LogowanieZarejestruj się
News

Test czytnika z panelem dotykowym PocketBook 622 Touch

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
PocketBook 622 Touch (20)

Jakąś książkę… nie… jakieś dwie książki temu trafił do nas czytnik eBooków wyposażony w ekran dotykowy. PocketBook to urządzenie przypominające funkcjonalnie popularne Kindle Amazona, z tym że przetestowany sprzęt wyróżnia się paroma rozwiązaniami na tle konkurencji. O plusach i minusach przeczytacie poniżej, na wstępie odniosę się do fenomenu jakim niewątpliwie dzisiaj stają się czytniki, eBooki, coś co można nazwać renesansem czytelnictwa. Jeszcze niedawno wydawało się, że bliski jest czas kiedy ludzie w ogóle zaprzestaną czytać, że wydawcy będą koncentrować się wyłącznie na albumach, poradnikach i jakiejś taniej sensacji, że zupełnie odwykliśmy od czytania książek. Czytniki eBooków miały początkowo mocno pod górę, wielu nie wierzyło w sukces rynkowy tego typu urządzeń. Brak upowszechnienia tego typu sprzętu właściwie przekreślał elektroniczną książkę, bo też czytelnictwo na ekranie komputera nie miało na dłuższą metę sensu.

Na szczęście stało się inaczej, do czego niewątpliwie przyczyniło się znaczne obniżenie ceny czytników eBooków (bariera ceny była głównym hamulcowym), dodatkowo pomogły tablety, które pojawiły się dwa lata temu na rynku i od razu zdobyły wielką popularność. Okazało się, że wygoda korzystania z elektronicznego druku, możliwość noszenia ze sobą całej biblioteki były/są na tyle atrakcyjne że wielu ludzi skusiło się na zakup odpowiedniego sprzętu. Dzisiaj możemy mówić o prawdziwym boomie, a badania statystyczne wskazują wzrost liczby osób czytających książki co bardzo nas cieszy. Ostatnio opublikowano dane dotyczące amerykańskiego rynku, które wskazują ogromny, wręcz skokowy wzrost zainteresowania czytelnictwem wśród konsumentów. Nasz rynek jest jeszcze dość płytki, nie pomaga wysoki VAT na eBooki, ale także nas nie ominie renesans druku, elektronicznego druku. Dzięki takim urządzeniom jak przetestowany PocketBook Touch, będzie można na nowo odkryć piękno literatury. Niektórzy powiedzą „to nie to samo co papierowy odpowiednik”. Owszem, w pełni się zgadzam z taką opinią, problem w tym że w dzisiejszych czasach papierowy odpowiednik przestaje być praktyczny, a co więcej obecna generacja 20-30 latków (nie mówiąc już o młodszym pokoleniu) jest wręcz przyspawana do małych, mobilnych ekranów…

Ergonomia, konstrukcja…

Do naszej redakcji trafił zbierający bardzo pochlebne opinie PocketBook 622 Touch. To urządzenie, które jest jednym z najlepiej wyposażonych czytników na rynku, może śmiało konkurować z urządzeniami takich specjalistów jak Amazon czy Sony. Sprzęt jest wyjątkowo poręczny, lekki, dodatkowo po prostu ładny – nikt tu na siłę nie wzorował się na konkurencji, udało się stworzyć bardzo zgrabne urządzenie. Cienka i wąska obudowa jest nieco „podługowata” – producent przewidział możliwość skorzystania w dotykowym sprzęcie z klawiszy funkcyjnych. To duży plus, bo nie każdemu mazanie musi odpowiadać, czego dowodem krytyczne uwagi pod adresem bezpośredniego odpowiednika testowanego czytnika, amazonowego Kindle Touch. Zresztą PocketBook jest bardziej kompaktowy od wspomnianego konkurenta, a wspomniane cztery klawisze funkcyjne: zmiana strony przód/cofnij, menu główne oraz kontekstowe bardzo ułatwiają nawigację. Generalnie, gdyby ich nie było, na pewno wytknąłbym ten brak – na szczęście ten ważny element nie został pominięty. Umiejscowienie klawiszy jest wzorcowe, co oznacza w praktyce bezproblemową obsługę czytnika jedną ręką, co w przypadku dotykowego ekranu byłoby praktycznie niemożliwe. Poza podstawowymi funkcjami, klawisze mają przypisane dodatkowe aktywności wywoływane przez dłuższe przyciśnięcie. Tytułowe urządzenie wykonane jest solidnie, to znaczy wszystko jest ładnie spasowane, wrażenia organoleptyczne bardzo pozytywne, tył wykonano z plastiku o przyjemnej fakturze, zapewniającego pewny chwyt. W sprzedaży dostępne są dwie wersje kolorystyczne: biała oraz czarna. Do nas trafiła ta druga – moim zdaniem czytnikowi ładniej w czarnym ;)

