), jest wyjście słuchawkowe (3.5mm audio jack), są trzy przyciski sterujące jak w pilocie na słuchawkowym kablu oraz, oczywiście, jest duże pokrętło regulacji głośności. Ten akurat element nie do końca twórcom wyszedł. Pokrętło jest duże, montujemy na nim niewielki, gumowy krążek pozwalający na kręcenie kółeczkiem. To kręcenie jest wg. mnie nieco zbyt łatwe, odbywa się bez żadnego oporu (a szkoda), poza tym nie mamy żadnej skali – ot kręcimy w kółko aż nam bębenki odmówią posłuszeństwa. Można to było rozwiązać inaczej, lepiej, po pierwsze wprowadzając wyraźny skok, po drugie stosując jakąś skalę, jakiś punkt odniesienia. Małe przyciski pozwalają na przeskoczenie do przodu, albo do tyłu, pauzę oraz uruchomienie odtwarzania. Przesuwany, wtopiony w obudowę guzik, pozwala na blokadę przycisków oraz włączenie / wyłączenie sprzętu. Nie ma zatem możliwości, abyśmy przez przypadek coś sobie wyłączyli.
W komplecie dostajemy bardzo funkcjonalne, skórzane etui, które nie tylko dobrze ochroni sprzęt, ale przede wszystkim pozwoli na jego umieszczenie za paskiem… w przypadku wielu konkurencyjnych, mobilnych DAC/AMPów czy wzmacniaczy nie ma mowy o takiej oczywistej, wygodnej aplikacji tego typu urządzenia. Duży plus za to. Z futerałem zintegrowano także gumkę, pozwalającą na zintegrowanie telefonu, przenośnego grajka z A200p. Według mnie takie rozwiązanie ma sens wyłącznie z jakimś iPodem (najlepiej Touch, bo cienki jest i taka kanapka nie będzie prezentować się kuriozalnie). Poza tym w pudełku znajdziemy jeszcze komplet okablowania – jest więc króciutki przewód USB (mikro) – Lightning …autorskie rozwiązanie (takiego czegoś nie dostaniemy w sklepie), kabelek micro USB x2 do podpięcia androidowych urządzeń oraz przewód micro USB – USB do podłączenia komputera. Czego brakuje? Oczywiście kabelka dla starego standardu złącza Apple (30 pin). Podobno kabelek ma się niebawem pojawić w ofercie, miejmy nadzieję, że faktycznie tak będzie, bo tutaj nawet camera kit nie pomoże (przejściówka z micro-USB na USB nie będzie współpracować z akcesorium Apple!). Kabelki są krótkie… ważne jest zatem właściwe umieszczenie produktu Beyerdynamika wraz z podpiętym smartfonem. Generalnie da się to zrobić, ale margines jest tutaj bardzo niewielki. Sprzęt komunikuje się z nami za pomocą dyskretnej (może ciut za bardzo) diody. Dioda miga, gdy sprzęt nie jest podłączony, gdy jest podpięty żarzy się na niebiesko, gdy zmieniamy natężenie dźwięku zmienia kolor na czerwony. Sprzęt bezpośrednio nawiązuje komunikacje z handheldami na iOSie (nowszymi, z Lightningiem) oraz na Androidzie (wymagane OTG, możliwość odtwarzania audio via USB). Odnośnie współpracy z Androidem – jak się okazało w przypadku mojego Nexusa 7 da się obejść natywny brak przesyłu muzyki via USB… okazało się, że wystarczy zainstalować oprogramowanie z Google Play ( USB Audio Pro), aby uzyskać pełne wsparcie, móc podłączyć A200 do androidowego tabletu. na marginesie, dostępna jest także aplikacja z pełnym supportem dla OTG. Sumując, działa to niezawodnie, a aplikacja dla androida jest dopracowana, pozwala przemienić nasze urządzenie w pełnoprawne, wysokiej klasy źródło audio.
