LogowanieZarejestruj się
News

Test Matrix Mini-i PRO 2015: patent na bezproblemowe granie PCM/DSD

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Matrix Mini i Pro front

Testowaliśmy wcześniejsze wersje tego przetwornika, obie – czytaj z Analog Devices (dwa układy AD1955) oraz z kostką ESS Sabre, a jeszcze wcześniej pierwszą generację, która trafiła premierowo na nasz rynek parę lat temu, również opartej na świetnej kości AD1955. Oba wywarły korzystne wrażenie, stanowiąc jedne z najwartościowszych propozycji w swoim zakresie cenowym. Pierwszy kosztował ok. 1500 złotych, drugi ponad 2000. W przypadku opisywanego przetwornika, opartego ponownie na kości Sabre na pudełku widnieje cena 2199 złotych. To pułap, w przypadku DACów, jeszcze z zakresu „nie drogie”, ale też ponad 2000 złotych to kwota, za którą będzie można kupić wiele alternatywnych rozwiązań. Czy nowa, tegoroczna edycja Mini-i PRO warta jest tych pieniędzy? Czy Matrix przyciągnie głodnych dobrego brzmienia, skłaniając do zakupu tego właśnie przetwornika? Po kilku tygodniach spędzonych na testowaniu nowego PRO mogę odpowiedzieć na oba te pytania twierdząco. Zmiany, jakie wprowadzono, dotyczą właściwie jednego, jedynego aspektu, ale są to zmiany dla wielu znaczące, bo pozwalające cieszyć się alternatywą dla PCM, plikami DSD i to pod każdą postacią, natywnie, bez żadnych sztuczek, konwersji. Przy czym, co warte podkreślenia, ten DAC pracuje w 100% stabilnie i przewidywalnie – wystarczy raz skonfigurować go w systemie (mam tu na myśli zarówno OSX jak i Widnowsa) i już możemy cieszyć się wszystkimi możliwościami tego produktu, bez konieczności uciekania się (Korg) do wygibasów w systemie. W odróżnieniu od wspomnianego Korga, tutaj sterowniki pracują w systemie, tzn. DAC jest normalnie wykrywany przez OS, pracuje cały czas, zarówno w odtwarzaczu (specjalnie skonfigurowanym pod granie SACD/DSD), jak i w systemie (PCM), odtwarzając wszelkie dźwięki. To wygodne, choć to też pewien kompromis, szczególnie w przypadku Windowsa, bo pamiętajmy że obsługa dźwięku w tym oprogramowaniu obarczona jest sporymi ograniczeniami. W odróżnieniu od OSX, gdzie mamy core audio i executive mode (integer mode), co oznacza nie tylko bezpośredni dostęp do podłączonego do komputera urządzenia (DACa), ale także bezproblemową współpracę bez żadnych dodatkowych sterowników (z wyjątkami, patrz KORG) z obsługą dowolnego materiału audio (bez ograniczeń dotyczących parametrów – inaczej niż w systemie MS, gdzie mamy 24/96 maksymalnie). Dodajmy do tego brak rejestru i dużo lepsze zawiadywanie podłączonymi do komputera peryferiami i cóż… system Apple wyraźnie góruje nad okienkami. Na szczęście, dla użytkowników, nadal najpopularniejszego systemu operacyjnego na świecie, jest sporo software, który niweluje wspomniane braki.

Dzięki wtyczkom, darmowy foobar obecnie daje jako jedyny odtwarzacz software’owy (software KORGA – jest świetny, ale tylko dla przetworników KORGA, bo tylko z nimi wszystkie opcje, w przeciwnym razie jest wyłącznie 16/44, brak odtwarzania DSD etc.) pełne możliwości obsługi plików .dsf, .dff oraz obrazów SACD, współpracując z dowolnym przetwornikiem natywnie odtwarzającym taki materiał. Takich przetworników wbrew pozorom nie ma za wiele na rynku, bo większość z tego, co rynek obecnie oferuje, nie obsługuje DSD natywnie, a przez filtry, oprogramowanie, konwersję pozwala na odtwarzanie takich plików. To jest mniej więcej tak, jak z przetwornikiem 16/44, który co prawda zagra materiał hi-res, ale po downsamplingu przeprowadzonym w oprogramowaniu, albo – inny przykład – konwersji DSD do PCM. Nawet samo „natywne” odtwarzanie DSD w przetworniku, którego kość C/A tego nie potrafi (na co jasno wskazuje specyfikacja układu), de facto dokonywana jest przez filtr, sygnał ulega przekształceniom, sama konwersja nie jest obsługiwana przez główny układ. Warto przy tym pamiętać, że zabawa w DSD wymaga odpowiedniego źródła komputerowego i odpowiedniego interfejsu USB w przetworniku… tu nie ma drogi na skróty, tu musi być odpowiednie zaplecze po stronie zewnętrznej karty dźwiękowej (naszego DACa). W przeciwnym razie, będziemy mieć marketingowe odtwarzanie, a nie faktyczne takiego materiału. Wreszcie w Windowsie trzeba skorzystać z dodatkowego sterownika ASIO, aby pominąć systemową obsługę dźwięku.

