LogowanieZarejestruj się
News

Recenzja przetwornika Auralic G1 – VEGA pożeniona z siecią

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_0155

VEGA. Jeden z najlepszych przetworników na rynku. Maszynka do wyciągania zer i jedynek z komputera (bo to głównie za to chwalono Vegę, to właśnie komputer był tu na pierwszym miejscu, ten DAC kupowany był z myślą o źródle komputerowym). Sprzęt drogi, ale jeszcze przystępny cenowo, jeszcze nie atakujący dla wielu „magicznej” granicy 10k za klamota. Nowa odsłona to poważna zmiana koncepcji, to z jednej rozszerzenie, z drugiej zaś… przekroczenie przez producenta Rubikonu, to znaczy przekroczenie umownej granicy i to bardzo konkretnie. Nowe serie G: G1 i G2 to cenowy high-end, a biorąc pod uwagę całą ofertę to propozycja dla osób, które mogą pozwolić sobie na nieograniczone wydatki na hobby, zwane, odtwarzanie muzyki w domowych warunkach. Mamy zupełnie inny pułap cenowy. Auralic z jednej strony oferuje bardzo taniego Ariesa Mini (Aries duży też już w high-endach, bo też linia G), a potem długo, długo nic i drogie klocki. Trochę tego nie rozumiem. Są w sprzedaży (jeszcze) starsze modele, ale ich żywot rynkowy (poza wtórnym) dobiega definitywnie końca. Dla mnie to mało zrozumiała decyzja, wyraźnie brakuje klamotów z przedziału 3-8k. Cóż, taki mamy klimat. Dzisiaj wielu producentów za punkt honoru stawia sobie wyścig zbrojeń w cenowej stratosferze. Nie pochwalam, uważam to za brak szacunku wobec potencjalnych klientów. Jakby nie patrzeć, stratosfera, od zawsze była zarezerwowana dla nielicznych. Widać pewien niepokojący trend w elektronice, podobnie jest ze słuchawkami (z chlubnymi wyjątkami). Wszędzie, chcą więcej, niekonicznie adekwatnie, a coraz częściej nawet gorzej – oferując mniej (funkcjonalność) za więcej (pieniędzy).

Dobra, dość marudzenia, czas przedstawić jegomościa. G1 to maszyna znakomicie wykonana. To kawał skrzyni. To na bogato. Tak. Widać, że Auralic chce więcej za konkretne więcej. Przynajmniej odnośnie aparycji, wyglądu, formy – ten sprzęt niewątpliwie kojarzy się ze stratosferą, mimo poczynionych względem jeszcze droższego G2 cięć (materiały, nie forma), prezentuje się wyśmienicie. Duże, ciężkie bydlę. Niby tylko DAC, bo przecież jw. VEGA to DAC, ale jednak nie tylko DAC, a coś więcej. Tak więcej, bo mamy tutaj przedstawiciela nowego pokolenia tj. sprzętu skojarzonego z siecią, tak zwanego streaming DACa. Strumieniujący, czytaj, uniezależniający się od transportu komputerowego, co jest tu niewątpliwie warte odnotowania. Odpada często kłopotliwa rzecz, jaką jest odpowiedni, dobry, dedykowany PC pod audio, ale też rodzi to pewne konsekwencje, o czym przeczytacie poniżej. Także mamy taką opcję i rzecz jasna grzech byłoby nie skorzystać, prawda? No dobrze, ale przecież to VEGA, to przetwornik, coś – także – do połączenia źródeł, dodatkowo preamp cyfrowy, bo VEGA to także potencjometr. Odpowiemy sobie zatem na pytanie, czy ta droga maszyna może być kluczowym (bo przecież gała i dekodowanie) elementem toru i to takiego toru, który kosztuje w sumie kilkadziesiąt tysięcy (high-end, jeszcze nie zahaczający o poziom handlu narządami). Ten G1, dodatkowo, coś ma i czegoś nie ma (co bardzo było przez niektórych krytykowane). Ma dwa jacki, jest więc także – niby – docelowym rozwiązaniem pod słuchawki. W końcu tyle kosztuje, więc powinien… Nie ma natomiast kieszeni na dysk w środku, nie ma USB dla zew. nośników, nie może być rozpatrywany jako lokalny, muzyczny serwer, bo takiej funkcjonalności po prostu tutaj nie przewidziano. Może być końcówką (end-pointem) dla takiego Roona, ale samodzielnie z ograniczeniami wynikającymi z przyjętej koncepcji. Jak chcemy budować system all-in-one z własną kolekcją lokalnie, to trzeba kupić Altaira. Tak to sobie w Auralic-u wymyślili. Także macie Mini za około 2k, który ma „wszystko”, potem długo, długo nic, jest Altair G1, potem długo, długo nic i VEGA G1 – taki podział, jak wyżej. No i stratosfera (G2). Albo, albo. Czy to dobrze, czy źle, pozostawiam finalnie Waszej ocenie, ja skupię się na tym, co fabryka dała, bo wg. mnie… nie wszystko tu wyszło tip-top, nie wszystko.

