LogowanieZarejestruj się
News

SOPA & PIPA: kontrowersyjne projekty prawa antypirackiego budzą sprzeciw

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
whatthe

O nowych projektach, nad którymi pracuje amerykańska legislatywa, zrobiło się ostatnio bardzo głośno. I nic dziwnego, bo w obecnej formie oba akty prawne de facto anihilują swobodę, wolność Internetu, wprowadzając przepisy pozwalające na dowolne usuwanie całych witryn, serwisów z sieci i to nie tylko w Stanach, ale na całym świecie. To co budzi największe obawy to możliwość zamykania stron bez wyroku, bez udowodnienia winy, na podstawie domniemania winy. Trzeba przyznać, że to całkowicie nowe podejście w przypadku prawodawstwa, które do tej pory, przynajmniej w państwach demokratycznych, opierało się na zupełnie innych zasadach (konieczność dowiedzenia winy, prawo do obrony, domniemanie niewinności etc.) W tym przypadku SOPA oraz PIPA daje wytwórniom, „fabryce” Hollywood nieograniczoną władzę decydowania kto jest „czysty”, a kto w jakiś sposób uczestniczy (wystarczającą podstawą do działań mogą być… przypuszczenia!) w procederze nielegalnej wymiany materiałów chronionych prawem autorskim. Co więcej prawo nakłada obowiązek zaprzestania współpracy przez wszystkie amerykańskie podmioty (czyli, przykładowo systemy transakcyjne) z witryną, która się nie spodoba przedstawicielom branży filmowo-muzycznej.

Już podniosły się głosy, że będzie to potężne uderzenie w gospodarkę, która inaczej niż wydaje się szefom wytwórni, składa się z tysięcy różnych branż, a nie tylko showbiznesu (tak, to niewątpliwie rzecz niepojęta dla „fabryki snów”). Reklamodawcy zapowiedzieli, że w sytuacji uchwalenia prawa w niezmienionej formie, zaprzestaną wykorzystywać Internet jako medium reklamowe – działalność marketingowa będzie obłożona zbyt wielkim ryzykiem, niepewnością… Takie zapisy dają także możliwość nieuczciwej walki z rynkową konkurencją, która może stać się obiektem wykluczenia z gospodarczego obiegu pod płaszczykiem walki z nielegalnymi treściami, nieprzestrzeganiem prawa autorskiego (zapisy w poszczególnych krajach bardzo się od siebie różnią, to co uznawane jest w Stanach za nielegalne w innych państwach jest prawnie dozwolone)…

Nowe prawo oznaczałoby poszatkowanie sieci, wprowadzenie potężnego mechanizmu cenzury i autocenzury (część providerów, wielkich firm hostingowych zacznie prewencyjnie usuwać wszystko, jak leci, aby tylko nie podpaść pod rygorystyczne zapisy nakładające bardzo wysokie kary). Jak można przeczytać w źródłowym tekście, jest całkiem sporo zapisów w krytykowanym prawie, które tworzą niezdrową sytuację, konflikt interesów, w praktyce uniemożliwiające prowadzenie całkowicie legalnej działalności przez różne podmioty gospodarcze prowadzące działalność w ramach globalnej sieci.

Cała sprawa odbiła się szerokim echem w mediach, w tym przede wszystkim zjednoczyła wielkie firmy internetowe, które doskonale zdają sobie sprawę, że wprowadzenia SOPA oraz PIPA oznacza dla nich ogromne straty, dodatkowo zaprzecza idei wolnego Internetu, miejsca które jest polem dla kształtowania się nowych pomysłów, pozwalającym na nieskrępowany obieg informacji. Trudno zaprzeczyć, że amerykański Kongres (oraz Senat) zdrowo przesadził, promując tego typu rozwiązania. Ameryka w ten sposób uzurpowałaby sobie prawo do kontroli oraz wykluczania treści w całym Internecie. Google głośno zaprotestowało, tak samo jak AOL oraz inni giganci internetowi. Wikipedia na znak protestu zastrajkowała zamykając na dobę dostęp do swoich zasobów (wersja anglojęzyczna). Wygląda na to, że Biały Dom podziela zdanie przeciwników obu kontrowersyjnych projektów i chce aktywnie włączyć się w dyskusję nad zmianami, które byłyby do zaakceptowania przez wszystkich zainteresowanych.

Niestety patrząc na to co się obecnie dzieje na świecie, widać tendencję do ograniczania swobody, wolności w Internecie. Odbywa się to pod płaszczykiem słusznej walki z piractwem, z nielegalnym obrotem, z tymi którzy na tym procederze zarabiają. Przy okazji walki z sieciami P2P (co nie ma nic wspólnego, z tym co powyżej napisałem) narusza się coraz to nowe prawa, swobody, chcąc poddać ścisłej kontroli całą sieć. Do tego niektórzy chcą arbitralnie decydować co może, a co nie powinno być prezentowane w Internecie i mają za nic system prawny funkcjonujący w państwach demokratycznych, który wyraźnie jest w opozycji do proponowanych zapisów. Co więcej te działania i tak będą przeciwskuteczne, to znaczy nie pozwolą ograniczyć piractwa, a co najwyżej doprowadzą do fragmentacji Internetu. Nie da się w pełni zrealizować utopijnego celu, jakim byłaby pełna kontrola globalnej sieci.

Nie można także oczekiwać, że ludzie nagle przestaną korzystać z tego, do czego się już przyzwyczaili (i nie mam tu na myśli wcale „downloadów”). Jeżeli darmowe materiały na YouTube wrzuca się do przegródki „piractwo” to nie można tego inaczej skomentować jak… walki o własną kieszeń, dochody, o nieuczciwą próbę narzucania ograniczeń w interesie wielkich koncernów z branży filmowo-muzycznej. To jaskrawy przykład próby narzucenia określonego porządku w zgodzie nie z zasadami społecznego współżycia, a tylko i wyłącznie dla maksymalizacji własnego zysku, dla własnego interesu.

Widać, że nadal wspomniana powyżej branża tkwi głęboko w przeszłości jeżeli chodzi o dystrybucję, zmiany jakie wymusza rozwój technologii oraz rozrost globalnej sieci. Tu nie chodzi o interesy twórców filmowych czy muzyków – nie, nie o nich tutaj chodzi. Chodzi o to, aby zakazami, kontrolą, zamykaniem, straszeniem doprowadzić do powstania zamkniętego rynku, w którym reguły ustala wedle własnego widzimisię jedynie słuszny dostarczyciel treści. Warto w tym miejscu nadmienić, że wielkie koncerny na wszelkie możliwe sposoby walczą z niezależnym obiegiem, z kontentem który oferowany jest na zasadzie wolnej licencji, darmowo, który po prostu jest za darmo. To jawne wkraczanie w swobody obywatelskie, bo nikt nie powinien uzurpować sobie prawa do narzucania innym swojego, wąsko pojętego interesu. A to właśnie, w przypadku SOPA / PIPA obserwujemy od paru miesięcy.

Warto więc wiedzieć co nam grozi i warto głośno protestować. To barbarzyńskie zasady, całkowicie sprzeczne z demokratycznym porządkiem prawnym, wypaczające ideę Internetu jako miejsca swobodnego przesyłu idei i myśli. To po prostu jawne pogwałcenie wolności, chęć usunięcia niewygodnych treści (w przypadku zamykania wszystkiego jak leci, wyparują rzeczy które nie mają nic wspólnego z piractwem, natomiast mają wiele wspólnego z wolnością myśli i przekonań).

W Europie też niebawem zderzymy się z godzącymi w prawa obywatelskie zapisami ustawy ACTA. Dokument jest właśnie opiniowany w Polsce, odbywają się konsultacje społeczne. To, podobnie, prawo które pozwala na dowolne (uznaniowe) karanie użytkowników sieci, na odcinanie dostępu do Internetu (bez decyzji sądu), na stosowanie drakońskich kar nakładanych z często błahych powodów oraz model ustalania strat na podstawie „sugerowanej ceny”, a nie rzeczywiście utraconych korzyści. Organizacje pozarządowe wystosowały apel o pełne odrzucenie proponowanych zapisów.

Podsumowując, można napisać, że to wstyd, prawdziwy wstyd dla Ameryki, która mieni się ostoją demokracji i swobód, Ameryki która  dla własnych, bardzo przyziemnych celów, ochrony gospodarczych interesów wielkich korporacji (i tak jw nieskutecznej, poza tym z zasady wadliwej) gotowa jest na zamach na swobody i wolności jakie charakteryzują globalną sieć. Ta, podobnie jak inne sfery życia, nie jest wolna od przestępczości, od piractwa, od braku poszanowania prawa, ale – co znamienne – dzisiejsze systemy prawno-ustrojowe dają odpowiednie narzędzia do walki z tymi negatywnymi zjawiskami w Internecie. Problem w tym, że branża fonograficzna, Hollywood do tej pory nie zaakceptowały zmian jakie przyniosła internetowa rewolucja, ciężko im się pogodzić po pierwsze z pojawieniem się całkiem realnej alternatywy, kontrpropozycji dla lansowanych przez siebie treści, produktów, po drugie w ogóle nie chcą przyjąć do wiadomości, że trzeba dostosować się do nowych metod dystrybucji i promocji, że trzeba iść z duchem czasu. Jak widać, dużo łatwiej jest próbować wprowadzić absurdalne, kuriozalne akty prawne…

Dodaj komentarz