Piszę o tym wszystkim, nie bez powodu. W poprzedniej publikacji wyjaśniłem czym jest DSD. To nie jest coś lepszego, a po prostu inne, często bardzo dobre (bardzo) jakościowo źródło muzyki, co wiąże się ze starannością przygotowania tego typu materiału, choć i tu bywa z tym różnie (warto w tym celu sprawdzić recenzje na http://www.sa-cd.net …poza tym wydawane są obecnie pliki DSD, materiał którego na płycie SACD nie było). Daje pewne korzyści, a dla niektórych będzie to ważny, bo nawiązujący do tego, co fizyczne (kaseta, winyl) sposób zapisu cyfrowego – pliki w tym formacie nierzadko stanowią referencyjny materiał, ich jakość daje gwarancje, że to co trafi do przetwornika i dalej do przedwzmacniacza/wzmacniacz, w odpowiednio dopasowanym torze, usłyszymy dźwięk w najlepszym wydaniu, najlepszym na jaki stać nasz system. Warto jednak w tym miejscu nadmienić, że zbliżone efekty dają najlepsze pliki PCM, „wyczynowy” materiał DXD, najlepsze realizacje 24 bitowe. Pamiętajmy, to zawsze tylko cyfry, a na to, czy coś brzmi dobrze, czy tylko poprawnie, albo nie brzmi wcale składa się całe mnóstwo czynników, z których sposób zapisu finalnego materiału wcale nie jest najistotniejszy. To tylko jeden z elementów, a przy rejestracji, postprodukcji, tego jak zmiksowano utwór w studiu to wręcz ostatni czynnik, ostatni, a nie jedyny, czy pierwszy, mający wpływ na to, co usłyszymy na głośnikach czy w słuchawkach.

Znakomicie obrazuje to materiał „remastered for iTunes”, pliki skompresowane stratnie AAC (Master for iTunes, iTunes Plus – patrz biała księga http://images.apple.com/itunes/mastered-for-itunes/docs/mastered_for_itunes.pdf). Innymi słowy, to na ludziach w studnio nagraniowych, inżynierach dźwięku, ludziach przygotowujących materiał do dystrybucji spoczywa główny ciężar odpowiedzialności za to co dotrze do naszych uszu. I nie zmienią tego żadne cyferki w odsłuchiwanym przez nas materiale. Nie oznacza to, rzecz jasna, że wystarczy przetwornik obsługujący format CDA (16/44) – nie, benefity zawiązane z wykorzystaniem materiału hi-res zostały bardzo ładnie opisane w powyższym pdfie. Wspominają o tym ludzie, którzy stoją za dystrybucją muzyki w największym kramiku plikowym ze skompresowaną stratnie muzyką. Dobrze to sobie uświadomić i wyciągnąć wnioski. Innymi słowy, każdy, dobrze wydany materiał, to materiał warty posiadania w zbiorach, w kolekcji. Zaletą kompresji stratnej jest jej łatwa adaptacja do celów streamingu i uniwersalność (wszelkie platformy), dla materiału o jakości taśmy matki, nie będącego poddanego procesowi przykrojenia dla potrzeb danej dystrybucji, bezkompromisowego z założenia, to na czym odtwarzamy ma oczywiste znaczenie, bo w takim scenariuszu chcemy usłyszeć dokładnie to, co zarejestrowano, dokładnie, a więc bez konieczności ingerowania przez elektronikę, oprogramowanie w sygnał, bez jego przekształceń. To dwie, różne drogi prowadzące do tego samego celu, efektu – wysokiej jakości dźwięku. Są na rynku przetworniki, które każdy materiał poddają przekształceniom. Te wyższej, czy najwyższej klasy (np. NAD, zamieniający sygnał PCM na PWM z częstotliwością próbkowania 844 kHz, przy 35 bitowej rozdzielczości) robią to w sposób mistrzowski, znakomity, ale to właśnie inne, to nie purystyczne (mniejsza, jak to nazwiemy, tu nie chodzi o deprecjonowanie czegokolwiek, a jedynie wskazanie różnych dróg dojścia do tego samego celu) podejście do tematu. To jak z tym opracowywaniem plików na potrzeby Mastered for iTunes Plus. W końcu i tak decydujemy my sami, mając do dyspozycji dobry, czasami wręcz bardzo dobry sprzęt odtwarzający, a więc mając odpowiednie zaplecze, zaplecze gwarantujące optymalne odtwarzanie materiału źródłowego.

Mini-i PRO jest narzędziem zdolnym do odtworzenia dowolnego materiału w jakości zbliżonej do referencji, ma ku temu odpowiednie możliwości wynikające ze specyfikacji, jak i konstrukcję toru dźwiękowego zapewniającą świetny sygnał na wyjściu – czy to zbalansowanym, czy niezbalansowanym, do wyboru. Jest parę rzeczy, które warto byłoby poprawić w tym przetworniku, o czym poniżej przeczytacie. Nie jest bez wad, ale jako docelowe źródło komputerowe, z bardzo dobrym interfejsem SPDIF (sprawdzone na naszym redakcyjnym 515BEE) może stanowić fundament dowolnego systemu, także tego z bardzo wysokiej półki. Nasz nie jest z najwyższej, ani z wysokiej nawet, bo wychodzimy z założenia, że testowanie na szwajcarskich klockach za 100 000 sztuka jest …sztuką, dla sztuki i w żaden sposób nie jest miarodajne dla naszego Czytelnika (nie to, że nie możemy, czy nie mamy możliwości – taki sprzęt jest do słuchania, czy może być sprzętem do testowania produktów za sto tysięcy złotych). Takie coś kompletnie nas nie interesuje. Trochę inaczej wygląda to w przypadku słuchawek (za 8000 tysięcy kupujecie sprzęt, który w przypadku głośników wymagałby inwestycji na poziomie kilkudziesięciu, albo stukilkudziesięciu tysięcy), ale też widzę obecnie rozwój tego segmentu w kierunku (finansowej) stratosfery. Nie będę się rozwodził czy to dobrze, czy źle – znajdą się nabywcy na wzmacniacz słuchawkowy za 50 tysięcy, albo słuchawki za 30 i więcej… proszę bardzo. Mam tylko wątpliwości, czy kupujący, kupi w ten sposób dźwięk, czy kupi coś zupełnie innego. Ale nie krytykuję tego, rozumiem, że jak są potrzeby na które może odpowiedzieć rynek, to pojawiają się wychodzące naprzeciw tym potrzebom produkty. Tyle. W Mini-i PRO, podobnie jak we wszystkich wcześniejszych produktach tego producenta, mamy zdroworozsądkowe zachowanie proporcji między tym co dostajemy, a tym za co płacimy. Ten DAC jak wyżej, może być traktowany jako „end-of-the-road”, bo jest przygotowany na wszelkie materiały, jakie oferuje dzisiejsza jak i przyszła dystrybucja (raczej nie wyjdziemy poza to, co jest, bo te wyczynowe pliki to i tak margines materiałów audio dostępnych obecnie dla konsumentów), obsługuje wszystko jak leci, jest w pełni wyposażony. Poza tym, dzięki swoim kompetencjom, muzyka dobrze zrealizowana, zapisana w dowolny sposób, czy to na płycie CDA, czy w pliku z iTunes, zabrzmi świetnie, a przecież o to tutaj chodzi – chodzi o to, by taki materiał zabrzmiał świetnie na naszym torze, żeby sprzęt nie był tutaj żadnym ograniczeniem. Jest w Matriksie wyjście słuchawkowe, które bez względu na okoliczności lokalowe (adaptację akustyczną pomieszczenia), pozwoli nam docenić umiejętności opisywanego produktu. Nie jest to najlepsze wyjście słuchawkowe, jakie przyszło mi słyszeć, ale jest na tyle dobre, na tyle uniwersalne (sprawdziłem zarówno na dynamicznych AKG K701, HD650, jak i ortodynamikach HiFiMANa HE400 oraz Audeze LCD-3, LCD-X oraz EL-8 cls), że sprawdzi się z wysokiej klasy słuchawkami – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Poniżej o wadach i uzasadnieniu tego, co powyżej napisane…

 