 

 

Sprzęt waży zaledwie 195 gramów, nie zmęczymy więc ręki trzymając go wiele godzin w dłoniach, pochłonięci lekturą. Dzięki dobremu wyważeniu czytnik świetnie leży w dłoni. Na dolnej krawędzi znajdziemy slot dla kart microSD (do maks. 32GB), złącze audio jack 3.5mm oraz przycisk Power (zagłębiony, przypadkowo go nie naciśniemy) oraz port microUSB. W środku zamontowano szybki procesor (Freescale 800Mhz), wystarczającą ilość pamięci (128MB) oraz moduł WiFi (b/g/n), a wszystko to napędza system oparty na Linuksie. Dzięki takiej specyfikacji czytnik działa szybko i niezawodnie (dotyczy to także opisanego poniżej multitaskingu).
Specyfikacja


  

Wyświetlacz

Ekran Touch 622 to kluczowy element wyposażenia. Producent zdecydował się na zastosowanie najnowszej odmiany wyświetlacza e-Ink Pearl (6” o rozdz. 800×600 pikseli), wzbogaconego o powłokę dotykową. Zastosowanie ekranu pojemnościowego, takiego jak w większości sprzedawanych dzisiaj smartfonów oraz tabletów niesie ze sobą określone korzyści, ale także wady. Można stosować gesty, co ułatwia przeglądanie niektórych dokumentów, grafik, można łatwo przekręcić obraz o 90 stopni, do trybu landscape (obrót palców). To bardzo przydatne, szczególnie w kontekście braku akcelerometra, który pozwalałby na automatyczny obrót. Innymi słowy mamy tutaj ograniczony multitouch. Chyba największą zaletą jest powiększanie obrazu (szczypiemy ekranik), bo znacząco wpływa na komfort przeglądania materiałów, jest znacznie płynniejsze niż rozwiązania oparte na klawiszu funkcyjnym. Jednak są także wady tego typu wyświetlacza. Po pierwsze czas reakcji nie jest natychmiastowy, czasami trzeba przycisnąć palec, aby wywołać określone działanie. Oczywiście ekran oporowy dawałby pewną przewagę w precyzji pod postacią stylusa, ale rysik po pierwsze łatwo posiać, po drugie interfejs w 622 jest na tyle dobrze przygotowany, że paluch bez problemu radzi sobie z nawigowaniem. Opóźnienia nie są jednak na tyle duże, żeby przekreślić sensowność interfejsu dotykowego w omawianym urządzeniu – to raczej wynik naszego przyzwyczajenia do super szybkiego reagowania ekranów montowanych w nowoczesnych smartfonach oraz tabletach. Jeżeli ktoś liczy na tego typu komfort użytkowania to się zawiedzie. Pamiętajmy jednak, że to inny typ ekranu, opierający się na zupełnie innej zasadzie działania.

