LogowanieZarejestruj się
News

W poszukiwaniu uniwersalnego: NAD C368 z modułami MDC – recenzja

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20180718_063332413_iOS-600x437

A gdyby tak, a gdyby tak mieć coś do wszystkiego, przy czym to coś miałoby zadawać kłam powiedzeniu: „jak jest do wszystkiego, to do niczego”. Nikt nie przetestował tego klamota w ten sposób. To w ogóle głębszy problem z recenzjami produktów… zazwyczaj są bardzo pobieżne, koncentrują się tylko na wycinku, zazwyczaj pisane są zaraz po premierze, albo niedaleko (w sumie, trudno się dziwić, bo przecież użyteczność marketingowa, bo życie produktu obecnie bywa krótkie), zazwyczaj z lektury nie dowiemy się zatem, czy sprzęt potwierdził swoje możliwości (wsparcie, rozwój oprogramowania…), czy można i ile można było wycisnąć ze skrzyneczki. Ten schemat bywa strasznie irytujący, właściwie stanowi zaprzeczenie istoty rzeczy: albo o czymś wypowiadamy się całościowo, autorytatywnie, starając się nie pominąć tego, co stanowi istotę, albo jest po łebkach i tak naprawdę jedyne, co można wyczytać, to dane nadesłane przez producenta z opisem potencjalnych możliwości. Nawet obserwacje z odsłuchów bywają w takich okolicznościach przyrody niemiarodajne, albo przynajmniej niepełne. Tak, moi drodzy, recenzenci powinni (zaczynając od niżej podpisanego) informować czytelników o tym, jak długo egzaminowali i jak dogłębnie egzaminowali pacjenta tj. klamota. Taka informacja powinna być obligatoryjna. Jak ktoś spędził parę wieczorów ze skrzynką to – powiedzmy sobie szczerze – niewiele wie o tym co, to, to potrafi. To nie jest miarodajny test, miarodajna ocena. Dlatego lepiej wg. mnie mniej, nie na wyścigi (znaczy jak już egzemplarz testowy nie jest na za dwa tygodnie, tylko może się testować długo i namiętnie), jak się (to zawsze pomaga – pozwala zaoszczędzić czas) porządnie rzecz wygrzała, pograła sobie wcześniej. W przypadku opisanego w tytule delikwenta z „przyległościami” (karty ;) ), mieliśmy przyjemność badania przez okrągłe cztery miesiące z okładem. To wystarczająco długo, by móc jw. autorytatywnie wypowiedzieć się o testowanej integrze.

NAD C368 to konstrukcja przełomowa. NAD idzie w najnowszej, klasycznej, najważniejszej (zarówno wizerunkowo, jak i zapewne handlowo) serii, dalej niż w poprzednikach, definiuje na nowo możliwości, potencjał nowoczesnego wzmacniacza zintegrowanego. Tak, właśnie tak, a dodatkowo robi to nie na pół gwizda, nie że może w następcach coś tam doda, tylko od razu robi to jak należy – integruje WSZYSTKO, nie zapominając o żadnym szczególe, a całościowo wychodzi naprzeciw idei FUTURE-FI. Sprzęt, aby być zgodny z tym „future” nie tylko potrafi odnaleźć się w cyfrowym świecie (co dzisiaj stanowi standard), a więc jest zdolny do współpracy z licznymi źródłami, komunikacji sieciowej, obsługi nie tylko za pośrednictwem tradycyjnego pilota. Nie. Future-fi moi drodzy, to kompleksowe rozwiązanie SYSTEMOWE, a precyzyjniej EKOSYSTEMOWE. To coś dużo i znacznie większego. I NAD robi tutaj robotę. Dzięki modułowości rozszerzamy, to nic nowego w HiFi, ale tutaj de facto tworzymy coś nie tylko łączy świat audio z światem video, nie tylko uzupełnia możliwości o sieć i system operacyjny audio (bo tak to trzeba zdefiniować), ale otwiera możliwości budowy wielostrefowego, kompleksowego rozwiązania i to – jeszcze – w oparciu o kilka alternatywnych opcji softwareowych. Jest BluOS, ale jest i Roon, jest także JRiver. W przypadku rozwiązania firmowego tworzymy coś na kształt sieciocentrycznego systemu złożonego z BluOSowych klamotów, które dogadują się w ramach swojego protokołu i INTEGRUJĄ każdy rodzaj źródła, jaki podepniemy do wzmacniacza. Gramofon strumieniowany do innego pomieszczenia? A jakże! Chęć posłuchania sobie szpuli albo srebrnego krążka w kuchni (samograje Bluesound), na patio, gdziekolwiek… także na innym, starym systemie uzupełnionym przez streamery…. systemowe end- pointy. Dalej, mamy także możliwość rozszerzenia i uzupełnienia możliwości o najnowsze pomysły z dziedziny DSP oraz korekcji (Dirac), możemy cieszyć się z nowych serwisów, z obsługi wszystkich bezstratnych & hi-resowych streamów (Tidal HiFi/MQA, Qobuz oraz Deezer HiFi), z dodanej wreszcie w najnowszych modułach, klamotach obsługi DSD.

Blu

Jak dodamy sobie do tego kino i to pożenione ze wspominanym softwarem Dirac, oferowanymi przez producenta możliwościami rozbudowy ekosystemu o klamoty obsługujące dźwięk obiektowy (oraz starsze formaty kina domowego) oraz najnowsze rozwiązania z zakresu wizji (4k, HDR) to wyraźnie widzimy, że ktoś tu sprawę przemyślał bardzo gruntownie. W przypadku C368 punktem wyjścia jest kino z dźwiękiem stereofonicznym, ale to nie koniec drogi uzupełniania, rozbudowy. Pamiętacie, niedawno wspominałem o cyfrowym przedwzmacniaczu, dla – chyba- niepoznaki nazywanym przez NADa „streaming dakiem”. Bohater niniejszego wpisu potrafi współpracować z nowym C658, potrafi wraz z końcówką C268 stworzyć dzielony system o potężnej mocy, a to jeszcze nie wyczerpuje wszystkich możliwości. W opracowaniu są moduły dające możliwość wejścia w świat wielokanałowego dźwięku nie tylko w najdroższej serii Masteres. Innymi słowy, budujemy sobie w oparciu kompleksowy system, kompletny, pozwalający na integrację każdego możliwego źródła. Integratorem jest tu NAD i – jak ktoś nie chce bawić się w alternatywy – tylko NAD. Protokoły mamy też wszystkie jak leci: AirPlay2, DLNA/uPnP, Spotify Connect, Cast… do wyboru, do koloru. Po tych paru miesiącach maglowania C368 z modułem BluOS oraz HDMI uświadomiłem sobie, jak istotne, jak kluczowe jest zrozumienie przez producenta złożoności, ogromnej rozpiętości dzisiejszych technologii. Dopiero umiejętność połączenia wszystkiego w jeden, bezproblemowo działający, dogadujący się, integrujący serwisy, usługi ekosystem, znajomość i wiedza na temat systemów operacyjnych, protokołów sieciowych (i w ogóle działania infrastruktury sieciowej… NAD jest jedną z nielicznych w branży firm, które ten temat znają od podszewki i wykorzystują ten potencjał) przynosi optymalny rezultat, daje użytkownikowi stabilny, otwarty na to co przyniesie przyszłość SYSTEM. Trzeba na to popatrzeć nie przez pryzmat OLD-Fi, gdzie wystarczyła łączówka, gdzie – owszem – mogło nie być synergii, ale gdzie poziom złożoności (nie chodzi o obsługę, o UI/UX… tu NAD wykonał kawał dobrej roboty i jest ergonomicznie, jest prosto, jest przejrzyście, dobrze jest) jest nieporównywalnie większy, gdzie mówimy o czymś, co w całym cyklu życia podlega modernizacji, transformacji, ulepszaniu i rozszerzaniu (możliwości).

To wszystko stanowi nową jakość, zapowiedź tego co już teraz, a zaraz wszędzie (jako pewien standard) zafunkcjonuje na rynku. NAD nie byłby sobą, gdyby nie uwzględnił w ostatnich swoich pracach także kontrowersyjnego tematu jakim jest AI. Przy czym tutaj raczej chodzi o podstawowe możliwości sterowania (w tym kierunku, póki co, to zmierza). Rzecz jasna nie da się wykluczyć, że w przyszłości taki M10, albo kolejny tego typu klamot, będzie nie tylko reagował na nasze komendy głosowe, ale jeszcze nam coś odszczeka. Jak future, to future. Nie wykluczał bym żadnej możliwości, w końcu idziemy w kierunku agregacji wszelkich treści multimedialnych, z opcją interakcji człowiek – maszyna (począwszy od rekomendacji,  poprzez uzupełnianie wiedzy, informacji, a – na razie – kończąc, na alternatywnych wątkach, zaangażowaniu użytkownika w przebieg narracji). Trudno powiedzieć dokąd nas to zaprowadzi, nie o tym jednak miał być wpis, wracam do meritum: czas na przedstawienie potencjału doposażonego C368, pokazać Czytelnikom co daje Future-Fi w praktyce.

Zapraszam!


Klamot z kartami rozszerzeń. Jak blaszak. I fajno.

MDC. Modułowość nie jest czymś odkrywczym w audio klamotach. Nie jest, ale warto wspomnieć, że to właśnie NAD podszedł do tego pomysłu kompleksowo i systemowo. Karta rozszerzeń to z jednej strony uzupełnianie zakupionego sprzętu o dodatkowe funkcjonalności, ale także (czy może przede wszystkim) możliwość budowy firmowego rozwiązania, które – obecnie – ma niewiele odpowiedników na rynku. Kanadyjczycy podeszli do tematu jak trzeba. Stworzyli siostrzaną markę Bluesound, która jest swoistym łącznikiem między tym co tradycyjne, klasyczne (choćby symbolicznie, bo dzisiejsza oferta jest na wskroś nowoczesna) z światem zero, jedynkowym. Znowu – niby – nic odkrywczego. Tak, ale zrobili to jw. jak trzeba, bo stworzyli swój własny, autorski system operacyjny (to właściwe określenie), protokół transmisji, który pozwala stworzyć kompleksowy audio system na miarę XXI wieku, wróć, stworzyć kompleksowy system audio-video na miarę XXI wieku, o otwartej architekturze (czytaj z możliwością podpinania, integracji innych, niefirmowych źródeł, dogadywania się z innymi audio klamotami), jako pierwszy (podkreślam – PIERWSZY) na rynku, uwzględniający korekcję pomieszczenia. Ten ostatni element jest tutaj arcyważny i będzie niebawem decydował jak wiele będzie można wycisnąć ze sprzętu, bez względu na ustawienie, na warunki akustyczne etc. To domknięcie tematu.

Klamot jak blaszak? No takie skojarzenia nasuwają się same. Dwa, albo (w pre serii Master) nawet cztery sloty dla kart, to jakby powrót do skrzynek, tylko że w tym wypadku mówimy o audio skrzynkach i to takich pełnowymiarowych (40cm). NAD rozwija kompaktowe systemy i od razu integruje tam BluOSa, albo – przynajmniej – jeden z protokołów transmisji, który pozwoli się dogadać z resztą ekosystemu (BT/WiFi… Chromecast, AirPlay etc). Sprzęt musi być sieciowy (z pewnymi wyjątkami, czytaj są skrzynki z interfejsem USB, gdzie istnieje trzeba dodatkowego, sieciowego transportu). Generalnie jednak moduł daje nam dwie, zasadnicze przewagi nad zamkniętymi rozwiązaniami. Elastyczność (wybieramy na czym nam zależy, to my decydujemy) oraz future-proof (była pierwsza generacja modułów HDMI oraz Blu, teraz jest druga… tak będzie trzecia itd). Sprzęt jest gotowy na to, co przyniesie przyszłość. Poprzednia seria klasyczna NADa była pierwszą, jeszcze niekompletną, próbą stworzenia tego, co powyżej. W modelach C356, C370 moduły nie były „wystandaryzowane”, nie miały formy slotowych kart rozszerzeń, to było coś, co inni – wcześniej – zazwyczaj stosowali w audio, gdy mowa była o modułowości. Siłą rzeczy zawężało to możliwości, to future-proof, bo dotyczyło jednej generacji i tylko tej generacji sprzętu. Moduły różnią się, nie jest tak, że te od serii Masters pasują do Classic. To – wg. mnie – decyzja z jednej strony marketingowa (seria High-end – seria HiFi), uwarunkowania budżetowe (niektóre rzeczy trafiają do najdroższych klamotów w ofercie, przy czym przykładowo dzięki HDMI ARC to się coraz częściej do pewnego stopnia niweluje), wynikająca z tego, co powyżej, strategia producenta.

Testowałem C368 w najbardziej rozbudowanej opcji. Z modułem transportu sieciowego oraz z kartą zawierającą hub HDMI. Pierwszy element to BluOS, to Roon to wszystkie możliwości future-fi audio. Drugi, wg. mnie nie mniej ważny, dla kogoś kto poszukuje integracji kina i nie mnożenia bytów (przy czym mamy tu „tylko” stereo”) to coś, co robi nam z C368 stereofoniczny amplituner AV, z obsługą sygnału 4k, opcją passtrough (jakbyśmy – znowu także w opcji firmowej – chcieli w przyszłości iść w stronę dźwięku wielokanałowego) z możliwością integracji trzech źródeł wizyjnych. Istotne jest to, że to kino staje się integralną częścią kompleksowego ekosystemu (bezprzewodowo łączymy się z samograjami, działa rzecz jasna dźwięk via BT na słuchawkach). To właśnie jest całościowe podejście do sprawy. Były i są firmy, które specjalizują się w takich rozwiązaniach, często korzystając z gotowych pomysłów (standardów) na rynku. Tak, ale dotyczy to bardzo drogich instalacji, często są to rzeczy ułomne (biorąc pod uwagę integrowanie strumieni, nowych technologii vide MQA), wsparcie realizuje ktoś z zewnątrz. NAD wybrał według mnie rozsądną drogę budowy swojego. Jest elastycznie, jest przystępnie (cenowo, na każdą kieszeń), firmowe podeście jest rozwojowe, a do tego obecnie mające niewiele odpowiedników na rynku (w takiej formie, podobny poziom, znajdziecie u Yamahy oraz Denona).

Sam C368 jest na wskroś nowoczesny: dysponuje baterią przyłączy cyfrowych (DAC), nie tylko analogowych jak każda klasyczna integra, komunikuje się ze światem nie tylko przez tradycyjnego pilota, ale także aplikację sterującą (o bardzo rozbudowanych możliwościach konfiguracji). Nowoczesność dotyka tutaj istoty każdego „wzmocnionego druta” – amplifikacja oparta jest na modułach Hypex, specjalnie opracowywanych pod kątem specyfikacji Kanadyjczyków, którzy mają bogate doświadczenia w dziedzinie stosowana modułów w klasie D (seria Masteres). To właśnie wiele lat szlifowania tematu w… high-endowej serii pozwoliło opanować trudną sztukę zastąpienia tego, co znane, od dziesiątków lat stosowane, czymś nowym, pod wieloma względami, rewolucyjnym. Odejście od końcówek AB, dopracowanie nowego, wg. mnie dało nam w efekcie najdojrzalszą, najlepszą (w HiFi, w budżetowym audio) rodzinę „cyfrowych” wzmacniaczy na rynku. Moduły (uniwersalne) stosowane we wzmacniaczach NADa są dostosowywane do działania w firmowych produktach i przynosi to wymierne (pozytywne) efekty brzmieniowe.

USB? Po co USB… LAN to jest wszystko czego nam w strumieniowaniu potrzeba. W integrze, w salonie, wygodnie, bez dodatkowych skrzynek. Dokładnie jak w przypadku NADa 368, dokładnie tak…

Nie zakrywajcie, zresztą co tu stawiać, jak wszystko „pod dachem jest”. No jednak nie wszystko.
Fizyczne jeszcze egzystuje, gramofon nawet całkiem nieźle sobie radzi w tym XXI wieku, także jeszcze coś sobie pod ampa podepnijmy. Można.

Specyfikacja:

Wejścia analogowe: 2 x RCA, 1 x Phono (MM)
Wejścia cyfrowe: 2 x koaksjalne, 2 x optyczne, Bluetooth, „dual-mode”: przyjmowanie i transmisja sygnału (kodek apt-X)
Opcjonalne rozszerzenia: Moduły MDC
Moc wyjściowa: 2 x 80 W (4 i 8 Ω)
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 65 kHz
Zniekształcenia: < 0,03%
Stosunek sygnał/szum: > 98 dB
Współczynnik tłumienia: > 200
Zużycie energii: 29 W (bieg jałowy), 0,5 W (standby)
Wymiary (W/S/G): 10/43,5/39 cm
Masa: 7,8 kg
Cena: 3990 zł (wzmacniacz) + 2099 zł (moduł MDC BluOS) + 1299zł (moduł MDC HDMI HDM-2)

Środeczek

Moc jest tutaj: moduł końcówki Hypex (klasa D)

Niestety, parę tygodni temu  (koniec grudnia 2018), przyszła do nas bardzo smutna wiadomość o odejściu legendarnego inżyniera, twórcy legendy marki, Björna Erika Edvardsena. To właśnie jego pierwsze literki dwojga imion i nazwiska znamionowały dziesiątki produktów NADa przez 4 dziesięciolecia. Ten uzdolniony inżynier trafił do firmy w 1976 (wtedy, gdy niżej podpisany przyszedł na świat) i był odpowiedzialny za ponadczasową konstrukcję, najsławniejszą w dziejach firmy… model C3020. To od tego (modelu) wszystko się tak naprawdę, na serio zaczęło. Jestem od wielu lat wierny tej marce, uważam, że to jeden z nielicznych przykładów w branży, trzymania się zasad, konsekwencji i czegoś, co przylgnęło nie bez przyczyny do wyrobów tej firmy. Mówi się o NADowskim dźwięku, o NADowskich Wattach, o zachowaniu NADowskiej proporcji koszt-efekt (zawsze starano się trzymać w ryzach finalną cenę dla klienta, zawsze była ona konkurencyjna w stosunku do całej konkurencji, na każdym pułapie). Nie chce być źle zrozumiany. To nie jest żadna ślepa wiara (zdarzały się potknięcia, nieudane produkty… jak każdemu), żadne „psychofanostwo” …nie. To obiektywna ocena wkładu tego producenta w rozwój całej branży, ogromna, że tak powiem, płodność (strasznie dużo naprodukowali klamotów i dobrze, że strasznie ;-) ), odwaga we wdrażaniu nowych technologii, podążania często pod prąd, wreszcie umożliwienia melomanom kupowania HiFi w bardzo, bardzo atrakcyjnej cenie. To właśnie te BEE towarzyszyło nam wiele, wiele lat i stało się symbolem przystępnego, dobrze brzmiącego sprzętu audio. Chwała Björnowi za to, czego udało mu się w życiu dokonać. Lubie NADowski vintage, miałem / mam te klamoty BEE i zawsze lubię wracać do tego dźwięku (po prawdzie, w przypadku kolumn, zazwyczaj słucham właśnie na jakimś C coś tam, tor analogowy u mnie to także trzy litery ;-) ).

R.I.P B.E.E R.I.P

Piszę o tym wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze by przypomnieć sylwetkę i złożyć należny hołd wybitnemu konstruktorowi, ale także by odnieść się do bohatera niniejszego wpisu. Bo to nowy NAD. Nowa seria klasyczna. To już (wyraźnie), wspomniane wcześniej, Future-Fi. Na szczęście przy odmienności, całkowicie nowym technologiom, zachowano coś, za co od zawsze ceniłem tę markę. To pewne, opisane przeze mnie poniżej, brzmieniowe DNA oraz wymieniona powyżej dbałość o przystępność cenową, jaka charakteryzuje od pół wieku produkty NADa. C368 to hybryda. To coś, co czerpie pełnymi garściami z firmowych doświadczeń nad flagową, najdroższą serią Masters. Absorpcja rozwiązań jakie wcześniej kosztowały dużo więcej to też zasada, której Kanadyjczycy są wierni i konsekwentnie schodzą na poziom budżetowy z wieloma opracowaniami, występującymi wcześniej na dużo wyższej półce cenowej. Dobrze, ale co oznacza to nowe podejście, ta inność od tego, co było od zawsze praktykowane w ichnich klamotach, tj. układach złożonych z liniowych zasilaczy i tranzystorowych stopni wyjściowych (AB). Cóż, już wcześniej, w kompaktowej serii D jak Digital, produktach takich jak przetestowany u nas i przez jakiś czas będący na stanie D3020, wprowadzono impulsowe moduły mocy, przy czym w odróżnieniu od stosowanych w serii Master, półprzewodnikach Zetex-a, w nowych NADach mamy do czynienia z produktami holenderskiej firmy Hypex. To, co istotne, typologia, autorski pomysł na energetycznie efektywne końcówki, czytaj nowatorski, cyfrowy stopień końcowy Direct Digital pozostał tutaj bez zmian… firma wykorzystała swoje doświadczenie i to co wcześniej dostępne było w klamotach za 15, 20 i więcej tysięcy, teraz dostępne jest praktycznie na każdym pułapie cenowym. W skrócie, bo jeszcze będę o tym pisał, chodziło o stworzenie czegoś, co brzmi jak klasyczny, dobry tranzystor, ale nim nie jest. Według mnie producentowi C368 ta sztuka się udała (precyzyjniej udaje, bo dotyczy to prawie całej, dzisiejszej oferty).

Niektórzy do szczęścia potrzebują jeszcze okładki. Mnie wystarczy informacja tekstowa, ale…
…tu macie moduł wizyjny, na TV albo projektorze mogą być prezentowane treści. Co to oznacza?

Swobodnie można sobie wyobrazić takie coś: dynamiczne tapety, okładki, jakieś fotogalerie z artystami, czy po prostu wideoklipy na wielkim ekranie. W przypadku front-endu Roon trwają pracę nad osobnym strumieniem obrazu na Chromecastach Video, wyświetlanym niezależenie na wielkich displejach. Oczywiście można trzymać okładkę w formie tabletu korzystając z Roon Remote już teraz, ale duży ekran…

Prze-genialne… bezprzewodowe słuchawki zlinkowane z NADem w trybie transmitera.
Spore wrażenie robi zasięg transmisji – cała chałupa,
 dwie ściany… bez dropów, czysto, stabilnie.
Można od teraz na bezprzewodowych słuchać wszystkiego co zintegrowane z NADem: strumienie via moduł Blu, kino via HDMI, źródła cyfrowe & analogowe wpięte bezpośrednio… gramofon. Wow!

Integra po nowemu to także – a jakże – integracja tego, co dzisiaj „na czasie”. Także, nawet bez modułów MDC, z zaślepkami na miejscu, możemy cieszyć się z podwójnych par przyłączy cyfrowych (TOSLINK & coax), mamy gramofonowe pre (tak, czarny krążek w modzie, ale przecież to NAD, a u NADa zawsze był w modzie), mamy możliwość wpięcia aktywnego suba, możemy za pomocą łącza RS-232 pożenić skrzynkę z automatyką domową aż 7 producentów tego typu rozwiązań (!), takich jak: Control4, Crestron, RTI, URC, AMX, Savant czy Elan. Od zawsze przywiązują sporą wagę nad wpięciem swoich klamotów w inteligentną chałupę (jeszcze wtedy, gdy nie było to modne ;-) ), coś czuję (no, wiem) że następny krok, czytaj AI, będzie konsekwentnym realizowaniem wizji kompleksowego rozwiązania, całościowej integracji AV… rozwijają, na marginesie, produkty rackowe i to też, jak już pisałem, charakterystyczny dla tej marki kierunek rozwoju. Nie mamy tutaj LANu w standardzie, natomiast Bluetooth owszem jest, układ transmisyjno-nadawczy z obsługą kodeka apt-X. Możemy zatem słuchać na słuchawkach bezdrutowych wszystkiego jak leci, a jak byśmy jednak zamiast bezdrutowych, chcieli takie na drucie, to proszę bardzo – jest i wzmacniacz słuchawkowy. Bardzo wygodny pilot (dostajemy tutaj model uniwersalny, zdolny do obsługi wielu innych firmowych urządzeń: źródeł, wzmacniaczy…) plus apka pozwalają, wraz z gałką enkodera na froncie i paroma klasycznymi przyciskami  na wygodną obsługę tego zaawansowanego wzmaka.

Powracając jeszcze do Hypex-ów. Konstrukcja ma być bardzo liniowa w szerokim paśmie i zapewniać stabilną wydajność przy wszystkich obciążeniach głośnikowych. To bardzo istotne, bo chodzi tutaj z jednej strony o efektywne napędzenie dowolnych kolumn, a jednocześnie (z drugiej) realizację idei drut ze wzmocnieniem po NADowemu. Tj. nominalnie jest niewiele, ale faktycznie możecie mieć i 240W przy typowych (dla wielu konstrukcji głośnikowych) 4 Ω. Także te 80W podawane w instrukcji to nominalna moc wyjściowa, także nawet potężne, trudne, wymagające paczki będą miały tutaj zapewnione odpowiednie warunki pracy. Zresztą widziałem i słyszałem Wilsony podpięte pod te nowe ampy, widziałem i słyszałem bardzo, bardzo trudne tuby i bez wysiłku to grało. Także, zachowano tutaj te „damy radę”, nawet w przypadku dość ekstremalnych połączeń, gdzie na wstępie szukalibyśmy czegoś dzielonego, końcówek, dużych piecy, albo superintegr. NAD C368 superintegrą nie jest, a jednak koncepcja Direct Digital pokazuje, w tym przypadku, w pełni swój potencjał. Pasmo sięga od 10Hz do 65 kHz, mamy niskie zniekształcenia na poziomi 0,03%, a stosunek sygnału do szumu wynosi powyżej 98 dB. Takich parametrów nie dało rady osiągnąć w klasycznych modelach z końcówkami AB, nie mówiąc już o efektywności, o niższym zużyciu energii i zachowaniu niskiej temperatury układu. Warto zatem, przed opisem wrażeń ze słuchania, podkreślić, że wybór powyższej technologii był poprzedzony wieloma latami doświadczeń, autorskimi rozwiązaniami, przećwiczeniem i to gruntownym nowego sposobu wzmacniania sygnału przez inżynierów. To jest, jak chcieliby widzieć niektórzy tradycjonaliści, pójście na łatwiznę, wykorzystanie gotowców, a wprowadzenie nowego poprzedzone własną, wieloletnią pracą nad tego typu konstrukcjami.

Zaawansowane DSP dodatkowo rozszerza możliwości naszej skrzynki.
W radykalny sposób. To właśnie też m.in. robi różnicę
.

Muzyka

Dla znającego firmowe brzmienie, naturalne, przyjemne w odbiorze zaraz po wyjściu z pudełka, to co usłyszy za pośrednictwem C368 nie będzie dużym zaskoczeniem. Początkowo. Będziemy mieli ten sam patent na budowanie przekazu – melodyjne, łatwo przyswajalne granie. Niby tak, ale to dopiero początek. Nowa seria jest tak dobra, jak poprzednicy z trzema literkami BEE, jest tak dobra, a nawet więcej. Ten amp w paru dziedzinach pokazuje o co chodzi z tą rewolucją, jaką obserwujemy w HiFi i coraz częściej w High-Endzie. Wielkie, ogromne piece? To, moi drodzy, gatunek na wymarciu, jeszcze trochę i takich urządzeń na rynku prawie wcale nie będzie. Konieczność zwiększania efektywności, energooszczędności w domowej elektronice to wymóg i rynkowy trend, którego nic nie powstrzyma. Oczywiście, na pewnym pułapie cenowym, w ofercie haj-endowców, będą różne dziwa, na pewno, ale rynek masowy jest „skazany” na to co powyżej. NAD nie tylko wychodzi tutaj obronną ręką, ale jak kompaktowy D3020 mógł być postrzegany przez pryzmat małej, biurkowej integry, z dość wyraźnie odczuwalnymi ograniczeniami, to tutaj macie przykład na coś, co może nie tylko zastąpić, ale może stanowić progres, krok w polepszaniu brzmienia w stosunku do poprzedników. Najlepiej słyszeć to z cyfrowymi źródłami podpiętymi via SPDIF z tytułowym wzmacniaczem. W zakresie dynamiki oraz rozdzielczości mamy postęp i to wyraźny. Mój C315BEE po prostu tak nie potrafi, na takim poziomie. Dla porządku, wykorzystałem tą samą szufladę tj. C515BEE. Nawet po podłączeniu via zew. DAC (Arcam), nadal C368 grał zdecydowanie dynamiczniej i bardziej rozdzielczo, potrafił więcej niż najlepszy budżetowy wzmak AD 2008/2009 (EISA).

Firmowe ampy zwolennicy kochają od zawsze za sposób kreowania przestrzeni. Duża, świetna stereofonia, często osiągany efekt oderwania dźwięku od kolumn, w najlepszych okolicznościach przyrody, niknących nam z pomieszczenia. Domena zazwyczaj zarezerwowana dla wyczynowego audio tutaj często była dostępna w klamotach za ułamek ceny. W przypadku C368 brzmienie jest świetnie sfokusowane, daje nam to oderwanie, przy czym dochodzi jeszcze bardziej rozbudowana scena na osi przód, tył… tak głębia, to jest coś, co robi tutaj wrażenie. Wraz ze stereofnonią, typową dla tych trzyliterowych klamotów, mamy bardzo sugestywnie serwowaną, trójwymiarową przestrzeń, dźwięk otacza nas (mimo, że to dwa kanały, a nie – jeszcze – multichannel), świetnie, naprawdę świetnie robi to robotę w kinie. Ten amp będzie doskonałym wyborem dla kogoś, komu nie w smak zagracanie pomieszczenia instalacją wielogłośnikową. Wystarczą duże, wielodrożne podłogówki, które zrobią spektakl. Dobra, o wizji zaraz będzie, zatem jeszcze o muzyce. Gramofonowe pre nie jest tu od czapy i tak jak wejścia liniowe jakoś najmniej przypadły mi do gustu (co w konsekwencji prowadzi do wniosku, że raczej MDC, a nie zewnętrzne daki powinny być brane pod uwagę, gdy chcemy coś więcej niż fabryka na wstępie daje), to tutaj można spokojnie poprzestać na tym elemencie, chyba że gramofon ma być nie budżetowy, a drogi, czy wyczynowy. Wtedy jednak pojawia się problem ze wspomnianymi wejściami analogowymi. Proszę to ewentualnie uwzględnić i zapamiętać, a kontrowersyjnie rzecz ujmując, może się okazać, że gramofon grający w sieciowym linku w ramach BluOS-a, zagra nam lepiej z eteru niż podpięty via gramofonowe pre do gniazd RCA z tyłu opisywanego klamota. No to pojechałem ;-) Ok, wiem, że dla niektórych gramofn z linkiem bezdrutowym, z jakimś aptyX HD (że słuchawki np), z graniem via USB (ADC-DAC) to abstrakcja, schizma, myślozbrodnia. Cóż, proponuję wcześniej posłuchać (grającego gramofonu na torze z Korgiem 10R via AudioGate…). Może poprzestawiać w główce. Pan winyl (Mr.F) sam się zszokował, jak mu zaawansowane DSP pod jego zabawki z igłą podpięli.

Także mamy tutaj nie wiem czy przypadkowy, czy intencjonalny, prymat „cyfry”. Patrząc na to z jakich źródeł dzisiaj korzystamy – prawidłowo. Moduł BluOS robi nam z C368 kompletnego klamota, nie musimy bawić się w dobór DAców, streamerów i czego tam jeszcze. Karta i już. Dźwięk jest podobnie wysokiej próby, co ze złącz SPDIF wbudowanych w samą integrę, to swobodne, jw. niebywale przestrzenne granie. Ponad 30 serwisów (wszystko co jest popularne, jw.), dobry moduł internetowego radia, obsługa pełnego orgiami (MQA) – to wszystko jest, ale to jedna tylko z opcji. U nas, rzecz jasna, grało głównie z Roonem. Dzięki pełnej kompatybilności z RAAT dostajemy tutaj jeszcze coś ekstra – zaawansowany silnik DSP z możliwością wgrania profili oraz korekcji pomieszczenia (eksperymentalna, póki co, wtyczka z Dirac-iem). Sam NAD integruje to rozwiązanie w kolejnych swoich urządzeniach i powiem Wam, że to zmienia reguły gry. Zbliża nas do odsłuchu w zaadaptowanym akustycznie pomieszczeniu… bez adaptacji. To jest właśnie ten kierunek i to robi kolosalną różnicę. Wiadomo, przy tradycyjnym podejściu, odpowiednia adaptacja jest więcej warta niż wymiana elektroniki, a nawet efektorów (kolumn), więcej daje, poprawia dźwięk w wielu aspektach – wyraźnie.

To temat na odrębny artykuł, powiem tylko tyle, że wszystko się układa, doprecyzowuje i to słychać. Zresztą, można to przećwiczyć mając nawet taniutkiego samograja Sonosa, który w łazience, po korekcji, gra, nie dudni. To oczywiste, nawet dla kogoś, komu słoń na ucho nadepnął. Widać, jakie to ma znaczenie, a przecież w przypadku dużego stereo, ze znacznie lepszym startem do brzmienia na wysokim poziomie, te zmiany są jeszcze bardziej zauważalne, dające wyraźny progres. Sam montaż i konfiguracja nie są specjalnie trudne (choć setup, z tego co czytałem, potrafi nie przebiegać gładko, jak u mnie, wywołać irytację – siak, czy tak robimy to raz). Poza LANem, który preferuję, karta oferuje WiFi, jest także – z naszego punktu widzenia zbędny, bo dublujący – moduł BT. Dźwięk MQA poddany pełnemu dekodowaniu w skrzynce, moim zdaniem, nie daje zauważalnej korzyści w porównaniu z softwareowym dekodowaniem (Tidal, aplikacja). Być może jest to kwestia samego transportu, gdyby sprawdzić to samo (pełne origami) na wysokiej klasy, kompatybilnym streamerze czy DACu, może zmieniłbym opinię? Nie słyszałem żadnej różnicy na korzyść, rzecz jasna w Roonie widać było w ścieżce sygnału, że wszystkim ładnie zajmuje się moduł BluOS na karcie MDC zamontowanej w integrze, a nie dekoder softwareowy.

Czy kosztująca tyle, co budżetowe strumieniowce, karta to nie przesada i czy warto? Moim zdaniem to element obowiązkowy, choćby z powodu niższej oceny analogowych przyłączy w integrze, dodatkowo mamy tutaj – właśnie – integrację. Pełną. Cena jest, jak na kartę rozszerzeń, niemała, to fakt, ale pamiętajmy o tym, że zyskujemy tutaj nie tylko przestrzeń wokół klamota. Odpada zakup okablowania, łączówek, nie ma potrzeby szukania jakiejś synergii, bo tu wszystko jest firmowo dopasowane, gra. Ktoś może narzekać, dlaczego nie ma tu możliwości podpięcia komputera. Owszem, to jest coś, o co ewentualnie uzupełniłbym moduł MDC, tj. bezpośrednie wpięcie komputerowego end-pointa za pośrednictwem magistrali komputerowej. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić to tak, czy siak, za pośrednictwem przykładowo konwertera M2Tech hiface Two (na coax wychodzimy).

Klasyka. Dosłownie i w przenośni

Harmonijnie łączą się tutaj z nowoczesnością, z czymś w awangardzie postępu, jak widać na załączonym obrazku

…i jeszcze ta wizja w najnowszym wypuście, ultra wypuście

Kino

Z dwiema kartami, jak pisałem na wstępie, mamy wszystko w ramach jednego klamota. I – patrząc przez pryzmat niezwykle przestrzennego przekazu oraz świetnej dynamiki – mimo braku opcji mch w samym C368 wydaje się, że może to być propozycja niezwykle kusząca, także dla wielbicieli X Muzy. Moduł HDM-2 to druga generacja kart z układami odpowiedzialnymi za obraz. Jest tutaj obsługa 4K, jest ARC (na jednym z portów), to też przełącznik z 3 wejściami HDMI. Inicjacja jest natycmiastowa, nie ma żadnych problemów z synchronizacją dźwięku z obrazem, jakiś problemów z wizją. Oczywiście nie ma tu mowy o dekoderach formatów audio kina domowego, tzn. wszystko jest tu miksowane do stereo, ale jak wspomniałem powyżej, wzmacniacz może wykreować nam taką scenę przy dwóch paczkach, że będzie to w pełni satysfakcjonujące. Do tego można zawsze umiejscowić gdzieś suba aktywnego, miałem sposobność sprawdzić z REL T5 i zdefiniowanie dołu, jego rozszerzona w ten sposób, wielowymiarowa głębia, zejście, szybkość, czy wręcz natychmiastowość mogą skłonić użytkownika o takie uzupełnienie toru. Sprawdza się to zarówno w muzyce (szczególnie nowe brzmienia), jak i – co oczywiste – w kinie. Oglądanie filmów w stereo z podpiętym pod wyjście projektorem dostarczało na tyle intensywnych wrażeń, że musiałbym zainwestować w pełną instalację dźwięku obiektowego, by takie rozszerzenie było wg. mnie zasadne. Dźwięk 5.1 trudno by uznać w takich okolicznościach za coś bardziej (od opisanego powyżej stereo) pożądanego. Sytuację mogłoby nieco skomplikować słuchanie muzyki mch, która – jak wiemy – dzisiaj funkcjonuje właściwe w dwóch formatach: SACD & nieco plików mch. Jak wiadomo DSD ma swoje ograniczenia (wielokanałowo sobie płyty SACD via SPDIF nie zagramy), to coś – generalnie – na marginesie.

Znakomicie ogląda się i słucha koncertów. Mimo tego, że czasami tracimy możliwość wielokanałowego odsłuchu (często jest to jednak coś za coś – dobra ścieżka PCM stereo bezstratna vs mocno skompersowany, stratnie materiał mch), muzyka live z obrazem oraz teledyski (parę wydawnictw dotyczących DM, Tool’a) świetnie się zaprezentowało. To robi różnicę, przy czym obiektywnie dzisiaj amplitunery kina potrafią naprawdę sporo (no wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy), a jednocześnie ich kompetencje soniczne są obecnie bez zarzutu. Pozostaje otwartą kwestią na tym pułapie cenowym, czy amplituner zagra znacznie, czy nawet subtelnie gorzej (raczej to drugie)… od dawna nie testowałem tego typu klamotów. Natomiast jedno jest oczywiste – tutaj mamy rozwiązanie wpisujące się w cały ekosystem nastawiony wybitnie pod audio i pod stereo. Japończycy robią to na podobnym poziomie, choć w jednym jednak odstają. W pewnych aspektach BluOS i możliwa integracja z innymi front-endami to coś, co stanowi mocno unikalną cechę na tle konkurencji. Dzisiaj dystans się jednak mocno skraca w tym aspekcie. Sumując, kino to rzecz warta rozważenia, bo też pomijając ułomne nagłośnienie z telewizora, nawet wyjście z odbiornika za pośrednictwem SPDIF może być ułomne w stosunku do takiego wmaka, który bezpośrednio przyjmie sygnał z wizyjnego źródła. Telewizory potrafią robić różne cuda z dźwiękiem na wyjściu optycznym, zdarza się brak synchro, gorsze parametry, użycie natywne stratnego formatu, brak możliwości ustawienia pracy wyjścia itd itp.

Synteza

Wraz z dwoma modułami, z zajętymi slotami, C368 przekształca się w nie mający odpowiedników, stereofoniczny all-in-one. Klamot może być wtedy częścią całego, kompleksowego, wielostrefowego systemu, może działać pod kontrolą wielu standardów automatyki, może pracować w środowisku wielu, alternatywnych dla firmowego front-endów. Korekcja pomieszczenia (tutaj tylko via alt. software) wprowadza kolejny, niezwykle istotny, element układanki, pozwalając na stworzenie w oparciu o takiego, rozbudowanego klamota, docelowego toru w salonie, nie wymagającego uzupełnienia o źródła audio. W dobie Roku, Chromecastów Video i tym podobnych wynalazków, w prosty sposób integrujemy sobie wizję i to bez konieczności stawiania jakiegoś dodatkowego urządzenia. Można, rzecz jasna, skorzystać ze SmartTV, ale może to nieść pewne ograniczenia jakościowe (dźwięk przesyłany z TV do C368), taki dongle wpinamy z HDMI i korzystając z napięciowego USB w MDC BluOS karmimy streamera energią. Można znaleźć na rynku HTPC w formie pena (ZOTAC takie coś uskutecznia przykładowo), co może nam alternatywnie jeszcze bardziej rozszerzyć możliwości w zakresie wizji. Wpinamy do wolnego złącza HDMI z tyłu C368 i już. Dodatkową korzyścią może być, możliwa w takich okolicznościach przyrody, opcja wpięcia komputera (via HDMI) do takiego Roona (komp z zainstalowanym Roon Bridge). To też możliwość grania plików mch (od Roon 1.3 mamy taką możliwość). Także opcji jest wiele. Moim zdaniem warto iść w kierunku domknięcia wszystkiego jw. bez mnożenia bytów. Wspomniana opcja grania płyty z gramofonu, który może znajdować się w innym pomieszczeniu (link w ramach BluOSa), integracja z samograjami, wieloma strefami, słuchanie na słuchawkach BT, niezła amplifikacja słuchawkowa (chyba stroili to pod HP50 …te słuchawki powinny być w parze z tym ampem oferowane) – strasznie dużo tego. Mhm, właśnie, bo mamy tutaj integracje na nowym poziomie. To propozycja ultra nowoczesna, prawdziwe Future-Fi, synteza każdego sygnału w ramach firmowego pomysłu z opcją na inny kod zawiadująco-sterujący. Nie da się ukryć, że NAD zatrudnia obecnie nie tylko zdolnych inżynierów audio, ale także zdolnych programistów. Czuje sieć, czuje potrzebę wprowadzania najnowszych rozwiązań (korekcja, otwarta architektura) i to po prostu robi, dobrze robi.

 

Wnioski?

Zmienił nam się sposób konsumpcji (fuj) muzyki, podobnie rzecz ma się z obrazem. Branża stara się nadążać, dzisiaj mamy prawdziwą eksplozję różnych, złożonych multisystemów, sprzętu all-in-one, budowania swoich ekosystemów. Robią to prawie wszyscy, z lepszym, lub gorszym rezultatem odpowiadając na potrzeby dzisiejszego użytkownika. NAD przygotował się na to nowe i to przygotował się wg. mnie perfekcyjnie. Jako jeden z nielicznych producentów oferuje tak kompleksową ofertę Future-Fi, pozwalając na budowę, rozbudowę i późniejsze aktualizowanie produktów, wyposażonych we wszystkie kluczowe technologie. To podejście całościowe, nie ma tu jakiś luk, do tego możemy korzystać z alternatywnych na rynku rozwiązań i to nie od czapy, a przy zachowaniu kompatybilności z tymi alternatywami. Inżynierowie, czy może już bardziej programiści NADa dbają o to, by sprzęt działał w innym, niż firmowe, środowisku, był w pełni zgodny. To rzadkość, a jak dodamy do tego poza wspomnianą korekcją, prace nad wprowadzeniem AI, budowy systemów opartych na produktach rackowych, gdzie sprzęt zniknie nam z pola widzenia, wtopi się w chałupę, to cóż – widzimy – że ktoś tu doskonale wie o co chodzi, dba o to, by być zawsze na czasie, nie dać się zaskoczyć postępowi. NAD zawsze taki był, taki też pozostał i dobrze. Trzeba się rozwijać, dzisiaj inaczej po prostu się nie da.

 

Na zakończenie…

Pytanie C368 z MDC, czy może firmowy ampli 758 v.3? W sytuacji, gdy chcemy iść w kino obiektowe wybór wydaje się oczywisty. Jednak gdy na instalacji wielokanałowej nam nie zależy, nie mamy na to ochoty, pragniemy doskonałego dźwięku i na wskroś nowoczesnej integry to opisany powyżej wzmacniacz będzie świetnym wyborem. To kompletne i kompleksowe rozwiązanie, jak widzicie. Na pewno otwarte na wyzwania przyszłości, nowa seria klasyków może stanowić podstawę domowego systemu audio-wizyjnego. W przypadku przetestowanego wzmacniacza wraz z kartami, uzupełnieniem będą samograje z siostrzanej marki Bluesound, pozostanie wybór odpowiednich paczek, spokojnie i nawet lepiej, by były to jakieś duże, dorodne podłogówki, które zrobią dźwięk także w kinie. Można w oparciu, budować rozwiązanie jak z klocków, pasujących do siebie klocków. Ten NAD gra jak NAD, ale jeszcze daje dużo, znacznie więcej… Stopień złożoności, liczba możliwości bardzo nam w XXI wieku się zwiększyły, niepomiernie w porównaniu z old-Fi, gdzie wszystko było proste i nieskomplikowane. Na szczęście są tacy, którzy świetnie się tu poruszają, czują się jak rybka w wodzie (technologie doby cyfrowej i globalnej sieci)… do nich z całą pewnością zalicza się producent C368. Jak szukacie czegoś w stereo, ale jeszcze bardziej, przy czym nie ma to być stratosfera $, to o oczko wyżej będzie model 388, albo dzielony system złożony ze smakowitego pre (DACa) C658, którego muszę wyrwać do testów, z końcówką, a jeszcze lepiej, z końcówkami C268.

Czego mi tu brakuje? Wiadomo. Skrótu BEE. Cóż, to już zamknięta karta. Wielka szkoda. Na szczęście NAD pozostał NADem.

 

Wzmacniacz zintegrowany C368 z modułami MDC (całość – 7388 zł)

Plusy
- nowoczesność w przystępnym cenowo opakowaniu
- brzmi jak stare NADy, a w paru kwestiach nawet lepiej niż stare (dynamika, rozdzielczość, przestrzeń)
- przebogate możliwości konfiguracji, rozbudowy, aranżacji całego, kompleksowego toru
- jak automatyka to ten tu będzie na pewno kompatybilny z Twoim systemem
- BluOS to jeden z trzech najlepszych, firmowych, audioOS w branży
- w kinie dzięki HDM-2 będzie spektakularnie (mimo, że to „tylko” stereo)
- choć bardzo to wszystko złożone, to w istocie proste w obsłudze
- gramofonowy pre nie wymaga zastępstwa nawet w przypadku droższego od samej integry adaptera
- już w standardzie rozbudowane wyposażenie
- dzięki doświadczeniu zdobytego z droższych konstrukcji serii Masters (Direct Digital) korzystamy dzisiaj z tych opracowań w budżetowym HiFi
- gotowy na rozbudowę także w przyszłości, na nowe
- jak kino (muzyka w sumie też) to możliwość budowy systemu 2.1 z aktywnym subem
- tryb bridge, możliwość współpracy z nowymi pre i końcówką 

Minusy
- analogowe wejścia nie brzmią na tym samym poziomie jakościowym jak „cyfra”
- trochę lakonicznie w instrukcji opisano setup, dla kogoś, kto się zna to nie problem, dla kogoś kto nie, może być powodem irytacji
- gdyby tak jeszcze możliwość bezpośredniego wpięcia PC via USB to byłby komplet bez najmniejszego „ale”

Serdeczne podziękowania za wypożyczenie do testów oraz spory kredyt cierpliwości (bo dłuuugo, patrz tekst) dla salonu

Autor: Antoni Woźniak

 

  

Montujemy, montujemy! ;-)

To co powyżej

Sloty…

Tutaj

O tak…

…by cieszyć się takim widokiem. Jest sieć z front-endami, agregacją treści z netu, no i jest kino

 

Strumienie z sieci plus obraz. Kwintesencja projektu integracji wszystkiego by NAD

Mhm

 

 

Jeszcze przed odpaleniem, poniżej przypomiajka klasyczna, analogowa karteczka, bo skleroza na stare lata daje się we znaki

Rozmiary niekompaktowe, tradycyjne, duże audio. Jeszcze takie robią ;-)

Stare spotyka nowe. Pilot systemowy NADa w wariancie so’90 i najnowszym, wyciągniętym z pudła C368

A tu zamiennik dla ww pilota, w wersji wirtualnej

Na bogato? Ano na bogato, kompletnie

Można sobie dowolnie ponazywać, jak w amplitunerach AV, te wszystkie interfejsy

O właśnie, jak wyżej…

Sporo do ustawiania. Takie czasy. To nie prosty drut pod napięciem.

Czas na kino!

Dzięki profesjonalnej matrycy udało się skojarzyć klamota w sumie z ośmioma różnymi źródłami wizyjnymi oraz dwoma efektorami: projektorem oraz HDTV. Bez dodatkowej matrycy podepniecie duży ekran i do trzech źródeł obrazu – w większości wypadków całkowicie wystarczająco

Wspomniane w tekście MQA on/off, podstawowe tryby pracy amplifikacji

Identyfikacja pod Roonem. Pełna. Roon Ready i już możemy korzystać w pełni z możliwości tego oprogramowania, innymi słowy zaawansowany silnik DSP oraz rozbudowane możliwości grania w strefach za maźnięciem palucha ;-)

 

Tak, tak zgłasza się nam sinozębny w dubelku, podwójnie

Spoty 

…lub Deezer

Ze zidentyfikowanym źródłem dźwięku na ekranie

A tu w lepszej jakości strumienie, już na kolumnach, z dekodowaniem MQA

 

Setup

W nawiasach linki do recenzji

Software: front-end ROON (tutajtutaj i tu) (porównawczo AudioGate (opis w tym miejscu)) @ OSX 10.14 & Win10 oraz Daphile OS (zintegrowany z Roon Core i soute)

• Kolumny: C368 z modułami BluOS & HDMI bezpośrednio podpięty pod Pylon Sapphire 23 (test) oraz, alternatywnie via router, dodatkowo z Pylonami Topaz Monitor (test) ponadto spięty via SPDIF z odtwarzaczem CDA C515BEE i Chromecastem Audio (porównawczo), analogowo połączone to z tytułowym setupem

• DAC: Korg DS-DAC-100 (nasz test), Arcam rDAC (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test), thunderboltowy interfejs audio TAC-2 ZOOM & Elgato hub/dock (nasz test), Encore mDSD (test) … all porównawczo

• Główne źródła cyfrowo-komputerowe/endpointy/: iMac (Roon CORE), porównawczo Squeezebox Touch (nasz test), MacBook Air (Roon Bridge), MiniX FookoPC (Roon Bridge / foobar / Audiogate miniPC pod audio patrz test) oraz  terminale HP (Daphile)

• Konwerter USB-SPDIF: M2Tech hiFace Two (nasz test) …porównawczo

• Uzupełniające źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio), Toshiba E-1 (HD-DVD koncerty), 2 x Chromecast Audio (nasz test) oraz odtwarzacz CDA Onkyo C-705TX w gabinecie

• Źródło analogowe: gramofon NAD 5120 (odbudowany i zmodyfikowany)

• Bufor lampowy DIY (na wyjściach CDA Onkyo)

• Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1HPA (nasz test), MiniWatt N3 @ 12u7x Brimar BVA CV4035 (NOS) & EL84 TELAM (NOS) (router głośnikowy BTech z wyj. słuchawkowym 6.3mm)… porównawczo z (jako główny amp nausznikowy w teście) Woo Audio WA7 Fireflies, wszystko podłączane analogowo z X-Sabre Pro

• Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650 (też balans), HiFiMan HE-400 (nasz test) oraz Audeze LCD-3 (też balans) (nasz test), HiFiMAN Sundara (test)

• Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system), HiFiMAN HE-Adapter (XLR), okablowanie ProCaba (XLR, TRS), okablowanie oryginalne Audeze (balans), kabel na zamówienie dla HD-650 (balans)

• Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełączniki źródeł ProJect Switch Box x2 (nasz test), krosownica HDMI oraz switcher głośnikowy BT z wyjściem @ duży jack, thunderboltowy hub Elgato (test) z wyprowadzonym interfejsem po piorunie do drugiej strefy (z gabinet @ salon) oraz jako aktywny hub USB dla przetworników w pokoju dziennym (kontroler w hubie, nie na płycie, jak dedykowany, komunikujący się point-to-point po piorunie z iMakiem)

• Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), listwa TAP8 z DC blockerem (test) oraz TAP4 (test),  kable Supra LoRad

Dodaj komentarz