Oglądamy

Nie będę specjalnie opisywał konstrukcji, bo to już wcześniej zostało opisane w przypadku modelu przetestowanego w zeszłym roku (patrz test), poza tym poniżej zacytuję sam siebie z zapowiedzi. Powiem tylko, że urządzenie niestety bardzo mocno się nagrzewa, z naciskiem na bardzo. Generalnie zalecam, by DAC nieużywany, wyłączyć, nie pozostawiając go włączonym, bo nawet przy braku sygnału sprzęt pozostaje wyraźnie ciepły. Podczas pracy zaś, jest na tyle gorący, że górna cześć obudowy wg. mnie ma problemy z odprowadzeniem zgromadzonego we wnętrzu ciepła. Byłem mocno zdziwiony tym okryciem (DAC stał w otwartej z tyłu szafce RTV, na półce, bez żadnych urządzeń nad, pod czy nawet w pobliżu). W żadnym innym z poprzednio przetestowanych modeli nie miałem takiego efektu. Owszem, Mini-i nigdy nie były chłodne niczym lód (taki był znakomity, na szczycie oferty Matriksa – X-Sabre, którego również przetestowaliśmy), jednak tutaj było naprawdę gorąco. Warto to uwzględnić i po pierwsze zapewnić urządzeniu odpowiednie warunki termalne, a więc żadne tam nafaszerowane sprzętem półki w szafkach RTV, wolna przestrzeń, dobra wentylacja… wspominam o tym, bo w moich, optymalnych warunkach, gdzie z dakiem współpracował ustawiony w znacznej odległości Macbook Air oraz pasywny, nie nagrzewający się specjalnie (stojący na tej samej półce, w odległości piętnastu centymetrów) tablet PC (czyli w ogóle nie było w tym miejscu żadnych innych źródeł ciepła) potrafił jw. bardzo mocno się rozgrzać. Wyświetlacz nie zmienił się i bardzo dobrze, że się nie zmienił, bo nie dość że oferuje komplet informacji, to jest jeszcze wzorcowo czytelny (wyświetlacz OLED) i to bez względu na kąt pod jakim będziemy na niego spoglądać. Czyli wysoki standard w zakresie konstrukcji (obudowa, display, gniazda – wysokiej jakości, takie jak we wcześniejszych modelach) oraz bardzo dobrej jakości komponenty, płytka PCB, której widok bez zbędnego opisu wystarcza, by mieć o konstruktorach tego przetwornika jak najlepsze zdanie, to wszystko dostajemy tutaj w standardzie.

Różnice? W tegorocznej, najnowszej wersji Mini-i PRO+ dodano zgodność ze standardem PCM w wyższej rozdzielczości 32 bity/384kHz (wcześniej 24 bity) oraz wprowadzono standard DoP, uzupełniający wcześniej obsługiwany ASIO przy odtwarzaniu DSD 64/128/256 (wcześniej 64/128). Zaimplementowano także stabilniejszą wersję asynchronicznego interfejsu serii XMOS U z ulepszonym sterownikiem DoP, odtwarzającym 1-bitowy sygnał cyfrowy DSD256 (znaczenie samej obsługi formatu DSD256 jest marginalne, ważniejsze są zmiany skutkujące w 100% stabilną pracą interfesju w trakcie odtwarzania materiału 1 bitowego – to jest clou usprawnień wg. mojej opinii).

Główne cechy omawianego przetwornika to:

a) 8-kanałowy (4×2), 32-bitowy konwerter cyfrowo-analogowy ESS Sabre Ultra ES9016, zapewniający symetryczne wyjścia na każdym kanale, oraz programowalny układ CPLD, współpracujący z podwójnym oscylatorem i efektywnie redukujący zakłócenia jitter, gwarantujący cyfrową integralność sygnału, nowe trafo oraz układy przeciwzakłóceniowe w sekcji zasilającej
b) komplet wyjść cyfrowych, w tym :
- asynchroniczny interfejs USB z obsługą rozdzielczości 16-32Bit /44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz, 192kHz, 352.8kHz, 384kHz , w trybie DoP (wykorzystanym u mnie na OSX via ROON) oraz w trybie ASIO: DSD 64/128 (DoP)/256 (ASIO).
- SPDIF koaksjalne i optyczne Toslink 16-24-bitowe o częstotliwościach próbkowania: 44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz oraz 192kHz.
- AES/EBU, obsługujące sygnały o szerokości próbki danych: 16-24 Bit i częstotliwościach próbkowania: 44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz, 192kHz
c) niesymetryczne RCA (L/R) o poziomie wyjścia 2V RMS przy 0dBFS, symetryczne XLR (R/L) o poziomie wyjścia 4V RMS przy 0dBFS, oraz wyjście słuchawkowe stereo jack 6,35 mm o impedancji wyjściowej 12 Ohm, umieszczone na przednim panelu urządzenia (pasmo przenoszenia wynosi od 20Hz (+0.01dB) do 20000Hz (-0.03dB), stosunek sygnał/ szum osiąga wartość 115dB 0dBFS (nieważony) oraz 117dB 0dBFS (ważony). Zawartość zniekształceń THD+N nie przekracza 0.0006 proc. przy 1kHz 0dBFS, przesłuch 125dB przy 1kHz)
d) wyświetlacz OLED, aluminiowy pilot sterowania IR

 

Słuchamy

Ten DAC  po skonfigurowaniu gra wszystko bez żadnych ale. Stabilność pracy jest znakomita, nigdy, nie zdarzyło mi się, żeby czegoś Matriks AD 2015 nie zagrał, sypał jakimiś artefaktami, nie uświadczyłem żadnych strałów z głośników, przerw, pyknięć, nic… wzorcowa jakość pracy, a w przypadku wielu innych urządzeń tego typu, takie atrakcje przytrafiają się regularnie. Brawo. Poza tym praca gałki (w trybie wyboru źródła, naciskami, inaczej regulujemy głośność) bardzo dobra, precyzyjna i choć nie ma tutaj ALPSa, to zmiana natężenia dźwięku dokonywana w domenie cyfrowej w przypadku PRO sprawdza się nad wyraz dobrze. Leciutkie, ale wyczuwalne kliknięcie, daje nam przyjemy feedback, pozwalając na dokładną kontrolę przy wyborze zakresu natężenia dźwięku. Wolałbym inny typ regulacji z zasady, ale tutaj nie widzę problemu i da się tego DACa bardzo ładnie tym potencjometrem wysterować. Także pilot się sprawdza, choć tutaj mamy dwa płaskie przyciski, ale dzięki dużemu zakresowi ustawień, możemy w razie potrzeb ustawić głośność na zakładanym poziomie. Duży plus za to. Co przykuwa największą uwagę, gdy słuchamy PRO AD2015? Przestrzeń, znakomita separacja i umiejscowienie na scenie instrumentów oraz średnica. To najmocniejsze punkty tej konstrukcji, a spotęgowanie tych elementów przez właściwe dobrany (jakościowo) repertuar daje w konsekwencji wiele przyjemności, satysfakcję płynącą z obcowania z ulubioną muzyką. Byłem pod wielkim wrażeniem, szczególnie podczas odtwarzania monumentalnych ścieżek z dyskografii Dead Can Dance, bo przebogate aranżacje, znakomite wokale wykonawców pozwalały całkowicie odpłynąć, bez żadnego szukania dziury w całym. Gęsty, namacalny przekaz kreowany przez system to niewątpliwie zasługa tego przetwornika, a utwierdziłem się w tym wkładając krążki do szuflady 515BEE. Muzyka wspomnianej grupy, zapisana na srebrnych krążkach, brzmiała równie angażująco, choć dało się odczuć pewne różnice (na korzyść materiału z plików .dff) w zakresie kreacji przestrzeni oraz pewnej swobody kreowania całościowego obrazu. To element, który jednakże nie deprecjonował płyty, nie powodował, że słuchanie z kompaktu przestawało mieć sens. Nie. I właśnie o tym pisałem na wstępie, że szczególnie gdy downloadów DSD jak na lekarstwo, że przy szczupłości źródeł hi-res (w stosunku do muzyki zapisanej w jakości 16/44, lub w ogóle nie osiągalnej, albo trudno osiągalnej w postaci cyfrowej), nie ma sensu rezygnacja z czegoś „bez znaczka” (Hi-Res Audio – ten znaczek, swoją drogą, jest tylko znaczkiem i sugerowanie się nim przy wyborze sprzętu nie jest dobrym pomysłem, to tak na marginesie).

Słuchajmy muzyki, nie cyferek i właśnie – słuchając skompresowanego stratnie materiału ze znakomitym wokalem Chrisa Cornella (Telephantasm) z zakupionej płyty tej grupy na iTunes miałem wszystko to, czego mi potrzeba. Drive, powietrze, dobry wgląd w nagranie… znakomita realizacja tego albumu w wersji oferowanej w kramiku Apple (gitary!) pozwalała cieszyć się muzyką w pełni, bez wrażenia że słuchamy „jakiejś mp trójki”. Nic z tych rzeczy. Przetwornik zdał egzamin na takim materiale, zdał go również gdy przyszło mu pracować z sygnałem z TV (via optyk z plazmy Panasonica) oraz z konsoli PS3. Tak, jak ktoś chce w prosty sposób, szczególnie na słuchawkach (w przypadku konsoli także na głośnikach) uzyskać efekt totalnego odlotu (gry, kino) to właściwym medium, interfejsem będzie właśnie taki Matrix Mini-i Pro. Zalecam spróbować, a zobaczycie (sam nie mam czasu na granie, na oglądanie też niestety mało) jak bardzo zmienia to doznania, jak je potęguje, gdy nie tylko do oczu, ale także do uszu dociera odpowiedniej jakości sygnał, informacja. Słuchając i oglądając (to warto obejrzeć, oj warto) klipy Austry z serwisu VEVO (też wszystko skompresowane konkretnie, nie oszukujmy się) na telewizorze tracimy wiele (słuchając przez wbudowane głośniki). Sprawdźcie ze swoim przetwornikiem, o ile ten będzie zdolny do podpięcia cyfrowo telewizora za pomocą światłowodu. Tutaj można i naprawdę warto to zrobić. Efekt – piorunujący, mimo jw. kiepskiego źródła. W przypadku tej samej muzyki dostępnej w plikach FLAC w jakości płyty kompaktowej, granej z bardzo dobrych downloadów, zabrzmiało to zjawiskowo dobrze.

Nie uświadczymy tutaj sybilantów, mimo że góra jest dobrze zdefiniowana, nie schowana, czytelna, bas też nie pozostawia wiele do życzenia. Nie jest to główne danie (dół pasma), co ma tę zaletę, że nie ma tutaj żadnego podkreślenia, żadnego przewalenia, niski zakres w ryzach, w pełni kontrolowany, stanowiący dopełnienie (ale też nie ma głębokiego zejścia, jest raczej krótki, nie wybrzmiewa długo). Średnica, która się tutaj wyróżnia, powoduje lekkie ocieplenie, lekkie odstępstwo od neutralności, czy w pełni zbalansowanego brzmienia. Pomaga to w dostarczeniu dużej dawki przyjemności, bo odbieramy całość emocjonalnie, angażując się w to co słyszymy, nic nas tutaj nie uwiera i nie męczy. To gładki dźwięk, szczególnie to słychać w przypadku wspomnianych, wysokich tonów. Wyjście słuchawkowe, jak wcześniej pisałem, można spokojnie pożenić z wysokiej klasy słuchawkami, a jak komuś będzie mało, to nic nie stoi na przeszkodzie, by ten element później rozbudować (tryb liniowej pracy wyjść analogowych, wzmacniacz słuchawkowy w torze). Nie napisałem nic o mobilnych słuchawkach, a te także przez chwilę zagrały z Mini-i. W przypadku MF-200 grało to poprawnie, z Sennheiserami, szczególnie pierwszą generacją Momentum (co ciekawe, nie z drugą) miałem dokładnie to, co lubię. Pełne, świetnie no – właśnie w tym scenariuszu, na tych słuchawkach – zbalansowane brzmienie, z dużo ciekawszym niż gdzie indziej basem. Wygląda na to, że parametry tych słuchawek, łatwych do napędzenia i dość niewybrednych, a przy tym grających „z każdego pudełka” bardzo dobrze, tutaj znalazły optymalnego partnera, korzystając w pełni z możliwości oferowanych przez wbudowany wzmacniacz oraz układy konwersji cyfrowo-analogowej. Znakomicie to grało z podpiętym Squeezeboksem Touch (EDO mod) i to zarówno via USB, jak i via USB z konwerterem M2Techa HiFace Two USB-SPDIF w torze. Znakomicie. Zresztą przełączenie się na zestaw głośnikowy „dało czadu”, miałem wrażenie, że w tej aplikacji zyskałem nieco w stosunku do rDACa, który na co dzień współpracuje z SBT. Czyli inaczej niż w przypadku poprzedniej generacji, bo tam źródła grały porównywalnie. Na pewno był to właściwy transport, właściwe, synergetyczne połączenie dla otwarzania źródła muzyki cyfrowej (Tidal/WiMP HiFi – fantastycznie to gra, nie trzeba w sumie korzystać z NASa jako źródła plików). Nie doświadczałem jak w przypadku wcześniejszych modeli delikatnego szumu na niezbalansowanych wyjściach (RCA), także wyjście słuchawkowe czerpało w tym wypadku z usprawnień jakie wprowadzono w tym modelu. Nie trzeba zatem rozważać przejścia na kosztowny tor symetryczny (pre, wzmacniacz), ani szukać rozwiązań w zakresie izolacji wejścia USB (bo to na nim pojawiały się problemy, szczególnie w przypadku poprzedniej wersji na ESS Sabre). Wygląda na to, że poprawiono, czy raczej dodano zarówno izolację samego wejścia USB, jak i zaprocentowały zmiany w zakresie zasilania, lepszego od tego, które zastosowano w poprzedniku. Tak czy inaczej, czarne, całkowicie pozbawione jakichkolwiek zanieczyszczeń wyjście niesymetryczne w przypadku wersji 2015 to fakt. Wraz ze wspomnianą stabilnością pracy, nowy Matrix oferuje optymalne warunki, będąc częścią dowolnego systemu, w tym takiego, który w mig uwidoczni (gdyby wystąpiły) problemy w zakresie czystości, transparentności podpiętych w torze urządzeń (tu wspomagałem się elektroniką NAIMa u znajomego przez chwilę, by to zweryfikować). Warto na koniec nadmienić, że nowe sterowniki dla wersji 2015 da się zainstalować w przypadku poprzednika (model 2014), uzyskując natywną obsługę w ramach ASIO, granie DSD 256 etc. Oczywiście nie niweluje to wskazanych w recenzji poprzednika oraz opisanych powyżej minusów, wad, cieszy natomiast, że wraz z najnowszymi aktualizacjami, użytkownicy DACów Matriksa mogą cieszyć się nowymi możliwościami. Cieszy także to, że nowa wersja została pozbawiona większości niedociągnięć zeszłorocznego modelu.

