LogowanieZarejestruj się
News

Recenzja nowego M-Stage: Matrix HPA-3U

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
01

Nowy model ma szansę powtórzyć sukces poprzednika. To wzmacniacz z wbudowanym przetwornikiem opartym na kości XMOS z obsługą sygnału PCM 24/192 oraz DSD 64 (wyłącznie DoP), zdolny do współpracy z mobilną elektroniką @ iOS/Androidzie. Przetestowałem go gruntownie, także na wspomnianych systemach mobilnych oraz komputerach z Windowsem oraz OSX-em. To urządzenie pierwszorzędnie wykonane, z dbałością o każdy detal, z bardzo dobrymi komponentami użytymi w konstrukcji. Matrix udowadnia po raz kolejny, że jego klamoty to pierwsza liga, to nie jest jakiś przypadkowy, tani sprzęt a porządne, konkretne HiFi. Tym, co w M-Stage było i jest najistotniejsze, to oczywiście świetnie zrealizowana sekcja wzmacniacza słuchawkowego, to stanowi clou tej konstrukcji. W przypadku omawianego urządzenia dostajemy ponadto przedwzmacniacz analogowy (jedno źródło analogowe można podpiąć, szkoda btw, że nie zaoferowano takiej opcji w przypadku nowego Quattro 2 Advanced) oraz wymienionego powyżej DACa.

Ten DAC jest na tyle dobry, że ta integracja praktycznie zamyka temat komputerowego interfejsu – wystarczy jakikolwiek transport plików (nie musi być PC/Mac, wystarczy tablet a nawet smartfon) i już można grać. Plusem takiego rozwiązania jest dostęp do dowolnych sieciowych źródeł muzyki, nie tylko lokalnych oraz wygoda obsługi. Matrix HPA-3U to typowo desktopowe rozwiązanie i wg. mnie nic nie stoi na przeszkodzie, by ten amp/DAC wylądował właśnie na sekretarzyku, na biurku z podpiętym via camera kit (albo bezpośrednio w przypadku obsługi OTG na urządzeniu z Androidem) tabletem czy telefonem. Do tego jakieś dobre słuchawki i już można mieć system.

Oczywiście można też inaczej. Dzięki wspomnianemu preampowi, integracji z komputerowym transportem oraz wyjściu na resztę toru HPA-3U może także pełnić funkcję głównego DACa w systemie. Co prawda forma na to raczej nie wskazuje (a na biurko właśnie), ale z powodzeniem można opisywane urządzenie użyć w salonowym HiFi. U mnie grało to z elektroniką NADa na kolumnach Pylon Audio Sapphire 23 i poza brakiem zdalnego sterowania (tylko manualna obsługa) miałem w torze konkretny przetwornik z opcją podpięcia analogowego źródła (podpiąłem SBT grającego z analogowych wyjść, w gabinecie zaś był to kompakt firmy Onkyo). Sprzęt dzięki grubej, metalowej obudowie z obfitymi radiatorami po bokach oraz odpowiednio naciętymi otworami wentylacyjnymi nagrzewał się nieznacznie, był ciepły, ale nie gorący, co kontrastowało wyraźnie z transportem / odtwarzaczem Auralica – jak wspominałem Aries Mini to niezły piecyk, a przecież tam niczego nie wzmacniamy, a nawet niekoniecznie konwertujemy, tylko przesyłamy…

Dobrze, dość dywagacji, dlaczego nowy M-Stage jest taki dobry (ostrzę sobie zęby na jego wersję zbalansowaną, bez DACa… a i właśnie ogłosili klasyka, patrz nasz wpis tutaj)? Ano dlatego jest…

 

Jak wspominałem w zapowiedzi, w środku znajdziemy same pyszności: ALPS serii 27, kondensatory Wima i Nichicon, transformator toroidalnego Noratela. Układ konwertujący sygnał z cyfrowego na analogowy to Texas Instruments DSD1793 – jeden z nielicznych na rynku z pełną obsługą DSD, zastanawiające jest wsparcie wyłącznie dla DSD64 (co stanowi pewne ograniczenie, mniej więcej 20% źródeł 1 bitowych to materiał DSD128), sam wzmacniacz dysponuje bardzo konkretnymi parametrami …jeden z najmocniejszych słuchawkowych SE dostępnych obecnie na rynku, vide: 2800mW przy 33Ω / 420mW przy 300Ω / 210mW przy 600Ω. W praktyce nie będzie najmniejszych problemów z wysterowaniem dowolnych naszuników, także tych najtrudniejszych do napędzenia.

