Wspominałem ostatnio na HDO, że przyszłość (wg. mojej skromnej opinii) należeć będzie do aktywnych zestawów głośnikowych. Te, od wielu dekad pogardzane w domowym audio (takim, rozumiecie, HiFi plus audiofile) stają się obecnie jednym z prężnie rozwijających się segmentów głośnikowego rynku, pojawia się coraz więcej tego typu konstrukcji na rynku. Aktywne zestawy dominowały przez lata w studiach nagraniowych, tam doceniano zalety takiej integracji, z przyczyn nie do końca zrozumiałych w domowym audio był to margines. Dziwne, zważywszy ograniczenia lokalowe, zalety wynikające z integracji sprzętu w korelacji z designem wnętrz wszelakich. Wicie o czym mówię, prawda? Jak się popatrzy na katalogi firm zajmujących się wyposażeniem, projektowaniem wnętrz na próżno szukać zestawu głośnikowego z obowiązkowymi skrzynkami… wygumkowanie tego elementu było od zawsze praktykowane, stanowiło oczywistą, oczywistość dla projektantów, dla marketingu i kogo tam jeszcze, kto zajmował się wspomnianą tematyką. Cóż, trudno się w sumie dziwić, bo system audio nakłada bardzo konkretne ograniczenia, wymaga dopasowania danej przestrzeni. Nie chcę przez to powiedzieć, że „aktywka” jest idealnym panaceum na te dylematy (związane z aranżacją przestrzeni), ale wychodzi niejako na przeciw wyzwaniom, bardzo ułatwiając sprawę. Idea systemu w kolumnie nie jest oczywiście niczym odkrywczym, natomiast dzisiejsza technologia, bezprzewodowe strumienie, możliwość stworzenia czegoś zastępującego klasyczne zestawy tworzy nową rzeczywistość… to alternatywa i to na tyle atrakcyjna, że – w co nie wątpię – wielu potencjalnych nabywców jakiegoś HiFi, czegoś co im zagra – wybierze właśnie tego typu produkty.
Pisałem ostatnio o niesamowitym KEFie opartym na fantastycznych LSach 50 (pasywka, którą znam, jest genialna po prostu genialna). Ten bezprzewodowy system audio oparty na najlepszych monitorach w ofercie producenta z 50 letnim doświadczeniem w branży jest właśnie forpocztą tego, co nas czeka. Przetestowany zestaw Scansonika podobnie jak w przypadku wspomnianego zestawu z (póki co) najwyższej półki stara się zastąpić klamoty, stać się autonomicznym rozwiązaniem, które w dobie mobilnych źródeł audio (każdy je ma …w kieszeni) pozwala na rezygnację z typowych komponentów. Warto nadmienić, że to nowe daje dostęp do gigantycznych kolekcji muzycznych, pozwala już dzisiaj na strumieniowanie muzyki w jakości dużo lepszej niż z – będącego punktem odniesienia – kompaktu, płyty CDA. Nie ma sensu stawać w opozycji do tego, co opisane, bo tego nikt ani nic już nie powstrzyma. Nośnik fizyczny, tradycyjny zestaw stereo staje się powoli anachronizmem, czymś z innej epoki. Dzisiaj coraz częściej efektorem jest – właśnie – głośnik bezprzewodowy w dowolnej, przewidzianej przez producentów, formie. Tak to już i zaraz będzie wyglądać. Nawet – umownie – tradycyjny klamot dzisiaj staje się samowystarczalnym samograjem. Wielosegmentowe audio przechodzi do historii. Zastępuje je wielostrefowy, połączony w sieć system samograjów. Owszem, nadal daje nam się wybór, daje możliwość podpinania „klasyki”, ale ta „klasyka” staje się absolutną niszą. Renesans płyty winylowej to udział paroprocentowy w całym rynku, kompakt zwija się rokrocznie w takim tempie, że zaraz zwyczajnie zabraknie chętnych (mam tu na myśli masową produkcję) urządzeń służących do odtwarzania płyty. Nie ma sensu z tym polemizować, to zresztą naturalna kolej rzeczy… każda technologia przeżywa swój zmierzch, trafia do książek opisujących zamierzchłe czasy. Tak jest z fizycznym nośnikiem, a wszelkie zaklinanie rzeczywistości (że jeszcze będzie moda, że wróci) to samooszukiwanie się. Nic nie wróci, bo jakieś niszowe egzystowanie nie będzie miało żadnego realnego przełożenia na główne kierunki rozwoju branży.
