LogowanieZarejestruj się
News

Sennheiser Momentum – inny wymiar przenośnego grania

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Sennheiser Momentum (7)

Niejednokrotnie pisaliśmy  o gigantycznym wzroście zainteresowania mobilnym odtwarzaniem muzyki. Słuchawki przenośne stanowią obecnie jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się segmentów rynku audio. Źródłem muzyki jest odtwarzacz przenośny, urządzenie dysponujące zazwyczaj niewielką mocą na wyjściu słuchawkowym, małą efektywnością, do tego różnie, niekoniecznie dobrze, przygotowane do odtwarzania muzyki (wewnętrzne układy, które w dobie ciągłej miniaturyzacji oraz konieczności zachowania jak największej energooszczędności, wcale nie są dobierane po kątem dobrego brzmienia). Generalnie dobre przenośne nauszniki muszą cechować się niską impendancją, wysoką efektywnością, muszą być także wygodne. Wygoda w tym wypadku nie tylko oznacza brak uczucia zmęczenia po założeniu słuchawek, ich dłuższego użytkowania – to także takie cechy, jak: brak przenoszenia dźwięków ze strony kabla oraz otoczenia, solidne umiejscowienie słuchawek na głowie, lekka, kompaktowa oraz wytrzymała konstrukcja… W przypadku sprzętu domowego, nie trzeba aż tak bardzo zwracać uwagi na wagę (oczywiście nie przesadzając – w końcu bardzo ciężkie słuchawki są po prostu męczące, niewygodne), zazwyczaj nie ruszamy się z miejsca odsłuchowego (fotela, kanapy…) więc tłumienie dźwięku z zewnątrz czy przesuwanie kabelka nie będą stanowiły większego problemu. Jak widać, skonstruowanie dobrych słuchawek „na wynos” wcale nie jest proste. Do tego powinny one dobrze brzmieć. Dobrze, czyli w sposób nie odbiegający od niezłych słuchawek dynamicznych podpiętych do domowego systemu stereo.

Ktoś zapyta: po co? Nie jest to wcale takie bezzasadne pytanie. W końcu mobilne granie kojarzy się głównie z mp3, ze streamingiem… innymi słowy ze stratną kompresją. W takim wypadku może w ogóle nie warto się wysilać, może wystarczą zwykłe pchełki za 20 złotych? Wszystko zależy od naszych preferencji. Jeżeli słuchamy głównie skompresowanych stratnie plików, często korzystamy z radia internetowego to faktycznie zakup bardzo dobrych, a więc nietanich, słuchawek przenośnych trochę mija się z celem. Różnice będą niewielkie (niektóre strumienie o jakości 320kbps z radia np. stacji Linna czy abonamentów premium w serwisach streamingowych), albo zgoła żadne (większość tego typu źródeł). Silna kompresja, oznacza że docenimy wygodę, wysoką jakość wykonania ale brzmienie nie ulegnie automagicznej poprawie. Będzie lepiej, ale nie będzie to przepaść. Co innego, gdy w naszym przenośnym odtwarzaczu zagoszczą pliki skompresowane bezstratnie, albo wręcz bez kompresji, w tym materiał hi-res. Tutaj różnice będą wyraźnie zauważalne, będzie można szybko przekonać się o zaletach lepszych nauszników. Podsumowując, jeżeli macie muzykę o wysokiej jakości, zapisaną w pamięci przenośnego urządzenia to tytułowe Sennheisery Momentum będą czymś, co może Was zainteresować. Słuchawkami, które pozwolą wydobyć to co najlepsze ze źródła, nawet tak niedoskonałego jak typowy smartfon. Wyspecjalizowane, drogie odtwarzacze przenośne hi-res to margines, bardzo ciekawy margines – do takiego sprzętu można podpiąć także „stacjonarne” modele, uzyskując efekt zbliżony do toru ze wzmacniaczem słuchawkowym oraz innymi, typowymi komponentami audio. Zebraliście wszystkie FLACzki, AIFFy oraz WAVy w pamięci urządzenia, w efekcie chcecie uzyskać lepszą jakość z dziurki w telefonie czy PMP? Jeżeli odpowiedź brzmi „tak”, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić do lektury…

