LogowanieZarejestruj się
News

Recenzja Bowers&Wilkins Zeppelin Air

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zeppelin Air (17)

Do naszej redakcji trafił produkt z górnej półki (szczególnie, gdy uwzględnimy ceny w tym segmencie rynku), jednego z czołowych producentów audio – firmy Bowers&Wilkins. To stacja muzyczna / głośnik bezprzewodowy Zeppelin Air, który współpracuje z mobilną elektroniką z logo jabłka na obudowie. Dzięki zastosowaniu technologii AirPlay możliwe jest przesyłanie dźwięku wprost na urządzenie, bez konieczności jego dokowania w stacji, zamontowanej na szykownym pałąku na froncie głośnika. Zeppelin Air to następca pierwszego „cygara”, które zdobyło liczne nagrody za design. Wygląd to niewątpliwie jeden z wielkich atutów Zeppelina. Trudno przejść obojętnie, gdy na stoliku, podstawie czy blacie (względnie ścianie, jest możliwość dokupienia odpowiedniego mocowania) stoi pięknie wykonany przedmiot, nawiązujący kształtem do wielkich sterowców, które majestatycznie sunęły w pierwszej połowie XX wieku po niebie, przemierzając tysiące kilometrów nad Atlantykiem. Niewątpliwie jednym z powodów zakupu tego urządzenia jest design, względy estetyczne. Zresztą najlepszym potwierdzeniem powyższych słów jest pozytywna, żeby nie powiedzieć entuzjastyczna reakcja domowników, a konkretnie żony. To jeden z niewielu przypadków, w których wysoki koszt sprzętu AV nie stoi w sprzeczności z wysokim poziomem WAF (Wife Acceptance Factor). Warto o tym pamiętać… Panowie ;-)

Wygląd Zeppelina (zresztą nie tylko, także pilota) to oczywiście w przypadku takiego produktu sprawy niezwykle istotne, ale jednak to urządzenie ma grać, a biorąc pod uwagę niemałą cenę, powinno to robić co najmniej poprawnie. W końcu za 2799 złotych kupimy cały, budżetowy zestaw stereo (nawet z głośnikami), względnie bardzo dobre monitory (z naciskiem na bardzo). To spora suma, szczególnie gdy uświadomimy sobie, że taka stacja jako element instalacji wielostrefowej (o której mówi producent i do której stworzenia rzecz jasna namawia) to nie pojedynczy wydatek… kolejna lokalizacja to konieczność wysupłania kolejnych pieniędzy. Można rzecz jasna kupić coś mniejszego (Zeppelina Mini), ale to już nie to samo – do niewielkiej sypialni będzie może w sam raz, ale w większym pomieszczeniu raczej się nie sprawdzi. W ten sposób dochodzimy do następującej konstatacji – Zeppelin Air to produkt kierowany do pewnej, specyficznej grupy klientów. Duży dom, wielkie przestrzenie (tak, tak to nie pomyłka, Zeppelin wymaga przestrzeni) to naturalne środowisko dla tytułowego urządzenia. No dobrze, czy zatem w ogóle warto zastanawiać się nad kupnem Zeppelina, mając alternatywę w postaci klasycznych komponentów audio, czy ma to jakikolwiek sens? Moim zdaniem, o dziwo… ma. Zaintrygowani? Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko zaprosić Was do lektury najnowszej recenzji na HD-Opinie.pl.

Na początek parę słów na temat dzisiejszego rynku audio. Różnego rodzaju stacje muzyczne, głośniki bezprzewodowe stają się obecnie jednym z ważnych źródeł dźwięku w wielu domach. Uzupełniają podstawowe systemy audio, bywa że są jedynym, dedykowanym muzyce, sprzętem w mieszkaniu. Zazwyczaj są to urządzenia o dość niewyrafinowanych możliwościach odnośnie reprodukcji dźwięku. Niewielka stacja muzyczna z możliwością podpięcia handhelda (najczęściej jest to coś z katalogu Apple, choć część urządzeń jest uniwersalna, nieliczne są przeznaczone do współpracy z mobilną elektroniką działającą pod kontrolą Androida) ma zazwyczaj niewielkie głośniki szerokopasmowe, bywa że jest wyposażona w osobny przetwornik niskotonowy (układ 2.1), a jej możliwości sytuują ją w grupie punktowych źródeł dźwięku, urządzeń które stawiamy na biurku. Zmiany w sposobie dystrybucji muzyki (utwory kupowane za pośrednictwem Internetu), społecznościowe serwisy muzyczne oraz zupełnie nowe przyzwyczajenia konsumentów powodują poważne zmiany w sposobie konsumowania muzyki. Dzisiaj zamiast klasycznego stereo (które niedawno przeżywało swoją drugą młodość) do głosu dochodzi komputer w roli pełnoprawnego źródła audio, przetworniki cyfrowo-analogowe, systemy mikro oraz odtwarzacze strumieniowe, wreszcie wspomniane powyżej stacje muzyczne. Wspólnym mianownikiem jest tutaj możliwość odtwarzania muzyki z pliku (obsługa wielu formatów zapisu) oraz – coraz częściej – możliwość pobierania strumienia audio z Internetu, z serwera.

Cygarowa filozofia
Zeppelin jest jednym z wielu, nowych urządzeń audio które wpisują się we wspomniane powyżej trendy. To poniekąd kierunek w którym podąża dzisiaj cała branża. Czy to się komuś podoba, czy nie, obecnie muzyki zazwyczaj słuchamy przemieszczając się, korzystając z przenośnych urządzeń, dodatkowo coraz częściej muzyka jest odtwarzana z plików, coraz częściej stremowana, transmitowana w czasie rzeczywistym na zdolne do przyjęcia takich danych urządzenia. Produkt Bowersa to właśnie taka synteza tego co dzisiaj modne, najczęściej wykorzystywane z całkiem konkretną dawką bardzo nowoczesnej technologii cyfrowej oraz doświadczeniem w tworzeniu znakomitych kolumn. To połączenie świata iTunes z projektowaniem urządzeń audio, które mają reprodukować dźwięk na poziomie, mają pozwolić na komfortowy odsłuch, bez zadawania pytać w stylu „gdzie to się podziało”. Faworyzowanie Apple specjalnie nie dziwi – w końcu to właśnie ta firma jest dzisiaj niejako monopolistą na rynku AV odnośnie wsparcia, obsługi elektroniki mobilnej oraz całego ekosystemu, którego fundamentem jest wspomniane iTunes (odtwarzacz – sklep) oraz ubiegłorocznej nowości – bezprzewodowej technologii transferu danych audio-wideo AirPlay.

Sprzęt Apple ma swoje ograniczenia (jak choćby wspierane oficjalnie formaty), jednak ogromna ilość alternatywnych aplikacji, usług dostępnych dla tej platformy, pozwala na zupełnie swobodne korzystanie z bardzo zróżnicowanej kolekcji muzycznej. Nie jesteśmy ograniczeni do firmowych odtwarzaczy, nie musimy godzić się na korzystanie z jabłkowego standardu plików skompresowanych bezstratnie – Apple lossless. Nie musimy. Innymi słowy można taki mariaż (dobre audio z jabłkowym grajkiem) potraktować jako kompetentne, w pełnoprawne źródło muzyki. Tradycjonaliści, konserwatyści zupełnie osiwieją, bo nie dość że PC Audio awansowało, jak wyżej napisałem, do jednego z najważniejszych źródeł audio, to jeszcze jakieś niepoważne handheldy stają się jednym z elementów systemu, który potrafi zagrać na poziomie, dodatkowo jego funkcjonalność, możliwości są nieporównywalnie większe od każdego klasycznego systemu audio, chyba że w zestawie pojawi się… komputer.