Jak widać wstępniak zrobił nam się bardzo na serio i w nawiązaniu do tytułowego bohatera, ale wydaje mi się że warto o tym wszystkim właśnie na wstępie wspomnieć. Przyszłość poza brakiem ograniczeń w dostępie do muzyki jako takiej (tak generalizuję trochę i lukruję rzeczywistość, bo wiele rzeczy wcale tak różowo w streamingu nie wygląda) to także brak konieczności adaptowania przestrzeni pod audio. Właśnie. Brak. Zaawansowana elektronika aplikowana do zestawów głośnikowych będzie (no już jest) odwalać całą robotę. Pomierzy, dopasuje, skonfiguruje i …zagra. Zagra w niemalże dowolnej przestrzeni. Zagra dobrze. To tylko i aż kwestia algorytmów, odpowiednio napisanego kodu. To oznacza prawdziwy, kopernikański przewrót w dziedzinie która nas pasjonuje. Autonomia, dostęp, dopasowanie. Wszyscy w branży to doskonale rozumieją, czują i dopasowują rozwój produktów pod to co powyżej. Pomiary, tryby DSP, zaawansowana, automatyczna korekcja parametryczna… rzeczy które do tej pory kojarzyły się często, gęsto głównie z kinem domowym dzisiaj stają się „codziennym chlebem” HiFi, domowego audio. Cóż, to zwyczajnie ma sens.
M5BTL to po pierwsze aktywny zestaw, po drugie autonomiczny system audio, pozwalający na granie z dowolnego, komputerowego źródła, po trzecie wreszcie bardzo na serio skonstruowana kolumna głośnikowa, bardzo na serio tj. zgodnie z wymogami sprzętu Hi-Fi. Przez dwa lata grały u mnie niewielkie S5BT, opisane przez nas tutaj, niewielkie kolumienki, takie typowo desktopowe. Fajny zestaw do niewielkiego pomieszczenia, względnie ciekawa opcja dla kogoś, kto chce małe, ale może z subem dodatkowo, do salonu. Bohater niniejszego tekstu to coś innego. To właśnie coś, co ma stanowić alternatywę dla dowolnych, klasycznych podstawek (do kwoty trzech tysięcy złotych z wzmacniaczem myślę, że będzie bardzo, bardzo trudno coś znaleźć), zastąpić tradycyjne stereo w głównym pomieszczeniu odsłuchowym (w dobie multistref to też się zaciera btw). Ten zestaw ma zagrać tak dobrze, jak porządne monitory z budżetowym wzmacniaczem & źródłem. Nie… wróć. Powinien (patrz opis konstrukcji) zagrać lepiej od takiego, klasycznego właśnie zestawu. Brak komplikujących i mających wpływ na końcowy efekt kabli, ultrakrótka droga sygnału, przetworniki te elektroniczne (DAC) i te analogowe (głośnik) w jednym miejscu, obok siebie, dopasowanie, synergia całego układu, własne zasilanie – znowu – dopasowane konkretnie pod wymogi poszczególnych elementów…. to rzeczy, o których warto wspomnieć na wstępie, uświadamiając sobie, że właśnie to co powyżej jest kluczowe dla osiągnięcia dobrego efektu końcowego. Nie oznacza to, rzecz jasna, braku wyzwań jakie stoją przed konstruktorami takiej konstrukcji… tych jest całkiem sporo, do niedawna taki stopień integracji był trudny i kosztowny w realizacji. Dzisiaj już nie jest. M5BT mają coś jeszcze (poza większymi gabarytami, typowymi dla podstawki grającej w salonie), co je wyróżnia. To wstęgowy głośnik wysokotonowy, coś co kojarzymy z drogimi zestawami, z propozycją z wyższej półki, wręcz jakimś high-endem. Tutaj ta wstęga trafia do nadal budżetowego zestawu głośnikowego. No dobrze, co z tego miksu nam wyszło? Wyszło nam mianowicie to…