Wzmacniacz ma ograniczenie głośności, które zdejmujemy kombinacją klawiszy. To ograniczenie nie ma generalnie wpływu na użytkowanie, gdy korzystamy ze słuchawek o niskiej impedancji. Dopiero zastosowanie stacjonarnych nauszników, takich jak redakcyjne HD650, wymaga zdjęcia blokady. Sprzęt pozwala zatem na szerokie zastosowanie, można go wykorzystać także w scenariuszu stacjonarnym, np. ze stacjonarnymi słuchawkami oraz komputerem. Jest zatem uniwersalny, choć jego potencjał warto wg. mnie przede wszystkim wykorzystać poza domem, korzystając z połączenia z handheldami. Do tego zadania (mimo paru mankamentów) A200p aka AK10 został stworzony. Dużym plusem jest tutaj integracja z telefonem (oczywiście nie odbierzemy połączenia, ale zawsze można wyłączyć odtwarzanie muzyki, odpiąć telefon i odebrać połączenie… w przypadku DAPa po prostu niczego nie odbierzemy), możliwość współpracy z wieloma urządzeniami oraz – jakby nie patrzeć – niższa cena w porównaniu z topowymi odtwarzaczami przenośnymi audio. Choć tutaj ostatnio robi się tłoczno i parę najnowszych propozycji może skutecznie konkurować z opisywanym produktem także pod kątem ceny. Poniżej to co podaje producent na temat specyfikacji sprzętu, czas opisać wrażenia z odsłuchu…
Specyfikacja:
- DAC Wolfson Electronics WM8740 24/96;
- napięcie wyjścia 1,7 Vrms (150 mVrms – z blokadą UE), impedancja wyjścia 1,1 Ohm;
- impedancja słuchawek do 600 Ohm (do 32 Ohm – z blokadą UE);
- pasmo przenoszenia od 20 Hz do 20 kHz (+/- 0,2 dB);
- SRN >110 dB;
- THD <0,008%;
- Crosstalk >106 dB;
- zasilanie USB 5V, 500 mA;
- wymiary 55 x 55 x 13 mm;
- waga 51 g.
Brzmienie
Czego możemy spodziewać się po tym niepozornym maluchu? Ano, możemy spodziewać się bardzo dojrzałego grania, które od razu nasuwa pewne skojarzenia. Jako że miałem w pamięci test AK240, poza tym wcześniej okazjonalnie słuchałem niższych modeli odtwarzaczy Astell & Kern to co usłyszałem od razu przywołało przyjemne doświadczenia płynące z odsłuchu wspomnianych odtwarzaczy rivera. Podpięcie słuchawek bezpośrednio do Nexusa (dołączenie A200p) było bardzo bolesne… takie, szybkie sprawdzenie „ile i czy w ogóle” uwidacznia jak wiele dobrego otrzymujemy wpinając w tor rzeczonego DAC/AMPa. Naturalny, niezwykle przyjemny, muzykalny charakter brzmienia A200p idzie tutaj w parze z wielką swobodą w kreowaniu muzycznego spektaklu, te maleństwo poprawia każdy aspekt grania i to nie subtelnie, a wyraźnie, jednoznacznie, znakomicie radzi sobie z dynamiką (gigantyczna poprawa – niestety w przypadku wyjścia w androidowym handheldzie oraz w Macu i to zarówno Air jak i Pro mówimy o prawdziwej deklasacji, tego nie da się słuchać przy czekającym obok, w gotowości produkcie Beyerdynamika), do tego znaczącej poprawie ulega rozdzielczość, mamy wgląd w strukturę nagrania, jest precyzja, są szczegóły, nic nam nie umyka. Byłem zaskoczony jak słabo na tle testowanego urządzenia wypada audio jack w obu komputerach. O wyjściu liniowym Air’a nigdy nie miałem dobrej opinii (jest kiepskie, tyle można o nim powiedzieć), ale w takim Maku Pro, który jakby nie patrzeć swoje kosztuje, w którym mamy do czynienia z zasadniczo lepszym wyjściem cyfrowo-analogowym umiejscowionym daleko od zamontowanego na dole zasilacza… Cóż, nie ma sensu podłączać słuchawek pod te gniazda, w sytuacji gdy spróbujemy wpiąć w tor zewnętrznego DAC/AMPa – różnica jest tak wyraźnie zaznaczona, tak jednoznacznie przemawiająca za wyprowadzeniem dźwięku w domenie cyfrowej z komputera, że nie ma tutaj o czym dyskutować. Zwyczajnie nie ma się ochoty na powrót do słuchania sote, bez pośrednika, który zmienia całkowicie perspektywę i to niezależnie od wpiętych słuchawek (no, może na podłych brzmi to porównywalnie – nie wiem, nie próbowałem, ale jako że mam jeszcze tytułowy sprzęt, sprawdzę z dołączanymi do Xperii pseudosłuchawkami).