Specyfikacja urządzenia robi wrażenie. Nie tylko znajdziemy tutaj całkiem pokaźną baterię złącz, ale – co najważniejsze – bardzo zaawansowaną, wręcz wyrafinowaną technologię cyfrową oraz głośnikową. Producent zdecydował się zastosować autorskie opracowanie, którego sercem jest programowalny procesor DSP oraz przetwornik A/C Analog Devices. Ten ostatni element wraz z jednym z gniazd akceptujących transfer o takiej wartości, pozwala na odtwarzanie muzyki z gęstych formatów (24 bit / 96 kHz – aby zagrać takie pliki naszego Zeppelina podłączyliśmy optykiem pod Squeezeboksa Touch). To cecha bardzo rzadko spotykana w przypadku tego typu urządzeń audio – zazwyczaj jesteśmy ograniczeni do wartości typowej dla płyty kompaktowej (16/44.1). Oczywiście jest to zrozumiałe, świadome podejście producentów – w końcu małe przetworniki w stacji dokującej i tak nie będą na tyle rozdzielcze by pokazać lepszą jakość dźwięku z gęstych formatów. W przypadku Zeppelina, jak widać, jest inaczej. Czy to oznacza, że opisywany głośnik ma ambicję zagrać nie tylko lepiej od konkurencji, ale wręcz porównywalnie z jakimś tańszym systemem stereo? Przekonamy się o tym w akapicie poświęconym odsłuchom.

W Zeppelinie zdecydowano się na zastosowanie wysoce efektywnych wzmacniaczy pracujących w klasie D. Cyfrowa amplifikacja w tym wypadku wydaje się oczywistym rozwiązaniem – ma być chłodno, ma być odpowiednio głośno, wszystko ma się zmieścić w smukłej obudowie. Tych wzmacniaczy jest całkiem sporo, bo w środku znajdziemy ich aż pięć, tyle też zastosowano przetworników, w sumie pięć sztuk głośników: 4x25W (średnica przetworników – 2 średniotonowe o średnicy 75mm oraz dwa 25mm aluminiowe tweetery Nautilusa) oraz pojedynczy 50W subwoofer (średnica głośnika – 125mm). W jaki zatem sposób sklasyfikować omawianą stację? Wielogłośnikowy zestaw zintegrowany? A może po prostu projektor muzyczny (soundbar)? To ostatnie określenie nie pojawia się przypadkowo, wspomnę poniżej o możliwościach Zeppelina po podłączeniu do telewizora, jednak wydaje się że produkt B&W można po prostu określić mianem systemu 2.1. Nie jest to jednak takie zwykłe 2.1, tylko, jak można było wywnioskować z tego co napisałem powyżej, w pełni 3 drożna (!) konstrukcja, z podziałem na dwa wysokotonowce, dwa średniotonowe głośniki oraz wspomniany przetwornik niskotonowy. Z tyłu znajdziemy aż dwa tunele bass-refleksu z bowersowym Flowport (perforacja ala piłeczka golfowa) zapobiegającemu powstaniu turbulencji.

Powracając do złącz, z tyłu znajdziemy kompozytowe wyjście wideo (standard dla urządzeń współpracujących z grajkami Apple), analogowo-cyfrowe wyjście audio w formie 3.5mm gniazdka audio-jack (prześlemy dźwięk aż do 24/96 za pomocą kabla optycznego z końcówką mini TOSLINK) oraz USB. Te ostatnie złącze pełni podwójną, czy nawet potrójną rolę. Po pierwsze możemy za jego pomocą podłączyć do Zeppelina komputer i za jego pośrednictwem odtwarzać na stacji muzykę. Szkoda, że producent nie zdecydował się na nowszy odbiornik USB, jesteśmy ograniczeni do jakości płyty kompaktowej. W sytuacji, gdy pozwolono na odtwarzanie dźwięku z gęstych plików (optyk) to trochę niezrozumiałe ograniczenie. Po drugie USB jest portem za pośrednictwem którego dokonujemy synchronizacji zadokowanego w gnieździe dokującym iPoda/iPhone, poza tym zaktualizujemy w ten sposób firmware (w marcu pojawiło się ważne uaktualnienie, naprawiające p Sieć obsługiwana jest przez złącze LAN (właściwie jest to gniazdko służące wyłącznie celom serwisowym, a dokładnie instalacji stacji – w osobnym akapicie przeczytacie o tym, okazuje się niełatwym procesie oraz sposobach obejścia problemów związanych z początkową konfiguracją) oraz WiFi (strumieniowanie muzyki via AirPlay). To właśnie w ten sposób komunikuje się ze światem i tak zapewne będzie głównie wykorzystywany. Wyposażenie dopełnia wzmiankowane już, 30 pinowe gniazdo dokujące zamontowane na stylowym pałąku. Raczej niezbyt często będziemy korzystać z tej możliwości, biorąc pod uwagę wspomniane powyżej możliwości.

Urządzenie podłączymy do sieci za pomocą dwupinowego kabla „radiowego”. Oznacza to pewne ograniczenia – nie da się kupić tego typu przewodu o długości przekraczającej 2.5 metra. Może to nieco utrudnić instalację. Jak widać, zasilacz zamontowano w środku. Zeppelin nie jest lekki – skojarzenia z leciutkim, wypełnionym wodorem sterowcem pryskają, gdy się stację podniesie – to 6.1 kilograma wagi. To dobrze – w środku aż gęsto od przetworników, układów, techniki… Rozmiary urządzenia wynoszą 640 x 173 x 208 mm. Niestety nie jest to niestety specjalnie energooszczędny sprzęt. Pobór prądu wynosi okrągłe 100W.

Na koniec dwa zdania o pilocie. Jest, podobnie jak sama stacja, po prostu piękny. Poza tym jest mały, trzeba go zatem pilnować żeby się nam gdzieś nie zawieruszył. Dzięki formie (idealnie wyprofilowany kamyk) świetnie się nim steruje, pozwala na pełną kontrolę Zeppelina.

 

Trudne miłego początki
Z niewiadomych powodów Bowers&Wilkins postanowił mocno skomplikować życie nabywcom Zeppelina Air. Chodzi tutaj o proces instalacji. Niby firma starała się nas przekonać, ze to bułka z masłem, że przecież to bardzo proste, zamieściła nawet film instruktażowy na swojej stronie. Ilość wpisów poirytowanych klientów na forach jasno wskazywała, że problem nie jest zmyślony, że podstawowy sposób instalacji za pośrednictwem komputera nie zawsze kończy się sukcesem. Konieczność rozłączenia laptopa z siecią WiFi, konieczność przestrzegania procedury włączania oraz odłączania od prądu stacji, nietypowy proces nawiązywania połączenia wymagający wcześniejszego podpięcia kabla LAN… nie wyglądało to ani prosto, ani łatwo, ani – co ważne – zbyt sensownie. Poniekąd firma przyznała się do tego, publikując ostatnio aplikację AirPlay Setup dla iPoda/iPhone oraz iPada, o której wspomnieliśmy w jednym z wcześniejszych newsów, której głównym przeznaczeniem jest bardzo prosta integracja Zeppelina z naszą siecią bezprzewodową. W instrukcji zresztą podawano sposób na alternatywną konfigurację za pośrednictwem iPhone czy iPoda. I to właśnie ta metoda okazała się niezawodna i pewna, w odróżnieniu od podstawowego sposobu opisanego w instrukcji. Urządzenie komunikuje się z nami za pomocą dyskretnej diody zamontowanej w pałąku na froncie. Kolejne kolory oznaczają wybór określonego złącza, aktywację transferu bezprzewodowego (podstawowy tryb działania), stan gotowości, wyłączenie oraz tryb serwisowy.

Wrażenia odsłuchowe – muzyka
Sprzęt podłączony, grajek z muzyką w dłoni, niech zabrzmi wreszcie muzyka. Ustawiony na drewnianym standzie (pieniek brzozowy) Zeppelin zaatakował mnie sporą dawką basu. Specjalnie zatem nie dziwi podwójnie wentylowana obudowa. Niski zakres od razu dał o sobie znać i od razu stało się dla mnie jasne, że stacji nie da się ustawić w pobliżu ściany, trzeba Zeppelinowi nieco więcej przestrzeni. Przesunięcie o kilkadziesiąt centymetrów pozwoliło na uspokojenie sytuacji, co wcale nie oznaczało że bas nagle gdzieś zniknął. Co to, to nie – nadal ten zakres wyraźnie akcentował swoją obecność, dzięki właściwej kontroli, niskiemu zejściu oraz, co ważne, znakomitemu zszyciu z średnicą od razu bardzo nam się spodobał. Owszem, już na wstępie stało się dla mnie jasne, że sprzęt skonfigurowano raczej pod kątem muzyki rozrywkowej, że klasyka nie wypadnie równie atrakcyjnie, że producent zdecydował się na określone ustawienie przetworników, elektroniki (DSP), aby to właśnie najpopularniejsze (nie oszukujmy się, właśnie tak – najpopularniejsze) gatunki muzyki popularnej zagrały w najbardziej sugestywny, atrakcyjny sposób. I tak to właśnie w przypadku Zeppelina wygląda. Są jednak pewne cechy, które nie tylko wyróżniają stację na tle konkurencji, ale sugerują wysokie kompetencje, których na pierwszy rzut oka (ucha ;-) ) raczej byśmy się po takim dziwacznym urządzeniu nie spodziewali. Dziwacznym pod względem formy, choć ta jak się okazuje została bardzo starannie dobrana właśnie pod kątem akustyki, właściwości brzmieniowych. Efekty są łatwe do wychwycenia, szczególnie gdy ma się możliwość szybkiego porównania z innym, tego typu urządzeniem oraz niezłym systemem stereo.

 

Zeppelin zmierzył się z Revo K2 i zagrał nie tyle nieco inaczej, co w zupełnie odmienny sposób niż …stacja muzyczna. Właśnie, po stacji nie spodziewamy się zazwyczaj przestrzennego grania, wyjścia poza bazę głośnika, nie spodziewamy się dużej dynamiki, rozdzielczości pozwalającej rozróżniać odtwarzany materiał. Jak wspomniałem, neutralności tutaj nie uświadczymy, sprzęt został w określony sposób skonfigurowany, ale… to wszystko co napisałem powyżej odnośnie dźwięku (dynamika, rozdzielczość, przestrzeń) Zeppelin podaje nam na tacy. Nie, nie jest to poziom dobrej kolumny – fizyki nie da się aż tak oszukać, ale rezultat jest moim zdaniem imponujący. To gra nie jak stacja (i nie mam tu na myśli jakiegoś pejoratywnego określenia odnoszącego się do sprzętu tego typu, po prostu nie da się zazwyczaj porównać takich urządzeń z klasycznym stereo). Zeppelinowi niewątpliwie bliżej do systemu złożonego z tradycyjnych kolumn (jak wyżej napisałem, w konfiguracji 2.1). Czy można zatem potraktować go jako alternatywę? Odpowiedź brzmi: to zależy. Jeżeli nasze oczekiwania nie są wygórowane, nie oczekujemy od systemu stereo wysokich kompetencji, a już tym bardziej high-endowej jakości, to możemy poprzestać na ustawieniu w domu Zeppelinów zamiast tradycyjnych zestawów kolumn. Ktoś, kto ma inne potrzeby, dla którego liczy się poszukiwanie absolutu ;-) potraktuje Zeppelina jako fajne uzupełnienie, dodatek, funkcjonalne urządzenie pozwalające na odtwarzanie muzyki w wielu lokalizacjach oraz bardzo ładny element dekoracyjny, względnie w ogóle nie spojrzy na stację, bo takie „wynalazki” w ogóle go nie interesują.

    

 

 

Wrażenia odsłuchowe – kino
Możliwość wykorzystania Zeppelina Air jako projektora dźwiękowego, soundbara nasuwa się niejako automatycznie. Po pierwsze mamy bardzo solidny, trójdrożny zestaw przetworników, wsparty wzmacniaczami zdolnymi do reprodukowania dźwięku o sporej mocy. Po drugie mamy z tyłu złącze optyczne audio, które pozwala na bezpośrednie podłączenie Zeppelina do telewizora. Po trzecie, sama forma, zbliżona do wspomnianych powyżej „grających belek” sugeruje takie, dodatkowe wykorzystanie możliwości stacji. Postanowiłem więc sprawdzić, jak sobie Zeppelin Air poradzi w takiej, specyficznej roli. Pewnym minusem jest tutaj brak wsparcia dla dekoderów dźwięku przestrzennego, ale jak się okazało nie jest to rzecz, która w poważny sposób ogranicza takie, jak wyżej zastosowanie urządzenia. Po podłączeniu Zeppelina do telewizora mogłem nie tylko ponownie stwierdzić, że głośniki w wąskiej obudowie odbiornika nie przeskoczą oczywistych ograniczeń, nawet jeżeli są to nienajgorsze przetworniki zamontowane w plazmie Panasonica, mogłem także przekonać się, że wielokanałowy zestaw kina domowego może być w określonych warunkach zastąpiony soundbarem. Taki projektor dźwiękowy świetnie się sprawdzi wszędzie tam, gdzie nie dysponujemy dużym pomieszczeniem, gdzie warunki lokalowe mocno utrudniają instalację wielu (zazwyczaj sześciu, a nawet ośmiu) kolumn. Owszem, w przypadku Zeppelina dźwięk nie zaatakuje nas niepostrzeżenie z tyłu głowy, nie poczujemy takiego masowania jak w przypadku zastosowania osobnego subwoofera, jednak Zeppelin odwdzięczy się świetnie reprodukowanymi dialogami, całkiem przekonywującymi efektami (zasługa sporej mocy, konkretnego basu) oraz… przestrzenią. Wspomniane wyjście dźwięku poza bazę głośnika (na co najmniej pół metra) to wielka zaleta w przypadku przestrzennej ścieżki, nawet jeżeli ta nie może być (brak dekoderów) odtwarzana w założony sposób. W kinie to niejako podstawa, dźwięk musi współgrać z obrazem. Zeppelin robi to w przekonywujący sposób, można zatem wykorzystać go i w ten sposób. Nie będzie to żadne faux pas, a dodatkowy bonus. Głośnik Bowersa uprzyjemni nam kinowe seanse, względnie jakieś koncerty odtwarzane z płyty, pliku lub ramówki.

Aktualizacja
Nowe oprogramowanie (2.0) wprowadza wiele poprawek poprawiających stabilność działania głośnika w sieci bezprzewodowej oraz ułatwiających konfigurowanie sprzętu. Niestety wgranie aktualizacji nie jest gwarantem sukcesu, o czym sam się ostatnio przekonałem. Wielu użytkowników Zeppelina Air (ZA) skarżyło się na problemy w poprawnym ustawieniu, zwracając uwagę na dość skomplikowany sposób konfigurowania (via PC, o czym wspomnieliśmy w recenzji), o niestabilną pracę AirPlay. Generalnie należy pamiętać, że to sprzęt wyposażony w moduł 802.11g. Producent doradzał, aby wybierać w setup-ie routera miks sieci (b/g/n), co nie zawsze okazywało się skutecznym rozwiązaniem. U mnie do niedawna sprzęt raczej bezproblemowo działał z routerem D-Linka (655), jednak po wymianie sprzętu (TP-Link 1043) dotychczasowe ustawienia (miks b/g/n, zabezpieczenia WPA2/AES – na marginesie - takie zabezpieczenia wybieramy) nie sprawdziły się. Owszem, sprzęt łączył się niby bezproblemowo, ale po paru sekundach dźwięk przestawał płynąć (mimo, że dioda radośnie oznajmiała, że wszystko jest ok). Tak to wyglądało gdy próbowałem streamować dźwięk z handheldów, co ciekawe w przypadku komputera z odpalonym iTunes można było odtwarzać, choć nie było to w 100% stabilne. Niektórzy doradzali w takiej sytuacji zmianę ustawień na „czyste g”, ale downgrade całej domowej sieci bezprzewodowej wydawał się mało atrakcyjną opcją. Co prawda taki scenariusz zapewniał poprawną pracę, ale postanowiłem znaleźć inne rozwiązanie.

Okazało się, że można Zeppelina podłączyć za pomocą LANu z routerem i w ten sposób zapewnić w 100% pewną i stabilną pracę modułu bezprzewodowego (w trybie miks, z działającą siecią 802.11n). Oczywiście nie jest to idealne rozwiązanie – wszak wiele osób ma tak ustawiony sprzęt, że próba połączenia kablowego wiązałaby się z koniecznością poprowadzenia dodatkowego kabelka. Jakby nie patrzeć, Zeppelin to z założenia sprzęt bezprzewodowy, stąd taką konfigurację należy uznać za opcjonalną, wcale nie idealną, ale… w 100% pewną. Pamiętam, że producent wcześniej w dziale pomocowym wcześniej twierdził, że LAN służy w ZA tylko i wyłącznie do wstępnej konfiguracji (via komputer). Jak widać, nie tylko.