Sennheisery wyglądają świetnie (elegancki, klasyczny design), świetnie leżą na głowie, pierwsze wrażenie jest jednoznaczne – to towar luksusowy. W ich konstrukcji użyto szlachetnych materiałów – jest metal, jest skóra (prawdziwa, nie syntetyczna), a wygląd współgra tutaj z jakością poszczególnych elementów. Odłączalny kabelek wyposażony jest w pilota sterującego odtwarzaniem oraz odbieraniem połączeń (pełne możliwości z handheldami Apple, ograniczone z mobilną elektroniką spod znaku Androida), możemy zastąpić go dodatkowym, dodawanym w komplecie bez sterowania. Opcja dla tych, którzy postanowią wykorzystać opisywany model w systemie stacjonarnym. Kabelek wychodzi z jednej strony, co ułatwia noszenie nauszników. Słuchawki są leciutkie, kompaktowe, jednocześnie muszle nie są zbyt małe, obejmują uszy (moje, niestety większe małżowiny nie zmieszczą się). Miękkie poduszki do pewnego stopnia tłumią odgłosy z zewnątrz, uszy na szczęście nie pocą się, ogólnie komfort noszenia jest bardzo wysoki. To niezwykle wygodne słuchawki, lekkie, a jednocześnie dość dobrze trzymające się głowy. Mechanizm regulacji pozwala dobrze dopasować nauszniki do kształtu, do rozmiaru głowy. Zastosowano ciekawy pomysł z ruchomym gniazdem mini-jack przyda się w niektórych sytuacjach.

 

Sennheiser Momentum - Specyfikacja:

  • Słuchawki nauszne wykonane ze szczotkowanej stali nierdzewnej oraz skóry
  • Typ: dynamiczne, zamknięte
  • Przetworniki 40 mm
  • Bardzo solidnie i precyzyjnie wykonane
  • Pilot do sterowania oraz mikrofon umieszczone na kablu
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 17-23000 Hz
  • Obrotowy wtyk jack
  • Impedancja: 18 Ohm
  • THD: 0,05%
  • Dźwięk wysokiej jakości
  • Przewód jack 3.5 mm
  • SPL (Sound pressure level): 110 dB
  • Ergonomiczny kształt zapewnia optymalny komfort noszenia i dopasowanie
  • Miękkie słuchawki dające wyjątkowy komfort
  • Siła nacisku: 2.8 N
  • W zestawie: słuchawki, pokrowiec, adapter 6.3 mm, kabel z pilotem
  • Waga: 190 g
  

Sprzęt testowy (pogrubione elementy wykorzystanie w niniejszym teście):

  • Zestaw #1: przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (końcówka mocy, kino), kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz (nasz test)
  • Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520 – cyfrowe połączenie z C515)
  • Zestaw #3: Zeppelin Air (nasz test)
  • Zestaw #4: NAD C-315BEE/C-515BEE (kolumny jw. nasz test)
  • DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Peachtree Audio DAC IT, Matrix Portable DAC (nasz test)
  • Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (muzyka 24/96KHz nasz test), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF)
  • Konwertery SPDIF-USB: M2Tech HiFace Two & Matrix USB (nasz test)
  • Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
  • Gramofon NAD 5120
  • Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity HPA 1; Schiit Audio Asgard
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Klipsch Image One (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 oraz Sennheiser Momentum
  • Sterowniki: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual oraz Trico, USB (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Klotz (analog) oraz Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB)
  • Router audio: Beresford TC-7220 (nasz test)
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) oraz dla USB, listwy APC (SA PF-8 oraz Cyberfort 350 z UPS), kable Supra LoRad

 