Mamy tu do czynienia z wiernym przekazem, wspomniana naturalność to wypadkowa bardzo dobrego wyważenia wszystkich zakresów pasma, harmonijnego zszycia średnicy z basem oraz wysokimi tonami. Tutaj wszystko jest na miejscu, to koherentne granie, gdzie nic nie wychodzi przed orkiestrę, a przy tym muzyka wciąga, angażuje, płynie sobie swobodnie niezależenie od tego, co akurat znajduje się na playliście. No właśnie, ten AMP/DAC jest uniwersalny, nie ma gatunku który stanowiłby dla niego jakieś wyzwanie. To pośrednio świadczy o wysokiej klasie urządzenia, które pozwala bez względu na repertuar cieszyć się ze słuchania dowolnego materiału… czy to klasyka, czy pop, elektronika, czy też jakieś mocno eksperymentalne granie (gdzie łatwo wyłożyć się, bo zmiany tempa, szeroka skala oraz wiele, trudnych do uchwycenia detali stawia wysoko poprzeczkę przed sprzętem, przed słuchawkami) A200p nigdy nie zawiódł, zawsze było to bardzo dobre brzmienie, bez żadnych „ale”.
Możemy oczekiwać dużej poprawy w kreowaniu przestrzeni, świetnie wypada stereofonia i to nawet w przypadku słuchawek, które są tu raczej oszczędne, grają bardziej bezpośrednio, na pierwszym planie, gdzie (przed wpięciem A200p) trudno mówić o głębi… szczególnie wymowne było tu porównanie słuchawek Final Audio Design i to zarówno Pandora VI (nausznych), jak i Heaven IV (dousznych – szczególnie tych ostatnich). W obu przypadkach porównywałem brzmienie, konfrontując doświadczenia ze stacjonarnym wzmacniaczem Musical Fidelity oraz przenośnym Matriksem. Różnica była zauważalna, słuchawki mające pewne, łatwe do uchwycenia ograniczenia w zakresie przestrzenności, stereofonii, pokazały się z lepszej strony. Tam, gdzie takie rzeczy mamy w standardzie (np. Momentum) grało to wyśmienicie, wręcz kojarzyło się z holografią – do tego świetna separacja instrumentów, precyzja w umiejscowieniu ich w przestrzeni… naprawdę świetnie, choć AK240 pokazał, że można jeszcze (właśnie jeszcze) lepiej. Mówimy o subtelnych, ale nie trudnych do uchwycenia różnicach, które stawiają najdroższego DAPa na rynku, na pierwszym miejscu w tym aspekcie grania i to zarówno wśród urządzeń mobilnych, jak i w ogóle w czołówce, patrząc przez pryzmat sprzętu audio w ogóle. Szerokość sceny jest, w przypadku 240-ki większa, tam mamy coś, co szalenie trudno oddać na słuchawkach …powietrze, wypełnienie przestrzeni czymś, co trudno zdefiniować, co jednak ma wielki wpływ na to co słyszymy i jak słyszymy. Przy czym A200p gra z podobną manierą, nie potrafi wszystkiego co zaserwuje flagowiec Astell & Kern, ale radzi sobie w reprodukowaniu przestrzeni naprawdę wybornie.
Jest nieco ciepła, jest ciemne tło, sprzęt gra czysto, detalicznie, ale jednocześnie nie sterylnie, nie ma tutaj zimnego analizowania. Wspomniane ciepełko, lekkie uwypuklenie średnicy idą tutaj w parze ze znakomitą kontrolą basu, który jest głęboki, wielowymiarowy, potrafi zaskoczyć jakością. Organiczny – tak, właśnie, to chyba najlepsze słowo, które określa dolny zakres. Bardzo niewiele urządzeń mobilnych tak potrafi. Do tego góra, swobodna, w pełni ukazana (bez zbytniego zmiękczania, uciekania w „chowanie za kotarkę”, co się często przytrafia zbyt słodko, ciepło grającym sprzętom audio), a przy tym niemęcząca, nie podkreślona, bez sybilantów, bez natarczywości jaka czasami pojawia się na górze. Tutaj jest dokładnie, precyzyjnie wręcz poprowadzony górny zakres, a przy tym przyjemnie dla słuchacza, do uszu nie docierają żadne, nieprzyjemne syki, nic nie zakłóca przekazu. To też domena stosunkowo niewielkiej grupy urządzeń, radzących sobie z wysokimi tonami, bez uciekania się w chowanego.