Zapraszam…

 Specyfikacja & budowa

VEGA to nie tylko DAC, jak napisałem na wstępie, to także autorski systemowy streamer oparty na firmowym kodzie Lightning OS (autonomiczne źródło plikowe). Mamy tutaj zatem streamero/DACo/preampa certyfikowanego jako end-point Roon Ready. Przy czym preamp jest tu preampem cyfrowym, bo też nie znajdziemy tutaj wejścia liniowego, dostępnego w droższym G2. To zrozumiałe w kontekście pozycjonowania w ramach nowej linii, ale – cholera – testowałem swego czasu znakomitego Polarisa, który nawet po premierze kosztował mniej, a oferował aż dwa wejścia analogowe, w tym jedno mogące pracować jako gramofonowe pre… na tle wcześniej przetestowanej skrzynki, funkcjonalność nowej VEGI, wypada cokolwiek blado. Mamy tutaj, na szczęście, wszystko to co powinno znaleźć się w high-endowym DACu: jest wysokomocny port USB-B (DSD512/PCM384), jest pro cyfrowe AES/EBU, są oczywiście interfejsy SPDIF, poza wyjściami RCA, znajdziemy XLRy – konstrukcja toru wewnątrz obudowy jest zbalansowana, nie są to gniazda dla ozdoby. Nie, nie podepniemy żadnego nośnika, nawet jakbyśmy chcieli sobie zrobić erzac audio serwera to takie coś odpada.

Komputerową cześć tworzy platforma Tesla oparta na czterordzeniowej jednostce Cortex-A9 z zegarem kręconym na poziomie 1GHz, 1 GB pamięci RAM (cache) oraz 4 GB miejsca na firmware. To samo serce w G1 i G2 (a nie, jak niektórzy sugerują błędnie, starsza i nowsza wersja). W odróżnieniu od G2 tutaj skrzynka nie jest cięta z jednego bloku aluminium, jest to skrzynia aluminiowa, nie – jak w droższym wariancie – unibody, co jednakowoż nie robi kolosalnej różnicy (porównywałem), bo G1 prezentuje się bardzo endowo, jak wspomniałem jest duży, ciężki, solidny. Czy ładny? Mnie się ten z lekka monumentalizm formy (gmach, nie barak ;-) ) z odrobiną indywidualizmu podoba, jest lepiej niż w nudnym formą Polarisie (choć lubię bardziej bursztynowe alfanumeryczne displeje od kolorowych… przy czym tutaj, w G1, prezentujemy okładki, grafiki, musi być tak i sam ekran jest doskonałej jakości – na czarnej tafli prezentuje ostre jak brzytew cyfry, literki  & obrazki). Sygnał internetowy wyłącznie skrętką dostarczamy tu i to jest prawidłowo, choć komplikuje niektórym życie, a prawidłowo dlatego, bo kabel pewniejszy, po sieci gigabitowej (802.11ac) ani pewnie, stabilnie, ani długodystansowo, bywa to problematyczne. Rzecz jasna brak to brak, trzeba odnotować, w końcu inni dają i to i to, a jeszcze BT życiowo integrują. Tutaj nie ma na to miejsca, także w droższym modelu.

  

 

W G2 mamy pasywną kontrolę poziomu, potencjometr jest analogowy, inaczej niż w G1, gdzie głośność regulujemy cyfrowo. Tak – cyfrowo. Wiele nowoczesnych skrzynek tak ma, podobnie jak wiele nowoczesnych wzmacniaczy zbudowanych jest inaczej, niż wzmacniacze budowane kiedyś (Hypex, Hypex wszędzie ;-) ). Skorzystano z cyfrowej regulacji zaszytej w kostce przetwornika. To źle? Otóż, moi drodzy, nie… jest to bezdyskusyjnie dobra regulacja, działa to prawidłowo, działa precyzyjnie (no jakżeby inaczej), niczego tutaj nie tracimy, ba myślę że nikt porównując G1 z G2 nie zwróci uwagi na ten element – uzna, że obie konstrukcje oparte są na tym samym rozwiązaniu. Cóż, nie są, ale to akurat absolutnie nie szkodzi. Tak, w G2 mamy wszędzie gdzie się da, galwaniczną izolację, mamy też drabinkę R2R (potencjometr), ale – no właśnie – jakoś specjalnie nie robi to różnicy. W przypadku G1 całość została na tyle dobrze w zakresie kontroli poziomu zaprojektowana, że nie ma się czego czepiać. Gałka chodzi przyjemnie, choć to enkoder (ktoś tu powie, stary audiofil, „tylko” i „fuj”), robi robotę, to po co wnikać. Patrząc na to z perspektywy nabywczej, tego elementu chyba najmniej szkoda, nie ma co żałować, że w G2 inaczej (drożej) to rozwiązano.

Ostatnia z różnic to brak Lightning Link. Rozwiązanie oparte na złączu HDMI to nic innego jak wolna od jittera, wolna od wszelkich zakłóceń, autostrada łącząca najdroższe komponenty z linii G… rzecz często spotykana u wielu producentów, zamknięta wyłącznie na firmowe komponenty. To I2S po swojemu, pozwala przykładowo na połączenie dodatkowo super precyzyjnego zegara pod G2*, w przypadku omawianego G1 musimy obejść się smakiem. Swoją drogą kiedyś, w zamierzchłych czasach, producenci stosowali swoje rozwiązania na łączenie poszczególnych komponentów – czasy mini wież, ale też z wyższego zakresu – na różnych, także średnio-półkowych, albo wręcz budżetowych poziomach cenowych… dzisiaj płaci się za to ekstra, bo ma to uzasadniać wyższą cenę.

I wsio… LAN, WiFi brak, komp/sieć i wyjścia. Nie udało się sprawdzić, ale to AES warte wykorzystania, bardzo warte

* poza Linkiem jest jeszcze BNC pod zew. zegar

Dane techniczne (na podstawie informacji od producenta):

Obsługiwane formaty w ramach Lightning OS: AIFF, ALAC, APE, DIFF, DSF, FLAC, OGG, WAV oraz stratne AAC, MP3, MQA (brawa dla Auralica btw za mówienie prosto z mostu jak jest) i WMA

Platforma sprzętowa, wspólna dla całej linii G: Tesla G1 z czterordzeniowym ARM @ 1 Ghz (25000 MIPS), 1GB RAM (cache) oraz 4GB flash na firmware (dokładnie to samo, co siedzi w G2… mimo nazwy, ten sam chipset)
Pasmo przenoszenia: : 20 – 20KHz, +/- 0.1dB
Zniekształcenia THD: < 0.00015% (XLR); < 0.00016% (RCA) …minimalnie gorzej niż w G2, ale kto to usłyszy, ludzie, no kto? Nietoperek? ;-)
Dynamika: > 130dB

Obsługiwane częstotliwości
PCM: 44.1KHz – 384 kHz/32Bit
DSD: DSD64 (2.8224MHz), DSD128 (5.6448MHz), DSD256 (11.2896MHz), DSD512 (22.57892MHz)

Oprogramowanie do obsługi: AURALiC Lightning DS (iOS), AURALiC Lightning DS przez przeglądarkę (tylko do konfiguracji), kompatybilne oprogramowanie firm trzecich (BubbleUPnP, Kazoo), Roon (wymagany zewnętrzny Roon Core)

Źródła streamingu: współdzielony folder sieciowy, serwer mediów UPnP/DLNA, TIDAL & Qobuz, radio internetowe, Roon ready
Wejścia: AES/EBU, Coaxial, Toslink, USB Host Audio (komp) , RJ45 Gigabit Ethernet
Wyjścia: para RCA, para XLR, dwa wyjścia słuchawkowe 6,3 mm

Zegar wewnętrzny: podwójny zegar Femto 72fs (identycznie jak w G2)
Stopień wyjściowy: pracujące w klasie A moduły ORFEO (identycznie jak w G2)
Wyświetlacz retina (PPI na poziomie powyżej 220px na cal, 3,97″)
Pobór mocy: < 10W (w trybie uśpienia), 50W max.
Wymiary (S x G x W): 340 x 320 x 80 mm
Waga: 7,2 kg

Jak drożej to już wielosegmentowo… 

 

Multiskrzynka z (pewnymi) ograniczeniami

Jak widać, musimy spełnić parę wymogów na wstępie, by nasza przygoda z VEGĄ G1 miała sens. Mamy więc Roona i już, albo musimy nabyć coś jabłkowego (oprogramowanie oparte na OpenHome to brak opcji pełnej obsługi funkcjonalności sprzętu, nie zintegrujecie sobie wszystkich streamów!), albo obejść się smakiem. Nie ma mowy o sieci bezprzewodowej, trzeba kable podpinać, co moim zdaniem i tak jest wymagane, ale …tutaj po prostu trzeba, nie można inaczej. Jak już spełnimy wymagania to mamy potencjalnie dwa sieciowo-komputerowe w jednym. Tak, właśnie tak i według mnie G1 należy rozpatrywać przez pryzmat tych dwóch funkcjonalności – jest transport komputerowy, najlepiej jakieś microRendu (patrz test) i tutaj szczerze polecam rozważyć Roona oraz… streamer z firmowym softem. Dlaczego tak? Ano dlatego, że Lightning OS to obsługa ogromnej liczby strumieni, to udany moduł radia internetowego, to taki LMS (Squeezebox) na obecne czasy. I nie, nie mówię, że LMS się skończył, bo trwać będzie wiecznie ;-) ale Chińczycy podeszli do sieci bardzo kompleksowo i chwała im za to i warto skorzystać. Choćby z powodu lepszego od Tidala streamu z serwisu Deezer, choćby przez wzgląd na doskonałej jakości rozgłośnie netowe, które coraz częściej oferują nam jakość hi-res, albo stream bezstratny, poszerzając nasze możliwości w zakresie źródeł muzycznych (są gatunki praktycznie nieobecne w serwisach, panaceum na to „stare”, dobre radio, tyle że internetowe właśnie).

Tak bym to widział i to miałoby sens. Dwa różne rozwiązania systemowe w ramach jednej skrzynki, wyciskające maksimum z tego, co leci z sieci (a dodatkowo w najlepszy możliwy sposób integrujące zbiory lokalne tj. via Roon). W takiej konfiguracji VEGA staje się rozwiązaniem niemalże docelowym, niemalże, bo niestety w G2 znajdziemy jeszcze arcyważne (dla niektórych) wejście analogowe. Tutaj – w G1 – tego niestety zabraknie. Jak ma być (ideowo) all-in-one, to niech analog też korzysta z integracji… w przypadku Auralica przyjdzie nam za to zapłacić kilka tysięcy więcej. Warto odnotować, że nie będzie problemu (w takiej konfiguracji) z zaawansowanym DSP – konwersja w locie PCM do DSD (512), czyli coś co robi różnicę, czy to via USB, czy to via LAN jak najbardziej będzie możliwa do uzyskania. Dodajmy do tego zaawansowaną filtrację sygnału (w klamocie, nie poza – choć tu oczywiście też można, jeszcze bardziej rozbudowując możliwości systemu) i mamy future-Fi pełną gębą.

 

…która gra (kolumny, nie słuchawki) pięknie

Słuchawki to rozczarowanie. Nie będziecie mieli z tego wzmacniacza, właściciele high-endowych nauszników, żadnego pożytku. Nie ma o czym mówić. Brzmi bez życia, płasko, nudno, ta słuchawkowa amplifikacja nie daje rady. Także temat sobie odpuszczamy, natomiast na kolumnach… oj tutaj dzieją się rzeczy zgoła inne, dzieje się dobrze, nie – to złe słowo – dzieje się bardzo dobrze. Już lepiej ;-) Gęsty, rozdzielczy, dojrzały… bardzo muzykalny, bardzo nie cyfrowy klamot. Gra to płynnie, gra to dynamicznie, bez wysiłku i gra z każdym możliwym materiałem. Uniwersalne? Tak. Przyjemne w odbiorze? Bardzo tak. Sekret tkwi we wspomnianej przed chwilą płynności. Angielskie słowo – flow –  lepiej oddaje sens, o co tutaj chodzi. A chodzi moi drodzy o doskonale wyważone, soczyste, pokazujące detal, ale nie skupiające się na detalu, pokazujące plany, ale nie skupiające się na planach, pokazujące bryły instrumentów, fakturę dźwięku, ale nie skupiające się na tych elementach granie. Takie kompetencje spotykamy w drogim, co tu by się nie krygować, sprzęcie. Muzyka podawana jest bez wysiłku, znakomicie było to słuchać na naszym aktywnym zestawie podłączonym symetrycznie z tytułową skrzynką. Grało to zjawiskowo dobrze. Kolumn za kilkanaście tysięcy nie mamy w redakcji, wzmaków adekwatnych też nie, ale coś tam pokombinowałem i na systemie skrojonym pod nieco skromniejsze źródło/pre było TAK dobrze. Innymi słowy, G1 może być wyborem do którego potem „dociągnie” reszta toru opartego na kolumnach głośnikowych. Nie będzie wg. mnie ograniczeniem. Dla ekstremistów jest G2, ale G1 w kategorii cyfra z sieci/komputera zadowoli 99.9% i szczerze wątpię, czy G2 w ogóle da po sobie poznać, że jednak warto (tego nie wiem, bo nie słuchałem, zgaduję tylko). Z drugiej strony brak analogowego wejścia może kogoś zachęcić do wysupłania większej kwoty, fakt, to jest jakiś argument.

VEGA doskonale radzi sobie w bogatych aranżacjach, w symfonicznej, pokazuje skalę, pokazuje na czym to polega. Dźwięk się „lepi”, słuchamy z zaangażowaniem, całkowicie poddając się prezentacji. To coś, co stanowi – przyznacie – poszukiwane w sprzęcie audio optimum, do tego się zazwyczaj dąży i uważa za coś „docelowego”. Ma wciągać, ma skupiać na najważniejszym uwagę, ma nie drążyć (bo nie ma czego), ma ….wiadomo… dostarczać emocji, radości ze słuchania. VEGA będzie w stanie nam to zapewnić, jednak jak wspomniałem pod pewnymi warunkami. To bardzo dużo, bo to przecież o kluczowych rzeczach tu mówimy, ale też kwota niebagatelna za jaką wołają i wymagać trzeba, wymagać więcej trzeba. Nie byłoby może problemu, gdyby nie Polaris, ale że był, to problem jest ;-) Siak czy tak: przestrzeń, scena, stereofonia – to wszystko mamy tutaj na wybitnie dobrym poziomie.

Dźwięk – jak wspomniałem – lepi się, wszystko jest tu na miejscu, słuchamy jak z dobrego, analogowego źródła, gdzie – właśnie – słuchamy, nie analizujemy. To skrzynka, która to potrafi. Według mnie reszta toru powinna być oparta na końcówkach mocy, bo tu pre daje radę. Jak słuchawki to koniecznie osobny wzmacniacz. Będziemy mogli delektować się dźwiękiem z zero-jedynkowych źródeł, zapominając że są to zer0-jedynkowe źródła. Deezer HiFi zabrzmi jak z dobrego systemu opartego na kompaktowym źródle i to nawet nie takiego średnio-półkowego. Będzie świetnie, bo też i stream jest świetny (żadne tam VBR, żadne tam 700kbps coś tam, tylko pełne 1411 jak z płyty). Moim zdaniem, dla kogoś, kto szuka alternatywy dla srebrnego, a jednocześnie, często łapie się na tym, że mu ten stary, jary kompakt lepiej gra niż niby bezstratne strumienie z sieci, dla takiego kogoś powyższa opcja może okazać się wielce ciekawym odkryciem. Można będzie jeszcze bardziej „zanalogowić”, bawiąc się w zaawansowane ustawienia DSP. Konwersja w locie do DSD512. Tutaj mamy bez tych sztuczek bardzo analogowe brzmienie, zupełnie nie cyfrowe, a po zaaplikowaniu subtelnie, jeszcze bardziej to wszystko płynie (przy czym coś za coś, dynamika nam nieco siada – słychać to tam, gdzie dzieje się wyjątkowo dużo i wyjątkowo równocześnie).

Jest jeszcze jedna rzecz, która – niestety – z przyczyn obiektywnych (brak odpowiedniego transportu wyposażonego w interfejs) nie została sprawdzona, a podobno bardzo warto. To AES/EBU, które w tym sprzęcie gra podobnież zjawiskowo. Może będzie jeszcze opcja i sprawdzę, bo to jak niektórzy mówią, świetna alternatywa dla komputerowego USB (streamer lub odpowiednio wyposażony tor PC z konwerterem). Ok, może to jeszcze sprawdzimy, może już nie z G1 a G2, bo molestujemy o możliwość sprawdzenia całego, rozbudowanego, systemu opartego na przewidzianych przez Auralica składowych: LEO G2 (zew. zegar) & SIRIUS G2 (procesor DSP).

Sumując?

Czy kupiłbym nową VEGĘ? Model G2 to poziom abstrakcyjny, oczywiście subiektywnie, ale za takie pieniądze mamy mocną konkurencję. W przypadku G1 tym bardziej mamy. Za tyle można znaleźć rzeczy łączące wszystko, albo w czymś tak absolutnie wybitne, że choćby przez tą swoją wybitność uzasadniające poniesione koszta. A G1? Tu jest problem. Bo sam sprzęt jest – patrząc bez porównywania – bardzo dobry, ba brzmieniowo to na pewno progres w stosunku do poprzednika, którego słuchałem, to nowe możliwości… Dobrze, ale rozbierając wszystko na czynniki pierwsze, racjonalizując poniesiony wydatek, nie jest już tak różowo. Mamy DACa pożenionego z platformą streamingową. To plus, ale wchodzą w szczegóły, napotykamy liczne ograniczenia. Musi być iOS. Androida nie przewidziano (krytyka dotyczy całej platformy systemowej Lightning OS). To poważne ograniczenie funkcjonalne, sugerujące nabywcy jedynie słuszny wybór mobilnego OS – ani nie skorzystamy z dobrodziejstwa sieci (pozostanie DAC za 17k), ani nie posterujemy sobie zdalnie (pilota brak, o czym jeszcze wspomnę poniżej). Dziwi mnie ta niechęć producenta do opracowania kodu pod konkurencyjną platformę systemową. Dobrze, że jest choćby taka alternatywa jak Roon, ale to przecież opcja, dodatkowe koszty, wtedy VEGA będzie pracować pod kontrolą dowolnego systemu operacyjnego, czy to mobilnego, czy desktopowego.  Uważam takie podejście za brak szacunku dla potencjalnego nabywcy. Jak będziemy chcieli skorzystać z platform streamingowych via Lightning OS to tylko Jabłko. Słabe to. Wyobraźmy sobie sytuację, że nabywca G1 z kontem Deezer HiFi (polecam!), na wypasionym Samsungu, czy innym fonie z droidem odkrywa, że… no fun.

Druga rzecz to dwa jacki. Znowu – po co? Sam producent pisze, że to w sumie dodatek, jakby sam nie wierząc w to, co tu upichcił. Siedzi tam typowy, klasyczny, montowany w wielu tanich konstrukcjach układ, dwa jacki są właściwie nie wiadomo po co? No dobrze, możemy sobie podpiąć dwie pary słuchawek (nie ma mowy o balansie via TRS), ale umiejętności tego toru są w kontekście ceny klamota mizerne. To jest dodatek – faktycznie – przy okazji, a nie wartościowa, zamykająca kwestię, rzecz, która wysteruje nam flagowce za drugie tyle (co klamot). Bez szans na takie coś. To się sprawdzi z średnio-półkowymi słuchawkami dynamicznymi, z  czymś prostym do wysterowania, ale też będzie to tylko i wyłączenie dodatek, a nie – bo ktoś akurat tak sobie założył i tor miał być pod słuchawki głównie robiony, bo warunki, albo po prostu tak – docelowe coś. Powiem wprost: dla mnie lepiej by było, gdyby tego nie było. Mnie irytują rzeczy nie pasujące możliwościami, nieadekwatne do tego, co niby dostajemy. Ktoś mógłby zawołać z kontry: a Bluetooth? A co Bluetooth – odpowiem – nie zrażony. Że w high-endach jest? Zupełnie mi to nie przeszkadza i jak najbardziej popieram. Skrzynki za kilkadziesiąt, czy sto kilkadziesiąt tysięcy też powinny być życiowe, też dawać – nie wariatom – satysfakcję z użytkowania, być dla każdego. A BT to właśnie oferuje, także po co krytykować, lepiej zaakceptować. Inaczej z tym naszym G1, bo tutaj dwa jacki obiecują coś (można słuchać na poziomie naj, za pośrednictwem nauszników, względnie IEMów, choć są tacy co tego nie akceptują i dla nich tylko z kolumn dźwięki), a jest poniżej, sporo poniżej oczekiwań.

Czyli, co – nie warto? Ano w cenie jaką na dzień dobry wołają, za dużo tych „ale”. Przy czym, w cenie o kilkadziesiąt % niższej (powiedzmy, że 12k), z drugiej, albo w superpromo, albo po prostu z wyprzedaży, leciałbym pierwszy do sklepu. Dlaczego? Bo ten klocek właśnie tyle powinien kosztować i w takiej cenie jako konwerter zer i jedynek na sygnał analogowy z uwzględnieniem streamu byłby nie do pobicia. Szczególnie gdyby Auralic, poza Tidalaem i Qobuzem, dał wsparcie dla Deezera HiFi. Naprawdę – po ponad miesiącu użytkowania – uważam to za najbardziej wartościowy strumień z sieci, lepszy od Tidala i lepszy (bo dostępny) od Qobuza. To świetna jakość płyty CDA (1411kbps) w strumieniu, to jakbyśmy słuchali z dobrego CDeka płyt i (trochę) dziwili się, że niektórzy mówią o hi-resach w superlatywach, podczas gdy ten kompakt… no właśnie, taki dobry jest. Także gdyby jeszcze to (bo via AirPlay to nie to samo, wiadomo, tam nie ma bitperfect niestety), może via Roon (pracują nad wprowadzeniem, bardzo, bardzo trzymam kciuki) i te niedociągnięcia platformy, przy pure PCM z sieci (bez żadnego kombinowania, bez zaawansowanego DSP) byłyby w sam raz. A to nie lepiej Mini? Ano nie lepiej, bo Mini jest świetny, ale Mini nie ma takich możliwości – dalece nie ma – w zakresie analogowym. Tutaj Vega G1 jest świetna, a dodatkowo jeszcze – nie zapominajmy – może i jest znakomitym przedwzmacniaczem i tego też nie wypada pomijać w ostatecznym rozrachunku. W takiej cenie jw. z doskonałym wzmacniaczem słuchawkowym w komplecie i jakąś dopasowaną końcówką (integrę możemy sobie darować, bo w takim budżecie nie kupimy niczego porównywalnego wg. mnie) mamy piękny system. Może z końcówką firmową, mają takie, ba mieli także inne, jeszcze do kupienia, a może z NuPrime? A może z NADem?

