LogowanieZarejestruj się
News

Interfejs DSD i nie tylko… test KORG DS-DAC-100 & AudioGate

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Korg-DS-DAC-100_31

Tytułowe urządzenie jest czymś zupełnie odmiennym od wszystkiego co do tej pory testowaliśmy z zakresu przetworników na HDO. Powiem więcej, to produkt który trzeba zrozumieć. Serio. Gdybym nie był dociekliwy, gdybym nie miał ochoty czy czasu zagłębić się w jego możliwości, popatrzeć na rzecz kompleksowo to… oddałbym go po paru dniach testowania. Nie zrobiłem tego. I nie żałuję. Specyficzność tego rozwiązania polega na tym, że de facto użytkownik nie otrzymuje samego hardware, nie jest to sam przetwornik, a resztę pozostawiamy tobie, drogi nabywco… nie! Tutaj mamy coś, co składa się z dwóch równie ważnych części, bez czego ten DAC nie ma (no nie do końca, o czym dalej) sensu, albo jego wyjątkowość zostaje wyrzucona za burtę i zostaje ładny, nawet bardzo ładny (forma, powiem od razu, bardzo przypadła mi do gustu) DAC o dość nietypowej konstrukcji.

Tutaj mamy system. Dwa elementy, bez których cała zabawa sporo traci, pomysł na stworzenie najlepszego interfejsu DSD, interfejsu totalnego w tym sensie, że można dzięki współpracującemu z przetwornikiem oprogramowaniu AudioGate, grać dowolną muzykę w formacie DSD, przekształcając w locie dowolne PCM na coś, co kojarzymy z płytą SACD. To coś, czego nigdzie indziej nie znajdziemy. Dodatkowo software, który stanowi wg. mnie część całości, złożonej właśnie z DACa wraz z ww. oprogramowaniem, to nie jakiś tam prosty odtwarzacz, a bardzo potężne narzędzie, pozwalające na mastering, na zgrywanie materiału, na tworzenie własnych edycji, składanek i to w profesjonalnej formie. To, plus wymienione powyżej, unikalne zdolności, czynią z AudioGate bardzo ciekawe rozwiązanie, alternatywę dla znanego i powszechnie użytkowanego software (do odtwarzania muzyki). Rzecz jasna, to też pewnego rodzaju ograniczenie, bo pełnię możliwości otrzymujemy dopiero po zainstalowaniu (darmowej licencji, rzecz jasna, przeznaczonej dla nabywcy któregoś z przetworników KORGa) programu na komputerze PC/MAC. Powiem więcej, tylko w ten sposób da się grać DSD, bo z innym softwarem przetwornik DS-DSD-100 nie obsłuży nam sygnału 1 bitowego (z jednym wyjątkiem, o czym dalej). Sprawdziłem na różnych konfiguracjach sprzętowych i programowych (systemy, komputery, software odtwarzający) i wynik był taki jak powyżej.

Co więcej, AudioGate w ograniczonym zakresie obsłuży każdy przetwornik, ale w pełni jego możliwości wykorzystamy tylko i wyłącznie za pośrednictwem opisywanego software. Można się zżymać na takie „postawienie sprawy”, ale w sumie ja to rozumiem – ktoś stworzył rozwiązanie jw. całościowe i w ten sposób postanowił wyróżnić się na rynku, stworzyć coś innego od morza propozycji jakie obecnie oferuje branża audio w zakresie przetwarzania sygnału cyfrowego na analogowy. Ostatnio pojawił się iAudioGate, software dla urządzeń iOS, który daje nam możliwość skorzystania z opisanych możliwości na handheldach Apple. Jest jeszcze nieco pracy przed programistami, ale fundament tego software jest bardzo solidny (najlepszy odtwarzacz hi-res HF Player od Onkyo był tutaj wyraźnie „dawcą”) – widać zatem, że producent chce stworzyć coś, co pozwoli cieszyć się odtwarzaniem muzyki (i to bez kitu, natywnie – podkreślam, natywnie, bo większość obecnie oferowanych urządzeń z DSD na pudełku, nie potrafi odtwarzać takiego materiału, konwertując go do PCM, stosując filtry cyfrowe, co finalnie oznacza całkowicie marketingowe, a nie faktyczne możliwości obsługi tego formatu), także na przenośnej elektronice. Sam bohater tego nie potrafi (innymi słowy o iPadzie czy innym tablecie w rolo źródła zapomnijcie, chyba że jest to nasze źródło, tj. tablet PC), dlatego też KORG stworzył interfejs dla mobilnych urządzeń (wersja 100m), pozwalający natywnie cieszyć się muzyką DSD.

Po pierwszej, a także paru kolejnych próbach, chciałem sobie odpuścić. DAC miał tendencję, a raczej software do braku chęci współpracy, przetwornik to się pojawiał, to znikał, także początki były mocno zniechęcające. Jak wspomniałem, miałem ochotę oddać sprzęt, widziałem krytyczne uwagi, opisy w sieci. Gdybym tak zrobił, popełniłbym błąd. Rzuciłem chwilowo wszystko inne (odstawiłem inne, testowane produkty na bocznicę) i zacząłem skrupulatnie testować software oraz DACa, skupiając się tylko i wyłącznie na nim. Nie żałuję. DAC nie tylko (wraz z AudioGate, i nie tylko…) pokazał na co go stać, ale został już w redakcji. I nie dlatego, że jest bezproblemowy (bo nie jest), nie dla tego że wystarczy podłączyć, by grał (nie wystarczy), nie – z punktu widzenia obsługi, to wyzwanie i powiem szczerze chyba największy minus tej koncepcji, tego pomysłu. Bo tu nie ma prosto, a często jest pod górę. O tym dlaczego tak jest, a jednocześnie dlaczego ten sprzęt okazał się bardzo wartościowym, wg. mnie jednym z najlepszych DACów, jakie można mieć w systemie (nie przesadzam!) przeczytacie poniżej…

AKTUALIZACJA: Znalazłem ustawienia dla foobara! Da się grać z tego przetwornika DSD w pełnej krasie, bez konieczności korzystania z firmowego oprogramowania. Efekt jest PIORUNUJĄCY. Ten DAC gra lepiej od przetestowanego przeze mnie Matriksa Mini-i Pro (prawdopodobnie jeszcze dzisiaj będziecie mogli przeczytać recenzję tego DACa). To jak DS-DAC-100 zagrał z ripów, z plików dff na naszym, mocno budżetowym secie, spowodowało u mnie opad szczęki. REWELACJA. Wieczorem obiecane screeny obrazujące optymalną konfigurację wspomnianego foobara na testowanym nano pececie MiniX (którego zapowiemy jeszcze dzisiaj, bo testy mamy już prawie na ukończeniu). Także jeden z punktów w minusach (patrz podsumowanie) przestał być aktualny. Dzieje się… :)

Wspomniany nano PC MiniX, robiący w tym wypadku za transport, został przeze mnie odpowiednio skonfigurowany na potrzeby przetwornika KORGa. To miniaturowy system na Windowsie bez zasilacza / baterii w obudowie ala przeskalowane nieco w górę odnośnie gabarytów Apple TV (wygląda identycznie), z zewnętrznym zasilaniem, z flashową pamięcią. Medium do transferu muzyki do transportu – LAN, dalej via USB DS-DAC-100 na nie współdzielonej magistrali plus wspomniana optymalizacja systemu. Bardzo ciekawy pomysł na dobre, komputerowe źródło według mnie, coś jak CAPSy tyle że w innym, dużo niższym budżecie.

Siedzę teraz przed systemem i nie wierzę w co słyszę. W konfiguracji z wtyczką sacd do foobara, natywnym sterownikiem Korga, opytmalnym ustawieniem całości w preferencjach playera testowany właśnie nano pecet przekształcił się w rasowe źródło audio. Mam salę koncertową w salonie. Rewelacja. Wieczorem w obiecanej Czytelnikom aktualizacji, w galerii pojawią się zdjęcia prezentujące właściwe ustawienia oprogramowania. Ważne: ten DAC gra z całkowitym pominięciem systemu operacyjnego, w ustawieniach Windowsa jest krzyżyk, całość przerzucona jest na software odtwarzający. AudioGate NIE JEST niezbędnie potrzebny, choć nadal przydatny (konwersja w locie PCM -> DSD), jednak wg. mnie to co udało mi się uzyskać na foobarze z wtyczką i odpowienim setupem jest absolutnie wyjątkowe.

HQ (hardware)

Wspomniałem, że to sprzęt mocno nietypowy (forma). Ta nietypowość to po pierwsze brak własnego zasilania. Widzimy stacjonarne urządzenie, kompaktowe, ale jednak takie, które na dzień dobry składnia do szukania w pudełku jakiego zasilacza, albo gniazda IEC z tyłu obudowy. Pudło. Tutaj dane i energia płyną magistralą USB, przy czym – znowu nietypowo – z tyłu, poza gniazdami niezbalansowanymi znajdziemy XLR-y. Intrygujące? No to idziemy dalej. Na froncie znajdziemy dużego Jacka do podłączenia słuchawek, pokrętło głośności (dla słuchawek, wyjścia audio są linowe, bez regulacji) oraz niebywale dyskretne (Japończycy słyną z miniaturyzacji, tutaj pokazali na co ich stać ;-) ) diody, informujące o częstotliwości próbkowania oraz rodzaju odtwarzanego materiału (PCM 44/48, dalej PCM hi-res do 192 KHz, wreszcie na niebiesko DSD 2.8224 MHz lub 5.6448 MHz). Całość spoczywa na pięknych, trzech złotych kolcach (w komplecie krążki).

No właśnie, sam DAC wygląda wg. mnie fantastycznie, to jedno z najładniejszych, najelegantszych urządzeń, jakie przyszło mi testować. Jak to u Japończyków, jakość materiałów (całkowicie aluminiowa obudowa, wysokiej jakości, matowy lakier) jest tip-top, ale tym, co faktycznie wyróżnia sprzęt jest forma… a ta zachwyca. Design jest moim zdaniem jednym z tych elementów, które często traktowane są przez producentów tego typu urządzeń po macoszemu. Niby racja, po co przetwornikowi wyszukana forma, gdy ten często pozostaje niewidoczny, niekoniecznie jest eksponowany na równi z pozostałymi składowymi toru. No tak, ale też wiele z DACów ma jednak stać na poczesnym miejscu i no właśnie – dobrze, by jakoś wyglądała. Dzisiaj, coraz częściej także w zakresie projektowania przemysłowego w branży audio, widać „czynnik Apple”. I bardzo dobrze, bo w końcu nie jest wszystko jedno, nie jest tak, że „byle grało, nieważne by wyglądało”. To nie te czasy i mamy, jako klienci, większe wymagania, chcemy ładnych, pięknych, zaprojektowanych ze smakiem urządzeń, chcemy otaczać się takimi przedmiotami. KORG DS-DAC-100 to japońska szkoła tworzenia rzeczy pięknych, gdzie liczy się harmonia, gdzie ważne jest zarówno jak gra, na równi z tym, jak wygląda. Patrząc na ten przetwornik, postawiony obok źródła (PC tablet), na drewnianej, białej półce przeznaczonej tylko dla tych dwóch komponentów (pomijam przełączniki pasywne HDMI, bo raz że zajmują mało miejsca, są ładne, dodatkowo specjanie nie rzucają się w oczy, dwa – stanową fajną podstawkę, stabilną (magnetyczne zapięcie komputera-tabletu)), czuję że to coś na swoim miejscu, coś co swoją formą podkreśla jak ważna dla użytkownika jest to, czym się na co dzień otacza.

 

Elegancka, piękna forma tego DACa, przypominająca instrument, dach opery, nutę to coś, na co zwrócimy uwagę zawsze, także wtedy gdy akurat żadne dźwięki nie wydobywają się z naszego systemu audio. Harmonijna całość, kontemplacja naszej ukochanej muzyki na takim urządzeniu, tak wykonanym, tak wyglądającym to coś, co robi różnicę i cóż… nie jest wszystko jedno. To ważne, a dla mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni to nie tylko oczywiste, ale wręcz niezbędne, niezbędny czynnik (design) współgrający z funkcjonalnością danego produktu. Bardzo mi bliskie takie podejście do tematu i stąd ten akapit, te zachwyty, bo uważam że tak należy, że tak trzeba (co nie wyklucza podejścia „technicznego”, ono ma swój urok, o czym wspominałem w przypadku Capelli, ale też w zgodzie z tym co powyżej – dwa różne systemy, różne, w zakresie toru, dopasowane formą komponenty. To dla mnie ważne także z tego powodu, że audio stanowi element wystroju wnętrza i ma z tym wystrojem współgrać, nie ma być elementem obcym, z innego świata, niepasującym do naszej wizji przestrzeni. Dlatego KORG tak mnie zachwycił w tym aspekcie, dlatego postanowiłem o tym wspomnieć, bo to wg. mnie bardzo, bardzo ważne, a często całkowicie pomijana kwestia przez recenzentów.

Od strony technicznej, w DACu zastosowano kość Cirrus Logic CS4398, obsługującą natywnie sygnał 1 bitowy. Odtwarzając materiał DSD korzystamy ze sterownika ASIO (Windows, od wersji 2.1 w górę), w przypadku Maców jest jest Core Audio. Teoretycznie software (obecna wersja AudioGate 3.x) działa bezproblemowo w systemach Windows 7/8/10 oraz MacOS (od wersji 10.9). Zapomniałem o dwóch, już nie tak dyskretnych jak opisane, białych diodach po obu bokach aluminiowej gałki regulacji głośności – te świecą dość konkretnie, ale kulturalnie, informując nas o włączeniu urządzenia. Po podłączeniu sprzętu do komputera, wykryciu go przez system, nie będziemy w stanie wykorzystać unikalnych możliwości. Wcześniej trzeba zainstalować wspomniany AudioGate, wraz z driverem, następnie dopiero podłączyć DACa z włączonym softwarem do komputera. Dopiero wtedy następuje inicjacja i całość gotowa jest do pracy. Samo uruchomienie DACa identyfikowane jest przez zapalające się na krótko diody (te mówiące, o częstotliwości próbkowania). Wewnątrz panuje wzorowy porządek, zastosowano bardzo dobre komponenty, widać dbałość dotyczącą każdego szczegółu konstrukcji, tor sygnałowy – znakomity. W skrócie, poza wspomnianym przetwornikiem C/A, jednym z nielicznych na rynku, z natywną obsługą DSD, na PCB widzimy mikrokontroler interfejsu USB (asynchroniczny tryb pracy) Cypress CYC68013A, programowalną kość FPGA Xilinx Spartan XC3S100 z instrukcjami dla wspomnianego kontrolera USB. Sygnał z kości przetwornika jest przesyłany do opampów LME49721, specjalnie zaprojektowanych do działania z napięciem pomiędzy 2.2 a 5.5V. To tu aktywne filtry czyszczą sygnał z szumu o wysokiej częstotliwości jaki opuszcza przetwornik C/A. Za obsługę wyjść analogowych odpowiada Texas Instruments DRV603, zaś tor słuchawkowy obsługiwany jest przez dobrze znaną kość TPA6130A2 Texas Instruments, korzystającej zazwyczaj przy regulacji głośności z szyny I2C (takie rozwiązanie zastosowano w modelu przenośnym DS-DAC-100m), w przypadku tytułowego modelu mamy natomiast potencjometr ALPSa (co tłumaczy wysoką kulturę pracy, świetnie ten element zrealizowano w opisywanym DACu).  Poniżej specyfikacja oraz zdjęcia wnętrza:

 

Specyfikacja KORG DS-DAC-100:

  • główna charakterystyka: 10Hz – 20kHz ±1dB (fs=44.1kHz/48kHz) 10Hz – 40kHz ±1dB; 105dB(TYP.) 20Hz – 20kHz, IHF-A; 0.005%(TYP.) 20Hz – 20kHz
  • obsługa DSD 2.8224MHz/5.6448MHz, 1bit oraz PCM 44.1kHz/48kHz/88.2kHz/96kHz/176.4kHz/192kHz, 16bit/24bit
  • interfejs USB 2.0 (złącze USB-B)
  • zasilanie z magistrali USB 5V, maks: 500mA, pobór maks. energii 2.5W
  • wyjścia liniowe RCA (niezbalansowane) / XLR (zbalasowany)  imp. powyżej 10kΩ, nominalny poziom -6dBV, maksymalny +6dBV (0dBFS 0dB-SACD)
  • wyjście słuchawkowe 6.3mm jack, imp. powyżej 16Ω, maks. moc 85mW + 85mW @32Ω
  • wymiary: 207 x 160 x 60.0 mm, waga 852 gram.

 


SQ czytaj jakość oprogramowania

Nietypowo, ale inaczej się nie da, trzeba opisać oprogramowanie. Software firmowy, jak wspomniałem, to nieodłączna część tego produktu. Właściwie to mówimy tutaj o dwóch niezbędnych składnikach – odtwarzaczu oraz sterowniku, które pozwalają uzyskać unikalną funkcjonalność. Po pierwsze odtwarzanie materiału DSD następuje bez żadnej ingerencji w sygnał, nie ma żadnych filtrów, żadnej konwersji – mamy to, co zapisano, a nie to jak to zinterpretowała elektronika z oprogramowaniem (w większości przypadków, w sprzęcie „ze wsparciem” DSD mamy do czynienia z konwersją – wystarczy rzut oka na możliwości przetwornika, na to jakie komponenty zastosowano, do jakich sztuczek uciekł się producent, aby na pudełku dumnie prężyły się te trzy literki). W przypadku Korga jedyna konwersja to konwersja natywnego sygnału DSD na postać analogową. Oczywiście stawia to określone wymagania przed systemem komputerowym, ale powiedzmy sobie szczerze – dzisiaj większość sprzętu z zapasem pokrywa te niezbędne minima, choć akurat DSD jest jednym z najbardziej wymagających formatów i przy dedykowanym do grania audio systemie komputerowym (HTPC, muzyczny serwer, mikro czy wręcz nano PC) warto to uwzględnić.  DSD-analog conversion is the secret to high-quality audio playback through headphones or your high-end audio system. Wymagania rosną w przypadku konwersji w locie do DSD stratnych lub bezstratnych form zapisu muzyki. Gdy takiej konwersji poddamy MP3, AAC, FLAC lub pliki WAV (odtwarzając CDA na napędzie w takim komputerze także możemy konwertować na żywo do DSD!) program AudioGate przekształca sygnał na dane DSD 5.6448 MHz. Asynchroniczny interfejs USB, jaki zastosowano, kość CS4398 to ten sam układ który zastosowano w firmowych rekorderach MR-1000. Inżynierowie KORGa doskonale znają możliwości tego układu, to on wraz z softwarem pozwala na docenienie zalet zapisu 1 bitowego (co jest przez wielu podważane, na gruncie teorii, wręcz uważane za ślepą uliczkę rozwoju sprzętu audio, sposobów zapisu i reprodukowania dźwięku). O tych zaletach, już za chwilę, powracając zaś do oprogramowania mamy tutaj czytelny interfejs, bez żadnych zbęnych bajerów, „inżynierski”, co nie oznacza że brzydki, raczej uporządkowany, schludny. Przypomina pozbawionego wizualnych powłok foobara, jego obsługa bardzo przypomina ten najlepszy, darmowy odtwarzacz audio dla PC.

 

Dlaczego to działa i to działa lepiej, niż wiele konkurencyjnych propozycji? Cały sekret tkwi w przerzuceniu całego procesu na zazwyczaj bardzo wydajny, mocny sprzęt komputerowy jakim w praktyce każdy dziś dysponuje. W końcu moc komputera nie idzie w gwizdek, a jest wykorzystywana za pośrednictwem AudioGate do odtwarzania dowolnego sygnału PCM/DSD. Software wykorzystywany jest do obliczeń związanych z konwersją C/A, co zapewnia lepszy efekt od dużo mniej wydajnych, zewnętrznych rozwiązań (elektroniki zaszytej w komponentach audio). Tu tkwi sekret tej konstrukcji oraz wytłumaczenie: dlaczego tak, dlaczego stacjonarny interfejs USB stanowi tutaj nie najważniejszy, a równoważny z oprogramowaniem element całego systemu. Bo jest to system DSD właśnie i tak należy tę propozycję rozpatrywać, w tych kategoriach właśnie. Niestety wielu recenzentów nie zrozumiało tego założenia, tego pomysłu na reprodukowanie dźwięku z systemu komputerowego, podchodząc do tego pomysłu jak do każdego innego, typowego DACa, który po podpięciu ma grać z byle czym, w byle jakich okolicznościach. TUTAJ TO TAK NIE DZIAŁA. To właśnie ten sposób, zdaniem Korga, idealnie wpasowuje się w optymalną, gwarantującą najwyższą jakość, reprodukcję sygnału cyfrowego z źródła komputerowego. Jakby nie patrzeć, mówi to ktoś, kto opracował urządzenia oraz software dla praktyków, dla muzyków, ktoś kto buduje studia nagraniowe, dostarcza twórcom, artystom niezbędnego wyposażenia, tworzy cały, spójny ekosystem rozwiązań dla tych, których muzyki słuchamy. Takie podejście, bliskie źródłu, bliskie temu, co w studio (pamiętajmy, że muzyka odtwarzana w domowym zaciszu zawsze, ale to zawsze jest interpretacją, sama w sobie stanowi coś nowego, innego i nawet gdy zbliża się do tzw. „grania na żywo” to jest to tylko i aż interpretacja tego, co nagrano w studiu, co przeniesiono z sali koncertowej). Producent wspomina (i słusznie) o trwającym wiele dekad budowaniu swoich doświadczeń na polu nagrywania oraz reprodukowania muzyki, wspominając że to właśnie fundament opisywanych produktów na rynek masowy, konsumencki, służących do odtwarzania dźwięku w domu. Konwersja w górę formatów stratnych, temat szczególnie dla purystów trudny do zaakceptowania, tutaj nabiera właściwej, inżynierskiej, popartej praktycznym doświadczeniem, obudowy. Przetwarzanie sygnały DSD, konwersja PCM/DSD oraz DSD/PCM jaką oferuje software oraz hardware Korga to efekt wielu lat praktyki, badań, poszukiwań najlepszego sposobu przekształcenia danych cyfrowych na sygnał analogowy. Cel główny, reprodukcja bez jakiejkolwiek degradacji, utraty tego, co stworzył twórca utworu, czytaj wierność przekazu, przy jednoczesnej dbałości o przyjemny dla ucha dźwięk ma zagwarantować użytkownikowi właściwe narzędzia do czerpania satysfakcji z odtwarzanej na domowym systemie muzyki. Czy to się udało, przeczytacie w akapicie poświęconym jakości brzmienia.

Sam software ma swoje humory, nie pracuje idealnie stabilnie w starszych wersjach OS zarówno na komputerach Mac (z OSX 10.9 Maverics mój MBA nie miał najmniejszej ochoty na współpracę z AudioGate 3.x), jak i PC (problemy pod 8.1, dopiero upgrade do Windowsa 10 spowodował, że problemy z działaniem odeszły w niepamięć). Co do zasady, pomaga podpięcie interfejsu po uruchomieniu software. W systemie zazwyczaj, po instalacji programu oraz sterownika (robimy to na wstępie, potem dopiero podłączamy DAca, jednocześnie dokonując w ten sposób rejestracji software z możliwością użycia w pełni jego funkcjonalności, możliwości) DS-DAC-100 wykrywany jest jako urządzenie odtwarzające, jednak w trakcie pracy z firmowym softem na belce widzimy krzyżyk przy głośniczku. DAC całkowicie pomija systemowe sposoby identyfikacji oraz odtwarzania audio, oczywiście pod warunkiem wybrania w AG sterownika AISO (driver zawiera wszystkie niezbędne, napisane przez KORGa, składniki – warto podkreślić, że to autorskie rozwiązanie, nie jest to zatem ASIO4all, czy jakiś inny sterownik, a firmowy, w pełni przygotowany do współpracy z AG). Po zamknięciu firmowego software DAC pojawia się w systemie, standardowo, co oznacza że możemy alternatywnie wykorzystać dowolny, inny soft. Oczywiście nie omieszkałem tego zrobić i nie potwierdzam tu i ówdzie padających zarzutów, że to nie działa. Działa jak najbardziej, byle dobrze skonfigurować oprogramowanie (system: PC/foobar/AISO), odtwarzamy wtedy materiał PCM (nie tylko, trzeba nieco pokombinować, ale da się odtwarzać DSD!). Nie da się w ten sposób reprodukować dźwięku zapisanego w formatach DSD (dff/dsf), przetwornik nie odtwarza takiego materiału, ani go nie konwertuje. Dla mnie to oczywisty sygnał, że hardware przygotowano specjalnie pod kątem współpracy z AudioGate, już sam proces rejestracji z identyfikacyjną DACa przez software na to wskazuje (tak, to nadal całościowa rzecz, tzn. hardware i software, bo tylko AG potrafi konwertować w locie dowolne PCM do DSD). To dla niektórych ograniczenie funkcjonalne. Dla mnie to konsekwencja przyjętej koncepcji, bezkompromisowej, opartej na własnym pomyśle na odtwarzanie muzyki z komputera. Czy to oznacza, że z foobarem przykładowo, czy innym softwarem (VOX, Decibel czy Roon) nie ma to sensu? O tym także, moi drodzy, przeczytacie poniżej :)

 


O DSD…

Na wstępie parę słów na temat DSD. Sporo mitów narosło wokół zapisu 1 bitowego, a kontrowersyjne opinie o jego wyższości nad PCM, albo jego nieprzydatności (wspomniana ślepa uliczka) według mnie równie bezpodstawne, błędne, dodatkowo wprowadzają zamęt, powodują że wielu (słusznie) upatruje w tym całym DSD kolejną, marketingową trampolinę, pozwalającą wypromować byle co, byle miało (znaczek). Po pierwsze, jak już wspomniałem, dużo urządzeń „ze wsparciem”, nie potrafi reprodukować takiego materiału i w ich przypadku faktycznie to całe granie DSD jest bez sensu. To tylko chwyt marketingowy, nic więcej. Zacznijmy więc od tego, że to inny, ale wcale nie lepszy od PCM sposób zapisu danych audio. Nie jest więc tak, że coś jest tutaj teoretycznie lepsze, bo nie jest – PCM daje nam możliwość odtwarzania muzyki w znakomitej jakości, pozwala przy zapisie DXD na rejestracje materiału na poziomie studyjnym, najwyższym możliwym poziomie. DSD brzmi inaczej od PCM i to jest bezsporne wg. mnie, bo to słychać, porównując oba sposoby zapisu (byle te dane DSD były odtwarzane we właściwy sposób, na odpowiednim sprzęcie i oprogramowaniu!). Dla mnie osobiście, ten format, faktycznie bliski jest reprodukcji ze źródła analogowego (ale nie jest to jednoznaczne z lepiej, czy właściwiej, a raczej odmiennie, inaczej – tak do tego podchodzę). Innymi słowy, moje uszy przyzwyczajone do częstego obcowania z czarnym krążkiem odbierają taki dźwięk jako pozbawiony cyfrowego nalotu, który możemy nazwać sztucznym wyostrzeniem, metalicznym podbiciem wyższych częstotliwości. To raz, a dwa taki dźwięk wydaje się bardziej napowietrzony, otwarty, innymi słowy mamy wrażenie że przestrzeń jest tu lepiej zdefiniowania niż w przypadku plików hi-res PCM. To bardzo subiektywne odczucia i proszę ich nie traktować jako prawdy objawionej. Na pewno ta łagodność, gładkość jaką tutaj wyczuwamy, podświadomie dopasowuje nasze zmysły do tego typu odbioru, pozwalając na swobodniejsze, bardziej relaksacyjne słuchanie, ale nie jest to reguła! To raczej coś, co możemy dostać, co może się wydarzyć, co stanowi zaletę tego typu materiału, ale jak wyżej wspomniałem, nie deprecjonuje zapisu PCM. Wystarczy, że dobry download 24 bitowy pojawi się na playliście i to wszystko staje się znacznie mniej jednoznaczne, pewne. Stąd, warto zachować proporcje i zamiast słuchać cyferek i formatów, skupić się na samej muzyce (tak wiem, to strasznie trudne dla co poniektórych, ale im szybciej uświadomią sobie bezsens słuchania literek i cyferek tym lepiej). Nie przekreślam tutaj wartości odpowiedniego sposobu rejestracji dźwięku. Boże broń! Raczej apeluję o zdrowy rozsądek i otwarte podejście do sprawy.

Ja, subiektywnie do bólu, lubię ten typ reprodukcji, bo mi się (bardzo) dobrze kojarzy. Samo zaś DSD, po niewypale jakim okazała się płyta SACD (w sensie następcy CDA, rynkowo-marketingowej karierze tego fizycznego nośnika) nagle stało się nie tylko modne, ale wręcz pożądane. Jak wspomniałem, bardzo dużo tutaj sprzedawania świecidełek, bez właściwej treści, bez konkretu, bo i materiału plikowego (dsf, dff) jak na lekarstwo, a sprzęt często tylko na pudełku potrafi, a faktycznie to niekoniecznie. Pojawia się taki materiał (nowe wydawnictwa), owszem, ale  to nisza i warto to sobie uświadomić. Ja, prywatnie, cieszę się że temat odżył, bo mam swoich ulubionych artystów, którzy w tym formacie wydali całe swoje dyskografie (DM, DCD dla przykładu) i mnie to pasuje, ale patrząc na katalog wydawniczy (SA-CD.net) w mig zrozumiemy, o co chodzi. To nisza i niszą zapewne DSD pozostanie. Owszem, pojawią się (i fajnie!) nowe wydawnictwa promujące tę formę zapisu, ale głównym sposobem wydawania muzyki w plikach (bo o nich dzisiaj głównie mówimy, gdy srebrny krążek w wielkim odwrocie) będzie PCM. DSD ma swoje zalety – zajmuje mniej przestrzeni, porównując do danych zapisanych w PCM w najwyższej jakości (24/32bit 384KHz). Jak wspomniałem, dla mnie to próba niwelacji problemów z cyfrowym zapisem dźwięku, a raczej jego reprodukcją – nie jedyna, nie najlepsza, ale jedna z tych, które robią różnicę. Gładkość, bardziej (proszę nie krytykować, tylko posłuchać ;-) ) naturalne, głębsze, pełniejsze brzmienie – tak to wielu z nas odbiera – często skłania nas do jednoznacznego opowiedzenia się za tym sposobem zapisu. Z powodów opisanych powyżej, powinienem być największym orędownikiem tego formatu, jednak jak widać, staram się do tego wszystkiego podchodzić z otartą głową, dodatkowo zdaję sobie sprawę, że ogromna część muzyki nigdy nie zostanie w ten sposób wydana, nigdy nie zobaczymy jej w takiej formie. Pamiętajmy o tym. Na szczęście, w przypadku KORGa, mamy konwersję do tego formatu i cóż – opisane powyżej, subiektywnie, plusy takiego sposobu słuchania, także w tym wypadku mają zastosowanie. Wynika to zapewne z dwóch czynników: po pierwsze jak ktoś mądrze wcześniej zauważył, w przypadku sygnału 1 bitowego szum kwantyzacji pozostaje poza słyszalnym spektrum, dodatkowo po drugie mamy do czynienia z bardzo niewielkim poziomem zniekształceń przy konwersji sygnału. To właśnie powoduje, że taka konwersja PCM na DSD może przynieść korzyści, powodując opisane powyżej, gładsze, przyjemniejsze w odbiorze słuchanie muzyki. Warto przy tym pamiętać, że dynamika, poziom głośności zazwyczaj jest tu na innym, dużo niższym poziomie niż w przypadku odpowiednika (materiału) zapisanego w PCM. To prowadzi do określonych konsekwencji, jednocześnie wiele nam mówi o dzisiejszych sposobach zapisu, o podjętych w studiu nagraniowym decyzjach. Dość teoretyzowania, czas na to co najważniejsze…

 

Tu jeszcze w twórczym nieładzie (będzie aktualizacja galerii z prezentacją tego DACa w pięknych okolicznościach przyrody ;-) )

 


SQ czytaj jakość brzmienia

DAC został wyposażony w aluminiową gałkę, która w tym wypadku ma jedno zadanie – precyzyjnie ustawić poziom wzmocnienia dla naszych nauszników. I wywiązuje się z tego zadania wybornie, to wraz z dużym Jackiem mocny punkt opisywanej konstrukcji. Widzę, że inżynierowie podeszli do tematu w następujący sposób. Interfejs ma być interfejsem (nie pre) dla reszty toru, czy to HiFi czy high-end (myślę, że ten DAC może być częścią takiego toru swobodnie), w przypadku słuchawek zaś tworzyć kompletne rozwiązanie. I to się w pełni udało, to znaczy, udało się stworzyć coś, co idealnie wpasowuje się w system, bez kłopotliwego, albo wręcz niweczącego możliwość wykorzystania sprzętu, mnożenia funkcjonalności. Wyposażenie w wyjścia liniowe nakłada na użytkowniku tego przetwornika obowiązek zadbania o zaplecze, najlepiej pod postacią dobrego przedwzmacniacza (u mnie tak właśnie ten DAC grał głównie w systemie, z kolumnami). W przypadku słuchawek ten potencjometr wykonuje kawał świetnej roboty! Postaram się zdobyć do testów firmowe nauszniki, z tymi które podpinałem (oprócz Sennheiserów) miałem dźwięk taki, jakiego bym sobie życzył. Oczywiście, nie jest ten DAC w stanie wysterować każdego rodzaju nauszniki. Dla tych superwymagajacych zapewne zabraknie energii (choć nie dla np. LCD-3), mam tu na myśli głównie HiFiMANy (z HE-400 grało), ale też np. HD-650 (to jedyne słuchawki, podłączone do tego DACa, z którymi miałem pewne wątpliwości, gdzie wzmacniacz nie do końca radził sobie z wysterowaniem). Oczywiście wszystkie mobilne dało się napędzić bez problemu, a Momentum 2 grające z tym DACiem… tego trzeba po prostu posłuchać! Gęste, gładkie, świetnie zdefiniowane brzmienie i to bez różnicy jaka playlista grała via AudioGate. Konwersja w locie zadziałała i to jest coś, co robi różnicę, co niejako sankcjonuje to urządzenie (wraz z softwarem) w systemie. To był dźwięk naturalny, pozbawiony krzty cyfrowego nalotu, taki, który słuchamy z wielką satysfakcją, przyjemnością, taki, który powoduje że przestajemy liczyć czas. Odtwarzałem materiał z serwera NAS za pośrednictwem sieci ethernetowej, a następnie w zależności od systemu dalej na skrętce, lub via WiFi (laptopy, tablet PC). Szczególnie mocno, często wykorzystywany PC zaklęty w formę tabletu nasunął mi parę ciekawych wniosków na temat idealnego sytemu do grania via USB (jutro zapowiedź alternatywy, o której wspominałem, mini PC Neo z Windowsem, napiszę coś więcej na ten temat). Dźwięk był tak dobry, bo i wspomnianą regulację przygotowano niezwykle starannie. Tu każde delikatne przesunięcie potencjometru skutkuje zmianą natężenia (wysoka precyzja), dodatkowo, wydaje mi się, że te niezwykle precyzyjne, kulturalne zachowanie gałki zmiany głośności dopasowano pod kątem odtwarzania materiału DSD. Wspomniałem o odbieranym wyraźnie jako cichsze, mniej natarczywe, brzmieniu DSD? Wspomniałem. Co prawda materiał poddany konwersji zachowuje pierwotne cechy (i tutaj wychodzi chyba jedyna, konkretna, nie subtelna różnica – wcześniej napisałem, że to dokładnie to samo, cóż jak widać nie do końca to samo). No proszę, czyli nie tylko mamy unikalne rozwiązanie z zakresu przetwarzania sygnału cyfrowego na analogowy, ale także coś więcej – świetny wzmacniacz słuchawkowy na dokładkę.

Na kolumnach, w dużym, dzielonym systemie, opisane powyżej, ogólne uwagi, na temat odtwarzania muzyki DSD znalazły swoje potwierdzenie. Miałem wciągające, organiczne, przebogate w detale brzmienie, do tego od razu uwagę przykuwała przestrzeń, otwartość tego grania. Nie rozważałem czego tutaj więcej, mniej, co z czym, bo całość tworzyła właściwy, koherentny, spójny przekaz. Tak było z AudioGate, zarówno z materiałem dsf/dff jak i poddanych konwersji plikach DSD (także hi-res). Ta naturalność, nienatarczywość, gładkość grania przekładała się na chęć spędzenia znacznie dłuższego (niż zazwyczaj było to w planie) czasu na kanapie. Tak, to było ten sposób reprodukcji, który do mnie przemawia. I teraz najciekawsze. Po przełączeniu się na foobara (PCM) wiele cech z tego grania zachowałem. Nie wszystkie, nie było takiej gładkości, takiej głębi (chyba przestrzenność najbardziej tutaj ucierpiała), ale przekaz zachował swój niezwykle przyjemny, relaksacyjny charakter. To nadal było bardzo dobre jakościowo granie i za cholerę nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego część z recenzentów pisała o tym DACu w kontekście rozczarowującego brzmienia, że są na rynku cenowe odpowiedniki, które grają dużo lepiej. Lepiej? Tak, z pewnością inaczej, a sam DS-DAC-100 to nie jest żaden ósmy cud świata, ten DAC to tylko i aż element większej jak wspomniałem całości. Element udany, realizujący dokładnie to, do czego został stworzony, przy okazji dający jeszcze możliwość podpięcia słuchawek (i ich właściwego wysterowania, na bardzo wysokim poziomie jak wspomniałem powyżej). To raczej coś obok, inna liga, taki rodzynek, coś tak odmiennego odnośnie podejścia do tematu, że proste porównania z konkurencją nie mają tutaj sensu. Bo konkurencja została zaprojektowana w inny, odmienny sposób, co skutkuje trudnością we właściwym zdefiniowaniu takiego porównania, oceny. Ten DAC wraz z AudioGate stanowi system DSD i to właśnie te trzy literki są tutaj na pierwszym miejscu. Z PCM odtwarzanym na foobarze, to nadal bardzo dobry DAC, na pewno wart swojej ceny (szczególnie obecnie, w promocji), ale też jeden z setek jakie znajdziemy na rynku. Wiele alternatywnych propozycji jest bogaciej wyposażonych, to prawda, nie ma takich humorów (współpraca z firmową aplikacją, sporadycznie także pod samym systemem, gdy nagle DAC przestaje być w nim widziany), pozwala na wykorzystanie dowolnego OS, podpięcie handheldów (tego z DS-DAC-100 nie zrobicie, od tego jest wersja m) etc. etc. To prawda. To specyficzny produkt, inny niż to co oferują inni i to jest wg. mnie jego zaleta, bo ktoś zadał sobie sporo trudu, by stworzyć coś odmiennego, a jednocześnie kompletnego i w ramach przyjętej koncepcji optymalnego z ptk widzenia odtwarzania muzyki z komputera.

Na Makówce było jak wspomniałem z przygodami, DAC czy raczej software nie chciał współpracować z moim laptopem, natomiast inaczej sprawa się miała z iMakiem z zainstalowanym Roonem. O Roonie w najnowszej odsłonie (patrz nasz opis genialnego front-endu audio) przeczytacie w tym tygodniu ponownie, bo to co obecnie oferuje mogę bez żadnego wahania określić mianem TOTALNEJ REWELACJI, DAC wpisał się w ten system i tutaj (także natywnie!!!) udało się uruchomić granie materiału DSD. A zagrało to tak, że czapki z głów. Jest więc, jak widać, alternatywa dla AudioGate (aktualizacja: i nie musi to być Roon, z foobarem np. też da się!). I to było, że tak powiem, ostateczne potwierdzenie dla mnie, że to jest jednak TO. Interfejs, który pozwala na granie muzyki w sposób mi odpowiadający. Decyzja mogła być tylko jedna – zostaje w systemie, mimo tych humorów, mimo czasu jaki musiałem poświęcić na ten test (to DAC, który pochłonął go naprawdę nieprzyzwoicie dużo i to zarówno z powodu problemów na jakie natrafiłem, jego nietypowości, konieczności zaznajomienia się z tematem, jak i wciągającego, angażującego grania, które to granie działało w tym wypadku jak prawdziwy magnes). Do tego, co tu ukrywać, forma tego urządzenia, jego wygląd, design, kupił mnie na dzień dobry. Tyle, że gdyby nie przezwyciężenie początkowego sceptycyzmu, nic by produktowi Korga nie pomogło. Wróciłby w pudełeczku, z adnotacją, że no niestety, ale może idea słuszna, ciekawa, ale… Dałem szansę temu produktowi i nie żałuję. Tylko pamiętajcie, nie słuchacie cyferek, formatów, tylko muzyki. W przypadku tego interfejsu mamy do czynienia z rasowym „wysysaczem czasu”. To chyba najlepsza rekomendacja, prawda? Formalnej nie będzie? Będzie, ale też taka, którą należy odczytać we właściwy sposób… to nie jest sprzęt dla kogoś, kto chce kupić bezproblemowego, uniwersalnego DACa. To nie jest sprzęt, który będzie pod każdy system (bo też i musi być, jak pisałem, mocny, dysponować odpowiednią wydajnością – dzisiaj to generalnie nie problem – warto to jednak zaznaczyć). Znaczek nie jest więc dla samego DACa, a dla całości, a jeszcze precyzyjniej dla całego pomysłu jaki Korg zaprezentował i zaoferował. Za to, właśnie za to się należy!

 

Za pomysł, za system DSD, podsumowując – za całość


Przetwornik cyfrowo-analogowy Korg DS-DAC-100 (1499zł – cena promocyjna)

Plusy
- jako całościowy system, jeden z nielicznych, jak nie jedyny w swoim rodzaju, interfejs DSD na rynku
- angażujące, gładkie, w charakterze analogowe (te, wspomniane w tekście konotacje z czarnym krążkiem) granie
- brzmienie bardzo przestrzenne, bardzo rozdzielcze, o dużym wolumenie
- świetny potencjometr
- bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy, rasowy, pod także high-endowe słuchawki
- cena okazyjna, jak za system składający się z oprogramowania i hardware’u, oferujący gotowe rozwiązanie dla zainteresowanych
- forma, design… lubimy otaczać się pięknymi przedmiotami, prawda? To jeden z nich…
- software (w tym mobilny iAudioGate, czytaj przeniesienie opisanej idei do świata smartfonów, tabletów)

Minusy
- to nie jest, z zasady, uniwersalne rozwiązanie
- problemy z konfiguracją, szczególnie na starszych systemach operacyjnych (AudioGate 3.x)
- nie jest zdolny do pracy z niektórymi softwareowymi odtwarzaczami (jest zdolny, także w konfiguracji pozwalającej na odtwarzanie DSD, np. @ foobarze)
- konieczność doboru odpowiedniej konfiguracji komputera (chodzi zarówno o wydajność, jak i jw. system operacyjny)
- na początku może całkowicie zniechęcić do siebie, jest dla cierpliwych, wymaga wiedzy i umiejętności (konfiguracja, sprzęt, oprogramowanie)
- nie współpracuje z handheldami (od tego jest osobny interfejs z literką m na końcu) 


Sprzęt do testów użyczyła firma MEGA-Music


Autor: Antoni Woźniak

GALERIA

Ustawienia sterownika DACa oraz wtyczki sacd/dsd w foobarze

Na dole widać brak inicjacji DACa jako urządzenia odtwarzającego w systemie operacyjnym. Tak ma być! Całkowicie pomijamy OS i bardzo dobrze!

…przypisujemy wyjścia

…ustawiamy sterownik we wtyczce sacd (native)

Ustawione, gotowe do grania (sterownik skonfigurowany, foobar również)

No to gramy!

Sprzęt redakcyjny:

  • Zestaw tranzystorowy #1 NAD C315BEE oraz C515BEE (nasz test) + źródła
  • Zestaw impulsowy: NAD D3020 (główny sprzęt do testów bezprzewodowego dźwięku via DLNA/AirPlay oraz Bluetooth – nasz test) + żródła
  • Zestaw tranzystorowy #2: przedwzmacniacz NAD 1020 (gramofonowy pre), NAD T743 (jako końcówka mocy) + źródła
  • Zestaw lampowy: MiniWatt na PSvane + źródła
  • Kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz 20 (nasz test), kolumny Pylon Topaz Monitor (test), Topaz 20 (test), Kolumny Pylon Pearl 25 oraz Pearl 20, KEF LS50
  • Głośniki bezprzewodowe AirPlay / BT / soundbary: Bowers&Wilkins Zeppelin Air (nasz test) oraz Scansonic S5BT (test)
  • DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), AudioQuest DragonFly (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test) oraz (na gościnnych występach) przetworniki M2Techa (EVO), Oppo HA-2 (nasz test)
  • Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (nasz test), (główne źródło @ MacOS 10.9) MacBook Air 2011 (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF), tablet PC (główne źródło @ MS Windows 8.1) Asus Vivo Tab Smart (foobar + ASIO via USB) oraz iMac 2013 (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF, DAC M2Tech-a)
  • Konwerter SPDIF-USB: M2Tech hiFace Two (nasz test)
  • Uzupełniające źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio) z interfejsem SpeaKa HDMI-analog m.ch., handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD koncerty), zestaw bezprzewodowy AirDAC firmy NuForce (test), Apple TV z AirPlay via SPDIF, AirPort Express 2012 z AirPlay via SPDIF, adapter BT z obsługą aptX Saturn
  • Gramofon NAD 5120
  • Bufor lampowy DIY (2 strefa)
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1 HPA (nasz test), MiniWatt N3 (z routerem głośnikowym BTech w torze, wyposażonym w wyjście słuchawkowe 6.3)
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test), Sennheiser Momentum (nasz test) oraz Audeze LCD-3 i HiFiMAN HE-6 (nasz test), Sennheiser Momentum Wireless Over-Ear (nasz test), Momentum In-Ear (nasz test), MF-200, H128, Momentum 2.
  • Sterowanie/źródła mobilne: iPod Touch, iPhone & iPad
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system), HiFiMAN HE-Adapter (XLR)
  • Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełącznik źródeł ProJect Switch Box (nasz test), przełącznik źródeł BT-31
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), listwa TAP8 z DC blockerem, kable Supra LoRad

Komentarze Czytelników

  1. kamilk

    Swietna recenzja, dzieki. Jak wyglada wspolpraca Korga z OS X 10.11?

  2. Antoni Woźniak

    Dziękuję za miłe słowa. Tutaj niestety nie odpowiem wprost (z własnego doświadczenia), bo na obu makach chodzi teraz 10.9.5. Powodów jest parę, mniejsza o nie, a co się tyczy współpracy z El Capitan to mam kontakt z innymi użytkownikami tego DACa, korzystającymi z makówek i podobno działa to bezproblemowo. To samo, na marginesie, dotyczy Win 10. Wspomniane w recenzji problemy, o dziwo, występowały wyłącznie na MBA. iMac z Audiogate oraz z korgowym driverem pracuje na Mav. stabilnie. Tak, czy inaczej głównie gram z OSX via Roon -> Elgato Thunderbolt hub -> Korg DS-DAC-100.

    W redakcji Korg gra na co dzień zarówno na makówkach jak i pecetach.

  3. kamilk

    Dzieki za odpowiedz. Wg najnowszego raporu Korga (2016.01.19) DAC 100 (nadal) nie wspolpracuje z El Capitan :( http://www.korg.com/download/jp/support/os/pdf/mac_compatibilitychart_KORG_jp.pdf

    (tlumaczenie: * 2: KORG DS-DAC series sure has serious compatibility issues with the OS for (DS-DAC-10, DS-DAC-100, DS-DAC-100m)
    It is sure . Users of everyone until DS-DAC driver that corresponds to the OS X 10.11 (El Capitan) is released ,
    OS updates so that you will refrain, thank you.)

    Elgato USB faktycznie polepsza jakosc dzwieku w stosunku do USB MAcbooka? :)

  4. Antoni Woźniak

    Czyli, pewnie korzystają z 10.10 nie 10.11.

    Elgato thunderbolt hub to rozwiązanie oparte na interfejsie th, nie usb. Brak opóźnień transmisji, brak jittera, super szybki transfer danych to potencjał tego rozwiązania. Omijamy problemy interfejsu USB, oczywiście w pełni je omijamy stosując interfejs th na całym torze. Będzie u mnie gościł japoński DAC na th, podepnę go do stacji właśnie i zobaczę, czy raczej posłucham sobie i porównam z Korgiem wpiętem do Elgato, jak i Korga bezp. wpiętego via USB z MBA.

    Zobaczymy, będzie ciekawie…

  5. kamilk

    I jak? :)

  6. Antoni Woźniak

    Już jest u mnie. Jestem pod gigantycznym wrażeniem. W reprodukcji dźwięku brak opóźnień, brak jittera, szybkość to jednak absolutna podstawa, bo to buduje przekaz i jak ktoś był napisał (korzystający z tej alternatywy dla USB) – brzmi to analogowo, płynnie, naturalnie …zupełnie nie cyfrowo. Zastanawiam się, jak to opisać, jaką skalę odniesienia przyjąć.

    Dzisiaj, najpóźniej jutro zapowiedź testu.

  7. Piwojasne

    Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwym posiadaczem Rejestratora tej firmy ,a jest nim Korg MR 2000 S . Wiernie służy mi do zgrywania winyli na płytki CD oraz do tworzenia bazy danych plików w standardzie DSD które sobie co jakiś czas odsłuchuję . Efekt przy dobrych kolumnach jest powalający , zwłaszcza że już są to megaherce przy próbkowaniu sygnału. Szkoda tylko że Korg przestał produkować te rejestratory . Były i są bardzo dobre . Szkoda tylko że wspomniany w artykule interface jest tylko do odsłuchu i nie można za jego pomocą generować plików w standardzie DSD .

  8. Antoni Woźniak

    Ano pojawił się rejestrator, który zresztą intensywnie testujemy od jakiegoś czasu… Korg DS-DAC-10R. Według mnie prawdziwa rewelacja (sprzęt plus oprogramowanie do masteringu Audio Gate 4)!

    Więcej: http://hd-opinie.pl/28156,audio,pierwsze-wrazenia-korg-ds-dac-10r.html

  9. qbassa

    Witam, posiadam od paru godzin wersję KORG DS-DAC-100m. Windows 10 64bit. Robie wszystko jak na screenach i niestety nie udaje mi sie z Foobara uzyskać natywnego DSD (w audigate dziala).
    Z użyciem proxy zawsze jest cisza i przełącza kartę na 44,1khz. Może ktoś ma jakieś wskazówki? Oczywiscie tryb z konwersją do PCM gra. Dla nowszego foobara jest też opcja niepotrzebująca proxy opisana tutaj, ale też nie dziala: http://www.psaudio.com/forum/directstream-all-about-it/if-you-like-experimenting-new-foobar2000-foo_input_sacd-no-need-for-asio/
    Będę dźwięczny za pomoc! :)

  10. qbassa

    Jakby ktoś miał problem z ustawieniem Foobara to polecam http://www.arttlabs.com/foobardsd-mini-player Ja X razy robiłem wszystko niby zgodnie z instrukcją i nie mogłem uzyskać native dsd playback, a ta gotowa wersja zaskoczyła od razu. Dodam, że nie widzę, żadnej różnicy ustawień ale może chodzi o konkretne wersje współpracujące ze sobą.

  11. Antoni Woźniak

    Dziękuję za cenne informacje, przydatne dla użytkowników interfejsu.

    Ciekawy patent, sprawdzę u siebie na deesie.

Dodaj komentarz