LogowanieZarejestruj się
News

Topping A90 idealne pre, nie tylko pod słuchawki

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_7154

Pre? A dlaczego nie amp? Przecież A90 to napęd dla nauszników, jak ktoś słusznie skoryguje. No tak, niby jest to sprzęt pod słuchawki, po pierwsze wzmacniacz z całą baterią wyjść słuchawkowych, świetnymi na papierze (a czy w realu, to zaraz, poniżej będzie) parametrami… jakie więc pre i to jeszcze „nie tylko pod słuchawki”? Rozpatrywanie tego malucha (bo kompaktowe, bo raczej biurkowe, a nie na stolik audio w salonie) w kategoriach jeden co wszystko łączy wydaje się mocno kontrowersyjne, szczególnie gdy popatrzymy na metkę. Za tanio. Błąd. Ten sprzęt oczywiście może służyć do tego, do czego przede wszystkim został stworzony (nauszniki), ale równie dobrze można A90 widzieć w roli potencjometru dla (obu) torów, czy precyzyjniej, czegoś co łączy w jednej skrzynce stacjonarny tor z kolumnami wraz z napędem słuchawkowym. Mniej, razem, nawet mimo – jak na pre – niewielkiej liczby I/O, bo maluch ma po parze SE/XLR i jak ktoś tak to sobie wykombinuje (niżej podpisany) to może zachodzić konieczność zastosowania akcesoriów. Jeden taki miś, wróć – nawet dwa takie misie – tj. Little Bear, będzie / będą opisany(e) poniżej… świetna rzecz btw, zerowy wpływ na sygnał, dodatkowe I/O i to w takiej konfiguracji, że naprawdę w 99% wystarczy.

Faktycznie ultra

Klamot został przetestowany szczególarsko i porównawczo. Szczególarsko, bo przewinął się tabun przeróżnych nauszników, od takich prostych do napędzenia, po takie stanowiące wyzwanie, słuchawek mocno wybrednych (np K701), IEMów… przeegzaminowałem tak szeroko, bo raz, że pozwala to na miarodajną ocenę potencjału, dwa często wychodzą kwiatki i dobrze o nich napisać, przestrzec potencjalnego nabywcę. Jednak nie zatrzymałem się na tym, tylko sprawdziłem A90 na dwóch torach stacjonarnych, z lampą i tranzystorem (końcówki) i mogę już na wstępie powiedzieć jedno: ten klamot oferuje nieprawdopodobnie neutralne, przezroczyste dla sygnału medium, z bardzo precyzyjnie reagującym potencjometrem, działającym w domenie analogowej (a nie jak teraz w modzie, cyfrowej). Także mamy tu kawałek tradycyjnego, wręcz konserwatywnego, podejścia do tematu. I dobrze. Rzecz jasna kwestią otwartą i bardziej sprawą preferencji (według mnie), a nie SQ, jakościowego progresu (choć tak się utarło) jest wybór – integra albo osobno. Obecnie, gdy klasa A/AB powoli, ale nieubłaganie przechodzi do historii, gdy efektywność energetyczna, integracja (mhm) wszystkiego jak leci w ramach jednego (all-in-one) to pomysł na dzisiejsze i jutrzejsze audio mówimy o coraz częściej wyborze podyktowanym starymi, nieaktualnymi dogmatami. Nowoczesne końcówki mocy, mieszczące się w malutkiej obudowie, bez ograniczeń termicznych, skalowalne wypierają i wypierać będą. Ok, tutaj jednak idziemy po staremu, zgodnie z dewizą, że jak osobno to bardziej, mocniej, szybciej, lepiej ;-) . Według mnie to się mocno już zdezaktualizowało, jednakże dzielony system daje – co logiczne – większe możliwości manewru i dopasowania całości do swoich potrzeb. Stąd A90 w podwójnej roli, wręcz na równo jako amp (słuchowy) i jako pre (kolumny)… ano tak to sobie wykombinowałem.

 


Niepozorne, a jaki potencjał!

Kompaktowa skrzynka, mała rzecz, a skrywa nie tylko znakomitego ampa pod nauszniki, ale dodatkowo – jak wspomniałem – świetne pre… ograniczone do pojedynczej pary SE/XLR, fakt, co jednak w niczym nie umniejsza potencjałowi tego klamota. Testowałem wiele urządzeń z wbudowanym przedwzmacniaczem analogowym, korzysta… łem (bo teraz właściwie tylko A90 wchodzi w grę) z M1HPA mojego imiennika, całkiem przyzwoitego wzmaga i sensownego pre. Cóż. To jest przepaść. Przepaść jakościowa, która dzieli te dwie dość odległe czasowo, funkcjonalnie już mniej (tak nie ma balansu w Musical Fidelity, ale mniejsza o balans) konstrukcje od siebie. I to mimo rewelacyjnego potencjometru, jaki zastosowano w sprzęcie MF, w przypadku Chińczyka każde źródło / DAC podpięte pod wejścia pokazuje nam w pełni swój potencjał, mamy absolutnie czarne tło w każdym zakresie ustawień poziomu, na słuchawkach jest zero, zero przydźwięku, zero brzmienia, zero czegokolwiek. Cisza. A potem pojawia się dźwięk. M1 niestety nie oferuje takich warunków, co więcej nie dostarcza słuchawkom takiego bogactwa brzmienia, jakie towarzyszy odsłuchom A90 z dowolnymi, wpiętymi weń nausznikami. To jest tak wyraźnie słyszalne, tak oczywiste (kwestie tła rzecz jasna stosunkowo łatwo zweryfikować – to wychodzi natychmiast), że człowiek mimowolnie łapie się na „ale jak ja mogłem do tej pory słuchać w ten sposób muzyki”? Porównanie miażdżące. Rzadko zdarza się taka sytuacja podczas testów, co więcej to nie oznacza (wcale!) że M1 jest fatalny, źle zaprojektowany. Nie. To oznacza tyle, że A90 jest perfekcyjny w tym co robi, lepszy od – nie przesadzam – każdego klamota do tej pory przetestowanego na HDO w zakresie hp amp/pre. Każdego. Jest dla mnie – serio – niezrozumiałe, jak Topping oferując coś za budżetowe pieniądze, coś na poziomie zwyczajnego HiFi (o takim pułapie przecież tu mówimy) jest po raz kolejny zdolny do dostarczenia produktu, który może konkurować wg. mnie z dowolnym high-endem, ba często na tyle skutecznie konkurować, że te wszystkie propozycje za kilkadziesiąt i więcej tysięcy musiałby uznać wyższość „chińskiej masówki”. Kompletnie wywraca to porządek rzeczy, albo inaczej, wywraca to ustalone, uznane (co nie oznacza, że prawdziwe, że nie błędne) dogmaty w audio. Coś arcydrogiego może być pod każdym względem GORSZE od czegoś za ułamek ceny. To arcydrogie może wypadać w pomiarach gorzej w każdym aspekcie, w bezpośredniej konfrontacji oddając pola produktowi za 1/10 ceny. Takie buty, to się właśnie dzieje na rynku, trzeba to sobie po prostu przyswoić.

Bateria I/O z tyłu

Jak widzicie, nie mogłem się opanować i zamiast zacząć od technikaliów od razu przeszedłem do sedna. No ale jak tu na spokojnie opisywać coś, co robi u mnie za „spinacz” dla każdego rodzaju źródła / dźwięku / toru audio? No jak? Dzięki dwóm fantastycznym produktom (matrycom audio Nobsound LittleBear) udało się stworzyć „pajęczynkę” z niemal każdym DACiem / streamerem oraz końcówką używanymi w redakcji. Udało się wpiąć wszystko zgrabnie mimo obaw, że przecież na pewno będą straty, że zaraz jakieś hisy się pojawią, że żegnaj czarne tło, że no nie ma mowy. Otóż, moi drodzy, nic z tych rzeczy. Matryca z balansem oraz przełącznik & sumator XLR/SE spięte w jedno z A90 w niczym, w żadnym aspekcie, nie przejawiły swojej obecności w torze. A przecież dzięki nim udało się wszystko co w redakcji na stałe i wszystko co obecnie testowane spiąć w spójną całość. Z M1 ta sztuka – jak już się zapewne domyślacie – nie udała się (rzecz jasna można było sprawdzić tylko z MC-3, bo M1 to tylko SE). To też, niby pośrednio, a przecież bardzo bezpośrednio pokazało klasę Toppinga. Wow. Czarne tło, szeroka autostrada, szerokie pasmo dla tego, co podpięte. Kwintesencja pre, z dodatkiem może nie wybitnego (kręciło się lepsze, ten w M1 jest moim ideałem w sumie) potencjometru. Małego, bez podziałki, klasycznego, analogowego – który na całe szczęście precyzyjnie ustawia nam poziom, reaguje natychmiastowo i w całym zakresie (ciche słuchanie z bogactwem szczegółów, bez bombardowania uszu decybelami, to jest coś, co dostajemy tutaj w całej rozciągłości). Piszę na całe szczęście, bo jak wyżej, jest to element nie wyróżniający się, można powiedzieć standardowy, dopasowany do realiów cenowo-kosztowych tej propozycji, co bym ze względów estetyczno-ergonomicznych (większy opór, jakaś skala, choćby nanizana na obudowie) poddał ulepszeniu. Jednak spełnia swoją funkcję, a dzięki wspomnianym, wybitnym cechom tego klamota, mamy coś (analogowego!) co wyznacza nowy standard jakościowy. Nowy dla słuchawek, nowy dla kolumn – grzech nie skorzystać z tej drugiej opcji, nie podpiąć bezpośrednio końcówek do tego niepozornego urządzenia.


No i z przodu to, z czego napędzać będziemy słuchawy. Jedyne co bym wymienił na (jeszcze) lepsze (bo złe nie jest) to potencjometr. Patrz tekst.

Podpinając najnowsze Gustardy, Toppingi, SMSLe, Musiciany podpinając całą, testowaną ostatnio Azję (Rose, Burson, przez chwilę i na chwilę arcydrogiego Japończyka, o którym będzie jeszcze głośno) nie miałem cienia wątpliwości, że kluczowym komponentem, pozwalającym na pokazanie maksimum tym wszystkim, konkretnie kosztującym R2Rom czy wieloukładowym D/S na najlepszych, topowych kościach (zakres od 800 do 1600$). Wiele z tych konstrukcji moim zdaniem w takim zestawieniu, kosztującym ułamek high-endowych setów, jest w stanie konkurować, zawstydzić, a czasami wręcz zdeklasować to, co należało / należy do arystokracji. Miałem możliwość słuchania dłużą chwilę Bartoka (dCS) i powiem Wam coś – nie byłbym w stanie w ślepym teście określić, którego urządzenia słucham. Czy jest to kosztujący ułamek A90, czy słynny, stratosferyczny dCS. Jestem niepoważny? Bartok to high-endowi forma, to potężna i dużo bardziej funkcjonalna maszyna, ale moment – słuchając miałbym problem. Słuchawki wpięte, topowe R2R (aż mnie skręca, żeby się podzielić radością ze słuchania tej maszynki! Na razie muszę jednak ograniczyć się do ogólników) i ta integra z drugiej strony. Dźwięk, który wymyka się porównawczej ocenie, bo dźwięk kompletny, dźwięk piękny, wciągający po same uszy, w którym to dźwięku swoboda, płynność, otwartość idą w parze z umiejętnością pokazania całej złożoności muzyki, bez uciekania w ujednolicenie czegokolwiek, bez żadnego „ale”. Słuchasz i akceptujesz  to co słyszysz, z pełnym zaangażowaniem kolejne albumy, utwory, cieszysz się na każde odpalanie sprzętu. To właśnie chyba najlepiej oddaje emocje, które towarzyszą nam ze słuchania klamotów. Oczywiście Bartok onieśmiela, wiemy, że mamy do czynienia z MARKĄ, z FIRMĄ, z ichnią, topową technologią (przetworniki Ring-DAC) i ogólnie absolutnym high-endem. Ponad 50 tysięcy, a tu obok, skromne małe coś, z podpiętym topowym R2R, jednak nadal za ćwierć może ceny dCS-a. Sam się łapałem na tym, żeby było „adekwatnie”, choć i tak nie było, bo być nie mogło. Ani deklasacja, ani nawet wyraźne wskazanie. Słuchało się obu systemów wybornie. Szczerze? Biorąc pod uwagę wyłącznie dźwięk, przeznaczyłbym zaoszczędzone na jakiś zbożny cel ;-)

Także jak widać działo się. Stąd zamiast pisać i notować, głównie słuchałem, przepinałem, ustawiałem, odpinałem i kolejny, kolejny, Chiny zalewają rynek produktami. To jest powódź. I w sumie fajno, bo rynek pod wpływem tej powodzi bardzo się zmienia, według mnie z korzyścią dla nas, dla kochających muzykę, muzykę odtwarzaną na nie byle czym. Zwyczajnie mamy teraz dostęp do tak dopracowanych, wyśrubowanych technicznie klamotów, że tylko się cieszyć. Dostępnych na każdą kieszeń, co właśnie jest tym czynnikiem, który przeobraża branżę. Właśnie, nawet ten Bartok, to cena nieprzyzwoicie niska jak na dCS-a, bo tylko ponad 50 tysięcy, a nie ponad stówa. Widomy znak, że presja i konieczność dostosowania do nowych realiów, każą dopasować się z korzyścią dla konsumenta. Rzecz jasna masówka, pewne – oczywiste- ograniczenia (partia z wadliwymi bezpiecznikami A90), cały know-how, zindywidualizowane podejście do nabywcy… tak, za to też się płaci i nie deprecjonuje tego, podobnie jak pięknej formy, najlepszych materiałów itd w przypadku high-endu z Europy. Mówię, czy piszę tylko o jednym, ale przecież kluczowym aspekcie – o brzmieniu. Chińczycy dostarczają obecnie nieprzyzwoicie dobre urządzenia, które nie mieszczą się w jw umownej, często pewnie i wcześniej błędnej, klasyfikacji… coś gra na poziomie budżetowego HiFi i kosztuje jak za budżetowe hajfaj. Totalnie się to poprzewracało, jak mówię, z korzyścią dla nas.

A90 z końcówką Roksana (K3) na Davone Mojo oraz do niedawna topowych podstawkach Pylona (duże Diamondy). Setup czarował, tytułowy klamot pokazał, że jest nie tylko pełnoprawnym (mimo, że niby to wzmacniacz słuchawkowy głównie jest) fundamentem toru, pięknie sterując pracą końcówek, uwidaczniając jak inne (krańcowo) jest brzmienie bardzo odmiennych konstrukcyjnie monitorów polskiego oraz duńskiego producenta. Absolutna cisza przy maksymalnie na prawo. Wow. Mojo na tyle na ile potrafią te kolumienki, próbowały oszukać fizykę i zagrać „omnipolarnie”, pokazać więcej basu (niż można z takich wooferków jak wbudowane) w dół i więcej przestrzeni (przetworniki na „dachu”), bez cienia ograniczeń w zakresie precyzji, dynamiki, rozdzielczości. Pylony w dużo potężniejszy, doniosły sposób zaznaczyły swoje kompetencje w graniu z właśnie rozmachem, pełnym pasmem, wypełniając pomieszczenie dźwiękiem z – jakże pożądaną – współistniejącą cechą pt. ” znikamy z pokoju”. Wciągające, bez niedomówień granie, takie które z miejsca zyskuje uznanie. Z czasem, jak wyżej, Mojo pokazały swój charakter (i ograniczenia w dużym pomieszczeniu), Pylony grały, myślę, w pełnym blasku swoich możliwości, nic tych paczek w systemie nie ograniczało. Eksperyment z wysterowaniem dodatkowo małych, bliskopolowych Topazów, podpiętych do lampowych końcówek na diabełkach z A90 w torze pokazał ograniczenia lampek (cóż, tak to już z bańkami jest), gdy źródłem były cyfrowe wynalazki (Matrix mini-i 3 pro czy wspomniany Rose), ale wystarczyło przejść wyłącznie na analog (gramofon w torze) i zrobiło się słodko, cieplutko, a zaskoczeniem w tym wszystkim był – znowu! – brak przydźwięków, brak szumów, cisza kompletna z A90 w takim torze, mimo vintage w setupie (NAD sprzed 40 lat z górką!!!). Cisza? Przy gałce w 1020 na poziomie maksymalnym (robi ten 3020 bez końcówek za gramofonowe pre, w czym jest na marginesie trudny do pobicia). Byłem w szoku. Pozytywnym szoku, jak ten podatny na nieubłagany upływ czasu, technicznie trącący myszką, z ograniczeniami setup zagrał w typowo i klasycznie lampowo-igiełkowy sposób, bardzo przyjemny w odbiorze, bez tych wszystkich niechcianych zgrzytów, które często towarzyszą graniu z „gramiaka”.

 

 Pysznie! Meze Empyrean i ten amp? Słuchawki (!) tylko zyskują na takim połączeniu

Parę słów o technikaliach, tym razem na koniec. A90 to zintegrowany wzmacniacz słuchawkowy ze zbalansowanym przedwzmacniaczem. Mamy tutaj w pakiecie świetnie dopasowane sterowanie prądem wyjściowym i wyjątkowo niski poziom zniekształceń. Parametry tego urządzenia, pomierzone dokładnie w sieci (ASR – macie tam dokładne dane, opad szczęki? Opad szczęki) i potwierdzone (papier, wiecie, wszystko przyjmie, ale tutaj co w spec to w realu) pozwalają temu amp/pre na współpracę z najnowszymi przetwornikami i streamerami o referencyjnych (znowu potwierdzone w pomiarach) parametrach, gdzie zakres dynamiczny oraz poziom zniekształceń do sygnału wykracza poza  poziom 120dB i zbliża się do upragnionych 24 bitów. Od dwóch, trzech lat widzimy wysyp takich konstrukcji na rynku, które wypadają rewelacyjnie, gdy je pomierzyć, dowodzą znakomitego opanowania inżynierii i technologii (wyciągnięcia maksymalnych wartości z kości – się rymnęło ;-) ), co oznacza, że wreszcie nikt nam na pudełku, manual-u kitu nie wciska.


Z każdymi (Focale Bentley, HaDeki 650, kapciuchy 650, Arye itd itd itp) była uczta!

Odkrycie. Massdropowe Dan Clark Audio… na torze z A90 nic lepszego w sumarycznej cenie 5 koła nie znajdziecie. Nie ma mowy. Przy czym kupujemy bezpośrednio u źródła (i mieścimy się w budżecie)
Te słuchawki to prawdziwa petarda. Inaczej strojone niż DCA czy wcześniej Mr. Speakers, wg. mnie nawet ciut lepiej. Ethery zamknięte były na pierwszym miejscu zamknięte. Po R10D zdetronizowane. Te tutaj blisko HiFiMANów (dynamicznych, przypomnijmy, nie planarnych za co btw gargantuicznym muszlom należą się jeszcze większe laury & fanfary) 

W środku znajdziemy moduł NFCA (Nested Feedback Composite Amplifier), który zapewnia rekordowe parametry, doskonałą wydajność amplifikacji w A90. Całe dobro (wzmocniony sygnał) płynie do zamontowanych na froncie gniazd słuchawkowych… mamy komplet, jest dokładnie to, czego dzisiaj oczekujemy od nowoczesnego head-amp, przy czym jest to zestaw wyraźnie pod stacjonarne, duże nauszniki i do tego przede wszystkim grające w balansie: zbalansowane wyjście na 4-biegunowym złączu XLR, drugie wyjście zbalansowane na złączu jack TRRS 4,4 mm oraz niezbalansowane gniazdo 6,35 mm. Także z IEMami odpowiednie adaptery, przy czym nie ma najmniejszych problemów z podpinaniem nawet bardzo czułych słuchawek. Z przodu klamota znajdują się trzy selektory, które pozwalają na sterowanie wszystkimi funkcjami urządzenia. Pierwszy selektor umożliwia wybór trybu wyjścia i przełączanie między trybem przedwzmacniacza (mhm, to wskazówka dla nas… wykorzystaj ten potencjał, nie tylko amp, to też świetne pre!) a trybem wzmacniacza zestawu słuchawkowego. Jak widzimy jest to amp lub pre, czyli koszernie, z podziałem i wynikającymi z takiego podejścia do sprawy możliwościami w obu trybach. Według mnie tak zaprojektowane urządzenie o tak dopracowanych charakterystykach pracy właśnie dlatego osiąga tak wysoki poziom w SQ. Przełącznik wyboru trybu pracy służy także do wyłączania urządzenia. Drugi dwubiegunowy selektor służy jako wybór źródła i pozwala użytkownikowi na wybór między wejściem zbalansowanym i single-ended. Wszystko to na hebelkowych, metalowych przełącznikach. Topping A90 umie wyprowadzać sygnał na oba wejścia jednocześnie, co pozwala na co prawda podstawowe (po jednej parze) ale jednak, selektywne wybieranie źródeł. Jak wspomniałem wcześniej, da się to i warto rozszerzyć za pomocą sprytnych skrzynek, matryc / przełączników audio. Te z Amazona, zaprezentowane powyżej, robią robotę. Ostatni hebelek to regulacja wzmocnienia z trzema poziomami (niskie wzmocnienie / średnie wzmocnienie / wysokie wzmocnienie), aby uzyskać najlepszą wydajność w zależności od źródła i typu używanych słuchawek i jak wspomniałem wcześniej to chyba najlepiej dopasowany gain w tego typu konstrukcjach, pozwalający na bardzo efektywne dopasowanie słuchawek / poziomów sygnału, aby stworzyć jak najlepsze warunki dla podpiętego pod A90 sprzętu.

Pełna specyfikacja prezentuje się następująco (przyznacie, że tle wartości są nieprawdopodobnie wyśrubowane i cóż, w pomiarach ten klamot wypada rewelacyjnie, także nie ma tu bajkopisarstwa i wciskania kitu)


 

Sumując. Ten sprzęt wart jest każdej wydanej nań złotówki. Znakomity stosunek jakości do ceny, właściwie możemy mówić o (której to z kolej, ostatnio same Chińskie u mnie i czego nie posłucham to się zachwycam, jak jakiś głupi) okazji. Dla mnie to świetny, kompletnie wyposażony, symetryczny wzmacniacz pod dowolne słuchawki, z pełnego zakresu, bogactwa modeli do, na, wokół usznych, o mobilnej, dalece nie mobilnej, dowolnej proweniencji. Z moimi Dan Clarkami, z kapciuchami LCD (3) i wszystkim co tam wpinane było, grał ten A90 na poziomie absolutnie zachwycającym i ekstraordynaryjnym. Dzięki odpowiednio dobranemu poziomowi wzmocnienia dla nauszników, jaki producent przewidział w tej konstrukcji nie ma mowy o niedopasowaniu – było szeroko, bo dynamiki K701, HD650, Beyersy z Teslą, wspomniane powyżej, HiFiMANy od kilkuset do dziesięciu tysięcy i wszystko to, wszystko pokazało swoje możliwości w sposób pełny, bez ograniczeń, A90 okazał się doskonałym napędem, zdolnym w maksymalnie uniwersalny sposób, wydobyć potencjał z podpinanych doń słuchawek. I gdyby tylko to było w menu, uznałbym ten sprzęt za świetną propozycję. Tyle, że to tylko połowa, bo jak wspominałem, ten klamot ma potencjał budowania wokół niego całego toru audio. I to nie jest pomyłka, bo taki dobry jest. Także mimo, że to niby funkcja poboczna, raczej na marginesie i forma wskazywałaby na biurko, tylko nausznice, to w torze stacjonarnym, na stoliku w salonie, z podpiętą elektrownią (końcówką znaczy się) ten klamot bardzo daje radę. Grzechem jest nie wykorzystać tego potencjału, wręcz – co może dla niektórych być mocno zaskakujące, nawet szokujące – A90 może być znacznie lepszy zarówno od integry, czy innego w „dzielone” pre, który w salonie sobie stoi i sobie gra. U mnie zarówno nowoczesny C658 NADa, jak i wykorzystywany w roli także przedwzmacniacza mini-i 3 pro Matriksa musiały ustąpić miejsca Toppingowi. Owszem, funkcjonalność nie ta, tam daki, strumienie, wiele możliwości, ale najtańsze urządzenie w porównaniu z wyżej wymienionymi, okazało się w roli przedwzmacniacza lepsze, wyraźnie, od tych all-in-one’ów. Trochę smutek, jak sobie człowiek uświadomi, że ten NAD to propozycja pod najnowsze Purifi końcówki i że taki system będzie gonił 20 tysięcy złotych… z drugiej strony, jaki smutek? Najnowsze chińskie końcówki na TYCM SAMYM KRZEMIE za 1/6 ceny – wiem, powtarzam się, zmienia się ten rynek zasadniczo, myślę sobie, że raczej rozszerza (więcej osób zaczyna swoją przygodę z HiFi) niż transformuje, rozmienia (amatorów drogiej elektroniki grającej zawsze się znajdzie, to nie jest tak, że ktoś kto chce wydać dziesiątki czy setki tysięcy na audio tego nie zrobi… kupi, bo nie o SQ tylko czy w ogóle będzie się tu rozchodzić). ChiFi wprowadza nową jakość, daje bardzo dobre parametry, bardzo dobrą funkcjonalność, dobre materiały i wsparcie w bardzo konkurencyjnej, właściwie poza skalą cenie. Efekt skali? Zapewne. Niższe koszty produkcji, R&D, prowadzenia działalności biznesowej… też. To wszystko składa się na wyjątkowo dobrze grające i tanie klamoty.

Ten A90 jest tego najlepszym dowodem. Świetna rzecz.

W takim budżecie zwyczajnie nie da się lepiej, a patrząc na całokształt, może okazać się że po prostu lepiej nie będzie i docelowo