 

    

  

Ta inna zasada to coś, co stanowi główną cechę i przewagę e-Inka nad ekranami LCD czy OLED w przypadku wyświetlania tekstu – dzięki odpowiedniemu kontrastowi, monochromatycznemu obrazowi nie męczy nam się wzrok, poza tym możemy czytnik wziąć na wakacje, w totalną głuszę i raczej nie będziemy musieli szukać gniazdka… akumulator wystarcza na przeglądniecie 8000 stron. W praktyce przez cały okres testu nie musiałem sięgać po ładowarkę, świadczy to wymownie o możliwościach pracy czytnika na baterii.

 

No to czytamy…

Ogromną zaletą omawianego produktu jest jego kompatybilność z praktycznie każdym najważniejszym formatem plików. Dzięki dotykowemu interfejsowi zyskują szczególnie PDF-y. Powiększanie, nawigowanie po dokumencie nie zmusza nas do wywoływania menu – de facto nie różni się odnośnie metody obsługi z tym, do czego przyzwyczaiły nas smartfony czy tablety. Nie jest to tak szybkie i płynne działanie jak w przypadku wspomnianych wcześniej urządzeń, ale na tyle sensowne, że czytnik wyraźnie zyskuje w porównaniu do swoich bezdotykowych braci. Dostajemy dostęp do słownika (-ów), co może okazać się bardzo przydatne, szczególnie dla tych, którzy lubią czytać w oryginale :)   Napisałem słowników, bo poza ang-pol ABBYY Lingvo (naprawdę niezły) można rozszerzyć odpłatnie możliwości czytnika o inne wersje językowe. Warto nadmienić, że parę słowników (np. ang-niem) można pobrać za darmo.

Rzecz jasna w menu możemy szybko zmienić czcionkę, przeskakiwać do dowolnej strony, dodawać zakładki etc. Standard? Owszem, ale już ponadstandardowe są przykładowo aktywne linki do stron www w PDFach (bardzo przydatne!), w ogóle możliwość sprawdzenia czegoś w Internecie to spory plus (o dodatkowych funkcjonalnościach, przeczytacie poniżej). Poza tym urządzenie pozwala na odczyt tekstu (funkcja TTS), także po polsku – do ideału jeszcze nieco brakuje, ale dla osób lubiących audiobooki to dodatkowa zaleta – oczywiście nie ma co liczyć na zaangażowanie sztucznego lektora, tak jak w przypadku profesjonalisty odczytującego daną lekturę. Tak czy inaczej oprogramowanie nieźle radzi sobie z interpunkcją, nie myli się zbyt często… użyteczny dodatek.

Ekran podzielono na strefy, co początkowo może wprawić użytkownika w lekkie zakłopotanie (bo zamiast spodziewanej funkcji zadziała inna), ale po zapoznaniu się z interfejsem znacząco podnosi szybkość i komfort użytkowania. I tak, środek ekranu to wywołanie menu, górny róg z prawej to dodanie zakładki, lewy wyjście z książki, dokumentu. Trochę dziwnie rozwiązano gesty przewracania kartek – oba dolne rogi to poprzednia strona, pozostałe miejsca na ekranie pozwalają przewracać stronice do przodu (można także zmienić stronę przesuwając palcem wzdłuż wyświetlacza). Dlaczego nie zastosowano intuicyjnego L/P? Na szczęście poniżej mamy fizyczne klawisze i powiem szczerze, że przewracanie karteczek zazwyczaj odbywało się u mnie właśnie w ten sposób, za pomocą klawiszy.