Opis konstrukcji
Co powiecie na aktywne monitory ze wstęgowym tweeterem w cenie niecałych 2000 złotych?! Cena nam niestety wzrosła (no, w końcu mamy inflację, pierwszy raz od wielu lat, prawda) do 2150 złotych, co nadal wygląda na „aaaale okazja”. Jakby tego było mało kolumny wyposażono w bezprzewodowy moduł z obsługą kodeka aptX (Bluetooth) oraz wejścia cyfrowe, koaksialne & optyczne, analogowe oraz nowego pilota do zdalnej obsługi (wygląda dużo lepiej, wykonany jest częściowo z metalu i działa dużo sprawniej od tego, który był w komplecie z S5BT – to jedna z pierwszych rzeczy jakie sprawdziłem po uruchomieniu zestawu). Podobnie jak w poprzednikach wielowarstwowa powłoka lakiernicza (zestawcie to z ceną), tym razem port BR przewidziano z przodu (świetne rozwiązanie, w gabinecie, gdzie stoją nie ma miejsca by ustawić w odpowiedniej odległości od ściany i poprzedni model nie jest idealnie umiejscowiony). BR dmuchający do przodu bardzo ułatwia ustawienie kolumienek (desktopowych z definicji, choć z powodzeniem ustawimy je w niewielkim salonie!), mamy także złącze USB do ładowania handheldów (ale nie do transmisji dźwięku) wreszcie port przewidziany do podłączenia aktywnego głośnika niskonowego (rozbudowa do konfiguracji 2.1). Innymi słowy mamy tutaj de facto pełny system nagłośnieniowy, który będzie nie tylko wyborem do niewielkiego pomieszczenia, tj. gabinet, gdzie kolumienki postawimy na jakimś blacie (scenariusz desktopowy), ale także taki zestaw świetnie się sprawdzi jw. w niewielkim salonie, szczególnie w opcji z opcjonalnym subwooferem (Scansonic ma w ofercie takie kolumny), tworząc kompletny system nagłośnieniowy zarówno na potrzeby audio jak i wideo. Możliwość podpięcia transportów cyfrowych (streamery, odtwarzacze fizycznych nośników), zew. DACów i źródeł analogowych oraz – w przypadku muzyki – wykorzystania serwisów streamingowych / dysków sieciowych z własnymi kolekcjami, w sytuacji gdy będziemy strumieniować dźwięk bezprzewodowo via BT (z kodekiem aptX, w jakości zbliżonej do bezstratnej transmisji audio o parametrach 16bit/44kHz tj. stand. płyty kompaktowej) może dla wielu oznaczać brak konieczności poszukiwania dodatkowych komponentów (wzmacniacze, rozbudowane okablowanie, systemy zasilania, źródła) i w konsekwencji budowę systemu tylko w oparciu o taki właśnie zestaw głośnikowy. Kolumny (patrz zdjęcia) prezentują się wyśmienicie. Osiem warstw lakieru na błysk, wszystko precyzyjnie spasowane, białe rękawiczki (palcują się niemiłosiernie podobnie jak S5) do ustawiania, zgrabne maskownice w komplecie… znakomicie!
