LogowanieZarejestruj się
News

Tanie, dobre stereo: zestaw NAD C315/515 BEE

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
NAD 315&515 BEE (15)

Obecnie zakup dobrego jakościowo zestawu stereo nie jest problemem. Wielu producentów audio oferuje dobrej jakości, budżetowe urządzenia, które nie zrujnują budżetu, a jednocześnie zaoferują brzmienie, które zadowoli także tych, dla których to co płynie z głośników ma znaczenie. Widać tutaj po pierwsze konkurencję z Chin (niektóre produkty chińskich producentów są znakomite, vide wybrane urządzenia Xindaka, czy opisywane na naszych łamach przetworniki oraz wzmacniacze Matriksa), wpływ przeniesienia produkcji do Azji oraz ostrą walkę cenową między wytwórcami. Nie dziwią zatem urządzenia kosztujące około 1000 złotych, które jak najbardziej nadają się do postawienia na półce i grania, bez żadnego uszczerbku dla zdrowia psychicznego i fizycznego właściciela. Jest jednak wśród producentów firma, która jako swoje motto, jedną z najważniejszych zasad, przyjęła wypuszczanie na rynek przystępnych cenowo urządzeń oferujących bardzo dobre brzmienie. O kim mówimy? Oczywiście o firmie NAD, angielskim producencie, który obecnie ma w katalogu dziesiątki, jeżeli nie setki różnorodnych urządzeń AV, nadal jednak swoją uwagę koncentruje przede wszystkim na rynku audio. Firma od lat wierna jest powyższej zasadzie, poza tym wyróżnia się typową dla siebie stylistyką, designem który z jednej strony jest prosty, wręcz surowy, z drugiej ponadczasowy i …oryginalny („nadowskie” kolory obudowy, rozmieszczenie poszczególnych elementów etc.)

Patrząc na niemal dowolne urządzenie NADa od razu wiadomo, kto je wyprodukował. To przywiązanie do własnego stylu (odstępstwa dotyczą nowych produktów, głównie cyfrowych, które często muszą być zaprojektowane od podstaw, ich forma musi być nowa, świeża, bo też wcześniej nikt takowych nie oferował) jest bardzo pożądaną cechą, premiowaną przez wiernych marce użytkowników, którzy nie są zaskakiwani nagłymi rewolucjami, którym odpowiada wspomniana, ponadczasowa stylistyka urządzeń. Przetestowaliśmy sprzęt, który zdobył nagrodę EISA w 2008/2009 roku, który został (częściowo) zastąpiony nowym modelem (zmiany kosmetyczne), oznaczonym cyferkami 316 (integra). Zapraszam do lektury recenzji zestawu dzielonego stereo: wzmacniacza NAD C315BEE (obecnie w sprzedaży brat bliźniak, wspomniany powyżej model C316), oraz odtwarzacza C515BEE (nadal w sprzedaży). Bym zapomniał… przy nazwie każdego komponentu dodano literki BEE – to taki, dodatkowy, znak jakości. Te trzy litery oznaczają, że nad projektami czuwał osobiście twórca największych hitów firmy, takich jak m.in. legendarne wzmacniacze 3020 i 302. Chodzi oczywiście o Björna Erika Edvardsena. Mam w kolekcji pre-amp 1020 (3020 pozbawiona końcówek mocy). To genialny przedwzmacniacz. No dobrze, a jak wypada tytułowa, budżetowa klasyka? Popatrzmy…

Sprzęt

Najtańsza integra NADa oraz najtańszy odtwarzacz CD to sprzęt, który stanowi absolutną klasykę, nawet w przypadku NADa. Co prawda front urządzeń wykonano z plastiku, ale jest on tak sprytnie wykończony (kolor, faktura), że nie mamy poczucia obcowania z czymś tanim / lichym. Integra została zaprojektowana w tradycyjny sposób – mamy więc rząd przycisków (z diodami) pozwalającymi na wybór źródła, przyciski odpowiedzialne za modyfikację barwy oraz dużą gałkę zmiany wzmocnienia. Z przodu znajdziemy także gniazdo głośnikowe oraz wejście jack dla odtwarzacza przenośnego. Tył także mógłby posłużyć za ilustrację „typowy wzmacniacz”, mamy więc komplet wejść analogowych, pętlę nagrywającą oraz gniazda głośnikowe (plastiki, dość blisko położone, pozwalają na zastosowanie bananów oraz widełek, ale ograniczeniem jest tutaj wspomniane ułożenie). Poza tym niestety nie odłączalny kabel i włącznik sieciowy. Zwarta konstrukcja, kompaktowe rozmiary (niewielka wysokość), metalowa obudowa (poza frontem) oraz pilot zdalnego sterowania dopełniają obrazu całości. Podsumowując to uroczy wzmacniaczyk, który mimo nominalnie 40W na kanał potrafi zaskoczyć – zagra mocno, dynamicznie, znowu dają o sobie znać „nadowskie” waty… firma nigdy nie zawyżała tego, kluczowego parametru, podając faktyczną (albo nawet nieco zaniżoną) moc. Dodatkową cechą jest uniwersalność urządzenia – z opisów w sieci wynika, że można pod niego podpiąć nie tylko duże kolumny, takie które wymagają dużej dawki energii, ale także takie, które mają nietypową impedancję (wyjątkowo niską).

Odtwarzacz to ponownie bardzo klasyczna w formie konstrukcja, zaprojektowana w typowy dla NADa sposób. Mimo budżetowego charakteru, niczego tu nie brakuje, są wyjścia cyfrowe, czytelny display, bardzo wygodny pilot. Zaskakuje kulturalna praca napędu CD – mechanizm działa precyzyjnie, całkiem cicho. Można odtwarzać płyty z nagranymi mp3 oraz plikami WMA, jednak my skupimy się na tym, co najważniejsze – na odczycie kompaktów. Urządzenie bardzo dobrze komponuje się ze wzmacniaczem (którego ustawiamy na górze, nie na dole – tak dla przypomnienia). Niewątpliwie, jak wykazały ponad dwa lata użytkowania, to mocny element tego zestawu, na pewno równorzędny odnośnie jakości brzmienia ze wzmacniaczem. W ogóle w tym przypadku mamy do czynienia z świetnym dopasowaniem do siebie obu urządzeń – tworzą one bardzo zgrany, świetnie współpracujący ze sobą duet. Oba piloty działają z CD, z tym że pełniejszą kontrolę nad odtwarzaczem zapewnia co oczywiste sterownik od kompaktu.

   

W przypadku naszej konfiguracji, poza podstawowym połączeniem (analogowym) obu urządzeń, korzystamy z możliwości wyprowadzenia dźwięku za pomocą kabla cyfrowego do zewnętrznego DACa (Beresford). Przetwornik podpięty jest zarówno do C315 jak i do toru z aktywnymi kolumnami (Microlab Solo 7C) z buforem lampowym DIY. Jak widać sprawdziliśmy brzmienie kompleksowo, w dwóch (a nawet trzech) różnych konfiguracjach. Sprzęt jest tak dobrany, że o całości da się powiedzieć „budżetowy zestaw stereo”… uważam, że właśnie takie testowanie ma sens w tym przypadku, zawsze śmieszyło mnie podłączanie tańszych urządzeń do toru z jednym, albo wszystkimi elementami za wielokrotność ceny recenzowanego sprzętu. To kompletnie wypacza wynik, werdykt – powiedzmy sobie szczerze, zazwyczaj taki zestaw działa w konfiguracji ze swoimi odpowiednikami cenowymi. Rzecz jasna nikt nikomu nie zabrania podłączania dużo droższych kolumn. Czasami daje to zdumiewający efekt, bywa że bardzo dobre urządzenie budżetowe wcale nie ogranicza możliwości droższego komponentu, ale nie zmienia to faktu, że mówimy o egzotycznej konfiguracji.

 

Sprzęt testowy (pogrubione):

  • Zestaw #1przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (końcówka mocy, kino), kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz (nasz test), kolumny Mordaunt Short 902
  • Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520 – cyfrowe połączenie z C515)
  • Zestaw #3: Zeppelin Air (nasz test)
  • Zestaw #4: NAD C-315BEE/C-515BEE (kolumny jw)
  • DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Matrix Portable DAC, FiiO E17 Alpen
  • Główne źródła cyfrowe: Squezeebox Touch (muzyka 24/96KHz), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (wtyczka Bitperfect + iTunes 24/96~192 oraz programy Decibel i Audirvana via USB-SPDIF)
  • Konwertery SPDIF-USB: M2Tech HiFace Two & Matrix USB (nasz test)
  • Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
  • Gramofon NAD 5120
  • Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity HPA 1
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Klipsch Image One (nasz test), Sennheiser HD650
  • Sterowniki: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe)Klotz (analog) oraz Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB)
  • Router audio: Beresford TC-7220 (nasz test)
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) oraz dla USB, listwy APC (SA PF-8 oraz Cyberfort 350 z UPS), kable Supra LoRad

