LogowanieZarejestruj się
News

Test stacji dokującej dla jabłkożercy: PhotoFast UltraDock

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
UltraDock (1)

Stacje dokujące dla jabłkowych handheldów to jakiś milion produktów, które mają przede wszystkim napełnić bateryjkę iPoda/Pada/Phone porcją ożywczej energii, poza tym pozwalają na przesył danych do i z komputera (iTunes) oraz dźwięku do domowego systemu audio. To standard powielany w …milionie produktów, z różnego rodzaju mniej lub bardziej potrzebnymi dodatkami. Stacje więc czasami dodatkowo same grają (głośniki), odtwarzają (stacje muzyczne), filmy wyświetlają (złącza wideo) i tak dalej i tak dalej. Jednak w przypadku przetestowanego produktu mamy do czynienia z klasyką, tyle że w wersji maksi. Jest to dock wyposażony w złącze dla zasilacza oraz port USB i nic ponad to. Nie prześlemy zatem dźwięku do naszego stereo, ani wideo do naszego amplitunera, tylko co najwyżej dane do/z komputera. Spore rozmiary stacji związane są z najważniejszą zaletą tego produktu – możliwością jednoczesnego ładowania baterii w trzech handheldach Apple. Innymi słowy do naszych rąk trafił produkt przeznaczony dla typowego jabłkowego hurtownika, jabłkożercy, kogoś kto kolekcjonuje urządzenia z wiadomym logo na obudowie i właśnie zauważył, że obok biurka zrobił mu się mały zagajnik złożony z kabli oraz ładowarek do tych wszystkich iPodów, iPadów oraz iPhone. Stacja pozwala na uzupełnianie energii w grajku, telefonie oraz tablecie firmy Apple – można zatem podładować w przypadku mniej ciężkich przypadków całość jabłkowej elektroniki, a w ciężkich, klinicznych przypadkach jabłkomanii rozłożyć to sobie na raty (dwie, trzy, cztery…). Poza tym można zaktualizować wszystkie zadokowane urządzenia za jednym zamachem. Zapraszam na krótki opis oraz ocenę tego w sumie ciekawego produktu peryferyjnego, jakim jest przetestowany przeze mnie PhotoFast UltraDock.

 

Wygląd, ważna rzecz (dla jabłkożercy)
Jak już wspomniałem na wstępie, to niefiligranowa stacja, ale też nie jest to jakieś monstrum. Producent zaprojektował docka, który musi zapewnić możliwość jednoczesnego zadokowania trzech urządzeń, w tym dużego tabletu. W przypadku tego ostatniego, jego wielkość zdeterminowała rozmiary UltraDocka, produkt jest szeroki i dość głęboki, aby stanowić stabilną platformę dla podłączonych handheldów. Z tyłu znalazły się dwa gniazdka, z których jedno służy do podłączenia kabla zasilającego, drugie zaś pozwala na transfer danych z/do komputera. Całość utrzymana jest w białym kolorze, a więc jednym z dwóch obowiązujących. Właściwie to nie, bo można było zastosować kolor srebrny, ale srebrny plastik zalatuje nieco tandetą, a aluminiowy dock byłby co prawda super, tylko że przy okazji kosztowałby pewnie fortunę. Zaokrąglone brzegi mają zapewne kojarzyć się z typowym dla Apple designem, w przypadku slotu dla iPada zastosowano niewielką stopkę podpierającą tablet. Dla jabłkowych estetów nieco niezrozumiałe i dezorientujący będzie fakt zastosowania czarnego zasilacza i takiegoż kabla – przewód USB jest biały i cóż, ten czarny jakoś tutaj nie pasuje. Dla jabłkowych racjonalistów co prawda kolor ładowarki oraz kabelka będzie równie zajmujący jak zeszłoroczny śnieg, no ale… Spód stacji pokryto gumą z wytłoczoną nazwą producenta. Guma oczywiście ma zapobiegać przesuwaniu się docka, nawet gdy ten został umieszczony na jakiejś bardzo śliskiej powierzchni. Spora przestrzeń za baterią 30 pinowych portów, jak już wspomniałem, ma zapewnić stabilność stacji i tak w istocie jest – nie musimy obawiać się o zadokowane urządzenia, nic się nie przesuwa, nie chwieje, ani nie przewraca.