Najnowsza inkarnacja Mini-i PRO otrzymuje od nas znaczki możliwości oraz jakość. Bo też to jest właśnie coś, co wyróżnia ten produkt, to jego perfekcyjnie zrealizowana konstrukcja od strony stabilności, pewności pracy z dowolnym materiałem oraz źródłem (możliwości), jak i realizacja całości (jakość). Dodajmy do tego wszechstronność wzmacniacz słuchawkowego wbudowanego w opisany produkt oraz pełną obsługę wszelkich formatów, a mamy w efekcie przetwornik, który trzeba uwzględnić na liście, gdy szukamy nadal niedrogiego, pewnego źródła cyfrowego audio na potrzeby systemu stereo, czy biurkowego, czy salonowego audio, grania na głośnikach jak i na nausznikach. Dobra robota! Na zakończenie, dobra informacja dla osób poszukujących całościowego rozwiązania w zakresie grania muzyki z komputera. Jak poinformował mnie dystrybutor, każdy nabywca tego DACa przy jednoczesnym zakupie opisanego wstępnie przez nas komputerka MiniX/Fooko PC może liczyć na rabat w wysokości 150 złotych (czytaj, zapłacić za Matriksa Mini-i Pro 2015 nie 2199 a 2049 złotych). To, wraz z atrakcyjną ceną wspomnianego PC (skonfigurowany, nie wymaga od nas w praktyce żadnych zabiegów – jest software odtwarzający materiał DSD, wszelkie wtyczki, driver przetwornika) daje w efekcie możliwość nabycia gotowego systemu PC Audio w bardzo konkurencyjnej cenie, opartego, co warto zaznaczyć nie na opensource’owym oprogramowaniu (Linux), a na pełnej licencji okienek Microsoftu, co mimo opisanych powyżej wad systemu MS w materii audio, daje jedną, niebagatelną korzyść …gigantyczną bibliotekę aplikacji, w tym aplikacji audio, modyfikacji, współpracy z dowolnym interfejsem / przetwornikiem jaki oferuje rynek. Tego samego o Linuksie, niestety, nie można powiedzieć. Wsparcie, gotowość na przyszłość oraz – w przypadku opisywanego produktu – bezproblemowa współpraca w systemie komputerowego transportu to rzeczy, które warto uwzględnić, budując sobie system PC Audio, najlepiej dedykowany do takich i tylko takich zastosowań (w przypadku OSX nie mamy tego problemu, tutaj można spokojnie wykorzystać dowolną Makówkę – zalety systemu Uniksowego, braku rejestru, wspomnianej, nienagannej obsługi audio w systemie). Tak czy inaczej, koszt nowego, a więc wyposażonego w pełną gwarancję, rozwiązania „gramy z komputera” wyraźnie faworyzuje wspomnianego powyżej malucha na okienkach. Fajnie, że dystrybutor zdecydował się na takich ruch, na taką promocję. Podnosi to wartość takiej, całościowej, systemowej propozycji, poza tym nikt do tej pory, z tego co kojarzę, nie zaoferował takiego – właśnie – gotowego systemu na rynku. Podpinamy, gramy. Z tym przetwornikiem, faktycznie, nie trzeba do tego (przy skonfigurowanym PC) żadnej dodatkowej, tajemnej wiedzy, bo będzie stabilnie, bez niespodzianek, zagra ze wszystkim co tam sobie zażyczymy… za to też należy się znaczek, bo po bardzo dokładnym przetestowaniu widzimy jak wartościowa to propozycja (u nas MiniX gra obecnie z KORGiem i pomijając różnice dotyczące obu przetworników, to wg. mnie idealny system PC pod audio – więcej informacji na ten temat znajdziecie w tym wpisie).

jak również 

dla Matrix Mini-i PRO 2015

…oraz specjalne wyróżnienie za system złożony z komputerka MiniX/Fooko PC z przetwornikiem Matrix Mini-i Pro (2015)

Przetwornik cyfrowo-analogowy Matrix Mini-i Pro 2015 (2199zł)

Plusy
- stabilny jak skała, wszystko jedno z jakim materiałem, w jakim systemie… w pełni przewidywalna, bezproblemowa współpraca (wzorcowo napisany sterownik)
- angażujące brzmienie, świetna przestrzeń, znakomita średnica
- przebogate wyposażenie: interfejsy cyfrowe w komplecie, dobry wzmacniacz słuchawkowy, OLED, pilot, metalowe, świetnie spasowane, znakomite komponenty (elektronika, trafo, zasilanie)
- uczciwie wyceniony, dostajemy sporo za te nieco ponad 2000 złotych, dla wielu będzie to docelowe źródło cyfrowe
- możliwości, szczególnie w zakresie wzorowo zaprojektowanego interfejsu USB, SPDIF jak zwykle na wysokim poziomie (dotyczy to każdej z czterech przetestowanych wersji Mini-i) 
- w porównaniu z poprzednikiem na ESS Sabre brak chłodu, wręcz lekkie ocieplenie, co sprzyja zaangażowaniu, przyjemności płynącej ze słuchania muzyki
- nie męczy, na długie sesje z ulubionymi artystami jak znalazł 
- uniwersalny, da się pożenić z Androidem (OTG), jak i z iOSem (via adapter)
- na OSX z Roonem (tu także z Windowsem) lub/i Loopem jest świetnie, szczerze polecam
- idealny partner dla SBT 

Minusy
- bardzo się grzeje, za bardzo według mnie
- dla niektórych zbyt krótki bas, nie ma bardzo niskiego zejścia
- z materiału DSD da się wyciągnąć jeszcze więcej vide KORG (software – konwersja PCM do DSD  - tego DAC Matriksa nie potrafi, nie działa to poprawnie)

Dziękuję firmie C4I za dostarczenie przetwornika do testów

GALERIA (ustawienia w foobarze)

Gramy…

…wyczynowy materiał

Ustawienia…

Konwersja PCM do DSD tutaj nie zadziała, ale…

DSD natywnie bez żadnych problemów, zarówno DoP jak i ASIO (tutaj nawet DSD256)

 

Sprzęt redakcyjny:

  • Zestaw tranzystorowy #1 NAD C315BEE oraz C515BEE (nasz test) + źródła
  • Zestaw impulsowy: NAD D3020 (główny sprzęt do testów bezprzewodowego dźwięku via DLNA/AirPlay oraz Bluetooth – nasz test) + źródła
  • Zestaw tranzystorowy #2: przedwzmacniacz NAD 1020 (także jako gramofonowy pre), NAD T743 (jako końcówka mocy) + źródła
  • Zestaw lampowy: MiniWatt na JJ / PSvane /Telefunken (12AX7 + EL84) + źródła
  • Kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz 20 (nasz test), kolumny Pylon Topaz Monitor (test), Topaz 20 (test), Kolumny Pylon Pearl 25 (test) oraz Pearl 20 (test), KEF LS50
  • Głośniki bezprzewodowe AirPlay / BT / soundbary: Bowers&Wilkins Zeppelin Air (nasz test) oraz Scansonic S5BT (test)
  • DAC: Korg DS-DAC-100 (test), Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), AudioQuest DragonFly (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test)
  • Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (nasz test), MacBook Air 2011 (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF), tablet PC (główne źródło @ MS Windows 8.1) Asus Vivo Tab Smart (foobar + ASIO via USB) oraz iMac 2013 (główne źródło na OSX, Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF, DAC M2Tech-a), MiniX Fooko PC (foobar)
  • Konwerter SPDIF-USB: M2Tech hiFace Two (nasz test)
  • Uzupełniające źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio) z interfejsem SpeaKa HDMI-analog m.ch., handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD koncerty), zestaw bezprzewodowy AirDAC firmy NuForce (test), AirPort Express 2012 z AirPlay via SPDIF, adapter BT z obsługą aptX Saturn
  • Gramofon NAD 5120
  • Bufor lampowy DIY (2 strefa) @ radzieckich NOSach bez oznaczeń
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1 HPA (nasz test), MiniWatt N3 (z routerem głośnikowym BTech w torze, wyposażonym w wyjście słuchawkowe 6.3 oraz zbal. adapterem HE HiFiMANa)
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test), Sennheiser Momentum (nasz test) oraz Audeze LCD-3 (test) i HiFiMAN HE-6 (nasz test), Sennheiser Momentum Wireless Over-Ear (nasz test), Momentum In-Ear (nasz test) oraz MF-200 & Momentum 2.
  • Sterowanie/źródła mobilne: iPod, iPhone & iPad (iOS) oraz w roli pomocniczego transportu audio oraz sterownika Nexus (Android)
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system), HiFiMAN HE-Adapter (XLR)
  • Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełącznik źródeł ProJect Switch Box (nasz test), przełącznik źródeł BT-31
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), listwa TAP8 z DC blockerem, kable Supra LoRad

Dodaj komentarz