To udane 2 w 1. Sekcja konwertera idealnie zgrywa się tutaj z bardzo dobrym wzmacniaczem tworząc udany tandem, według mnie w tym wypadku możemy mówić właśnie o całościowym rozwiązaniu – inaczej niż w wielu innych, tego typu konstrukcjach, w których DAC odstaje, jest tylko dodatkiem (przykładów bez liku, niech będzie mój M1 HPA, czy pierwsza gen. M-Stage z DACzkiem i wiele, wiele innych modeli) a kluczowym dla oceny całości elementem. Ten DAC gra niezwykle muzykalnie, z bardzo dobrą sceną, z więcej niż dobrą rozdzielczością. Właśnie, jeżeli chcecie dobrego wglądu w nagranie, odpowiedniej detaliczności to ten DAC na pewno spełni Wasze oczekiwania. Co więcej, jeżeli będziecie chcieli czegoś więcej, to to więcej będzie naprawdę więcej kosztowało (pomijam takie ciekawostki jak opisany parę dni temu ZOOM TAC-2 na thunderboltowym interfejsie). Myślę, że – patrząc tylko na ofertę Matriksa – dopiero coś pokroju Quattro 2 (i to w wersji nie Basic a Advanced) da wyraźny progres i nowe możliwości. Mini-i Pro niewiele, albo wręcz niczego nie wniesie, a patrząc na innych producentów, to dopiero od kwoty >2.5k można by pewnie znaleźć coś, co mogłoby ewentualnie uzasadniać podpięcie pod wejście analogowe innego konwertera i rezygnację z tego wbudowanego. Tak, to bardzo, naprawdę bardzo dobry DAC i jestem bardzo mile zaskoczony, że tak udany interfejs znalazł się w M-Stage, znacznie podnosząc jego wartość w oczach potencjalnego nabywcy. Stąd, wspomniana integracja z dużym HiFi, choć nie idealna (brak zdalnego sterowania), ma tutaj uzasadnienie, ma sens.

Czysty, gładki dźwięk z wspomnianym, szczegółowym wglądem w strukturę nagrania, z dobrą stereofonią oraz (szczególnie w głąb) sceną to rzeczy, które zazwyczaj stanowią standard w droższych interfejsach USB. W przypadku nowego HPA-3U świetne jest to, że możemy podpiąć sobie dowolnego (no niemal, bez obsługi OTG może być to niemożliwe, choć da się to obejść vide USB Audio Pro z wymuszeniem przesyłu danych na handheldzie) telefonu czy tabletu. Inicjowanie jest bezproblemowe, a dzięki wielu rozbudowanym odtwarzaczom (z obsługą hi-res, w tym DSD) można spokojnie zastąpić komputer w roli dawcy. Po co męczyć się z PC (z Mac męczymy się mniej, ale nadal to coś dużego, obsługiwanego zazwyczaj za pomocą klawiatury/myszy/gładzika, a nie tapnięcia w ekran) jak można po prostu wyjąć z kieszeni iPhone czy Samsunga jakiegoś i już. Oczywiście są ograniczenia (vide iPad do 24/96, iPhone do 24/48 – brak hardwareowej obsługi USB 2.0), ale jakościowo zazwyczaj niewiele, albo zgoła nic nie tracimy. W końcu, dzisiaj, coraz częściej strumieniuje się muzykę z Tidala (to dla tych, co cenią bezstratną kompresję), a tu każde takie źródło dźwięku będzie ok.

Dobrze, a jak jest ze wzmacniaczem, czyli tym, co zawsze wyróżniało M-Stage i powodowało żywsze bicie serca u zwolenników słuchania muzyki na nausznikach? Powiem tak – jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo nie dość że mamy to, za co ceniliśmy poprzednie modele tych wzmacniaczy, czytaj ułożone, bardzo wyrównane brzmienie, z świetną dynamiką oraz niemalże holograficzną sceną, to tutaj dochodzi coś jeszcze… tym czymś jest znakomity bas. Ten w poprzednikach był niczego sobie, ale tutaj (być może chodzi także o zszycie ampa z dakiem – kto wie, może o to chodzi?) tu grając hi-resy z komputera i słuchając tego na podpiętych do HPA-3U Senkach HD-650 miałem wrażenie, że mam najlepszy bas jaki dane mi było słyszeć na nausznikach. To było wielowymiarowe granie niskiego zakresu, nie takie nisko, przyjemnie masuje, buduje fundament, a coś jeszcze, dużo więcej coś. Jak wspominałem, jestem bassheadem, uwielbiam basior, ale jednocześnie nienawidzę, gdy ten przesłania mi całokształt. A tutaj dzięki temu niskiemu zakresowi miałem fantastyczną górę, perkusja z blachami grała nieprawdopodobnie dobrze, tak „na żywo” w sensie, realnie tu i teraz. To było to :)