To bardzo atrakcyjna opcja, szczególnie że mówimy o pięknych, znakomicie wykonanych kolumienkach. Nowe M5BTL to wg. mnie unikalne połączenie funkcjonalności, solidnej, znakomicie wykonanej (materiały, spasowanie, wygląd) konstrukcji z czymś, co znajdziemy właściwie tylko w high-endzie. Wstęga to coś zarezerwowanego dla topowych konstrukcji, bardzo drogich, a tutaj taki typ przetwornika trafia do zestawu za niecałe 2000 złotych. Pytanie, oczywiście, na ile dobry to przetwornik i nie omieszkam tego sprawdzić, ale coś czuję, że będziemy mieli do czynienia z produktem unikalnym, bo połączenie tych wszystkich możliwości w takim budżecie jest czymś niespotykanym. Powiem więcej – myślałem, że informacja o cenie dotyczy (co niektórych producentom nagminnie się trafia) jednej tylko kolumny, a cena za komplet to dwukrotność tego, co w informacji dla prasy stoi. Głośniki pokryte są lśniącym lakierem fortepianowym, oferowane w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnej oraz białej. Ich wymiary wynoszą 151 x 265 x 151 mm (szer. x wys. x głęb.), waga pojedynczej kolumny to 5 i pół kg (waga kompletu 11 kg). Jak widać to niewielka konstrukcja, ale – jak to często w przypadku aktywnych kolumienek bywa – zdolna do wypełnienia dźwiękiem całkiem sporego pomieszczenia. Stąd też decyzja producenta o opracowaniu dedykowanych standów. Oczywiście kwestie wyglądu są subiektywne, ale popatrzcie na zdjęcia… ten komplet (stojaki z kolumnami) prezentuje się super rasowo. Według mnie, można taki zestaw, szczególnie z subem (mają w ofercie nowego M8 do kompletu, albo wcześniej oferowane M8/12, może też być niedawno słuchany, świetny REL 5) ustawić w dowolnym salonie – będzie prezentował się bardzo elegancko, a do tego, w przypadku strumieniowania i podpięcia wiszącego ekranu (via TOSLINK), możliwe, że w ogóle będzie można zrezygnować z klasycznej szafki RTV. Minimalizm jest obecnie w modzie, ale ogólnie rzecz biorąc, szlachetny minimalizm zawsze w modzie
Jak wspomniałem, daniem głównym jest tutaj bez wątpienia tweeter. Tyle, że kolumna to nie tylko wstęga, to także cała reszta. Obudowę kolumn M5BLT wykonano z odpornej na rezonans płyty MDF. Krawędzie posiadają delikatne zaokrąglenia (jak w S5), zaś wszystkie elementy są ze sobą idealnie spasowane a całość pokryto ośmioma warstwami lakieru fortepianowego, dzięki czemu kolumny prezentują się niezwykle elegancko i stylowo. Poza wspomnianym wysokotonowcem M5BLT wyposażono w 4,5-calowy głośnik średnio-niskotonowy z membraną z papieru powlekanego polipropylenem. Zastosowano spore magnesy, membrany mogą – mówię tu o doświadczeniach z użytkowania S5 – pozytywnie zaskoczyć możliwościami, których byśmy się po takich kompaktowych kolumnach zwyczajnie nie spodziewali. Tweeter wyposażono w membranę z warstw kaptonu i aluminium. Dwudrożną konstrukcję w obudowie opartej na systemie bassrefleks (jw. otwór z przodu) napędza wybudowany w lewą kolumnę wzmacniacz o mocy 2x50W.
SPECYFIKACJA:
- Wymiary: (WxHxD) 151 x 265 x 151 mm
- Waga: 5,4 kg
- Odpowiedź częstotliwościowa: 55 Hz – 30 kHz
- Impedancja: > 6 Ohm
- Zwrotnica: 3.5 KHz dla filtra drugiego rzędu
- Obudowa: mocno usztywniona, wentylowana
- Rodzaj montażu głośnika: Front-loaded
- Przetworniki: 1 uszczelniony, wstęgowy tweeter z membraną wykonaną z warstw kaptonu i aluminum + 1 stożek przetwornika 4,5” typu bass/mid, wykonany z papieru powlekanego polipropylenem z magnesowym systemem przesięgu (overhung)
- Wykończenie: lakier fortepianowy: czarny lub biały
- Wzmocniacz: 50 W Class A-B
- Wejście bezprzewodowe: Bluetooth z obsługiwanym kodekiem 2.4GHz aptX
- Wejście cyfrowe:Toslink
- Wejście cyfrowe koaksjalne
- Wejścia analogowe: 2 x RCA , 1x mini jack 3,5mm stereo
- Wyjśćie na Subwoofer
- Złącze USB do ładowania urządzeń zewnętrznych
- Pilot z funkcją Learning, polegającą na uczeniu się kodów IR z pilotów od innych urządzeń.
Brzmienie
Wspomniałem, że minimalizujemy wpływ okablowania? Wspomniałem. Wspomniałem, że niwelujemy konieczność dopasowania poszczególnych elementów w rozbudowanym torze, że nasze głośniki mają zintegrowane to, co je napędza i to co je dźwiękiem karmi (DAC)? Mhm, też wspomniałem. No i przynosi to wymierne efekty, a przecież to dopiero początek zalet – choć to co wymieniłem ma zasadniczy wpływ na to co dociera do naszych uszu. Kolumny grają niebywale swobodnie. To pierwsza cecha, na którą zwracamy uwagę. Ta swoboda to granie totalnie bez wysiłku, na luzie, bez udowadniania że „ale przecież”. Ta swoboda to cecha muzykalnego grania, cecha typowa dla sprzętu audio, który na nic się nie sili tylko gra w sposób naturalnie przyswajalny dla ucha. Można powiedzieć, że bez tego co powyżej, słuchanie czegokolwiek wydaje się pozbawione sensu. Cóż, w audio drogi są kręte, dotarcie do satysfakcjonującego ucho efektu wcale takie niejednoznaczne… inaczej, jest wiele sposobów na oczarowanie, wiele metod prowadzących do celu. Przy czym są produkty na rynku, które robią to w sposób nieskomplikowany, gdzie nie trzeba niczego się doszukiwać, takie „easy lisining” bez pejoratywnych skojarzeń poproszę
Squeezebox Touch z mod. EDO z konwerterem USB-coax hiFace Two M2Tech-a zagrał po koaksialu wybitnie dobrze, na poziomie nie odstającym od głównego systemu (dwa wzmacniacze NADa, budżetowa 315 i zestaw dzielony z pre/końcówką tego producenta. Niczego zatem nie komplikujemy, to co najważniejsze (dla brzmienia) mamy już zintegrowane w kolumnach. Wystarczą standy lub jakiś ciężki drewniany mebel jako stabilna podstawa i z akcesoriów pozostanie ino dobra listwa (kabelek zasilający to 8-ka, ale jak już ktoś koniecznie musi, to może sobie skonwertować adapterem Furutecha albo Gigawatta na stand. IEC) i koniec tematu. To uproszczenie zazwyczaj z doświadczenia wychodzi dźwiękowi bardzo na zdrowie, to coś do czego wg. mnie powinniśmy dążyć, bo oczywiście można mnożyć byty (ciężka postać ekstremalnej audiofilii), wydać majątek na okablowanie, wprowadzając do systemu tyle zmiennych, że… no właśnie. Ten zestaw odznacza się takimi właściwościami brzmieniowymi, że może być potraktowany jako alternatywa dla klasyki: pasywne kolumny, wzmacniacz zintegrowany / pre z końcówką plus tradycyjne źródła & okablowanie i akcesoria. Może. Poprzednik świetnie sprawdza się w roli dodatkowego, pomocniczego zestawu do szybkiego odsłuchu, może znakomicie wpasować się do systemu audio na biurko z komputerem obok… Natomiast Scansoniki M5BTL to nie tylko takie, opisane powyżej, okoliczności przyrody, bo ten nowy zestaw nie przyniesie ujmy właścicielowi będąc głównym i – właśnie! – jedynym rozwiązaniem do salonu, głównego pomieszczenia odsłuchowego. Zastosowanie wstęgowego tweetera, nowa konstrukcja całego układu (płaski BR z przodu), nowy wzmacniacz oraz całkowicie nowe strojenie obu przetworników dało w efekcie coś, co wywołuje po uruchomieniu odtwarzania uśmiech zadowolenia na twarzy słuchającego.
Granie swobodne to jedno, ale taki opis właściwie jeszcze niczego nam nie tłumaczy, nie konkretyzuje. No bo jak swobodnie to pewnie przestrzennie, stereofonia przyzwoita i ogólnie dźwięk wypełnia pomieszczenie. Nie zaprzeczę, powiem więcej – mamy tutaj jakże pożądany efekt „znikania głośnika” w miejscu odsłuchowym, gdzie nie jesteśmy w stanie precyzyjnie określić gdzie się on znajduje, dźwięk wypełnia przestrzeń, zestaw „głośnikowy” znika nam, pozostaje muzyka. Według mnie to jeden z głównych akcentów na który, poza wspomnianą swobodą, postawiono w tej konstrukcji. I udało się to – nomen omen – koncertowo. Mamy więc przestrzeń, szeroką scenę, ładne umiejscowienie planów, można zamknąć oczy i chłonąć. To jeden z kluczowych aspektów na który zwracamy uwagę w przypadku „dużego dźwięku”. Duńczykom udało się stworzyć coś, co idealnie wpasuje się do tej większej przestrzeni i według mnie ponad 20 metrowy salon nie będzie dla tych kolumn żadnym wyzwaniem. Zwolennicy dudnienia (w sensie, że ma być także jakieś kino) mogą, choć nieobowiązkowo rozważyć podpięcie pod M5 suba. Wyjście dla aktywnego znajduje się na tylnej ściance i można, czemu nie, uzupełnić konfigurację, tworząc zestaw 2.1. Do muzyki (o czym poniżej) nie ma to w tym wypadku większego sensu, ale ktoś mający ochotę na rozrywkowy system pod Blu-ray’e, konsole i co tam jeszcze – może, ma taką opcję.
Tak jak tweeter pozwala na niezwykle sugestywny wgląd w nagranie w zakresie wysokich tonów, tak średnio-niskonowiec oferuje bardzo przyjemny w odbiorze basior. Tak, głośniki jako całość mają ochotę grać z naciskiem na niskie – wystarczy odpowiedni repertuar, by stało się to jasne dla każdego, kto posłucha sobie M5-ek, ale – na szczęście – nie odbywa się to kosztem. Nie ma zmulenia, czy przykrycia reszty pasma, a pewien akcent, który szczególnie przydaje się w odsłuchu bezprzewodowym, gdy jako źródło wybierzemy handhelda i zagramy via BT. Obsługa aptX na Makówach robi różnicę, gdy porównamy strumienie fruwające z iPhone (niestety moduł nie obsługuje kodowania AAC, jest wtedy tylko podstawowy protokół transmisji SBC ). Muzyka nie traci nic ze wzmiankowanej swobody, nie jest tak rozdzielcza (z SBT słychać więcej, mamy lepszy wgląd w nagranie), jednak całościowo wypada to bardzo przekonywująco i akceptowalnie. Jeżeli chcemy strumienie w lepszej jakości z iOSa to proponuję nie bawić się w BT tylko podpiąć do optycznego wejścia w M5BTL Chromecasta Audio. Dzięki temu interfejsowi de facto tworzymy skończony (w sensie kompletny) system HiFi ze strumieniami. Jakość wyraźnie poprawia się w stosunku do BT (SBC), gra to na poziomie wspomnianego strumieniowca Logitecha z modyfikacjami. Na marginesie dodam tylko, że jak podepniemy Chromecasta analogowo to …niczego nie tracimy. Ten dysk „za pięć złotych” ma na tyle udaną sekcję C/A, że może być autonomicznym źródłem cyfrowego audio… może! Sam się ciągle łapię na tym, że Google w ten sposób popsuło totalnie rynek, bo jak to odnieść do tego, co na sklepowych półkach w salonach audio. No jak? Tylko wyraźnie nie audio profil internetowego giganta, brak promocji, jakiegoś dużego „bum” w aspekcie marketingowego naganiania powoduje, że sobie ten Chromecast Audio egzystuje gdzieś tam, na peryferiach i tylko ktoś, kto tego spróbuje ma …hmmm… niezbyt ciekawe przemyślenia na temat całej branży. Ok, zostawmy przemyślenia, konkretnie zaś: masz taki aktywny zestaw kolumnowy i chcesz integracji na wysokim poziomie strumieni bezdrutowo? No to masz gotowca. Wszystkie serwisy strumieniowe mamy, gramy nawet hiresy (24/96) i tyle. Fakt, będzie jeszcze jedna kostka (w sensie zasilacz), ale to zamyka temat.
Bassrefleks z przodu wielce ułatwia nam umiejscowienie. Swobodnie możecie zestaw przysunąć do ściany, co pewnie pozwoli na lepsze pozycje wyjściowe w negocjacjach z partnerką (dobrze, w drugą stronę też może to zadziałać, choć… chciałbym, naprawdę chciałbym to zobaczyć). Zamiast klamotów wielu, gęstwiny przewodów, stoliczków eRTeVau piękne standy (patrz wyżej), piękne (rzecz jasna de gustibus, wg. mnie bardzo na ten aspekt w Scansoniku zwracają uwagę) kolumny, ustawione tak „żeby nie zawadzały” i wszyscy w domu zadowoleni. A do tego jeszcze to… „a wiesz, mam coś fajnego, czego słucham ciągle w aucie, na pchełkach whatever… posłuchałabym sobie. A – to nie problem kotku – tapnij sobie tu i tu, o widzisz, jakie to proste, a jak ładnie gra… prawda?”. I już wiemy, że to ma sens, bardzo ma. Na szczęście pilot wreszcie działa (w modelu S5BT był to najbardziej irytujący, nieudany element wyposażenia), pewnie i tak najczęściej będziemy sterować z dotykowca, ale dla konserwy (mhm) to jednak ważna rzecz, ten pilot i ja tam lubię sobie posterować celując w oczko Tutaj nie trzeba celować po aptekarsku, czytaj można normalnie zestawem sterować. Fajnie, że mamy opcję uczenia się kodów, bo jeszcze „przy okazji” możemy pozbyć się innych pilotów i sterować elektroniką za pośrednictwem sterownika od M5-ek. To szczególnie ciekawa opcja dla osób, które nie do końca zrezygnują z klasycznych klamotów. Jakiś CD-ek, inne źródło (też analogowe)… no przecież nic nie stoi na przeszkodzie. Złącza RCA, jack czekają z tyłu obudowy. Można też i szczerze polecam podpiąć duży ekran (HDTV) via optyk co spowoduje natychmiastowy wzrost zadowolenia domowników telewidzów. Jakiś film co właśnie puszczają… nie teraz to już z Netfliska, z karty, nabierze „kolorków” , oj nabierze, a jak zachcemy sobie jakieś teledyski puścić to naprawdę niebo (M5) a podziemia (wbudowane pierdziawy w odbiorniku TV).
Także co poradzić, że ten Scansonik to kawał dobrego sprzętu, że robią to jak trzeba, że wartość (organoleptycznie) po wyjęciu z pudełka i podpięciu rośnie w postępie geometrycznym. Ktoś tu to wszystko wycenił bardzo przyzwoicie, dając sporo, nie żądając w zamian góry mamony. Podejście zasługujące na pochwałę i szacunek, bo w dobie oferowania (nie raz, nie dwa) gówna w złotym papierku, można się naciąć. Co prawda (i to na szczęście) dzisiaj coraz częściej spotykam się z sytuacją odwrotną (niepozorne, tanie to, a jakie dobre to), mamy do czynienia z eksplozją produktów obiektywnie trzymających wysoki poziom, a przy tym uczciwie wycenionych, co stanowi pewien dysonans poznawczy dla osób, którym grają pieniądze. Cóż poradzić. Ich problem, nie nasz. Jak czasami sobie poczytam wywody „pięknoustych”, które to wywody w zakresie PC Audio wołają o pomstę od nieba (są sprzeczne nie tylko z wiedzą, ale – gorzej – są sprzeczne same ze sobą, następuje tzw. samozaoranie), majce na celu de facto obronę reduty „gra od tysięcy nastu” to… mniejsza. Te Scansoniki mogą być w sam raz, warto się o tym przekonać, posłuchać, a jak jeszcze wydacie zawrotne 35$ na interfejs googleowy to hmmm, sami sobie odpowiedzcie na to, co dalej
Bez elaboratu
Krótko, takie audio ma sens. Można bawić się w przerost formy nad treścią, budować wielosegmentowe systemy, w których cyzelujemy każdy element, wydając na to grubą forsę. Można też inaczej. Jak? Opisałem powyżej. Na marginesie, coś czuję że wspomniane na wstępie KEFy wywrócą mi świat nieodwracalnie i w sumie dlaczego nie miałyby tego zrobić. Nie widzę problemu, więcej uważam to za postęp właśnie, za coś co daje korzyść. Rekomenduję ten zestaw, bo wart jest wydanych nań środków, to dobra inwestycja w alternatywę dla klasycznego HiFi. Kupujesz i się nie przejmujesz. Po prostu.
Szczerze. Taka przyszłość nas czeka. No i fajnie!
Aktywny zestaw głośnikowy z interfejsem bezprzewodowym Scansonic M5BTL (2150zł)
Plusy
- alternatywna dla klasycznego HiFi. Atrakcyjna w formie jak i treści
- swobodne, muzykalne brzmienie „z pudełka”
- wysokie selektywne, wyraźnie zaznaczone, przy czym nie zasyczy, nie zaświdruje
- przestrzeń, tak znikną nam z pokoju
- basu dostatek, wyraźny akcent, jednak bez skutków ubocznych. Dla basolubów niewątpliwie plus dodatni
- dobra implementacja BT, przy czym mówię tutaj o kodeku aptX co jest pewnym wyzwaniem dla źródła
- pilot wreszcie działa jak należy, do tego jest uczący się
- wykonanie, smaczki (te rękawiczki w komplecie), całościowy odbiór tj. „produkt premium”
- można z USB ładować źródło / transport mobilny
- sterowanie z poziomu głośnika (górna część obudowy aktywnego)
- solidny DACzek w środku siedzi, dobrze wykonuje swoją robotę
- maskownice w komplecie
- cena (nadal)
Minusy
- firmowe standy powinni dodawać do kompletu (żartuję), powinny pojawić się w ofercie (to już serio)
- glossy jest super, jak żyjemy w jakimś hermetycznym wnętrzu. Niestety nie żyjemy w takowym i wiadomo z czym to się wiąże
- tak wiem, czepiam się, ale gdyby tak jeszcze dogadali się z Google i tego Chromecasta oferowali jako bonus to byłby prawdziwy overkill
- no, hmmm, nie gotuje?
Podziękowania
za wypożyczenie zestawu do testów
Autor: Antoni Woźniak
A zamiast zwyczajowego zestawienia „redakcyjny sprzęt”, w tym wypadku będzie tak:
- komputer (dowolny, była Makówa, ale to nieważne), siakiś tam smartfon
- Tidal HiFi
- Chromecast Audio (analogowo lub cyfrowo)
& porównawczo i dodatkowo: Squeezeboks Touch EDO mod z M2Tech hiFace Two via coax, oraz TV Panasonika optycznie
Reszta? Jaka reszta? No dobrze… listwa zasilająca Tomanka. I to by było na tyle.
GALERIA
Sprawdziliśmy też w mniejszym pomieszczeniu i jako desktop jak najbardziej, choć potencjał większy, swobodnie można wstawiać do salonu
Szkoda że tylko SBC z handhelda, no szkoda, ale co poradzić (Apple i ich nie, bo nie)
I od razu lepiej (Chromecast via SPDIF)
Tidal HiFi / Chromecast / M5 i już
Z VOX Playera mogą być też bezstratne strumienie z sieci puszczane. Nawet 24/96 i więcej via Loop
A tu Makówa z Tidalem i wymuszonym kodekiem aptX (mamy wtedy BT jak trzeba). Jeszcze Master nie było, teraz już jest.
Co my tu…
Mamy?
Ok …sparowane, ustawione
…z wymuszonym kodekiem aptX
Rok miniony (2016) był naprawdę fatalny. Wystarczy spojrzeć co leci i skonfrontować z Panem Kosą i wszystko jasne
System
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.