Posumowanie
Bardzo udany produkt, świetne uzupełnienie katalogu o przystępny cenowo sprzęt, gwarantujący przekształcenie każdego komputera oraz handhelda w wysokiej klasy źródło dźwięku. To się producentowi niewątpliwie udało i brawa za to. Powiem tak – jeżeli nie chcesz mnożyć bytów, a twoim głównym, jedynym przenośnym grajkiem jest telefon, to koniecznie sprawdź A200p, dołącz go do swojej listy zakupowej jako jeden z wartych rozważenia produktów. Moim zdaniem oba grajki (AK100 i 120) grają z podobną manierą, być może AK120 będzie tutaj nieco lepszy, w niektórych aspektach, ale różnice będą subtelne, niewielkie, na pewno nie przepastne, a rzeczony AMP/DACa jest nie tylko tańszy, ale do tego jw. będzie współpracował z naszym handheldem. Dobra wiadomość dla użytkowników starszych urządzeń Apple – jest już w sprzedaży wzmiankowany na wstępie, brakujący kabel 30 pin, służący do podpięcia iPhone 4/4S oraz iPada 2/3 i iPoda Touch. Niestety nie ma na tej liście (jaka szkoda!) iPoda Classic. Jak widać bez iOSa się nie objedzie. Mimo że zakupu A200p nie planuję, to taki kabel chyba nabędę, z tego co widzę microUSB staje się jednym ze standardów w przypadku przenośnych DACów (choć Matrix, ma, dla odmiany, USB mini – idzie zwariować… rzecz jasna często, gęsto nie ma mowy o kompatybilności z ihandheldami). Przyda się. Powracając do głównego bohatera – jest to świetne uzupełnienie mobilnego toru, wygodne, bo integrujące sprzęt, którego używamy na co dzień, który stale towarzyszy nam, jest przez cały czas przy nas. I to jeden z mocnych punktów tej i podobnych konstrukcji… DAP to oddzielne urządzenie, nie pozwalające na komunikację, odcinające nas od zewnętrznego świata (i bardzo dobrze, ale niestety nie zawsze tak można, coraz częściej musimy być „pod telefonem” – niestety). Z komputerem A200p tworzy niezwykle przyjemny duet, pozwalając na stworzenie znakomitego zestawu biurkowego. Można (nawet) podpiąć jakieś dobrej klasy desktopowe głośniki… spróbowałem skojarzyć AMP/DACa z naszymi Scansonikami S5BT i był to dobry trop… zagrało to bardzo fajnie, satysfakcjonująco, ot wpiąłem po prostu pod aktywne głośniki wysokiej próby interfejs USB / przedwzmacniacz. Taki upgrade biurkowego stereo z komputerem w tle. Za możliwości należy się znaczek, bo tutaj mimo paru niedociągnięć, to co najważniejsze stoi na bardzo wysokim poziomie, a do tego urządzenie jest uniwersalne, współpracuje z całą mobilno-stacjonarną elektroniką, potrafi zaangażować w słuchanie muzyki, dostarczając mnóstwa przyjemności właścicielowi. Z DT880 przetwornik/wzmacniacz tworzy niezwykle zgrany duet, szczególnie wart polecenia w przypadku podłączenia do komputera (choć na wynos, o ile komuś nie przeszkadzają gabaryty słuchawek, także bardzo dobry wybór).
Przetwornik C/A, wzmacniacz słuchawkowy Beyerdynamic A200p (aka Astell & Kern AK 10) – cena: 1299zł
OCENA:
Plusy
- wysokiej jakości brzmienie, gra muzykalnie, swobodnie, naturalnie
- uniwersalność (słuchawki, gatunki muzyczne)
- współpraca z wieloma handheldami
- duży progres jakościowy zarówno w przypadku telefonów, tabletów jak i komputerów
- bardzo dobre wykonanie oraz kompletne wyposażenie
- generalnie przemyślana, oryginalna konstrukcja
Minusy
- pokrętło wzmocnienia można było zaprojektować w nieco inny sposób (precyzja, sterowanie)
- gumka, jako system mocowania handhelda, smartfona, raczej się nie sprawdzi
- nie współpracuje z iPodem Classic
Dziękujemy firmie Konsbud za wypożyczenie sprzętu do testów
Autor: Antoni Woźniak
Fotogaleria (niebawem uzupełnimy, zdjęcia z opisem znajdziecie póki co tutaj: Zestaw mobilny A200p & DT880)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.