Z rzeczy zauważonych, ważnych dla użytkownika – producent wprowadził sensowniejszy tryb włączania/wyłączania, uśpienia urządzenia. Wcześniej mieliśmy do czynienia z dwoma stanami: gdy czerwona dioda paliła się mocno, sprzęt był w trybie „natychmiastowej” gotowości, blada czerwień oznaczała tryb oszczędny (generalnie ZA nie jest energooszczędnym urządzeniem, o czym wcześniej wspominałem w recenzji). Teraz jest jeden tryb, z poborem energii zredukowanym do 2W (różni się od poprzedniego tym, że włączenie następuje po kilku sekudnach wstępnej konfiguracji (migająca dioda)). Ogólnie dzisiaj nie warto być na bakier z eko, naciski ze strony władz dotyczące producentów elektroniki użytkowej idą w kierunku maksymalnej energooszczędności (przepisy wykluczające z rynku energochłonny sprzęt klasy A). Podsumowując, jak komuś przeszkadzało marnowanie prądu przez głośnik w trybie jałowym, to teraz może odetchnąć z ulgą ;-)

Podsumowanie
Czy warto wydawać tak dużą sumę pieniędzy na stację muzyczną dla iPoda? W tym wypadku odpowiedź nie jest wcale taka oczywista, jakby się to mogło na wstępie wydawać. To nie tylko bardzo uniwersalne urządzenie, udana próba uczynienia ze stacji czegoś więcej niż… stacji muzycznej, to nie tylko bardzo piękny, designerski produkt, który może stanowić ozdobę wnętrza w którym go umieszczono. Nie tylko… to także sprzęt, który ma całkiem sporo zalet, gra w bardzo przekonywujący sposób, dzięki jabłkowym grajkom oraz AirPlay korzysta z wszystkich zalet rewolucji jaką przynosi odtwarzanie muzyki z pliku. Poza tym, w skrócie, Zeppelin to: prostota obsługi, wygodny interfejs, w sumie nieograniczone możliwości odnośnie reprodukcji dźwięku (aplikacje), ponadto, jak udowodniłem powyżej, stacja może pełnić funkcję soundbara. Dzięki podłączeniu do telewizora można zrezygnować z instalacji zestawu wielokanałowego kina domowego. Do tego ten zniewalający wygląd…

Jak wspomniałem, nie jest to sprzęt pozbawiony wad, choć wydają się one stosunkowo niewielkie, nie ma tutaj nic co umniejszałoby przyjemność płynącą z użytkowania Zeppelina. Ktoś, kto dysponuje sporymi funduszami kupi takich Zeppelinów parę, albo nawet dwie pary (do pałacu nawet więcej niż dwie), aby sobie stworzyć oryginalny system wielostrefowy. Osoba mniej majętna, która jednak może sobie pozwolić na taki wydatek, a odwrotnie (brak pałacu) chce umieścić coś grającego w niewielkim pomieszczeniu (kawalerka w centrum miasta, niewielkie mieszkanie), także może się Zeppelinem zainteresować. Może to zrobić z wymienionych powyżej powodów: to uniwersalne, wielofunkcyjne urządzenie, zajmujące niewiele przestrzeni pozwoli na uzyskanie bardzo dobrego brzmienia, do tego zintegruje się z jakimś ekranem wiszącym na ścianie. Podsumowując, nasza rekomendacja wydaje się w przypadku Zeppelina w pełni uzasadniona.

Stacja muzyczna Bowers&Wilkins Zeppelin Air

Plusy
- piękny design
- duża funkcjonalność (złącza, w tym USB oraz AirPlay)
- tu jest przestrzeń
- świetny, dobrze kontrolowany bas
- wysoka dynamika oraz rozdzielczość
- gra gęste pliki 24bit/96KHz i nie jest to granie (vide rozdzielczość) tylko do ozdoby
- prostota obsługi
- Zeppelin może być z powodzeniem wykorzystywany jako projektor dźwiękowy w kinie (soundbar)

Minusy
- początkowa konfiguracja, instalacja za pomocą PC może przyprawić o siwe włosy (na szczęście jest alternatywa)
- czasami zdarzają się problemy z łącznością bezprzewodową
- stacja wymaga sporo przestrzeni (ustawiona zbyt blisko ściany wypchnie bas „przed orkiestrę” – zatyczek do BR nie przewidziano ;-) )
- USB ograniczone do plików 16/44.1 
- cena opcjonalnego wieszaka na ścianę jest absurdalnie wysoka (ponad 300 zł)

 

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz