LogowanieZarejestruj się
News

DAP HIDIZS AP80Pro & IEMy Mermaid MS4? Idealne combo na wynos!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_6221

Idealne, bo dające (wg. mnie) radochy co te wszystkie Kałachy (astell & kern) za złote sztabki, a kosztujące w granicach rozsądku. Wiecie, jaki mam stosunek do DAPów …to moim zdaniem gatunek na wymarciu, zbędny, wspominałem o tym opisując zmiany jakie zachodzą na rynku w zakresie mobilnego grania. Super soft korygująco-dostosowujący (SoundID, wcześniej TrueFi, Reference), świetne nano DAC/AMPy (czego przykładem choćby firmowy S8 – kasujący większość DAPów w SQ), rozwój streamingu BT (bardzo duży progres jakościowy, kto wie czy nie największy w tym zakresie, co oznacza że wygoda nie jest okupiona kompromisem, że kiepsko brzmi – a właśnie, że nie vide awangardowe Nura, albo wręcz audiofilskie Ananda BT), no i sam streaming z całym swym bogactwem treści zupełnie nie pasujący nawet do wyposażonych we własny OS (Andek zazwyczaj) DAPów. Bo te bez 3G/LTE, a  nawet jak już z jakąś namiastką swobody dostępowej to ograniczone kodem do tylko wspieranych strumieni z sieci. Tak się dzisiaj po prostu już nie słucha muzyki, szczególnie nie słucha na wynos, gdzie często gęsto tradycyjne (album, za albumem, w skupieniu leci) ustępuje miejsca przypadkowi (Flow, playlisty, szufle, decyduje za nas jakaś AI). To wymaga bycia ciągle online, a DAPy nie są online, nie integrują nam wszystkiego, są ciałem obcym (jakby nie patrzeć), znaczy dodatkowym, utrudniającym, a nie ułatwiającym funkcjonowanie. Bo mnożymy byty, bo ten smartfon (smycz) i tak być zazwyczaj musi, taki DAP nie będzie ze smartzegarkiem (obsługa), nie będzie głosowo (AI), nie będzie łączności ze światem „przy okazji” oferował. Dlatego DAP dzisiaj to dinozaur. Ale. No właśnie ale jak już ktoś sobie wykombinuje, że jednak chce w stylu walkman-a, staromodnie, no chce skupić się nawet poza domowymi pieleszami, w zgiełku codzienności, na tym co słucha i jak dobrze słucha to wg. mnie wydawanie na to fortuny, wmawianie sobie, że przecież to może być i DAC (przykro mi, funkcjonalnie, także często w zakresie SQ, mobilny player NIE ZASTĄPI dobrego, stacjonarnego klamota – to tak nie działa) to oszukiwanie samego siebie i wtedy warto znaleźć jakiś złoty środek, optimum znaleźć i uzasadnienie dla wydatku „na fanaberie” ;-)

Dobra, sceptyk dostał kopa w cztery litery, teraz już będzie o tytułowych produktach, a nie filozofowaniu jakie to bezsensowne jest zamiast fona do słuchania używać… stop! Idealne combo bo mieszcząc się w budżecie ok. 2k mamy moi drodzy coś, co zapewnia taką dawkę przyjemności z obcowania z muzyką, także takiego mocno zaangażowanego, czytaj też krytycznego dla oceny tego, co tam gra (właśnie, nie w tle, a naśladując jakość do jakiej przyzwyczaił nas ten nasz wymuskany tor stacjonarny w chałupie), że to uzasadnienie jakoś bez trudu w tym wypadku sobie po schowaniu karty płatniczej dośpiewamy i żałować nie będziemy. Wręcz przeciwnie – będziemy zachwyceni. Zachwyceni nie tylko umiejętnościami doków do takiego swobodnego reprodukowania muzyki w tak wciągający i angażujący sposób, ale także z możliwości jakie w odtwarzaczu mobilnym zaszył producent – znaczy HIDIZS zaszył. Otóż moi drodzy dzięki rozbudowanemu w sposób absolutnie bezprecedensowy (nie miałem jeszcze nigdy takiego narzędzia w mobilnym ustrojstwie zaaplikowanego) silnikowi DSP, tak ogromnie (a nie subtelnie) wpływającemu na kształtowanie brzmienia, ten maluch z tymi MS4 (jak i innymi słuchawkami – mhm… dopasujecie sobie dzięki DSP tego grajka POD KAŻDE słuchawy – precyzyjnie dobierając nastawy pod dany efektor) oferuje możliwości spotykane na poziomie wspomnianych, wyspecjalizowanych silników softwareowych (vide Roon, ale to stacjonarne jest, lub wspomniany SoundID). Ba, jakby tego było mało, to moim zdaniem ogromna rozpiętość i skuteczność MSEB (tak to się nazywa) miażdży to, co do tej pory oferowały „poprawiacze” w tego typu sprzęcie. Nawet bardziej – myślę, że efekty jakie można usłyszeć korzystając z zaawansowanej korekty to domena rozbudowanych korektorów parametrycznych w profesjonalnym sofcie audio (pojechałem). Serio, tu faktycznie nie mamy jakiegoś tam (znaczy jest, też jest, ale to nie to wywołuje tutaj zachwyt) EQ, z klasycznym paro-punktowym modyfikowaniem pasma. To coś bardzo mocno, ewidentnie wpływającego na brzmienie, pozwalające (liczba zmiennych jest tak duża, że… sporo czasu zajmie ta zabawa, zabawa w szukanie odpowiedniego dla efektora, gustu, czy pod materiał ustawienia korekcji) na kształtowanie sygnału na poziomie nieoferowanym przez konkurencję.

Zaintrygowani?

 To jedziemy dalej…

To jest coś realnie wpływającego na odsłuch, pozwalającego na bardzo, bardzo precyzyjne (choć żmudne, ale jaka zabawa!) ustawienie playera, uzyskanie najlepszego efektu właściwie w każdych okolicznościach przyrody. Tak AP80Pro grał mi i z LCD-3 i z HD-650, podpinałem okropnie zazwyczaj brzmiące na sprzęcie mobilnym AKG701 i wiele, wiele innych dziwnych konfiguracji było tu słuchanych… i wiecie co? Nie tylko z przyjemnością słuchałem, ale parę tygodni katowania tego silnika DSP uświadomiły mi, że nie po to takie rzeczy zaszyte są w krzemie (tu mobilnym grajku), by je na marginesie, czy w ogóle nie wykorzystać, ot wspomnieć mimochodem. Bo to jest SEDNO. W studio nagraniowym, przy pracy z surowym materiałem, inżynier dźwięku manipuluje setkami suwaków, tworzy. Reprodukcja to też proces nieobojętny, a wręcz wymagający często, gęsto suwaka… w końcu każdy element jest tu oryginalny, z własną sygnaturą, własnym – że tak powiem – wkładem (czy niechcianym bagażem). Nie ma czegoś takiego jak „czysty” sygnał. Puryści (i uogólniając – audiofile) reagują alergicznie na zmiany (korekcję), bo to ma wg. nich być odstępstwo. Tylko od czego odstępstwo?

Na bogato

Moim zdaniem to kompletnie bezsensowne podejście, bo już na wstępie mają ją (niedoskonałości systemu) i zwyczajnie oszukują się, często modyfikując nie to i nie tak, dla uzyskania efektu, który – nawet jeżeli spełnia ich wyśrubowane wymagania – można i należałoby uzyskać całkowicie odmiennie. Po to w klamotach macie te pokrętła, suwaki, po to są dzisiaj te możliwości cyfrowego processingu, by z tego korzystać, korzystać z głową, ale to właśnie (im bardziej rozbudowane, czy może im bardziej efektywne – o lepiej) jest naturalny, sensowny, nie generujący jakiejś pogoni nie wiadomo za czym, kosztującej krocie (dopasowywanie przez wymianę sprzętu, kabelków, akcesoriów) syzyfowej często drogi do wyimaginowanej audio nirwany.

 

MSEB robi różnicę, ISO pięknie gra, 1 bitowe pliki jw bez zająknięcia, natywnie odtwarza (świetny DSD mobile player btw)

Silnik MSEB to jedno z najefektywniejszych narzędzi z jakimi się spotkałem w konsumenckich produktach audio. Coś, co zaimplementowano w… małym, niepozornym DAPie. Zresztą tu im „dalej w las”, tym ciekawiej – bo ten maluch potrafi czarować z sygnałem 1 bitowym (ustawień tyle, co w stacjonarnym, high-endowym DACu tutaj), gra sobie natywnie to, oferuje wiele filtrów (przebiegów sygnału) dodatkowo (poza wspomnianym MSEB, obok) …to wszystko robi wrażenie, ale jeszcze większe robi realny wpływ tego bogactwa zmiennych na sygnał, na uzyskany efekt dźwiękowy. Nie, nie jest tak, że ktoś niezainteresowany, kto będzie chciał „po prostu posłuchać” niczego tu nie znajdzie. Znajdzie. Będzie to fajny „walkman”, maszynka odtwarzająca poprawnie dźwięki, na pewno nie gorzej od konkurentów kosztujących > 1000 złotych. Tyle, że właśnie to co powyżej wg. mnie robi robotę i może stanowić uzasadnienie dla kogoś, kto lubi mieć kontrolę. Tu ją mamy i jw. na poziomie do tej pory raczej nie spotykanym. Znaczy do niedawna niespotykanym, bo na fony możecie dzisiaj ładować apki, które idą w tym właśnie kierunku, pozwalają na programową korektę niedoskonałości, dopasowanie pod wybrane modele efektorów, a nawet dostosowanie pod naszą anatomię, indywidualnie, co ma – wierzcie mi – szczególnie w przypadku słuchawek KOLOSALNE znacznie. Zresztą wiecie o tym, bo jak ktoś jest nausznikowym freakiem, to spotyka się z tym w codziennej praktyce użytkowania dobrej klasy słuchawek – położenie względem uszu, niewielkie zmiany – wielki wpływ na brzmieniowy efekt, a przecież to dopiero początek, bo każdy „inne uszy ma”. Znaczy nasze słuchanie to nasze, indywidualne uwarunkowania, budowa aparatu słuchu i wynikające z tego konsekwencje. Daleko idące konsekwencje. Pisałem kiedyś (przy okazji omawiania bodaj TrueFi), jak wiele zmienia w naszym odbiorze upływ czasu. Oczywiście wtedy to było podane w formie zgeneralizowanej, takiej „średnio w takim to, a takim wieku, słyszymy mniej więcej tak”. Dzisiaj po pomiarach możemy mieć własną sygnaturę, która pozwoli usłyszeć, a nie „usłyszeć” i mówimy tu o korekcie naszych niedoskonałości (często zużycia, niestety – młode pokolenie – patrząc przez pryzmat wielu badań, słyszy źle, wręcz fatalnie – to jedna z chorób cywilizacyjnych… wiecie jaki to będzie miało wpływ na nasze hobby? ….no właśnie).

Także mamy tutaj coś, co pozwala na więcej. To duża zaleta, ale nie jedyna przygotowanego przez HIDIZS przepisu na fajnego DAPa. Coś, co dzisiaj zazwyczaj już w standardzie nie występuje, a szkoda, tutaj na szczęście jest – chodzi o klasyczne radio. Kiedyś było to oczywiste i w pewien sposób pozwalało być „online”, znaczy słuchać muzyki niekoniecznie z karty pamięci. Oczywiście kiedyś nie było nawet mowy o module łączności gwarantującym słuchanie audio z netu, dzisiaj niby jest inaczej, ale jw. mało kto wyposaża DAPy w takie coś, a metoda na nawet najlepszą integrację (z przekazywaniem fonii z fona, sterowaniem) najczęściej pięknie prezentuje się tylko na pudełku sprzętu, w realnym życiu to chrobocze i zniechęca. Także radio jest tu fajnym dodatkiem, cennym, pod warunkiem rzecz jasna, że to radio zadziała na tyle sensownie, że poza radiową sieczką (większość stacji komercyjnych, publicznych już pod obecnymi rządami, w ogóle nie ma) będzie można usłyszeć coś sensownego. Szczęśliwie dało radę i AntyRadio umilało wyjścia do lasu, pozwalając uzupełnić czasami mocno odmienny repertuar (no rocka na DSD, czy metalu raczej za wiele nie znajdziecie) zapisany na karcie pamięci.

Od strony ergonomicznej i materiałowo-wykończeniowej trudno się tutaj do czegoś doczepić. Małe, z sensownie rozmieszczonymi manipulatorami, pokrętłem, pozwalające na bezzwrokową obsługę (oczywiście tylko w wymiarze podstawowym – tak jest tutaj dotykowa matryca, po której radośnie se mazamy paluchem), długo grające na baterii (ale nie jak głośno bardzo i dodatkowo gęsty materiał wymagający dodatkowej mocy znaczy DSD, lub/i processing, DSP załączone… wtedy krócej, na szczęście nie na tyle, by był to problem funkcjonalny). Słuchawki wykonane na poziomie podobnym, znaczy bardzo wysokim, metal, spasowanie, dokładny montaż – tu już od dawna chińscy wytwórcy nie tylko nie mają się czego wstydzić, ale nadają (szczególnie w określonym, niższym zazwyczaj od konkurencji, budżecie) ton, pokazują „jak to się robi”. Czy raczej powinno – i powracając do tego, co we wstępie – za ok. 2000 dostajemy coś, co doskonale się w tym budżecie broni. Myślę, że większość dużo droższych konstrukcji, które nie potrafią tyle, co ten AP80Pro, prezentuje się mało korzystnie, a doki MS4 to poziom (wg. mnie) słuchanych i testowanych kiedyś, drogich masakrycznie, IEMów za ponad 2-3k i więcej (tesle beyera aka AK T8ie, obłędnie drogie FADy, EarSonic-i S-EM6 etc itd). Nie mają się czego wstydzić, bo są dźwiękowo bardzo udane, a w secie z opisywanym grajkiem można wyczarować brzmienie z pewnością nie odstające jakościowo od tego – zapamiętanego – kałachowego, w granicach 5-6k zł (niech będzie, że za komplet z dobrymi dokami, niech będzie).

A konkretnie jak to gra?

Czytelność, rozdzielczość, miła dla ucha ciemna sygnatura (natywnie) tego DAPa wraz z DSP i możliwością modyfikowania brzmienia w sposób dalece wykraczający poza doświadczenia związane z użytkowaniem przenośnych grajków, wciągająca sygnatura MS4 w połączeniu z ich bardzo poprawną prezentacją całego pasma (dobry mocny, bogaty w wybrzmienia bas, czytelne, wypchnięte do przodu wokale, bogata góra bez sybilantów) oraz synergetycznie świetna stereofonia, poprawna scena (na IEMach zawsze będzie, co najwyżej poprawna, chyba że pójdziemy w …znowu te cholerne linie kodu… w DSP vide jabcowy Spatial Audio, opisany ostatnio u nas krytycznie). Tak, to jest słuchanie bez większych kompromisów, a jak dodamy ten software korygujący z bogatym wyposażeniem dopasowującym doki do naszych uszu (na bogato – patrz foty) to już widać, już czuć, że nie ma tutaj lipy. Doki są super wygodne, te łezki, profil, dołączone, różnego rodzaju wkładki, pozwalają cieszyć się długimi sesjami w pięknych okolicznościach przyrody. Żeby nie było tak przesłodko, kabel lekko mikrofonuje, także dobrze sobie to zorganizować tak, by się nie majtał – nie jest tak, jak potrafi być u innych (nie da się słuchać), ale efekt niechciany wystąpić może. Neseserek jaki otrzymujemy w komplecie i w ogóle odczucia organoleptyczne dotyczące całości (mam tu na myśli także DAPa) nawet przy bardzo dużej chęci przy…czepienia się do czegoś, że „a jednak” sugerują nabywcy, że ktoś tu o niego zadbał, że za te pieniądze dostał więcej. Jak jeszcze dodamy wspominane radio, strumieniowanie wysokojakościowe via BT (będzie to miało sens, znaczy takie combo: AP80Pro i bezdruty, jak nasz smartfon mocno to audio bezdrutowe ogranicza… iPhone ze swoim firmowym streamem AAC 256kbps ograniczeniem jakościowym względem konkurencyjnych wynalazków wg. mnie nie jest) to tych argumentów „za” robi się całkiem sporo.

Sumując – jak już DAP, to bez wywalania tysięcy złotych. Nie twierdzą, że niczego lepszego od tego grajka nie ma. Jest. Tyle, że ten grajek dzięki softwareowi może być sensowniejszym rozwiązaniem, sensowniejszym bo umożliwiającym precyzyjniejsze, bardziej synergetyczne dopasowanie źródła do efektora. Mam do DAPów stosunek mocno letni, kiedyś nie wyobrażałem sobie wyjścia bez Classic-a (iPod), ale to było kiedyś. Testowałem sporo drogich, czy bardzo drogich przedstawicieli gatunku i jakoś, finalnie, jednak zawsze było to coś …meh, ale w sumie po co. Jestem stały w poglądach, jednakże ten maluch ma to, co mnie kręci – znaczy ma unikalny, rozbudowany, bardzo użyteczny wg. mnie, obiektywnie niezwykle efektywny (wręcz radykalnie – bo wpływ ogromny, nie subtelny) silnik DSP. Dzięki MSEB i zabawie jaką oferuje, opisywany klamot zyskuje w moich oczach. Można słuchać muzyki bardzo przyjemnie soute, ale można też świadomie, albo po prostu „bo mi tak lepiej” dokonywać korekty, mając odpowiednie narzędzie w rękach, czy raczej w kieszeni. Do tego te MS4, które czarują wygodą, dopasowaniem, będąc jedną z najlepszych hybrydowych konstrukcji przetestowanych na łamach HDO. To świetne doki. Bez DAPa świetne. Z DAPem synergetyczny duet, który nie wymaga „lepszego” efektora, no chyba że… chcemy poeksperymentować (DSP!), zamiast IEMów, chcemy sobie nawet mobilnie założyć coś na łeb, a nie włożyć coś w uszy.

Jak tak, to ja bardzo przepraszam. A nie, wcale nie, bo AP80Pro będzie sensownym pomysłem na źródło przenośne, alternatywa z możliwościami – znaczy fon – to soft, obecnie oferowany często jako usługa (brrr…) znaczy abonamentowo oferowany (patrz wspomniany SoundID). A i tak frajda może być dużo mniejsza, efekt nie tak satysfakcjonujący jak z tym tytułowym grzdylem.

 

Specyfikacja DAPa:

  • 2 x DAC ES9218P ESS (podwójny układ – wspomniałem: rodzielczość, czytelność jest tu prima sort)
  • SNR do 126 dB (nie mierzyłem, ale wierzę, bo Chińczycy weryfikują, inni jakoś nie i w pomiarach inaczej)
  • THD + N do -113 dB (jak wyżej)
  • co gramy? PCM 32-bit/348 kHz; DSD 64/128 (też native!)
  • pojemność baterii 800 mAh – do 15 h odtwarzania (głośno, DSD i DSP na bogato = 10h maks)
  • UAT (Ultra Audio Transmission) – kodowanie dźwięku z częstotliwością próbkowania do 192 kHz lub przepływnością do 1,2 Mb/s
  • Bluetooth 4.0 (jw. bardzo dobra jakość przesyłu, właściwie mimo stratnej kompresji, mamy tutaj prawie bezstratne parametry reed booka tj. 1.4Mb/s)
  • obsługa FLAC, APE, WMA, WAV, ALAC, DSF, DFF i SACD-ISO (mhm, jest ISO! Sprawdzone, bez pudła odtwarza obrazy)
  • USB DAC – dwukierunkowa łączność USB, praca jako przetwornik z kompem, nie ma tu niestety rozbudowanych I/O, przydatnych w takim scenariuszu

 

Specyfikacja IEM-ów:

  • Zamknięte, hybrydowe (quad)
  • Impedancja: 12 omów (przy 1 kHz)
  • Czułość: 112dB/mW
  • Pasmo przenoszenia: 15-40000Hz
  • Liczba przetworników w łezce: 3 typu BA i 1 dynamiczny
  • Przetworniki BA: Knowles 33518 / Knowles 30017 podwójne
  • Dynamiczny przetwornik: 10.2mm Hidizs nowo zaprojektowany membrana polimerowa o wysokiej czułości (podwójne obwody magnetyczne i podwójne wnęki)
  • Końcówki douszne: S/M/L/XL silikonowe końcówki słuchawek dousznych (w opór)
  • Długość kabla: 1.2 m
  • Materiał kabla: 99.999% miedzi OFC
  • Waga: 16g
DAP AP80Pro 885zł, IEM MS4 Mermaid 1299zł
Ten komplet właśnie.  Dalej (mobilnie, jak DAP – nie fon w kieszeni) nie szukałbym, bo i po co?
Za kod, za SQ (ale przede wszystkim za kod – możliwości), SQ zresztą też przez wzgląd na świetne obiektywnie ;-) IEMy 
Plusy
- mocarny DSP
- świetna obsługa 1 bitowego grania (plus za granie z ISO bez problemów)
- wybitnie dobra jakość produktów, tu widać że producent bardzo się przykłada do każdego szczegółu
- znaczy materiały, spasowanie, ergonomia…
- brzmienie bez eksperymentowania satysfakcjonujące bardzo, a po zabawie w MSEB (i resztą nastaw)… robi się naprawdę ciekawie
- uniwersalne, nie tylko w kontekście gatunkowym i synergii setupu (DAP+IEMy), ale także z innymi efektorami dzięki kompetencjom wzmacniacza i wspomnianej swobody kształtowania sygnału (stacjonarne, nawet te trudne nausznice? Yes, of course)
- ładnie i prawie (no prawie) bezbłędnie spolszczone menusy
- radyjko
- uczciwa cena
 
Minusy
- kabelek ma tendencję do lekkiego mikrofonowania
- małe uszy mogą mieć za złe, że nieco ciążą łezki… no ale FMJ i jeszcze 4 drivery trzeba gdzieś upchnąć, także to cecha bardziej, nie wada
- czasy nie są tutaj rekordowe, wpływ wysokiego poziomu, zadanej korekcji / zależności od odtwarzanego materiału (DSD) wyraźnie zauważalny, ma wpływ na drenaż baterii
- funkcje fitnesowe zbyteczne (tak, można krokomierza po prostu nie używać, ale po co on tu i tak nie zlicza nawet w przybliżeniu, dokładnie)
- trochę udziwniona nawigacja, idzie się przyzwyczaić, ale mogli (dali wiele sposobów / kategorii – to akurat na plus) to zrobić inaczej, lepiej (różne sposoby nawigowania w folderach / kategoriach – nie tylko alfabetycznie, z edytowaniem sposobu przeglądania… przy dużej kolekcji na karcie by się przydało)
Autor: Antoni Woźniak
Bardzo dziękuję za udostępnienie produktów dystrybutorowi marki
I jeszcze galeryjka na koniec 
  
Oho, mój kici barometr audio fajności zainteresował się jako żywo grajkiem. Romuś bez pudła wie co dobre 

Sterowanie z palucha to nie jest moja ulubiona metoda interakcji, wiadomo – jesteśmy skazani w fonach, ale z rozrzewnieniem wspominam Classica z kółkiem
Tutaj działa na szczęście dość precyzyjnie, na tyle, na ile (odnośnie precyzji dotyku) pozwalają mikro rozmiary ekranu/DAPa 

 

BTW świetny jakościowo materiał. To z czasów, gdy dostałem subskrybcję u Szkotów (Bowers & Wilkins, po zakupie bodaj Zeppelina).
Mały, firmowy label, ale jak już coś wydawali to sam miód
 

Klasyczny EQ

Natywnie DSD
Bardzo rozbudowane możliwości oprogramowania opisanego DAPa
Miło. Radyjko.
Szkoda, że bez możliwości samodzielnego nazywania rozgłośni zapisanych w pamięci
Binauralna ścieżka na MS4? Piękne to było

Dodaj komentarz