Mocno uderzający, a przy tym pod pełną kontrolą bas łączył się z średnicą (znowu nie na jedno kopyto, a zróżnicowaną, wielowymiarową) oraz wspomnianą, rozszerzoną górą i całe pasmo tworzyło spójną całość. Rozszerzoną górą, czytaj, nie zawoalowaną, a detaliczną, pełną wybrzmień, bogatą górą, przy – co istotne – braku jakichkolwiek sybilantów (uwaga – patrz zastosowane słuchawki). Nic mnie nie kuło w ucho, nic mi nie świdrowało mózgu, a grałem głośno, grałem ostro (death) i z Senkami było po prostu bosko. Zalecam szczególnie te słuchawki, bo właśnie HD-6xx będą się tu miały czym wykazać, są wręcz stworzone do partnerowania temu amp/dakowi. To idealny mariaż. Wydaje mi się, że poprzednik brzmiał cieplej, ciemniej od HPA-3U, był – w porównaniu – mniej neutralny, nieco koloryzował nam przekaz. To miało swoje zalety, bo można było pożenić poprzednika z dowolnymi słuchawkami, a w przypadku opisanego modelu trzeba uważać, szczególnie uważać na takie, które przez wzgląd na swoją naturę (strojenie przetworników) mają tendencję do podkreślania wysokiego zakresu, podkreślają, uwypuklają, gdzie zdarza się syczenie. Także nauszniki grające przede wszystkim nisko, bardzo nisko, w sposób czasami wręcz karykaturalny, gdzie trzeba to utemperować elektroniką, nie będą miały czego szukać w tym zestawieniu. Jak wspomniałem, z natury ciemne HD-650 zagrały z nowym Matriksem bosko i był to strzał w przysłowiową dychę. W przypadku złego połączenia, tj. słuchawek które będą mocno grały górą, czy ją mocno podkreślały, może być sycząconieprzyjemnie. Pamiętajcie o tym (np. Grado? Niektóre AKG?)

Fajnie, że integracja z mobilnym światem „audio na wynos” nie kończy się na telefonach czy tabletach. Można spokojnie podpiąć IEMy, byle były to słuchawki przedstawiające sobą jakąś wartość (bo w przeciwnym wypadku, możemy mieć przykrość w uszach… ten sprzęt nie wybaczy jakimś dennym dokanałówkom i będzie słabo ;-) ). Ja podpiąłem Momentum in-Ear i grało to więcej niż dobrze, miałem synergię, a dodatkowo nieco lepszą precyzję niż z wbudowanym w jabłkowym telefonie wzmacniaczyku. Wykorzystanie iPhone w roli transportu cyfrowego pokazało jeszcze jedno – DAC w telefonie jest naprawdę niczego sobie, ale Apple mogłoby wreszcie zrobić ukłon w stronę osób, które chcą bez erzaców grać hi-resy na swoim smartfonie. Tyle, że Apple tego pewnie jeszcze długo nie zrobi, zresztą – jak pokazuje ROON z jego bezwzględną identyfikacją źródła – AirPlay nie jest bitperfect, mimo niby bezstratnego przesyłania dźwięku i to jakby zamyka temat. Ok, wracając do meritum, możecie podpiąć dobre IEMy do nowego M-Stage (czego za bardzo nie dało się zrobić w poprzedniku) i cieszyć się dobrym jakościowo dźwiękiem. Plus za to.

 

No dobrze, jak zatem podsumować to wszystko? Ano powiem tak. Jak masz dobrego DACa, to nie jest to produkt dla Ciebie, bo nie tylko sobie zdublujesz funkcjonalność, to jeszcze zapłacisz za coś, co Ci jest zwyczajnie zbędne. Jak masz poprzednika, to musisz ocenić, czy ten kierunek i te słuchawki, którymi dysponujesz, to będzie to, czego szukasz, co da Ci w efekcie progres. Jak chcesz kompaktowej, desktopowej integry, bardzo dobrze wykonanej, potrafiącej w określonych (patrz wyżej) okolicznościach całkowicie cię oczarować, to HPA-3U będzie na krótkiej liście.