Czekałbym na wysyp ofert za parę lat dotyczących niesprzedanych egzemplarzy, albo ofert z rynku wtórnego (ten sprzęt jest panzer, będzie świetnie sobie radził po wielu latach użytkowania). To będzie jedna z większych okazji. I nie zakłóci tego brak pilota, który krytykowałem. Tylko za mniej, bo w tej cenie pilot, choćby prosty (no ładny w tej cenie też musi być), czyli +/- i źródło, w komplecie znaleźć się powinien musowo. Zrobili to inaczej (Smart-IR… można sobie zintegrować teoretycznie dowolny sterownik), ale to powinna być wg. mnie opcja, a nie zamiast. Auralic moim zdaniem nie do końca przemyślał rynkowo te nowe linie G. Coś tu nie do końca chwyciło. G1 powinien mieć świetny tor pod słuchawki (jak już te jacki ma), powinien mieć (w opcji) możliwość bycia samodzielnym, autonomicznym serwerem, bo kupowanie dodatkowo Ariesa to – biorąc pod uwagę funkcjonalności streamera z autorskim OS – naprawdę średnia opcja, wreszcie nie powinien być tylko pod iOSa (bo definitywnie tak jest, Lightning OS = iOS). Powinien za te 17k, zdecydowanie, pozbawiony być przynajmniej części z tych niedociągnięć.

Czekajcie zatem na okazję. Będą inne, tak, ale ta będzie naprawdę wyjątkowa…

 

Auralic G1 – streaming DAC cena 17 000 zł

Plusy:
– dźwięk jak z analogowego, wysokiej klasy, źródła
– płynne, rozdzielcze, dynamiczne granie, bez dzielenia włosa na czworo
- muzykalny, ale nie koloryzujący, w swej neutralności angażujący, a nie wystawiający nas na obojętność. To jest coś.

– bardzo dobre wykonanie, świetne komponenty, materiały, czuć że to wysoka półka jest
– autorski system Lightning OS, co w połączeniu ze strumieniami daje zupełnie nowe możliwości w przypadku linii VEGA
– po wyjściu z pudełka, bez dodatkowych opcji (jakie są w kosztowniejszym klamocie, wymagają dodatkowych nakładów), odnośnie grania z sieci/PC niewiele w stosunku do dużo droższego G2 tracimy
- może być, że docelowy (DAC i streamer jednocześnie, system pod zera i jedynki)

Minusy:
– słabe wyjścia pod słuchawki
– brak sterownika, choćby prostego, w komplecie
– Lightning OS to tylko i wyłącznie iOS… bardzo niefajne to
– cena wysoka, w kontekście wyposażenia paru rzeczy brakuje (sztuczne ograniczanie funkcjonalności vide analogowe wejścia)
– krytykuję, bo Polaris miał, tu też można by dać, w końcu G2 to jakby nie patrzeć opcje pod rozbudowę (drogą) tj. Sirius, tj. Leo
– rozumiem, Aries w ofercie, także wewnątrz miejsca na dysk brak, ale jedno gniazdo USB dla danych?
- spora utrata wartości? 

 Podziękowania dla sopockiego salonu Premium Sound za wypożyczenie klamota :)

 

Napisał: Antoni Woźniak 

GALERIA (aktualizacja wkrótce)

Dodaj komentarz