Tym razem mamy dla Was coś specjalnego – porównaliśmy dwa nowiutkie przetworniki C/A Matriksa oparte na różnych kościach DAC: dwóch układach Analog Devices 1955 (Mini-i) oraz pojedynczej kości ESS Sabre 9016 Ultra (Mini-i Pro). Testowaliśmy wcześniej poprzednią wersję. Sprzęt bardzo nam się spodobał, był jednym z najlepszych przetworników jakie można było kupić w cenie do 2000 złotych. Obecnie Matrix postanowił wydać dwie wersje swojego popularnego daka – funkcjonalnie są identyczne, to co je różni to właśnie inny przetwornik oraz brak pilota w tańszym, opartym na układzie Analog Devices, urządzeniu. To dobry ruch ze strony producenta, który daje potencjalnemu nabywcy wybór – może kupić znacznie tańszy model, który prezentuje się równie dobrze co droższy produkt (ta sama, świetnie wykonana, aluminiowa obudowa, znakomity wyświetlacz, bogate wyposażenie w złącza, wzmacniacz słuchawkowy), dodatkowo daje możliwość dokupienia do tańszej wersji pilota (wbudowany czujnik IR). Innymi słowy różnice dotyczą tutaj wyłącznie brzmienia, a reszta prezentuje się równie okazale. W niczym nie umniejsza to droższemu modelowi, o czym dalej, a dla nabywcy oznacza że kupuje świetnie wykonane urządzenie, bez względu na to, czy zapłaci mniej, czy więcej. Wygląd, forma nie zmieniła się, porównując do poprzednika, jednak zmiany jakie wprowadzono (np. wyświetlacz) nie są kosmetyczne… oba DACi są dużo lepsze od wcześniejszego modelu, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, przy czym oba, nowe modele wg. mnie wyceniono bardzo uczciwie.
Dostajemy tutaj więcej niż u konkurencji (może poza Asustekiem, firmą komputerową, która awansowała do klubu poważnych producentów audio, dzięki swoim znakomitym przetwornikom C/A z serii Essence). Matrix za każdym razem potwierdza, że jego produkty to nie tylko świetne wyposażenie, komponenty, materiały, ale także bardzo dobra, atrakcyjna cena. Nie płacimy tutaj za znaczek, za markę, płacimy za konkrety, za jakość płacimy. Jak już parę razy wspomniałem, przy okazji testowania produktów tego producenta, to jeden z najlepszych przykładów na to, że sprzęt audio wysokiej (albo najwyższej klasy – vide Matrix X-Sabre (nasz test), który oszałamiał jakością wykonania godną high-endowego produktu, w przypadku nowych Mini-i jest pod tym względem również znakomicie) może rozsądnie kosztować, może być przystępny, na każdą kieszeń. Warto to docenić, bo niestety nie jest to zbyt częsta sytuacja, wielokrotnie można spotkać się z dokładnie odwrotnym traktowaniem klienta. No dobrze, zostawmy te rozważania na temat uczciwości, lub jej braku w branży i skoncentrujmy się na tym co najważniejsze, na brzmieniu… przedtem jednak, zwięzłe omówienie konstrukcji obu DACów. Zapraszam…
Konstrukcja oraz specyfikacja nowych Mini-i, Mini-i Pro
Jak już na wstępie wspomniałem, oba urządzenia są od strony wizualnej oraz konstrukcyjnej (materiały, forma, funkcjonalność) identyczne. Mamy aluminiową, świetnie spasowaną obudowę (kolor srebrny), czarny front skrywa wyświetlacz OLED (bardzo dobra czytelność) oraz gniazdo słuchawkowe 6.3mm, do tego komplet wyjść analogowych (RCA, XLR), baterię wejść cyfrowych z USB na czele (najlepsza jakość dźwięku – pełna obsługa materiału PCM/DXD, w przypadku DSD wsparcie tylko dla modelu PRO), złącze zasilania IEC wraz z przyciskiem on/off. Wszystko jest bardzo dobrej jakości, świetnie spasowane, ten sprzęt naprawdę wygląda na znacznie droższy niż jest w istocie. Użytkownik może poczuć się w pełni usatysfakcjonowany, szczególnie że inni każą sobie słono płacić za rzeczy, które tutaj mamy w standardzie (przykładowo za materiały, za wyświetlacz, za bogatą baterię gniazd, za wyjścia zbalansowane i można by jeszcze długo wymieniać). Trudno to przebić w przedziale do 2,5 tysiąca złotych, jedynie wspomniany Asus w podobny sposób podchodzi do klienta – maksymalne wyposażenie, jakość za jak najniższą cenę. Bardzo ważnym elementem funkcjonalnym jest pokrętło regulacji głośności, które jednocześnie pozwala na pełną obsługę DACów. Aluminiowa gałka nie tylko się kręci (wyraźny skok, bardzo precyzyjna regulacja), ale także, podobnie jak w poprzedniku, pozwala na wybieranie poszczególnych funkcji (działa wtedy jak przycisk).
No właśnie funkcji – tutaj poza oczywistą kwestią wyboru źródła, mamy dodatkowo parę rzeczy, których przetworniki w tym zakresie cenowym nie oferują. Po pierwsze możemy dowolnie ustawiać wyjścia analogowe… można wybrać tryb PRE1 (wszystkie wyjścia ze wspólną regulacją poziomu głośności, aktywne są zarówno wyjścia RCA jak i XLR, co daje nam możliwość integracji z więcej niż jednym zestawem końcówka/głośniki), można wybrać opcję PRE2 (wyciszenie nieaktywnego wyjścia, podłączenie słuchawek wycisza nam wyjście na wzmacniacz/głośniki) oraz DAC (słuchawkowe nieaktywne). Dzięki zapamiętaniu poziomu wzmocnienia (PRE2) dla wyciszonego wyjścia, po jego uaktywnieniu nie musimy martwić się, że rozsadzi nam głowę, na której założone są nauszniki (chwilkę wcześniej słuchaliśmy Sepultury na naszych salonowych kolumnach). Innymi słowy można bez problemu zintegrować naszego Mini-i w systemie z dobrej klasy słuchawkami oraz głośnikami, w pełni rozkoszując się z obu metod słuchania muzyki w najwygodniejszy (i najbezpieczniejszy dla nauszników) sposób. Znakomicie. Poza tym mamy w menu zaszyte opcje odpowiedzialne za zdalne sterowanie. I tu czeka nas niespodzianka! Można wybrać sterownik MC377, czytaj można wybrać Apple Remote Control! Tak dokładnie, jak masz w domu Apple TV, to w przypadku modelu Mini-i bez PRO nie musisz inwestować w kolejnego pilota. Muszę przyznać, że mało nie spadłem z krzesła, kiedy natrafiłem na tę opcję. Trzeba tylko pamiętać, żeby DAC nie znajdował się w pobliżu Apple TV – inaczej będziemy zmieniać ustawienia w obu urządzeniach ;-D
W Mini-i PRO mamy jeszcze dwie funkcje, których nie znajdziemy w tańszym modelu. Pozwalają one na modyfikacje brzmienia w przypadku najwyższej jakości materiału audio – mamy więc filtr dla DSD (50, 60 oraz 70 kHz) oraz filtr dla PCM (DXD) z regulacją charakterystyki (szybka/wolna). Poza tym możemy ustawić opcję uśpienia (komputer odpinamy od DACa, ten po pięciu minutach przechodzi w stan spoczynku, do wybudzenia wystarczy ruszyć gałką). Wychodząc z menu automatycznie zapisujemy ustawienia w pamięci przetwornika. Jak widać, takiej funkcjonalności mogą pozazdrościć Matriksowi znacznie droższe przetworniki C/A. Jest tutaj wg. mnie wszystko czego potrzebujemy, a dodatkowe możliwości, szczególnie w kontekście słuchawek wskazują, że są to nie tylko DACi, ale także znakomite wzmacniacze słuchawkowe. Wg. mnie w obu przypadkach inwestycja w osobne urządzenie tego typu (amp dla słuchawek) kompletnie mija się z celem. To dodatkowa wartość w przypadku omawianych produktów. W obu zastosowano wzmacniacz słuchawkowy opary na kości TPA6120. Nie zapominamy, że zarówno z głośników, jak i nauszników popłynie do nas muzyka w najwyższej, możliwej jakości – oba przetworniki pozwalają na odtwarzanie materiału DXD (24bit 352/384kHz), a dodatkowo PRO gra pliki DSD64 oraz DSD128, oczywiście tylko via USB (pozostałe złącza cyfrowe, w tym AES/EBU pozwalają na odtwarzanie w jakości 24/192). To gigantyczny progres w stosunku do poprzednika, który nie tylko nie potrafił grać plików DXD/DSD, ale dodatkowo wejście USB było mocno ograniczone, mogło przyjąć sygnał o parametrach 24/48… Popatrzmy na oba opisywane produkty także pod tym kątem! Poniżej pełna specyfikacja obu urządzeń, przejdźmy w końcu do najistotniejszej kwestii, do brzmienia!
Specyfikacja Matrix Mini-i (AD1955):
- Podwójny przetwornik cyfrowo-analogowy AD1955
- Asynchroniczny interfejs USB XMOS obsługujący sygnały do 24Bit/384kHz
- Wejścia optyczne, AES/EBU i koaksjalne obsługujące sygnały do 24Bit/192kHz
- Wzmacniacz operacyjny LME49720 o ultraniskim poziomie zniekształceń
- Układ wzmacniacza słuchawkowego oparty na TPA6120 z łatwością obsłuży szeroki zakres słuchawek
- Precyzyjna cyfrowa regulacja głośności, wyświetlacz OLED i wiele trybów pracy
- Wyposażony w przetwornik ESS9016 ESS SABRE Ultra High Performance (w X-Sabre, dla przypomnienia, zastosowano ESS9018, najpotężniejszy a jednocześnie najkosztowniejszy układ konwertujący sygnał cyfrowy na analogowy, z doskonałym wsparciem (firmware), przy czym od strony oferowanych możliwości oba układy tj. 9016 oraz 9018 są tożsame)
- Asynchroniczny interfejs USB XMOS obsługujący sygnały PCM do 24Bit/384kHz oraz DSD64 i DSD128
- Wejścia optyczne, AES/EBU i koaksjalne obsługujące sygnały do 24Bit/192kHz
- Wzmacniacz operacyjny LME49720 o ultraniskim poziomie zniekształceń
- Układ wzmacniacza słuchawkowego oparty na TPA6120 z łatwością obsłuży szeroki zakres słuchawek
- Precyzyjna cyfrowa regulacja głośności, wyświetlacz OLED i wiele trybów pracy
Brzmienie
Zacznę od słuchawek. W obu urządzeniach mamy tę samą kość, jednak myliłby się ten, kto a priori uznałby że Mini-i oraz Mini-i Pro grają tak samo, a nawet podobnie. Otóż nie, grają inaczej, może nie zupełnie, ale wyraźnie, zauważalnie inaczej. I tak Mini-i ma nieco ocieploną sygnaturę, charakteryzuje się brzmieniem delikatnym, stonowanym, jednak zasadniczo neutralnym, harmonijnym, dojrzałym. Nie ma tutaj nic, co by nas uwierało, to bezpieczne granie, a ciepełko powoduje że Mini-i na słuchawkach słucha się bardzo przyjemnie, można by rzec pełen relaks. Ten spokojny charakter idzie w parze z czystością brzmienia oraz uniwersalnością – można podpiąć dowolne słuchawki: próbowałem (patrz akapit z czym i na czym testowaliśmy) z różnymi IEMami, konstrukcjami zamkniętymi, otwartymi, o wysokiej oraz niskiej impedancji. Można było spędzić przyjemne chwile mając na głowie zarówno AKG K701, jak i HiFiMANy (ortodynamiki, jak i IEMy), Sennheisery (Momentum, HD650) czy też douszne AKR01 (Astell&Kern), tudzież tanie, a przy tym bardzo fajnie grające TAKSTAR PRO 80. Pełna uniwersalność i wyraźny patent na określone brzmienie. Trochę w tym spokojnym graniu brakowało werwy, dynamiki, poza tym traciliśmy z oczy, err… z uszu nieco informacji – wygładzenie skutkowało pewną utratą detali, jednak z drugiej strony można było na Mini-i słuchać dokładnie wszystkiego jak leci (czytaj także lepszych mp3-ek, Spotify czy mocno kompresujących rozgłośni interentowych) bez żadnego „ale”. DAC nie tylko wiele wybaczał, ale dodatkowo grał na tyle wciągająco, przyjemnie, że chciało się po prostu słuchać muzyki na okrągło. To, przyznacie, dobra rekomendacja dla konstrukcji, mimo obiektywnie słabszych, wymienionych powyżej punktów. Scena raczej ograniczona, natomiast świetnie wypadał bas oraz średnica. Na moich HD650 (ciemne słuchawki) muzyka brzmiała bardzo dobrze, myślę że to zasługa z jednej strony wspomnianego delikatnie ocieplonego, spokojnego charakteru, z drugiej zaś ogólnej neutralności jaką cechuje się omawiana konstrukcja. Nie mieliśmy zatem wiwisekcji, szkiełka i oka, to nie jest narzędzie do krytycznego odsłuchu, a do czerpania przyjemności z obcowania z muzyką (z pewnymi ułomnościami, których eliminacja, niczego w tej łyżce miodu by nie zaburzyła). Taki ciągnący się przyjemnie, relaksujący dźwięk – właśnie tak to nam zagrało.
W przypadku PRO było inaczej. Po pierwsze usłyszałem więcej, detaliczniej, zamiast spokoju było mocno, ostro, wręcz agresywnie. Przeciwieństwo i to całkowite w porównaniu z poprzednio omówioną wersją przetwornika. Ok, dało się znaleźć pewne cechy wspólne – także w tym wypadku fantastycznie wypadł bas oraz średnica, niestety góra miała czasami ochotę zasyczeć (i to znacznie konkretniej niż w modelu bez Pro, któremu sybilanty też się czasami przytrafiały). Nie było więc mowy o takiej uniwersalności jak powyżej, jednocześnie znacznie lepiej można było wejść w strukturę nagrania, pojawiły się wyraźne tekstury, poprawiła separacja instrumentów, ich zobrazowanie w przestrzeni. Scena także uległa zauważalnej zmianie – znacznie szersza, głębsza, wielowymiarowa. Tak to brzmiało. Bardzo dobra dynamika szła tutaj w parze ze znakomitym wg. mnie odwzorowaniem wokali oraz instrumentów (szczególnie gitara – fantastycznie!). Wypełnienie, namacalność, przy świetnym timingu dawały w efekcie dużo głębsze, intensywniejsze niż w poprzedniku obcowanie z ulubionymi wykonawcami. Jeszcze jednym wspólnym mianownikiem było nieco ciepła (właśnie głosy, niektóre instrumenty), choć jak wspomniałem brzmienie czasami stawało się wyostrzone, rozjaśnione, agresywne. Szczególnie w przypadku wysokich tonów, czasami było zbyt natarczywie, męcząco. Dawało się to zniwelować przez odpowiedni dobór słuchawek (ponownie Sennheisery). Tak czy inaczej PRO na słuchawkach może dać sporo radości, to bardzo wyraziste w charakterze, konkretne granie. Idealnie sprawdzi się tu mocniejsza muzyka, ciężkie brzmienie, gitarowe riffy to jest materiał, który będzie idealnie tu pasował. O ile dobierzemy odpowiednie słuchawki, ewentualnie nieco zmodyfikujemy dźwięk (equalizer) w efekcie dostaniemy świetny wzmacniacz słuchawkowy oparty na jednej z najlepszych kości C/A na rynku.
No dobrze, zapytacie, a jak z zestawami głośnikowymi? Czy nowe daki równie dobrze radzą sobie w systemie z kolumnami? Owszem, radzą sobie dobrze, a nawet bardzo dobrze. Testy przeprowadziłem na najnowszych, polskich zestawach podłogowych Pylon Pearl 25. Kolumny niebawem opiszemy na naszych łamach, w tym miejscu zdradzę tylko, że to co usłyszałem wbiło mnie w kanapę! Kolumny podpięte zamiennie pod dwie integry NADa (C315 oraz D3020) z przetwornikami Matriksa wykreowały fantastyczny spektakl, można było tego słuchać godzinami. W przypadku tego zestawienia zmiany między Mini-i oraz Mini-i Pro były subtelniejsze niż w przypadku słuchawek. Zaliczam się do tych, którzy uważają że wiele dobrych przetworników jakie obecnie znajdziemy na rynku oferuje bardzo zbliżone brzmienie, tzn. wymiana tego elementu w systemie (oczywiście są odstępstwa od tej reguły) nie wprowadza jakiegoś przewartościowania. To co słyszymy zawsze jest wypadkową poszczególnych elementów zestawu. Dla mnie najważniejsze są kolumny, następnie przedwzmacniacz / wzmacniacz (integra) i wreszcie źródło. Nie oznacza to bynajmniej, że źródło może być byle jakie. Nie, ale dzisiaj źródłem może być dobrze przygotowany komputer, podpięty bezpośrednio pod cyfrową integrę. I to jest już kompletny system, który może z powodzeniem zastąpić klasyczny sprzęt odtwarzający muzykę (z fizycznych formatów). Dzisiaj nie jest trudno zgromadzić znakomicie zarejestrowany materiał (choć z drugiej strony nie oznacza to wcale że takiego materiału muzycznego jest dużo, czy jest w przewadze, niestety tak nie jest) i odtwarzając na niedrogim, budżetowym przetworniku za pośrednictwem komputera czy handhelda uzyskać bardzo dobry efekt. Czy to oznacza, że oba przetestowane przetworniki zagrały tak samo? Różnice były, ale subtelne, znacznie mniej wyraźne niż w przypadku odsłuchu słuchawkowego. PRO nieco nam się uspokoił, a przy tym na szczęście nie zatracił nic ze swojej umiejętności przekazywania informacji, wyśmienitej dynamiki. Jest to przetwornik bardziej rozdzielczy niż wersja oparta na kościach AD 1955, z tym że tańszy Mini-i nie traci w bezpośrednim starciu z droższym modelem, w porównaniu. Moim zdaniem w takim jak wyżej systemie to idealny element toru.
Niebywale muzykalny przekaz, bardzo harmonijne, naturalne, czyste brzmienie – to wspólny mianownik dla obu wersji. Zasadniczy wpływ na to miały pozostałe elementy toru – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. W PRO nie było już problemu z szeleszczącą górą, w przypadku Mini-i można było dać czadu, to znaczy gdzieś nam ulotnił się ten spokój, ta delikatność o której wspomniałem przy okazji opisu wrażeń z nausznikami na głowie. Zaletą PRO (funkcjonalną) jest odtwarzanie materiału DSD. Niektóre z plików w tym formacie zabrzmiało faktycznie fenomenalnie, jednak byłbym daleki od twierdzenia że DSD jest lepsze od PCM. Takie twierdzenie nie ma żadnego sensu, bo nie sposób zapisu ma tu znaczenie, a ogromna ilość składników składających się na dobrą realizację, na dobrze przygotowany materiał. Pliki DXD brzmiały równie zachwycająco, a (przy okazji) to co potrafią Wikingowie z 2L zasługuje na szczególny szacunek. Przenieść się do katedry w pokoju z aneksem o wymiarach 26 metrów kwadratowych… tak, to jest właśnie coś, co pokazuje jak znakomitym materiałem potrafią być pliki wysokiej rozdzielczości. Oba przetworniki bardzo dobrze współpracowały z moim odtwarzaczem CDA. Koncert Dead Can Dance odtwarzany w tandemie Mini-i (z i bez PRO) na C515 zabrzmiał według mnie lepiej niż na rDACu.
Podsumowując
Oba przetworniki warte są wydanych nań pieniędzy. Wyposażenie jest poza konkurencją w tym przedziale cenowym (może poza wspomnianym Asusem), jakość wykonania wyśmienita, wygląd (nic się tu nie zmieniło i dobrze, sprzęt wyraźnie nawiązuje wyglądem do przetwornika Bel Canto), do tego obsługa dowolnego materiału (PRO), możliwość przyjęcia sygnału o najwyższych, spotykanych w obecnym na rynku materiale muzycznym, parametrach. Duży plus za możliwości konfiguracyjne oraz wysokiej klasy wyjście słuchawkowe. Do tego świetny patent z możliwością skorzystania z pilota Apple. No i najważniejsze – brzmienie – które jest bardzo dobre, to urządzenia wyraźnie wyróżniające się w tej kategorii sprzętu w przedziale do około 2 tysięcy złotych. Trudno znaleźć obecnie coś równie atrakcyjnego, co tak wygląda, tak gra, ma takie możliwości. Warto przy tym pamiętać, że DSD choć zazwyczaj oznacza bardzo dobrą jakość dźwięku, bardzo dobrą realizację, jest dzisiaj w wyraźny sposób wykorzystywane jako element marketingowego lepu na klienta. Zamiana dobrego przetwornika bez DSD, na taki z możliwością obsługi tego formatu nie jest według mnie sensownym pomysłem. I nie chodzi mi tutaj o PRO, który obiektywnie jest lepszym DACiem od tańszego modelu, broni się swoimi umiejętnościami (przede wszystkim jest precyzyjniejszy, bardziej rozdzielczy od modelu na AD, choć to przede wszystkim usłyszymy na słuchawkach), a ogólnie o to co dzisiaj dzieje się na rynku. Jest to od strony biznesu zrozumiałe, ale patrząc na rzecz na zimno – ani tej muzyki w wysokiej jakości plikach .dsf/.dff nie uświadczymy za wiele, ani nie będzie to satysfakcjonujący przekrój przez gatunki (wyraźna dominacja klasyki oraz jazzu – tak to właśnie wygląda(ło) patrząc na historię SACD), ani nie da wg. mnie żadnego zauważalnego progresu w stosunku do najwyższej jakości (tzw. studyjnej) nagrań PCM/DXD. Oba urządzenia zasługują na znaczki. W obu przypadkach doceniamy świetne wykonanie, możliwości i funkcjonalność, dodatkowo model tańszy otrzymuje znaczek dobra cena (Pro w kategorii 2000-3000 też za bardzo nie ma za wielu konkurentów). Brawa dla Matriksa za trzymanie wysokiego poziomu! I na koniec, aby ustawić jakąś przestrzeń, jakąś skalę, powiem tak: jest Mini-i, dwa szczebelki wyżej jest Mini-i Pro i na samym szczycie drabiny znajdziemy X-Sabre. Nie ma co prawda wzmacniacza słuchawkowego, ale to DAC pod każdym względem niesamowity, wyznaczający trudny do pobicia poziom dla urządzeń audio (źródło) w cenie do 5 tysięcy złotych.
Przetwornik cyfrowo-analogowy oraz wzmacniacz słuchawkowy Matrix Mini-i (1525zł)
Plusy:
- cena
- wyposażenie/możliwości
- jakość wykonania
- ergonomia
- dobry wzmacniacz słuchawkowy
- bardzo przyjemne, muzykalne brzmienie (dobry wybór dla lubiących ciepełko), relaksujące
- granie czyste, naturalne, świetne wokale (b. dobra średnica oraz bas)
- masz pilota od Apple TV (wzg. Maka)? To nie musisz kupować firmowego
Minusy:
- pewne niedostatki odnośnie dynamiki
- nie jest tak rozdzielczy jak droższy brat
- uboższa, mniej przestrzenna scena
- pilot tylko w droższym modelu
Przetwornik cyfrowo-analogowy oraz wzmacniacz słuchawkowy Matrix Mini-i Pro (2258zł)
Plusy:
- wyposażenie/możliwości
- jakość wykonania
- ergonomia
- dobry wzmacniacz słuchawkowy
- neutralny, precyzyjny, pełen detali dźwięk
- wybitna dynamika, szybki atak, bardzo energetyczne granie
- świetny w ciężkich brzmieniach, można słuchać tego bez przerwy (o ile reszta domowników wytrzyma)
- brzmienie czyste, soczyste, mocne z szeroką sceną
- bas! Do tego średnica też niczego sobie
- pilot
- atrakcyjna cena
Minusy:
- potrafi zasyczeć, nieco zbyt rozjaśniony (góra)
- pojawiająca się tu i ówdzie agresja, szorstkość nie sprzyja relaksacji (możemy temu zaradzić przez zmiany w EQ lub/i za pomocą resamplingu)
- na gorszym materiale będzie … cóż, będzie gorzej (logiczne, prawda? Dla jednych wada, dla innych zaleta)
Dziękujemy firmie C4I za udostępnienie sprzętu do testów
Autor : Antoni Woźniak
GALERIA (niebawem aktualizacja z częścią opisową poświęconą naszym wrażeniom z przeprowadzonego testu Mini-i PRO na Mac Pro 2013)
Sprzęt redakcyjny:
- Zestaw #1 NAD C-315BEE/C-515BEE (nasz test)
- Zestaw #2: NAD D3020
- Zestaw #3, 4, 5: przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (jako końcówka mocy)
- Kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz 20 (nasz test), kolumny Pylon Topaz Monitor (test), Kolumny Pylon Pearl 25
- Głośniki bezprzewodowe AirPlay / soundbar: Bowers&Wilkins Zeppelin Air (nasz test) oraz Scansonic S5BT (test)
- DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Peachtree Audio DAC IT (nasz test), Matrix Portable DAC (nasz test), AudioQuest DragonFly (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test)
- Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (nasz test), MacBook Air (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF), tablet PC Asus Vivo Tab Smart (foobar + ASIO via USB), Asus UL30, Mac Pro 2013
- Konwerter SPDIF-USB: M2Tech hiFace Two (nasz test)
- Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD), zestaw bezprzewodowy AirDAC firmy NuForce (test)
- Gramofon NAD 5120
- Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
- Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1 HPA (nasz test)
- Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test), Sennheiser Momentum (nasz test), S-EM6, RE-600
- Sterowanie: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
- Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system)
- Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełącznik źródeł ProJect Switch Box (nasz test)
- Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) & Peachtree DAC IT (test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), kable Supra LoRad
Komentarze Czytelników
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jestem b. zainteresowany zakupem tego nowego Matrix’a w wersji PRO i szukałem recenzji tego sprzętu.
Jesteście chyba pierwsi, którzy wzięli ten sprzęt na warsztat – także gratuluje i dziękuję za review.
Posiadam Grado PS-500, myśli Pan że Matrix Mini-I PRO jeżeli chodzi o brzmienie, sprawdzi się w połączeniu z Grado?
Albo może zna Pan jakiś polski sklep internetowy, który zgadza się na wypożyczenie sprzętu na odsłuchy, za kaucją?
Pozdrawiam,
Maciek
Dziękuję. Pod uwagę brałbym oba przetworniki tzn. wersję na AD oraz na ESS. Na pewno warto posłuchać obu przed zakupem, wybierając finalnie optymalny model. Biorąc pod uwagę charakterystykę brzmienia Grado, PRO może okazać się strzałem w dziesiątkę, ale nie skreślałbym wersji na AD (chyba, że zależy Panu na obsłudze DSD – wtedy pozostaje jedna opcja).
O szczegóły dotyczące ew. wypożyczania można zapytać oficjalnego dystrybutora, który dysponuje wiedzą, kto ze współpracujących detalistów daje takie możliwości. Na końcu recenzji znajdzie Pan link (wystarczy kliknąć w baner) do firmy C4I, z pewnością udzielą Panu wyczerpujących informacji.
Ok, rozumiem.
W takim razie zadzwonię do dystrybutora i spytam go o sklepy, które zajmują się sprzedażą detaliczną i jednocześnie umożliwiają wypożyczenie sprzętu za kaucją na odsłuchy.
Dziękuję za informację
„Koncert Dead Can Dance odtwarzany w tandemie Mini-i (z i bez PRO) na C515 zabrzmiał według mnie lepiej niż na rDACu.”
Czy ta uwaga dotyczy rDaca z zasilaczem Tomanka czy bez?
Czy warto wymieniać rDac+TeddyPardo na Matrix New Mini-i Pro?
Tak przy okazji to jak się ma rDac (z zasilaczem Tomanek lub Teddy Pardo) do Matrix X-sabre?
Powyzsze pytania dotyczą wyłącznie różnic brzmieniowych z wyjść RCA i USB. Nie interesuje mnie w ogóle funkcjonalność (wyjście słuchawkowe, funkcja preamp)ani DSD.
Pozdrawiam
Z zasilaczem, dotyczyło to zarówno wyjść cyfrowych SPDIF jak i USB, Matriksy były lepsze (RCA – subtelnie, z USB wyraźnie – szczególnie PRO). Sytuacja, co ciekawe, uległa zmianie gdy skonfrontowałem rDACa z wpiętym w tor SBT (oba na alt. zasilaniu Tomanka). Ten SBT z pełnym modem, tzn. EDO oraz konwerterem USB-SPDIF HiFace Two. Zarówno z rDAC via koaksial, jak i obu Matriksach ten tandem DAC + transport Logitecha brzmi fantastycznie, trudno powiedzieć na którym z przetworników lepiej (wg. mnie porównywalnie). Z tym brzmieniem mogło konkurować jedynie wej. USB w droższym Matriksie.
Nie warto wymieniać takiego zestawu, bo rDAC to b. dobry przetwornik, a z zasilaniem alt. szczególnie w takim zestawie z mod SBT rzecz wybitnie dobra. O tym brzmieniu (mod SBT i rDAC) będzie można niebawem coś u nas przeczytać btw.
X-Sabre to inna klasa sprzętu. Jest dużo lepszy od ww. DACów i nie są to zmiany niewielkie, a właśnie duże. Brzmieniem może moim zdaniem konkurować z każdą konstrukcją na rynku (także DACami za paręnaście, kilkadziesiąt tyś. zł). Każdy aspekt wydobywanego dźwięku jest tutaj na wyższym poziomie niż u Arcama czy Mini Matriksów. Fantastyczny sprzęt, z naciskiem na jak najlepszą konwersję cyfry na analog. Nie ma zatem mowy o wzmacniaczu czy pre. Za te pieniądze to wg. mnie okazja.