Patrząc na cenę  - gdyby ten DAC był tu tylko dodatkiem do kożuszka, to bym powiedział, że drogo i nie warto, że – inaczej – są inne ciekawe propozycje na rynku (czekam na G109 i doczekać się nie mogę, bo już drugi miesiąc leci, ehhhh), ale tutaj to nie tylko bardzo dobry amp, ale także bardzo dobry przetwornik (za tysiąc złotych nie będzie łatwo nabyć takowy), a do tego możemy podpiąć jeszcze jedno źródło (analogowe) pod to i sobie zintegrować np. Chromecasta Audio (fajna opcja jeżeli zechcemy ominąć problem braku zdalnego sterowania w salonie – ot interfejs bezprzewodowy i to nie jakieś tam BT tylko WiFi z obsługą 24/96). Podpięty kompakt grał sobie dziarsko, a SBT pokazał ponownie, że z apką Peng można za pomocą Squeezeboksów zbudować sobie strefowe audio grające hi-resy. Także ten M-Stage może być nie tylko na biurko i nie tylko wyłącznie pod słuchawki (choć całkowita rezygnacja z nauszników w tym przypadku to jednak pomieszanie z poplątaniem ;-) ). Także udał się ten nowy M-Stage i wraz z nowymi modelami (nowym HPA-2 classic oraz HPA-3B) stanowi udaną kontynuację bardzo dobrych napędów dla słuchawek, tym razem zespolonym z wysokiej jakości przetwornikiem C/A. Daję znaczek możliwości, bo ten kompaktowy produkt to wspomniane dwa w jednym, a patrząc na pre i integrację z handheldami nawet coś więcej…

 

 

 

Specyfikacja Matrix HPA-3U:

Wyjścia liniowe

Odpowiedź częstotliwościowa: od 20Hz do 20kHz (+0.01dB/-0.04dB)

SNR:> 112dB przy 20Hz-22kHz A-ważony

Zniekształcenia: >0.0003% przy 1kHz 1VRMS A ważony

Impedancja wyjściowa: 51 omów

Wyjście słuchawkowe

Odpowiedź częstotliwościowa: od 20Hz do 20 kHz (+0.01dB/0.04dB)

SNR:> -112dB A ważony

Zniekształcenia: <0.0003% przy 33ohms 90mW 1kHz A-ważony

Impedancja wyjściowa: 0.2ohms

Wzmocnienie: 2800mW przy 33ohms / 420mW przy 300ohms / 210mW przy 600ohms dla THD+N=0.01%

Regulacja wzmocnienia

Gain 5=5dB, 10=10dB, 20=20dB

Wejście USB

Chip USB: asynchroniczny chip USB XMOS U-Series

D/A Chip: Texas Instruments DSD1793

SNR: >-110dB A-ważony

THD+N: <0.002% przy 1kHz A-ważony

Częstotliwość próbkowania PCM: 16-24Bit /44.1kHz 48kHz 88.2kHz 96kHz 176.4kHz 192kHz

Częstotliwość próbkowania DSD: DSD64 (DoP)

Kompatybilność z systemami:

Windows XP/Vista/7/8/8.1 (wymagana instalacja sterownika)

Mac OS X 10.6.4 i wyższe (nie wymagają instalacji sterownika)

Z urządzeniami Android za pośrednictwem przewodu OTG

Z urządzeniami z systemem iOS poprzez the Lightning to USB Camera Adapter.

Zasilanie

Napięcie zasilania:

230V ustawienie przełącznika na AC220V-240V 50/60Hz

115V ustawienie przełącznika na AC100V-120V 50/60Hz

Pobór mocy: <25W

Bezpiecznik: AC250V/500mA 5x20mm

Inne

Wymiary: 285x142x49mm LxWxH (łącznie z elementami wystającymi)

Masa: 1.7kg

Akcesoria

Płyta CD ze sterownikami i instrukcją obsługi x1

Przewód zasilający x1

Przewód USB x1

 

 

Wzmacniacz słuchawkowy/DAC Matrix HPA-3U cena 1899zł

Zalety
- bardzo udana integracja słuchakowego ampa z dakiem
- przetwornik nie jest tu dodatkiem
- neutralny, dalej… świetny bas, czyste, gładkie granie, detaliczne, koherentne
- możliwość wykorzystania handheldów w roli źródeł
- gra swobodnie z IEMami
- wbudowany przedwzmacniacz… podpięcie dodatkowego źródła analogowego
- komponenty, wysoka jakość wykonania

Wady
- nie jest to rzecz w pełni uniwersalna (uwaga na dobór odpowiednich słuchawek)
- ograniczone wsparcie dla DSD (tylko DoP, tylko 64)
- w opcji salonowej brak zdalnej obsługi
- gdyby był o nieco tańszy, mógłby stanowić trudną do pobicia konkurencję dla wielu, wysokiej klasy ampów, bez wbudowanego DACa

Dziękuję firmie C4I za użyczenie sprzętu do testów


Sprzęt wykorzystany w teście:
- słuchawki: LCD-3, HD-650, Momentum in-Ear
- źródła: SBT, MacBook Air, FookoPC, kompakt Onkyo, iPhone, iPad, Nexus 7
- wzmacniacze NAD D3020 & NAD C315BEE
- kolumny Topaz Monitor & Sapphire 23
- akcesoria listwy Tomanek, LoRad, kable Supry

 

Dodaj komentarz