 

Funkcjonalność, równie ważna (dla jabłkożercy), a nawet kluczowa (dla całej reszty)
Będzie to bardzo krótki opis, ale treściwy. Krótki, bo nie za wiele jest tu do opisywania, ale w przypadku UltraDocka warto zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, faktycznie szybko podładujemy aż trzy urządzenia równocześnie i to za pomocą JEDNEJ ładowarki. Wszystkie dostarczane przez Apple zasilacze możemy schować do szafy, przydadzą się gdy będziemy gdzieś na dłużej wychodzić z domu i zajdzie konieczność uzupełnienia energii. W mieszkaniu możemy się bez nich swobodnie obyć. Można w ten sposób podładować iPoda Touch 3 oraz 4 generacji, iPhone 3G/3GS/4/4S oraz iPada 1/2. W sumie nie widzę przeciwwskazań by w stacji umieścić inne iUrządzenia, zresztą sam producent wspomina np. o iPodzie Nano. Nasz rodzimy dystrybutor informuje o wspomnianych powyżej handheldach, ale jak napisałem powyżej, ta lista może być dłuższa. Zasilacz 5V/5A pozwala bez problemu zasilić jednocześnie trzy zadokowane produkty z logo jabłka. To spora zaleta i chyba lepsze rozwiązanie niż w innym modelu wielofunkcyjnego docka PhotoFasta, „uberstacji” z gniazdami dla kart pamięci oraz slotami m.in. dla 2 iPadów. W przypadku tamtego produktu musimy do licznych portów USB podłączać zasilacze Apple, co jest średnio wygodnym pomysłem, nie mówiąc już o estetyce. Powracając do tytułowej stacji, dzięki odpowiedniej konstrukcji docka dla iPada, można swobodnie włożyć „dwójkę” z oficjalnym etui, magnetyczną pokrywą na ekran – w sumie wiele opakowań na iPada powinno być kompatybilnych z opisywanym produktem. To spora zaleta funkcjonalna, bo powiedzmy sobie szczerze – jesteśmy leniwi i każdorazowe ściąganie etui byłoby bardzo przykrym i niewdzięcznym zadaniem. Po drugie, po podpięciu komputera, za pomocą kabla USB, jednocześnie możemy aktualizować, wymieniać dane w iTunes z trzema zadokowanymi handheldami. Co prawda w dobie OTA (aktualizacje bez konieczności podłączania do komputera, bezprzewodowe via WiFi) oraz chmury cała rzecz traci na atrakcyjności, ale jednak to przydatna funkcjonalność jeżeli zechcemy wgrać muzykę/wideo do pamięci grajka, telefonu oraz tabletu, szczególnie w trybie USB (wtedy, gdy korzystamy z oprogramowania do odtwarzania firm trzecich). Fakt, niektóre programy pozwalają na wgrywanie danych via WiFi (protokół sieciowy FTP, przeglądarka etc), jednak nie zawsze jest to możliwe. Możemy zatem uniknąć pajączka z kabelków USB, wpiętych hurtem do komputera jabłkowych handheldów. Oczywiście w ten sposób da się także podładować (via PC) grajki, telefon, w przypadku iPada konieczne będzie skorzystanie ze wspomnianej powyżej ładowarki.

Specyfikacja:

  • wymiary: 35.2 x 202 x 202 mm
  • waga: 800 g
  • dock: 3x uniwersalny port 30 pin
  • kompatybilność: iPod/iPad/iPhone (patrz tekst)
  • zasilanie: 5V / 1A dla uniwersalnych portów oraz 2.1A dla złącza przeznaczonego dla iPada
  • w pudełku: stacja, kabelek USB (mini -> B) oraz ładowarka sieciowa 15W

Różnorodne zastosowania wg. producenta (Źródło: PhotoFast)

Fajnie, ale czy ja tego naprawdę potrzebuję?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Masz jedno, dwa iUrządzenia? Nie, nie potrzebujesz takiej stacji, bo będzie to przerost formy nad treścią. Jak już wspomniałem, w dobie dogadywania się jabłkowych handheldów z iTunes za pośrednictwem WiFi, aktualizacji bez podpinania kabla USB, kwestia wymiany danych z komputerem nie jest już tak istotna. Stacja ma zapewnić równoczesne ładowanie/wymianę danych, co oczywiście nie jest bez znaczenia gdy nasz arsenał jabłkowej elektroniki przekracza poziom alarmowy, to znaczy mamy co najmniej trzy, albo więcej handheldów z logo jabłka na obudowie. Wtedy taka stacja ma rację bytu, jej zakup jest racjonalnie uzasadniony. A nie jest to rzecz tania, bo w naszym kraju kosztuje 300 złotych. Patrząc na obrazki (zdjęcia powyżej) na stronie producenta, widać że ten stara się zasugerować klientowi dodatkowe możliwości wykorzystania omawianego produktu. Ten może być po prostu wygodnym stojakiem dla jabłkowej elektroniki, pozwalając np. na skorzystanie z opcjonalnej, fizycznej klawiatury gdy iPad jest zadokowany w stacji i zachcemy przykładowo na nim trochę popracować. Oczywiście można też w przypadku zadokowanego urządzenia wyświetlać na nim zdjęcia, odtwarzać muzykę, filmy czy sterować domowym systemem AV. Na zakończenie jak opisać zrecenzowany produkt jednym zdaniem? Można przykładowo tak, jak go reklamuje producent: „Twój iPad zasługuje na coś więcej, niż na leżenie na stole”. ;)

 

No to na zakończenie coś sobie podładuję…
Podsumowując, coś dla ludzi z wielką kolekcją jabłkowej elektroniki mobilnej, a w szczególnie dla takich którzy wpisują się idealnie w politykę firmy „rok bez zakupów sprzętu Apple, rokiem straconym” . Nie trzeba przejmować się rosnącym stosem ładowarek oraz kabelków, nagle listwa zasilająca, która zawsze była „o jedno gniazdko za mało”, okaże się zupełnie wystarczająca. Jak ktoś często korzysta z odpowiedników jabłkowego software do odtwarzania audio i wideo (tryb USB) także doceni korzyści z względnie szybkiego transferu danych między iTunes, a nawet trzema zadokowanymi równocześnie handheldami. Tanio nie jest, ale też koszt pojedynczej, oryginalnej ładowarki powoduje lekki uwiąd kończyn dolnych. Oczywiście można taniej, można wpinać kilka ładowarek, tak to wszystko można zrobić, ale wygodniej, szybciej i lepiej skorzystać z fotofastowego UltraDocka.

Stacja dokująca PhotoFast UltraDock

Na plus:
- funkcjonalność potrójnego ładowania
- funkcjonalność potrójnego przesyłania danych
- co jeden kabel to nie trzy kable
- estetyczny wygląd
- konstrukcja przemyślana pod kątem ergonomii
- iPad zadokowany może być ubrany, nie trzeba go rozbierać
- dodatkowe zastosowania (klawiatura+iWorks=praca)
- solidna ładowarka

Na minus:
- w dobie aktualizacji, przesyłu danych via WiFi całość traci nieco na atrakcyjności / funkcjonalności
- a gdyby tak kabel od ładowarki był biały…
- cena wysoka jak przystało na dodatek dla czegoś z logiem jabłka

 

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz