LogowanieZarejestruj się
News

Westone Adventure – recenzja słuchawek przebo… przełajowych

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
westone-adventure

Czym powinny charakteryzować się słuchawki dokanałowe towarzyszące nam podczas aktywności fizycznej, w trakcie biegania, jazdy rowerem, szusowania po stoku? Po pierwsze i wg. mnie najważniejsze, muszą bardzo pewnie leżeć w uchu, nie powinny z tego ucha nam wypadać. Jeżeli tak się dzieje to już na starcie mamy dyskwalifikacje. Po drugie muszą być odporne na wilgoć, wyposażone w solidny kabel, obudowę chroniącą przed mechanicznymi uszkodzeniami, do tego najlepiej żeby oferowały maksimum wygody, nie absorbując naszej uwagi („ale ciśnie”), bo to kolejny punkt przekreślający taki produkt już na wstępie. Co jeszcze? No dobrze, żeby „przy okazji” grały, grały na poziomie, choć nie zapominajmy że podczas wysiłku fizycznego, niekoniecznie zwracamy uwagę na niuanse, nasze zmysły koncentrują się na czymś innym. Inaczej, słuchawki powinny grać przyzwoicie, będzie to granie niejako w tle, ma nam towarzyszyć, niekoniecznie musi to być precyzyjny instrument reprodukujący dźwięk niczym high-endowy, topowy produkt xyz. Niedawno mieliśmy w testach dokanałówki (dynamiczne) wpisujące się w to, co napisałem powyżej… Westone Adventure, które sprawdziłem na szlakach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego podczas biegania, pieszych wędrówek, jazdy przełajowej na rowerze. Pogoda nie zawsze rozpieszczała, co miało wszakże pozytywny wydźwięk – mogłem przekonać się, czy te słuchawki faktycznie są takie „nie do zdarcia”, czy można je bez obaw używać w niesprzyjających warunkach (deszcz, błoto, piach). Na wynos towarzyszyła mi muzyka mocno energetyczna, jednak dla pełnego obrazu w domowym zaciszu posłuchałem sobie innych gatunków, chcąc uzyskać pełny obraz możliwości brzmieniowych tytułowego produktu.

Jak wypadły Adventure podczas tych „crash testów”? Czy są to idealne słuchawki cross country (back country itd itp … dzisiaj modne są różnego rodzaju określenia dotyczące poruszania się poza miastem, wszystko musi być takie „ekstremalne”, „wyczynowe”… co mnie osobiście nieodmiennie bardzo bawi)? Czy dźwięk stanowi przyjemne uzupełnienie dla aktywności fizycznej, naszego obcowania z piękną naturą? Zapraszam do lektury recenzji słuchawek Westone, nietypowych dla tego producenta słynącego z drogich armatur, profesjonalnych IEM-ów, który tym razem postanowił przygotować coś innego, coś co nie ma de facto konkurencji na rynku (pewnie do czasu)…

 

  

Bogactwo treści, czyli co wypadło z opakowania
Producent bardzo się postarał, aby świeżo upieczony użytkownik Adventure poczuł się odpowiednio dopieszczony. Bardzo bogate wyposażenie obejmuje świetne nosidełko, pudełko podkreślające do czego stworzono te słuchawki – mocna obudowa, fajny patent z zakręcanym wiekiem, bardzo dobra jakość tworzywa… pierwszy mocny punkt, a to dopiero początek. Dodatkowo otrzymujemy komplet tipsów i to nie trzy pary na krzyż tylko 10 (!) par końcówek. Nie będzie zatem żadnego problemu z dopasowaniem dokanałówek do uszu. True Fit i Star Tips to pianki i silikony różniące się długością i szerokością, oparte o sztywny rdzeń oznaczony kolorem (od najmniejszych – zielony, niebieski, bezbarwny/czarny, czerwony, pomarańczowy). Świetny patent z tymi kolorowymi, dyskretnymi oznaczeniami poszczególnych rozmiarów. Pianki znakomicie wypełniają kanał słuchowy – szczerze – lepszych nie dane mi było używać. Brawa dla Westone za to, bo nic tak nie irytuje świeżo upieczonego (czy może ugotowanego ;-) ) nabywcę, niż brak wygodnych aplikatorów w komplecie. Poza tym otrzymujemy jeszcze wygodny przyrząd do czyszczenia.

Westone Adventure – skrótowa specyfikacja:

  • przetwornik 6,5 mm,
  • impedancja 21 Ohm,
  • pasmo przenoszenia od 20 Hz do 18 kHz,
  • skuteczność 97 dB (faktycznie 100 dB),
  • system odblaskowy AWACS Reflective,
  • magnezowo-aluminiowa obudowa,
  • odporność pogodowa (IPX-3),
  • wymienny kabel,
  • pilot z mikrofonem.

Same zaś słuchawki wykonano ze stopu aluminium i magnezu, są lekkie, a przy tym bardzo wytrzymałe. Warto podkreślić świetne wyprofilowanie, co ma niebagatelny wpływ na ergonomię, na wygodę oraz stabilność słuchawek podczas ruchu. Także wysunięcie kanałów dolotowych pozwala na precyzyjną lokalizację (oraz pewną) w uszach. Adventure to typowe OTE (Over The Ear). Ich nakładanie nie sprawia żadnego problemu, dodatkowo trudno pomylić kanały podczas nakładania (wyczuwalne oznaczenia pod palcami). Poprowadzenie kabla ułatwiają obrotowe jego nasady, a także zintegrowane prowadnice z uformowanego przewodu o dobrej elastyczności. To bardzo ważne, bo właśnie kable może okazać się głównym naszym wrogiem podczas biegania, jazdy na rowerze, zjazdów etc. Westone bardzo starannie przemyślał, jak to ma wyglądać i muszę przyznać, że nie miałem żadnych problemów z przewodem. Sam kabel jest świetny, to przewód sznurkowy, bardzo wytrzymały, odporny na przetarcia, zniesie naprawdę wiele, wyposażono go w elementy odblaskowe. Jedyny problem to ewentualna podatność na zabrudzenia, ale można bez obaw wyczyścić wilgotną szmatką kabelek po jakiejś przełajowej wyprawie z bagnami, moczarami w tle. Wysokie noty należą się za pilota na przewodzie. Ten nie dość że pozwala na precyzyjną, bezzwrokową kontrolę odtwarzania, na odbieranie rozmów (pełna kompatybilność z iHandheldami), to jeszcze jest bardzo solidny – tu nie ma prawa nic się wyrobić, brud nie ma czego tutaj szukać (monolityczna budowa z przyciskami – wypustkami). Jest także klips, który pozwoli unieruchomić kabelek, zabezpieczyć nas przed ewentualnym zaczepieniem przez przewód o jakieś gałęzie, część naszej garderoby, wyposażenia etc. Kątowy wtyk pozwala na pewne umiejscowienie w gnieździe odtwarzacza, utrudnia wypięcie słuchawek. Jak widać, nic tutaj nie jest dziełem przypadku. Całość przyporządkowano wysokiej przeżywalności i muszę przyznać, że producent wywiązał się z tego zadania na medal.

Czy Adventure dobrze leżą w uszach, czy są wygodne?
Bardzo. Bardzo wygodne i bardzo dobrze leżące w uszach to słuchawki (coś mi Mistrzem Jodą zaleciało ;-) ). Westone stanął na wysokości zadania i stworzył produkt, który będzie dokładnie tym, czego oczekują, czego potrzebują osoby aktywne, pragnące zabrać ze sobą ulubioną muzykę wszędzie, bez względu na okoliczności (przyrody). Mimo wygibasów, zjazdów (rower) z całkiem stromych górek, forsownych podjazdów Adventure nie wypadały z uszu (poza jednym, ekstremalnym przypadkiem, kiedy lądowałem na ziemi), pewnie trzymały się małżowin. To niewątpliwie zaleta wspomnianego ZNAKOMITEGO wyprofilowania, kształtu tych słuchawek. Wg. mnie tak właśnie powinno to wyglądać i chyba tylko CIEMy (customy) będą (no jasne, że będą) wygodniejsze. Proszę w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że autor z definicji nie przepada za dokanałówkami, zawsze (prawie) coś mu nie pasuje w tego typu słuchawkach odnośnie ergonomii, wygody użytkowania. Po prostu takie słuchawki powodują wg. mnie ucisk, nieprzyjemne wrażenie wypełnionego kanału, niby rzeczy typowej w tego typu konstrukcjach, a jednak niekoniecznie (vide Adventure) tak, zazwyczaj, mocno dającej się we znaki piszącemu te słowa. To na pewno jedne z najwygodniejszych słuchawek, które przyszło mi użytkować, a przy tym słuchawek które praktycznie zawsze są tam, gdzie ich miejsce (a nie dyndają smętnie, bo znowu wypadły i znowu…).