  

 

Brzmienie

Nie dziwię się werdyktowi EISA, który przyznał opisywanej konfiguracji tytuł europejskiego zestawu stereo. NAD stworzył system, który broni się w konfrontacji z dużo droższymi urządzeniami, którego dewiza brzmi: jestem muzykalny. Z muzykalnością jest taki problem, że nie zawsze wiadomo o co chodzi, definicja tego pojęcia jest niezbyt precyzyjna, różnie definiowana. Moim zdaniem muzykalność to synteza pozytywnych cech brzmienia, która prowadzi do dźwięku nie tylko łatwo przyswajalnego, akceptowalnego, ale dodatkowo takiego, które w żadnym aspekcie nie wywołuje dysonansu, nie drażni, nie męczy, nie pozwala na wymówienie przeklętego słowa „ale”. Nie jest to w żadnej mierze miara absolutnej doskonałości, ba są tacy, którym nie przeszkadza brak muzykalności, którzy zachwycają się analitycznością brzmienia, jakimś szczególnymi cechami pozwalającymi usłyszeć „więcej”, „dokładniej”, „lepiej”, to nie jest synonim dla holograficznej sceny, głębi ala studnia, precyzji, ukazania mikrodetali, super dynamiki. Tego wszystkiego może nie być, albo inaczej, to wszystko może być tylko mniej lub bardziej zaakcentowane, w przypadku muzykalności na plan pierwszy wysuwa się spokój, gładkość, wysokie kompetencje reprodukcji wszystkich zakresów, ich zszycia, odpowiedniej kontroli, właściwego balansu, w taki sposób zmiksowanego, że dane urządzenie po prostu „chce się słuchać”. Te godziny słuchania, relaksu, czystej przyjemności to właśnie domena muzykalności. Spoiwem, które powoduje, że ta cecha wyraźnie wyróżnia się, że dany sprzęt nazywamy „muzykalnym” są emocje. Oba te pojęcia są nie tylko mocno subiektywne, ale także „trudno mierzalne”. Cóż, można oczywiście podpiąć główkę pod tomokomputer i sprawdzić jak reagują ośrodki odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności, można… ale – jak to w przypadku każdego słuchania muzyki bywa, aparatura badawcza to mózg, uszy i nasze doświadczenia oraz wyobrażenia. Aż tyle i tylko tyle…

Przepraszam za ten długi wywód nt. muzykalności, ale w tym przypadku (testu budżetówki NADa) aż się prosiło, by rzecz wyjaśnić, aby czytelnik mniej więcej wiedział, co ma autor na myśli. Wzmacniacz C315 wraz z kompaktem oraz innymi źródłami (szczególnie polecam zakup jakiegoś przedwzmacniacza gramofonowego – niestety tego w standardowym wyposażeniu nie znajdziemy) gra niezwykle przyjemnie. To kwintesencja relaksującego, właśnie niezwykle muzykalnego brzmienia, które da się chłonąć godzinami bez żadnego znużenia. Jeżeli na tacce położymy kilka kompaktów z naszymi ulubionymi wykonawcami, gwarantuję, że sesję skończymy po północy, zastanawiając się czego żeśmy nie zrobili (post factum). Nie jest to zestaw wymagający od strony kolumn. Zagrał bardzo ładnie z Morduant Shortami 901 oraz monitorami Roth Oli20, jednak jeszcze lepszy efekt uzyskałem po podłączeniu Pereł firmy Pylon Audio. A przetestowane niedawno Topazy? Grało to wręcz zjawiskowo. Na co dzień zestaw gra z Perłami, które same w sobie są świetne, a z NADem pokazują pełnię swoich możliwości, to bardzo dobrze dopasowany komplet HiFi.

Jak już wspomniałem, kompakt jest mocnym elementem zestawu.  Kompakty odtwarzane za pośrednictwem C515 grzmią w bardzo analogowy sposób. To miękkie (ale nie rozlazłe), ciepłe brzmienie, zwracające na siebie uwagę plastycznością, właściwą barwą, pastelowe, bez rozjaśnień, z ładnie zaznaczonym niskim zakresem. Nie znajdziemy tutaj ani niskiego zejścia, ani podkreślonej góry, wszystko układa się w harmonijny przekaz. Szczerze? Uwielbiam słuchać kompakty na tym zestawie i właściwie, gdyby nie to, że z niektórymi źródłami hi-res, da się usłyszeć …więcej, dałbym sobie spokój, przynajmniej w zakresie: słucham dla przyjemności. Oczywiście kompakt to nie dysk, jak się ma czas (a się nie ma) można sobie pozwolić na leniwe żonglowanie kompaktami, podobnie jak w przypadku gramofonu (jeszcze więcej czasu) to rozrywka na długie, długie godziny. Z dysku dźwięk popłynie nie tylko szybciej, ale jeszcze wyszukamy natychmiast to, co chcemy, w sekundę zmienimy nastrój, do tego to działające jak narkotyk internetowe radio, playlisty… Tak, to wszystko zmienia, powoduje że wybieramy granie z pliku, ale czasami (może to nostalgia, może po prostu taka właśnie potrzeba) chcemy odtworzyć coś od A do Z, kładąc na tacce płytę, zapominając o formatach, bitach, próbkowaniu, sieci, NASach i komputerach…

A jak C515 radzi sobie z zewnętrznym przetwornikiem? W przypadku Beresforda sprzęt gra jeszcze, minimalnie, ale jednak lepiej. To ten sam charakter brzmienia, ta sama estetyka z czymś, co się wyróżnia, co słychać, z nieco lepszym umiejscowieniem głosów, instrumentów na scenie. Stereofonia (z DACiem czy bez) jest bardzo dobra, w tym wypadku jednak mamy jeszcze lepsze ułożenie wszystkiego na linii przód-tył. Wcześniej wszystko było wypchnięte, teraz można usłyszeć, że niektóre rzeczy wybrzmiewają z dalszych planów. Zewnętrzny przetwornik jest także znakomitym pomysłem na zwiększenie funkcjonalności całego zestawu – dzięki niemu podepniemy źródła cyfrowe do wzmacniacza, zyskując to wszystko, co oferuje NAD odnośnie jakości brzmienia w przypadku omawianego zestawu. Wyraźna poprawa dźwięku choćby z PS3 czy podpiętego odtwarzacza E1 Toshiby (a wcześniej nagrywarki Panasonica EH65) była nie tylko zauważalna, ona była ewidentna.Sprawdziłem konfigurację z Squeezboksem Touch oraz (wcześniej z SB Duet). Oba odtwarzacze strumieniowe zagrały bardzo dobrze (Touch wręcz świetnie) podpięte pod rDACa (Arcam), a dalej nadowską integrę.  Traktując zewnętrzne źródła jako transport (tor z DACiem) można na bazie systemu NADa stworzyć świetnie brzmiący zestaw, dla niektórych wręcz docelowy, na całe lata. Zresztą wystarczy popatrzeć na użytkowników urządzeń NADa, to często osoby które korzystają z wzmacniaczy, odtwarzaczy tej firmy całe lata (aż do zdarcia płyty ;-) ). Nie dziwię się, sam mimo przewijających się urządzeń różnych firm, czasami dużo droższych, wyższej klasy, z przyjemnością wracam do C315/C515.

 

Do wzmacniacza można podpiąć analogowo dowolne źródła, można także wykorzystać go do odsłuchu za pomocą nauszników. Brzmienie dziurki z podpiętymi AKG 701 było całkiem niezłe, na pewno, gdyby nie dedykowane wzmacniacze słuchawkowe, uznałbym, że jest ono dla mnie wystarczająco dobre (wpływ na to ma charakterystyka słuchawek, których charakter brzmienia koresponduje ze stylistyką dźwięku oferowaną przez urządzenia NADa). Wpięcie odtwarzacza mp3 (VADIA A10), który odtwarzał pliki skompresowane bezstratnie (FLAC) za pomocą dobrego jakościowo kabla (a nie cienkiego drucika) dało w efekcie brzmienie zbliżone do tego, które opisałem powyżej – wzmacniacz zagrał w typowy dla siebie sposób, czyli bardzo dobrze, ale ciekawostką było tu źródło… taniutki, niedoceniany, miniaturowy odtwarzacz, który pokazał jak dobrze może zabrzmieć wysokiej jakości plik. W porównaniu, podłączony iPod Touch (także bezpośrednio, analogowo) wypadł gorzej – dała o sobie znać zimna barwa, wyostrzenie, typowe do handheldów Apple. O dziwo wzmacniacz nie starał się tego korygować (jego charakter jest zupełnie inny), dźwięk dość dokładnie odzwierciedlał manierę grania jabłkowego grajka. Jednak wystarczyło jabłkowego handhelda podpiąć do C315 za pośrednictwem przetwornika bateryjnego Matrix Portable, aby uzyskać fantastyczny efekt – o tym przenośnym DACu niebawem przeczytacie, powiem tylko tyle, że to urządzenie warte jest każdej wydanej nań złotówki.