 

O interfejsie słów parę…

Parę rzeczy wyróżnia interfejs, układ oraz rozplanowanie menu w PB 622 Touch na tle konkurencji. Po pierwsze mamy coś na kształt tablicy (kłaniają się media społecznościowe) z naszymi aktywnościami. Znajdziemy tam ostatnio otwarte publikacje, książki które niedawno pobraliśmy. Ta historia aktywności z osią czasu pozwala szybko wybrać interesującą nas pozycję, poza tym w głównym menu znajdziemy najważniejsze funkcje/usługi: bibliotekę (sortowanie po dacie, autorze, formacie a nawet rozmiarze pliku), aplikacje (kalkulator, jakieś proste gry, przeglądarka), słowniki oraz muzyka (prosty odtwarzacz muzyczny, niestety bez obsługi katalogów). W przypadku muzyki (oraz np. audiobooków tudzież funkcji TTS) konieczne będzie użycie słuchawek, czytnik nie jest wyposażony we własny głośnik. O dodatkach wspomnę jeszcze poniżej.

Możemy wyświetlać pliki tylko z pamięci wewnętrznej, bądź tylko z karty, można także skonfigurować czytnik, aby wyświetlał wszystko. Książki mogą być wylistowane, względnie można je przeglądać korzystając z miniaturowych okładek (których czytelność pozostawia jednak sporo do życzenia).

Wielozadaniowość pozwala na szybkie przechodzenie do kolejnych pozycji, bez konieczności zamykania poprzednich. Potem można szybko wrócić do otwartych wcześniej materiałów. W innych czytnikach, konieczne jest zamknięcie danego dokumentu. Na dole wyświetla się lista wszystkich otwartych książek (oraz aplikacji), można więc szybko wybrać interesującą nas pozycję. To bardzo ułatwia i uprzyjemnia korzystanie z urządzenia, pozwala nawigować w podobny sposób jak w przypadku tabletu czy komputera. Czasami, podczas lektury (przykładowo fachowych periodyków) zechcemy coś szybko sprawdzić w Internecie, względnie policzyć coś na kalkulatorze. Touch daje takie możliwości, co stanowi bardzo poważny argument przemawiający (moim zdaniem co najmniej na równi z interfejsem dotykowym, a może nawet bardziej) za testowanym urządzeniem.

 

 

   

Dodatki

Klawiatura działa poprawnie, cieszy możliwość szybkiego wprowadzania ogonków, nie ma problemu ze zdefiniowaniem układu klawiszy. Przeglądarka internetowa chyba najbardziej „cierpi” z powodu braku rysika. Trudno czasami trafić we właściwe miejsce, wywołać jakąś określoną funkcję. Generalnie nawigowanie po stornach bywa mocno utrudnione, trzeba się nieco nagimnastykować (trafić w malutki odnośnik). Możemy połączyć się bezpośrednio z księgarnią Obreey Store, której interfejs został w pewnym stopniu dopasowany do możliwości czytnika. Trzy zakładki ułatwiają nieco przeglądanie sieci, w mojej opinii jednak przeglądarka to uzupełnienie: przydatny odnośnik / rozwinięcie treści (linki umieszczone w książkach, dokumentach), a nawet praktyczny terminal dostępowy do Wikipedii. Nie polecam wykorzystywać PocketBooka w charakterze urządzenia do surfowania po sieci – do tego się zwyczajnie nie nadaje, natomiast sprawdzenie konkretnych informacji (na zasadzie odnośników, względnie na stronach z uproszczonym layoutem) będzie bardzo przydatne. Możemy także skorzystać z czytnika newsów, paru gier (Sudoku), kalendarza etc. Do kompletu przydałby się jakiś futerał oraz lampka mocowana do obudowy, pozwalająca na czytanie nocą. Jak poinformował mnie dystrybutor, takie akcesorium ma pojawić się w sprzedaży.