Czas na brzmienie
Bezpieczne nie oznacza w tym wypadku wcale nudne, czy nijakie. Nie, brzmienie Adventure jest po pierwsze dość uniwersalne, słuchawki są dość wyrozumiałe dla gorszych jakościowo źródeł, do tego całkiem muzykalne. Grają bardzo ładnie na dole, cechuje je niskie zejście, sprężysty, mocny bas, który tylko okazjonalnie wychodzi przed orkiestrę. Średnica bardzo ładnie łączy się z dołem pasma, wokale wypadają atrakcyjnie, są na odpowiednim miejscu, nic tutaj nie razi. No może poza jednym – w przypadku góry, czasami mamy rozjaśnienie, pojawiają się sybilany. Na szczęście wspomniane zjawisko występuje niezbyt często, raczej okazjonalnie i nie jest w ogólnym rozrachunku zbyt dokuczliwe. Pewne niedostatki dynamiki maskowane są ogólnie dość energetycznym graniem – jest tutaj odpowiednia dawka mocy, w przypadku rocka, metalu jest power i nawet wspomniane powyżej problemy z szybkością reprodukcji (solówki) nie umniejszają przyjemności płynącej ze słuchania tego typu muzyki. Ok, nie będziemy w pełni zaangażowani, bo też nie ma tutaj wielkiej przestrzeni, fantastycznych wokali, kosmicznej dynamiki czy bogactwa mikrodetali, jednak nic w tym brzmieniu nie uwiera, nie odczuwamy że czegoś w nim wyraźnie brakuje, że czegoś tutaj za dużo czy za mało. Słuchając w tle, otrzymujemy generalnie harmonijne, przyjemne w odbiorze brzmienie, co ważne – dzięki wygodzie – wszystko tutaj „gra”, jest na swoim miejscu. To bardzo, bardzo ważne, bo jadąc na złamanie karku nie oczekuję precyzji szwajcarskiego zegarka, audionirwany tylko właśnie pewności, czy inaczej koncentracji na tym aby się nie zabić, a nie czy mi zaraz nie wypadnie lewa, albo prawa, względnie ale to mnie uwiera, lub też „a gdzie się podziały soprany, dlaczego ten bas taki zamulony etc.”. Z Adventure nie ma na szczęście szans na takie przykre niespodzianki, dlatego całościowo to w mojej ocenie bardzo udany produkt. Słuchając mojej ulubionej rozgłośni (Chilltrax) nie miałem wrażenia, że coś mi masakruje uszy (niski bitrate rozgłośni – 96kbps @ AAC lub 128kbps @ MP3). Przyjemnie tło, uzupełnienie, dopełnienie wrażeń z przebywania blisko natury, podziwiania jej piękna. Patrząc na to wszystko od tej strony, Adventure dokładnie wpisują się w ideę słuchawek towarzyszących nam w dowolnych warunkach, podczas wzmożonej aktywności fizycznej, tworzących muzyczny pejzaż dla naszych „wyczynów”, muzyczne tło. Westone nie stworzyło najlepszych (w tej cenie) słuchawek od strony brzmieniowej, natomiast na pewno udało się producentowi stworzyć najlepsze „outdoorówki”, jakie można obecnie dostać na rynku. W domu, odtwarzając nieco inny, mniej energetyczny materiał, potwierdziła się ogólna cecha tych dokanałówek – potrafią zagrać przyzwoicie wszystko, to trochę jak z najlepszymi głośniczkami komputerowymi, które zaskakują (in plus) swoimi dźwiękowymi kompetencjami, choć po dokładnym wsłuchaniu się uwidaczniają się pewne braki. I żeby nie było, tak jak wspomniane powyżej kolumienki finalnie lądują poza segmentem HiFi, to Adventure można uznać za produkt spełniający wymagania wysokiej jakości reprodukcji dźwięku. Z pewnymi ułomnościami, o których wspomniałem, jednak na tyle kompetentnie radzącymi sobie, że nawet w domu można je spokojnie podłączyć do wzmacniacza i posłuchać czegoś w lepszej jakości, z lepszego źródła. Można, choć trzeba jednocześnie pamiętać, że podobnie wycenione słuchawki potrafią więcej, mogą zagrać lepiej.

Czas na parę słów na koniec
To udany produkt. Nie jest perfekcyjny, bez wad, ale spełnia swoje zadanie. Adventure nie traktowałbym w kategoriach słuchawek uniwersalnych (mam tu na myśli zastępujących inny, lepszy nauszny czy douszny model) – zwyczajnie są na rynku znacznie lepsze dokanałówki i to sporo tańsze od omawianego produktu, ale… no właśnie, w opisanych powyżej warunkach, wtedy, gdy liczy się wytrzymałość, wygoda oraz dobre trzymanie w małżowinach Adventure mogą stanowić wzorzec. Znakomicie przedstawia się kwestia wyposażenia. Bardzo praktyczne, nawiązujące do stylu sportowo-rekreacyjnego nosidełko, etui, ponadstandardowa liczba tipsów oraz pozostałe akcesoria to coś, co wyróżnia przetestowane słuchawki. W sumie, patrząc przez pryzmat ceny, to uczciwe posunięcie – za 750 złotych można i należy wymagać, szczególnie w sytuacji, gdy mówimy o produkcie nie aspirującym do miana audiofilskiego. Podsumowując, można z Adventure wybrać się do lasu, w góry etc. można nie przejmować się warunkami, nie bać się o ewentualne uszkodzenia słuchawek, bo te zniosą wiele. Bieganie, jazda, na przełaj, bezdroża – tak, do tego Adventure pasują, a przy tym brzmią poprawnie, to dźwięk który jest bezpieczny, nic nas tutaj nie irytuje, idealnie wpasowuje się w „granie w tle”. Do tego Adventure bardzo dobrze izolują, co jest dodatkową zaletą, choć przykładowo w głuszy, w głębokim lesie nie jest to aż tak istotne (z drugiej strony, nie dociera do nas żadne szuranie kabelka, jakieś ocieranie o garderobę a to już niezaprzeczalnie wielki plus). Nieco rozjaśnione brzmienie (góra), czasami ociupinkę przerysowany bas generalnie w niczym tu nie przeszkadzają. Niezaprzeczalną zaletą jest „pancerna” konstrukcja, której nie straszny brud, wilgoć i za to głównie płacimy… dodatkowo płacimy. No właśnie, za te pieniądze, jak wspominałem można kupić lepiej grające słuchawki. Owszem, można, ale nie jest to żadna ujma dla Adventure. To specjalistyczne słuchawki, które dzięki wytrzymałej konstrukcji sprawdzą się w określonych warunkach lepiej niż dowolny, inny model i to jest ich kluczowa cecha, kluczowa zaleta. Przyznaję znaczek „możliwości”, bo to właściwie jedyny tego typu produkt „outdoorowy” na rynku. Jedyny i biorąc pod uwagę przeznaczenie, bardzo udany.

Dokanałowe słuchawki Westone Adventure (750zł)

Plusy
- wytrzymała, odporna konstrukcja
- bogate wyposażenie dodatkowe
- wygoda
- pewne trzymanie się w małżowinach
- bezpieczne, zasadniczo harmonijne brzmienie
- łaskawe dla gorszej jakości źródeł (radio internetowe z niewielkim bitrate)
- mocny, sprężysty bas
- dobra stereofonia 

Minusy
- trochę rozjaśniona góra, czasami (rzadko) coś zasyczy
- niskie tony, bywa, że wychodzą nieco przed szereg
- wysoka cena
- pewne niedostatki dynamiki 

Dziękujemy firmie Audiomagic za udostępnienie słuchawek do testów

AUTOR: ANTONI WOŹNIAK

Dodaj komentarz