Cena: 2390 zł

Plusy:
- relacja koszt/efekt bezkonkurencyjna, nie dość że świetny head-amp to jeszcze rasowy pre
- potężna moc idzie tutaj wespół w zespół z kompetencjami (żadnych ograniczeń dla efektora / źródła podpiętego). Jest czarne tło, na którym się buduje
- wyśrubowane parametry to nie fake, ten analog potrafi „dogonić” cyfrę, znaczy potrafi zapewnić najnowocześniejszym klamotom C/A & net doskonałe warunki, korespondujące z możliwościami / ref. pomiarami
- każdy jeden aspekt funkcjonalno-ergonomiczny bez zarzutu, pełna bateria I/O gotowa do przyjęcia sygnału, wzmocnienia sygnału i wypuszczenia sygnału zarówno na słuchawki, jak i końcówki / kolumny. Uniwersalne, wszechstronne to.
-  jako centralny element toru, z takim potencjałem jaki tu drzemie, ten klamot (trudno w to uwierzyć) może być jw tym docelowym i w sumie kluczowym elementem setupu. Zastanawiam się jak oni to robią w takim budżecie, gdzie jest haczyk? ;-)

Minusy:
- ciężko się przyczepić, ale ok… nie doświadczyłem, inni doświadczyli, było o tym głośno. Bezpiecznik w sekcji zasilającej okazał się zbyt słaby i wymagana była wymiana, bo sprzęt się wyłączał. Uprzedzam, informuję o tej wpadce. Zmienili w kolejnych seriach, nie powinno się już takie coś zadziać.  
- czepialstwo… w salonie przydałby się pewnie jakiś pilot zdalnego. Ale to jest kompaktowe, biurkowe, pod słuchawki, także nie taki był (główny) zamysł. No i potencjometr zmod. na taki ze skalą, z większym oporem, masywniejszy. 

Autor: Antoni Woźniak

Na tych doczepach, w balansie zagrało i to jak zagrało!

Rose 201, tu jako streamer, źródło, w torze z A90… amp (słuchawy / kolumny) aż tak bardzo mnie nie zachwycił (wróć, słuchawy na odczepach z He-Adapterem to było TO), natomiast sekcja strumieniująca,
jako transport sieciowy? Koreańczycy pokazali jak to się robi. Dopracowany, odpicowany software, świetne wsparcie i pełna symbioza z wieloma topowymi rozwiązaniami na rynku (tu Roon).

…czysty analog, A90 niewidoczny, ale w torze, z tym vintage’owym 1020 & 5120 (mini-i Pro 3 robił za punkt odniesienia btw, też ma analogowe wejścia)

Odbudowany przez podpisanego. To była ruina. Wymienione, poprawione, połatane, ale tak, żeby było maksymalnie blisko stanu pierwotnego.
Z A90 i na:

…tym, co widać powyżej: BAJA

Na klasyczno-tradycjonalistycznych paczkach też się dobro zadziało. Aż futrzasty meloman się władował i zastygł.

Mały niedźwiadek. Niezbędnik, gdy chcemy z A90 zrobić podstawę systemu z wieloma komponentami. Super sprawa.
Można też w topping-we 90Ext z serii, rozszerzenie dla A90-ki. Dodatkowe I/O

Jak widać

 

Przezroczyste dla sygnału. Pozwalające łączyć światy (symetria z SE)

Tu niedźwiadek w wariancie wyłącznie dla źródeł zbalansowanych. Takoż wpięty w A90, gdy te A90 w gabinecie, nie salonie stoi.
Wybitnie dobra jakość tego selektora, optymalne narzędzie do testów porównawczych, a w codziennym słuchaniu po prostu wygoda (3 daki, albo insze źródła? Nie ma problemu)

Pstryk i myk, inny dźwięk w słuchawkach płynie. Pstryk hebelkiem, bo na uszach żadnego śladu po zmianie. Robi wrażenie! Odkryłem na Amazonie i bardzo, bardzo sobie cenię.

Co by tu podpiąć? ;-)

Co prawda M-PWR to pseudozbalansowana, niewielka końcóweczka audolaba, ale z małymi (jak Topazy) bliskiego pola, w gabinecie, jak najbardziej ma to @ A90 sens!
Uniwersalność i możliwości wyciśnięcia potencjału z podpinanych klamotów w przypadku tytułowego są absolutnie ponadprzeciętne. Co nie wepniesz, zyska.  

Dodaj komentarz