 

Podsumowując

PocektBook 622 Touch jest jednym z najlepszych czytników na rynku. Nie jest tani, kosztuje bowiem prawie 660 złotych, ale funkcjonalność, dodatkowe możliwości wynagradzają w mojej opinii poniesione koszty. To sprzęt, który do pewnego stopnia łączy zalety tabletu z czytnikiem, głównie dzięki przemyślanej implementacji interfejsu dotykowego (uzupełnionego tradycyjnymi klawiszami funkcyjnymi) oraz innowacyjnemu w tego typu urządzeniach multitaskingowi. Interfejs oraz ergonomia stoją tutaj na wysokim poziomie. Sprzęt wyposażono w obsługę języka polskiego (chodzi zarówno o system, jak i wprowadzanie notatek – klawiaturę, TTS), zauważone wady to drobiazgi. Przykładowo, wspomniane powyżej ułomności odtwarzacza muzycznego można zapewne (?) poprawić w kolejnej wersji firmware (dostępnego w wersji OTA, do pobrania via WiFi). Tu wszystko jest dobrze przemyślane, „zazębia” się. Szczerze, to właśnie doskonałe połączenie różnych funkcji i możliwości, zrobiło na mnie największe wrażenie. Testując tytułowy czytnik miałem wrażenie, że ktoś tu bardzo gruntownie przemyślał filozofię działania oraz obsługi czytnika, że nic tu nie zostało pozostawione przypadkowi.

Miałem możliwość „pobawienia się” (na tyle krótko, że trudno to uznać za przetestowanie) amazonowego Kindle w najnowszym wariancie (bez dotyku). Od strony ergonomii ciężko coś zarzucić, ale niekompatybilność, obsługa własnych formatów jest istotnym ograniczeniem. Owszem, można konwertować, ale to zawsze dodatkowa rzecz do zrobienia. Poza tym, możliwości PB 622 Touch są jednak większe. Jak widać, tak się dziwnie złożyło, że pierwszy przetestowany u nas czytnik wypadł na tyle pozytywnie, że oprócz naszej rekomendacji zasłużył na miano referencyjnego sprzętu, punktu odniesienia dla urządzeń tego typu, które być może już w niedalekiej przyszłości trafią do naszej redakcji. Nasza konkluzja? Jeżeli możemy przeznaczyć nieco więcej pieniędzy na czytnik (umowną granicą jest tutaj obecnie suma ok. 500 zł) to PocketBook powinien znajdować się na samym szczycie listy sprzętu, który bierzemy pod uwagę. Oczywiście kuszą tanie tablety (taki Nexus 7 przykładowo), ale tablet w roli czytnika eBooków to wg. mnie średni pomysł. PocketBook będzie znakomitym zastępcą dla papierowej książki (której wg. mnie i tak do końca nic nie zastąpi). Jako czytnik eBooków to sprzęt praktycznie pozbawiony wad. Na zakończenie warto nadmienić, że polski dystrybutor, firma Human Media, przygotowała ciekawą promocję dla nabywców czytników PocketBook - obejmuje ona darmowe książki oraz 20% zniżki w ksiągarni bezkartek.pl na 2 miesiące na wszystko.

 

Czytnik eBooków PocketBook 622 Touch

Plusy
- jakość wykonania
- szybkość działania
- obsługa wszystkich ważnych formatów plików
- interfejs
- ekran dotykowy
- obsługa gestów (multitouch)
- klawisze funkcyjne (wielofunkcyjne)
- bogate, dodatkowe możliwości (aplikacje, multitasking, słowniki, TTS…)
- wyszukiwanie informacji w sieci
- bardzo długi czas działania na baterii
- niezła jakość  tekstu, poprawna wyświetlanej grafiki
- można czytać w mocno nasłonecznionym miejscu
- wygodna, funkcjonalna klawiatura ekranowa

Minusy
- gdyby tak był o te 100zł tańszy, to bez wahania przyznałbym „wybór redakcji”
- zbyt uproszczony odtwarzacz muzyki
- trochę pogmatwane te dotykowe strefy, ale można się przyzwyczaić
- czasami powłoka dotykowa reaguje nieco ociężale, brakuje także nieco precyzji

 

Tradycyjne podziękowania dla firmy Human Media, która udostępniła sprzęt do testów

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz