LogowanieZarejestruj się
News

Musical Fidelity M1 HPA – recenzja mocarnego wzmacniacza słuchawkowego

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Musical Fidelity M1 HPA (1)

Popularność słuchawek to stały trend w branży audio. Ten segment stanowi jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się elementów rynku audio, a gigantyczny wzrost zainteresowania związany jest przede wszystkim z handheldami. Dzisiaj praktycznie każdy producent, nawet ten kojarzony tylko z elektroniką, albo tylko z kolumnami, ma albo właśnie wprowadza do swojej oferty jakieś słuchawki. Trudno się dziwić – ludzie kupują na potęgę, w zabieganych czasach głównie korzystają ze sprzętu przenośnego, a do tego dzisiaj muzyka podąża za nami – nierzadko mamy swoją kolekcję w chmurze, korzystamy z serwisów streamingowych, słuchamy radia internetowego… To wszystko nie kojarzy się co prawda z wysoką jakością dźwięku (króluje kompresja stratna i do momentu wynalezienia znacznie wydajniejszych sposobów zasilania mobilnej elektroniki nic się tutaj nie zmieni), jednak (na szczęście) ma przełożenie na bardziej, że tak powiem, ambitny rynek słuchawkowy. Ludzie poza przenośnymi modelami, częściej decydują się na zakup czegoś lepszego do domu, czy biura, rośnie sprzedaż nauszników, które mogą zastąpić w systemie kolumny. No właśnie, zastąpić kolumny – gdy brakuje czasu, czasami warunków żeby w spokoju „odpalić” system, wiele osób (widzę po znajomych) decyduje się na słuchawki, na wręcz rezygnację z dotychczasowego zestawu stereo, względnie planów zakupu nowych głośników.

I tu na scenę wkracza element, bez którego takie ambitniejsze słuchanie za pomocą słuchawek, jest trudne do zrealizowania (większość odtwarzaczy, czy przedwzmacniaczy zazwyczaj będzie ograniczeniem dla wysokiej klasy nauszników). Chodzi o dedykowane wzmacniacze słuchawkowe, będące urządzeniami stworzonymi głównie po to, by wydobyć ze słuchawek wszystko co najlepsze. Ich konstrukcja jest specjalnie przygotowana pod kątem współpracy z (w praktyce) dowolnym modelem słuchawek dostępnych na rynku. Oczywiście, wśród tego typu urządzeń także obowiązuje pewna hierarchia, poza tym często konstrukcje tego typu wyposaża się w dodatki – a to DAC, a to pre, czasami jest to mocno rozbudowany sprzęt. Do tego różne techniki wzmacniania sygnału: tranzystorowa, lampowa oraz hybrydowa, modele kompaktowe i takie, które gabarytami będą przypominały solidny piec (no może przesadzam, ale niektóre są całkiem duże, a w końcu to „tylko” do słuchawek). Jest w czym wybierać. Gdy już kupimy wymarzone, dobrej klasy nauszniki warto rozejrzeć się za czymś, co pozwoli wykorzystać ich umiejętności brzmieniowe. Wzmacniacz słuchawkowy jest wg. mnie po prostu koniecznością. Jedną z propozycji jakie są dziś dostępne na rynku jest przetestowany przez nas Musical Fidelity M1HPA. Urządzenie należące do najtańszej serii „desktopowej” (niżej w hierarchii mamy serię V), z których można zbudować całkiem sensowny system, zajmujący mniej miejsca od typowego zestawu, dodatkowo gotowy na internetową rewolucję (odtwarzacz strumieniowy M1 CliC). Jak sprawdza się tytułowy wzmacniacz? Sprawdźmy… zapraszam do lektury!

Konstrukcja
Sprzęt nie jest wcale taki mały, choć faktycznie zajmuje mniej miejsca w porównaniu z typowymi komponentami stereo (ale też nie do końca – wszerz jest wyraźnie mniej, ale w głąb… trzeba sobie zarezerwować sporo przestrzeni). Wzmacniacz jest dość wysoki, całość jest metalowa, na froncie znajdziemy przede wszystkim dużą, aluminiową gałkę regulacji wzmocnienia. To element dominujący i w sumie – bardzo dobrze, w końcu to właśnie pokrętło będzie przez nas najczęściej używane. Do tego dwa wejścia słuchawkowe, bardzo solidne, oba rzecz jasna w formie dużego jack`a. Poza tym z przodu znajdziemy, dla odmiany całkiem malutkie, diody określające stan w jakim jest urządzenie oraz niewielki hebelkowy przełącznik, pozwalający wybrać wejście (liniowe lub USB). Z tyłu poza wtyczką IEC przewidziano wspomniane wejścia analogowe oraz cyfrowe (w przypadku USB mamy do czynienia z bardzo prostym odbiornikiem, zdolnym do przyjęcia sygnału o jakości 16 bit / 44.1 kHz. Dodatkowo producent przewidział przelotkę – to bardzo fajny, niestety niezbyt często stosowany, element wyposażenia, umożliwiający bezproblemowe wpięcie w dotychczasowy tor stereo wzmacniacza słuchawkowego. Jak ktoś chce podłączyć swoje źródło zarówno do słuchawkowca oraz wzmacniacza z kolumnami to… takie rozwiązanie jest najlepsze z możliwych opcji (inne oznaczają konieczność wprowadzenia dodatkowych elementów, co wydłuża ścieżkę sygnału i zawsze stwarza zagrożenie pogorszenia jakości dźwięku). U mnie wyjście liniowe pozwala podłączyć drugi z wzmacniaczy słuchawkowych bez konieczności odpinania kabelków. Duży plus za to. Nie ma żadnych pilotów zdalnego sterowania (wg. mnie w konstrukcji słuchawkowej nie jest to niezbędny element wyposażenia), to w sumie bardzo proste (patrz niżej) urządzenie.

A co znajdziemy w środku?
M1 HPA został zbudowany na bazie dawnych produktów firmy Musical Fidelity lecz sama konstrukcja oparta jest na zupełnie nowym projekcie, zbudowanym na wzór układów z serii AMS. Mamy tu tranzystorowy układ pracujący w tak uwielbianej przez audiofilów klasie A. Układ ma bardzo niskie zniekształcenia .0005%. Jako DACa wykorzystano popularną kość Burr-Browna TI, jak wspomniałem, układ zamontowany w opisywanym sprzęcie niestety nie zagra hi-resów. Jesteśmy ograniczeni do jakości płyty kompaktowej.
Parametry urządzenia przedstawiają się następująco:

  • Moc wyjściowa 1.1 W, 32 Ohm
  • Impedancja wyjściowa < 1 Ohm
  • Poziom wyjściowy = 5.2V RMS (ano właśnie!)
  • Pasmo przenoszenia = od 15Hz do 75kHz -3dB
  • Stosunek sygnału do szumu = >109dB “w czystej klasie A”
  • Całkowite zniekształcenie harmoniczne = < 0,008% 10Hz do 20kHz

  

Sprzęt testowy (pogrubione elementy wykorzystanie w niniejszym teście):

  • Zestaw #1: przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (końcówka mocy, kino), kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz (nasz test), kolumny Mordaunt Short 902
  • Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520 – cyfrowe połączenie z C515)
  • Zestaw #3: Zeppelin Air (nasz test)
  • Zestaw #4: NAD C-315BEE/C-515BEE (kolumny jw. nasz test)
  • DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Peachtree Audio DAC IT, Matrix Portable DAC (nasz test)
  • Główne źródła cyfrowe: Squezeebox Touch (muzyka 24/96KHz nasz test), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (wtyczka Bitperfect + iTunes 24/96~192 lub Decibel, wszystko via USB-SPDIF)
  • Konwertery SPDIF-USBM2Tech HiFace Two & Matrix USB (nasz test)
  • Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
  • Gramofon NAD 5120
  • Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity HPA 1; Schiit Audio Asgard
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test)Klipsch Image One (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 oraz Sennheiser Momentum
  • Sterowniki: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Klotz (analog) oraz Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB)
  • Router audio: Beresford TC-7220 (nasz test)
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) oraz dla USB, listwy APC (SA PF-8 oraz Cyberfort 350 z UPS), kable Supra LoRad

 

Brzmienie
Charakter tego wzmacniacza jest oczywisty już przy pierwszym kontakcie (sprzętu nie trzeba specjalnie wygrzewać – brzmienie nie podlega większej ewolucji wraz z przebiegiem). Zapewne dotychczasowi zwolennicy marki będą zaskoczeni… MF kojarzyło się z analogowym, ciemnym, często ocieplonym brzmieniem a tu mamy przeciwieństwo tych cech. Może nie do końca, ale jednak M1 HPA stawia akcenty w zupełnie innej domenie, jest takim tranzystorem „pełną gębą”, jednocześnie – na szczęście – unika pułapek, które czają się w przypadku urządzeń tranzystorowych, gdzie często mamy do czynienia z wyostrzeniem, zbyt jasnym dźwiękiem, suchością, wypraniem z emocji. Beznamiętny przekaz, precyzyjny i dokładny, ale beznamiętny? Nie, tutaj także pojawiają się emocje, ale inaczej dawkowane niż w sprzęcie hybrydowym, o lampach nie wspominając. To przede wszystkim energia, dynamika, szybkość. Precyzja? Owszem, choć byłbym w stanie wymienić dokładniejsze urządzenia i to niekoniecznie (czysto) tranzystorowe. To właśnie energetyczność przekazu wybija się tutaj na pierwsze miejsce. Znakomicie sprawdza się to w pewnych, określonych typach muzyki. Rock, metal oraz elektronika (ale ta bardziej skoczno-taneczna, nie ambientowa) to niewątpliwie gatunki, które zyskają będąc słuchane za pośrednictwem przetestowanego wzmacniacza. Także niektóre gatunki jazzu świetnie się sprawdzą.

 

Odnośnie spokojniejszej muzyki, klasyki trzeba przygotować się na pewną, narzuconą przez urządzenie, specyfikę. Nie piszę, że się nie da – ale tutaj trzeba określić swoje preferencje, odpowiedzieć sobie na pytanie, czy tak lubię, czy mi to pasuje. M1HPA wysteruje każde słuchawki, które znajdziemy na rynku. Nie ma problemu z modelami planarnymi, ortodynamicznymi – ogromne pokłady mocy, jakie drzemią w tej konstrukcji, pozwolą podłączyć nawet tak trudne do wysterowania modele jak HE-6 HiFiMana. Z testowanymi właśnie HE-400 Musical Fidelity stworzył wyborny duet, kto wie czy nie najlepsze zestawienie jakie mogę u siebie przetestować (piszę, kto wie, bo na deser zostawiłem sobie wzmacniacz Schiit Audio Asgard). Po szczegóły odsyłam do mającej ukazać się w tym miesiącu recenzji HE-400, w tym miejscu napiszę tylko że wrażenia płynące z odsłuchu były fantastyczne, lepsze niż z bardzo dobrym, na co dzień używanym zestawieniem z Sennheiserami HD650. Także AKG 701 pod pewnymi względami zyskują na podłączeniu do M1HPA, ale w tym wypadku mam pewne wątpliwości …charakter tych słuchawek wybitnie preferuje pewne określone gatunki muzyczne (choć są połączenia, które wg. niektórych przemieniają 701-ki w nauszniki uniwersalne!). To właśnie te gatunki, które wypadają specyficznie, gdy odtwarzamy je za pośrednictwem opisywanego urządzenia.

To duży dźwięk, możliwości aż zachęcają do przekręcenia gałki w prawo, maksymalnie jak się da (wytrzymać). Tutaj ważne spostrzeżenie – uważajcie jak kręcicie pokrętłem, można uszkodzić sobie słuch (to na pewno), a poza tym uszkodzić co delikatniejsze przetworniki w słuchawkach. Warto zachować pewien umiar, choć jw. sprzęt aż kusi, by zagrać naprawdę głośno. W połączeniu z – nazwijmy to – preferowanym repertuarem, dajemy w piec, tzn. dajemy czadu. Energetyczność przekazu stanowi podstawę, fundament na jakim buduje opisywany wzmacniacz swój spektakl, poza tym pięknie wybrzmiewają niskie tony, bas schodzi nisko, jest go akuratnie, jest szybki, punktowy, idealnie podkreśla to, co najważniejsze w „ciężkim graniu”. Wokale są ładnie zarysowane, tworzą ważny element przekazu. W połączeniu z HiFiManem dostajemy coś jeszcze – świetną przestrzeń, kreację niemal trójwymiarowej sceny. Także z innymi słuchawkami stereofonia, scena jest bardzo przekonywująca. To kolejny, mocny punkt tej konstrukcji. Wysokie tony nie wybijają się, nie uświadczymy rozjaśnienia, wyostrzenia, ale też MF nie pokazuje w pełni jak mogą zagrać talerze, pewnych niuansów tutaj nie doświadczymy. W sumie dobrze zrównoważony dźwięk, da się tego słuchać godzinami, jednak wg. mnie z preferencjami co do określonej muzyki, określonych gatunków, stylu…

Watro?
M1 HPA to solidny wzmacniacz. Nie jakiś tam ułomek, coś co może ładnie gra, ale jest strasznie wybredne. Nie. Tutaj mamy odnośnie nauszników uniwersalny sprzęt, który jednakowoż ma swoje ulubione gatunki, gdzie zagra – w to nie wątpię – lepiej od wielu konkurentów. Tak więc nie jest to w 100% uniwersalna konstrukcja odnośnie repertuaru, choć nie wykluczam że dobierając odpowiednie słuchawki będzie można posłuchać i spokojniejszej muzyki, nawet takiej całkiem spokojnej, nawet jakiejś klasyki. W przypadku AKG dało się, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Być może to kwestia przestawienia czegoś w głowie, adaptacji, ale ja po prostu jak już słucham czegoś via MF to jest to muzyka tryskająca energią, domagająca się przekręcenia gałki w prawo, po prostu coś z dużą dawką czadu. Tutaj M1 HPA błyszczy. Nie mam ogólnie żadnych uwag do obsługi, wyposażenie jest dokładnie takie, jakie powinien mieć taki sprzęt… no może brakuje jeszcze jednego wejścia analogowego, w sumie USB w takiej aplikacji można by zastąpić wejściem liniowym. No właśnie, USB… nic nie napisałem na jego temat. Nie napisałem, bo go zwyczajnie nie używam. Jednakże na okoliczność testu, skrupulatnie sprawdziłem co fabryka dała. Rozczarowanie? I tak, i nie. To naprawdę prosty układ, który sprawdzi się całkiem dobrze, gdy część naszej kolekcji płyt CD przenieśliśmy do formatów bezstratnych. Podłączenie komputera ma w takiej sytuacji sens, choć to właśnie jedyny sensowny scenariusz. Granie mp3 za pośrednictwem niezbyt wygodnego zestawu wzmacniacz-kabel-komputer? Bez sensu. Hi-res? No wiadomo, odbiornik nie obsługuje, a każdy asynchroniczny, nowoczesny DAC USB zje skromniutką aplikację zastosowaną w M1HPA na śniadanie. Według mnie to taki dodatek dla osób, które do tej pory nie miały żadnej (większej) styczności z PC Audio, z graniem z pliku. Na początek, wystarczy. Ale potem… potem na pewno zdecydujemy się na coś (znacznie) lepszego. A gdzie znaczek? Cóż, nie ma, choć to bardzo dobre urządzenie. Od nowego roku staliśmy się jacyś tacy bardziej… wybredni ;-)

 

Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity M1 HPA
Plusy:
– moc, dynamika to główne zalety konstrukcji
– wysteruje każde słuchawki, każde…
– bardzo dobry drive
– dźwięk nisko schodzi, a przy tym bas jest pod pełną kontrolą
– solidna stereofonia
- dobra jakość wykonania
- wyjście liniowe audio (przelotka)
- precyzyjna regulacja wzmocnienia za pomocą konkretnej gałki (sama przyjemność)

Minusy:
- aplikacja portu USB mało wyrafinowana
- w niektórych sytuacjach przydałoby się jeszcze jedno wejście analogowe (jak już jest pre)
- nie jest w pełni uniwersalny co do wyboru repertuaru (dla mnie to nie wada, ale dla poszukujących takiego uniwersalnego sprzętu już tak)
- nie znajdziemy tutaj delikatności, subtelności, wielkiego repertuaru wybrzmień

Autor: Antoni Woźniak

Dodaj komentarz