Brzmienie tych słuchawek jest bardzo harmonijne. To najlepsze określenie charakteru testowanych nauszników, jakie przychodzi mi do głowy. Wszystko tutaj jest ułożone, dźwięk niczym nas (in minus) nie zaskakuje. Jest grzecznie. Za bardzo? Nudno? Nie… na szczęście nic z tych rzeczy. Owszem nie ma tutaj jakiegoś spektakularnego elementu, który przykułby naszą uwagę, w jakiś sposób zdominował brzmienie. Według mnie w sumie dobrze to świadczy o kompetencjach Momentum, bo w wielu przenośnych słuchawkach mamy do czynienia ze zgoła odmienną sytuacją – przeważnie doświadczymy większego, bądź mniejszego podkreślenia niskich tonów, budowy całego brzmienia na fundamencie basowym. Problem w tym, że taka charakterystyka nie tylko zakłóca całościowo przekaz, ale czasami jest wręcz karykaturą tego, jak dana rzecz powinna zabrzmieć. Owszem, sprawdza się to do pewnego stopnia w niektórych gatunkach muzycznych, zyskuje na tym gorzej zarejestrowany materiał, być może niektóre mp3 stają się jakby strawniejsze, ale… tak naprawdę niczego tutaj nie zyskujemy, a sporo (niestety) tracimy. W przypadku Momentum nie ma o tym mowy, to słuchawki dające niezły wgląd w strukturę nagrania, ich charakter określiłbym jako nieco przyciemniony (taka charakterystyka pasuje do wielu modeli Sennheiserów), brzmienie naturalne, generalnie dość ciepłe, wypełnione.

Dobra stereofonia, przyzwoite efekty przestrzenne (dźwięk ma bryłę, nie jest płaski, poza tym na pewno gra na zewnątrz, a nie w środku głowy) dopełniają całości. Nie jest to jednak dźwięk tak otwarty, tak przestrzenny jak przykładowo w testowanych HiFiMANach HE-400 czy w HD650. Jak ktoś chce słuchać koncertów, muzyki symfonicznej to można znaleźć coś lepszego pod tym względem. Dynamika? Nie jest to wulkan, ale też jak wspomniałem na wstępie tego akapitu – to nie ma być potężne uderzenie w uszy, a raczej przyjemne, nienachalne podkreślenie tych zakresów, gdzie dzieje się dużo i szybko.  Trudno ocena się takie granie. Bo mamy tu spokój, to taki kubek gorącej czekolady – robi się błogo, chwila może trwać wiecznie, ale jw. nie ma żadnego punktu zaczepienia, gdzie można by krzyknąć „o kurcze!”, albo „o nieee!”. Zaprezentowane Sennheisery nie grają po prostu jak typowe, przenośne słuchawki – bliżej im do takich AKG 701, w ogóle do modeli stacjonarnych, co należy uznać za sporą zaletę. Mając coś lekkiego, bardzo wygodnego, zachęcającego do noszenia „na wynos”, jednocześnie możemy spodziewać się wysokiej jakości dźwięku, który kojarzy się z fotelem, z kanapą w domu. Fajna perspektywa, wcale nie łatwa do uzyskania w przypadku przenośnych nauszników.

 

 

Słuchawki współpracowały z dwoma przenośnymi źródłami – iPhone oraz iPodem. W sumie wolałem telefon, wpięcie w tor wzmacniacza przenośnego Matrix Portable zmieniło sytuację o tyle, że było mi wszystko jedno czy gram ze smartfona czy PMP. W przypadku samych handheldów dźwięk prezentował się jak wyżej opisałem, po wpięciu wzmacniacza (też DACa, ale z tego nie korzystałem) udało się odtwarzać muzykę z większą głośnością, dźwięk zyskał nieco na dynamice, także pewnej poprawie uległa rozdzielczość. Były to niewielkie różnice, poza możliwością uzyskania wyższych poziomów głośności / wzmocnienia. Dźwięk był czysty, jedwabisty, wspomniana wcześniej harmonia przekładała się na to, co często jest w opisach sprzętu nadużywane (bo niekoniecznie, każde, nawet całkiem dobre obiektywnie urządzenia jest… muzykalne), czytaj na muzykalność. Bardzo przyjemne w odbiorze, choć warto pamiętać, że te słuchawki różnicują źródła, materiał – naprawdę warto pamiętać o bezstratnej kompresji, a jak już stratna to w wariancie „premium”. Swoją drogą zastanawia mnie jakościowa przepaść między …mp3-kami. I nie chodzi tu o bitrate, który niby powinien być podstawowym wyznacznikiem. Chodzi o coś więcej. Wspomniane wcześniej rozgłośnie Linna są tego dobitnym przykładem. Powiem tak – w ślepym teście nie dam rady rozróżnić tego materiału od dobrze zrealizowanej (tak właśnie) płyty CDA. Tak dobrze to (o dziwo) brzmi.

Jak widać, nawet tutaj da się zrobić wiele dobrego, zapewne na wynikową jakość ma wpływ: materiał wyjściowy (najlepszy z możliwych, co do tego nie mam wątpliwości), bardzo staranne przygotowanie skompresowanych stratnie materiałów (właściwa procedura przeniesienia dźwięku, uwzględniająca hardware oraz oprogramowanie), wreszcie brak sztuczek przy strumieniowaniu (VBR, podbicie dynamiki, wszystko to, co ma „poprawić”, względnie ograniczyć transfer danych). Tak czy inaczej, nawet słuchając mp3 w strumieniu (o mniejszym bitrate) docenimy wysokie kompetencje brzmieniowe Momentum. W tym dźwięku jest mnóstwo pozytywnej energii, radości, dźwięk jest bardzo witalny, niezwykle przyjemny w odbiorze. W sumie, bardzo dobrze, bo przecież popularność serwisów streamingowych stale rośnie i zapewne przez większość czasu użytkownik Momentum będzie korzystał z tego typu usług (MP3, jakość maks. 320kbps).

 

 

Podsumowując, świetne słuchawki, jedne z najlepszych jakie można dostać na rynku. Mam punkt odniesienia  – poza Klipsch Image One, miałem na uszach inne, wyższej klasy nauszniki mobilne (to właściwie nowa klasa, patrząc na rozrastającą się ofertę rynkową). Były B&W P3 oraz P5, Focale, Beyerdynamiki ostatnio R1 Sony (świetne, skądinąd). Sennheisery całościowo wywarły na mnie najkorzystniejsze wrażenie. Można spokojnie kupić Momentum z myślą o grajku, jak również o domowym zestawie. Są na tyle dobre, że aż uniwersalne – dla wielu osób mogą być docelowymi słuchawkami, z którymi się nie rozstają. Mając parę innych nauszników, Momentum raczej w domu nie słucham, te inne są często po prostu lepsze, ale też trudno tu mówić o przepaści, to często niuanse. Bardzo dobry produkt, cena wysoka – w tym wypadku jednak otrzymujemy towar luksusowy, choć generalnie uważam, że takie konstrukcje powinny kosztować maksymalnie ok. 1000 złotych. Wyżej modele wysokiej klasy, stacjonarne, tak to powinno wg. mnie wyglądać. Sennheiser stworzył bardzo udane, przenośne słuchawki. Zasłużona rekomendacja, można dalej nie szukać (szczególnie słuchając muzyki na handheldach).

Słuchawki mobilne Sennheiser Momentum (cena 1269zł)

Plusy:
- harmonijne brzmienie, bardzo dobry bas
- czysty, naturalny dźwięk
– dobra stereofonia
- radosny, witalny dźwięk, idealnie dopasowany do specyfiki mobilnego grania
- bardzo wysoki komfort użytkowania
- wysoka jakość wykonania
- odłączane okablowanie (z pilotem oraz bez pilota) 

Minusy:
- wysoka cena
- brak klipsa, a pilot dość ciężki
- przenoszenie nieco utrudnione, nie ma tu żadnych „patentów teleskopowych”
- ograniczenia przy współpracy z androidowymi handheldami (pilot, działa tylko play, pauza) 

Autor: Antoni Woźniak 

Komentarze Czytelników

  1. Darth Artorius

    Czy w Momentum nie brakuje wysokich. To ciemne słuchawki, znakomity bas, ale wydawało mi się,że mają braki w górze. Czy Pan to potwierdza.

Dodaj komentarz