Wady? Odnośnie brzmienia nie mam uwag – to dokładnie to, czego oczekuję, co lubię, w pełni mi taki dźwięk odpowiada. Można natomiast nieco pomarudzić w sprawie funkcjonalności, oczywiście nie zapominając, że jest to budżetowy sprzęt. Inni w tej, albo niższej cenie (fakt, że głównie mam na myśli AD 2012, a nie sytuację sprzed paru lat) oferują więcej. Nie chodzi mi tutaj o brak aluminium na froncie, jak pisałem, sprzęt wykonany jest bardzo dobrze, plastik z przodu w niczym nie przeszkadza (nie powinien, nawet wyczulonym estetom). Szkoda, że wzmacniacz nie otrzymał przykładowo gniazd pozwalających na podłączenie sprzętu do kina domowego, nie ma bezpośredniego wejścia na końcówkę mocy, o gramofonie pisałem (no tutaj byłoby to wyposażenie ponadstandardowe w takiej cenie), poza tym nie można wymienić kabla zasilającego, gniazda głośnikowe mogłyby być także nieco szerzej rozstawione.

 

 

Dzisiaj standardem jest wejście USB, kilka lat temu tak nie było, więc trudno mieć pretensje do producenta, ale warto nadmienić, że w bliźniaczym, nowym C316 nadal tego elementu brak (a to już można zaliczyć jako wadę). W przypadku kompaktu nie mam uwag – to odtwarzacz zaprojektowany zgodnie z zasadami sztuki, z kompletem wyposażenia. Dzisiaj często montuje się dodatki w postaci wejść cyfrowych (wtedy CDA w zestawie pełni rolę cyfrowego transportu, pozwala zaoszczędzić na zakupie osobnego DACa).

Podsumowanie

Zestaw NAD C315BEE/C515BEE to klasyka w najlepszym gatunku. To tanie, budżetowe stereo które Was nie zawiedzie. Być może będziecie hurtowo wymieniać poszczególne elementy swojego systemu: DACi, kable, źródła cyfrowe, zasilanie… a omawiany zestaw NADa będzie dalej Wam służył, bo po prostu nie będziecie potrzebowali niczego innego. Moim zdaniem dopiero od sumy 10 000 złotych (przy zastrzeżeniu, że nie szukamy dodatkowej, brakującej funkcjonalności) można planować wymianę „na coś lepszego”. Jedynie, atrakcyjnie wycenione, produkty NADa (wyższe modele zestawów stereo, końcówki) mogą skłonić nas do kupna, ale to też głównie dlatego, że chcemy głośniej (wyższa moc), mamy naprawdę duże kolumny (znowu moc), chcemy w ramach systemu NADa rozszerzyć jego funkcjonalność (moduły cyfrowe dla wzmacniaczy). Jeżeli jednak na pierwszym planie, jedynym kryterium jest brzmienie, mamy DACa, gramofon (o ile tkwi w nas taka potrzeba) też jakoś podepniemy korzystając z dodatkowego przedwzmacniacza gramofonowego, to tytułowy zestaw wystarczy nam na lata. Po prostu będzie grał. Ale jak grał…? No właśnie, świetnie grał.

Zestaw stereo NAD C315BEE & C515BEE

Plusy
- w specyfikacji skromnie (moc), faktycznie prawdziwy wulkan
- dobra dynamika
- homogeniczne brzmienie, swobodne, niewymuszone, nasycone 
- piękna barwa, to bardzo (wręcz wybitnie) muzykalny duet
- dobra stereofonia
- czyste, pełne wybrzmień, bogate w szczegóły granie
- klasyczna konstrukcja z zachowaniem dobrej ergonomii
- atrakcyjna cena 

Minusy
- nie każdemu przypadnie do gustu typowy dla tego producenta design
- plastik na froncie (ale nie razi)
- nie jest to brzmienie neutralne
- kable sieciowe zamontowane na stałe 

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz