LogowanieZarejestruj się
News

Przenośny DAC Matrix Mini-Portable

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Matrix Mini Portable DAC (11)

Do redakcji dotarł najnowszy model przenośnego DACa – Matrix Mini-Portableurządzenia, które idealnie wpasowuje się w dzisiejsze, rynkowe trendy. Obecnie to właśnie urządzenia mobilne, dostęp do muzyki w każdym miejscu, streaming stanowią główny motor rozwoju całej branży audio. Oczywiście główny nurt to nadal (i pewnie tak pozostanie) muzyka skompresowana stratnie, masowy odbiorca wybiera to, co oferuje iTunes, Amazon, Google lub/i muzykę strumieniowaną z serwisów muzycznych. Nie oznacza to, że takim osobom nie zależy w ogóle na jakości (przykładowo można słuchać na kiepskich, dodawanych do handhelda słuchawkach, albo wybrać coś przyzwoitszego), jednak ich zainteresowania odnośnie źródła, materiału ograniczają się do tego, co oferują powyższe sklepy, serwisy (MP3, AAC).

Dla kogo zatem przeznaczony jest tytułowy sprzęt? Odpowiedź brzmi – dla tych, którzy szczególnie zwracają uwagę na to, co popłynie do ich uszu, są gotowi ponieść dodatkowe koszty związane z zakupem sprzętu, który pozwoli na uzyskanie znacznie lepszego efektu przy odtwarzaniu z handhelda. To osoby, które gromadzą swoją muzykę w bezstratnych formatach, dla których ważna jest wysoka jakość materiału źródłowego. Dla nich właśnie przeznaczony jest Matrix portable. Sprzęt, jak na standardy mobilnego grania, nie jest tani (1300zł), ale też – patrząc na to, co oferuje rynek w tym zakresie – pod pewnymi względami – unikatowy. Można zaleźć raptem parę alternatywnych propozycji, z tym, że takimi możliwościami jak Matrix dysponuje jeden, jedyny FiiO E17 Alpen. Chodzi o przenośne, bateryjne DACi, wyposażone w komplet złącz cyfrowych oraz we wzmacniacze słuchawkowe. Urządzenia zdolne do przetworzenia sygnału hi-res (24/96-192) z postaci cyfrowej na analogową.

To prawdziwa rzadkość, bo choć na rynku jest nawet sporo propozycji upgrade, modyfikacji stacjonarnych DACów (lepsze zasilanie, moduły bateryjne) to w tym wypadku chodzi w pierwszym rzędzie o mobilność. W przypadku omawianego przetwornika mówimy o sprzęcie nie tylko kompletnie wyposażonym od strony obsługi muzyki hi-res (asynchroniczny interfejs USB, złącza cyfrowe), ale także o urządzeniu dysponującym wysokiej klasy wzmacniaczem słuchawkowym z precyzyjną regulacją siły wzmocnienia (za pomocą wygodnego pokrętła). W ogóle jakość wykonania stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie. Metalowa obudowa, dokładne spasowanie elementów, zwarta konstrukcja, hebelki… wiemy za co płacimy. Zainteresowani? Zapraszam zatem do lektury naszej najnowszej recenzji…

Parametry techniczne Matrix Mini-Portable DAC:
Złącze optyczne standardowe kwadratowe, próbkowanie do 16-24bit/44.1-192KHz
Złącze koaksjalne: standardowe europejskie 75Ω na konektorze RCA, próbkowanie do 16-24bit/44.1-192KHz
Złącze USB: typu USB mini, próbkowanie do 16-24bit/44.1-96KHz
Impedancja wejścia analogowego : 47kΩ
Impedancja wyjścia słuchawkowego: 13Ω
Odpowiedź częstotliwościowa: 20 Hz – 20 KHz
SNR (stos. sygnał/szum): 112 dB
Dynamika: 118 dB
Zniekształcenia wyjścia słuchawkowego: <0.00029%
Masa: 180 g
Wymiary: 112 (dł.) x 65 (szer.) x 20 (wys.) mm

   

Wygląd, wyposażenie…

Wykonanie, wygląd Matriksa Portable nie dają powodów do narzekań. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, a z upływem czasu nasze zadowolenie rośnie – w przypadku FiiO E17 Alpen mieliśmy do czynienia z typowym przedstawicielem cyfrowej elektroniki : przyciski, ekrany, menu etc. – Matrix to zupełnie inne, wg. mnie dużo lepsze, doświadczenia płynące z użytkowania. To sprzęt obsługiwany w najprostszy, analogowy sposób, z świetnie, precyzyjnie działającymi  gałkami, hebelkami… Tu nie musimy zagłębiać się w interfejs, męczyć się przy regulacji głośności (małe przyciski), nie ma mowy o zaglądaniu do kieszeni. Matriksa obsługujemy bezwzrokowo, bo mamy jedną gałkę (metalowa, działająca bez zarzutu, z wł./wył.).  Hebelkowy przełącznik działa wyśmienicie, choć powiedzmy sobie szczerze – będziemy z niego korzystać niezbyt często.

Dlaczego? Ano dlatego, że tym przełącznikiem wybieramy źródło cyfrowe (Toslink, USB oraz koaksjalne). W mobilnych DAC-ach złącza cyfrowe SPDIF uważam za zbędne… trudno sobie wyobrazić scenariusz, częsty scenariusz, wykorzystania tego typu złącz. Owszem, można taki przetwornik wpiąć w stacjonarny tor audio, ale przypomina to trochę zawracanie kijem Wisły. Od tego są stacjonarne DAC-i, Portable, jak sama nazwa wskazuje, to urządzenie służące do mobilnego grania. Taka jest jego forma, takie przeznaczenie, tak został zaprojektowany. Wbudowana bateria wystarcza na około 6 godzin pracy. Sprytnie rozwiązano kwestię ładowania  -  z tyłu, wpuszczony w obudowę, niewielki przełącznik pozwala na wybór pracy na baterii/ via USB (ładowanie). Malutka , czerwona dioda informuje nas o wybranym trybie działania. W komplecie trafia do nas miniaturowa ładowarka.

Metalowa, elegancka obudowa, niewielka waga to wszystko wywołuje bardzo pozytywne wrażenia. Złącza cyfrowe zgrupowano z jednej strony urządzenia, wejścia i wyjścia analogowe z drugiej. Port dla słuchawek oraz wejście liniowe to oczywiście mini jack-i. Sprzęt jest lekki, ale nie ma się wrażenia  że trzymamy w ręce jakąś wydmuszkę…  co to, to nie. Jak wspomniałem, mamy poczucie że użytkujemy coś bardzo dobrze, starannie wykonanego, dobrze zaprojektowanego. Ogólnie do walorów użytkowych, funkcjonalności oraz jakości Matriksa Portable nie tylko nie mam żadnych zastrzeżeń, ale wręcz uważam, że dokładnie tak powinien prezentować się mobilny DAC. Referencja jednym słowem.

A jak gra?

To niezwykle ciemny dźwięk, taki który – nie ma co ukrywać – uwielbiam. To chyba najciemniej brzmiący komponent audio, jaki przyszło mi testować. Nawet z natury dość ciemne stacjonarne DAC-i Matriksa nie oferowały takiego dźwięku, to znaczy nie były tak ciemne. Ma to swoje konsekwencje, nie ma tu wielkiego oddechu, powietrza, przestrzeni… jeżeli szukamy takich cech w sprzęcie, trzeba zmienić adres. Z drugiej strony otrzymujemy fantastyczny bas (nie ma tutaj mowy o sztucznym podbiciu, chamskim wypchnięciu… nic z tych rzeczy), znakomicie zdefiniowany,  precyzyjnie kontrolowany, z głębią, pełnym, bogatym wybrzmieniem. To nie jedyna zaleta smolistego ;-) grania… przenośny DAC Matriksa radzi sobie świetnie w prezentowaniu instrumentów i wokali – mamy piękną fakturę, to niezwykle czyste brzmienie, do tego mimo bardzo ciemnej charakterystyki precyzyjne, dobrze zdefiniowane. Wspomniałem o basie oraz o średnicy (pięknie łączy się z wyższym basem – tak, tutaj da się to usłyszeć!), a co z wysokimi tonami. Te są delikatnie poprowadzone, nie uświadczymy żadnego wyostrzenia, szeleszczenia, nieprzyjemnego podkreślenia tego zakresu. To wg. mnie zaleta, choć na pewno niektóre instrumenty (talerze) mogły by zabrzmieć lepiej, pełniej, być lepiej słyszalne. Na szczęście całościowo dźwięk prezentuje bardzo dobrą jakość, dla kogoś kto lubi takie ciemne granie to wręcz obowiązkowy komponent audio, który warto choćby przesłuchać (o ile oczywiście chcemy zmodyfikować sobie dźwięk ze smartfona czy tabletu – nikogo pewnie nie zaskoczę stwierdzeniem, że warto rozważyć taką opcję). Dzisiaj coraz częściej (z powodów oczywistych, dla każdego kto pracuje) nie mamy czasu na nasze ulubione hobby (słuchanie rzecz jasna :) ) w domu, nie ma szans na to by spokojnie usiąść i przesłuchać choćby jeden album. Zazwyczaj albo uruchamiamy coś „w tle” (i tu wygrywa zazwyczaj bezobsługowy streaming typu serwis czy internetrowe radio) i to by było na tyle, względnie jesteśmy tak zmęczeni, że zamiast słuchania, szybko lądujemy w objęciach Morfeusza.

Stąd, obecnie, ogromna popularność mobilnego audio. Te tysiące słuchawek, akcesoriów, no i oczywisty, tryumfalny pochód handheldów. Tak to właśnie wygląda, zatem kwestia poprawy brzmienia z mobilnego grajka staje się jednym z ważniejszych tematów, nad którym warto pochylić głowę. Ostatnio widać znacznie większe zaangażowanie na tym polu – nowe przenośne DAC-i, audiofilskie odtwarzacze etc. Według mnie, najlepszym rozwiązaniem są mobilne DAC-i … każdy (no niemal) ma telefon z funkcjami odtwarzania audio i siłą rzeczy jest do tego telefonu przyspawany (takie czasy). To pierwszy i w wielu wypadkach podstawowy odtwarzacz, główne źródło muzyki z którego słuchamy. W takiej sytuacji  podłączamy handhelda do DACa, względnie przenośnego wzmacniacza słuchawkowego i cieszymy się rezultatem kojarzącym się z możliwościami domowego audio (rzecz jasna, nie jest to, to samo, ale zbliżone doświadczenie, a o to przecież właśnie m.ni. chodzi).

 

Matrix Portable jest odpowiedzią na to zapotrzebowanie. To, po przetestowanym Alpenie, kolejny przedstawiciel nowej kategorii sprzętu audio. To taki pomost między Lo-Fi (telefon „nieuzbrojony”), a HiFi (telefon „uzbrojony”). Sprawdziłem działanie DACa z handheldami (przede wszystkim) oraz laptopem (często), na chwilę podłączając urządzenie do stacjonarnych urządzeń audio. Powiem tak: to co popłynęło do uszu, gdy nałożyłem Sennheisery HD650 było tak dobre, że właściwie w dziedzinie mobilnego (no tak, ale te Senki są średnio mobilne, choć na szczęście dość lekkie) niczego więcej mi nie potrzeba. Znakomite, fantastyczne brzmienie. Z AKG (701) nie było już tak dobrze, ogólnie w tym przypadku poprawie uległ fundament basowy (duży plus, bo pod tym względem słuchawki są bardzo… oszczędne), dało się tego spokojnie słuchać, ale – chyba trochę na nieszczęście dla wyrobu Austriaków, produkt zza miedzy wypadł po prostu pod każdym względem lepiej. Synergia z HD650 była pełna, naprawdę polecam takie zestawienie – na 100% będziecie zadowoleni. W przypadku przenośnych Klipsch Image One (z mocnym, podkoloryzowanym basem) było także bardzo dobrze, wyraźnie lepiej w porównaniu z sytuacją, gdy jack ląduje bezpośrednio w gniazdku handhelda.

  

Odtwarzałem muzykę z iPoda Touch 4gen., iPada 2 oraz iPhone 4S i muszę przyznać, że (szczególnie z Senkami) było to wg. mnie prawdziwe, dobre HiFi na głowie. I w sumie nie robiło różnicy, czy dźwięk płynął via camera kit/USB/DAC (kość AD1955), czy też korzystałem z wejścia liniowego. Przetwornik dobrze się sprawdził, choć jakiejś kolosalnej różnicy między układem wbudowanym we wspomniane powyżej handheldy, a tym co zamontowano w DACu nie zauważyłem. To w sumie dobrze, bo nie każdy chce (w przypadku jabłkowych grajków) taszczyć ze sobą konieczną przejściówkę (camera kit). Wygląda na to, że jakość brzmienia przede wszystkim kształtuje zamontowany w Matriksie wzmacniacz.

W przypadku komputera (MB Air, niestety pozbawiony TOSLINKa)  via USB grało to bez porównania lepiej niż z wyjścia wbudowanego w komputerze. W ogóle dźwięk z gniazdka w Air podatny jest na różnego rodzaju fluktuacje, zniekształcenia – nie polecam takiego zestawienia (mniejsza o jakość zintegrowanej dźwiękowki, po prostu jest tam tyle zakłóceń, że w ogóle nie ma o czym dyskutować). Z hi-resów muzyka płynęła bez zakłóceń (iTunes z wtyczką Bitperfect oraz Decibel), z ładnie zdefiniowaną rozdzielczością, w tym przypadku dało się także odczuć w dźwięku nieco więcej przestrzeni.

  

Wreszcie na koniec pozostawiłem sobie parę słów dla komponentów audio. Na krótko podłączyłem DAC-a w tor między odtwarzaczem CD a wzmacniaczem (NAD). Grało to poprawnie, jednak prawdziwe odkrycie miało miejsce przy podłączeniu Matriksa do odtwarzacza strumieniowego oraz głośnika bezprzewodowego (no tym razem kabelków  trochę było) Bowers&Wilkins Zeppelin Air. O kurcze, pomyślałem, a więc może to zagrać w taki sposób, wyraźnie inny sposób – porównując opisywaną opcję z typowym scenariuszem, a więc samym głośnikiem oraz strumieniowaniem audio via AirPlay. Zeppelin pokazał już, po podłączeniu kablowym innych źródeł (niż handheldy Apple), że może zagrać bardzo dojrzale, wręcz na poziomie dobrego, budżetowego HiFi. W przypadku Matriksa było podobnie, ale nieco inaczej, właśnie przez wzgląd na ciemną naturę przetestowanego DAC-a. Ze stacjonarnym odtwarzaczem (via TOSLINK/SPDIF) brzmienie nic nie utraciło z czystości, opisanych powyżej cech, jednocześnie ten dźwięk był niezwykle mocny, dynamiczny, było go dużo (ale nie za dużo). No, no, naprawdę nieźle. Co ciekawe, bardzo dobrze wypadło złącze optyczne, aż się zdziwiłem. Na pewno równorzędnie z koaksialem (który zazwyczaj gra lepiej), a może nawet ciekawiej?  Podłączanie laptopa z takim interfejsem jest powiedzmy średnim pomysłem  – w komputerze mamy USB i tego powinniśmy się trzymać, ale już odtwarzacz stacjonarny, albo nieliczne mobilne grajki, które wyposażono w taki typ złącza (np. HiFiMan 801)? Czemu nie? Grało to bardzo fajnie, lepiej zdefiniowany był bas, lepiej kontrolowany, dodatkowo pewna ogłada, kultura jaką zaprezentowało to zestawienie, wpłynęła pozytywnie na efekt końcowy. Kontrolowanie głośności za pomocą Matriksa dało lepszy efekt niż zmiana natężenia za pomocą pilota, czy przycisków na obudowie głośnika. Na pewno DAC zabrzmiał z Zeppelinem dużo, dużo lepiej od standardowego połączenia via AirPlay. Z głośnikiem Matrix połączony był solidnym kabelkiem mini jack – mini jack.

Warto?
Moim zdaniem jak najbardziej, szczególnie gdy z powodu braku czasu i tak głównie słuchamy muzyki z handhelda. Owszem, każdy taki dodatek jest na bakier z mobilnością, to zawsze dodatkowe urządzenie, które zabieramy ze sobą. Na szczęście nagrodą za mniejszą wygodę jest jakość brzmienia, nieporównywalna z tym co oferuje telefon, grajek czy tablet sauté. Problemem może być dobór słuchawek – to znaczy dopasowanie takich, które będą w stanie pokazać pełnię możliwości przetestowanego DACa. Ja swój typ mam – z HD650 Matriks tworzy magiczny duet i tak go zazwyczaj używam. Oczywiście zdaję sobie sprawę z dodatkowej niewygody związanej z niemobilnym charakterem wspomnianych nauszników. Cóż, na razie nie trafiłem na idealnego, mobilnego zamiennika dla moich ulubionych Senków, ale kto powiedział że taki nie istnieje? ;) Niebawem do redakcji trafi dwóch, bardzo mocnych zawodników w kategorii – „wysokiej klasy, luksusowe słuchawki mobilne czołowego producenta audio”. Co konkretnie kryje się za tym hasłem? Będzie można wrócić do Matriksa podłączając do niego Sennheisery Momentum (ten zniewalający wygląd, design) oraz HiFiMany HE-400 (które mają podobno tak ustawioną charakterystykę, że w odróżnieniu od innych ortodynamików, mogą grać z „każdym” handheldem). Będzie zatem można sprawdzić chiński przetwornik z bardzo (potencjalnie) dobrymi słuchawkami.

Matrix po raz kolejny zbiera wyróżnienia, mogę chyba po paru testach powiedzieć – tutaj nigdy nie ma zawodu, wiemy co kupujemy, co wybieramy: jakość wykonania, materiały oraz, co najważniejsze, bardzo dobre brzmienie. Tak to właśnie wygląda w przypadku Portable, to świetny mobilny DAC, podejrzewam że jeden z najlepszych jakie można nabyć obecnie na rynku (dzisiaj jest już co najmniej kilka konkurencyjnych konstrukcji, poza Matriksem oraz FiiO). Na koniec, dobrze zadbać o dobrej jakości kabelek liniowy (jack-jack, względnie jack – 2xRCA… u mnie grał m.in. bardzo dobry przewód NuForce). Warto zadbać o ten element, bo jak wspominałem, jako analogowy wzmacniacz Matriks radzi sobie świetnie.

Przenośny DAC/wzmacniacz bateryjny Matrix Mini-Portable (cena: 1318 zł)

Plusy:
- bardzo dobra jakość wykonania
- znakomita ergonomia
- wysokiej klasy wzmacniacz słuchawkowy
- bardzo ciemne brzmienie
- świetny bas
- piękne, organiczne brzmienie wokali i instrumentów (ciemne…)
- napędzi każde słuchawki dynamiczne, z niektórymi elektrostatami też sobie poradzi
- komputer + foobar (lub wtyczka Bitperfect z iTunes) = dobrej klasy PC audio (via USB)

Minusy:
- tanio nie jest
- przydałby się pokrowiec w komplecie
- złącza cyfrowe (optyk/coax) w sumie średnio przydatne w takim sprzęcie, niepotrzebnie podnoszą cenę
- w komplecie powinien pojawić się jakiś solidny kabelek mini jack- mini jack do podłączenia handhelda

 

Autor: Antoni Woźniak

 

Dodaj komentarz